profil

Felieton pt. "Dzień z życia ucznia"

poleca 85% 152 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Dzień z życia Zosi Kowalskiej :)

Każdy dzień z życia ucznia wygląda tak samo.
Rano wstaję o bardzo nieprzyzwoitej porze - przed siódmą. Zwykle w wakacje o tej porze przekładam się z jednego boku na drugi. Wstawanie, a raczej ściagnięcie się z łóżka zajmuje mi 10 minut. Idę do łazienki, ubieram się. Gdy mam jeść już śniadanie, okazuje się, że zaraz się spóźnię. Nim wyjdę z domu do szkoły, szukam w międzyczasie kluczy, butów oraz rękawiczek. A to wszystko dlatego, że mam sprawdzian na pierwszej lekcji!!! To nie do pomyślenia! Mój mózg o tej porze jeszcze śpi i pochrapuje, a ja mam pisać sprawdzian! Jestem juz wystarczająco wkurzona.
Gdy wchodzę do szkoły potykam się o wszystko, nie poznaję nawet znajomych. Przed lekcją przypominam sobie wszystko, bo jak zwykle nic nie pamiętam. Dzwoni dzwonek. Wchodzimy do klasy jakbyśmy szli na jakąś rzeź.
Nayczyciel oczywiście zwraca mi uwagę: " Kowalska nie ziewaj! Obudź się wreszcie, już się lekcja zaczęła! " Ale jak mam to zrobić, kiedy sobie wyobrażam, że leżę w cieplutkim i smacznie śpię... No co pomarzyć już nie można? Muszę chyba sobie następnym razem powieki podtrzymywać zapałkami, żeby nie zlecieć z krzesła.
Jakoś "zlatują" mi wszystkie lekcje. Najlepsze są przerwy. O tak! Tylko szkoda, że takie krótkie. Moim zdaniem dla uczniów 31 godzin lekcyjnych tygodniowo to stanowczo za dużo! Chyba trzeba zrobić jakiś najazd na ministerstwo hihi... Oczywiście każdy mówi, że co tam nauka, pestka. Gdy pójdę do pracy to wtedy będę dopiero zmęczona. A to nieprawda! Bo ja gdy przychodzę ze szkoły muszę się jeszcze uczyć i harować! A do rosły pracujący człowiek ma juz wolne. To nie fair! No ale cóż na to poradzić.
Gdy przychodzę ze szkoły, zdejmuję plecak w biegu i od razu lecę do kuchni po jedzienie, taranując psa po drodze. No przecież jak człowiek głodny to zły, więc trzeba sie posilić, zważywszy na to, że od rana nic nie jadłam. Gdy już coś "wciągnę" muszę się jakoś zrelaksować. Najczęściej zasiadam do komputera. Przeglądam różne ciekawe strony z wirusami i piszę z przyjaciółmi na gadu-gadu. No nic czas leci, a ja nawet pracy domowej nie odrobiłam! Szukam gdzieś plecaka i zasiadam do ciężkiej pracy umysłowej. Po odrobiniu prawie wszystkiego wymiękam. Mózg się lasuje i zaraz chyba się wszystko we mnie zagotuje. Stanowczo za dużo tej nauki. Trzeba gdzieś wyjść! Zazwyczaj wyciagam koleżankę za fraki i gdzieś idziemy na spacer. Muszę się komuś wygadać.
Kiedy wracam do domu przypomina mi się, że nie odrobiłam dwóch zadań z matmy. Aaaaaaa!!! Pomocy!!! Jakoś udaje mi się sklecic te zadania. No dobra jednego nie umiałam do końca rozwiązać. Najwyżej odpisze się jutro na przerwie.
Jem kolację i czytam ulubiobną książkę, gazetę lub rozsyłam sms-y do wszystkich z zapytaniem "Co słychać?" Potem leci mój ukochany film w telewizorze! Muszę go koniecznie obejrzeć. Ehh... Już późno. Idę się umyć i wyczyścić. Potem stwierdzam, że noc jest młoda i trzeba jeszcze coś zrobić hehe. Niekiedy znów idę do komputerka i słucham muzuki lub po prostu robię coś innego. Gdy już mi się ślepia zamykają jest środek nocy i wszyscy śpią. Ide w bety lulu. W międzyczasie myślę sobie, jak ten czas szybko leci. Jednak doba powinna trwać 48 godzin. a tak na nic nie starcza czasu. Nie można nic ciekawego zrobić, może jedynie tylko w weekend. Myślę, ze każdy dzień z życia ucznia jest taki sam: nudny i szary. Nauka zajmuje nam większość czasu i przez to jesteśmy zastresowani i zmęczeni.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty