profil

Recenzja filmu "Inaczej niż w raju" ("Stranger than paradise")

poleca 85% 146 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Kwintesencja minimalizmu. ?Inaczej niż w raju? Jima Jarmuscha to historia prosta, o bolesnym zderzeniu marzeń z rzeczywistością. Eva (Eszter Balint), młoda dziewczyna z Węgier, przyjeżdża do swojego kuzyna Williego (John Lurie), który mieszka w Nowym Jorku. Teoretycznie ma zostać u niego na jedną noc, a później wyjechać do ciotki w Cleveland. Jednak choroba krewnej wszystko komplikuje, Eva zostaje kolejne 10 dni u swojego kuzyna, który nawet nie stara się zamaskować swojej niechęci do dziewczyny. Willie to chłopak, który mieszka w biednej dzielnicy, zarabiając pieniądze wspólnie ze swoim kolegą ? Eddiem (Richard Edson)- na wyścigach konnych. Po roku, koledzy postanawiają odwiedzić Evę. Przedtem wygrywają wielkie pieniądze w pokera, notabene oszukując. Gdy przybywają do Cleveland, okazuje się, że Eva nie odnalazła się w tamtejszym klimacie. Willie postanawia zabrać Evę na Florydę.
Ameryka od zawsze była uważana przez biednych ludzi ze Wschodu za kraj szczęścia, swoistą arkadię, miejsce, gdzie wszyscy są zadowoleni z życia. Tymczasem Jarmusch łamie ten stereotyp, pokazując bezwzględność Ameryki, samotność imigrantów, którzy wśród brudnych ulic Nowego Jorku, poszukują tego, za czym przyjechali. Ukazany raj, to szemrane dzielnice wielkiego miasta, zgiełk. Willie żyje z dnia na dzień, raz na wozie, raz pod wozem, próbuje się odnaleźć w egoistycznym mieście, stwarza sobie samemu pozory, że jest prawdziwym Amerykaninem. Jego prawdziwe imię to Bela, jednak każe do siebie mówić Willie, a z rodziną chce rozmawiać tylko po angielsku. Zaślepiony miłością do Ameryki, nie zauważa, bądź nie chce zauważyć, że jest tam tylko zagubiony. W filmie podoba mi się monotonia, spokój . Zapewne większość zarzuci Jarmuschowi stworzenie bezsensownego filmu, bez fabuły, akcji. Jednak , według mnie, czarno-biały obraz, charakterystyczne operowanie kamerą, nadają filmowi specyficzną atmosferę, niezwykły klimat. We współczesnych produkcjach jesteśmy zaduszani akcją, wielowątkową fabułą, a ?Inaczej?? to prosty film, o zwykłych ludziach. ?Inaczej niż w raju? mogło być typowym filmem moralizującym, jednak Jarmusch nie stara się na siłę narzucać przesłania. To my sami musimy zastanowić się nad refleksją. Każdy w swoim sumieniu, odpowiada na pytania, czy warto odcinać się od świata, swoich korzeni, i czy to w ogóle jest możliwe. Już wyżej wspomniałam o charakterystycznej ? czarno-białej barwie filmu. Jest to jeden z elementów nadających dziełu klimat, atmosferę. W stworzeniu tak pięknego obrazu, pomogła z pewnością również muzyka stworzona przez filmowego Williego, czyli Johna Lurie. Największe wrażenie zrobiła na mnie piosenka otwierająca film. Tworzy ona wyrazisty, charyzmatyczny obraz. Według mnie, Jarmusch, pozbawiając swoje dzieło kolorów, pokrętnej fabuły chciał pokazać właśnie nasze normalne życie. Momentami bezcelowe, być może banalne. Obraz przedstawia szarość życia codziennego. Główni bohaterowie za kolorowym światem wyjechali aż do Ameryki, jednak i tam nie znaleźli radości. Bardzo podobają mi się te fragmenty filmu, w których zapada głęboka cisza. Widz ma szansę wejść w emocje bohaterów. Jarmusch docenia inteligencję odbiorcy, daje mu wolną rękę w interpretacji, nie czujemy się też omamieni dialogami między bohaterami, nie przytłaczają nas, są to zwykłe rozmowy. Aktorem, który spodobał mi się najbardziej jest John Lurie. Jego gra zrobiła na mnie największe wrażenie. Wydaje mi się bardzo naturalny, taki ?swój?.
Siła przekazu tego filmu polega na jego prostocie, moim zdaniem, wysublimowanej prostocie. Jarmusch zakpił z mitu o ?american dreams?, o Ameryce, jako idealnym kraju. Choć wielu mówi o ?Inaczej niż w raju? jako o nudnym, bezsensownym filmie, to polecam go wszystkim ? każdemu przyda się taki seans ? naturalny, spokojny ? o ludziach, o nas.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty