profil

Szczęście w filozofii starożytnej – analiza porównawcza.

poleca 85% 641 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Sokrates Platon Arystoteles

Od zarania dziejów człowiek zastanawiał się nad sensem i celem swojego życia. Czy istnieje uniwersalny cel dla w wszystkich istot? Jeżeli tak, to cóż możemy zrobić, by go osiągnąć? Odpowiedzi na te pytania próbują udzielić starożytni filozofowie, którzy uznali, że taką wartością ważną dla wszystkich jest szczęście (eudajmonia). I choć jest ono pojęciem podstawowym dla starożytnej etyki, to jednak starożytni nie są zgodni, co do tego, czym ono jest. Dla niektórych myślicieli jest ono dobrem najwyższym, do którego dąży całe ludzkie życie, dla innych pożądanym skutkiem ubocznym w drodze do innego celu. Szczęście można osiągnąć różnymi drogami ? przez minimalizację oczekiwań wobec życia, wewnętrzną doskonałość, osiągnięcie równowagi pomiędzy potrzebami duszy i ciała, cnotliwe życie? Sposobów tych jest niemalże tyle co filozofów. Przyjrzyjmy się zatem bliżej poglądom wybranych filozofów na szczęście.
Pierwsi filozofowie zajmowali się przede wszystkim przyrodą i wszechświatem. Dopiero Sokrates koncentrując swoje zainteresowania na człowieku rozwinął wcześniej istniejącą refleksję etyczną. W człowieku zaś interesowało go tylko to, co uważał za najważniejsze, a zarazem mogące być przedmiotem reformy i ulepszenia ? sprawami etycznymi.
Sokrates nadał zupełnie nowe znaczenie wyrazowi ?cnota?. Wskazał on na zalety, które są takie same dla całej ludzkości: sprawiedliwość, odwaga lub panowanie nad sobą są zaletami zawsze i wszędzie. Wytworzył on nowe pojęcie cnoty poprzez to, ze spośród zalet człowieka wyodrębnił specjalne zalety moralne, a powszechność była jej zasadniczą cechą. Ta dopiero co wyodrębniona zaleta wysunęła się od razu dla Sokratesa na szczyt dóbr. Wszystko inne, co ludzie uważają za dobro ? zdrowie, bogactwo, sława ? niejednokrotnie w skutkach okazuje się złe.
Filozof ten uważał także, że cnota jest związana z pożytkiem i szczęściem. Według niego tylko to, co dobre, jest naprawdę pożyteczne. Natomiast ludzie dlatego często błądzą i działają wbrew własnemu pożytkowi, że nie wiedzą, co jest dobre. Podobnie Sokrates rozumiał też stosunek dobra do szczęścia: szczęście związane jest z cnotą, bo z cnoty wynika. Szczęśliwy jest bowiem ten, kto posiada największe dobra, największym dobrem jest cnota. Filozof ten twierdził także, że cnotą jest wiedza. Wszelkie zło pochodzi bowiem z nieświadomości: nikt świadomie nie czyni zła. Skoro bowiem dobro jest pożyteczne i gwarantuje szczęście, nie ma powodu, aby ktoś, kto je zna, nie czynił go.
Podsumujmy zatem cóż Sokrates sądził o szczęściu? Według niego ludzie dążą do szczęścia i pożytku. Prawdziwe szczęście i prawdziwy pożytek daje tylko dobro. Prawdziwym dobrem jest cnota. Cnota jest jedna, bo każda cnota jest wiedzą. Zdobywając wiedzę osiągamy dobro, a z nim pożytek i szczęście. Wyłania się stąd proste wskazanie życiowe: należy szukać wiedzy, a kto może powinien i innych wiedzy uczyć. Sokrates nie tylko głosił taką ogólną teorię, ale zastosował ją do siebie ? uważając nauczanie za zadanie najwyższe cały mu się poświęcił .
Z kolei Platon, uczeń Sokratesa na szczycie dóbr umieścił ideę dobra ? piękna. Osiągnięcie szczęścia to obcowanie z tą ideą. Dlatego konieczne jest zdobycie wiedzy, która jest tylko przypomnieniem (anamnezą) tego, co dusza widziała w świecie idei. Dusza jest pośredniczką między światem idei a światem realnym. Ale sama wiedza nie wystarczy jeszcze do osiągnięcia celu. Należy także praktykować cnoty ? mądrość, męstwo i panowanie nad sobą. Cnoty te odpowiadają trzem częściom duszy ? rozumnej, impulsywnej i zmysłowej. Te trzy cnoty spina czwarta ? sprawiedliwość, która przyczynia się do harmonii duszy. Działanie moralne rodzi się z połączenia tych czterech cnót. Siłą, skłaniającą do poszukiwania tej najwyższej idei, jest miłość. Życie jest moralnie wartościowe, gdy prowadzi do szczęścia. Jest to elitarna koncepcja celu i szczęścia, ponieważ nie każdy tak rozumiane szczęście mógł osiągnąć. Nie każdy bowiem jest w stanie sprostać intelektualnie i moralne tym wymogom. Platon jednak rozwiązuje i ten problem ? wystarczy pozwolić kierować sobą tym, którzy tę wiedzę posiedli i żyją cnotliwie, co może jednak zrealizować się tylko w państwie idealnym.
Kolejnym wielkim filozofem, który rozważał zagadnienie szczęścia jest Arystoteles. Według niego etyka zajmuje się istotą ludzką, taką jaką jest, pamiętając, że człowiek jest istotą złożoną, posiadającą ciało namiętności i różnorodne zainteresowania. Zadaniem etyki jest zatem wyznaczenie na podstawie czysto naukowej ten rodzaj życia, który jest najlepszy dla takiej istoty. To z kolei zależy od tego, czy dany tryb życia może dać szczęście, które jest celem ostatecznym wszelkich naszych działań i do którego te działania zmierzają.
Czym zatem jest szczęście dla tego filozofa? Myśl, że szczęściem mogłoby być bogactwo, dostojeństwo, cnota, rozrywka, Arystoteles odrzuca od razu na tej podstawie, iż są to rzeczy pożądane nie dla nich samych, lecz ze względu na szczęście jakie przynoszą. Arystoteles twierdził, że dobro człowieka polega na zgodnej z cnotą działalności duszy. Aby najpełniej rozwijała swą aktywność całą nasza ludzka natura, w której tkwi ludzkie szczęście, trzeba nie tylko, by życie było pełne; również pewne warunki zewnętrzne, takie jak przyjaciele, pieniądze, dzieci, dobre urodzenie, miła powierzchowność, w znacznej mierze prowadzą do szczęścia, choć nie są do niego niezbędne. Sprawdzianem doskonałości oraz rękojmię szczęścia znaleźć można, zdaniem Arystotelesa, w stopniu, w jakim wykonujemy działania. Czyny nasze są cnotliwe, gdy je wykonujemy z umiarem, nie zaś z nadmiarem lub niedomiarem. Zarówno przesadne folgowanie sonie, jak i przesadna powściągliwość są ujemne moralnie. Na tym właśnie polega słynna arystotelesowska koncepcja cnoty jako ?złotego środka?. Środek ten nie jest niczym absolutnym, lecz względnym, gdyż z natury rzeczy zmienia się w zależności od jednostki działającej i od przedmiotu działania, a ponadto od czasu, miejsca i okoliczności towarzyszących .
Jaki zatem był pogląd Arystotelesa na szczęście? Według tego filozofa szczęście jest dobrem najwyższym, a droga do niego wiedzie przez praktykowanie cnót według zasady ?złotego środka?, czyli umiaru. Musimy dokonywać wyboru pomiędzy skrajnymi namiętnościami. Między brawurą a tchórzostwem jest odwaga, między próżnością a pokorą zawiera się duma, ? Dla Arystotelesa szczęście nie jest przyjemnością zmysłów, lecz działaniem polegającym na maksymalnym rozwinięciu ludzkich możliwości, samodoskonaleniem się człowieka. Każdy obywatel polis może być szczęśliwy, ponieważ cnoty nie są wrodzone. Cnót przynależnych intelektowi można się nauczyć, natomiast cnoty związane ze sferą działania można wyćwiczyć. Stąd też ogromna rola wychowania.
Szczególną uwagę do szczęścia przywiązywali Epikur i epikurejczycy. Punktem wyjścia tej filozofii było założenie, że szczęście jest największym dobrem, celem jej jest natomiast wyjaśnienie, na czym szczęście polega i jak je można osiągnąć. Wyjaśnienie jakie dał Epikur jest najprostsze ze wszystkich. Mianowicie: szczęście polega na doznawaniu przyjemności, a nieszczęście na doznawaniu cierpień.
Podstawową myślą Epikura było stwierdzenie, że do szczęścia wystarcza brak cierpienia. Naturalny stan człowieka, gdy nic dobrego i nic złego go nie spotyka, jest stanem przyjemnym, sam proces życia, samo życie jest radością. Jest to radość wrodzona, o którą nie musimy zabiegać. Niech tylko ciało będzie zdrowe i dusza spokojna, a życie będzie rozkoszą.
Radość życia jest głównym składnikiem szczęścia, ale nie jedynym. Oprócz jej wewnętrznej radości istnieją przyjemności powodowane przyczynami zewnętrznymi. Te są całkowicie innego typu niż tamta żywiołowa przyjemność życia. Wymagają działania pozytywnych przyczyn, gdy do tamtej wystarczał brak cierpienia (mogą być nazywane :pozytywnymi?, w odróżnieniu od tamtej ?negatywnej?, choć wszystkie odczuwane są pozytywnie). Tamtą nosimy w sobie, te zaś są zależne od okoliczności, a przez to zdane na los szczęścia i niepewność. Dla osiągnięcia pozytywnych przyjemności muszą być spełnione dwa warunki: trzeba mieć potrzeby i trzeba, by były zaspokojone. Tymczasem tamtą radość życia odczuwa się właśnie wtedy, gdy nie jest się zaabsorbowanym przez potrzeby i ich zaspokojenie. Zatem jedne przyjemności występują przy braku potrzeb, drugie przy zaspokajaniu potrzeb. Przyjemność negatywną odczuwa ten, czyjego spokoju nie mącą żadne bodźce i zmiany, przyjemności pozytywnej może natomiast doznać tylko ten, kto podlega bodźcom i zmianom. Te dwa gatunki przyjemności nie są sobie równe. Tylko w przyjemności negatywnej przy braku potrzeb , człowiek jest zupełnie wolny od cierpienia. Gdzie natomiast są potrzeby, tam zawsze grozi ich niezaspokojenie, a i samo zaspokojeni złączone jest z cierpieniem.
Zatem negatywna przyjemność jest właściwym celem życia. Aby ten cel osiągnąć nie potrzeba zabiegać o przyjemności, lecz tylko unikać cierpień, nie zaspokajać potrzeb, tylko się ich wyzbywać. Przyjemność pozytywna nie jest celem, lecz jedynie środkiem do zagłuszenia cierpień, gdy te dręczą człowieka.
Epikur twierdził, że są dwa zasadnicze sposoby na szczęście: cnota i rozum. ?Nie ma życia przyjemnego, które nie byłoby rozumne, moralnie podniosłe i sprawiedliwe, ani też nie ma życia moralnie podniosłego i sprawiedliwego, które nie byłoby przyjemne?. Natomiast rozum jest niezbędny do szczęścia, nie tylko aby trafnie wybierać przyjemności, ale także, by kierować myślami. Bo myśli łatwo błądzą i wytwarzają złudy i straszaki, które niepotrzebnie zakłócają człowiekowi spokój i uniemożliwiają szczęście .
Zupełnie inaczej szczęście pojmowali stoicy. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na znaczne różnice dzielące go od Epikura. Epikur szukał spokoju gorliwie pielęgnując miłe strony życia i możliwie unikając jego aspektów nieprzyjemnych, choć jednocześnie był gotów znosić zło z męstwem i niezmąconą pogodą ducha, jeśli było ono nieuniknione. Zasadą jego było jednak raczej usuwać z drogi to, co przykre, aniżeli stawiać temu czoło.
Z pewnością także stoicy dążyli do tego, by się uwalniać od kłopotów, ale spokój, jaki usiłowali zdobyć, był innego rodzaju i miał być osiągany innymi drogami. Pielęgnowanie tego co miłe, a unikanie tego, co przykre, nie prowadziło bynajmniej do celu. Przeciwnie było raczej zgubne. Jedno i drugie bowiem uzależnia w pewnym stopniu szczęście od warunków zewnętrznych. Jedno i drugie podporządkowuje człowieka mocy świata i osłabia jego panowanie nad sobą. Spokój ducha polega raczej na całkowitym uniezależnieniu się od losu złego, czy dobrego, tajemnica zaś owej niezależności tkwi w zachowywaniu zupełnie obojętnej postawy zarówno wobec pieszczot, jak i ukłuć fortuny. Tak tylko, przez nieustępliwe, niezłomne i niczym nie zakłócone znoszenie zmiennych kolei życia, człowiek zdaje się zdolny odnosić nad nimi zwycięstwo i bez względu na to, co się zdarzy, może zachować swoje ja.
Tę ?apatię? jak ją nazywali stoicy, rozwija się i pielęgnuje dla niej samej i ona sama dla siebie jest nagrodą. Jest ona celem , nie zaś środkiem do czegoś poza nią. Więcej nawet jest celem jedynym, ku któremu zmierza wszelka należycie zdyscyplinowana działalność ludzka. Szczęśliwy jest zatem ten, kto ją posiada, bo przecież także i szczęściem jest to, co jest pożądane samo przez się i dla niego samego, i jest celem, do którego dąży postępowanie moralne.
Zatem, być cnotliwym to być szczęśliwym, i na odwrót. Szczęście i cnota są jednym i tym samym. Co więcej, ta postawa znamionuje człowieka mądrego i rozumnego. Jest to racjonalny sposób reagowania na życie. A zatem cnota, szczęście i rozsądne życie to jedno.
Widzimy zatem, iż stoików cechowała surowa powaga, rozsądna trzeźwość, ale także optymizm, wiara w możliwość, a nawet łatwość osiągnięcia dobra. Bo też dobro jest nie poza nami, lecz w nas i od nas tylko zależne. Ale też ponadto i świat jest zbudowany rozumnie, i natura ludzka w istocie swej jest dobra i rozumna. Więc cnota jest łatwa i łatwa jest radość , a zatem i szczęście.
Nie da się nie zauważyć, jak różny stosunek mieli do szczęścia filozofowie starożytni. Różnie je definiowali i różne wskazywali drogi do jego osiągnięcia. Wspólna cechą dla wszystkich tych teorii jest stwierdzenie, że każda istota dąży do osiągnięcia szczęścia i jest ono wartością najwyższą. Często szczęście jest wiązane z cnotą i moralnym życiem, ale już definicje cnoty bywają różne.
Zestawiając poglądy starożytnych filozofów dotyczące szczęścia można je pogrupować na kilka następujących, zróżnicowanych stanowisk.
Pierwsza grupa głosiła tożsamość moralności i szczęścia. Życie nie może być szczęśliwe, jeśli nie jest moralne, ale także życie nie może być moralne jeśli nie jest szczęśliwe.(Sokrates)
Druga grupa głosiła, że moralność i szczęście są ze sobą na stałe powiązane. Moralność jest warunkiem szczęścia niezbędnym albo dostatecznym. Niezbędnym, bo nie można być szczęśliwym bez moralności (Platon, stoicy). Dostatecznym, ponieważ nie można będąc moralnym nie być szczęśliwym (Sokrates, Epikur).
Arystoteles reprezentował stanowisko umiarkowane ? jednym z czynników szczęścia jest moralność. Oznacza to tyle, że jeśli żyjemy moralnie możemy być szczęśliwi, ale nie musimy.
Każda z filozofii jest wytworem swoich czasów. Wytworzyły się one w ówczesnych warunkach społeczno ? politycznych oraz wiedzy o świecie. Z punktu widzenia człowieka współczesnego koncepcjom tym możemy zarzucić wiele niedoskonałości.
W XXI wieku nie możemy zaakceptować podziału świata na wolnych i niewolników (jaki miał miejsce, np u Arystotelesa). Niezaprzeczalnie umiarkowanie jest ogromną zaletą, jednak nie jesteśmy w stanie ciągle go przestrzegać. Istnieją bowiem emocje tak silne, że nie da się ich uśrednić. Trudno także byłoby nam dziś zaakceptować poglądy, że wiedza o dobrym życiu warunkuje dobre postępowanie, i ten, kto posiada tę wiedzę, nie może postępować niemoralnie ? w ten sposób można byłoby wyjaśnić każde złe postępowanie. Każdy człowiek jest inny, trudno zatem liczyć na to, że znajdzie się jeden właściwy sposób postępowania dla wszystkich. Koncepcja moralności stoickiej była odpowiedzią na zachwiane poczucie bezpieczeństwa, w związku z upadkiem greckiego polis. Jest to filozofia pocieszenia, daje ukojenie w zamęcie świata. Gdyby jednak wszyscy postępowali zgodnie z tą filozofią, życie straciłoby swój urok, a świat stałby się po prostu nudny,. Moim zdaniem warto jest cierpieć, by potem móc jeszcze dogłębniej poczuć radość życia. Ową radość życia doceniali epikurejczycy. Uznawali oni radość z przyjemności z zaspokajania potrzeb, jednak zalecali raczej ich ograniczenie, by móc poczuć radość z samego istnienia, niczym nie zmąconą. W pewnym sensie to również zmusza człowieka do kolejnych ograniczeń i tak naprawdę uszczęśliwia go trochę na siłę.
Z każdej z tych filozofii można by wybrać elementy pozytywne, jednak żadna w całości nie jest dla nas do przyjęcia.
Cechą wspólną zarówno dla starożytnych filozofów, jak i dla nas ? ludzi współczesnych ? jest to, że wartością najwyższą , do której dążymy jest szczęście. Ale czym ono jest dziś?
Moim skromnym zdaniem szczęśliwy jest ten, kto kocha i jest kochany. Do szczęścia nie potrzeba fortuny, wystarczy żebyśmy byli w stanie żyć na przeciętnym poziomie. Jeśli nauczymy doceniać się to, co już mamy i cieszyć się każdym kolejnym dniem życia - będziemy szczęśliwi. Pamiętajmy jednak, że każdy człowiek ma własną wizję szczęścia i dąży do niej własnymi ścieżkami.


Bibliografia

1) W. Tatarkiewicz, Historia Filozofii, tom I, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1958
2) B.A.G. Fuller, Historia filozofii, tom I, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1963.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 14 minuty

Typ pracy