profil

Człowiek wobec cierpienia i śmierci w Wieży Gustawa Herlinga - Grudzińskiego.

poleca 92% 106 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Gustaw Herling Grudziński

Gustaw Herling - Grudziński to pisarz, który wyrósłszy w kręgach kultury chrześcijańskiej, prowadzi uporczywe poszukiwania Boga i Jego obecności w życiu człowieka. Interesują go przede wszystkim kolejne etapy naszej egzystencji, w których cierpienie jest tak silne, że zabić może wiarę w miłosierdzie boskie, lub w istnienie Boga w ogóle, ale może tez zarazem wyzwolić człowieka z obojętności, zmusić do głębszej analizy siebie samego i do wyczucia obecności drugiego człowieka. Dlatego prezentuje on swych bohaterów w sytuacjach krańcowych, które stawiają ich przed największym lękiem, największym bólem, przed śmiercią. Innym bardzo ważnym motywem twórczości Herlinga - Grudzińskiego to idea pielgrzymstwa, tak związana z sytuacją emigracji zewnętrznej i wewnętrznej pisarzy po roku 1956. Jest ona związana z trudną rolą pisarza-emigranta politycznego, który twórczością stara się przeciwstawiać złu. Przypomnijmy sobie realne i metaforyczne znaczenie słów „pielgrzym” i „pielgrzymowanie”: realne-podróżny zmierzający do świętego celu, by odkupić grzechy swoje i innych, metaforyczne - pielgrzym emigrant, ziemska wędrówka człowieka. Oba te motywy łączą się w opowiadaniu „Wieża”. Przypomnijmy sobie jego treść.

Bohaterami utworu są dwaj mężczyźni: Lebbros, czyli Trędowaty, skazany na dozgonną samotność w wieży, i stary nauczyciel, samotnik z wy-boru, który ma dosyć świata i ludzi od momentu, gdy podczas trzęsienia ziemi stracił żonę i troje dzieci. Narrator przytacza historię obu mężczyzn, poznaną dzięki niewielkiej książeczce, która przypadkowo wpadła mu w ręce. Latem 1945 roku przebywał u stóp Przedalp, w domku, który należał do wspomnianego wyżej nauczyciela gimnazjum. Tam natrafił właśnie na tę książeczkę, która przedstawiała dzieje trędowatego z Aosty. Nie miał on jeszcze dwudziestu lat, gdy umieszczono go w Wieży Strachu. Około ćwierć wieku próbował tam jakoś żyć, choć wydawałoby się, że jest to ponad ludzkie siły. Pokochał przyrodę, która zastępowała mu ludzi i nauczył się mowy przedmiotów, którą słyszał nie słysząc ludzkiej i w tym dziwnym świecie znalazł „przyjemność życia i oddychania”. Przez pięć lat przebywała z nim siostra, również jak on trędowata, po której śmierci poczuł swoją samotność znacznie mocniej, a bunt przeciw Opatrzności nasunął mu myśl podpalenia wieży i pełnienia samobójstwa. Zanim jednak wykonał pierwszy zamiar, wstąpił do celi siostry, gdzie jego uwagę zwróciła „Biblia” leżąca na stoliku. Gdy sięgnął po księgę, wypadł z niej pisany ręką siostry list. Pisała w nim: „Będę błagała Boga, by ci dał odwagę znoszenia z rezygnacją życia aż do chwili, gdy spodoba Mu się nas połączyć na nowo w lepszym świecie”. Te proste słowa odebrał jako nakaz, a jednocześnie odnalazł w nich nowe siły i nową nadzieję. Wiele czasu spędzał na czytaniu książek, szczególnie tych, które dostarczały mu wiedzy o nieszczęściach towarzyszących ludzkiemu losowi. Każde z nich wydawało mu się niewspółmiernie lżejsze od jego tragedii, gdyż dotykało ono ludzi wolnych, a każdy los wolnego człowieka musiał być lepszy od jego losu. Brak wolności to przede wszystkim brak kontaktu z innymi, i właśnie to stało się źródłem jego największych cierpień. To w zasadzie wszystko o Trędowatym z Aosty. Przeżył „jako dobry chrześcijanin” resztę swoich dni „nie mając innego towarzystwa poza sobą samym, innego przyjaciela poza Bogiem”. Do jego historii dołączył autor pozornie z nią nie związaną legendę świętokrzyską o kamiennym klęczącym pielgrzymie. Posuwa się on na klęczkach o ziarnko maku w ciągu roku i kiedy dotrze na szczyt kilkusetmetrowej góry zwanej Świętym Krzyżem, nastąpi koniec świata. Kamienny pątnik nie tylko wyglądem przypomina trędowatego mieszkańca Wieży w Aoście.


W swej nieskończonej męce wędrówki na szczyt także nie ma pewności, że go osiągnie. Mimo wszystko postawa taka zasługuje zdaniem autora na najwyższy szacunek. Gdy bowiem po latach narrator zwiedził Wieżę trędowatego i zajrzał do jego celi, uwagę przykuł przede wszystkim wielki krucyfiks wiszący nad łóżkiem: „przechyloną nad miarę głowę Chrystusa ściskała zamiast korony cierniowej jakby duża czarna obrączka ślubna”. Życie cierpiącego i samotnego człowieka jest nieprzeniknioną tajemnicą, ale właśnie w chwilach cierpienia człowiek jest najbardziej prawdziwy i może najbardziej człowieczy. Drugi bohater opowiadania nie potrafi i nie chce wziąć na siebie ciężaru osobistej tragedii i nieść jej nie wiadomo jak długo. Po stracie najbliższych usiłował popełnić samobójstwo. Potem żył jak pustelnik, w ciągu sześciu lat widziano go we wsi zaledwie kilka razy. Na pytanie proboszcza, dlaczego nie chodzi do kościoła, odpowiedział, „że nie odczuwa potrzeby, to, czego oczekuje, wymaga nie wiary, lecz wyłącznie cierpliwości”. Zapytany, jak może tak żyć, odparł ze wzruszeniem ramion: „Bo nie mogę umrzeć”. Człowiek ten nie pragnie już niczego prócz śmierci. czeka na nią cierpliwie, równie cierpliwie, jak tamci dwaj - trędowaty i pielgrzym - pchali dzień po dniu ciężar swego życia. Pewnego dnia, w sierpniu 1944 roku, gdy resztki dywizji SS wkroczyły do wioski, stary nauczyciel stanął wreszcie w obliczu śmierci. Niemcy, nie znalazłszy mężczyzn we wsi, którzy wcześniej ostrzeżeni zdołali się ukryć, ogłosili, że w wypadku niezgłoszenia się choćby jednego osobnika, śmierć poniesie proboszcz. Wtedy ludzie przypomnieli sobie o starym nauczycielu. Gdy jeden z żołnierzy uniósł lufę karabinu na wysokość jego piersi, opanował go nagle „niepojęty skurcz strachu w obliczu rzeczywistej śmierci”. Błagał o darowanie mu życia i pozwolono mu żyć. Ginie za niego proboszcz. Ale to darowane życie okazuje się jeszcze cięższym balastem, staje się torturą wspomnienia, pogłębioną nie-chęcią do świata i do siebie. Ktoś odwiedził go następnego dnia: „leżał na kozetce w swoim pokoju martwy. Był już zupełnie zimny”. Tak kończy się to opowiadanie.

Porównajmy może postawy obu bohaterów opowiadania. Zobaczmy, jak łączą się w nich motywy cierpienia i pielgrzymowania. Jak ziemska wędrówka bohaterów „Wieży” jest takim „trudnym pielgrzymowaniem” w nieustannym cierpieniu, w którym tylko śmierć jest nadzieją. Trędowaty (Lebbroso) i Sycylijczyk (nauczyciel z Turynu) zostali dotknięci hiobowymi nieszczęściami, obaj ogromnie cierpią i chcą umrzeć. Zupełnie inne jest jednak ich podejścia do życia, do Boga, do innych ludzi. Dzieje nauczyciela bardziej zbliżone są do dziejów biblijnego Hioba (utrata rodziny), lecz to postawa Labbrosa jest jakby przedłużeniem postawy religijnej Hioba: nie ustaje on w wierze, nie myśli o sobie, lecz o innych, nie kontaktuje się z ludźmi, choć tęskni do nich, bo nie chce ich zarazić (np. hodując róże nie dotyka ich, by umożliwić zerwanie dzieciom). Emerytowany nauczyciel z Turynu natomiast trwał w samotności z własnego wyboru, izolował się od ludzi, nie przyjął nawet księdza, nie trzeba mu było wiary, lecz cierpliwości. W momencie krytycznym, kiedy cała wieś oczekiwała, aby złożył życie w ofierze jako zakładnik stchórzył. Jak więc widzimy, tylko Labbroso, tak, jak kamienny pielgrzym podejmuje trud wspinaczki na szczyt góry. Drugiemu z bohaterów nie starczyło odwagi, poddał się. Nie dziwi ta rezygnacja Sycylijczyka, jednak o wiele godniejsza wydaje się postawa Trędowatego, który dostrzega sens w noszeniu swego krzyża, ciągle odradzanej wierze i miłości, szukaniu Boga wbrew rozpaczy i samotności. To ciągłe dążenie wzwyż drogą biblijnego Hioba daje pełnię człowieczeństwa. Takie jest przesłanie opowiadania, takie myśli chciał przekazać nam jego autor.

Ważnym elementem opowiadania są umocowane w nim biblijnej symbole: i tak Trędowaty to Hiob „umarły dla świata”, ostatnie chwile Sycylijczyka (nauczyciela) to wyjście pod kamienną górę, śmierć w piątek jak Chrystusa na Golgocie, krzyż, korona cierniowa jako obrączka - to znak zaślubin cierpienia dla wolności wewnętrznej, ukamienowanie psa Miracolo - to ukamienowanie niewinnego, posłańca prawdy, świętego.

Takim symbolem jest także sam tytuł opowiadania. „Wieża” to w czasach wczesnochrześcijańskich „święte miasto”, też wzgórze. Wieża, wzgórze, to według tradycji chrześcijańskiej sfera sacrum-nieba, a więc dobra. W takim to miejscu przebywa jeden z bohaterów opowiadania, Labbroso.

Symbolika biblijna w „Wieży” jest kontynuacją pisarskiej idei „pielgrzymowania dla wolności”, zwłaszcza pisarza zakazanego (a takim był Herling - Grudziński) w komunistycznym kraju, który potrafi udowodnić, że stać go na głoszenie uniwersalnych prawd nawet z dala od ojczyzny i rozsławianie polskości nawet wtedy, gdy jest dla niego zakazana.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut