profil

Aborcja, eutanazja, adopcja

poleca 85% 144 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

MILENA OKUNIEWSKA KL III LP-u

Aborcja (od łac. abortio ? poronienie) ? termin potoczny oznaczający dokonanie sztucznego przerwania ciąży.
Aborcja to zabieg usuwający zarodek lub płód z macicy po zagnieżdżeniu. Środki wczesnoporonne, używane po stosunku (do 72 godzin), zapobiegają uwolnieniu komórek jajowych z jajników lub zapobiegają zapłodnieniu. Stosowane później zapobiegają zagnieżdżeniu się zarodka.
Samoistne przedwczesne zakończenie ciąży nazywane jest poronieniem (jeśli ma miejsce do 22 tygodnia ciąży) lub porodem przedwczesnym (jeśli ma miejsce po 22 tygodniu ciąży). W języku polskim nie używa się słowa aborcja w znaczeniu poronienie samoistne.
Kontrowersje dotyczące aborcji odnoszą się do problemu określenia momentu rozpoczęcia się ludzkiej egzystencji. Zdaniem naukowców z XVII w. już plemniki i komórki jajowe miały stanowić indywidua mające status ontologiczny osoby ludzkiej. Inni, przesuwają tę granicę dalej, przyznając status osoby dopiero zygocie, powstałej podczas połączenia komórki jajowej i plemnika. Kolejne koncepcje mówią o rozpoczęciu egzystencji w momencie zagnieżdżenia się zarodka w macicy, ukształtowania się układu nerwowego płodu, lub też dopiero w momencie narodzin. Określone zapatrywanie na powyższy problem determinuje stosunek do statusu etycznego aborcji jaki powinien obowiązywać społecznie.
Metody aborcji
Metody przed zagnieżdżeniem
Określa się tym mianem środki, które uniemożliwiają zagnieżdżenie się zapłodnionej komórki w ścianie macicy. Dla części osób są to metody aborcyjne, natomiast część uważa je za metody antykoncepcyjne. Należą do nich: hormonalna antykoncepcja doustna (zwłaszcza preparaty jednoskładnikowe), wkładka wewnątrzmaciczna oraz tzw. "antykoncepcja kryzysowa", czyli pigułki po stosunku - do 72 godzin (morning-after pills).
Metody po zagnieżdżeniu
Określa się tym mianem środki które doprowadzają do aborcji po zagnieżdżeniu się zapłodnionej komórki. Są to:
? aborcja farmakologiczna, tzw. "regulacja miesiączki", pigułka RU-486,Mifegine,Mifeprex, Methotrexate,
? rozszerzenie szyjki macicy i aspiracja (odessanie pod ciśnieniem - możliwa w 7-12 tygodniu ciąży) lub wyłyżeczkowanie płodu (generalnie między 10, a 22 tygodniem ciąży),
? aborcja w drugim trymestrze (12-22 tydzień ciąży) polegająca na wywołaniu akcji skurczowej
? tzw. wczesne cięcie cesarskie.
W zależności od etapu ciąży stosowane są różne metody. Na najwcześniejszym etapie (do dziewiątego tygodnia) zwykle podaje się kobiecie serię środków chemicznych wywołujących poronienie. Chemiczna aborcja (aborcja farmakologiczna) jest używana w 10% wszystkich aborcji przeprowadzanych w Stanach Zjednoczonych i w Europie. Używany jest preparat dwuskładnikowy. Dawka pierwsza zawiera substancję niszczącą lub deformującą zarodek, dawka druga powoduje skurcze macicy i wydalenie zarodka i wyściółki macicy. Dawka pierwsza zawiera metotreksat-chemioterapeutyk,antymetabolit kwasu foliowego lub mifeproston -inhibitor progesteronu, druga dawka zawiera prostaglandyny w postaci mizoprostolu-stosowany również w Polsce w terapii choroby wrzodowej żołądka lub gemeprostu. Mizoprostol jest używany w USA a gemeprost jest używany w UK i w Szwecji. Preparaty te są skuteczne w pierwszym trymestrze ciąży. Gdy użyte w pierwszych 49 dniach ciąży, 92% kobiet przechodzi poronienie bez konieczności interwencji chirurgicznej. Mizoprostol lub metotreksat mogą być użyte pojedynczo, ale mają niższą skuteczność i na poronienie trzeba czekać do 2 tygodni. W wypadku użycia łatwo dostępnego metotreksatu, dochodzi to poważnej deformacji płodu. W 8% wypadków, gdy farmakologiczna aborcja nie wywołała wydalenia płodu, aborcja wymaga dodatkowej interwencji chirurgicznej.
Na dalszych etapach stosuje się rozmaite połączenia metody podciśnieniowego opróżniania macicy z mechanicznym zniszczeniem zarodka/płodu i usunięciem jego resztek. W nieco bardziej zaawansowanej ciąży często stosowane jest rozczłonkowanie żywego płodu za pomocą szczypiec chirurgicznych
W ostatnim trymestrze używana jest zazwyczaj metoda wywołania przedwczesnego porodu lub niszczącego płód odpowiednika metody cesarskiego cięcia. Płód jest najczęściej uśmiercany wewnątrz macicy, przed rozpoczęciem właściwej operacji. W metodzie aborcji przez tzw. "poród częściowy", nogi i tułów żywego płodu wydobywane są na zewnątrz, podczas gdy głowa pozostaje w kanale rodnym. Płód jest zabijany poprzez wbicie z tyłu głowy w rdzeń kręgowy otworu szczypcami chirurgicznymi, po czym w celu ułatwienia jego wydobycia na zewnątrz (zmniejszenie obwodu czaszki), przez ten otwór za pomocą próżniociągu odsysany jest mózg. Metoda ta, legalna w USA od 1973 została zakazana w kwietniu 2007
Do późnych aborcji stosowane jest również wstrzykiwanie zasadowego roztworu soli do worka owodniowego powodujące uśmiercenie płodu. W wyniku aborcji metodą wstrzyknięcia roztworu soli stosunkowo często dochodzi do urodzenia żywego, zdolnego do przeżycia płodu - w Wielkiej Brytanii zdarza się około pięciu takich przypadków rocznie, przy czym ze względu na późny wiek dopuszczalnego uśmiercenia (24 tydzień) wiele dzieci jest zdolnych do samodzielnego życia, lecz w praktyce są pozostawiane bez opieki i umierają. W USA żyje co najmniej kilkanaście osób urodzonych w wyniku nieudanej aborcji tą metodą, z których najbardziej znaną jest Gianna Jessen, obecnie działaczka ruchu pro-life
Wszystkie powyższe metody aborcji wykonuje się bez znieczulenia płodu, który ze względu na niekompletny rozwój układu nerwowego we wczesnych miesiącach ciąży prawdopodobnie nie odczuwa bólu - badania nad rozwojem układu nerwowego wskazują, że odczuwanie bólu przez płód pojawia się dopiero w III trymestrze ciąży. Ewentualnie znieczulana jest tylko matka.
Metody tradycyjne zwane bywają spędzaniem płodu, stosowane przez znachorów oraz przez same kobiety lub ich partnerów, polegają na podawaniu mniej lub bardziej trujących ziół, długotrwałym podskakiwaniu czy biciu po brzuchu ciężarnej. W skrajnych przypadkach zdarzały się przypadki rodzenia do klozetu

Zespół poaborcyjny
Według niektórych lekarzy psychologiczne i psychiatryczne następstwa poddania się zabiegowi aborcji dotykają nie tylko kobiety, ale także jej partnera i dzieci. Według dr Witolda Simona z Kliniki Nerwic Instytutu Psychiatrii przejawiają się one m.in. spadkiem poczucia własnej wartości, depresjami (93% kobiet) oraz nerwicami (98% kobiet).
Aspekty etyczne i odbiór społeczny
Problematyka dopuszczalności i wykonywania aborcji jest wysoce kontrowersyjna w oczach części społeczeństwa i jest przedmiotem różnych ocen moralnych. Wykonywanie zabiegu aborcji wiąże się z dużym sprzeciwem wielu osób oraz środowisk, między innymi związanych z Kościołem katolickim i kościołami protestanckimi (tzw. "obrońcy życia", ruchy pro-life). Z drugiej strony, aborcja jest akceptowana przez ludzi, którzy decyzję o ewentualnym przerwaniu ciąży pozostawiają kobiecie.
W religii katolickiej aborcja stanowi grzech śmiertelny i wiąże się z automatyczną ekskomuniką. W przekonaniu takich religii jak katolicyzm, prawosławie i większość wyznań protestanckich, płód jest istotą ludzką, aborcja zaś jest zabójstwem naruszającym prawa osoby nienarodzonej. Środowiska popierające swobodę decydowania o wykonaniu lub nie zabiegu aborcji (ruchy pro-choice), nie zgadzają się z tym stanowiskiem i sprzeciwiają się wprowadzaniu zakazu dokonywania aborcji. Radykalne stanowisko opowiada się za brakiem ograniczeń w dopuszczalności aborcji do określonego etapu rozwoju płodu (aborcja "na życzenie"). Jego argumentem jest prawo kobiety do swobodnego wyboru odnośnie swojego stanu ciąży, uznawane przez zwolenników tej opcji za wartość Stanowisko umiarkowane opowiada się za dopuszczalnością aborcji jedynie pod pewnymi określonymi warunkami (jak ciąża w wyniku zgwałcenia, trudne warunki życiowe lub materialne kobiety, uszkodzenia lub wady genetyczne płodu).
Wyraźny zakaz dokonywania aborcji znajdował się w Przysiędze Hipokratesa:
Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego.
W tekście Deklaracji Genewskiej fragment ten został zastąpiony następującym zdaniem:
zachowam najwyższy szacunek dla życia ludzkiego.
W tekście Przyrzeczenia Lekarskiego, które jest dziś składane przez lekarzy w Polsce, odpowiedni fragment brzmi:
przyrzekam: (...) -służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu;
W Polsce problematyka warunków dopuszczalności aborcji jest od lat 90. XX wieku przedmiotem debaty publicznej. Istotny wpływ na społeczne postrzeganie aborcji ma stanowisko Kościoła katolickiego. Problematyka aborcji wywołuje silne emocje, których wyrazem jest między innymi język debat, odnoszący się do "zabijania nienarodzonych" z jednej strony, a do "prawie kobiet do decydowania o swoim ciele" z drugiej. Kwestia aborcji podnoszona jednak bywa często w doraźnych celach politycznych.
W USA, gdzie szczególnie silne są ruchy antyaborcyjne, miały miejsce zabójstwa lekarzy dokonujących aborcje przez fanatycznych przeciwników aborcji, jednak organizacje pro-life całkowicie odcinały się od takich aktów (żaden z zabójców nie był z nimi związany), co obejrzeć można w filmie Cher pod tytułem "If These Walls Could Talk". Od niedawna w USA zgłaszane są przez placówki aborcyjne do sądów sprawy o utraty źródeł dochodów przeciw ludziom z ruchów "pro-life" w związku z przeprowadzanymi przez nich pikietami.
Liczne dyskusje wzbudza także kwestia dzieci, które przeżyły zabieg aborcji i są zdolne do samodzielnego życia, co wraz z postępem medycyny jest możliwe w coraz wcześniejszym wieku. Według relacji brytyjskich praktykowane jest dobijanie dzieci, które przeżyły zabieg aborcji za pomocą zastrzyków, z kolei we Włoszech głośna była sprawa omyłkowego abortowania 22-tygodniowego płodu, który przeżył zabieg i był reanimowany.
Zgodnie z uchwaloną w 1989 r. przez ONZ Konwencją o prawach dziecka dziecko oznacza, każdą istotę ludzką w wieku poniżej osiemnastu lat (art. 1) oraz każde dziecko ma niezbywalne prawo do życia (art. 6). Jednocześnie w niemającej mocy prawnej preambule zapisano: dziecko, z uwagi na swoją niedojrzałość fizyczną oraz umysłową, wymaga szczegółowej opieki i troski, w tym właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu.
Do krajów o zaostrzonych warunkach dopuszczalności przerywania ciąży lub jej całkowitym zakazie w Europie należą Malta, San Marino, Monako, Andora, Liechtenstein, Irlandia, Watykan i Polska oraz większość państw latynoamerykańskich (np. Chile, Salwador i Nikaragua), położonych w Afryce (np. Czad, Somalia i Angola), na Bliskim Wschodzie (np. Egipt, Syria i Iran) i w Azji Południowo-Wschodniej (np. Birma, Indonezja i Filipiny).
W krajach, w których aborcja jest nielegalna lub mocno ograniczona, zdarza się, że kobiety jeżdżą na zabieg za granicę, np. z Irlandii do Wielkiej Brytanii, z Polski do Niemiec, Czech, Słowacji i do Szwecji, z Ameryki Łacińskiej i Karaibów do Stanów Zjednoczonych, czy jeszcze do niedawna z Portugalii do Hiszpanii i do Francji.
W Stanach Zjednoczonych aborcja jest legalna w nieograniczonym zakresie na mocy wyroku Sądu Najwyższego, który w sprawie Roe vs. Wade w 1973 uznał, że próby ograniczenia kobiecie dostępu do aborcji są sprzeczne z Konstytucją USA, a płód nie jest osobą w rozumieniu XIV poprawki do Konstytucji.
Pod koniec 2007 roku włoski dziennikarz Giuliano Ferrara zainicjował akcję mającą na celu uchwalenie przez ONZ moratorium na aborcję "ze względu na płeć dziecka (jak w Chinach), na praktyki eugeniczne czy też bez poważnego powodu".
Aborcja w Polsce
W polskim prawodawstwie do 1956 roku obowiązywał całkowity zakaz aborcji (m.in. art. 231-234 Kodeksu karnego z 1932 r. (Dz. U. z 1932 r. Nr 60, poz. 571)). Jedynie w okresie II wojny światowej obowiązywało niemieckie rozporządzenie z 9 marca 1943 zezwalające na dokonywanie aborcji obywatelkom krajów okupowanych. Jednocześnie ta sama ustawa zabraniała pod karą śmierci dokonywania aborcji przez Niemki.
Ustawa z dnia 27 kwietnia 1956 r. o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. z 1956 r. Nr 12, poz. 61) wprowadziła możliwość dokonywania aborcji przez uprawnionego do tego lekarza w trzech przypadkach (art. 1 ust. 1):
1. gdy za przerwaniem ciąży przemawiały wskazania lekarskie dotyczące zdrowia płodu lub kobiety ciężarnej;
2. gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa;
3. ze względu na trudne warunki życiowe kobiety ciężarnej.
Ustawa zakazywała aborcji w przypadkach określonych w pkt 2 i 3, jeżeli zachodziły przeciwwskazania lekarskie dotyczące zabiegu przerwania ciąży (art. 1 ust. 2). Istnienie uzasadnionego podejrzenia, że ciąża powstała w wyniku przestępstwa, stwierdzało zaświadczenie wydane przez prokuratora (art. 2 ust. 1).
Zabronione było:
? zmuszanie kobiety do poddania się zabiegowi przerwania ciąży (art. 3);
? dokonywanie zabiegu przerwania ciąży za zgodą kobiety, lecz wbrew przepisom art. 1 ustawy (art. 4);
? udzielanie pomocy kobiecie ciężarnej w dokonaniu zabiegu przerwania ciąży wbrew przepisom art. 1 ustawy (art. 5).
W arendze do tej ustawy podkreślono, że jej celem jest ochrona zdrowia kobiety przed ujemnymi skutkami zabiegów przerywania ciąży, dokonywanych w nieodpowiednich warunkach lub przez osoby niebędące lekarzami.
W praktyce stosowania tej ustawy była wykorzystywana podstawa odwołująca się do względów społecznych, ponieważ w drodze rozporządzenia Ministra Zdrowia ustalono, że na podstawie oświadczenia kobiety ciężarnej stwierdza się istnienie ciężkich warunków życiowych kobiety.
W kontekście tej ustawy, na gruncie prawa karnego interpretowano w doktrynie, jako dobro chronione:
? przez jednych autorów: zdrowie i życie kobiety ciężarnej, nie zaś płód, , albo ciążę kobiety zgodną z jej wolą,
? przez innych autorów: ciążę, tj. normalny rozwój płodu ludzkiego w łonie matki pośrednio zaś życie i zdrowie kobiety ciężarnej.
Orzecznictwo dotyczące ustawy z 1956 roku rozszerzyło możliwości przeprowadzenia legalnego zabiegu przerywania ciąży.
Wejście w życie ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz. U. z 1993 r. Nr 17, poz. 78) ograniczyło dostęp do zabiegów przerywania ciąży - odtąd można dokonywać legalnej aborcji przy zaistnieniu jednej z określonych przesłanek:
1. ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej); wystąpienie tej okoliczności stwierdza lekarz inny niż przeprowadzający zabieg aborcyjny
2. badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej); wystąpienie tej okoliczności stwierdza lekarz inny niż przeprowadzający zabieg
3. zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (do 12 tygodni od poczęcia); wystąpienie tej okoliczności stwierdza prokurator.
Od 1996 ustawa dopuszczała przerywanie ciąży również gdy kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej; wymagane ma być złożenie oświadczenia przez kobietę ciężarną i odbycie konsultacji z innym lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej lub inną osobą uprawnioną niż mającą przeprowadzić zabieg; zabieg można byłoby przeprowadzić, jeżeli kobieta podtrzymuje swój zamiar po upływie 3 dni od konsultacji.
Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie w Orzeczeniu z dnia 27 maja 1997 r., sygn. akt K 26/96 (OTK 1997, nr 2, poz. 19) orzekł o niezgodności przepisu wprowadzającego tę przesłankę z przepisami konstytucyjnymi utrzymanymi w mocy przez tzw. Małą Konstytucję z 1992 przez to, że legalizuje przerwanie ciąży bez dostatecznego usprawiedliwienia koniecznością ochrony innej wartości, prawa lub wolności konstytucyjnej oraz posługuje się nieokreślonymi kryteriami tej legalizacji, naruszając w ten sposób gwarancje konstytucyjne dla życia ludzkiego. Ponadto w uzasadnieniu do tego orzeczenia wyraził pogląd, że Uchwalona 2 kwietnia 1997 r. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej potwierdza w art. 38 prawną ochronę życia człowieka. Podstawa konstytucyjna, na której oparł swoje orzeczenie TK, znalazła więc potwierdzenie i wyraźne wyartykułowanie w [nowej] Konstytucji RP.
Trzech z dwunastu sędziów złożyło zdania odrębne do orzeczenia: Zdzisław Czeszejko-Sochacki, Wojciech Sokolewicz i Lech Garlicki. Przepisy dotyczące czwartej przesłanki utraciły moc obowiązującą z dniem 23 grudnia 1997 r. na podstawie Obwieszczenia Prezesa Trybunału Konstytucyjnego z dnia 18 grudnia 1997 r. (Dz. U. z 1997 r. Nr 157, poz. 1040).
W przypadku małoletniej lub kobiety ubezwłasnowolnionej całkowicie, do dokonania aborcji wymagana jest zgoda przedstawiciela ustawowego na piśmie. W przypadku małoletniej powyżej 13 roku życia wymagana jest także jej pisemna zgoda; jeżeli ma poniżej 13 lat, wymagana jest zgoda sądu opiekuńczego, a małoletnia ma prawo do wyrażenia własnej opinii.
? Art. 152.
1. Kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
2. Tej samej karze podlega, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub ją do tego nakłania.
3. Kto dopuszcza się czynu określonego w 1 lub 2, gdy płód osiągnął zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Art. 153.
1. Kto stosując przemoc wobec kobiety ciężarnej lub w inny sposób bez jej zgody przerywa ciążę albo przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza kobietę ciężarną do przerwania ciąży, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
2. Kto dopuszcza się czynu określonego w 1, gdy płód osiągnął zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Art. 154.
1. Jeżeli następstwem czynu określonego w art. 152 1 lub 2 jest śmierć kobiety ciężarnej, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
2. Jeżeli następstwem czynu określonego w art. 152 3 lub w art. 153 jest śmierć kobiety ciężarnej, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. ?
? Ustawa z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny (Dz. U. z 1997 r. Nr 88 poz. 553)
Kobieta ciężarna nie ponosi odpowiedzialności karnej za przerwanie ciąży.
W Polsce występuje zjawisko "podziemia aborcyjnego", tj. przeprowadzania nielegalnych zabiegów przerywania ciąży w celu uzyskania korzyści majątkowej oraz "turystyki aborcyjnej", czyli wyjazdów za granicę w celu przeprowadzenia aborcji, które nie byłoby legalne lub możliwe do przeprowadzenia w kraju, polskie prawo karne nie przewiduje możliwości karania osób które dokonały aborcji na terenie państwa dopuszczającego legalność tego zabiegu.
Legalna możliwość dokonywania aborcji przez obywateli polskich
Obywatele polscy mogą legalnie dokonywać aborcji we wszystkich państwach, których ustawodawstwa wewnętrzne to dopuszczają po spełnieniu określonych tym prawem warunków (np. w Wielkiej Brytanii). Zgodnie z zasadą podwójnej karalności polskiego prawa karnego, osoby uczestniczące w procesie dokonywania aborcji (np. lekarz obywatelstwa polskiego) w takim przypadku nie są ścigane w Polsce, gdyż nie popełniają przestępstwa (art. 111 1 Kodeksu karnego).
Religie wobec aborcji
Chrześcijaństwo
Większość wyznań chrześcijańskich potępia aborcję, która jest traktowana jako morderstwo, a jedynym dopuszczalnym warunkiem jej dokonania jest ciąża, która jednoznacznie prowadzi do śmierci matki (np. ciąża pozamaciczna). Najbardziej zróżnicowane postawy wobec aborcji mają Kościoły protestanckie (np. Kościół Episkopalny w USA popiera prawo kobiet do aborcji).
Wielu teologów wczesnochrześcijańskich (m.in. w Didache z I w., Atenagoras w II w.) potępiło aborcję na równi z dzieciobójstwem. Była to wyraźna różnica z prawem rzymskim, które pozwalało zarówno na aborcję jak i zabijanie np. słabych i zdeformowanych noworodków. W III w. teolodzy chrześcijańscy nazwali aborcję zbrodnią. W IV w. Grzegorz z Nyssy wskazał, iż embrion jest żywą istotą, a Jan Chryzostom potępił zmuszanie prostytutek do aborcji.
Biblia (w tym Nowy Testament) w żadnym miejscu nie potępia wyraźnie aborcji i nawet o niej nie wspomina. Niekiedy werset z Księgi Wyjścia (21:22-23) jest przez teologów chrześcijańskich interpretowany jako stwierdzenie, że embrion i płód są istotami ludzkimi. Teolodzy judaistyczni nie zgadzają się z tą interpretacją; wg nich stwierdzenie to dotyczy wyłącznie "uformowanego" płodu. Teologia chrześcijańska na ogół powołuje się na biblijny zakaz "rozlewania krwi niewinnych" jako podstawę zakazu aborcji. Wskazuje również na przykład Jezusa Chrystusa, który był Bogiem i człowiekiem od chwili poczęcia, a także na przykład Maryi, która mimo bardzo trudnych okoliczności i warunków materialnych, zdecydowała się na urodzenie dziecka. Tym niemniej nie wszyscy teolodzy chrześcijańscy uznają zakaz aborcji za nakaz biblijny i podkreślają znaczny procent naturalnych poronień we wczesnej fazie ciąży, które dzieją się "z woli Boga".
Katolicyzm

Symboliczny grób dzieci nienarodzonych na cmentarzu Mater Dolorosa w Bytomiu

Grób Dzieci Utraconych na cmentarzu przy ul. Renety w Warszawie
Stanowisko Kościoła katolickiego w kwestii aborcji ulegało zmianie na przestrzeni wieków. Zgodnie z nauczaniem św. Augustyna dusza wnika do ciała 40 dni po zapłodnieniu. Potwierdził to Sobór Nicejski II w 787 roku stwierdzając, że u mężczyzn dzieje się to 40 dni po zapłodnieniu, a u kobiet po 80 dniach. Tym samym Kościół katolicki dopuszczał aborcje przed tym terminem. Św. Tomasz z Akwinu twierdził, że aborcja nie jest grzechem dopóki płód nie został obdarzony duszą. Dopiero w 1869 roku papież Pius IX w Konstytucji Apostolicae Sedis zabronił aborcji w każdym okresie ciąży, w tym także w okresie preembrionalnym.
Współcześnie w Kościele katolickim, dokonanie lub pomaganie w aborcji ma następstwo automatyczne ekskomuniki, którą może zdjąć zwykle jedynie biskup, bądź wyznaczony przez niego ksiądz, chociaż w niektórych diecezjach prawo zdjęcia ekskomuniki posiadają wszyscy księża mogący spowiadać. Za odpowiednik aborcji uznaje także niszczenie embrionów ludzkich poza organizmem matki, np. w laboratoriach.
Teolodzy katoliccy (od Didache do Evangelium Vitae) utrzymują, że Biblia zakazuje aborcji. Również papież Benedykt XVI bezwarunkowo potępił aborcję. Chociaż zawsze uznawano aborcję za grzech ciężki, to jednak znaczenie tego grzechu interpretowano odmiennie w różnych epokach historycznych, w zależności od stopnia dostępnej wiedzy na temat rozwoju embrionu lub płodu, np. papież Grzegorz XIV wyznaczył karę ekskomuniki tylko dla dokonujących aborcji "ruszającego się dziecka" (tzn. tylko w tej fazie ciąży, gdy można wyczuć ruchy płodu).
Obecnie Kościół katolicki podkreśla, iż "pierwszym prawem osoby ludzkiej jest jej życie" od momentu poczęcia. Nawet w sytuacji, gdy życie matki jest zagrożone, nie można uznać jej życia za ważniejsze od życia "nienarodzonego dziecka". Jednak wyraźnie rozróżnia "aborcję bezpośrednią" jako cel sam w sobie (która jest potępiana bezwzględnie) od "aborcji pośredniej", czyli poronienia spowodowanego przez zabiegi medyczne, niezbędne dla ratowania życia matki (np. usunięcie części jajowodu z zagnieżdżonym w nim zarodkiem, w ciąży pozamacicznej). Sobór Watykański II w 1965 określił aborcję wraz z dzieciobójstwem jako "zbrodnię"Zakazane są także następujące praktyki antykoncepcyjne i badawcze, które mogą powodować zniszczenie zapłodnionej komórki jajowej (niezagnieżdżonego zarodka): wkładka domaciczna, pigułka antykoncepcyjna (w tym antykoncepcja "po stosunku płciowym"), badania lub terapia oparte na komórkach embrionalnych, zapłodnienie in vitro.
Prawosławie
Prawosławie nie potępia jednoznacznie antykoncepcji hormonalnej, jednak podziela pogląd, że życie ludzkie zaczyna się od chwili poczęcia i w związku z tym potępia aborcję (w tym także aborcję wywołaną stosowaniem lekarstw i innych substancji chemicznych) jako zabójstwo. Ten pogląd odzwierciedla święto Poczęcia Przenajświętszej Maryi Panny.
Protestantyzm
Protestantyzm reprezentuje bardzo różne postawy wobec aborcji. Ogólnie nie potępia antykoncepcji (z wyjątkiem antykoncepcji hormonalnej "po stosunku płciowym" i innych metod, związanych z niszczeniem zapłodnionej komórki).
Nie istnieje żadna ogólna wykładnia tego problemu, każda grupa wyznawców ustala własny pogląd na zasadzie większościowej. W USA przeważa opinia, iż aborcja jest formą dzieciobójstwa, nawet w przypadkach kazirodztwa i zgwałcenia. Jednak wielu amerykańskich protestantów dopuszcza aborcję w takich przypadkach a także, jeśli życie matki jest zagrożone. W większości amerykańskich Kościołów protestanckich istnieją grupy zwolenników i przeciwników legalnej aborcji. Wyjątkiem jest Południowa Konwencja Baptystów - zadeklarowany przeciwnik aborcji.
Amerykański Kościół Episkopalny (anglikański) popiera legalną aborcję i prawo kobiet do decydowania o dokonaniu aborcji. Świadczy również pomoc i udziela sakramentów kobietom, które miały wykonaną aborcję. Potępiane są wszelkie działania rządu, ograniczające prawo do aborcji] Kościół dopuszcza stosowanie antykoncepcji hormonalnej, ale sprzeciwia się aborcji selektywnej ze względu na płeć dziecka.
Mormoni zdecydowanie potępiają aborcję, jednak dopuszczają okoliczności, które usprawiedliwiają ją (jednak nie automatycznie, lecz po starannym rozważeniu): ciąża jako wynik kazirodztwa lub gwałtu, poważne zagrożenie dla życia matki.
Kościół Ewangelicko-Augsburski w RP w oświadczeniu z 1991 roku zdecydowanie opowiedział się za ochroną życia od momentu poczęcia oraz sprzeciwił się stosowaniu środków wczesnoporonnych.] Aborcji przeciwne są Kościoły ewangelikalne zrzeszone w Aliansie Ewangelicznym w RP. Z drugiej strony Kościoły luterańskie w Niemczech i państwach skandynawskich nie wyraziły oficjalnego sprzeciwu, kiedy w krajach tych rządy zdecydowały się przed wieloma laty zalegalizować aborcję. Również i dzisiaj znaczna część duchownych luterańskich w Niemczech i w Skandynawii, jak również w Estonii, Łotwie i w Kanadzie nie potępia jednoznacznie aborcji i nie traktuje tego w kategoriach grzechu.
Islam
Chociaż islam podkreśla ważność życia danego przez Boga (Koran 12:85), to nie potępia aborcji tak jednoznacznie, jak większość wyznań chrześcijańskich. Wynika to z przekonania, iż życie (ar. ruh) nie zaczyna się od momentu zapłodnienia. Prawo islamskie (Szariat), m.in. na podstawie hadisów i opisu rozwoju embriologicznego zawartego w Koranie stwierdza, iż początkowo zarodek istnieje jako zapłodnione jajo, następnie jako "skrzep krwi"; większość interpretacji przyjmuje, że Bóg obdarza embrion duszą dopiero po upływie 120 dni od zapłodnienia. Aborcja jest więc zakazana dopiero od 4 miesiąca ciąży. Do tego czasu islam zezwala na dokonanie aborcji w takich przypadkach, jak: zgwałcenie, kazirodztwo, prawdopodobieństwo ojcostwa osoby upośledzonej umysłowo, różnego rodzaju wady i uszkodzenia embrionu (np. zarażenie różyczką). Szariat zawsze zezwala na aborcję, jeśli zagrożone jest życie kobiety. Zakazana jest aborcja z powodów takich, jak trudne warunki materialne lub wybieranie płci dziecka.
Ortodoksyjni interpretatorzy Koranu (szkoła hanaficka: Turcja, Bliski Wschód, Azja Środkowa), dopuszczają aborcję z inicjatywy kobiety, bez zgody męża i także z tzw. "słusznych powodów" np. ciąża w czasie karmienia piersią dziecka. Ten pogląd podziela większość szyitów. Tylko ismailici całkowicie zakazują aborcji. Szkoły: Hanbali i Szafi (Afryka, Arabia, płd.-wsch. Azja pozwalają na aborcję do 40 dnia ciąży pod warunkiem, że mąż wyrazi zgodę.
Obecnie Algieria, Egipt, Iran i Pakistan w swoim prawodawstwie dopuszczają aborcję tylko, jeśli życie kobiety jest zagrożone (co nie oznacza, że aborcje nie są tam w praktyce wykonywane także z innych powodów). Najbardziej liberalne ustawodawstwo ma Tunezja, która dozwala na aborcję przez uprawnionego lekarza z każdego powodu u kobiet zamężnych i niezamężnych; zgoda męża nie jest konieczna.
Judaizm
Religijne prawo żydowskie halacha traktuje aborcję bardziej rygorystycznie, niż islam, ale nie zakazuje jej całkowicie, jak większość wyznań chrześcijańskich; ogólnie przyjmuje, że aborcja jest dozwolona tylko, jeśli ciąża stanowi zagrożenie dla życia kobiety (w tym przypadku embrion traktowany jest jako potencjalny "morderca" swojej matki, przed którym ona ma prawo bronić się).
Istnieje jednak wiele interpretacji tego prawa: od przyzwolenia na aborcję w większości przypadków do całkowitego zakazu aborcji. Talmud nie traktuje aborcji jako morderstwa, ponieważ na sprawcę aborcji nakłada tylko karę grzywny. Większość rabinów dopuszcza aborcję, jeśli ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety (np. niebezpieczeństwo samobójstwa). Jako zagrożenie dla zdrowia psychicznego traktuje się ciążę, będącą wynikiem zgwałcenia lub kazirodztwa. Z reguły negowana jest dopuszczalność aborcji ze względu na wady i choroby wrodzone embrionu. Wyjątkiem jest rabin Eliezar Yehuda Waldenberg, który twierdzi, że można usunąć ciążę, jeśli embrion ma wady lub chorobę, które po urodzeniu mogą mu przysporzyć znacznych cierpień.
Ogólną zasadą w judaizmie jest traktowanie każdej prośby o aborcję jako indywidualnego przypadku, który trzeba oddzielnie rozważyć i który musi być poważnie umotywowany.
Hinduizm
Hinduizm uważa aborcję za zbrodnię (jeden z 6 rodzajów morderstwa) i za jeden z najcięższych grzechów. Aborcja stanowi przeszkodę na drodze do połączenia się duszy (atmana) z Brahmanem. Hinduizm głosi, że zarodek ludzki jest świadomą istotą, godną ochrony, ponieważ dusza inkarnuje się w chwili poczęcia. Opisane jest jak bóg Kryszna skazał Aśwattamę na nieśmiertelność (czyli na wieczną niemożliwość wyzwolenia się z cyklu życia i cierpienia) za usiłowanie zabicia embriona.
Buddyzm
Buddyzm sprzeciwia się odbieraniu "świadomego życia". Już podstawowe nauki o Dwunastu Ogniwach Współzależnego Powstawania jasno opisują reinkarnację świadomości w łonie matki. Najbardziej obszerne nauki można znaleźć w Buddyzmie tybetańskim, gdzie jest mowa o stanie pośrednim Bardo i narodzinach następującym po tym stanie. Tybetańscy lamowie zawsze nauczają zgodnie z naukami o prawie czynów karmicznych, aby nie stosować aborcji. Większość ortodoksyjnych buddystów theravada zalicza się do zdecydowanych przeciwników aborcji.
Tym niemniej w społecznościach wielokulturowych, które po części są przeniknięte naukami buddyzmu toleruje się jednak aborcje (np. w Japonii i Korei aborcja jest powszechnie dostępna i stosowana; podobnie było i jest w Chinach). W japońskim buddyzmie znana jest nawet specjalna ceremonia Mizuko kuyo (czytaj: midzuko kujo). Europejczykom bardzo trudno jest zrozumieć znaczenie tej ceremonii, stąd wiele błędnych jej interpretacji. W rzeczywistości Mizuko kuyo jest prośbą do Jizo, aby dopomógł embrionowi, który zawinił, bo przysporzył swoim rodzicom zmartwień i kłopotów, a swoim niewczesnym pojawieniem się "zmusił" ich do dokonania aborcji. Innym powodem jest obawa zemsty ze strony embriona, któremu zmieniono cykl reinkarnacji. Aby dopomóc embrionowi w osiągnięciu korzystnej ponownej reinkarnacji, kobiety kupują w świątyniach (np. Zojo-ji w Tokio) kamienną figurkę, przedstawiającą Jizo w postaci małego dziecka i w kolejne rocznice aborcji ubierają ją w czerwoną czapeczkę i pelerynkę a także stawiają przed nią kolorowe wiatraczki. Takich figurek wokół świątyń są nieraz tysiące. Znany jest także w Japonii zwyczaj umieszczania usuniętych w wyniku aborcji embrionów w ozdobnych doniczkach i sadzenie w nich kwitnących roślin. Te zabiegi mają ułatwić reinkarnację.
Skala aborcji na świecie
USA W Stanach Zjednoczonych w latach 60. i 70. ub. wieku działała organizacja NARAL, której celem była legalizacja aborcji. Jeden z jej założycieli, dr Bernard Nathanson (który po latach zaprzestał wykonywania aborcji i został działaczem pro-life), tak opisuje działania NARAL: Sfałszowaliśmy dane na temat nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych każdego roku w USA. Mass mediom i opinii publicznej przekazywaliśmy informacje, że rocznie przeprowadza się w Stanach około miliona aborcji, chociaż wiedzieliśmy, że naprawdę jest ich około 100 tysięcy. Podczas nielegalnych zabiegów umierało rocznie 200-250 kobiet, ale stale powtarzaliśmy, że śmiertelność jest znacznie wyższa i wynosi 10 tysięcy rocznie. Liczby te zaczęły kształtować świadomość społeczną w USA i były najlepszym środkiem, aby przekonać społeczeństwo, że trzeba zmienić prawo antyaborcyjne. Sfałszowane przez nas dane na temat przerywania ciąży wpłynęły na legalizację aborcji przez Sąd Najwyższy.
Zgodnie z danymi CDC w rekordowym pod tym względem roku 1990 przeprowadzono w Stanach 1429247 legalnych aborcji, w połowie lat 90 XX wieku ta ilość zaczęła znacznie spadać kształtując się obecnie na poziomie ok. 850 tys. W 1997 r. w USA dokonywało się 15 tys. aborcji rocznie płodów powyżej 22 tygodnia życia (które teoretycznie mogą przeżyć poza łonem matki).
Wielka Brytania Podobna sytuacja miała miejsce w trakcie kampanii na rzecz legalizacji aborcji w Wielkiej Brytanii. Brytyjskie organizacje proaborcyjne w latach 1960-1965 podawały, że na terenie Wielkiej Brytanii i Walii dokonuje się rocznie 250 tysięcy nielegalnych zabiegów przerywania ciąży. Tymczasem Rada Królewskiego Towarzystwa Ginekologicznego i Położniczego wydała w 1966 roku następujące oświadczenie: Wielokrotnie podawano, że liczba nielegalnych aborcji wynosi 100 tys. rocznie, najnowsze szacunki mówią nawet o 250 tysiącach. Te liczby ? podobnie jak wcześniejsze szacunki mówiące o 50 tys. nielegalnych aborcji rocznie ? nie mają żadnych rzeczywistych podstaw. (British Medical Journal, 1966; 1: 850-854)
Po legalizacji aborcji w Wielkiej Brytanii w 1968 r. legalnych aborcji było 23,6 tys., w 1969 54,8 tys. Od momentu legalizacji aborcji w tym kraju do chwili obecnej, nigdy liczba aborcji nie osiągnęła 250 tys.
Hiszpania Aborcja tam jest legalna od 1986 r. w trzech przypadkach. W przypadku zgwałcenia dopuszcza się ją do 12 tygodnia ciąży, gdy chodzi o nieodwracalne zniekształcenie płodu - do 24 tygodnia. Nie ogranicza się jej także, gdy istnieje poważne zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, także psychicznego. Ten ostatni warunek jest bardzo szeroko interpretowany. Z badań wynika, że ponad 95% aborcji dokonuje się właśnie ze względu na to zagrożenie.
Niemcy W Niemczech (RFN) aborcję zalegalizowano w 1976 r. Przed legalizacją zwolennicy aborcji podawali liczbę nielegalnych zabiegów, szacowaną nawet na 3 miliony rocznie. Po legalizacji liczba aborcji wynosiła 54 309 w 1977, oraz 73 548 w r. 1978.
Kanada W roku 1984 dokonano 62 291 aborcji.
Chiny Szacuje się obecnie, że w Chinach na skutek zarówno dobrowolnej jak i przymusowej aborcji, rocznie dokonuje się 10 000 000 zabiegów aborcyjnych.
Polska Sytuacja w Polsce w latach 50. wyglądała podobnie. Strona rządowa, chcąc zalegalizować przerywanie ciąży, podawała, zdaniem niektórych, zafałszowane szacunki. Podawano np.: Według oceny Ministerstwa Zdrowia, liczba zabiegów dokonywanych z naruszeniem dotychczas obowiązujących przepisów sięga ok. 300 tys. rocznie, lub jest nawet wyższa. (Trybuna Ludu nr 116 z 26 kwietnia 1956 r. s. 4). Tymczasem po legalizacji w 1956 r. liczba legalnych aborcji wynosiła: w 1957 r. ? 36 368, w 1958 r. ? 44 233, czyli niemal dziesięciokrotnie mniej (Biuletyn Statystyczny za rok 1960, nr 2).
Podawane ostatnio w Polsce przez środowiska proaborcyjne szacunki podziemia aborcyjnego, sięgają 80-200 tysięcy rocznie.
Analizy ruchów pro-life wykazują, że wielkość tzw. podziemia aborcyjnego w Polsce zawiera się w granicach 7 tys. ? 13 tys. rocznie
Aborcja w kulturze
Aborcja od dość dawna obecna jest w kulturze światowej. W dwudziestoleciu międzywojennym, w Polsce temat poruszali m.in. Zofia Nałkowska w Granicy oraz Tadeusz Boy-Żeleński w Piekle kobiet.
Głośnym echem odbiły się współczesne produkcje filmowe, takie jak dokument Niemy krzyk przedstawiający zabieg aborcji, a także fabularne: brytyjski Vera Drake czy rumuński 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni.
Niemiecka pisarka Karin Struck opisała w książce Widzę moje dziecko we śnie swoją traumę, związaną z przeprowadzoną aborcją.

Dopuszczalność aborcji:
na życzenie;
ze względu na: życie matki, zdrowie (psychiczne), na gwałt, upośledzenie płodu, czynniki socjoekonomiczne;
jak wyżej z wyjątkiem czynników socjoekonomicznych;
jak wyżej z wyjątkiem upośledzenia płodu;
ze względu na życie matki i zdrowie (psychiczne);
niedopuszczalna;
uzależnione od regionu;

Aborcja na świecie
1. Aborcja dokonana metodą zasysania (8 tydzień):

2. Aborcja dokonana metodą 'rozdrobnij i usuń':

3. Aborcja dokonana metodą zasysania (10 tydzień):

4. Aborcja dokonana poprzez zatrucie stężonym roztworem soli:

5. Aborcja dokonana poprzez zastosowanie prostagladyn (hormony wywołujące przedwczesny poród):

6. Kruszyna w rękach dorosłego:

7. Mała "kropelka życia":

8. Główka 18 tygodniowego dziecka po dokonaniu aborcji:

9. Główka żywego 18 tygodniowego dziecka w łonie matki:

10. Tak wygląda rozwijające się życie:

11. Dziecko w łonie matki:

12. Ten organizm rozwija się od 8 tygodni:

13. A ten - od dziewięciu:

14. Ma już cztery miesiące...

15. On żyje od 4 miesięcy:

AIDS

AIDS (ang. aquired immunodeficiency syndrome) oznacza zespół nabytych niedoborów immunologicznych. Jest to schorzenie układu immunologicznego spowodowane zakażeniem wirusem HIV (ang. human immunodeficiency virus). HIV jest retrowirusem, co oznacza, że jego genom zawiera nie DNA, lecz RNA.

AIDS charakteryzuje się niedoborami immunologicznymi typu komórkowego, związanymi z obniżaniem się liczby limfocytów pomocniczych, tzw. T-helper (potocznie nazywanych "helperami"), posiadających powierzchniowy znacznik CD4. W wyniku tych niedoborów dochodzi do rozwijania się zakażeń oportunistycznych (tj. zakażeń wywołanych drobnoustrojami, które w warunkach normalnych nie są patogenne), do powstawania nowotworów, oraz - wreszcie - do pojawiania się rozmaitych defektów i zaburzeń neurologicznych, szczególnie w ośrodkowym układzie nerwowym.
Jak dochodzi do zakażenia

Do zakażenia HIV dochodzi w wyniku kontaktu człowieka z każdym płynem ustrojowym, w którym znajdują się zainfekowane wirusem komórki (przede wszystkim limfocyty) lub jest obecne zakażone wirusami osocze. Szczególnie niebezpieczny jest kontakt z krwią, bowiem w niej jest największe stężenie czynnika zakaźnego.

HIV jest obecny w ślinie, nasieniu, wydzielinie pochwowej, mleku matki. Jest też w płynie przesiękowym w otwartej ranie.

Najczęstszym sposobem przenoszenia się HIV jest każdy rodzaj kontaktów zarówno hetero-, jak i homoseksualnych, w czasie których dochodzi do bezpośredniego zetknięcia się osoby zdrowej z zakażonymi płynami ustrojowymi osoby chorej. Najbardziej niebezpieczne są stosunki analne, bowiem zwykle towarzyszą im uszkodzenia błon śluzowych (przerwanie ich ciągłości) z powstawaniem drobnych zranień z obecnością krwi obfitującej w wirus.

Warto pamiętać, że używanie prezerwatyw lateksowych może zmniejszyć narażenie na zakażenie, ale go nie eliminuje. Podobnie inne błony (bariery) ochronne w postaci dopochwowych wkładek także nie stanowią dostatecznej ochrony przez inwazją wirusa.

Powodem zarażenia może być także wkłucie w skórę igły z resztkami zakażonej krwi. Dla personelu medycznego zagrożenie mogą stanowić zabiegi chirurgiczne czy stomatologiczne wykonywane u osób zarażonych HIV; jeśli jednak są stosowane sprawdzone środki ostrożności, ryzyko zainfekowania jest małe.

Zarażenie przez powłoki, szczególnie inwazja wirusa przez śluzówki, jest bardziej prawdopodobne, gdy toczy się w nich proces zapalny, który znacząco upośledza sprawność barier ochronnych.

Powodem zarażenia mogą być przetoczenia zakażonej krwi i jej preparatów. W krajach cywilizowanych, szczególnie po dramatycznych doświadczeniach francuskich, dzięki stosowaniu skryningowych badań profilaktycznych dawców krwi, prawdopodobieństwo zainfekowania istotnie zmniejszyło się. Należy jednak pamiętać, że metoda stosowana w tych przesiewowych badaniach (ELISA) nie pozwala na wykrycie infekcji w jej najwcześniejszym okresie.

Zarażenie wirusem poprzez kontakt ze śliną chorego albo wydzieliną z nosa (np. podczas kichania) jest tylko teoretycznie możliwe, w praktyce - bardzo mało prawdopodobne.

Należy wyraźnie podkreślić, iż codzienny (nie seksualny) kontakt z chorym na AIDS nie stanowi zagrożenia dla osoby zdrowej.

Wyróżnia się dwa typy rozprzestrzeniania się HIV. Pierwszy - poprzez kontakty homoseksualne osób młodych i w średnim wieku oraz poprzez kontakt z zakażoną krwią (narkomani, biorcy krwi, personel medyczny). Ten typ rozprzestrzeniania się choroby dotyczy przede wszystkim mężczyzn (80% zarażeń).

Drugi typ rozprzestrzeniania się HIV ma charakter heteroseksualny. Jest on obserwowany głównie w Afryce i Południowej Azji. Kobiety chorują tak samo często jak mężczyźni.

Zakażenie HIV ma charakter epidemii, a zważywszy jego ogólnoświatowy zakres - pandemii. Codziennie przybywa kolejnych kilkadziesiąt osób zarażonych wirusem. Ocenia się, że obecnie żyje na świecie ok. 30 mln ludzi zarażonych HIV, a 10 milionów mają pełnoobjawowy AIDS.

Kontynentem, na którym zachorowalność jest szczególnie duża i - co gorsza - ciągle zwiększa się, jest Afryka. Szybkość, z jaką rozprzestrzenia się HIV w Afryce, może spowodować jej wyludnienie.

Jest bardzo ważne, iż niemal 90% osób zakażonych HIV żyje w społeczeństwach ubogich nie mających funduszy finansowych do walki z chorobą.
Objawy AIDS

Pierwsze obawy AIDS często dotyczą układu nerwowego i są wynikiem bezpośredniego destrukcyjnego działania wirusa na tkankę nerwową lub następstwem np. infekcji oportunistycznych, albo nowotworów.

Chory odczuwa rozmaite bóle, może mieć zaburzenia czucia, pojawia się słabość mięśni i ich zaniki. Wszystkie te objawy są wyrazem obwodowej neuropatii.

Uszkodzenia centralnego układu nerwowego mogą się także przejawiać zaburzeniami w zakresie czucia, może być zaburzona kontrola motoryki, zachwiana równowaga. Chorzy nie mogą się uczyć, ich zdolności poznawcze są wyraźnie upośledzone.

Uporczywe bóle głowy, zawroty, postępujące zaburzenia pamięci mogą być przejawem podostro przebiegającego zapalenia mózgu. Do tych objawów dołączyć się też mogą napady drgawek i postępujące otępienie. Badania mózgu za pomocą tomografii komputerowej, szczególnie techniką rezonansu magnetycznego, pozwalają uwidocznić zmiany zanikowe w korze mózgu.

W przebiegu AIDS w ośrodkowym układzie nerwowym mogą pojawić się nowotwory wywodzące się przede wszystkim z tkanki limfatycznej. Są to guzy chłonne (chłoniaki) utworzone z limfocytów B.

Układ nerwowy w AIDS jest terenem rozwijania się zakażeń oportunistycznych. Szczególnie niebezpieczny przebieg ma toksoplazmoza, która powoduje toksoplazmowe zapalenie mózgu. Zakażenie wirusem cytomegalii może spowodować zapalenie siatkówki prowadzące do całkowitej ślepoty. Zapalenie opon mózgowych może być spowodowane zakażeniem gruźliczym. Jego przebieg bywa także dramatyczny.

AIDS powoduje występowanie objawów z większości narządów i układów.

Układ oddechowy często jest terenem rowijania się niebezpiecznych zakażeń oportunistycznych, szczególnie zapaleń płuc o atypowym przebiegu. Bardzo są niebezpieczne zakażenia grzybicze, a wśród nich dość pospolite w tym schorzeniu zapalenie płuc wywołane Pseudocystis carini. Jednak najważniejsze - także epidemiologiczne - znaczenie ma gruźlica. Jest ona bardzo częsta w AIDS i stanowi główna przyczynę zgonów osób zarażonych HIV. Zajęcie płuc powoduje kaszel, duszność, krwioplucie, stany gorączkowe. Badania rentgenowskie klatki piersiowej, posiewy plwociny dokumentują zakażenie.

Gruźlica w AIDS często dotyczy bardzo różnych narządów. Samo podejrzenie gruźlicy o pozapłucnej lokalizacji powinno skłonić lekarza do zlecenia badań diagnostycznych wykrywających zakażenie HIV.

W płucach oraz w śródpiersiu mogą się pojawić chłoniaki oraz charakterystyczny dla AIDS - mięsak Kaposiego.

Objawy z układu pokarmowego są także zróżnicowane: chory może odczuwać bóle brzucha, miewa biegunki (niekiedy - długotrwałe, nie ustępujące mimo leczenia) i zaburzenia wchłaniania strawionych pokarmów. Mogą też wystąpić nudności i nawracające wymioty. Biegunki świadczą o rozwijaniu się zakażeń oportunistycznych.

Przewód pokarmowy w AIDS jest miejscem występowania chorób nowotworowych, zwłaszcza chłoniaków.

W jamie ustnej występuje nawrotowo opryszczka, a także płaskie owrzodzenia o charakterze aft, grzybica, często kandydoza. Przewlekłe stany zapalne przyzębia są powodem krwawień, obrzęków dziąseł i wypadania zębów.

Na śluzówkach policzkowej części jamy ustnej obserwuje się częste występowanie tzw. leukoplakii, białawych, lekko lśniących zmian, które są uważane za stany przedrakowe.

Skóra także jest dotknięta przez AIDS. Często pojawiają się na niej wykwity półpaśca i opryszczki. Bardzo charakterystyczny dla pełnoobjawowego AIDS jest mięsak Kaposiego, który charakteryzuje się rumieniowatymi zmianami z towarzyszącymi uszkodzeniami skóry wykazującymi tendencję do krwawień. Ten nowotwór jest związany z zakażeniem wirusem opryszczki (ludzki typ wirusa opryszczki 8 - HHV8) i charakteryzuje się limfadenopatią oraz obrzękiem limfatycznym. HHV8 przenosi się drogą płciową.

W AIDS zawsze dochodzi do niedokrwistości oraz do spadku liczby płytek krwi, co bywa przyczyną zaburzeń krzepnięcia i krwawień.

AIDS sprzyja infekcyjnemu zapaleniu wsierdzia. Powikłaniem tej choroby może być uszkodzenie nerek.
Jak rozpoznać zakażenie HIV i AIDS

Objawy rozwiniętego AIDS, wsparte dobrze przeprowadzonym wywiadem lekarskim, pozwalają rozpoznać chorobę. Konieczne jest jednak potwierdzenie laboratoryjne.

W najwcześniejszym okresie choroby, lub w czasie bezobjawowego nosicielstwa, jedynie badania laboratoryjne pozwalają potwierdzić zakażenie.

Istotne znaczenie ma liczba limfocytów CD4 oraz jej stosunek do liczny limfocytów CD8.

Obecnie są dostępne "szybkie" testy do badania surowicy, ale też śliny i moczu. Z ich pomocą wykrywa się przeciwciała przeciw antygenom wirusa. Klasycznym badaniem jest poliwalentny test przesiewowy (dla obu wirusów: HIV-1 i HIV-2) ELISA oraz test potwierdzenia o nazwie Westernblot, za pomocą którego wykrywa się swoiste przeciwciała skierowane przeciw białkom wirusa.

ELISA jest badaniem tanim, mającym znaczną czułość i swoistość. Badania fałszywie dodatnie są rzadkie. Jeszcze większą swoistością charakteryzuje się Westernblot, ale jest badaniem znacznie droższym.

Krążące w osoczu wirusy wykrywa się bardzo czułymi genetycznymi metodami. Mają one istotna przewagę nad badaniami immunologicznymi, ponieważ pozwalają np. wykryć zakażenie w najwcześniejszym okresie, kiedy nie ma jeszcze przeciwciał.

Bardzo czułym badaniem jest RT-PCR (ang. reverse-transcription polymerase chain reaction), za pomocą którego wykrywa się obecność RNA wirusa w osoczu. Jest to bardzo czuła metoda, za pomocą której można wykryć wirusa już wtedy, gdy liczba kopii RNA w 1 ml wynosi co najmniej 400.
Leczenie

Zakażenie HIV nie jest równoznaczne z AIDS. AIDS jest końcowym etapem choroby. Narastanie liczby kopii RNA we krwi oraz spadek liczby limfocytów CD4 świadczy o postępie choroby.

Zastosowanie leczenia przeciwwirusowego może znacząco opóźnić wystąpienie pełnobjawowego AIDS. Im wcześniejsze i intensywniejsze leczenie, tym okres bezobjawowego nosicielstwa jest dłuższy. Także intensywne leczenie przeciwwirusowe skojarzone z leczeniem zakażeń oportunistycznych oraz terapia przeciwnowotworowa w AIDS może przedłużyć życie chorego o 2-3 lata.

Najważniejsza jednak jest profilaktyka.

Na razie jest ona przede wszystkim oparta na unikaniu niepewnych kontaktów seksualnych oraz zaniechaniu stosowania technik seksualnych (szczególnie analnych) związanych z większym ryzykiem uszkodzeń powłok ciała, zwłaszcza śluzówek. Konieczna jest edukacja seksualna społeczeństw, zwłaszcza inicjującej życie płciowe młodzieży.

Jak na razie nie ma skutecznej szczepionki chroniącej przed zakażeniem HIV.

Większość osób, która uległa zarażeniu, może przez długi czas o tym fakcie nic nie wiedzieć. Ostra, wczesna faza choroby może być pomylona np. z grypą.

Jest jednak grupa osób świadoma większego narażenia na kontakt z wirusem. Moment zakażania może być przez nie precyzyjnie podany. Dotyczy to zwłaszcza personelu medycznego, mającego kontakt z płynami ustrojowymi chorego, szczególnie z krwią. W sytuacji stwierdzenia świeżego zakażenia można profilaktycznie zastosować lek przeciwwirusowy, przede wszystkim zydowudynę (AZT). Podawanie tego leku przez 4 tygodnie zmniejsza w 80% ryzyko zarażenia. Niektórzy lekarze stosują w takich razach terapię łączoną (skojarzoną), składającą się z dwóch albo trzech leków. Leczenie zapobiegawcze ma sens, jeśli się je zacznie w ciągu 24 godzin od momentu kontaktu z wirusem, a najlepiej - w ciągu kilku dosłownie godzin. Ryzyko choroby jest jednak w takich razach małe, dlatego część lekarzy neguje potrzebę leczenia przeciwwirusowego, które jest drogie i obarczone działaniami niepożądanymi.

Znacznie większe ryzyko zakażenia dotyczy rodzącego się dziecka chorej na AIDS matki. Wynosi ono ok. 50%. Podanie jednego leku przeciwwirusowego, a zwłaszcza kombinacji leków, może to ryzyko znacząco zmniejszyć.

Pierwotna profilaktyka przeciwwirusowa jest uzupełniana przez leki zapobiegające rozwojowi zakażeń oportunistycznych. Stosuje się je u tych nosicieli, u których stwierdzono spadek liczby limfocytów T do 200 w mm3. Podaje się wtedy antybiotyki i chemioterapeutyki, które hamują szybkie w takich razach namnażanie się drobnoustrojów (bakterii i grzybów).

Leczenie zakażenia HIV opiera się przede wszystkim na podawaniu leków przeciwwirusowych. Celem leczenia wydaje się być kompletna eradykacja wirusa. Na razie nie jest to jeszcze możliwe ani też nie ma pewności, że w ogóle się uda. Wiadomo bowiem, że skuteczność leczenia w dużej mierze zależy od aktywności replikacji. Mała aktywność tego procesu zachodzi przy bardzo niewielkim stężeniu kopii wirusa we krwi, często już niewykrywalnym nawet z użyciem nowoczesnych metod. Należy pamiętać o komórkach dendrytycznych stanowiących magazyn utajonego prowirusa oraz limfocytów CD4 pamięci immunologicznej nieskorych do podziałów. One także "magazynują" HIV w fromie prowirusowego DNA. Gdyby stosować dostępne leki przeciwwirusowe, eradykacja musiałaby trwać nawet kilkadziesiąt lat, co jest - oczywiście - nie do przyjęcia.

Sensowne jest więc przyjęcie innego celu leczenia: doprowadzenie do pierwotnego (jak przed zakażeniem) stanu immunokompetencji. Chodzi o to, aby w wyniku leczenia układ immunologiczny mógł prawidłowo reagować na obce antygeny, w tym na HIV. Ważne jest więc, by liczba limfocytów CD4 wolnych od wirusa była wystarczająco duża.

Trzeba jednak przyznać, że ,w przeciwieństwie do pierwotnego profilaktycznego leczenia, terapia już istniejącego zakażenia nie przynosi jeszcze w pełni pożądanych efektów.

Kryterium włączenia leków przeciwwirusowych w zakażeniu HIV, szczególnie w bezobjawowym okresie nosicielstwa, ma charakter laboratoryjny. Bierze się pod uwagą liczbę limfocytów CD4 oraz liczbę kopii DNA wirusa w osoczu, która jest lepszym parametrem prognostycznym, oczywiście z wyjątkiem osób z bardzo małą liczbą "helperów".

Większość ośrodków leczenia AIDS rozpoczyna terapię przeciwwirusową, gdy liczba kopii RNA w 1 ml przekracza 5000, a liczba limfocytów CD4 jest mniejsza niż 350 x 10 6/l.

W przypadku, gdy liczba kopii RNA przekracza 30 000 w ml, leczenie należy zacząć niezwłocznie, niezależnie od liczby limfocytów CD4.

Oczywiście pełnoobjawowe AIDS jest wskazaniem do leczenia przeciwwirusowego.

Czy należy stosować leki w pierwszym okresie zakażenia, czyli w ostrym zespole zakażenia retrowirusem? Są racjonalne podstawy do takiej decyzji. Chodzi o to, by przywrócić swoistą reakcję odpornościową wobec HIV. Jednak dotychczasowe badania nie wykazały wyraźnych korzyści, jakie ta terapia mogłaby przynieść.

Obecnie stosowane są leki z różnych grup. Do pierwszej grupy należą nukleozydowe inhibitory odwrotnej transkryptazy. Klasycznym lekiem jest zydowudyna (AZT). Inne leki z tej grupy to: lamiwudyna (3TC), stawudyna, zalcytabina.

Inną grupę leków przeciwwirusowych tworzą inhibitory proteazy, np. indinavir (IND), czy ritonavir (RIT). Wprowadzane są nowe leki hamujące aktywność odwrotnej transkryptazy, które są w stanie zahamować replikowanie zmutowanego wirusa (prowirusa). Zalicza się do nich newirapina.

Nową grupą leków są środki hamujące aktywność integrazy, która powoduje przyłączenie prowirusowego DNA do genomu zakażonej komórki.

Są różne próby hamowania oddziaływania wirusa na komórki docelowe. Za pomocą cytokin lub peptydów, naśladujących ich działanie, usiłuje się blokować dostęp wirusa do komórki.

Pozostaje nie rozwiązany problem "ukrywającego" się wirusa, przede wszystkim w komórkach dendrytycznych. Paradoksalnie próbuje się te komórki pobudzić do wzmożonej "produkcji" wirusa. Stałyby się one wrażliwe na współczesne leki przeciwwirusowe. Takim lekiem jest interleukina 2. Może być - interferon gamma i interleukina 12.

Są też inne próby leczenia. Np. - immunostymulacja, polegająca na podawaniu rekombinowanego wirusa pozbawionego jednego z białek otoczki (kapsydu), umożliwiającego wnikanie wirusa do komórki. Limfocyty w kontakcie z niepełnym wirusem mogą w przyszłosci wykazywać większą odporność na zakażenie zwykłym wirusem.

Współczesnie stosuje się kombinowaną, dwu- lub trzylekową terapię, która zapewnia nosicielom znaczące wydłużenie bezobjawowego okresu choroby. W pełnoobjawowym AIDS trzylekowa terapia także wydłuża przeżycie.

Wspócześnie konkurują trzy "szkoły" leczenia. Pierwsza zakłada bardzo intensywne, agresywne leczenie już we wczesnym okresie choroby. Druga - przeciwnie, zaleca znaczny umiar w stosowaniu terapii kombinowanej, biorąc pod uwagę działania niepożądane, koszty leczenia. Wedle trzeciej "szkoły" leczenie przeciwwirusowe jest częścią rozmaitych oddziaływań leczniczych na układ immunologiczny. Oprócz leków podaje się np. wymienioną wcześniej interleukinę 2.

Leki przeciwwirusowe są bardzo drogie, szczególnie nowszej generacji. To powoduje, iż tylko niewielki odsetek nosicieli i osób z objawami korzysta z leczenia. Także leczenie zakażeń oportunistycznych (antybiotyki i chemioterapeutyki) oraz nowotworów (chirurgia, naświetlania, cytostatyki) jest drogie. Bakterie oportunistyczne często wykazują lekooporność.

Leczenie przeciwwirusowe jest obarczone objawami niepożądanymi, niekiedy bardzo nasilonymi - w stopniu uniemożliwiającym kontynuowanie terapii. Szczególnie niebezpieczne są powikłania z ośrodkowego układu nerwowego, takie jak ogniskowa postępująca encefalopatia, schorzenie nie poddające się leczeniu.

Skuteczność terapii przeciwwirusowej ocenia się na podstawie wyników badań laboratoryjnych. W jej ocenie bierze się pod uwagę zarówno liczbę limfocytów CD4 , jak i liczbę kopii RNA w określonej objętości badanej krwi. Terapia jest skuteczna wtedy , gdy zmniejszenie stężenia RNA HIV w osoczu osiągnie wartość 1,5 do 2,0 log w ciągu 4 tygodni. Im szybszy spadek stężenia RNA, tym prognoza na przyszłość jest lepsza.

Zdarza się, że podjęte leczenie nie jest skuteczne. Są tego różne przyczyny, m.in. także brak współpracy pacjenta z lekarzem. Jeśli zawodzą leki, dokonuje się zmiany schematu leczenia.

Ostatecznie może dojść do kompletnego braku skuteczności, który także sygnalizuje zbliżającą się śmierć chorego.

Jak długo należy stosować leczenie przeciwwirusowe? Jak na razie nie ma szans na całkowitą eradykację wirusa. Leczyć trzeba tak długo, jak to jest możliwe. Tylko wtedy można trzymać w ryzach wirusa i nie dopuszczać do dalszych niedoborów immunologicznych.

Oprócz leczenia przeciwwirusowego, skierowanego przeciw HIV, które stanowi podstawę terapii, konieczne jest zwalczanie zakażeń oportunistycznych. Ich leczenie jest oparte na wypróbowanych metodach antybiotykoterapii. Gruźlicę leczy się typowymi lekami przeciwgruźliczymi. Niestety terapia przeciwprątkowa może nie przynieść powodzenia. W AIDS zdarzają się niejednokrotnie szczepy prątka oporne na leczenie.

Leczenie przeciwwirusowe opryszczki i półpaśca, za pomocą acyklowiru, cytomegalii - za pomoca gancyklowiru, foskarnetu, a ostatnio także cydofowiru, zmniejszyło ciężkość przebiegu AIDS.

AIDS zidentyfikowano stosunkowo niedawno - parędziesiąt lat temu. Od tego czasu choroba rozprzestrzeniła się na cały świat, przybierając charakter pandemii. Liczne ośrodki w wielu krajach prowadzą badania nad możliwością jej zwalczenia, w tym nad wynalezieniem szczepionki. Prace są zaawansowane, ale, jak na razie, jest to kwestia przyszłości. W miarę napływu informacji o postępach badań będziemy na tej stronie przekazywać je naszym użytkownikom.

Termin "klonowanie" oznacza powstawanie lub otrzymywanie genetycznie identycznych organizmów. Można też otrzymywać identyczne genetycznie komórki, a także identyczne cząsteczki - czyli klony DNA.
Klony zwierzęce mogą powstawać spontanicznie - poprzez rozmnażanie płciowe: monozygotyczne bliźnieta są przykładem takiej właśnie naturalnej formy klonowania; mają one dokładnie taki sam materiał genetyczny, a więc identyczne zestawy genetycznych instrukcji pochodzące od obojga rodziców.

Tu jednak będzie mowa o innej formie klonowania, która za pomocą sztucznej, genetycznej manipulacji umożliwia bezpłciowe rozmnażanie zwierząt. Technika tej manipulacji polega na przeniesieniu (transferze) jądra komórkowego: z komórki somatycznej dawcy (osobnika, który ma zostać sklonowany) wydobywa się jądro, a następnie przenosi się je do komórki jajowej, z której przedtem usuwa się jej własne jądro. Z powstałego w ten sposób oocyta może rozwinąć się osobnik wyposażony w materiał genetyczny pochodzący od tylko jednego rodzica - dawcy.

Dawca i powstały w opisany wyżej sposób osobnik traktowani są zazwyczaj jako klony, ponieważ mają taki sam materiał genetyczny w obrębie jądra komórkowego (genom jądrowy); w przeciwieństwie do identycznych bliźniąt jednojajowych klony te różnią się jednak od siebie genomem mitochondrialnym. Można więc powiedzieć, że są genetycznie niemal jednakowe, lecz nieidentyczne. W genomie jądrowym człowieka znajduje się od 30 do 40 tysięcy genów, podczas gdy w genomie mitochondrialnym liczba genów wynosi 37. Genom mitochondrialny stanowi więc około 0,1% całkowitego materiału genetycznego człowieka.

O zakończonym sukcesem eksperymencie klonowania za pomocą transferu jądra komórki somatycznej (komórki gruczołu mlecznego) dorosłego zwierzęcia - sześcioletniej owcy dowiedzieliśmy się w roku 1997 z publikacji Wilmuta i wsp. Wynikiem tego eksperymentu było urodzenie się słynnej na całym świecie owieczki Dolly.
Przypomnijmy tu jednak, na czym polega wyjątkowość i przełomowe znaczenie pracy Wilmuta i wsp.: otóż komórki somatyczne dorosłego organizmu są na tyle wyspecjalizowane, że funkcjonują w nich tylko niektóre geny - z pełnego zestawu genów znajdującego się w każdym jądrze komórkowym - pozostałe geny są zaś trwale zablokowane, a więc w różnych tkankach, w zależności od funkcji, jaką one pełnią, aktywne są różne zestawy genów. Eksperyment Wilmuta i wsp. dowiódł jednak, że wbrew powszechnemu mniemaniu dorosłą komórkę somatyczną można "przeprogramować", by uzyskała na nowo zdolność do wielokierunkowego różnicowania się - tak jak wczesnozarodowe komórki macierzyste. Warunkiem przywrócenia pełnego programu genomowego jest procedura polegająca na wprowadzeniu komórki dawcy (który ma być sklonowany) w fazę zahamowania podziałów i metabolicznego uśpienia, co osiągnięto poprzez zastosowanie do hodowli tkankowej zubożonych pożywek.

Klonowanie to było jednak nadzwyczaj mało wydajne; spośród 434 użytych oocytów, do których przeniesiono jądra komórek somatycznych, uzyskano 29 zarodków nadających się do implantacji, i tylko w jednym przypadku udało się doprowadzić do końca ciążę, z której urodziła się owca Dolly.

W ciągu następnych kilku lat sklonowano inne ssaki, jak krowa, myszy, w maju br. przyszedł na świat pierwszy sklonowany koń, a właściwie klacz - Prometea. Jednak stosowana metoda, choć stopniowo ulepszana, jest nadal daleka od doskonałości - wiele ciąż kończy się bowiem niepowodzeniem: poronieniem samoistnym, obumarciem płodu bądź urodzeniem zwierzęcia z wadami rozwojowymi lub też zwierzęcia o zbyt dużej masie. Wiadomo, że owca Dolly była chora i zakończyła już swój krótki żywot; z niewiadomych przyczyn padła też sklonowana w 2000 roku australijska owca Matylda.

Mimo to nie ulega wątpliwości, że udany transfer jądra komórki somatycznej pozwalający na otrzymanie kopii określonego zwierzęcia (w tym wypadku ssaka) stanowił przełomowe osiągnięcie o wielkim znaczeniu poznawczym - udowodniono bowiem, że modyfikacja genomu dorosłej komórki somatycznej nie jest trwała, jak dotąd sądzono, i może zostać odwrócona - niewątpliwie z udziałem czynników obecnych w cytoplazmie komórki jajowej. Poza znaczeniem czysto naukowym rysują się perspektywy aplikacyjne klonowania zwierząt: hodowcy myślą o klonowaniu szczególnie udanych sztuk bydła, rewelacyjnych koni wyścigowych itd. Można też klonować zwierzęta transgeniczne - niezastąpione w niektórych eksperymentach naukowych bądź też mające znaczenie aplikacyjne, na przykład w produkcji niektórych białek, takich jak ludzki hormon wzrostu itp.
Procedura związana z tworzeniem zwierząt transgenicznych jest skomplikowana i kosztowna, stąd możliwość klonowania takich zwierząt byłaby bardzo korzystna. Ale dotychczasowe próby klonowania takich zwierząt okazały się bardzo mało efektywne, tym bardziej że okazało się, iż niektóre osobniki w procesie klonowania tracą swoją transgeniczność.
Już wkrótce po opublikowaniu informacji o możliwości klonowania ssaków, a więc bezpłciowego rozmnażania za pomocą transferu jądra komórki somatycznej, zaczęto zastanawiać się nad perspektywami klonowania człowieka w celu uzyskania kopii ludzi żyjących lub tych, którzy zginęli w wypadkach itp.
Matka, która traci dziecko, może zechcieć mieć drugie, genetycznie identyczne. Genialny uczony czy wielce utalentowany artysta, według niektórych marzycieli, mógłby być sklonowany, żeby nie tracić tak cennego i niepowtarzalnego zestawu genów. Milioner uważający się za geniusza może zechcieć zapewnić sobie "nieśmiertelność" i wydać polecenie sklonowania siebie. Komórki somatyczne, np. fibroblasty pobrane za życia, mogą być przechowywane w ciekłym azocie, a następnie "ożywione" po wielu latach - tak więc teoretycznie za sto lat można byłoby uzyskać kopię człowieka żyjącego współcześnie. Można sobie też wyobrazić klonowanie danej osoby, bez jej wiedzy lub wbrew jej woli, z użyciem do tego celu na przykład komórek znajdujących się w cebulkach włosowych pozostawionych na grzebieniu itp.

Odkrycie możliwości klonowania człowieka pobudziło ludzką wyobraźnię: powstają książki i scenariusze filmów wykorzystujące ten motyw itp. Pokusa poigrania sobie z naturą może więc być niemała.

Niektórzy są zdania, że ten sposób uzyskiwania kopii człowieka mógłby być traktowany jako jedna z metod leczenia bezpłodności.

Włoski ginekolog Severino Antinori i Amerykanin Panayiotis Zavos zapowiedzieli już rychłe podjęcie prób takiego "leczenia". Zgłosili się też potencjalni klienci - liczne bezpłodne pary małżeńskie gotowe do poniesienia nawet znacznych kosztów. Na początku bieżącego roku, jak zapowiedział Antinori, miało się urodzić pierwsze sklonowane dziecko (?). Poważni naukowcy wypowiadają się jednak bardzo krytycznie na temat takich zamiarów. W szczególności ważne są opinie największych znawców tego zagadnienia, jak Ian Wilmut - twórca sklonowanej owcy Dolly - i Rudolf Joenisch ze Stanów Zjednoczonych. Otóż są oni zdania, że próby reprodukcyjnego klonowania człowieka byłyby, przy obecnym stanie wiedzy, przedsięwzięciem więcej niż nieodpowiedzialnym - na granicy szaleństwa. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że ci ostatni mają rację, i to z wielu powodów:
Z czysto medycznego punktu widzenia - jest o wiele za wcześnie na eksperymentowanie na człowieku, skoro wiadomo, że nawet u zwierząt doświadczalnych jest to procedura zawodna i daje niezadowalające wyniki, w tym sensie, że wprawdzie udaje się uzyskać odpowiednie klony, ale - jak już wspomniano - często rodzą się zwierzęta z wadami o zbyt dużej masie itp. Wymienieni wyżej S. Antinori i P. Zavos odpowiadają na to, że uzyskane zarodki ludzkie przed implantacją do macicy są dokładnie badane, że każda taka ciąża będzie skrupulatnie monitorowana i w razie stwierdzenia nieprawidłowości rozwijającego się płodu będzie przerywana. Są to argumenty bardzo słabe, ponieważ znawcy zagadnienia dobrze wiedzą, że wszechstronne przebadanie zarodka nie jest możliwe i że nawet jeśli ciąża zakończy się urodzeniem dziecka bez wad anatomicznych - nie można absolutnie przewidzieć, jaki będzie dalszy jego rozwój i czy w późniejszym okresie człowiek - klon nie będzie dotknięty poważnymi przypadłościami związanymi z niedoskonałością stosowanej metody. Samo przeniesienie jądra komórki somatycznej do pozbawionej jądra komórki jajowej jest procedurą technicznie opanowaną. Nasza wiedza na temat fizjologii rozmnażania się ssaków, spermato- i oogenezy, związanych m.in. z rodzicielskim piętnowaniem genomu, wymianą części materiału genetycznego podczas koniugacji itp. - jakkolwiek już rozległa, nie jest bynajmniej pełna. Interwencja w tak delikatny i niezmiernie skomplikowany mechanizm, bez pełnego jego zrozumienia - jest niczym innym jak błądzeniem po omacku. Natomiast kontynuacja eksperymentów na zwierzętach w celach poznawczych i dla doskonalenia metody jest na pewno właściwą drogą. Z człowiekiem jest jednak sytuacja zupełnie inna. Jeżeli nawet miałaby to być kiedyś procedura lecznicza, jak leczenie bezpłodności, to wiemy przecież, jak bardzo rygorystyczne i ostrożne jest postępowanie przed sprowadzeniem nowej metody leczenia, nowych leków itp. Dlaczego zatem klonowanie reprodukcyjne, jako forma leczenia bezpłodności, miałoby tu być wyjątkiem? Jak można odpowiedzialnie myśleć o wprowadzeniu tej metody u człowieka, skoro dotychczasowe eksperymenty na zwierzętach obarczone są tak wysokim ryzykiem? Być może w przyszłości ten sposób klonowania zostanie na tyle udoskonalony, że stanie się bezpieczny - przynajmniej z medycznego punktu widzenia. W dłuższej perspektywie wytwarzanie klonów zwierząt i człowieka z biologicznego byłoby jednak i tak zdecydowanie niekorzystne, ponieważ ograniczałoby zmienność genetyczną leżącą u podłoża ewolucji.

Z punktu widzenia bioetyki - homo sapiens ma specjalną pozycję, ponieważ godność człowieka wiąże się m.in. z niepowtarzalnością każdej osoby. Mówi się nawet o prawie do bycia niepowtarzalnym - jedynym w swoim rodzaju. Zwraca się więc uwagę, że człowiek dowiadujący się, iż jest klonem innej znanej osoby, mógłby być narażony na dyskryminację. Klonowanie reprodukcyjne można więc uważać nie tylko za pogwałcenie praw natury, ale naruszanie praw człowieka i godności osoby ludzkiej. W sprawie tej zajmowały już stanowiska różne komitety bioetyczne szczebla krajowego i międzynarodowego, wypowiadały się parlamenty i rządy. Opinie, jak dotychczas - są zgodne: "klonowanie reprodukcyjne człowieka winno być zabronione" (wyjątkiem jest tu parlament Izraela, który klonowanie człowieka objął czasowym - kilkuletnim moratorium).

Ważnym dokumentem o znaczeniu międzynarodowym jest Powszechna Deklaracja o Genomie Ludzkim i Prawach Człowieka UNESCO, przyjęta przez Konferencję Generalną UNESCO w roku 1997 i zaaprobowana przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych. W artykule 11 Deklaracji stwierdza się, że "klonowanie reprodukcyjne istot ludzkich - jako sprzeczne z godnością człowieka - nie powinno być dozwolone".
Od klonowania reprodukcyjnego, którego celem byłoby urodzenie dziecka, odróżnia się bardzo wyraźnie klonowanie niereprodukcyjne - w celach naukowych i leczniczych. Badania takie mogą dotyczyć sklonowanego zarodka w bardzo wczesnym okresie - do 14. dnia - nieprzeznaczonego do implantacji w macicy, tzn. pozbawionego potencjału stania się człowiekiem. W niektórych krajach, jak Zjednoczone Królestwo i Izrael, badania takie zostały dopuszczone, z wieloma jednak obwarowaniami prawnymi, takimi na przykład, że badania mogą być prowadzone tylko przez nieliczne ośrodki, które otrzymały specjalną akredytację. Duże znaczenie przypisuje się w szczególności badaniom nad leczniczym zastosowaniem embrionalnych komórek macierzystych. Uważa się, że badania te mogą przynieść bardzo znaczny postęp w transplantologii - komórki te mają bowiem, jak wiadomo, tę własność, że mogą się różnicować wielokierunkowo i tworzyć różne tkanki nadające się idealnie do przeszczepów.

Powstają perspektywy uzyskania istotnego postępu w leczeniu takich chorób, jak: zawał mięśnia sercowego, choroba Parkinsona, choroba Alzheimera, niektóre nowotwory, cukrzyca itp.

We wrześniu 2001 roku dowiedzieliśmy się, że naukowcy z Uniwersytetu w Wisconsin pod kierunkiem D. Kaufmana, dzięki odpowiednim manipulacjom ludzkimi komórkami macierzystymi pochodzenia embrionalnego, uzyskali komórki krwi: krwinki czerwone, białe i płytki krwi. Manipulacja biochemiczną "zwrotnicą" pozwala zatem na pokierowanie różnicowaniem się komórek macierzystych w pożądanym kierunku.
Jedną z zasadniczych trudności w transplantologii jest, jak wiadomo, immunologiczna reakcja odrzucenia przeszczepu. Można jej uniknąć, stosując przeszczep autologiczny: odpowiednie tkanki można byłoby otrzymać, wykorzystując "zarodki" utworzone za pomocą omawianej formy klonowania, tzn. transferu jądra jednej komórki biorcy do komórki jajowej (po usunięciu jej własnego jądra). Klonowanie takie, określane jako "terapeutyczne", pozwoliłoby na uzyskanie tkanek genetycznie identycznych lub niemal identycznych jak tkanki pacjenta - biorcy. W ten sposób można całkowicie wyeliminować reakcję odrzucenia przeszczepu, a więc mógłby to być przełom w transplantologii.
Zastosowanie embrionalnych komórek macierzystych w terapii transplantacyjnej budzi jednak również poważne kontrowersje etyczne. W kwietniu 2001 roku Międzynarodowy Komitet Bioetyczny UNESCO wydał w tej sprawie specjalny raport na temat zastosowania embrionalnych komórek macierzystych w badaniach nad ich wykorzystaniem w lecznictwie*.

Rozważano w nim w szczególności dwa pytania:
1) Czy jest etycznie dopuszczalne pobieranie komórek z zarodka ludzkiego w fazie przedimplantacyjnej w celu hodowania tych komórek w warunkach laboratoryjnych i prowadzenie badań nad ich leczniczym zastosowaniem?

2) Czy z etycznego punktu widzenia lecznicze zastosowanie tak otrzymanych komórek jest dopuszczalne?

Wielu uczonych i lekarzy jest zdania, że korzyści lecznicze mogą być na tyle duże, że nie powinno się z góry rezygnować z takich badań i zaprzepaszczać - potencjalnych istniejących - możliwości, i w niektórych ośrodkach zagranicznych badania takie są prowadzone.
We wspomnianym raporcie Międzynarodowego Komitetu Bioetycznego przedstawione są dwa różne stanowiska w tej sprawie. Według jednego z nich lecznicze wykorzystanie zarodków ludzkich - w tym otrzymanych za pomocą transferu jądra komórki somatycznej - może być uznane za etycznie dopuszczalne, jednak pod warunkiem rygorystycznego przestrzegania szeregu z góry ustalonych zasad postępowania.
W projekcie zmian w Kodeksie Etyki Lekarskiej (tekst ujednolicony z dn.14 lipca 2003 r.) dodano art. 39a o następującym brzmieniu: "Lekarzowi nie wolno uczestniczyć w czynnościach zapoczątkowujących życie ludzkie w drodze klonowania, zarówno dla celów reprodukcyjnych, jak i terapeutycznych". Myślę, że z przytoczonych wyżej powodów należałoby w KEL ograniczyć się na razie do klonowania reprodukcyjnego. Art. 39a mógłby więc mieć następujące brzmienie: " Lekarzowi nie wolno uczestniczyć w czynnościach mających na celu reprodukcyjne klonowanie człowieka".
Z zajęciem kategorycznego stanowiska w sprawie tzw. klonowania terapeutycznego rozsądniej, moim zdaniem, byłoby poczekać - może do następnego lub kolejnego krajowego zjazdu izb lekarskich.

Życzenie śmierci - czy człowiek ma prawo z własnej woli skrócić swoje cierpienie ... i życie ?

Niektórzy chorzy wiedzą, że wkrótce muszą umrzeć. Medycyna nie może im już pomóc. Gdy ból cierpienie fizyczne i psychiczne staje się nie do zniesienia, zdarza się , że chcieliby odejść wcześniej. Na własne życzenie, zanim zabije je nieuleczalna choroba . Chorzy, którzy nie są w stanie zrealizować swego zamiaru sami, proszą o eutanazję. Czy należałoby przychylać się do ich próśb ? Czy eutanazja powinna być karana jako zabójstwo czy też prawo powinno ją dopuścić ?
Wszędzie temat ten budzi wiele emocji. W Polsce za zalegalizowaniem eutanazji opowiada się przeszło połowa dorosłych . Eutanazję zalegalizowały dwa kraje europejskie: Belgia, Holandia oraz stan Oregon w USA, A także parlament Australii, który jednak po kilku latach wycofał się z tego pomysłu. W wielu krajach panuje podobna sytuacja jak w Szwajcarii , gdzie eutanazja jest nielegalna , ale tolerowana i wykonywana. Tam gdzie dopuszcza się ustawowo eutanazję, jest ona obwarowana ścisłymi przepisami. Mogą się o nią ubiegać ludzie w końcowej fazie nieuleczalnej choroby, którzy nie są w stanie dłużej znosić cierpienie. Ich decyzja jest konsultowana m.in. przez etyków, prawników i lekarzy.

Dorota Reinisch

Co to jest Eutanazja ?

Termin ten pochodzi z języka greckiego i dosłownie oznacza "dobrą śmierć" . Istnieje kilka rodzajów eutanazji:

Z zaniechania:
Chory decyduje, że nie będzie już przyjmował leków, które opóźniają postępy choroby . To przyspiesza jego śmierć.

Bierna:
Na prośbę chorego rezygnuje się z procedur medycznych, niezbędnych do podtrzymania życia ( np. odłącza się respirator ). Zgodę na taką eutanazję wydał w marcu 2002r sąd w Londynie na wniosek pacjentki znanej jako pani B.

Pośrednia:
Choremu zostaje podany lek , np. przeciwbólowy , w takiej dawce, która może okazać się śmiertelna.

Aktywna:
Osoba śmiertelnie chora zostaje uśmiercona na własne żądanie, np. przez podanie trującej substancji .

Nie

Głos przeciwko eutanazji: prof. Wojciech Bołoz - bioetyk z Uniwersytetu im. Kardynała Prymasa Wyszyńskiego - "Nasze życie to także wartość dla innych"

W rozważaniach o końcu życia nurtuje mnie nie tyle sama śmierć, co raczej sposób umierania. Nie jest on chyba obojętny dla nikogo. Dyskusja dotyczy eutanazji sprawiają, że bardzo często o tym myślę. Próbuję zrozumieć ludzi opowiadających się za przyspieszeniem śmierci i dociekam, dlaczego życie ma dziś tak wielu przeciwników. To prawda, że medycyna ma sukcesy w zwalczaniu chorób i szybko przybywa ludzi starszych. Nawet bogate społeczeństwa nie mogą zapewnić swoim seniorom i chorym odpowiednie leczenie i opiekę. Dlatego argument ekonomiczny jest nośny i skłania ludzi szczególnie młodych, do opowiadania się za legalizacją eutanazji. Nie należy tego argumentu lekceważyć, ale czy ma on uzasadniać skracanie ludziom życia w zamożnych krajach europejskich ? Moim zdaniem - nie. Może wystarczyłoby ograniczyć marnotrawstwo pieniędzy w innych dziedzinach, a wtedy nie brakowałoby ich dla chorych...
Eutanazja często jest przedstawiana jako akt humanitarny. Jej zwolennicy uważają, że jest bardziej po ludzku przyśpieszyć śmierć nieuleczalnie chorego niż pozwolić mu cierpieć. Zapominają oni jednak, że współczesna medycyna dysponuje zaawansowanymi metodami zwalczania bólu i coraz rzadziej zdarzają się sytuacje, że lekarzom nie udaje się go opanować. Zwolennicy eutanazji najwyżej niosą sztandar z napisem "autonomia". Głoszą oni że człowiek ma prawo decydowania o sobie, a więc także o swoim życiu. Autonomia jest niewątpliwie wielką zdobyczą naszych czasów, należy jednak postawić pytanie, jak daleko powinna ona sięgać? Niedawno słyszeliśmy o osiemnastoletniej dziewczynie, która z motywów religijnych odmówiła zgody na transfuzję krwi. Prawo gwarantowało jej możliwość zrezygnowania z tego zabiegu, tak też zrobiła i umarła. Postąpiła autonomicznie, ale jej decyzja wstrząsnęła wieloma osobami . Została bowiem przekreślona największa wartość na ziemi - ludzkie życie.
Bardzo sobie cenię autonomią własną oraz innych ludzi i cieszę, że żyję w czasach kiedy prawa człowieka są znane i chronione. Niestety, nie wszyscy doceniają te wartości. Nie wszyscy doceniają te wartości . Nie wszyscy też umieją z nich korzystać. Wciąż przybywa ludzi , którzy nie potrafią pokierować swoim postępowaniem , uzależniają się na różne sposoby, tracą swoją wolność i zdrowie. Tym ludziom potrzebne są przykłady walki o życie. W tym kontekście należy koniecznie postawić pytanie, czy życie jest wyłącznie swoją własnością, czy jest ono czymś więcej, co wymyka się mojej władzy ? Gdyby na przykład , ktoś posiadał obraz Rembranta i postanowił je zniszczyć , czy miałby do tego prawo? W naszej ocenie postąpiłby niewłaściwie, bo wybitne dzieło sztuki jest wartością niepowtarzalną i należy ono do całej ludzkości. Podobny walor wyjątkowości niepowtarzalności posiada także każde życie ludzkie. Prowadząc Podyplomowe Studium Bioetyki spotykam lekarzy mających ogromne doświadczenie w pracy z chorymi i umierającymi . Są oni przeciwni eutanazji. Uważają, że chorzy uwolniony od bólu i otoczony opieką nie chce umierać. Zdrowy psychicznie i moralnie chce żyć. Jest w nim ta nieugięta siła życia, która nie pozwala się poddać . Na życie ludzkie i śmierć trzeba również popatrzeć przez pryzmat godności człowieka oraz długofalowej pedagogiki społecznej . Walczący o przetrwanie chory człowiek zawstydza potencjalnego samobójcę, stanowi wyrzut sumienia dla mordercy , wszystkich nas uczy uporu i woli trwania. To oddziaływanie jest ważne ! Łatwo obniżyć wartość życia w odczuciu społecznym , o wiele trudniej ją przywrócić . Dziś szpital kojarzy się nam jako miejsce , w którym ratuje się życie , gdzie możemy liczyć na pomoc . Obyśmy mogli zachować taki obraz szpitala w naszej wyobraźni.

Tak

Głos za eutanazją: prof. Bogusław Wolniewicz - emerytowany profesor Instytutu Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego - "Śmierć potrafi sponiewierać"

Eutanazję należałoby zalegalizować, bo to najbardziej rozumny i przyzwoity sposób kończenia własnego żywota, gdy ten żywot stał się już tylko udręką bez sensu i bez nadziei . Dlaczego zatem nie chcemy pozwolić ludziom decydować o własnej śmierci . Dlaczego zatem nie chcemy pozwolić ludziom decydować o własnej śmierci ? Bo żyjemy w epoce kultu życia. Wielu ludzi przeraża myśl, że do własnej śmierci można podchodzić tak rzeczowo i racjonalnie. Ścierają się tu dwie różne wiary: dla jednej najwyższą wartością jest żyć jak najdłużej, za każdą cenę, dla drugiej ważniejsze jest, by nie dać się śmierci sponiewierać. A ona to potrafi.
Wyrok sądu , który odrzucił wniosek o prawo do śmierci sparaliżowanej i okrutnie cierpiącej Brytyjki uważam za haniebny . Zmarła ona kilkanaście dni później w bezsensownej męce, udusiła się . Kto miał prawo ją na to skazywać? W świecie dokonuje się olbrzymia rewolucja . Jest nią - jak mówi Stanisław Lem - inwazja biotechnologii w ciało ludzkie. Ta inwazja przebuduje cały nasz sposób myślenia, zmieni stosunek do własnego ciała, do życia i śmierci.
Ruch na rzecz zalegalizowania eutanazji jest jej następstwem : pierwszą poważną reakcją ludzkości na ową inwazję. Legalizacja eutanazji to kwestia sił nie organizacyjnych , lecz cywilizacyjnych.: przewrotu biotechnologicznego , jaki dokonuje się obecnie za sprawą nauki . To one prą w tym kierunku , a są silniejsze niż czyjekolwiek słowa czy wyznania. Nad tymi siłami nikt nie panuje : to one panują nad nami i prowadzą w niewiadoma przyszłość. Legalizacja eutanazji to wielki przewrót społeczny , o dalekich skutkach - tak jak transplantacje. Nic więc dziwnego że budzi niepokoje i opór. Dziwię się tylko , że ten opór jest tak mało rozumny . Chce się ją zdusić, zamiast nią pokierować .
Przeciwnicy zalegalizowania eutanazji wysuwają zazwyczaj trzy rodzaje argumentów. Po pierwsze mówią nam, że eutanazja to grzech . Że życie jest własnością nie naszą, więc nie wolno nam go skracać . A przedłużać wolno? Wobec rewolucji biotechnologicznej nie jest to argument poważny . Poza tym ma on wartość jedynie dla osób wierzących. Czemu jednak w kwestii tak fundamentalnej jedna wiara miałaby narzucać swój punkt widzenia innej? Niektórzy obawiają się , że ciężko chorzy ludzie będą umierać wbrew własnej woli , bo ewentualna ustawa otworzy furtkę do nadużyć. A czy już jej nie otworzyła transplantacja? Bramę otworzyła, nie furtkę. Fakt, że ludzie tym się nie martwią, pokazuje że, możliwe nadużycia stanowią tu argument pozorny. Owszem prawo do eutanazji może być nadużywane, tak samo jak nóż lub samolot . Czy zatem należałoby zakazać użycia noży i podróżowania samolotami? Taka logika jest kulawa. Po trzecie wreszcie padają twierdzenia - zwłaszcza ze strony lekarzy - że eutanazja jest niepotrzebna. Można bowiem rzekomo tak zorganizować opiekę paliatywną, by śmierć stała się bezbolesna. To nieprawda. Są przypadki gdzie nic nie wygasi bólu, chyba że razem ze świadomości. A to oznacza zabicie umierającego jako osoby. Co więcej. Mówi się tu o hospitalizacji idealnej, jkiej nie ma i nie będzie, bo była by za droga. Ta realna to często dogorywanie na korytarzu we własnych ekskrementach.
Szpitale trzeba do eutanazji odsunąć. Dobrowolna śmierć to nie jest zabieg medyczny, tylko religijny obrzęd. Lekarzy przy nim nie potrzeba . W Polsce legalizacja eutanazji to kwestia około 30 lat. Ruch na rzecz legalizacji eutanazji jest na razie rozproszony, słabo zorganizowany, a w Polsce niemal nie istnieje. Kościół nie słusznie go szkaluje. Winien raczej włączyć się weń, aby go uświęcić - nadać mu właściwą formę i kierunek. Idea eutanazji wcale nie jest obca duchowi chrześcijaństwa. A sugerowanie, że chodzi o eksterminację ludzi zbędnych, jest szpetnym pomówieniem.

Adopcja - spełnienie marzeń o rodzicielstwie
Czym jest adopcja?
Większość małżeństw pragnie wydać na świat własne dzieci, które napełnią ich dom radością i umożliwią stworzenie pełnej rodziny. W obecnych czasach rodzicielstwo naturalne napotyka na wiele przeszkód. W sytuacji gdy różnorodne zabiegi lecznicze nie przynoszą pozytywnych skutków - a więc urodzenie własnego dziecka jest niemożliwe - małżonkowie decydują się na rodzicielstwo adopcyjne.
Adopcja, czyli pełne przysposobienie, jest to: "Uznanie za swoje dziecka, które zostało urodzone przez inną kobietę, z uwzględnieniem wszelkich konsekwencji wypływających z tego faktu. Sytuacja prawna, psychologiczna, materialna, moralna tego dziecka staje się taka, jaką ma dziecko wychowywane w naturalnej rodzinie" (E. Szumiło "Adopcja", Wrocław 1995, s.5). A zatem przysposobienie nie oznacza wzięcia sieroty "na wychowanie", lecz przyjęcie jej jako własnego dziecka. Pociąga to za sobą szereg skutków prawnych, takich jak:
? zmiana nazwiska dziecka na to, które posiadają rodzice adopcyjni (sporządzany jest nowy akt urodzenia dziecka),
? nabycie przez przysposobionego wszystkich praw majątkowych związanych z nową rodziną (włącznie z dziedziczeniem),
? ustanie wszelkich praw i zobowiązań dziecka wobec rodziny naturalnej i nabycie tychże w stosunku do rodziny adopcyjnej (np. prawa alimentacyjne).
W sferze psychologicznej i moralnej pełne przysposobienie dziecka oznacza wzięcie przez rodziców adopcyjnych całkowitej odpowiedzialności za rozwój i wychowanie sieroty, tak jak ma to miejsce w przypadku własnego dziecka. Nawet poważne problemy wychowawcze czy zdrowotne nie mogą być podstawą do rozwiązania adopcji, bowiem w rodzinach naturalnych takie trudności również istnieją i nie jest to powód do rozłączania dziecka z rodzicami. W praktyce przysposobienie oznacza długotrwały proces, w którym małżonkowie dojrzewają do roli rodziców adopcyjnych, a dziecko asymiluje się do nowej rzeczywistości, co często stanowi rewolucyjne zmiany życiowe.
Uregulowania prawne
Kto ustanawia rodzinę adopcyjną?
Przysposobienie sieroty wpływa w decydujący sposób na całe życie wszystkich członków rodziny adopcyjnej. Doniosłość tego faktu wymaga szczegółowych ustaleń prawnych oraz wnikliwej analizy wszystkich danych dotyczących kandydatów na rodziców adopcyjnych oraz dziecka. Dlatego wyłącznie sąd rodzinny, właściwy miejscu zamieszkania małżonków lub dziecka, może ustanowić rodzinę adopcyjną. Wszelkie inne próby przyjęcia osieroconego dziecka do swojej rodziny (bez orzeczenia sądu) są niezgodne z prawem i nie mają mocy wiążącej (nie prowadzą do pełnej adopcji). Złożenie pisemnego wniosku o przysposobienie uruchamia procedurę prawną, prowadzącą do pełnej adopcji. Szczegółowe przepisy regulujące te sprawy znajdują się w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym (tytuł II - Pokrewieństwo, dział II - Przysposobienie).

Kto może adoptować dziecko?
Artykuł 1141 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego stanowi: "Przysposobić może osoba mająca pełną zdolność do czynności prawnych, jeżeli jej kwalifikacje osobiste uzasadniają przekonanie, że będzie należycie wywiązywała się z obowiązków przysposabiającego". A więc adoptować może małżeństwo bezdzietne, bądź posiadające własne dzieci lub też osoba nie będąca w związku małżeńskim. Jednak przysposobić wspólnie mogą tylko małżonkowie (art. 115 1). Nie może ubiegać się o adopcję np. związek konkubencki.
W celu zbadania kwalifikacji osobistych kandydatów na rodziców adopcyjnych, sąd podejmuje szereg czynności, takich jak: przeprowadzenie wywiadu środowiskowego w miejscu zamieszkania wnioskodawców, wykonanie badań psychologicznych oraz wymaga złożenia niezbędnych dokumentów - aktu urodzenia (osoby samotne), odpisu aktu zawarcia związku małżeńskiego (małżonkowie), zaświadczeń lekarskich o stanie zdrowia, wyników badań WR, prześwietlenia klatki piersiowej, zaświadczeń z poradni zdrowia psychicznego i poradni odwykowej, potwierdzenia aktualnych dochodów. W przypadku, gdy wnioskodawcy byli przygotowywani przez ośrodek adopcyjny, żąda się również opinii wystawionej przez specjalistów pracujących w tej instytucji. Osoba starająca się o przysposobienie dziecka musi być pełnoletnia. Istotna jest również różnica wieku między rodzicami adopcyjnymi i dzieckiem. Kodeks nie precyzuje tego zagadnienia, stwierdzając jedynie, że: "Między przysposabiającym i przysposobionym powinna istnieć odpowiednia różnica wieku" (art. 1141 2). Praktyka wskazuje jednak, że wymiar tej różnicy nie powinien przekraczać 40 lat. Oczywiście każda sytuacja jest rozpatrywana indywidualnie i nie jest wykluczone, że sąd orzeknie przysposobienie w przypadku np. rodziców 45-letnich i niemowlęcia.
Kto może być przysposobiony?
Adoptować można wyłącznie osobę małoletnią, przy czym jeśli dziecko ukończyło 13 lat - wymagana jest jego zgoda na przysposobienie (art. 118 1).
Swoistym paradoksem jest fakt, że - z jednej strony domy dziecka pełne są sierot społecznych, z drugiej - wydłużają się kolejki małżeństw oczekujących na przysposobienie, a stosunkowo niewiele adopcji dochodzi do skutku. Zasadniczy powód tego stanu rzeczy leży w sytuacji prawnej tych dzieci. Tylko sieroty wolne (w świetle prawa) mogą być przysposobione. Inaczej mówiąc, ich rodzice biologiczni muszą zrzec się praw rodzicielskich i wyrazić tzw. blankietową zgodę na przysposobienie - bez wskazania osoby przysposabiającej lub też sąd rodzinny winien pozbawić ich władzy rodzicielskiej, kierując dzieci do adopcji. W większości przypadków władza rodzicielska rodziców, których dzieci przebywają w domach dziecka jest jedynie ograniczona, co nie stanowi podstawy do przysposobienia tych sierot.
Sytuacja prawna sierot naturalnych jest regulowana poprzez fakt śmierci rodziców biologicznych.
Interesy dziecka skierowanego do adopcji reprezentuje opiekun prawny lub kurator, ustanowiony przez sąd na wniosek ośrodka adopcyjnego bądź placówki, w której sierota aktualnie przebywa. Bez jego zgody adopcja nie może być orzeczona. W szczególnych okolicznościach sąd jest w mocy orzec przysposobienie wbrew woli opiekuna, jednak musi to być uzasadnione dobrem dziecka (art. 120).
Osoby, pragnące przyjąć do swych domów sieroty, których sytuacja prawna nie jest uregulowana, mogą ubiegać się o ustanowienie rodziny zastępczej lub otworzyć rodzinny dom dziecka (te instytucje wymagają odrębnego omówienia).

Rola ośrodków adopcyjnych
W Polsce działają publiczne i niepubliczne ośrodki adopcyjne. Głównym celem ich działalności jest pomoc osieroconym dzieciom, poprzez wyszukiwanie i przygotowywanie osób pragnących je adoptować. Ponadto zatrudnieni w nich specjaliści (psychologowie, pedagodzy, lekarze) służą pomocą w podjęciu dojrzałej decyzji o przyjęciu dziecka. Już po przysposobieniu, rodzice adopcyjni mogą liczyć na ich wsparcie w rozwiązywaniu rozmaitych problemów wychowawczych. Niektóre poradnie adopcyjne prowadzą - zgodnie ze swoim statutem - cykl przygotowawczy dla osób ubiegających się o przysposobienie dziecka. Obejmuje on spotkania i zajęcia indywidualne, a także grupowe, dzięki którym tworzą się specyficzne "grupy wsparcia" złożone z ludzi znajdujących się w podobnej sytuacji życiowej. Doświadczenie pokazuje, że takie znajomości trwają przez całe lata. Ośrodki adopcyjno-opiekuńcze dysponują bankiem danych o dzieciach gotowych do przysposobienia. Są to wyłącznie te sieroty, których sytuacja prawna jest uregulowana.
Zarejestrowanie się w ośrodku adopcyjnym i udział w przewidzianym cyklu przygotowań jest korzystny dla osób oczekujących na przysposobienie dziecka również w aspekcie formalno - prawnym, bowiem opinia poradni adopcyjnej (przedstawiona w sądzie) potwierdza dojrzałość wnioskodawców do przyjęcia sieroty.
Przebieg procesu adopcji w wymiarze formalno - prawnym
Sądy w naszym kraju cieszą się dość dużą autonomią, stąd procedura orzekania przysposobienia może nieznacznie różnić się w poszczególnych miastach. Zasadniczo jednak przebieg każdej tego typu sprawy przedstawia się podobnie.
Wszczęcie postępowania, którego celem jest orzeczenie adopcji, rozpoczyna się w momencie złożenia wniosku o przysposobienie w biurze podawczym właściwego sądu (wydział rodzinny) wraz z kompletem dokumentów. Sąd, dokonawszy wstępnej analizy danych wzywa na pierwszą sprawę wnioskodawców oraz opiekuna prawnego dziecka. Efektem tego posiedzenia sądu jest określenie sposobu i okresu osobistej styczności przysposabiającego z przysposabianym. Ma to na celu umożliwienie wzajemnego poznania się przyszłych rodziców adopcyjnych i dziecka, przy czym sąd może wydać postanowienie o tymczasowym umieszczeniu sieroty w domu wnioskodawców (do czasu pełnego przysposobienia) lub wskazać - jako miejsce styczności - placówkę, w której przebywa dziecko. Po tym okresie odbywa się sprawa o pełne przysposobienie, w efekcie której zostaje wydane orzeczenie o adopcji wraz w wszystkimi jej konsekwencjami. Stanowi ono postawę do sporządzenia nowego aktu urodzenia dziecka przez Urząd Stanu Cywilnego. Pozostaje już tylko zameldowanie dziecka w swoim domu i na tym kończy się proces adopcji w aspekcie prawnym. Jednak dla nowopowstałej rodziny będzie on trwał jeszcze bardzo długo. Stworzenie silnej więzi emocjonalnej między rodzicami i dzieckiem wymaga wielu wyrzeczeń, cierpliwości, borykania się ze skutkami choroby sierocej. Jest to właśnie trud i ból "rodzenia adopcyjnego".
Adopcja zagraniczna
O przysposobienie dziecka ubiegają się często małżeństwa polskiego i obcego pochodzenia, mieszkające na stałe poza granicami naszego kraju. Tylko trzy ośrodki adopcyjne w Polsce mają prawo prowadzić adopcje zagraniczne. Są to: Krajowy Ośrodek Adopcyjno - Opiekuńczy TPD, Publiczny Ośrodek Adopcyjno - Opiekuńczy i Katolicki Ośrodek Adopcyjno - Opiekuńczy w Warszawie. Osoby zainteresowane taką formą adopcji otrzymują tam przygotowanie i propozycję dzieci zgłoszonych do przysposobienia z domów dziecka na terenie całego kraju. Rejestr tych sierot znajduje się w Centralnym Banku Danych w Warszawie. Obejmuje on te dzieci, które nie znalazły rodziny adopcyjnej w Polsce i jedyną szansą na przysposobienie jest powierzenie ich rodzinie zagranicznej. Są to niejednokrotnie duże rodzeństwa, których nie wolno rozdzielić z uwagi na łączącą ich więź emocjonalną, a także dzieci z poważnymi problemami zdrowotnymi, dla których adopcja zagraniczna jest szansą na odzyskanie zdrowia (gdy np. konieczne jest przeprowadzenie kosztownego zabiegu operacyjnego).
Tajność adopcji
Adopcja w Polsce jest procesem tajnym. Nikt spośród osób uczestniczących w jej przebiegu (pracowników ośrodka adopcyjnego, prawników, kuratorów, pracowników domu dziecka i in.) nie ma prawa ujawniać szczegółów sprawy, zwłaszcza jeśli chodzi o dane osobowe dziecka i jego rodziców naturalnych, jak i adopcyjnych. Sam przysposobiony może ubiegać się o ujawnienie tych informacji dopiero po uzyskaniu pełnoletności, występując z wnioskiem do sądu rodzinnego.
Uwagi końcowe
Procedura pełnego przysposobienia jest dość skomplikowana, rozłożona w czasie, co może bulwersować zainteresowanych adopcją. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że sprawa dotyczy ludzi, którzy zostaną połączeni w jedną rodzinę na całe życie. A zatem należy wnikliwie zbadać wszystkie okoliczności, aby wykluczyć popełnienie błędu , bowiem jego konsekwencją będzie ludzkie cierpienie. Celem adopcji nie jest zaspokojenie potrzeb rodzicielskich bezdzietnych małżeństw czy osób samotnych. Jest nim przede wszystkim dobro dziecka (art. 114 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego). Nie należy zapominać o tym, że wszystkie dzieci gotowe do adopcji, bez względu na wiek, zostały już skrzywdzone przez los i nie można dopuścić do powtórzenia tej sytuacji.
Pierwsze kontakty kandydatów na rodziców adopcyjnych z dzieckiem w domu dziecka wyzwalają wielkie emocje u obu stron. Na przykład 8-letnia dziewczynka bita, głodzona i molestowana w domu rodzinnym, na widok przyszłej mamy adopcyjnej mówi ze łzami: "Mamusiu, tak na ciebie czekałam i wreszcie przyszłaś", czy też kilkumiesięczne niemowlę, które nigdy się nie uśmiechało, wzięte na ręce przez przyszłych rodziców adopcyjnych, uśmiecha się całą buzią, jakby wiedziało, że ci ludzie zapewnią mu prawdziwą miłość. Takich historii jest wiele. Wszystkie dowodzą, że warto ponieść trudy "adopcyjnego rodzenia", aby dać szczęście osieroconym dzieciom. One czekają na miłość.

Wojna o zarodek

Lekarze alarmują o pladze niepłodności, związanej z odkładaniem na później decyzji o poczęciu dziecka. Jednocześnie coraz więcej par chce mieć dzieci, a nie może. Kiedy inne metody zawodzą, często jedynym sposobem na to, aby mieć własne dziecko, zostaje in vitro.

Sposób na dziecko

Zebranie obiektywnych informacji o in vitro jest utrudnione. Można odnieść wrażenie, że istnieją tylko dwa punkty widzenia. Z jednej strony kliniki leczenia niepłodności zachwalają metodę, przemilczając to, co niewygodne, z drugiej środowiska kościelne bombardują argumentami przedstawiającymi zapłodnienie pozaustrojowe jako niemoralne i złe. Pojawiają się zarzuty, że zbyt blisko stąd do przekroczenia granic manipulacji genami aż po klonowanie.

Do prawidłowego zapłodnienia, czyli połączenia komórki jajowej z plemnikiem, w wypadku zdrowej pary dochodzi w jajowodzie. Powstały zarodek zagnieżdża się w macicy, rozwija i po 9 miesiącach rodzi się dziecko. Tyle na ten temat mówi teoria. W praktyce na każdym z wymienionych etapów mogą zajść nieprawidłowości. W Polsce co piąta para ma problemy z poczęciem dziecka. Przyczyny leżą po obu stronach. Przyjmuje się, że po równo, czyli ok. 45% po stronie mężczyzny albo kobiety. W pozostałych 10% nie daje się ustalić czynników, z powodu których nie może dojść do zapłodnienia.

In vitro to ostatnia faza walki rodziców o to, by mieć dziecko. Wcześniej czeka ich cała seria badań mających na celu określenie powodów niepłodności i niezliczone próby poczęcia dziecka - najpierw metodami naturalnymi, potem coraz bardziej wspomaganymi przez medycynę. Trwa to lata i kosztuje wiele pieniędzy, nerwów oraz cierpliwości. Kiedy wszelkie inne drogi poczęcia dziecka okazują się ślepymi uliczkami, dla wielu rodziców jedynym wyjściem jest właśnie in vitro.

Wróćmy jednak do zapłodnienia pozaustrojowego. In vitro (czyli dosłownie: "w szkle") to wedle słów lekarzy technika nie tylko zaawansowana laboratoryjnie, ale też bardzo ingerująca w sam proces zapłodnienia. Po pobraniu komórek rozrodczych od mężczyzny i kobiety to lekarz robi wszystko, by się one połączyły. Poza tym zarodek przez krótki czas rozwija się właśnie w próbówce. Po osiągnięciu właściwego stadium wprowadzany jest do wnętrza macicy, gdzie zagnieżdża się i rozwija już normalnie. In vitro na pewno nie jest metodą leczenia niepłodności - jest sposobem na poczęcie dziecka.

Kontrowersje

Przeciwnicy in vitro wysuwają wiele zastrzeżeń dotyczących tej techniki. Demonizowany jest nie tylko fakt, że człowiek kolejny raz bawi się w Boga, dyskusja sięga też odwiecznej kwestii - kiedy zaczyna się życie. Stąd in vitro bywa nie tylko łączone z kwestią aborcji, ale też nazywane wyrafinowanym jej rodzajem. Ale rozważmy to po kolei.

Pierwsze zagadnienie to problem tzw. embrionów nadliczbowych, czyli zarodków użytych do powstania jednej ciąży. Lekarze przyznają, że jeszcze kilka lat temu dominowała metoda, w której zapładniano po 5-6 komórek jajowych, wprowadzając wszystkie do macicy, co zwiększało ich szanse na zagnieżdżenie się w niej, a w konsekwencji - na ciążę. Ze względu na ryzyko ciąży mnogiej usuwano i niszczono część z nich, zostawiając 1-2, które rokowały największe szanse. Nie jest to jednak regułą i nigdy nie było. Metody pracy poszczególnych klinik różnią się między sobą, bo np. pierwsze dziecko z probówki Louise Brown narodziła się z ciąży, w której wykorzystano jeden embrion.

Innym równie często podnoszonym zagadnieniem jest problem przechowywania zarodków. Zamrożenie, bo tylko to daje gwarancję, że embrion nie obumrze, jest sposobem przechowywania komórek do kolejnej ciąży bez powtarzania procedur przygotowujących. W rzeczywistości okazało się, że istnieje problem z zarodkami nikomu niepotrzebnym - bo rodzice nie chcą mieć więcej dzieci albo są już za starzy lub na przykład zginęli w wypadku. Część embrionów za wcześniejszą zgodą rodziców przekazywana jest innym parom. Jednak nie wszystkie. W konsekwencji w próbówkach pozostają (ile - tak naprawdę nikt nie wie) zamrożone niewykorzystane zarodki.

Sednem sporu dla środowisk katolickich jest założenie, że zarodek to już człowiek, zatem zniszczenie go jest równoznaczne z morderstwem. Padają argumenty o braku szacunku dla życia poczętego, o nienaturalności in vitro, manipulacji na ludzkich genach, zbliżaniu się do granic etycznych medycyny. Co żarliwsi przytaczają przykłady szkodliwych skutków in vitro dla zdrowia dziecka czy matki, także psychicznego, nie omieszkając wspomnieć o tzw. zespole ocaleńca. Zamiast in vitro adopcja - perorują przeciwnicy metody. Zapominają jednak o tym, że nie każdy jest w stanie pokochać adoptowane dziecko. Nie każdy też jest gotowy, aby je wychowywać - nie zapominajmy, że większość dzieci przebywających w tzw. sierocińcach pochodzi z rodzin dysfunkcyjnych.

Ze swojej strony lekarze przekonują, że medycyna poszła do przodu, że zgodnie ze współczesną wiedzą ryzyko powstania wad płodu w wypadku in vitro jest takie samo jak podczas ciąży naturalnej. Szanse na powstanie ciąży też zbliżone są do tych z normalnego zapłodnienia.

A to nie wszystko

Sprawa in vitro ma jednak szerszy kontekst. Oprócz sporów o liczbę zarodków użytych do zapłodnienia pojawiają się także głosy o ich selekcjonowaniu. Wszystko dzięki możliwościom medycyny pozwalającym na diagnostykę preimplantacyjną, czyli badanie komórki jajowej (w tym wypadku badany jest materiał genetyczny tylko od matki) bądź zarodka (tu analizie poddawany jest materiał genetyczny pochodzący od obojga rodziców), zanim trafi on do matki. To umożliwia wykrycie ewentualnych wad genetycznych, jakie mógłby rozwinąć płód. W konsekwencji do macicy matki wszczepiane są tylko zdrowe embriony. To kolejny punkt sporny w temacie in vitro. Dla naukowców taka selekcja zarodków jest sposobem na podniesienie genetycznej jakości człowieka nie tylko jako jednostki, ale też gatunku (tak uważa m.in. Simon Fishel, członek zespołu Roberta Edwardsa). Oponenci trąbią jednak o preselekcji zarodków i dyskryminacji tych, z których powstaną dzieci obciążone wadami genetycznymi.

Podobnie rzecz ma się w wypadku pobierania z embrionów komórek macierzystych, które (przynajmniej w teorii) mogłyby być wykorzystywane m.in. do hodowania poszczególnych organów przeznaczonych do przeszczepów, które to organy nie byłyby obarczone ryzykiem odrzucenia. Choć naukowców od takich możliwości dzielą jeszcze lata eksperymentów, już teraz słychać głosy sprzeciwu. Żaden dobry cel, jak chociażby hodowanie organów do przeszczepów czy ratowanie życia ludzi chorych, nie może usprawiedliwić uśmiercenia człowieka w pierwszej fazie jego rozwoju - pisała do ministra nauki i informatyzacji Rada Episkopatu Polski.

Na razie nie dołożą
W Polsce pierwsze dziecko poczęte in vitro przyszło na świat 9 lat po Louise. Całość procedury przeprowadził zespół lekarzy z Akademii Medycznej w Białymstoku pod kierownictwem prof. Mariana Szamatowicza.

Naukowcy deklarują, że rocznie na świat przychodzi ok. 100 000 dzieci poczętych metodą pozaustrojową. W niektórych krajach skandynawskich roczny odsetek dzieci z próbówki sięga od 2% do 3%. Szacuje się, że na całym świecie jest już grubo ponad milion dzieci poczętych metodą in vitro. A będzie ich coraz więcej.

Zejdźmy jednak na ziemię - koszt in vitro sięga kilku-kilkunastu tysięcy złotych. Wszystko zależy od tego, czy zabieg powiedzie się za pierwszym razem, czy trzeba go będzie powtórzyć. Dla pary starającej się o dziecko to spore obciążenie finansowe. Nie powinno zatem nikogo dziwić, że słychać głosy o wspieraniu finansowym takich działań przez państwo, co jest normą w większości krajów europejskich. Jednak - pomimo niedawnego rozbudzenia nadziei na dofinansowanie in vitro - wygląda na to, że niewiele w tej sprawie się zmieni. Rodzice, którzy (wszak w zgodzie z prorodzinną polityką państwa) pragną dziecka, zostają pozostawieni sami sobie. Kolejny polski paradoks. 30 lat temu, 25 lipca 1978 roku, urodziła się Louise Brown - pierwsze dziecko poczęte na drodze zapłodnienia pozaustrojowego. Kolokwialnie mówiąc - pierwsze "dziecko z próbówki". Już jednak w latach 50. dokonywano pierwszych prób poczęcia pozaustrojowego na królikach. Sztuczne zapłodnienie komórki ludzkiej udało się po raz pierwszy w 1960 r. w Cambridge profesorowi Robertowi Edwardsowi. To on we współpracy z dr. Patrickiem Steptoe był lekarzem, który po raz pierwszy zastosował in vitro u matki Louise. Dziś pierwsze dziecko z probówki od 5 lat jest matką bliźniaków, także poczętych przy pomocy tej metody.

Odpowiedzialne rodzicielstwo i odpowiedzialność rodzicielska

1. Godność rodzicielstwa
Dostojeństwo rodzicielstwa ujawnia się w czwartym przykazaniu Bożym: Czcij ojca swego i matkę swoją. Św. Paweł powołując się na tekst Księgi Wyjścia (Wj 20,12) podkreśla, że jest to pierwsze przykazanie z obietnicą: - aby ci było dobrze i abyś był długowieczny na ziemi 1. Nie ma w tym przykazaniu mowy o tym, by czcić ojca dobrego i matkę zacną, żeby czcić rodziców za to, że nam świadczą dobro. Powodem, dla którego ojciec i matka zasługują na cześć, jest po prostu ich rodzicielstwo, jest ojcostwo i macierzyństwo, jest fakt, że przekazali dziecku życie. To przykazanie ukazuje nie tylko doniosłość daru życia, każe równocześnie dostrzegać godność przekazywania życia.
W Bożym zamyśle mężczyzna i kobieta przez więź, którą nazywamy małżeństwem, zostają powołani do tego, by dzielić się otrzymanym od Najwyższego darem życia. Władza przekazywania życia, właściwa wszelkim istotom żyjącym, jest u człowieka udziałem w stwórczej wszechmocy Boga a zatem źródłem niezrównanej godności. Jest tak dlatego, że życie ludzkie od samego początku wymaga działania Boga Stwórcy . Człowiek, któremu rodzice przekazują życie, jest jednością ciała i duszy. Dzięki duszy duchowej ciało utworzone z materii jest ciałem żywym i ludzkim. Jednak dusza duchowa nie jest dziecku przekazana przez rodziców. Rodzice dzielą się z dzieckiem swoim ciałem, nie są jednak w stanie sprawić powstania w dziecku duszy nieśmiertelnej. Każda dusza duchowa jest bezpośrednio stworzona przez Boga . Toteż rodzice dziecka są współpracownikami miłości Boga-Stwórcy i jakby jej wyrazicielami
Przekazywanie życia powierzone przez naturę aktowi osobowemu i świadomemu... poddane jest najmędrszym, niezłamalnym i niezmiennym prawom Bożym. Tę myśl Jana XXIII podjął w Encyklice Humanae vitae Paweł VI mówiąc, że skoro przekazywanie życia powinno być aktem osobowym i świadomym, to Kościół nie da się nikomu prześcignąć w chwaleniu i zalecaniu korzystania z rozumu w działaniu, co człowieka jako rozumne stworzenie tak ściśle zespala z jego Stwórcą Jan XXIII z naciskiem przypomina: uroczyście ogłaszamy, że życie ludzkie powinno być przekazywane przez rodzinę założoną przez małżeństwo jedno i nierozerwalne, podniesione dla chrześcijan do godności sakramentu
Każde działanie osoby ludzkiej ma oblicze moralne, wiąże się więc zawsze z odpowiedzialnością. Warto się głębiej zastanowić nad moralnym obliczem przekazywania życia.
Jeśli chodzi o dokumenty Urzędu Nauczycielskiego, to myśl o odpowiedzialności związanej z przekazywaniem życia pojawiła się już w przemówieniach Piusa XII i w dokumentach II Soboru Watykańskiego . Natomiast termin odpowiedzialne rodzicielstwo został użyty po raz pierwszy przez Pawła VI w encyklice Humanae vitae (25.7.1968).
Najpierw trzeba zdać sobie sprawę z tego, co rozumiemy przez odpowiedzialność w ogóle, a potem należy omówić znaczenie odpowiedzialności w odniesieniu do rodzicielstwa.

2. O odpowiedzialności
W pierwszym rzędzie należy zdać sobie sprawę z tego, co rozumiemy przez odpowiedzialność w ogóle, oraz w jakim znaczeniu odnosimy to pojęcie do rodzicielstwa. W ścisłym rozumieniu odpowiedzialność oznacza wiążącą nas konieczność odpowiadania za nasze czyny przed właściwą władzą. W wypadku odpowiedzialności moralnej chodzi o konieczność odpowiadania przed Bogiem za wypełnienie rozpoznanego zamysłu Bożego. O tej konieczności wiemy z Objawienia. Wielokrotnie mówi o niej Chrystus i apostołowie 9.
W jaki sposób możemy rozpoznać Boży zamiar względem nas? W jaki sposób małżonkowie mogą rozpoznać swoje powołanie do rodzicielstwa, a więc zamysł Boży względem nich jako rodziców?
Cztery są źródła, które pozwalają nam odczytać wolę Boga względem nas:
1) Przede wszystkim Bóg nam objawia wprost swoją wolę, którą możemy rozpoznać, którą możemy zrozumieć. Wolę swoją Bóg objawia w Słowie swoim, na kartach Pisma Świętego, i przez Urząd Nauczycielski Kościoła, głoszący i wyjaśniający prawdy objawione. Wola Boża wyrażona na pewno jest w przykazaniach i to nie tylko w Dekalogu, ale we wszystkich wskazaniach Chrystusa. Chrystus mówi: Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten mnie miłuje (J 14,21). Apostołom poleca Pan Jezus, by uczyli wszystkie narody zachowywać wszystko, co im przykazał .
2) Także w woli Urzędu Pasterskiego Kościoła wyraża się dla nas wola Boża. Pan Jezus ustanowił swój Kościół, jako widzialną i mającą strukturę hierarchiczną społeczność. Urząd Pasterski określa np. porządek życia społecznego w Kościele, porządek sprawowania aktów kultu itd. Bywa to nazywane kościelnym prawem stanowionym. Bez wątpienia jednak jest to coś więcej niż prawo stanowione, jest to niejako konstytucja ludu Bożego jako Ciała mistycznego Chrystusa, jakieś wewnętrzne prawo życia tego Ciała, zasada życia Kościoła. Ma ona formę prawa stanowionego, ale jest zdecydowanie czymś głębszym niż prawo stanowione.
3) Wolą Boga są dla nas obowiązki naszego stanu i zawodu. Budzi zastanowienie fakt, że Opatrzność dopuszcza nas do dobrowolnego wchodzenia przez nas samych do pewnego porządku moralnego, który nie obowiązuje wszystkich. W wielu wypadkach mianowicie, nasz samodzielny wybór stawia nas w obliczu określonych wymagań moralnych. Tak np. mężczyzna i kobieta nie muszą zawierać małżeństwa. Zawarcie małżeństwa jest ich osobistą decyzją. Z chwilą, kiedy dwoje ludzi zawiera związek małżeński ustanawia to w ich życiu pewien nowy porządek, niosący ze sobą określone obowiązki moralne, które przedtem ich nie dotyczyły i nie wiązały. Podobnie ma się rzecz ze ślubami zakonnymi czy z wyborem zawodu.
4) Wreszcie czwarte źródło, które pozwala nam odczytać wolę Bożą dla nas, to konieczności życiowe: to wszystko, co nam się może przytrafić, co na nas przychodzi, co musimy znieść, przetrzymać, w związku z okolicznościami, w jakich nam przyszło żyć, stawia przed nami określone zadania do spełnienia w Bożym planie zbawienia. Według zamysłu Bożego - uczy Paweł VI - każdy człowiek jest powołany do rozwoju, gdyż życie każdego człowieka jest powołaniem do pewnych zadań
Wola Boga, która jest zawsze miłością i zaproszeniem do miłości ? jest początkiem dialogu, jaki Bóg nawiązuje z człowiekiem. Pismo święte nazywa ten dialog powołaniem, wezwaniem, wybraniem. Można by zatem mówić o odpowiedzialności przed Bogiem za wypełnienie swego powołania. Powołanie należy rozumieć w sensie biblijnym, jako wezwanie Boga do wypełniania zadań w Bożym planie zbawienia. Te zadania zawsze wiążą się z drugim człowiekiem, a zatem z sytuacją Kościoła. W powołaniu zawsze chodzi o innych ludzi, o społeczne sprawy całego Kościoła, chodzi o zbawczy plan Boga. Zadania te są poprzedzone darem łaski Bożej, umożliwiającej ich wypełnienie, a niosą ze sobą również Bożą obietnicę dla człowieka, który je wykonuje. O tej obietnicy myśli np. św. Piotr, kiedy pyta Chrystusa: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy? 12. Pan Jezus z powagą przyjmuje pytanie i daje obietnicę: Wy, którzy poszliście za mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy
Nasze powołanie odczytujemy, czy rozpoznajemy biorąc pod uwagę wymienione wyżej cztery rzeczywistości. Naszą odpowiedzią na plan Boży i na powołanie jest wierność Bogu. Pan Jezus przywiązuje wielką wagę do wierności
Chcąc rozważać zagadnienie odpowiedzialnego rodzicielstwa i odpowiedzialności rodzicielskiej, należy te rozważania prowadzić w świetle poczynionych wyżej uwag odnoszących się do odpowiedzialności za powołanie: co Bóg objawia o zadaniach rodzicielskich, co w tej dziedzinie wskazuje Urząd Nauczycielski i Pasterski Kościoła jako drogę zbawienia, jakie zobowiązania podejmują małżonkowie zawierając małżeństwo i jakie są okoliczności życia, w których Opatrzność Boża postawiła małżonków, a które też mają wpływ na ich decyzje życiowe.
3. Odpowiedzialność za przekazywanie życia
Rodzicielstwo jest bardzo wzniosłym zadaniem do którego zostaje powołany człowiek zawierający małżeństwo, a małżonkowie wypełniając to zadanie stają się wolnymi i odpowiedzialnymi współpracownikami Boga-Stwórcy
W dokumentach Soboru Watykańskiego II znajdujemy takie oto słowa: Małżonkowie wiedzą, że w spełnianiu obowiązku, jakim jest przekazywanie życia i wychowywanie, obowiązku, który trzeba uważać za główną ich misję (a więc powołanie ? przyp. K.M.) ? są współpracownikami Boga-Stwórcy i jakby jej wyrazicielami. Przeto mają wypełniać zadanie swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności oraz z szacunkiem pełnym uległości wobec Boga.
Można by zatem podać następującą definicję odpowiedzialnego rodzicielstwa: jest to rozpoznanie i podjęcie przez małżonków swego powołania do przekazywania życia ze świadomością odpowiedzialności przed Bogiem-Stwórcą, w którego stwórczych i zbawczych planach małżonkowie uzyskują uczestnictwo przez zawarcie małżeństwa. Wolą Najwyższego jest więc, by życie przekazywali małżonkowie. To oni, właśnie przez małżeństwo zostali wezwani przez Boga do uczestnictwa w dziele stworzenia.
Zestawmy wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego w zakresie odpowiedzialnego rodzicielstwa. Najważniejszą cechą postawy odpowiedzialnego rodzicielstwa jest wiara i świadomość powołania otrzymanego od Boga. Istotną rzeczą jest, by małżonkowie uznali i przyjęli swoją zależność od Boga. Encyklika Humanae vitae mówi, że małżonkowie są sługami w planie ustalonym przez Stwórcę
Człowiek otrzymuje wszystko od Najwyższego. Otrzymuje także swoje zadania życiowe: Od chwili urodzenia wszyscy otrzymują w zalążku pewien zespół zdolności i zalet, który powinien przynieść owoce. . Jesteśmy posłani na ten świat przez Boga: Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam - mówi Chrystus do apostołów . Jednak w tym posłaniu uczestniczą na swój sposób wszyscy powołani do wiary: Misje w różnych swoich formach są zadaniem wszystkich wiernych . To zadanie obejmuje też życie w rodzinach.
Skoro przekazywanie życia należy rozumieć jako wypełnienie powołania otrzymanego od Boga, to osąd ilu dzieciom małżonkowie powinni przekazać życie ? winien być podejmowany zgodnie z rozpoznaną wolą Boga . W tej dziedzinie, podobnie jak w całym swoim życiu, człowiek powinien szukać woli Bożej i starać się ją poznać.
Powstaje jednak pytanie, czy człowiek może poznać zamysł Boży w stosunku do siebie? Można przytoczyć dwa wyjątki z dokumentów II Soboru Watykańskiego, które rzucają światło na tę sprawę.
W Konstytucji duszpasterskiej Gaudium est Spes czytamy: Dzięki darom Ducha Świętego dochodzi człowiek przez wiarę do kontemplowania i pojmowania tajemnicy planu Bożego. W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny... Sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa
W nr 35 tegoż dokumentu znajdujemy następujące słowa: Normą aktywności ludzkiej jest to, żeby zgodnie z planem Bożym i wolą Bożą odpowiadać prawdziwemu dobru rodzaju ludzkiego i pozwolić człowiekowi na realizowanie i wypełnianie pełnego swojego powołania bądź indywidualnie, bądź społecznie.
Poznania woli Bożej domaga się od małżonków także encyklika Humanae vitae, która zajmuje się w szczególny sposób problemem odpowiedzialnego rodzicielstwa . Znajdujemy tam takie słowa: Miłość małżonków domaga się od nich, aby poznali należycie swoje zadania w dziedzinie odpowiedzialnego rodzicielstwa... Do zadań odpowiedzialnego rodzicielstwa należy, aby małżonkowie uznali swe obowiązki względem Boga, wobec siebie samych, rodziny i społeczeństwa, przy należytym zachowaniu porządku rzeczy i hierarchii wartości.
Zatem bez wiary rozpoznanie wymagań powołania do rodzicielstwa będzie niewystarczające. Widzimy zresztą, że społeczeństwa współczesne, rozwinięte, w których tak łatwo następuje ograniczenie perspektyw życia tylko do porządku doczesnego, a co za tym idzie i zanik wiary, przeżywają poważne zaburzenia w rozwoju demograficznym. Oczywiście nie można lekceważyć potrzeb uczuciowych. Człowiek chce mieć dziecko, szuka oparcia na starość itd. Ale potrzeby te nie stanowią o istocie zadań rodziców w odniesieniu do rodzicielstwa.
Drugi element postawy odpowiedzialnego rodzicielstwa ? to ufność, pogodna wielkoduszność i gotowość do ponoszenia wszelkich ofiar. Wypada tu znowu przytoczyć soborowy tekst: Tak więc małżonkowie chrześcijańscy, ufając Bożej Opatrzności i wyrabiając w sobie ducha ofiary przynoszą chwałę Stwórcy i zdążają do doskonałości w Chrystusie, kiedy w poczuciu szlachetnej, ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności, pełnią zadanie rodzenia potomstwa. Spośród małżonków, którzy w ten sposób czynią zadość powierzonemu im przez Boga zadaniu, szczególnie trzeba wspomnieć o tych, którzy wedle roztropnego wspólnego zamysłu podejmują się wielkodusznie wychować należycie także liczniejsze potomstwo. .
Rozpoznanie swoich zadań ma zatem dwojakie oblicze. Odpowiedzialnym rodzicielstwem może być świadome podjęcie zadań rodzicielskich, czyli przekazanie życia większej gromadce dzieci, może też nim być zaniechanie przekazywania życia. Rodzice mogliby dojść do wniosku np. że powinni przekazać życie jeszcze jednemu czy dwojgu dzieciom, bo właściwe wychowanie jedynego dziecka napotyka na duże trudności i może się łączyć z niedojrzałością emocjonalną tak wychowanego dziecka. Zatem rodzice, którzy mają już jedno dziecko, powinni ze względu na dobro tego dziecka dać mu rodzeństwo, jeżeli nie ma bardzo poważnych przeszkód.
Analizy demograficzne przeprowadzane nie tylko w naszym kraju, ale w innych kajach europejskich wskazują, że życie społeczeństw europejskich i naszego kraju ulegnie w przyszłości bardzo poważnym zaburzeniom, jeśli nie wzrośnie przyrost naturalny. Małżeństwo współczesne powinno wziąć pod uwagę, że równowaga demograficzna ludności domaga się tego, by modelem dzietności rodziny było przynajmniej troje dzieci. Sytuacja demograficzna, o której mówią statystyki ludnościowe, rodzi określone obowiązki.
Nie można więc odpowiedzialnego rodzicielstwa przedstawiać wyłącznie jako ograniczania ilości dzieci. Takie ujęcie nie odpowiada temu, czym w rzeczywistości jest odpowiedzialne rodzicielstwo. Odpowiedzialne rodzicielstwo jest to odczytanie myśli Bożej i podjęcie zadań Bożych w zakresie przekazywania życia. Jeśli małżonkowie rozeznają w sumieniu, że Bóg ich wzywa do współdziałania z Nim w dziele stworzenia człowieka, to świadomi swej odpowiedzialności planują przekazywanie życia. Jeśli natomiast zachodzi określona konieczność, to odpowiedzialni rodzice decydują się na zaniechanie przekazywania życia. Trzeba jasno to stwierdzić, ponieważ spotykamy się z zafałszowaniem myśli Bożej i własnego sumienia. Do stałego wypełniania obowiązków tego chrześcijańskiego powołania potrzeba niezwykłej cnoty ? mówi Sobór - dlatego małżonkowie, umocnieni łaską na święte życie, będą pilnie pielęgnować i modlitwą wypraszać sobie miłość trwałą, wielkoduszność i ducha ofiary. .
Trzeci element postawy odpowiedzialnego rodzicielstwa - to świadomość wspólnoty, jaką tworzy małżeństwo. Tak, jak za życie dziecka pełną odpowiedzialność ponoszą oboje rodzice, tak też i decyzja regulacji poczęć powinna być wynikiem wspólnego rozeznania wspólnych zadań życiowych. Zgodną radą i wspólnym wysiłkiem wyrobią sobie małżonkowie słuszny pogląd w tej sprawie . Konieczny jest zatem nieustanny dialog miłości pomiędzy mężem i żoną, dotyczący istotnego sensu ich życia i ich współżycia. Odpowiedzialne rodzicielstwo nie może obarczać tylko jednej strony. Jeśli małżonkowie dojdą do wniosku, że mają powody do zaniechania przekazywania życia, nie może być tylko żona obciążona odpowiedzialnością za to zaniechanie. Ileż to razy kobieta, niestety, stosuje środki antykoncepcyjne, aby bronić się przed nieodpowiedzialnością męża. Z drugiej strony ileż to razy mąż ucieka się do postępowania antykoncepcyjnego, ponieważ żona nic nie czyni ze swej strony , aby umożliwić zachowanie ślubowanej przecież uczciwości małżeńskiej. Wiele małżeństw buduje swoje współżycie płciowe na obopólnie sobie wyrządzanej krzywdzie.
Wierne wypełnianie woli Bożej wymaga rozpoznania okoliczności, czyli obiektywnych warunków, w których żyje małżeństwo. Decyzja małżonków zaniechania przekazywania życia powinna mieć uzasadnione motywy. Urząd Nauczycielski Kościoła wskazuje na sześć takich okoliczności.
Najpierw małżonkowie powinni rozważyć zadanie, do jakiego ich Bóg powołuje w swoim planie stworzenia i zbawienia i uznanie swoich obowiązków wobec Boga . Chodzi o istotę powołania, jakim jest przekazanie życia nowemu człowiekowi. Osoby zawierające małżeństwo powinny postawić sobie pytanie, jak widzą swoje zadania? Ilu dzieciom powinni przekazać życie? Jak rozpoznają czego Pan Bóg od nich oczekuje? Rzecz jasna, mogą zajść w przyszłości zmiany w ich położeniu, jednak jak swoje doniosłe przecież zadania oceniają w chwili zawierania małżeństwa?
Małżonkowie powinni rozpoznać swoje małżeństwo jako powołanie. Rodzicielstwo nie może być wynikiem przypadku, nie może być też zależne od jakiegoś widzimisię rodziców. Winno być poprzedzone odpowiedzialnym rozpoznaniem zamysłu Bożego i świadomym podjęciem zadania, od którego tak wiele zależy nie tylko w ich życiu, ale przecież w życiu człowieka powołanego bez swej woli do istnienia!
Małżonkowie winni też uwzględnić dobro własne i odpowiedzialność, jaką mają za siebie wzajemnie. W przekazywaniu życia należy się liczyć również ze zdrowiem, zwłaszcza ze zdrowiem przyszłej matki.
Trzeba też uwzględnić dobro dzieci już urodzonych lub dopiero przewidywanych oraz odpowiedzialność za nie. Małżeństwo winno brać pod uwagę względy eugeniczne, czyli ewentualność obciążania dziedzicznego.
Ważną jest rzeczą zwrócenie uwagi na warunki wychowawcze. O tym będzie mowa przy rozważaniu odpowiedzialności rodzicielskiej. Przecież powołaniem małżeństwa jest nie tylko urodzenie dzieci, ale również ich wychowanie. Zatem odpowiedzialne przekazywanie życia obejmuje też troskę o zabezpieczenie dziecku prawidłowych warunków wychowawczych.
Trzeba się liczyć także z dobrem wspólnoty do jakiej małżonkowie należą: rodziny, społeczeństwa, Kościoła. Dobro wspólnoty może wymagać większej ilości dzieci w rodzinie; czasem może wymagać, żeby dzieci było mniej. W naszych warunkach widzimy, że są rodziny dobrze sytuowane, cieszące się dobrym zdrowiem, które mają dzieci mniej, niż by mogły mieć i powinny mieć. Wzrasta w społeczeństwie ilość ludzi obciążonych biologicznie na skutek ograniczania dzietności przez te warstwy społeczne, które mogłyby przekazać życie dzieciom zdrowym i dać im prawidłowe warunki wychowania.
Trzeba ponadto uwzględnić warunki czasu i wreszcie: sytuację życiową zarówno materialną jak i duchową małżonków. Cytowany był już tekst encykliki H.V. (nr10), w którym są krótko streszczone te wszystkie motywy: małżonkowie mają sobie zdać sprawę ze swoich obowiązków wobec Boga, wobec siebie samych i wobec społeczeństwa, przy zachowaniu porządku rzeczy i hierarchii wartości.
I wreszcie szósty element postawy odpowiedzialnego rodzicielstwa, to właściwy moralnie sposób regulacji poczęć. Powinien on być zgodny z prawem Bożym, tłumaczonym przez Urząd Nauczycielski Kościoła. Bardzo mocno podkreśla to soborowa Konstytucja Gaudium et Spes w numerze 50 i 51: Niech chrześcijańscy małżonkowie będą świadomi, że w swoim sposobie działania nie mogą postępować według własnego kaprysu, lecz że zawsze kierować się mają sumieniem, dostosowanym do prawa Bożego Sumienie nie tworzy normy moralności, tylko odczytuje obiektywny porządek, o czym nieraz się w praktyce zapomina. Prawo Boże jest autentycznie wykładane w świetle Ewangelii przez Urząd Nauczycielski Kościoła. Boskie prawo ukazuje pełne znaczenie miłości małżeńskiej, chroni ją i pobudza do prawdziwie ludzkiego jej udoskonalenia W encyklice Humanae vitae papież Paweł VI również podkreśla doniosłość przedmiotowego porządku moralnego, kładzie na to wielki nacisk: sumienie jest tylko prawdziwym tłumaczem tego porządku i to pod warunkiem, że jest prawe .
Paweł VI sprecyzował w tej Encyklice zadania odpowiedzialnego rodzicielstwa. Odpowiedzialne rodzicielstwo domaga się znajomości czynności ciała ludzkiego i poszanowania ich, jako czynności zachodzących w osobie ludzkiej. Oczywiście, odpowiedzialne rodzicielstwo musi się opierać na znajomości praw przekazywania życia. Obecnie wiemy, że mężczyzna jest zasadniczo zawsze płodny, natomiast kobieta ? nie: istnieją sposoby rozeznania okresu płodności kobiety. Należy jednak pamiętać o tym, że płodna jest osoba ludzka, a nie sam układ rodny.
Zatem, poznając cykliczność swojej płodności, kobieta poznaje określony, panujący w niej, porządek. Stosując się do tej cykliczności, małżeństwo podporządkowuje się nie tyle biologii, ile ? niezbywalnym prawom osoby ludzkiej. Liczy się z prawami osoby ludzkiej, ponieważ prawa biologiczne są częścią osoby ludzkiej. To jest ważny, personalistyczny aspekt zarówno współżycia płciowego, jak i uczciwości małżeńskiej.
Odpowiedzialne rodzicielstwo domaga się ponadto panowania rozumu i woli nad sferą uczuciową. O korzyściach opanowania pisze Papież w numerze 21. encykliki. Panowanie rozumu i woli nad sferą popędową jest wyrazem wolności człowieka. Działanie płciowe winno być wolne. Wtedy i tylko wtedy może być wyrazem miłości. Jeśli małżonkowie są uzależnieni od doznań seksualnych, to ich działanie płciowe nie może wyrażać miłości. Przestając być aktem wolnym, zbliżenie małżeńskie staje się aktem w pewnym sensie przymusowym, a jako akt konieczności, nie może być aktem miłości. Po prostu taki jest ludzki, osobowy wymiar życia seksualnego.
Wreszcie, mówi Papież o konieczności uwzględnienia czynników fizycznych, ekonomicznych, psychologicznych i społecznych, w których świetle małżonkowie bądź to kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony unikać zrodzenia dalszego dziecka. Zatem przez odpowiedzialne rodzicielstwo rozumieć należy zarówno gotowość podjęcia się przekazywania życia, albo ? gdy istnieją uzasadnione powody ? wyrzeczenie się rodzicielstwa. Przede wszystkim jednak Papież mówi: odpowiedzialne rodzicielstwo domaga się zdania sobie sprawy z obiektywnego porządku moralnego, ustanowionego przez Boga, porządku, który trzeba odczytać i uznać jako wolę Bożą względem człowieka. Zachowanie tego porządku jest warunkiem niezbędnie koniecznym ludzkiej dojrzałości i ludzkich wymiarów naszego życia.
4. Odpowiedzialność za przekazane życie
Omawiając ze stanowiska religijnego zagadnienie odpowiedzialnego rodzicielstwa mieliśmy na myśli zadanie, jakim jest przekazywanie życia i niezrównaną godność rodzicielstwa: ojcostwa i macierzyństwa. Wszakże na przekazaniu życia nie kończą się zadania rodzicielskie. W ślad za przekazaniem życia idzie bowiem nie mniej doniosłe zadanie wychowania dziecka. Należy zatem z kolei rozważyć problem moralny odpowiedzialności rodzicielskiej. Przez odpowiedzialność rodzicielską rozumieć należy odczytanie myśli Bożej i podjęcie zadań Bożych w zakresie wychowania człowieka.
O ile czwarte przykazanie ukazywało w pierwszym rzędzie powinność dzieci względem rodziców, o tyle trzy z dalszych przykazań ukazują powinności rodziców względem dzieci.
Przykazanie piąte nakazuje rodzicom bezwarunkowe uszanowanie życia, które przekazali dzieciom. Z tego punktu widzenia odpowiedzialność rodzicielska jest odpowiedzialnością za przekazane dziecku życie. Mówi o tej powinności rodziców wiele dokumentów Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, przed wszystkim doniosła w swej treści, obszerna encyklika Jana Pawła II Evangelium vitae z 25.3.1995. Jest to temat znany. Chociaż powtarzanie rzeczy ważnych ma swoje znaczenie, nie ma jednak potrzeby podejmowania tego tematu w niniejszym artykule.
Odpowiedzialność rodzicielska obejmuje też zadanie wychowania dziecka. To zadanie jest również obszernie omawiane zarówno w dokumentach Kościoła, jak w licznych publikacjach pedagogicznych. Jest to na pewno ważna część odpowiedzialności rodziców, o niej jednak mówi się wiele. Tutaj natomiast pragnę zwrócić uwagę na takie wątki dotyczące odpowiedzialności rodzicielskiej, na które znacznie rzadziej, zwraca się uwagę.
4.1 Prawo dziecka do obojga rodziców
Zacznijmy od przypomnienia treści przykazania szóstego: Nie cudzołóż.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z istotnej treści tego przykazania. Pan Jezus, na prośbę apostołów, sam to przykazanie wyjaśnia: Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo. . Innymi słowy przykazanie to mówi: Nie opuszczaj żony i nie wchodź w inne związki, nie opuszczaj męża i nie wchodź w inne związki. Przykazanie szóste staje więc w obronie jedności małżeństwa i tym samym wyznacza małżonkom doniosłe zadanie względem dzieci. W tym przykazaniu chodzi nie tylko o wzajemną wierność małżonków, chodzi także o rodzicielską wierność dzieciom. Przecież rozbicie małżeństwa jest zawsze dramatem dla dzieci. Prawidłowe wychowanie dziecka w sytuacji rozbicia małżeństwa rodziców jest praktycznie niemożliwe. Na uczuciowości czy osobowości dziecka pozostaną niezatarte ślady braku jedności między rodzicami. Przykazanie szóste z jednej strony wskazuje na wartość religijną więzi małżeńskiej, ale z drugiej strony broni prawa dziecka do obojga rodziców. Oto doniosły wymiar odpowiedzialności rodzicielskiej.
Dziecko ma prawo do obojga rodziców, którzy przekazali mu życie. Jest ciężkim naruszeniem ładu moralnego i odpowiedzialności rodzicielskiej jeśli jeden z rodzicieli pozbawia dzieci kontaktu z drugim rodzicem. Takim samym ciężkim naruszeniem ładu moralnego naruszanie w uczuciach dziecka obrazu jednego z rodziców przez obmowę. Ten bez wątpienia ciężki grzech popełniany jest częściej przez matki, które po rozpadzie małżeństwa (a bardzo często już przedtem) niszczą w dzieciach obraz ojca i nie dopuszczają do kontaktów dziecka z ojcem. Takie przywłaszczenie sobie dziecka przez matkę jest równoznaczne z okaleczaniem dziecka i stanowi naruszenie szóstego przykazania. Wiąże się z wielką krzywdą dla dziecka . Samotnie wychowująca dzieci matka nie jest w stanie pomóc dziecku w ukształtowaniu pełnej ludzkiej osobowości, zwłaszcza jeżeli chodzi o chłopca-mężczyznę. Jakże często w rozbitych małżeństwach dzieci stają się do pewnego stopnia przedmiotem przetargów. Tymczasem rodzicom nie przysługuje prawo do posiadania dziecka. To prawda, że małżonkowie, i tylko małżonkowie, otrzymali od Stwórcy powołanie i upoważnienie do uczestnictwa w Bożym planie stworzenia. Nie jest to jednak równoznaczne z prawem do dziecka. Prawo do wychowania dziecka jest czymś zupełnie innym. Nikt nie może odebrać rodzicom prawa do wychowania dziecka, ale przysługujące rodzicom niezbywalne prawo do wychowania dzieci, to nie jest to samo, co prawo do osoby ludzkiej, czyli w tym wypadku do dziecka. To ono ? trzeba raczej powiedzieć ? ma prawo do otrzymania wychowania przez rodziców.
Powtórzmy raz jeszcze: to dziecku przysługuje niezbywalne prawo do rodziców, którym winno jest cześć, a nie rodzicom prawo do dziecka. Uszanowanie tego prawa dziecka wchodzi w zakres odpowiedzialności rodzicielskiej. Mówi o tym św. Paweł, w innym co prawda kontekście, ale tę samą zasadę wyrażając: Nie dzieci rodzicom winny gromadzić majętności, lecz rodzice dzieciom
4.2 Troska o więź między małżonkami
Szóste przykazanie ukazuje nam inną jeszcze rzeczywistość. Przykazanie, stojące w obronie jedności i trwałości małżeństwa, zwraca naszą uwagę na doniosłe znaczenie, jakie ma dla dziecka więź między ojcem i matką. Dziecko ma prawo do ojca i do matki, do kontaktu i do rozmowy z obojgiem rodziców. Ma ono jednak ponadto prawo do tej przedziwnej jedności, którą tworzy wzajemna miłość rodziców. Rodziców powinna łączyć więź miłości. W naszej tradycji polskiej zawierający małżeństwo ślubują sobie wzajemnie miłość. Jest to doniosłe ślubowanie. Przedmiotem ślubu nie może być uczucie. Ślub jest uroczystym przyrzeczeniem podjęcia określonych działań. Miłość jest więc zadaniem małżonków i, wobec istotnego jej znaczenia dla dzieci, wchodzi w zakres odpowiedzialności rodzicielskiej. Miłość małżeńska, przypomina Paweł VI w encyklice Humanae vitae, jest na wskroś ludzka, a więc zarazem zmysłowa i duchowa... Zespoleni w tej miłości małżonkowie mają się stawać niejako jednym sercem i jedną duszą
Papież Pius XII niejednokrotnie podkreślał znaczenie wszystkiego, co małżonków łączy, dla wychowania dzieci. Z woli natury i Stwórcy ? mówił - na usługi potomstwa zostało oddane nie tylko wspólne dzieło zewnętrznego życia małżonków, ale również cały ich wzrost osobisty, ich bogacenie się umysłowe a nawet duchowe, a także wszystko, co jest najbardziej duchowego i najbardziej głębokiego w ich miłości małżeńskiej, jako takiej. Z samej natury rzeczy doskonałość w życiu małżeńskim oznacza również całkowite oddanie się rodziców dla dobra dzieci, a najszczersza troska o potomstwo domaga się miłości małżeńskiej, z całą jej mocą i czułością, i ona stanowi rękojmię skutecznego przejawienia tej troski. Dlatego też z całą otwartością należy powiedzieć, że dla właściwego wychowania dzieci ważną jest sprawą harmonia we współżyciu płciowym małżonków. Brak harmonii rodzi rozczarowanie, za tym idzie wzajemna agresywność rodziców, ze wszystkimi jej następstwami. Żona, nie doświadczająca radości we współżyciu, wiąże się niejako zastępczo z dziećmi, które stają się bardzo często uzależnione emocjonalnie od matki. Troska więc o tę delikatną dziedzinę życia małżeńskiego należy zaliczyć do ważnych elementów odpowiedzialności rodzicielskiej.
Brak miłości między rodzicami kaleczy głęboko dziecko i stanowi m.in. przeszkodę w jego życiu religijnym. Wiadomo, że rodzice są dla dziecka pewnego rodzaju wzorcem czy modelem, według którego kształtuje się w nim jakiś obraz Boga. Gdy ten wzorzec ulega zniweczeniu dziecko z konieczności doświadczać będzie trudności we wierze. Jeśli młodzi ludzie mówią, że doświadczają trudności religijnych (nie wierzę, mam wątpliwości, jestem niepraktykujący itp.) to te sformułowania wynikają z zastosowania języka i retoryki religijnej dla wyrażenia wielkości cierpienia związanego z załamaniem się wiary w rodziców, z załamaniem się możliwości obdarzenia ich autorytetem.
Delikatnej dziedziny uczuć płciowych dotyczy również przykazanie dziewiąte: Nie pożądaj żony bliźniego twego! Przykazanie to, podobnie jak przykazanie Nie cudzołóż!, broniąc jedności małżeństwa, staje równocześnie w obronie dzieci, wchodzi więc w zakres odpowiedzialności rodzicielskiej. Można się zastanawiać, dlaczego skierowane jest ono do mężczyzny. Sądzić należy, że ma to związek z odmiennością pożądań seksualnych u mężczyzny i u kobiety.
Skutkiem grzechu pierworodnego jest rozdarcie człowieka, które w dramatycznych słowach opisuje św. Paweł w Liście do Rzymian i do Galatów . Rozdarcie to dotyczy też płciowości człowieka, nie tylko dlatego, że skłonni jesteśmy do nieładu moralnego w tej dziedzinie, ale dlatego też, że ta dziedzina jest źródłem cierpienia, o czym mówi św. Paweł w Liście do Koryntian. Świadom jest Apostoł wielkiej godności małżeństwa, które jest obrazem związku Chrystusa z Kościołem . Pan Jezus przywraca małżeństwu pierwotną jedność i nierozerwalność. Podnosi małżeństwo do godności sakramentu, a więc do rzeczywistości zespalającej z Bożym planem zbawienia, i dającej ludziom uczestnictwo w Bożej naturze przez łaskę. To prawda. A jednak św. Paweł doradza nie zawieranie małżeństwa: Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony. Ale jeśli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki w ciele, a ja chciałbym ich wam oszczędzić... Chciałbym, abyście byli wolni od utrapień. . Patrząc na ogromne problemy moralne małżeństwa, mające swoje źródło w nieładzie płciowym człowieka, widząc mianowicie tak częstą nietrwałość tego świętego przecież związku, dostrzegając frustrację, która zawsze towarzyszy uciekaniu się do antykoncepcji, widząc agresywność względem dziecka, posuwającą się do odbierania mu życia, trudno nie przejmować się słowami św. Pawła.
Jaki związek mają te uwagi z przykazaniem dziewiątym i z odpowiedzialnością rodzicielską?
Rozdarcie człowieka w dziedzinie płciowości wyraża się w bolesnym rozdźwięku między doznaniem płciowym a głęboką potrzebą więzi międzyosobowej, której rzeczywistość płciowa powinna z natury rzeczy służyć. U mężczyzny rozdźwięk wyraża się w skłonności do poszukiwania doznań seksualnych w zupełnym często oderwaniu od innych funkcji płciowości, m.in. od tworzenia więzi międzyosobowych. Na to rozdarcie wskazuje właśnie przykazanie dziewiąte. Pożądanie cudzej żony jest pożądaniem doz-nań kosztem prawdziwych wartości moralnych takich, jak wierność, miłość, sprawied-liwość, prawda. Ta rana na życiu duchowym mężczyzny sprawia, że księgi mądroś-ciowe przestrzegają mężczyznę przed pożądliwością w kontaktach z kobietami U kobiet rozdarcie, o którym mowa, ma częściej inny charakter. Ona też bardzo często doświadcza rozdzielenia doznań płciowych od więzi międzyosobowej, w inny wszelako sposób. Kobieta pragnie więzi, pozostając w większości wypadków obojętną na doznania płciowe. Ankiety przeprowadzane wśród kobiet żyjących w małżeństwie wskazują, że większość z nich nie jest zainteresowana współżyciem płciowym, nie doświadcza bowiem we współżyciu żadnych pozytywnych odczuć. Wszystko ma swoje przyczyny. Zobojętnienie małżonek też ma różnorodne przyczyny. Wychowanie, błędy popełnione przez nią, zwłaszcza współżycie przed małżeństwem, wreszcie brutalizacja zachowań męża, który zrażony obojętnością żony, cofa się do infantylnego, tylko doznaniowego traktowania współżycia, wszystko to składa się na utrwalanie się owej dysharmonii w życiu małżeńskim.
Jest to poważny problem dla życia małżeńskiego. Obojętność żony prowadzi do osłabienia, czy wręcz zaniku więzi małżeńskiej, jest źródłem nieustannych konfliktów, a nawet rozpadu małżeństwa. Kobieta, doświadczająca takiego rozdarcia, chciałaby żyć w małżeństwie, pod warunkiem jednak, że nie będzie współżycia. Do tej niechęci dołącza się lęk przed dalszym dzieckiem, który wprost paraliżuje doznania kobiety. Ucieka się ona wówczas do antykoncepcji, która jest formą obrony przed mężem, obrony przed dzieckiem. W tych warunkach na dziecko kobieta patrzy jako na zagrożenie. Współżycie płciowe ulega dalszej degradacji, prowadząc w skrajnym wypadku do targnięcia się na życie dziecka.
Naturalne metody planowania poczęć umożliwiłyby normalne współżycie. Ponieważ jednak taka kobieta nie jest w ogóle zainteresowana współżyciem, wszelkie obserwacje samej siebie traktuje jako jeszcze jedno świadczenie na rzecz męża, do którego ma żal, że on w ogóle potrzebuje czegoś, co nierzadko jest przez nią uważane za coś zgoła zwierzęcego. Prowadzi to do lekceważenia męża i jego niezrozumiałych dla niej potrzeb. Jakże często ta sytuacja staje się źródłem ucieczki męża w alkohol i naruszenia przez niego dziewiątego przykazania, ze względu na poszukiwanie u innej kobiety zrozumienia. Toteż dziewiąte przykazanie w sformułowaniu dla kobiety miałoby nieco inną postać: nie kieruj swoich uczuć do kogo innego, niż do męża!
Dlaczego poruszamy tę delikatną sprawę omawiając odpowiedzialność rodzicielską?
Doznanie płciowe jest bezwarunkowo konieczne, by w ogóle ludzie się poczynali. Jest ono konieczne przynajmniej dla mężczyzny. Gdyby nie było doznania płciowego po prostu ludzie by nie przychodzili na świat. Doznanie nie jest konieczne dla kobiety, aby mogła począć człowieka. Jednak więź między małżonkami, wyrażająca się we wspólnym przeżywaniu radości we współżyciu, jest konieczna dla dzieci. Kobieta bowiem, nie doświadczająca więzi z mężem, będzie szukała zastępczej więzi z dziećmi. Jest to zjawisko nad wyraz niekorzystne dla prawidłowego rozwoju dzieci. Rzekomo wielka, deklarowana w słowach miłość macierzyńska, może przykrywać w pewnym sensie kazirodcze uczucia matki względem dzieci . Stąd odpowiedzialność rodzicielska obejmuje także mądrą troskę obojga rodziców o prawdziwie ludzki i Boży wymiar ich współżycia. Na ten wymiar wskazują i tego wymiaru bronią przykazania szóste i dziewiąte.
Ten Boży i zarazem ludzki wymiar współżycia małżeńskiego dotyczy też harmonii w przeżyciach, której nie wolno lekceważyć. Pan Bóg mądrze człowieka stworzył. Małżeństwo nie jest wynikiem jakiegoś przypadku lub owocem ewolucji ślepych sił przyrody: Bóg Stwórca ustanowił je mądrze i opatrznościowo w tym celu, aby urzeczywistniać w ludziach swój plan miłości 4. Małżonkowie winni odpowiedzialnie przemyśleć te słowa Pawła VI. Współżycie należy do istotnych zadań małżeństwa. Św. Paweł wskazuje na konieczność mądrego spojrzenia na tę rzeczywistość pisząc do Koryntian: Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. Żona nie rozporządza włas-nym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby ? wskutek niewstrzemięźliwości waszej ? nie kusił was szatan.
W swojej książce poświęconej rozważaniu istotnych obowiązków małżeńskich ks. prof. Sztychmiler zauważa: Do zawarcia owocnego małżeństwa i odpowiedzialnego realizowania wszystkich zobowiązań małżeńskich konieczna jest znajomość istotnych obowiąz-ków małżeńskich, ich akceptacja, zdolność ich podjęcia i wola właściwego wypełnienia.
Warto sobie uświadomić, że nie może odpowiadać Bożemu zamysłowi, by działanie, które należy do istotnych zadań małżeńskich i powinno być wyrazem małżeńskiej mi-łości, wzajemnego oddania i serdecznej troski o dobro, było źródłem frustracji, niepokojów czy udręki. Jeśli niestety nierzadko tak się dzieje, to odbija się to ujemnie na dzieciach i na ich wychowaniu. Dlatego właśnie to zagadnienie zasługuje na omówienie w związku z rozważaniem odpowiedzialności rodzicielskiej. Przy dobrej woli obojga małżonków i pogodnej wzajemnej życzliwości, małżonkowie mogą osiągnąć swoją ludzką dojrzałość również i w tej dziedzinie.

Homoseksualizm - podstawowe informacje.
Homoseksualizm (A. Jaczewski) - zjawisko psychiczne, polegające na odczuwaniu pociągu płciowego w kierunku osób własnej płci.
Warto zaznaczyć, że odczuwanie ?pociągu płciowego? oznacza zarówno dążenie do intymnego związku uczuciowego z osobą tej samej płci jak i odczuwanie pożądania seksualnego wobec osób tej samej płci.
Jak nazywać osoby homoseksualne?
Kobiety homoseksualne nazywane są lesbijkami, natomiast mężczyźni homoseksualni gejami (ang. gay).
Ile jest osób homoseksualnych?
Według różnych badań, odsetek osób homoseksualnych w różnych społeczeństwach jest podobny. Jakkolwiek orientację homoseksualną ujawnia 3-5% społeczeństwa (czyli w Polsce około 2 milionów osób), to kontakty homoseksualne okresowe czy jednorazowe, podejmowane z ciekawości, bądź jako forma zastępcza uprawia większa część ludnośći. Z badań przeprowadzonych w latach 70. wynika, że 1/3 populacji miała kontakty homoseksualne. Badania przeprowadzone przez H. Alzate wśród studentów Uniwersytetu Columbia w USA (1989) wykazały, że kontakty homoseksualne miało 19,4% studentów oraz 8,2% studentek.
Jakie są prawdopodobne przyczyny homoseksualizmu?
Mechanizmy tworzenia się orientacji seksualnej nie są proste i jasne. Pomimo wielu przeprowadzonych badań, nie udało się jednoznacznie ustalić przyczyn powstawania orientacji seksualnej. Prawdopodobnie proces ten jest wynikiem kompilacji co najmniej kilku przyczyn.

Należą do nich;
uwarunkowania genetyczne, homoseksualne doświadczenia w okresie dojrzewania, wpływ hormonów matki na dziecko w okresie okołoporodowym, wpływ środowiska wychowawczego i rówieśniczego, relacje rodzinne, w szczególności z rodzicami.
Czy orientację seksualną można sobie wybrać?
Nie są znane dokładne przyczyny tworzenia się orientacji homoseksualnej. Tworzy się ona w sposób nieświadomy, bez wpływu jednostki. Podobnie jak osoba heteroseksualna nie wybiera sobie swojej orientacji seksualnej, nie czyni tego także osoba homoseksualna. Dlatego też nie można mówić o ?modzie? na homoseksualizm i wybieraniu orientacji seksualnej.

Czy z homoseksualizmu można się ?wyleczyć??
Nie są znane przyczyny tworzenia się orientacji seksualnej, dlatego też nie istnieje możliwość prowadzenia takiej terapii. Nie notuje się przypadków trwałej zmiany orientacji homoseksualnej na heteroseksualną w trakcie terapii.
Dlaczego homoseksualizm stanowi ważną kwestię społeczną?
Po pierwsze, dlatego, że lesbijki i geje stanowią dużą część mieszkańców Polski. Po drugie, dlatego, że kwestia homoseksualizmu budzi znaczne emocje społeczne, często bardzo niechętne. Ludzie homoseksualni są często odrzucani i prześladowani, doświadczają dyskryminacji z powodu swojej orientacji seksualnej. Brak tolerancji, wiedzy oraz panujące przesądy powodują, że wiele osób homoseksualnych czuje się bardzo nieszczęśliwych. Z lęku przed reakcją otoczenia ukrywają oni swoją orientację seksualną, co owocuje często złymi kontaktami z bliskimi, zaburzeniami psychicznymi oraz niemożnością samorealizacji.
Co to jest homofobia?
Homofobia, czyli lęk przed homoseksualnością, który najczęściej przeradza się w agresję i paniczną walkę z wszelkimi przejawami zachowań seksualnych. Jest zjawiskiem spotykanym na całym świecie. Ofiarami homofobii padają osoby, które często są tylko podejrzane o homoseksualne skłonności. Ich autorami zaś są najczęściej osoby, które same chcą wyprzeć się swojej innej niż heteroseksualna seksualności. Homofobia prowadzi do dyskryminacji w życiu codziennym, w prawie, a często jest też wyrażana w postaci tak drastycznych jak gwałty czy morderstwa.
Najpopularniejsze MITY na temat homoseksualizmu.
Homoseksualizm nie jest normalny. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w 1991 roku oświadczyła, że ?homoseksualizm nie może być rozpatrywany jako zaburzenie?. Oznacza to, że nie jest on chorobą i nie stanowi on odstępstwa od normy. Wszystkie trzy znane nauce orientacje seksualne: homoseksualizm, biseksualizm i heteroseksualizm są traktowane na równi.
Homoseksualiści uwodzą dzieci.
Popęd homoseksualny, podobnie jak heteroseksualny, skierowany jest do osób dorosłych. Oznacza to, że lesbijki i geje poszukują dojrzałych partnerów, z którymi mogą tworzyć trwały związek. Nie należy mylić homoseksualizmu z pedofilią (czyli odczuwaniem satysfakcji seksualnej ze stosunków z dziećmi). Problem pedofilii dotyczy zarówno heteroseksualistów jak i homoseksualistów, a ich odsetek w obu grupach jest relatywnie podobny.
Homoseksualiści są zniewieściali.
Taki obraz osób homoseksualnych został wykreowany przez media, pokazujące mężczyzn, przebranych za kobiety, jako typowych przedstawicieli środowisk homoseksualnych. Są to tak zwane drag-queens (czyli aktorzy - parodyści) przebrani wyłącznie w celach satyrycznych. Nie należy mylić także osób homoseksualnych z transwestytami, czyli osobami odczuwającymi przyjemność seksualną z przebierania się w ubrania zwyczajowo zakładane przez płeć przeciwną.
Wśród homoseksualistów jest dużo osób wykazujących dewiacje.
Według badań odsetek osób wykazujących dewiacje zarówno w grupie mężczyzn homoseksualnych jak i heteroseksualnych jest podobny. Wśród kobiet zarówno hetero jak i homoseksualnych dewiacje praktycznie nie zdarzają się.
Większość homoseksualistów jest zakażona HIV.
W początkowym okresie epidemii AIDS choroba ta dotyczyła mężczyzn homoseksualnych. Jednak od ponad 4 lat obserwuje się znaczny wzrost zakażeń podczas stosunków heteroseksualnych. Dominującą formą zakażeń HIV w Polsce jest dożylne przyjmowanie narkotyków.

Pornografia (gr. ??????????? ? pisanie o lub rysowanie prostytutek) to przedstawienie ludzkich zachowań seksualnych, której celem jest wywołanie u odbiorcy pobudzenia seksualnego podobnego, ale odmiennego od erotyki.
Pornografia używa wielu mediów - słowa pisanego i mówionego, zdjęć, rzeźb, rysunków, filmów, animacji i dźwięków. Filmy pornograficzne są połączeniem ruchomych obrazów z ze słowami, lub/i z innymi dźwiękami o charakterze erotycznym, natomiast magazyny często łączą fotografie i tekst pisany. Opowiadania i krótkie historyjki także mogą przekazywać treści pornograficzne, czasami z odpowiednimi ilustracjami. Niektóre pokazy na żywo mogą być uznawane za pornograficzne.
Sytuacja prawna
Sytuacja prawna pornografii bardzo różni się w zależności od kraju. Zazwyczaj zabroniona jest pornografia przedstawiająca stosunki seksualne z udziałem dzieci (chociaż występują bardzo duże różnice do jakiego wieku liczy się dziecko). W zależności od kraju zakaz może dotyczyć (lub nie) pornografii, w której tworzeniu nie brały udziału dzieci (animacja, książki) lub w której brały, ale nie w żadnej czynności o charakterze seksualnym (a sceny seksualne zostały dodane komputerowo). Inne jej formy są dozwolone lub zabronione w różnym stopniu.
Pierwszym krajem, w którym zalegalizowano tzw. "twardą" pornografię była Dania w roku 1969. Przykładami innych liberalnych krajów są Holandia, gdzie pisma i filmy pornograficzne można kupić w kioskach ulicznych, czy Szwecja. W krajach tych dozwolona jest też sprzedaż pornografii z udziałem zwierząt.
W niektórych ustawodawstwach pornografia dozwolona jest w stopniu ograniczonym. Np. prawo japońskie do niedawna zakazywało rozpowszechniania wizerunków włosów łonowych (co było paradoksalne, gdyż wydepilowane genitalia można było pokazać), a we Francji - choć dozwolone - produkcje pornograficzne obłożone są wyższym podatkiem niż niepornograficzne.
Na drugim końcu skali są kraje, w których pornografia nie jest dozwolona. Należy do nich m. in. Norwegia, gdzie pornografia do niedawna była nielegalna, ale tolerowana i łatwo dostępna (7 grudnia 2005 roku sąd najwyższy wydał decyzję, z której wynika legalność pornografii drukowanej i możliwość jej dystrybucji w otwartych sieciach sprzedaży, decyzja ta jednak nie sprecyzowała statusu filmów i telewizji, przedstawiającej pornografie). Skrajne podejście reprezentuje prawo Singapuru, które zakazuje sprzedaży nawet tak łagodnych periodyków, jak Playboy.
W Polsce pornografia jest generalnie legalna, przestępstwem jest jednak publiczne prezentowanie treści pornograficznych w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy, lub osobie poniżej piętnastego roku życia (art. 202 1 i 2 kk). Karalna jest produkcja, sprowadzanie lub rozpowszechnianie pornografii z udziałem osób poniżej lat 15 albo związane z użyciem przemocy lub posługiwaniem się zwierzęciem (art. 202 3 kk). Posiadanie pornografii karalne jest tylko w przypadku treści pornograficznych z udziałem osób poniżej piętnastego roku życia (art. 202 4 kk). Innego rodzaju pornografia jest w Polsce legalna.
Wpływ pornografii na zachowania społeczne i przestępczość
Wpływ pornografii na jej odbiorców jest przedmiotem wielu dyskusji, zwykle bardzo burzliwych. Różne kręgi społeczne zajmują przeciwne pozycje w tej dyskusji, np. środowiska religijne reprezentują skrajny sprzeciw wobec tego zjawiska jednak istnieją również osoby przekonane o pożyteczności pornografii. Jest to spór ideowy, nie można bowiem w sposób obiektywny określić jaka jest norma naszego życia seksualnego, nie można też obiektywnie ocenić co przynosi nam korzyść. Mimo tego skutki oddziaływania pornografii doczekały się wielu prób naukowego zbadania. Wyniki tych prac prezentują jednak również skrajnie różny obraz sytuacji, nawet jeżeli chodzi o wpływ na przestępczość. Część dowodzi szkodliwego wpływu pornografii (np. uzależnienie seksualne) , z drugiej strony dowodzi się, że ogólna dostępność pornografii może dawać potencjalnym przestępcom seksualnym zaakceptowaną przez społeczeństwo pewną metodę zaspokojenia swojej seksualności Ważny jest też głos niektórych organizacji feministycznych twierdzących, że istniejące w filmach pornograficznych wzorce traktowania kobiet są poniżające i mają istotny wpływ na zachowania społeczne ludzi jednak i w tym wypadku jest głos przeciwny (patrz linki).
Omówienie wyników wybranych badań prowadzonych na świecie w zakresie wpływu dostępności pornografii na przestępczość na tle seksualnym przedstawione zostało w referacie Krzysztofa Garwatowskiego "Rynek prasy erotycznej w Polsce - uwarunkowania prawne, historia, perspektywy", przygotowanego na Międzynarodową Konferencję Wydawców Prasy, organizowaną przez Rosyjska Izbę Wydawców Prasy w dniach 7-15 kwietnia 2006 roku.
Obiegowe i powszechnie wykorzystywane przez przeciwników swobodnego dostępu do pornografii opinie mówią, że kontakt z pornografią wzmaga agresję, wyzwala w ludziach, zwłaszcza w mężczyznach skłonność do stosowania przemocy i kreuje przedmiotowe podejście do kobiet i traktowanie ich jedynie jako obiekt zaspokojenia popędu seksualnego. Tak dramatyczny obraz negatywnych skutków dostępu do pornografii przedstawiany jest w toku wszelkich kampanii prowadzonych na rzecz ograniczenia dostępu do niej. Na przekór tym opiniom badania prowadzone na zlecenie różnego typu instytucji (także rządowych) w różnych krajach świata nie potwierdzą tych opinii. Poniższego opracowania dokonano w oparciu o dane zawarte w pracach: Lynne Segal "Pornography and Violence: What the Experts Really Say" i Berla Kutchinsky?ego "Pornography and Rape:Theory and Practice". North American Presidental Commission (w 1970 roku) oraz w brytyjskim Wiliams Report (w 1979 roku) definiuje pornografię jako zdecydowanie seksualne materiały wyprodukowane w celu wywołania podniecenia seksualnego (dotyczy to zarówno materiałów fotograficznych i filmowych, jak i literatury i wszelkich innych).
W 1970 roku, na zlecenie Komisji Stanów Zjednoczonych do spraw Nieprzyzwoitości i Pornografii (US Commission on Obscenity and Pornography) przeprowadzono kompleksowe badania skutków dostępu do pornografii. Badania na zlecenie komisji prowadzili między innymi Byrne i Lamberth (1970), Davis i Braucht (1970), Mann z zespołem (1970), Kutchinsky (1973) i Donald Mosher (1970). Wbrew obiegowym opiniom badania te wskazały, że kontakt z pornografią nie wywołuje żadnych negatywnych skutków u odbiorców ("konsumentów") pornografii. Mało tego, okazało się że nawet kontakt z pornografią zawierającą przedstawienia dewiacji seksualnych (np. zoofilia, seks ze stosowaniem przemocy) nie wywołuje w odbiorcach chęci naśladowania i nie prowokuje do zmiany seksualnych przyzwyczajeń odbiorców.
Ponadto stwierdzono, że osoby bardziej otwarte i tolerancyjne uznawały te materiały za bardziej podniecające, ale im większy był ich kontakt z materiałami pornograficznymi, tym mniejsze podniecenie wywoływała ona w badanych (następowało swego rodzaju znudzenie pornografią). Z badań wynika także, że im większy i częstszy dostęp do materiałów o charakterze pornograficznym, tym większa tolerancja dla pornografii i jej odbiorców.
Reasumując, w przytoczonych wyżej badaniach nie udało się stwierdzić negatywnego wpływu pornografii na odbiorców zarówno krótko- jak i długookresowych i niezależnie od częstotliwości kontaktu z materiałami pornograficznymi.
Badania z 1970 roku były krytykowane przez przedstawicieli Kościołów i radykalnych organizacji feministycznych. Ale tylko jeden naukowiec (Tannenbaum) w swoich pracach prowadzonych i publikowanych w tym czasie w USA wykazywał związek między skłonnością do agresywnych zachowań, a kontaktami z pornografią. Z drugiej strony, analiza danych jakie Tannenbaum przytacza prowadzi do stwierdzenia, że pełne są one dwuznaczności.
Badania zespołu Goldsteina (1970) i zespołu Johnsona (1970) również przeprowadzone na zlecenie Komisji, skupiły się na związkach między dostępem do pornografii, a przestępczością nieletnich (w szczególności przestępczością na tle seksualnym) w USA. Ich wynik był następujący: nie stwierdzono korelacji pomiędzy dostępem do pornografii, a przestępczością nieletnich.
Jednocześnie badania prowadzone w ramach tego programu wśród skazanych za przestępstwa na tle seksualnym pokazały, że w okresie dojrzewania mieli mniejszy kontakt z pornografią, niż grupa kontrolna. W późniejszych pracach Kenta i Goldsteina (1978) stwierdzono, że przestępcy na tle seksualnym mieli (tak w okresie dojrzewania, jak i w życiu dorosłym) mniejszy kontakt z pornografią, niż grupa kontrolna.
Przestępstwa na tle seksualnym możemy podzielić na dwie zasadnicze grupy:
? przestępstwa bez użycia przemocy (np. podglądactwo, ocieractwo, obnażanie się publiczne)
? przestępstwa z użyciem przemocy (np. zgwałcenie).
Badania Kutchinsky?ego (1973) prowadzone w Kopenhadze w Danii, gdzie w latach 1967-69 zniesiono wszelkie ograniczenia związane z pornografią prowadzą do podobnych wniosków na temat korelacji między dostępem do pornografii, a przestępczością na tle seksualnym. W Danii zanotowano znaczący spadek przestępczości na tle seksualnym po wprowadzeniu pełnej dostępności pornografii. Kutchinsky stwierdził, że w latach 1964-1984 liczba przestępstw na tle seksualnym (bez użycia przemocy) spadła o 50%. Podobnie wygląda sytuacja w Szwecji, gdzie pornografia jest zalegalizowana od 1970 roku. W okresie 1964-84 liczba przestępstw na tle seksualnym (bez użycia przemocy) spadła w Szwecji o 25%. W Niemczech pornografię zalegalizowano w 1973 roku, a liczba przestępstw na tle seksualnym (bez użycia przemocy) spadła w latach 1964-84 aż o 60%. Jednocześnie w Danii i Szwecji tylko nieznacznie (poniżej 10%) wzrosła liczba gwałtów, a w Niemczech liczba gwałtów spadła o 15%. Dla porównania liczba przestępstw przeciw nietykalności osobistej (ale nie związanych z seksem) w trzech wymienionych krajach w tym samym czasie wzrosła od 225 do 300%. (Zestawienie ilości przestępstw na tle seksualnym w latach 1964-84 przedstawiono na załączonym wykresie (???)).
W Japonii pornografia nadal jest nielegalna, ale od 1990 roku przepisy penalizujące pornografię są martwe. Milton Dimond prowadzi tam badania nad przestępczością (ze szczególnym uwzględnieniem przestępstw przeciw nietykalności osobistej i na tle seksualnym) w latach 1972-95. W uzyskanych dotąd, niepełnych jeszcze wynikach, zwraca uwagę fakt systematycznego spadku ilości przestępstw na tle seksualnym przy jednoczesnym wzroście ilości przestępstw przeciwko życiu i nietykalności osobistej. Nie zaobserwowano zmiany tendencji spadkowych w przypadku przestępstw na tle seksualnym po wstrzymaniu egzekwowania prawa antypornograficznego.
Zupełnie inaczej, zdaniem Kutchinsky?ego wygląda sytuacja w USA. W pracach USA, gdzie pornografia jest legalna tylko w niektórych stanach. W okresie 1964-84 liczba przestępstw na tle seksualnym wzrosła tam o 300%, a liczba przestępstw przeciw nietykalności osobistej wzrosła o 270%. (Zdaniem większości badaczy oraz przedstawicieli organów ścigania tak znaczny wzrost ilości stwierdzonych przestępstw na tle seksualnym jest skutkiem prowadzonej niezwykle intensywnej akcji uświadamiającej, czego skutkiem jest znacznie większy procent zgłaszanych przypadków gwałtu).
Przytoczone wyżej dane wskazują jednocześnie, że legalizacja pornografii nie powoduje wzrostu przestępczości na tle seksualnym.
W latach siedemdziesiątych badania koncentrowały się na związkach między dostępnością pornografii, a przemocą w stosunku do kobiet.
Badania Malamutha i Spinnera (1980) wykazały, że rynek wykazuje coraz mniejsze zainteresowanie zdjęciami zawierającymi sceny przemocy, a ich udział w ogólnej liczbie publikowanych zdjęć systematycznie spada. Również nie zanotowano wzrostu ilości scen z użyciem przemocy w produkcjach video w latach 1970-83 (badania zespołu Donnersteina, 1987). Podsumowaniem badań prowadzonych przez wielu naukowców zawarte zostało w pracy Donnersteina, Linza i Penroda "The Questio of Pornography: research Findings and Policy Implication" (1987).
Autorzy wyróżniają w niej trzy rodzaje pornografii.
1. Pornografia bez scen z użyciem przemocy. Nie stwierdzono związku między dostępem do pornografii tego typu, a poziomem agresji i aspołecznymi tak w stosunku do kobiet, jak i mężczyzn. W rzeczywistości autorzy wskazują na to, że kontakt z pornografią bez scen przemocy zmniejsza poziom agresji i wpływa na rozwój prospołecznych zachowań.
2. Pornografia bez scen przemocy, ale ze scenami poniżającymi kobiety (ukazującymi promiskuityzm kobiet i ich seksualne nienasycenie nawet w obliczu pogardy i poniżenia ze strony mężczyzn). Nie stwierdzono związku między kontaktem z tego typu pornografią a przestępczością na tle seksualnym. Nie stwierdzono również, by kontakt z tego typu materiałami pornograficznymi implikował traktowanie kobiety jedynie jako przedmiotu służącego mężczyźnie do zaspakajania popędu seksualnego. Donnerstein, Linz i Penrod stwierdzają jednak, że trudno tu o ostateczną konkluzję.
3. Pornografia ze scenami przemocy. Uwaga autorów pracy skupiła się na pornografii ze scenami przemocy. Stwierdzili tu, że zarówno ich badania, jak i badania innych (np.Malamutha i Checka) wykazują, że kontakt z pornografią zawierającą sceny przemocy może u niektórych mężczyzn prowadzić do silnego, seksualnego podniecenia (zwłaszcza jeśli ofiara gwałtu przedstawiona jest tak, jakby odczuwała zadowolenie). Nieliczni z badanych stwierdzili, po obejrzeniu przedstawionych materiałów, że mogliby dokonać gwałtu, gdyby mieli pewność uniknięcia kary. Zrobiliby to nawet wówczas, gdyby widzieli, że ofiara cierpi. Część badaczy wnioskuje z tego, że kontakt z materiałami o charakterze sadystycznym może u podatnych na to mężczyzn zwiększać skłonność do dokonania przestępstwa na tle seksualnym.
Jednocześnie Donnerstein, Linz i Penrod wykazali, że zdecydowana większość mężczyzn nie jest zainteresowana pornografią, zawierającą sceny przemocy oraz, że może ona wywoływać negatywne zachowania w stosunku do kobiet i zwiększać stopień akceptacji dla gwałtu.
Malmuth i Check sugerują, że kontakt z pornografią zawierającą sceny przemocy może u mężczyzn, którzy wcześniej wykazywali predyspozycje do przemocy w stosunku do kobiet wywołać wzrost akceptacji dla przestępstw na tle seksualnym. Donnerstein, Linz i Penrod uznają, że kontakt z pornografią zawierającą sceny gwałtu i przemocy może u podatnych na to mężczyzn zwiększyć skłonność do stosowania przemocy w stosunku do kobiet. Dalsze badania z użyciem nie pornograficznych i nie związanych z seksem, ale zawierających sceny przemocy materiałów wykazały, że wpływają one na poziom agresji w stosunku do kobiet zdecydowanie bardziej niż materiały związane z seksem. Reasumując, stwierdzić należy, że badania światowe i dane statystyczne wskazują, że dostępność ?miękkiej? pornografii (czyli nie zawierającej scen przemocy) nie wywołuje negatywnych skutków społecznych i nie ma negatywnego wpływu na poziom przestępczości na tle seksualnym.
W ocenie osób zajmujących się problematyka pornografii w Polsce, w szczególności prawników (zarówno teoretyków, jak i praktyków) podstawowa zaletą polskich regulacji prawnych w zakresie pornografii jest przede wszystkim ich przejrzystość i jednoznaczność, która pozwala na rozgraniczenie tego co legalne od tego co jest nielegalne.
Powszechna wydaje się jedynie opinia, iż należy chronić dzieci przed dostępem do materiałów pornograficznych.
Przemysł pornograficzny
Pornografia istnieje najprawdopodobniej tak długo, jak istnieje człowiek. Najwcześniejsze znane nam rysunki pornograficzne pochodzą z paleolitu, jest też wiele przykładów z czasów starożytnego Rzymu. Dziś produkcja i dystrybucja materiałów o charakterze pornograficznym jest przynoszącą duże zyski gałęzią przemysłu. Pornografia powstaje na całym świecie (Stany Zjednoczone, Europa, Azja; w mniejszym stopniu w krajach islamu).
Pornografia nie ma jednego charakteru. Dostępny jest pełen zakres ostrości materiału (od łagodnych fotografii spotykanych w pismach takich jak Playboy, do ostrych filmów prezentujących różne rzadkie zwyczaje seksualne z udziałem wielu uczestników jednocześnie - tzw. "gangbang"), typów urody uczestników (wysokie blondynki z dużym biustem, bądź też "zwykłe dziewczyny", choć dostępne są też materiały pornograficzne z udziałem starych, grubych, brzydkich bądź transseksualnych aktorów), a także poziomu fabuły (zwykle minimalna - tzw. "gonzo", choć dostępne jest wiele materiałów które łączą treści pornograficzne z innymi formami rozrywki i sztuki, np. w przygodowych grach pornograficznych udział pornograficznych scen zwykle nie przekracza kilku procent gry). W nieco mniejszym wymiarze przejawia się ona także w publicznych ogłoszeniach towarzyskich i matrymonialnych. Na stronach internetowych oraz innych łatwodostępnych miejscach.
Wideo: DVD, VHS
Szacuje się, że rocznie wydaje się około 11 tysięcy tytułów na nośnikach DVD (dochody liczone są w miliardach dolarów rocznie). Źródło: http://www.bizreport.com/news/8560/
Internet
Materiały pornograficzne dostępne są w internecie w formie zdjęć, filmów video oraz 'pokazów na żywo' przez kamerę video. Część jest dostępna bezpłatnie w celu zachęcenia do korzystania z pornografii na zasadach komercyjnych (płatny miesięczny abonament).
Złota era filmów pornograficznych
Okres ten nazwano też złotą erą przemysłu pornograficznego (The Golden Age Of Porn). Przypadał na późne siedemdziesiąte i wczesne osiemdziesiąte XX wieku. Nazwa ta odnosiła się do początków przemysłu pornograficznego w Stanach Zjednoczonych.
Druga połowa lat 70. to początki legalnej, usankcjonowanej prawnie dystrybucji filmów pornograficznych w USA po wcześniejszych sukcesach takich filmów jak Głębokie gardło (Deep Throat, 1972) czy Za zielonymi drzwiami (Behind the Green Door, 1972).
Zależnie od źródeł okres ten kończy się w początku lat 80. (1983 - 1984), największe zainteresowanie pornografią przypada jednak na lata 1984 - 1989, który to okres także często określany jest mianem "złotej ery".
Do popularyzacji pornografii przyczyniło się wiele czynników np. potrzeby ówczesnych młodych ludzi, pragnących oglądać filmy odmienne od wcześniej dostępnych. Nie bez znaczenia była także postępujące emancypacja kobiet i druga fala feminizmu, przypadająca na 60 i 70. Aktywna walka feministek i feministyczne walki o seks (Feminist Sex Wars) między zwolenniczkami i przeciwniczkami pornografii przyczyniły się także do nagłośnienia dopiero powstającego aspektu legalnej pornografii.
Raczkujący przemysł pornograficzny "złotej ery" pozwalał zupełnie przeciętnym ludziom zostać gwiazdami porno. W okresie tym zaczęły powstawać wielkie studia zajmujące się wyłącznie dystrybucją filmów porno, aktorzy i aktorki - amatorzy, masowo pozowali do sesji zdjęciowych. Ukoronowaniem tej ery był rozkwit rynku VHS. Wtedy właśnie (lata 1984 - 1986) filmy porno, zaczęły masowo ukazywać się na kasetach wideo, zyskując ogromną popularność.
W okresie tym wiele aktorów i aktorek erotycznych stało się symbolami seksu.
Pod koniec lat 80. złota era filmów porno zaczęła przemijać. Wiązało się to m.in. ze śmiercią Johna Holmesa, wielkiego gwiazdora filmów dla dorosłych i moralny skandal związany z aktorką Traci Lords. Obecnie nakładem dystrybutorów ukazują się wznowienia wielu filmów porno z tego okresu na DVD. W 2005 roku ukazał się film dokumentalny, Inside Deep Throat (Wewnątrz Głębokiego Gardła), ilustrujący tę epokę, jej genezę oraz schyłek na przykładzie dziejów Deep Throat i osób związanych z tym projektem.

Nie niewola ni wolność - są w stanie
Uszczęśliwić cię ... nie! - tyś osobą:
Udziałem twym więcej! ... panowanie
Nad wszystkim na świecie i nad sobą.
(C. K. Norwid, Królestwo)

Człowiek jest osobą stworzoną przez Boga na Jego podobieństwo. Ten fakt Bożego pochodzenia nadaje człowiekowi godność nieporównywalną z żadnym innym stworzeniem. Godność osoby ludzkiej przenosi się na ciało ludzkie, które tę osobę ujawnia w świecie i jest zawsze uduchowione, jest "świątynią ducha". [ 1 ] Ciało jest darem Stwórcy dla stworzenia, jest dane wraz z darem istnienia i przeznaczone dla wieczności. Dzięki ciału stajemy się obecni i dostępni dla naszego bliźniego, dowiadujemy się o jego potrzebach, jesteśmy zdolni porozumieć się z nim. Nie wolno uważać ciała za rzecz drugorzędną, za więzienie duszy. [ 2 ]

Nie możemy również badać ciała ludzkiego w oderwaniu od całokształtu, jakim jest człowiek, to znaczy bez zrozumienia, że jest on osobą. Nie możemy też wnikać we właściwe ciału ludzkiemu dynamizmy, bez podstawowego zrozumienia jego osobowej specyficzności. [ 3 ] Osoba ludzka jest jednością złożoną (por. PH 1) i z uwagi na tę złożoność domaga się integracji, a obdarowanie życiem i ciałem staje się dla człowieka zadaniem. Życie, jako zadanie do spełnienia, ma być drogą do wieczności, w której człowiek spotka się ze Stwórcą. To zadanie, zawarte w słowie "życie", jest skierowane ku niebu, ku wiecznej szczęśliwości, uwarunkowanej sposobem przeżycia ziemskiej wędrówki.

Sposób życia jest wyznaczony przez dar płciowości, stanowiącej nie tylko strukturę cielesną, uwarunkowaną genetycznie, ale dającą człowiekowi przywilej bezpośredniej współpracy ze Stwórcą w dziele stwarzania. Wszystko, co robi mężczyzna, robi po męsku, a kobieta - po kobiecemu. Każda komórka ciała nosi swój charakterystyczny dla danej płci skład genetyczny.

Płodność należy do struktury biologicznej i rządzi się takimi prawami jak biologiczne życie, to znaczy podlega kontroli rozumu i woli człowieka, zjawia się jako dowód dojrzałości organizmu. Bóg, dając dar płciowości i płodności, zastrzega sobie obecność w ich działaniu i prawo do współpracy z sobą Samym.

I. PŁCIOWOŚĆ W PIŚMIE ŚWIĘTYM
Opis stworzenia człowieka mówi, że człowiek jest mężczyzną i kobietą, że płciowość jest darem Stwórcy, podobnie jak ludzkie istnienie (Rdz 1-2). Człowiek jako mężczyzna i kobieta z duszą i ciałem stanowi obraz Boga (Rdz 1, 27). Podstawową funkcją płci jest należeć do drugiego, przezwyciężać samotność, być jednym ciałem (Rdz 2, 24). Stary Testament ma bardzo pozytywny stosunek do cielesności i płci; Pieśń nad Pieśniami wychwala piękno ludzkiej miłości. Ukazuje piękno ciała ludzkiego (por 4, 1-5; 5, 10-16). Atrakcyjność erotyczna mężczyzny i kobiety przedstawiona jest jako cenny dar Stwórcy, a nie jako coś grzesznego czy zakazanego. Miłość erotyczna, głównie u proroków, staje się obrazem relacji Boga do narodu wybranego (Jer 2, 20-25; 3, 1-5; Iz 54, 60-62; Oz 3, 1-4). Miłość ludzka ma naśladować ten typ miłości.

Po grzechu pierworodnym wzniosłość i dobroć ludzkiej płciowości stała się wieloznaczna. Została naznaczona egoizmem i wolą panowania jednego człowieka nad drugim. Dlatego też człowiek wstydzi się swojej nagości i własnej płciowości (Rdz 3, 7). W stanie pierwotnej niewinności nagość nie była wyrazem braku, oznaczała pełną akceptacje ciała, które jako wyraz osoby było pierwszym znakiem obecności człowieka w świecie widzianym. Pierwotna akceptacja ciała to podstawa uznania świata widzialnego. Dawała człowiekowi gwarancję panowania nad światem, nad ziemią, którą miał "czynić sobie poddaną" (Rdz 1, 28). Słowa Adama: "przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się" (Rdz 3, 10) świadczą o zmianie tego układu. Przez grzech pierworodny człowiek utracił łaskę uświęcającą, odwrócił się od Boga, ale nie utracił podobieństwa do Boga. Sytuacja ta zapowiada jakby wrogość świata, opór przyrody w stosunku do człowieka, mówi o trudzie (por. Rdz 3, 17-19: "W trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty"), jakiego dozna ludzkie ciało w zetknięciu z poddaną sobie ziemią. [ 4 ]

Konsekwencją grzechu pierworodnego są kolejne grzechy popełniane przez człowieka. Biblia zawiera również opis wielu nadużyć w dziedzinie płciowości: gwałty (Rdz 34, 1), kazirodztwo (Rdz 19, 30); dlatego ta sfera życia, obciążona grzechem, objęta została normami moralnymi. [ 5 ]

Jezus podkreśla równość mężczyzny i kobiety, pozytywnie odnosi się do kobiet (co nie zawsze było dobrze rozumiane przez środowiska żydowskie). Traktuje je z wielką wewnętrzną wolnością i pełną szacunku miłością, wykluczającą jakiekolwiek ich niedowartościowanie. Nie uwzględnia normy obyczajowej nakazującej szczególny dystans między kobietą a mężczyzną (J 4, 27). W Nowym Testamencie kobiety pełnią szczególną rolę (Elżbieta, Maryja), należą do grona przyjaciół Jezusa (Maria i Marta z Betanii), pozostają wierne pod krzyżem i są pierwszymi świadkami Zmartwychwstania. Jezus nazywa siebie Oblubieńcem (Mt 9, 15; J 3, 28-29; Mk 2, 19-20). Wszystkie te fakty świadczą o Jego pozytywnym spojrzeniu na sprawy płci. Święty Paweł głosi Ewangelię Chrystusa w świecie pogańskim, w którym panuje nieład moralny w dziedzinie życia seksualnego. Przynależność do Chrystusa - jego zdaniem - wymaga zmiany postępowania w tej dziedzinie. W pierwszym liście do Koryntian św. Paweł zwalcza opinię libertynów, że pożycie seksualne jest sprawą moralnie obojętną, podobnie jak jedzenie i picie. Odwołuje się w tym względzie do Starego Testamentu, stwierdzając, że pożycie mężczyzny i kobiety łączy ich w jedno ciało.

Urzeczywistnienie, głoszonej przez Chrystusa, wzniosłości i godności małżeństwa w świecie grecko-rzymskim napotykało na liczne trudności. Z jednej strony w świecie tym istniała duża swoboda seksualna, zagrażająca godności i trwałości małżeństwa, z drugiej strony, podobnie jak w środowisku żydowskim, pojawiły się tendencje bardzo rygorystyczne. [ 6 ] Przeciwstawiając się zepsuciu moralnemu, pisarze chrześcijańscy ulegli rygoryzmowi helleńskiemu. Jedną z jego form był manicheizm. "Głosił on potępienie wszystkiego, co w człowieku cielesne. Ponieważ człowiek najbardziej cielesnym wydaje się przez swoją płciowość, stąd potępienie to rozciągało się na małżeństwo, a także na inne dziedziny bytowania i postępowania, w których uwydatnia się cielesność człowieka". [ 7 ] Manicheizm potępił ciało jako źródło zła.

Akceptacja cielesności człowieka wyrasta tylko z afirmacji ciała. Taki jest sens ciała wpisany w karty Ewangelii i w życie człowieka.

II. INTERPRETACJA PŁCIOWOŚCI W ŚWIETLE NAUCZANIA KOŚCIOŁA
Płciowość człowieka jest rzeczywistością bardzo złożoną. Zakłada i wyraża całą tajemnicę osoby ludzkiej, ma udział w jej rozwoju (por. PH 1). Płciowość obejmuje całą osobę, to stanowi podstawowy warunek jej życia. Zagubienie człowieka na skutek odejścia od Boga było zagubieniem prawdy swego ciała i płci. Pożądliwość wprowadziła napięcie między pragnieniem miłości a energią popędu. Ciało stało się rzeczą, którą się "posiada", a której wartość ustala naukowo biologia. Popęd dopuścił różne możliwości rozpusty. Człowiek stał się "rzeczą tego świata". [ 8 ]

Osoby ludzkiej nie sposób oderwać od ciała, stanowi ona z nim jedność ontologiczną. Stąd urzeczowienie ciała oznacza urzeczowienie osoby. Człowiek stał się "rzeczą tego świata", o czym mówią powstałe kierunki filozoficzne, które uznały za stosowne zaaprobować istniejący stan rzeczy i uznać go za normalny, za normatywny. [ 9 ] Chrystus otworzył człowiekowi drogę powrotu do prawdy o sobie samym, do prawdy, która mówi o istocie ludzkiego ciała i płci. Innymi słowy: Chrystus odsłania człowiekowi składnik tożsamości osoby. Zadaniem człowieka jest być darem, "być kimś - darowanym samemu sobie przez nieskończoną Miłość". [ 10 ]

Osoba powinna przeżyć siebie w poczuciu tożsamości ze swoją płcią, to jest z męskością i kobiecością. Płciowość wnosi w tożsamość osoby imię, które wyznacza jej miejsce przed Bogiem i ludzkością. Z takim tytułem i godnością został stworzony - najpierw pomyślany i umiłowany - człowiek "jako mężczyzna i kobieta". [ 11 ] Człowiek zostaje w Jezusie Chrystusie przywrócony sobie oraz uzdolniony, aby być na nowo obrazem Miłości przygarniającej całego człowieka. Według zamysłu Bożego, płciowość współuczestniczy w godności osoby. Odkupienie niesie szansę wyzwolenia z niewoli pożądliwości, która rzuca na człowieka uczucie wstydu. Źródło tej niegodności znajduje się w sercu człowieka. Na gruncie nieuświadomionego dualizmu wyrosły różne formy pogardy dla ciała lub ubóstwienia ciała. Odzyskanie pełnego tytułu osoby (godności) domaga się uduchowienia ciała i płci, to jest włączenia tej rzeczywistości w wewnętrzny świat osoby. Oznacza to personalizację męskości i kobiecości. [ 12 ]

Tymczasem ziemskie ciało jest materią, rzeczywistością widzialną, podpadającą pod zmysły i dla nich dostępną od zewnątrz. Kształt ciała stanowi na pierwszym miejscu o tym, co w człowieku widzialne, stwarza jego określony wygląd i pociąga za sobą wrażenie, jakie ów człowiek wywiera. Na ciało ludzkie, w ten sposób rozumiane, składają się różne członki, z których każdy ma w ciele ludzkim właściwe sobie miejsce (por. 1 Kor 12, 12-26). Jednakże ten, od zewnątrz dostrzegany, całokształt nie wyczerpuje ciała ludzkiego. Ciało ma równocześnie właściwą sobie wewnętrzność. [ 13 ]

Na płaszczyźnie psychologicznej płciowość jawi się jako siła budująca "ja" człowieka, jej rozwój wpływa na rozwój osobowości. Zakłócenie w dojrzewaniu płciowym i integracji osobowej rzutuje z kolei na rozwój całej osobowości. Człowiek z dojrzałą osobowością rozwija relacje ludzkie, które warunkują dojrzewanie. Ten etap jest ważnym czasem spotkania się z człowiekiem płci przeciwnej na płaszczyźnie przeżycia i emocji, na bazie przemian biologicznych spowodowanych przez hormony seksualne. Płciowość staje się wewnętrznym impulsem do otwarcia się na inne osoby, do realizacji miłości. Każda ludzka miłość spełnia się w płciowości i poprzez nią (por. KDK 49). Cel, do którego zmierza płciowość to relacja daru stanowiąca szczyt dojrzewania osobowości. Płciowość to źródło i język ludzkiej miłości. Płeć człowieka podporządkowana jest procesowi przekazywania życia. Natura człowieka jest płciowa, człowiek jest ukonstytuowany w swym człowieczeństwie przez naturalny element, jakim jest płeć. Komplementarność ludzkiej płciowości ma swoje określone ukierunkowanie: "wytwarzając ludzkie komórki rozrodcze (plemniki i jajeczka) urzeczywistnia się ona ostatecznie w powoływaniu do życia (...) osoby ludzkiej. Ta bowiem ranga przysługuje każdej zygocie ludzkiej z chwilą, kiedy zostaje wyposażona w duchowy pierwiastek (...) co ma miejsce najprawdopodobniej w akcie zapłodnienia" [ 14 ] (według aktualnej, obowiązującej nauki Kościoła - z całą pewnością). Ludzka natura to wzajemne udzielanie się sobie mężczyzny i kobiety. Nie ma czynności człowieka wyizolowanej od płci, każdy - we właściwy dla siebie sposób - żyje, postępuje, wykorzystując siłę rozumu. [ 15 ] Męskość i kobiecość, jako właściwości ludzkiego ciała, otrzymują świętość z tytułu swego powołania do uczestnictwa w tajemnicy jedności ciała, do której są stwarzane. Jedność ta wyraża najgłębszy sens płciowości, który polega na wspólnocie z drugą osobą. Kiedy przeżycie seksualne nie tworzy relacji międzyosobowej, traci swój sens. Przyjemność, która jest składnikiem przeżycia seksualnego powinna rodzić się ze wspólnoty fizycznej i duchowej. Taka wspólnota jest owocem stopniowego dojrzewania relacji ludzkich i długotrwałego, moralnego procesu ich kształtowania. Zjednoczenie płciowe powinno być wyrazem miłości, równocześnie zmierzać - przez respektowanie procesów biologicznych - do przekazywania życia. Służba życiu jest wyrazem prawdziwej miłości. Wzajemne oddanie się dwojga osób prowadzi do relacji, która może mieć miejsce tylko w trwałej wspólnocie, jaką jest małżeństwo. Płciowość uzyskuje swój pełny kształt, gdy osobę stawia się na płaszczyźnie współistnienia z miłością samego Boga. Jest to możliwe tylko w kontekście sakramentu małżeństwa. Stanowi on źródło spełnienia się sensu męskości i kobiecości. Na tym poziomie płciowość uzyskuje swą ostateczną interpretację, swoją prawdę. Przez spełnienie misji płciowość nie jest tylko wartością zadaną, lecz uzyskuje rangę wartości spełnionej, zgodnie z istotą daru (por. FC 11).

"Płciowość ludzka jest więc dobrem; jest to część daru stworzonego, jaki Bóg zobaczył, że jest "bardzo dobry", gdy stworzył osobę ludzką na swój obraz i podobieństwo. Taka jest prawda o płciowości człowieka, zapisana w każdym. Potrzeba wielkiego otwarcia na Boga, aby zrozumieć siebie, innych, ale również po to, aby właściwie wartościować. Otrzymane dary; płeć, ciało mamy wykorzystać, aby chwalić piękno, Boga, aby czynić świat bardziej ludzkim". [ 16 ]

III. CIAŁO LUDZKIE ŹRÓDŁEM INSPIRACJI ARTYSTYCZNEJ
Dla chrześcijanina tajemnica życia jest czasem otwartym w stronę wieczności. Jest to zarazem czas otwarty na trud i twórczość. Jak pisał Norwid: "(...) w czasie Historia też pracuje człowieczymi ramiony, aby czasem być przestał, aby tenże w wieczność się wypełnił".

Jedną z form stosunku człowieka do czasu jest kultura. Tworzy ją człowiek wtedy, gdy rozwija siebie i naturę, gdy ją racjonalizuje, gdy przemienia i harmonizuje świat. Rozwój kultury stanowi istotę najbardziej dramatycznej walki, prowadzonej przez człowieka w imię miłości: walki z czasem, walki z umieraniem. Dzieła kultury i sztuki przynoszą bowiem ratunek przed rozkładającym działaniem czasu. Ludzkie tęsknoty i pragnienie "ocalenia od zapomnienia" każą człowiekowi malować, komponować, pisać książki. Twórca kultury i jego dzieło przekraczają swą naturalną strukturę i kształt, stanowiąc przykład spirytualizacji materii. Dawid Michała Anioła to coś znacznie więcej niż blok marmuru. Mona Lisa to coś znacznie więcej niż płótno i farby, Pan Tadeusz to coś zupełnie innego niż określony papier poczerniony farbą drukarską. [ 17 ] To czego człowiek dokonuje tworząc dzieła kultury, jest wolne, niepowtarzalne; poprzez zaistnienie w czasie i związanie z całością życia ludzkiego trwa nieodwołalnie wobec Bożej wieczności. Jacques Durandeaux - pisząc o "Wieczności w życiu codziennym" - sądzi, że "rzeczy odbite w tych zwierciadłach, którymi są oczy Piękna, nabierają światła wieczności. Piękno nie jest wiecznością, ale ono tworzy wieczność. Za jego sprawą rzeczy stają się wieczne. Piękno staje się pośrednikiem wieczności". [ 18 ] Według Norwida, piękno jest kształtem miłości. Podejmując tę myśl możemy stwierdzić, że ukochanie człowieka i świata stanowi podstawę pracy, trudu i wysiłku, co w bardzo szerokim znaczeniu możemy określić mianem kultury. Trud wypływający z miłości wprowadza stworzenie w sferę człowieczej nieśmiertelności i zmartwychwstania. Norwid stwierdza w Promethidionie:

Bo piękno po to jest, by zachwycało
Do pracy - praca, by się zmartwychwstało.

Próg wieczności przekroczą wszystkie twórcze działania człowieka - nawet najmniejsze, najzwyklejsze i pozornie bez znaczenia - które skierowane ku jego sercu i wchłonięte przez niego, rozwinęły jego osobowość. "Wszystko, co zbliża ducha ludzkiego do prawdy, wszystko co on wyraża w sztuce i co uważa za prawdziwe, to wszystko, co jest wykwitem jego geniuszu, wejdzie do Królestwa Bożego, jednocząc się ze swą prawdziwą rzeczywistością tak, jak dokładny obraz przylega do swego oryginału". [ 19 ]

Za J. Pasierbem można powiedzieć, że sztuka jest humanizowaniem świata i tworzeniem nie istniejącej w naturze syntezy ducha i materii, która ma jedynie analogię w strukturze samego człowieka. [ 20 ] W związku z tym bliska wydaje się myśl J. Ratzingera, który twierdzi, że w eschatycznej przyszłości nie będzie już dualizmu ducha i materii, ale ich jedność. [ 21 ] W świetle tej wypowiedzi można mieć nadzieję, że aktywność ludzka określana mianem kultury, jest zapoczątkowaniem eschatycznej przyszłości, a dzieła kultury nabierają rangi znaków dopełnienia się czasu.

Co rozumiemy przez małżeństwo?
Przez małżeństwo rozumiemy przymierze, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną ze swej natury na dobro małżonków oraz na rodzenie i wychowywanie potomstwa. Zawierane między ochrzczonymi zostało podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu.

Jakimi słowami św. Paweł podkreślił wielkość sakramentu małżeństwa?
Święty Paweł Apostoł napisał: "Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół... Tajemnica to wielka, a ja mówię" w odniesieniu do Chrystusa o do Kościoła" (Ef 5, 25.32).

Jaką łaskę daje sakrament małżeństwa?
Sakrament małżeństwa udziela łaski miłowania się wzajemnie tą miłością, jaką Chrystus umiłował Kościół. Łaska sakramentu udoskonala zatem ludzką miłość małżonków, umacnia ich nierozerwalną jedność ich na drodze do życia wiecznego.

Dlaczego zawieranie małżeństw jest aktem publicznym?
Ponieważ małżeństwo jest w Kościele stanem publicznym, dlatego powinno być zawierane publicznie w ramach celebracji liturgicznej i wobec zgromadzenia wiernych.

Jakie cechy istotne posiada małżeństwo?
Do cech istotnych małżeństwa należy:

jedność,

nierozerwalność,

otwartość na przyjęcie dzieci.

Jaka jest sytuacja małżonków rozwiedzionych?
Osoby rozwiedzione zawierające nowy związek nie są wyłączone z Kościoła, ale nie mogą przystępować do Komunii świętej. Powinni prowadzić życie chrześcijańskie bez ponownego związku i wychowywać swoje dzieci w wierze.

Dlaczego dom rodzinny nazywamy "Kościołem"?
Chrześcijański dom rodzinny jest miejscem, gdzie dzieci otrzymują nauczanie wiary, i dlatego słusznie nazywa się go "Kościołem domowym", wspólnotą łaski i modlitwy, szkołą cnót ludzkich i miłości chrześcijańskiej.

Skąd wywodzi się instytucja małżeństwa
i dlaczego stosuje się podział na małżeństwa kościelne i cywilne?
Na Soborze Trydenckim w 1563 roku przyjęto dekret, który zawierał wymóg sformalizowanego aktu zawarcia małżeństwa dokonywanego przed osobą reprezentującą właściwą władzę i w obecności świadków. Od tego czasu na kontynencie europejskim wymóg ten jest powszechnie uważany za nieodłączny element prawa kanonicznego i świeckiego. Instytucjonalizacja małżeństwa, czyli aktu zawarcia i powstałego węzła, powodowana jest doniosłością tego związku dla małżonków, ich wspólnych dzieci, a także społeczeństwa, państwa i Kościoła, jeśli należy do niego przynajmniej jeden z małżonków.
Małżeństwo jest uznawane przez prawo za fundamentalną podstawę rodziny, która jest najmniejszą jednostką organizacyjną społeczeństwa. Współczesne regulacje, zgodnie z którymi zawarcie małżeństwa powinno być związane ze współdziałaniem państwowego lub kościelnego organu, opierają się na założeniu, że tylko w taki sposób mogą być osiągnięte: uzewnętrznienie powagi małżeństwa i jawność więzi osobistych w takim zakresie, w jakim mają one istotne znaczenie społeczne i prawne. Istnienie małżeństwa ma znaczenie zarówno dla państwa, jak i Kościoła, stąd uregulowania prawne funkcjonują w obu tych społecznościach.
Kościół katolicki z uwagi na sakramentalny charakter małżeństwa ochrzczonych, jego jedność i nierozerwalność, nie może zrezygnować z własnej jurysdykcji nad małżeństwem swoich wiernych, usankcjonowanej w prawie kanonicznym.
Państwo natomiast, traktując małżeństwo jako umowę rozwiązywalną i irrelewantną sakramentalnie, nie chce ze względów społecznych zrezygnować z instytucji rozwodu, uznanego we własnym prawie rodzinnym, także w odniesieniu dla tych obywateli, którzy należą do Kościoła katolickiego.
W związku z tym zasadniczo związek małżeński zawarty wobec prawa świeckiego nie jest zdarzeniem prawnym wobec prawa kanonicznego, jak również związek kanoniczny nie stanowi takiego zdarzenia w obszarze prawa świeckiego. Niemniej jednak wspólne dla obu porządków prawnych jest to, iż zarówno małżeństwo kanoniczne, jak i cywilne powstaje w wyniku złożenia przez nupturientów stosownego oświadczenia. W prawie kanonicznym zakłada się istnienie tzw. zgody małżeńskiej, czyli aktu woli, który został uzewnętrzniony tym oświadczeniem.
Te dwie przesłanki, związane z odmiennymi koncepcjami instytucji małżeństwa funkcjonującymi w prawie państwowym i kościelnym, stały się punktem wyjścia uregulowań konkordatowych w odniesieniu do małżeństwa.

Rodzina jako podstawowe środowisko wychowawcze i kulturowe

Pierwszym naturalnym środowiskiem wychowawczym jest rodzina.

Powszechnie przez rodzinę rozumie się parę małżeńską i jej dzieci, która zamieszkuje pod wspólnym dachem i prowadzi wspólne gospodarstwo domowe.

Rodzina jest grupą złożoną z osób połączonych stosunkiem małżeństwa lub pokrewieństwa (bądź adopcji). W ramach społeczeństwa spełnia ona dwie podstawowe funkcje: utrzymuje ciągłość biologiczną społeczeństwa poprzez rozmnażanie, oraz przekazuje dziedzictwo kulturalne szerszych zbiorowości w jego zasadniczej postaci. Wzajemne stosunki między członkami rodziny są określone poprzez tradycję przekazaną wychowaniem, przez prawo, nakazy natury moralnej bądź religijnej, wzajemne uczucia i postawy członków rodziny.1

Rodzina jest pierwszą i podstawową grupą społeczną człowieka, której stosunki nastawione są na wszechstronną realizację potrzeb jednostki, opartą na kontaktach bezpośrednich. Jest to grupa niedobrowolna, przypisana, z którą szczególnie mocno identyfikują się dzieci.

Powiedzieć można w oparciu o codzienną obserwację, że rodzina wychowuje poprzez życie w niej, panujący klimat uczuciowy, stosunki między rodzicami, oraz między rodzicami a dziećmi.

Współcześnie coraz częściej zwraca się uwagę na fakt, iż zdefiniowanie pojęcia rodziny i nakreślenie jej społecznego obrazu nie jest łatwe.

Rozwój cywilizacji prowadzi bowiem do zmiany tradycyjnego modelu rodziny. W czasach prehistorycznych rodzina była związkiem ekonomicznym: mężczyźni zajmowali się polowaniem, kobiety przygotowywały posiłki i opiekowały się dziećmi. Kilka rodzin łączyło się w grupy, lub rozstawały się gdy brakowało żywności.

Powstanie rodziny we współczesnym rozumieniu zawdzięczamy starożytnym Izraelitom, a także cywilizacji greckiej i rzymskiej, w których obowiązywał patriarchat uzasadniony normami religijnymi.

Współczesna rodzina nuklearna ma niewiele wspólnego z dawnym sposobem organizacji życia, bowiem większość potrzeb człowiek może zaspokoić poza domem. Jedynym spoiwem jest konieczność zapewnienia materialnego i emocjonalnego wsparcia dzieciom. Przedłużenie życia spowodowało natomiast, że małżeństwa nie rozwiązują się w sposób naturalny poprzez śmierć jednego z partnerów, lecz mogą trwać jeszcze wiele lat po odchowaniu najmłodszego dziecka.2

Zauważyć też można, iż jest coraz więcej rodzin niepełnych z jednym rodzicem zaistniałych na skutek separacji bądź rozwodu małżonków, również rodzin czasowo niepełnych spowodowanych charakterem pracy ojca lub matki, wyjazdem za granicę w celach zarobkowych, długotrwałym przebywaniem w więzieniu czy na leczeniu szpitalnym.

Funkcjonuje także coraz więcej rodzin samotnej matki lub samotnego ojca.

W świetle powyższych faktów coraz częściej definiuje się rodzinę jako współżyjące układy dorosłych i dzieci, w których dorośli przyjmują legalną odpowiedzialność za byt materialny i wychowanie dzieci.3

2. Rodzina jako środowisko wychowawcze

Powiedzieć można, że o wartości rodziny jako środowiska wychowawczego decyduje jej jakość obejmująca wszystko to, co składa się na codzienne życie jej członków oraz panujący w niej układ stosunków społecznych.

Pojęcie środowiska wychowawczego w literaturze przedmiotu zdefiniowane zostało zarówno w socjologii jak i w pedagogice.

F. Znaniecki ujął je jako ?odrębne środowisko społeczne, które grupa wytwarza dla osobnika mającego zostać jej członkiem po odpowiednim przygotowaniu?.4

Podkreśla on, że istotną cechą środowiska wychowawczego jest społeczna kontrola i celowa regulacja bodźców i wpływów środowiskowych.

J. Pieter stwierdza, że środowisko wychowawcze to ?złożony układ powtarzających się lub względnie stałych sytuacji, do których człowiek rozwijający się przystosowuje się czynnie w wychowawczym okresie życia.?5

Natomiast K. Sośnicki poprzez środowisko wychowawcze rozumie ogół sytuacji wychowawczych, które działając na jednostkę powodują u niej określone przeżycia psychiczne.6

W świetle powyższych definicji stwierdzić można, że rodzina, to środowisko wychowawcze w znaczeniu szeroko rozumianego życia dziecka, w którym mają miejsce zarówno oddziaływania wychowawcze zamierzone, jak i samorzutne o charakterze dodatnim i ujemnym. Oddziaływanie wychowawcze zamierzone, planowane jak też okazjonalne samorzutne, o różnym charakterze, natężeniu i sile wpływu na dziecko tworzą środowisko wychowawcze rodziny.

Stwierdzić można, że rodzina jest dla dziecka środowiskiem, w którym odbywa się proces wychowania naturalnego. Dziecko uczestnicząc w naturalnych sytuacjach życia rodzinnego, w bezpośrednich interakcjach między członkami rodziny, przyswaja elementarną wiedzę o świecie, wartości, normy moralno-społeczne, kulturę domu rodzinnego, poznaje sposoby zaspokojenia potrzeb i rozwijania indywidualnych zainteresowań.7

3. Rodzina jako środowisko kulturowe

Ujmując rodzinę w kategorii środowiska wychowawczego nie sposób nie zauważyć, że działalność wychowawcza ściśle łączy się ze środowiskiem kulturowym , które tworzą określone dobra, wartości materialne i duchowe przekazywane dziecku przez osoby, grupy społeczne bądź instytucje.

Środowisko kulturowe oddziaływuje wychowawczo na dziecko wtedy, kiedy staje się środowiskiem subiektywnym, a więc gdy docierające ze środowiska bodźce zostaną odebrane i przeżyte przez człowieka. Zależy to w dużym stopniu od powszechności i dostępności treści kultury, ale także od umiejętności uczestnictwa w kulturze.8

Swoistym środowiskiem kulturowym jest rodzina, która poprzez styl życia, zwyczaje, nawyki, tradycje kształtuje osobowość dziecka wprowadzając go w świat kultury przekazując normy, wartości i wzory postępowania.9

Często także w literaturze przedmiotu ujmuje się rodzinę jako złożoną rzeczywistość społeczno-kulturową i w całościowo pojętym jej środowisku kulturowym wyróżnia trzy podstawowe jego wymiary: materialny, społeczny i kulturowy.10

Współczesna rodzina jako środowisko kulturowe może być ujmowane jako obszar występowania tego co w nim nowe jak i tego co pochodzi z przeszłości lub do niej nawiązuje.

Nowe są przede wszystkim środki, dzięki którym rodzina współuczestniczy w kulturze.11

Za istotny z punktu widzenia wychowawczego element środowiska kulturowego rodziny przyjmuje się coraz częściej telewizję, oraz inne mass media. Prowadzone w Polsce badania nad rodziną wskazują na zmiany jakie zachodzą w rodzinie jeśli chodzi o jej rolę kulturotwórczą. Rola owa nie zanika, ale nabiera innego kształtu, co dzieje się głównie za sprawą telewizji i miejsca jakie zajmuje ona w domowym uczestnictwie kulturalnym.12

Prowadząc rozważania na temat rodziny jako swoistego środowiska wychowawczego i kulturowego nie sposób pominąć faktu, iż jest ona specyficzną wspólnotą ludzi. Stanowi naturalne zespolenie szczupłego grona osób ze względu na wspólnie odczuwany cel, podobne wzajemne uczucia i naturalne wspólne dążenia. Rodzina jako wspólnota wypływa z natury ludzkiej, kieruje się miłością, daje swym członkom wiele radości i przyjemności, uspołecznia ich uczucia i dążenia, że gotowi są oni zrezygnować ze swobody i wolności indywidualnej na rzecz grupy rodzinnej.13

4. Struktura rodziny jako środowiska
wychowawczo-kulturowego

Rodzina jako specyficzne środowisko wychowawczo-kulturalne składa się z kilku elementów wśród których wyróżnić można między innymi: strukturę społeczną rodziny, liczbę dzieci w rodzinie, warunki materialne i lokalowe, współżycie społeczne rodziców i ich poziom intelektualny, pracę zawodową rodziców i stopień ich uspołecznienia, wspólny czas i jego spędzanie, życie kulturalne i towarzyskie.14

Struktura społeczna rodziny to pewien układ wszystkich elementów i zasad, na który składają się stałe, nie zawsze sformalizowane ramy, w obrębie których toczy się życie małżeńsko-rodzinne.

Do struktury rodziny zaliczyć więc można:

- formy instytucjonalne tworzące małżeństwo i rządzące nim; będą to uznane społecznie zasady; zawierania małżeństwa i jego rozwiązywania, regulujące struktury dziedziczenia majątku i nazwiska;

- wzory, które określają zasady życia w rodzinie i wyznaczają hierarchię władzy i autorytetu;

- układ wzajemnie powiązanych ról i charakter stosunków między członkami rodziny, a także formy życia małżeńskiego i rodzinnego.15

Na przestrzeni ostatniego stulecia obserwuje się odchodzenie od koncepcji rodziny wielodzietnej. Podczas gdy w roku 1800 na kobietę przypadało średnio siedmioro dzieci, to w latach 90-tych zaledwie dwoje.

W literaturze przedmiotu wśród przyczyn spadku dzietności wymienia się najczęściej wzrost poziomu wykształcenia, pojawienie się wartości konkurencyjnych w stosunku do satysfakcji związanej z rodzicielstwem, opanowanie umiejętności zapobieganie rozrodczości, obawę przed niemożnością sprostowania rodzicielskim obowiązkom wówczas, gdy na świat przyjdzie dziecko z odchyleniami zdrowotnymi.16

Niełatwe okazuje się zanalizowanie warunków materialnych rodziny ze względu na tempo zmian ogólnych warunków życiowych w obecnej sytuacji ekonomicznej. Należałoby wziąć tutaj pod uwagę wskaźnik bezrobocia występującego na danym terenie, ilość osób samotnie wychowujących dzieci, wskaźnik zatrudnienia kobiet zamężnych będących matkami, ilość dzieci w rodzinie, status społeczny i zawodowy w rodzinie. Problemem dla rodzin staje się również opóźnienie momentu rozpoczęcia pracy przez dorosłe dzieci. Efektem deprawacji podstawowych potrzeb bytowych i braku systematycznych działań opiekuńczo-wychowawczych są wagary, ucieczki z domu, niszczenie mienia, agresja, udział w gangach młodzieżowych.

Ważnym czynnikiem kształtującym środowisko wychowawcze rodziny jest współżycie społeczne i uspołecznienie rodziców. Przejawia się ono w kontaktach sąsiedzkich, udziale w organizacjach politycznych i społecznych.

Obserwuje się obecnie znaczne rozluźnienie więzów sąsiedzkich, ma to miejsce szczególnie w dużych miastach, gdzie panuje ogólny pośpiech, dominującym typem zabudowy terenu są wielkie osiedla mieszkaniowe.

Ucieczka w prywatność, niechęć do upublicznienia swojej osoby znajdują też odbicie w działalności instytucji społecznych i politycznych, których znaczenie w życiu codziennym obywatela jest niewielkie. Niestety ten niski stopień uspołecznienia rodziców przejawia się w aspołecznych postawach ich dzieci.

Wydawać by się mogło, iż zamieszkując pod jednym dachem członkowie rodziny powinni wspólnie spędzać czas wolny. Z przykrością stwierdzić jednak należy, że wspólne uczestnictwo przeciętnej rodziny w kulturze jest znacznie ograniczone. I choć członkowie rodzin miejskich posiadają łatwiejszy dostęp do kin, teatrów i muzeów to udział w nich systematycznie spada - zapewne wpływ na to mają ograniczenia natury materialnej, ale głównie powszechność i udomowienie środków masowego przekazu. Głównym miejscem zaspokojenia potrzeb kulturalnych jest więc dom rodzinny.17

Ograniczeniu uległo także życie towarzyskie; zawęziło się szczególnie w dużych miastach. Na ogół kontakty towarzyskie ograniczają się do grona przyjaciół i rodziny. Na wsi więź towarzyska często nakłada się na więź sąsiedzką i rodzinną. Powszechna ucieczka w prywatność przyczyniła się także do rozluźnienia prywatnych kręgów zawodwo-koleżeńskich.18

Współczesne rodziny polskie podlegają dwóm przeciwwstawnym sobie procesom. Z jednej strony na ich wzory zachowań, styl życia i mentalność wywierają wpływ struktury społeczne, z którymi są powiązane, z drugiej zaś strony podlegają unifikacyjnym wpływom kultury masowej transmitowanej przez środki masowego przekazu.19

Nie może więc dziwić przesłanie umieszczone w Internecie: ?W dobie telefonii komórkowej, faksów, poczty głosowej, internetu i telewizji przestajemy zwracać się do jednej tylko wybranej osoby stanowiącej centralny punkt naszego życia. Chcemy być słyszani przez wszystkich?.

Wielu popularnych na zachodzie badaczy stwierdza, że nie można mówić o klasycznych więzach rodzinnych w czasach, w których wspólny obiad zastąpiły wizyty w barach szybkiej obsługi, a zamiast rozmów o problemach członków rodziny rozwiązuje się dylematy w rodzaju: wybrać Bicmaca, czy McChickena? Podobne tendencje potwierdzają wyniki badań - CBOS: podczas gdy dla pokolenia sześćdziesięciolatków najważniejszym miejscem w domu była kuchnia, dwudziestolatkowie kojarzą dom z pokojem, w którym stoi telewizor.

I choć liczba zawieranych małżeństw zmniejszyła się w ostatnich latach o ponad 30% i rodzi się coraz mniej dzieci, to optymizmem napawa fakt, że to właśnie rodzina pozostaje dla Polaków najwyższą wartością.20

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 170 minut