profil

Czy Film „Prymas” poleciłbyś kolegom?

poleca 89% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Na przestrzeni ostatnich kilku lat, nie udało mi się obejrzeć wielu filmów, obrazujących autentyczne wydarzenia historyczne. Ekranizacje słynnych powieści, jak ”Pan Tadeusz”, czy „Ogniem i mieczem”, giną natomiast pod zalewającą nasz rynek falą mało ambitnych filmów akcji.
Jaki powinien być film, aby zyskać miano „dobrego”? Czy musi charakteryzować się wartką akcją i nowoczesnymi efektami specjalnymi? Otóż nie.
Film Teresy Kotlarczyk pt.: „Prymas-trzy lata z tysiąca” opowiada o uwięzieniu kardynała Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski, przez komunistyczne władze. Chcą one odciąć Wyszyńskiego-„duszę narodu” od wiernych i nakłonić go, by zrzekł się stanowiska kościelnego. Tytułowe „trzy lata z tysiąca” to okres, w którym ważą się dalsze losy kościoła katolickiego w Polsce.
Bez wątpienia film o tej tematyce jest bardzo potrzebny. Przybliża on bowiem młodym ludziom postać prymasa Wyszyńskiego-autorytetu moralnego dla wielu Polaków. „Prymas” przedstawia walkę dobra ze złem, w obronie przekonań i podstawowych wartości kościelnych. Film stanowi pole do przemyśleń nad zadziwiającym zjawiskiem, jakim jest wiara.
Przedstawienie nawet najciekawszej treści nie byłoby możliwe bez utalentowanych, dobrze dobranych aktorów. W rolę Prymasa znakomicie wcielił się Andrzej Seweryn, znany chociażby z „Ziemi Obiecanej”. Odtworzenie tej postaci wymagało od aktora nie tylko talentu, ale i odwagi. Nie łatwo jest przecież wcielić się w rolę człowieka ,będącego autorytetem dla społeczeństwa. Seweryn poradził sobie doskonale. Jego gra nie budzi żadnych zastrzeżeń. Skupiony, dostojny stworzył kreację niezłomnego i silnego prymasa, nie uginającego się pod komunistycznym naciskiem. Dobrze poradzili sobie z odtworzeniem swych ról również Zbigniew Zamachowski, jako ks. Stanisław i Maja Ostaszewska, grająca młodą, prostą siostrę Leonię, donoszącą służbom SB. Uważam, że warto również wspomnieć o nie znaczącej wiele roli Henryka Talara jako Bieruta. Mimo, że aktor ten pojawia się w filmie tylko raz, zapadł mi w pamięć, gdyż wykreował bardzo charakterystyczną postać. Sądzę, że właśnie takie role jak ta stworzyły niezapomnianą atmosferę filmu.
Moim zdaniem, wyrazy uznania należą się też autorowi scenariusza, Janowi Purzyckiemu. Umiejętnie zarysował on fabułę i umieścił w niej jedynie najważniejsze wydarzenia. Rozczarowało mnie uzupełnienie akcji wymyślonym wątkiem sobowtóra Prymasa, bo, w moim odczuciu, nie wnosi on nic wartościowego do fabuły.
Ważną zaletą filmu „Prymas” są :praca i ruch kamery. Najwięcej można się doliczyć planów amerykańskich, gdyż akcja opiera się głównie na dialogach. Dużym plusem jest to, iż kamera dokonuje umiejętnych zbliżeń pokazując detale, dzięki czemu widz może głębiej wejrzeć w przeżycia wewnętrzne bohaterów. Nie podobały mi się klatki kręcone kamerą ręczną, gdyż obraz sprawiał wrażenie „trzęsącego się”. Uważam, że jest to na dłuższą metę denerwujące.
Na pochwałę zasługuje praca Barbary Ostapowicz. Scenografia odrapanych pokoi opuszczonego klasztoru jest naprawdę przekonywująca. Za pomocą rozpadających się, brunatnych wnętrz scenograf pokazała widzom, w jakich warunkach prymas spędził trzy lata.
Na koniec pozostawiłam rzecz bardzo ważną-muzykę. Zygmunt Konieczny z niezwykłym wyczuciem dopasował ścieżkę dżwiękową do poszczególnych scen. Niektóre z nich uwydatnił, inne przyćmił. Muzyka w „Prymasie” nie pojawia się zbyt często, używana jest jedynie do podkreślenia nastrojów, uczuć. Poza tym, co istotne, dźwięki pasują do obrazów, tworzą z nimi zwartą całość. A to już prawdziwa sztuka.
Film Teresy Kotlarczyk, „Prymas-trzy lata z tysiąca” bez wahania polecam wszystkim. Młodzież nie powinna jednak iść do kina bez przygotowania, gdyż film zawiera pewne niedomówienia. Obraz przekazuje widzom wartości uniwersalne. Na zasadzie kontrastów pokazuje odwagę i tchórzostwo, dobro i zło, niezłomność i małość. „Prymas” jest filmem pouczającym, aczkolwiek dalekim od moralizowania, historycznym, a ukazującym zagadnienie w nowatorski sposób. Niektóre sceny dłużą się, jednak nie można oderwać oczu od ekranu. I właśnie dlatego należy zobaczyć ten film.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty