profil

Profilaktyka uzależnień (sztuka)

poleca 87% 104 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

SCENA I

Na korytarzu szkolnym, w czasie przerwy.

RUDY: Elo sztuka ! Gdzie się ustawiasz po szkole?
ANKA: O! Hej! Sama nie wiem
RUDY: Wpadaj do Vega, jego starych niema i kwadrat wolny.
ANKA: No nie wiem
RUDY: Będą sami swoi...Mańka
ANKA: Zastanowię się
RUDY: Będzie też Jarecki .
ANKA: Ok., to będę.
RUDY: To nara!
Krzyknął odchodząc
ANKA: To pa!
Odparła cicho niezbyt przekonana.

SCENA II

W mieszkaniu Vega. Wchodzi Mańka, Rudy i Vego siedzą już na łóżku a Jarecki na fotelu.

MAŃKA: Strzałeczka! Ledwo się wybiłam z chawiry ale jestem
VEGO: Nareszcie
MAŃKA: No ziomal zarzuć szlugiem
RUDY: Łap
Mówi podając mu papierosy
JARECKI: Mówiłeś, że Anka tez będzie
RUDY: To jednak jest wazon
Słychać dzwonek do drzwi, po chwili wchodzi Anka nie czekając aż ktoś otworzy.
ANKA: Cześć wam, widzę, że impreza się rozkręca
VEGO: Kopsnij szluga na ware i nie gadaj tyle
RUDY: Myśleliśmy, że nie przyjdziesz
JARECKI: Ale przyszła
Po chwili
MAŃKA: Nudno tu trochę, przydałoby się jakieś paliwo
VEGA: Niestety ja mam tylko same żetony
RUDY: ja mam chajs , zaraz coś będzie
Rudy wychodzi z domu
ANKA: dajcie spokój, przecież możemy posiedzieć i pogadać jak dawniej, bez alkoholu
JARECKI: Anka ma racje
Sprzeciw Anki i Jareckiego nie zostaje nawet zauważony. Do mieszkania wpada zdyszany Rudy.
RUDY: jestem, mam cos dobrego
VEGO: szybki jesteś, no dobra nalewaj
ANKA: ja wychodzę
Mówiąc to wstaje już z łóżka i kieruje się w stronę drzwi.
JARECKI: poczekaj odprowadzę cię
VEGO: Jarecki! Tylko zaraz wracaj!
JARECKI: spoko, nara
Oboje wychodzą, pozostali zostają i piją.

sztuka- dziewczyna
kwadrat- mieszkanie
wybić- wydostać się, wyjść
chawira- dom
ziomal - kolega
zarzucić- poczęstować
szluga- papieros
wazon- sztywniak
paliwo- alkohol
żetony- drobne pieniądze

SCENA III

Anka z Jareckim idą wolno i rozmawiają.

ANKA: Heeeeh...Oni przesadzają
Westchnęła
JARECKI: Masz rację, dobrze, że wyszliśmy
ANKA: wiesz... Myślę, że gdy życie staje się monotonne to znaczy, że trzeba coś w nim zmienić, wysilić się, dąć cos z siebie. Oni są tacy łatwopalni...
JARECKI: Czy chodzi ci oto, że płyną z prądem rzeki jak zdechłe ryby i nie próbują stawić czoła przeciwnościom losu?
ANKA: Coś w tym rodzaju
JARECKI: Tak, tez tak myślę, bo to tylko ode mnie zależy jak pojmuje świat i jak żyję
ANKA: tak i jeśli jest szaro to znak, że należy wziąć się w garść, a nie pomagać sobie ?upiększaczami?
JARECKI: Zgadzam się, ale nie wszyscy tak myślą
ANKA: wiem! Dlatego trzeba coś z tym zrobić! Nie zmienię świata, ale mogę pomóc moim znajomym. Ludzie się zmieniają, ale ja nie chcę żeby przez to rozsypała się nasza paczka.
JARECKI: Widzę, że naprawdę chcesz, aby Vego, Rudy i Mańka byli jak kiedyś.
ANKA: Tak i liczę na to, że pomożesz mi ich zmienić
JARECKI: Oczywiście, bo mi tez na tym zależy.
ANKA: Cieszę się, że nie jestem sama
Uśmiechnęła się to Jarka, oboje się zamyślili popatrzyli sobie głęboko w oczy i poszli dalej.

* chajs- pieniądze

SCENA IV

Na korytarzu w szkole.

MAŃKA: Elo
ANKA: Część Marysia
MAŃKA: Wczoraj szybko zwiałaś
ANKA: Nie bawią mnie już te wasze imprezki...
Oburzyła się Anka
MAŃKA: Żałuj! Było super
ANKA: Mam już dość, jak długo tak można?!
MAŃKA: jeszcze zmienisz zdanie
ANKA: Nie sądzę
MAŃKA: Zobaczysz, że zmienisz tylko dołącz do nas dzisiaj, ustawka u Rudego w chacie. Trzeba tylko, skitrac chajs.
ANKA: Marysia! Co się z tobą dzieje!?
MAŃKA: Co ty taka nerwowa? Nie chcesz to nie! Bez ciebie tez będzie fajnie.

Dziewczyny stały chwile i nie odzywały się do siebie, Anka nie wiedziała, co powiedzieć gdyż nie spodziewała się że Marysia kiedykolwiek tak się zachowa. Były najlepszymi koleżankami. Po chwili Marysia dodała

MAŃKA: Ty już do nas nie pasujesz
Anka była bliska płaczu. Po chwili podszedł Rudy.
RUDY: Dziewczyny! Co tu się dzieje? Jakieś sprzeczki?
MAŃKA: Nie podobają jej się nasze schadzki, pewnie niedługo zacznie kablować
RUDY: Anka daj spokój, wpadnij dziś wieczorem, spodoba ci się, bo szykujemy cos naprawdę lajtowego .
Podbiega Vego
VEGO: O! Tu jesteście! Koniec gadki, lecimy na fajkę dopóki przerwa się nie skończy, szybko, szybko!
ANKA: I ciągle tylko palicie! Czy wy nie zdajecie sobie sprawy, że papierosy są przyczyną słabszego rozwoju fizycznego i psychicznego, powoduje częste infekcje układu oddechowego, są przyczyna wielu nowot...
Przerywa jej Rudy
RUDY: Anka! Ty mądralo! Nie cytuj nam tu podręcznika! Kim ty jesteś żeby nas pouczać? Mamy dosyć rodziców, nauczycieli i jeszcze ty?!
ANKA: Wymieniłam tylko parę argumentów i lepiej weźcie sobie to do serca!
Po chwili dodaje
Sam widzisz, skoro wszyscy tak mówią to chyba jest w tym trochę prawdy.
VEGO: ha ha ha ha... Jedna fajka nikomu jeszcze nie zaszkodziła
Zaśmiał się
MAŃKA: Nikt cię nie namawia żebyś szła z nami i jak chcesz to stosuj się do tych swoich regułek a my idziemy
RUDY: Pa mądralo
Odeszli śmiejąc się z Anki. Zobaczył to Jarek i podbiegł do niej.
ANKA: Jarek! Oni znowu planują jakieś spotkanie, tym razem w mieszkaniu Rudego i wątpię czy tym razem skończy się na fajkach i alkoholu
JARECKI: Aniu, uspokój się
ANKA: Trzeba ich jakoś powstrzymać
JARECKI: Nie martw się, mam pewien pomysł
ANKA: jaki?
JARECKI: Pójdziemy tam dzisiaj i sprawdzimy, co robią, jeśli to będzie to, o czym myślimy spróbujemy ich przekonać, że źle robią
ANKA: A jeśli nam się nie uda? Wątpię czy będą chcieli nas słuchać
JARECKI: Wtedy będziemy zmuszeni zawiadomić kogoś dorosłego
ANKA: tak, musimy działać zanim może być za późno
JARECKI: Może trochę dramatyzujemy, bo jeszcze się nic nie stało, ale nie wolno nam niczego lekceważyć
ANKA: Niczego, co ma związek z narkotykami, alkoholem a nawet nikotyna.
JARECKI: Mam nadzieje, że kiedyś docenią to, co dla nich robimy.
Anka pokiwała tylko głową i oboje weszli do klasy.

* elo- witaj
ustawka- spotkanie
skitrac- wykąbinowac
kablować- donosić
lajtowo- modnie

SCENA V

W domu Rudego. Vego i Rudy siedzą na kanapie, Mańka leży na tapczanie obok. Wchodzi Anka z Jareckim.

RUDY: Oooo jesteście...
JARECKI: Tak, jesteśmy
ANKA: Przyszliśmy sprawdzić czy się dobrze bawicie
VEGO: Spoko, wbijajcie do nas!
ANKA: Co wy...? co wy robicie?!
Krzyknęła przerażona widząc strzykawki na stole.
JARECKI: Co się dzieje z Mańką? Dlaczego ona śpi?
VEGO: Spoko, wyluzuj, zmęczyło ja to fazowanie , walła a wyro i teraz odstawia ścieme .
RUDY: Ściągnij bucha i będzie luz
ANKA: Mańka wstawaj! Słyszysz mnie?
MAŃKA: Nooo.....
Odpowiedziała niepewnym głosem
ANKA: Jarek pomóż mi ją podnieść, nie możemy jej tak tu zostawić, jeśli zostanie może jeszcze cos wziąć
RUDY: Nie tnij w ciula , z Mańka jest ok.
ANKA: Nie! Nic nie jest ok.!
RUDY: Wszystko jest dla ludzi
ANKA: Nie wszystko!!!
JARECKI: Czy nie widzicie, że ona jest prawie nieprzytomna?! Co wy jej daliście?
ANKA: Szkoda gadać, Jarek zabieramy Mańkę i wychodzimy.
Anka, Jarecki powoli wychodzą podtrzymując Mańkę. Rudy i Vego zostają, wyglądają na obojętnych.

* fajka- papieros
wbijać- dołączać
faza- efekt brania narkotyków, moment zapomnienia
walnąć- położyć się
odstawiać scieme- żartować
ściągnąć bucha- zażyć narkotyk

SCENA VI

Następnego dnia w szkole, w klasie przed lekcjami. W ostatniej ławce siedzi Jarecki, obok niego siada Anka i zaczyna rozmowę.

ANKA: Nie mogę sobie darować, że poszliśmy tam tak późno
JARECKI: Przestań, naszczęscie Mańce nic się nie stało, to nie jest nasza wina
ANKA: Racja, następnym razem może nas nie być w pobliżu
Chwila zadumy.
JARECKI: Tym razem im nie daruje! Jestem ich kumplem i zrobię wszystko żeby się w to nie wciągnęli
ANKA: Ale co my możemy? Pedagodzy już próbowali, te spotkania w szkole, rozmowy na temat uzależnień... To za mało...
JARECKI: Wiem!!!
Znowu na chwilę zapadła cisza.
ANKA: Pamiętasz rozmowę z nasza wychowawczynią? Mówiła wtedy, że jej rady nic nie pomagają, bo my zdajemy sobie sprawę z tego, że ona nigdy nie miała styczności z narkotykami i wiemy, że tak naprawdę nie ma o tym pojęcia.
JARECKI: Tak, to, dlatego do szkoły zapraszani byli alkoholicy i cpuni, którzy z tego wyszli.
ANKA: ludzie, którzy mieli z tym styczność i wiedza dużo na ten temat
JARECKI: Mam znakomity pomysł!
Krzyknął z takim przejęciem,że aż wstał z krzesełka.
ANKA: Mów!!!
Z niecierpliwością czekała aż Jarecki wyjawi jej, co ma na myśli.
JARECKI: Pamiętasz Bartka z III f?
ANKA: Tak pamiętam...Trudno zapomnieć o jego historii
JARECKI: Czy on mieszka tam gdzie dawniej?
ANKA: Myślę, że tak, ale, o co ci chodzi?
JARECKI: Zaprosimy go jutro na schadzkę do Rudego a on opowie chłopakom o swojej historii
ANKA: Super! Świetny pomysł! To powinno pomóc, bo przecież to jeden z nas
Zadzwonił dzwonek na lekcje
JARECKI: miejmy nadzieję
ANKA: Trzeba się z nim spotkać i opowiedzieć o wszystkim
JARECKI: Pójdziemy do niego po lekcjach...
Do klasy wszedł nauczyciel i przerwał ich rozmowę. Zaczęła się lekcja.

* Ciąć ciula- wygłupiać się

SCENA VII

W parku na ławce.

JARECKI: Cieszę się, że zgodziłeś się z nami spotkać
BARTEK: Spoko, słucham, co to za ważna sprawa, w której mam pomóc?
ANKA: Chodzi o naszych przyjaciół...
BARTEK: Słucham.
JARECKI: To nasi kumple ?z piaskownicy?, ostatnio dużo imprezowaliśmy, praktycznie całe wakacje, ale wróciliśmy do szkoły. Myśleliśmy, że wszystko wróci do normy, ale oboje z Anka widzimy, że oni nie maja zamiaru przestać.
ANKA: Co najgorsze przestały ich bawić fajki i alkohol i sięgają po narkotyki.
JARECKI: Chcemy żebyś nam pomógł przekonać ich, że to jest złe
ANKA: Nas już nie słuchają... Odwracają się od nas, kiedy zaczynamy ich pouczać
BARTEK: Widzę, że wam bardzo zależy. Dobrze, że maja takich przyjaciół, kogoś, kto się o nich martwi. Ja tez dzięki takim jak wy wyszedłem z tego bagna. Dlatego pomogę wam.
ANKA: Dzięki.
BARTEK: Ale zdajecie sobie sprawę ze to niekoniecznie musi pomóc? Bo przecież profilaktyka uzależnień zakłada współdziałanie różnych środowisk. Na kształtowanie się postaw abstynentckich ma wpływ również rodzina, parafia i szkoła, dużą rolę spełnia telewizja, radio oraz prasa. Czasami tylko to wszystko razem wzięte może pomóc.
JARECKI: Tak zdajemy sobie z tego sprawę
BARTEK: Jeszcze jedno... Opowiedzcie mi o nich. Czy mają jakieś poważne powody żeby sięgać po używki? Może maja jakieś problemy w domu albo czy czują się gorsi od rówieśników i chcą się dowartościować?
ANKA: hmmmm... Sadzę, że żadna z tych opcji nie pasuje. Oni po prostu robią to z nudów, dla zabawy.
JARECKI: Czuje, że chcą udowodnić wszystkim, że SA kimś
BARTEK: Ha ha ha... Udowadniają tym, że są nikim! To żałosne, teraz to wiem i potrafię się z tego śmiać, ale dużo wody w rzece przepłynęło aż to do mnie dotarło.

Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał. Myśleli. Anka i Jarecki zdali sobie sprawę, że Bartek na prawdę jest prawdziwym ekspertem w tej dziedzinie i w duchu cieszyli się, że tak poważnie potraktował ich problem. Ciszę przerwał śpiew przebiegających dzieci.

BARTEK: No dobrze, to gdzie mogę ich spotkać i pogadać?
ANKA: Przyjdź wieczorem do mieszkania numer 7 na ulicy Mickiewicza, my poczekamy na Ciebie przy wejściu
BARTEK: Spoko będę.
ANKA: Obawiam się, że mogą się zorientować, co kąbinujemy i wtedy nie będą chcieli nas słuchać. Na mnie i tak są już wystarczająco źli....
JARECKI: Dlatego lepiej będzie jak pójdziemy tylko ja i Bartek.
ANKA: Macie racje. W ten sposób zdobędziecie ich zaufanie.
BARTEK: To cześć Anka i do zobaczenia Jarecki.
JARECKI: Nara!!!
ANKA: Cześć.

SCENA VIII

W domu Rudego, przyszła już Mańka. Siedzą na podłodze a z głośników wieży wydobywa się hip-hop.. Wchodzi Jarecki a za nim Bartek.

JARECKI: Siema! Chciałem wam kogoś przedstawić...To jest Bartek, mój stary znajomy
BARTEK: Witam
Wita się ze wszystkimi podając każdemu dłoń.
JARECKI: Pomyślałem, że gdy będzie nas więcej to zabawa się lepiej rozkręci
RUDY: Spoko loko ...Po co się tłumaczysz?!
Do pokoju wpada Vego.
VEGO: O! Dobrze, że jesteście, bo hetam się z tym towarem już pół miasta
BARTEK: Co tam masz?ooo! mamuśka hera ?
MAŃKA: Pokitrało was po kieszeniach ?!
BARTEK: Najwyraźniej tak, bo to bardzo mocny towar
VEGO: Pędzie odlot
BARTEK: Hmmm ciekawe na jak długo ten odlot... Może na zawsze
JARECKI: Lepiej się zastanówcie czy to oby nie jest za mocne
VEGO: Co ty tam wiesz?!
BARTEK: Ale ja wiem!

Powiedział to z takim przejęciem, że nagle wszyscy zwrócili na niego uwagę i zamilkli, słychać było tylko muzykę.

Opowiem wam coś, siadajcie
MAŃKA: Robi się ciekawie, no dawaj
BARTEK: To było jakiś rok temu, wróciłem do domu koło 3 nad ranem. Znów byłem naćpany... Ile to razy powtarzałem sobie, że ani razu więcej, że już nigdy tego nie tknę, które i tak zniszczyło mi już za wiele... Ale pocieszam się myślą, że i tak długo wytrzymałem, bo aż dwa miechy...
Otworzyłem drzwi do domu, w przedpokoju ujrzałem swojego ojca.
Zapytał się ?znów?? Przecież było już dobrze. Bartek powiedz, że tego nie zrobiłeś, proszę cię!? Spojrzałem tylko na niego pogardliwym wzrokiem, nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo go ranię, bo przecież po fecie człowiek nie myśli zbyt racjonalnie, ogarnia go euforia. Wyjąłem dilerkę z resztką mety na dnie, gdy to zobaczył podniósł rękę, ale wiedziałem, że i tak nie da mi rady, wiadomo, byłem tak nabuzowany, że i dziesięciu takich jak on bym pokonał.
O dziwo zrezygnował z ?walki?, odwrócił się i poszedł do drugiego pokoju, zamknął za sobą drzwi... Chwilę potem przechodząc obok pokoju słyszałem łkanie... Jak płacz małego dziecka i prośby do Boga, żeby dał mi rozum i jemu siłę ...
RUDY: hmm... To musiało być przykre dla niego, moi starzy na pewno zareagowaliby tak samo
VEGO: Co się z tobą wtedy działo?
BARTEK: Pamiętam jak jeszcze rok temu w wakacje rany na moim prawym ramieniu już się nie chciały goić. Przy wzroście 175 cm ważyłem zaledwie 48 kg.
Chwilami, gdy byłem trzeźwy myślałem, że to już koniec i że nie wyciągnę się z tego... W obecnej chwili wydaje mi się nawet śmieszne, że wtedy pogodziłem się z nadchodzącą śmiercią.
MAŃKA: Więc jak z tego wyszedłeś?
BARTEK: Dzięki pewnej osobie, przyjacielowi, który sam ćpał, ale z ?umiarem? wyszedłem z tego. Zabrał mnie samochodem do siebie na działkę, która była na jakimś wygwizdowie, z dala od miasta. Wtedy nawet nie wiedziałem, co ma zamiar zrobić. Ale teraz wiem, iż, mimo, że cztery dni spędzone na tamtej działce były czasem mojego największego cierpienia, to jednocześnie owo cierpienie było moim wybawieniem. Jeśli nie domyślacie się, o co chodzi to wam powiem. Przyjaciel stwierdził, że najlepszym sposobem na przezwyciężenie nałogu jest przetrwanie głodu narkotykowego, którego nie życzę najgorszemu wrogowi...
Błagałem go o choćby odrobinę, prosiłem i mówiłem, że muszę wziąć, bo umrę... Tak czułem, jakbym umierał... Cały organizm domagał się hery... Prosiłem Boga, żeby zaprzestał moim cierpieniom... Nie wiedziałem zupełnie, co się ze mną dzieje... Te dziwne obrazy i myśli przechodzące mi przez głowę...
JARECKI: Ale wykazałeś się siłą woli i przezwyciężyłeś ?wroga?
BARTEK: Tak, po jakiś czterech dniach poczułem się odrobinę lepiej, byłem w stanie rozmawiać, logicznie składać zdania. I od tamtego czasu rozpoczął się proces mojej rekonwalescencji... Lecz jest to znów historia długa... Nie będę jej szczegółowo opisywał...Czy teraz widzicie, co to świństwo może zrobic z człowieka!? Wstydzę się tego, co robiłem w przeszłości. Zrobicie jak zechcecie, ale zastanówcie się najpierw. I nie mówcie, że to tylko jednorazowa zabawa. Od tego się zaczyna a później jest już tylko gorzej.
RUDY: Chyba masz racje... W końcu sam to przeżyłeś
BARTEK: Tak, teraz, gdy wracam do tego myślami ogarnia mnie depresja, żałuję tego, co zrobiłem i nie mogę sobie darować, czemu znów po to sięgnąłem. Wiem, że mogło być gorzej... Mogłem przecież sięgnąć po to, co najgorsze, z czego ledwo, co uszedłem z życiem... Po heroinę...
VEGO: Teraz rozumiem twoje oburzenie, gdy zobaczyłeś, co przyniosłem
RUDY: Noo... Jesteś naprawdę wporzo gość, warto czasem posłuchać kogoś doświadczonego
MAŃKA: Kurde głupio mi teraz, po tym, co usłyszałam wiem, że źle robiliśmy.

Wszyscy byli zachwyceni opowieścią Bartka, to dało im dużo do myślenia. Do późnego wieczoru siedzieli i rozmawiali. Później rozeszli się do domów.

* spoko loko- nie ma problemu
mamuśka hera- heroina
kitrac po kieszeniach- oszaleć
dilerka- opakowanie po prochach

SCENA IX

Na szkolnym korytarzu.

MAŃKA: Cześc Anka! Pogadamy?
ANKA: Cześć, no jasne, że tak
Uśmiechnęła się Ania
MAŃKA: Wczoraj w chacie Rudego był jakiś koleś, były ćpun, opowiadał nam o swojej przygodzie z narkotykami i dzięki niemu zrozumiałam, że miałaś racje
ANKA: tak?
MAŃKA: Tak i przepraszam, źle cię oceniałam.
ANKA: Tylko ty zrozumiałaś swój błąd? Czy chłopcy też?
MAŃKA: Sądząc po ich wczorajszych minach to raczej też. Po tym, co opowiedział Bartek, Vego nic nie tknął, aż się zdziwiłam, bo to on był zawsze najbardziej napalony
ANKA: Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę
MAŃKA: Dziękuje Aniu, że nie przestałaś być moją przyjaciółką
Dziewczyny obejmują się serdecznie. Podchodzą chłopcy.
VEGO: Ooo! Laski ! Co za czuła rozmowa!
RUDY: Też tak chcę!hahahaha
Roześmiał się wesoło, poczym dołączył się do uścisku i po chwili wszyscy już stali przytuleni i roześmiani.
VEGO: Wiem, że to wszystko wasza sprawka, jesteście zajefajni !
JARECKI i ANKA: Skąd wiedziałeś?
Zapytali jednocześnie i wybuchli jeszcze większym śmiechem
RUDY: I znowu jest jak dawniej...

* laski- dziewczyny
zajefajni- wspaniali

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 17 minut