Po tragicznej śmierci w pojedynku brat Antygony rozkazem króla nie został pochowany w grobie, co w tamtych czasach oznaczało wieczną tułaczkę duszy i nie dostanie się jej do Hadesu. Bohaterka nie mogąc znieść hańby brata zdecydowała się pochować go na własną rękę, łamiąc przy tym prawo i narażając się na śmierć. Darzyła go bowiem wielką miłością i uważała, że powinien zostać godnie pożegnany. Uważam, że zachowanie Antygony ciężko jest należycie osądzić. Ja jednak, ze względu na to, że w tym wypadku postąpiłabym tak samo, zdecydowanie bronię jej. Myślę, że w życiu ludzie powinni najpierw kierować się tym, co dyktuje im serce, a potem dopiero brać pod uwagę ustanowione prawo. Antygona złamała je broniąc honoru rodziny i brata, co moim zdaniem całkowicie ja usprawiedliwia. Podziwiam ją za to, że miała tyle odwagi, aby sprzeciwić się Ismenie - siostrze, która kierowała się prawem, a nawet samemu królowi- Kreonowi. Nie wiem czy ja znalazłabym w sobie tyle odwagi co Antygona, jednak jestem pewna, że gdybym nie broniła honoru ukochanego brata, sumienie nie pozwoliłoby mi żyć spokojnie. Sądzę, że tak samo było w sytuacji bohaterki naszej lektury. Rozumiem, że ludzie, którzy są zdecydowanymi realistami mają inny pogląd na tę sprawę, jednak ja, niejednokrotnie już w prawdziwych sytuacjach przekonałam się, że ważniejsze są dla mnie uczucia i to, co dyktuje mi serce, od odgórnie ustalonych, czasem zupełnie niezrozumiałych praw.