Historia mrożąca krew w żyłach
Była mroźna, burzliwa, styczniowa noc. Dwoje dzieci zgubiło się w starym i ponurym lesie, o którym już wszyscy zapomnieli. Miejsce to już dawno temu zniknęło z wszystkich map świata, ponieważ kto wchodził tam, już nigdy nie wyszedł.
Deszcz lał z coraz większą intensywnościa, pioruny uderzały z coraz większą siłą. Nagle zerwał się przeraźliwy wiatr, dzieci ujrzały przed sobą ogromne, stare zamczysko, z którego dochodziły przeraźliwe jęki. Dzieci weszły do zamku. Po chwili zaczęły dochodzić do nich dziwne głosy. Duża grupa ludzi szła w ich kierunku. Tupanie, przeraźliwe śpiewy, dzieci zaczęły bać się coraz mocniej. Odgłosy zaczynały być coraz głośniejsze, jakby zbliżały się do dzieci. Nagle z ciemności wyłoniła się grupa mnichów z kapturami na głowach. Trzymając świece i śpiewając dziwne pieśni w tajemniczym języku, szli w kierunku dzieci. Zaczęły one uciekać w inną strone, ale stamtąd kapłani również nadchodzili.
Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Dzieci zaczęły głośno krzyczeć i płakać. Mnisi zabrali je i odeszli w ciemności, z których przyszli...