profil

Wywiad z Ryszardem Kapuścińskim

poleca 85% 396 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wywiad z Ryszardem Kapuścińskim

Dzisiejszym gościem w naszym programie jest ktoś, kto jest kimś więcej niż tylko reporterem - jest zarazem filozofem, wnikliwym badaczem współczesnej kultury i cywilizacji. Jego książki pozwalają zrozumieć świat współczesny lepiej niż niejedno uczone dzieło z zakresu politologii, ekonomii, socjologii itp. Krótko mówiąc, jest reporterem wyjątkowym, dysponującym nie tylko ogromną spostrzegawczością, dociekliwością, wyczuciem wagi opisywanych zjawisk, ale też jest człowiekiem niezwykle oczytanym, a przy tym myślącym samodzielnie na te tematy, które sam wybiera jako przedmiot namysłu, bo uważa je za najistotniejsze. Myślę, że dzięki temu spotkaniu wielu ludzi wyciągnie dla siebie jakieś pożyteczne wnioski.
Ja: Witam Pana bardzo serdecznie. Chcę bardzo podziękować za przybycie i poświęcenie Pana tak drogocennego czasu.
Ryszard Kapuściński: Dzień dobry. Jest mi bardzo miło, że mogę udzielić wywiadu. To dla mnie sama przyjemność.
J: Powiedział Pan kiedyś, że pisanie może dużo zmienić. Co miał Pan wtedy na myśli?
K: Nadal głęboko w to wierzę. Bez tej wiary nie mógłbym, nie umiałbym pisać. Oddziaływanie słowa pisanego jest raczej pośrednie, a może być nawet na pierwszy rzut oka, w pierwszej chwili niewidoczne, nieodczuwalne. Potrzeba bowiem czasu, aby dotarło ono do świadomości odbiorcy, czasu, aby zaczęło tę świadomość formować, zmieniać i dopiero tą okrężną drogą wpływać później na nasze decyzje, postawy i czyny. Aby pisanie mogło coś zmienić, o tym decydują nie tyle autorzy, ile przede wszystkim odbiorcy, czytelnicy, ich wrażliwość i zaufanie do słowa, ich gotowość i chęć, aby na otrzymane słowo zareagować, odpowiedzieć.
J: Czy mimo wszystko chciał Pan i nadal chce zmieniać świat poprzez pisanie? Nie ma dla Pana żadnego wyznacznika, który pokazałby dokąd można się narażać i kiedy należy się wycofać?
K: Na pewno jest zdrowy rozsądek, bo przecież tylko człowiek chory umysłowo niczego się nie boi. Gdy podróżowałem, wokół mnie zawsze było wiele niebezpieczeństw. Kilka razy nawet zacząłem godzić się ze śmiercią. Na szczęście wychodziłem z opresji bez szwanku.
J: Czytałem Pana książkę. ?Wojna futbolowa?. Rzeczywiście zostały tam opisane sceny jak z najgorszego horroru, musi być Pan bardzo opanowany skoro zachował Pan zimną krew.
K: Czytał Pan tę książkę? Bardzo mi miło. Mam nadzieję, że Pana nie zawiodłem. A co do zimnej krwi, to nie do końca, po prostu nauczyłem się, że trzeba uszanować ludzi na ich własnym terenie i dać do zrozumienia, że to oni są władcami. To ich uspokaja.
J: A tak właściwie to dlaczego został Pan reporterem literackim?
K: Chyba sam tego do końca nie wiem. To dojrzewało we mnie od moich najmłodszych lat. zawsze fascynował mnie obcy świat, nieznani ludzie. Interesowała mnie także literatura, to właśnie przez nią najpierw poznawałem odległe krainy, później stawały się dla mnie rzeczywistością.
J: Czy to prawda, że w swojej pracy nie używa Pan dyktafonu, tylko od czasu do czasu zapisuje kilka słów w notesie?
K: Ludzie nie oswojeni z techniką, z mediami, widząc mikrofon zaczynają inaczej mówić, w sposób bardziej oficjalny. Odruchowo się cenzurują, ich język robi się sztywny, nienaturalny. Trzeba wtedy długiego czasu, aby ich otworzyć, a zwykle nie ma takiej możliwości. Dlatego myślę, ze reporter musi wyrobić w sobie umiejętność zapamiętywania ważnych rzeczy, aby jego słuchanie było jednocześnie mechanizmem selekcji. To bardzo przydatne.
J: To bardzo ciekawe. Też muszę kiedyś tego spróbować. A nie myślał Pan kiedyś, że już wszystko zostało napisane i nie ma sensu dalej tworzyć?
K: Można tak na to spojrzeć, ale można też uznać to za wyzwanie. Coś zostało napisane, ale jednak jeszcze coś nie zostało napisane. I w to wskakujemy, i to jest wtedy ciekawe! Nigdy rzeczywistość nie jest opisana w sposób całkowity, kompletny. Nikt nie osiąga jej stuprocentowego obrazu. Dlatego warto samemu przyjrzeć się bardziej szczegółowo, dojrzeć inne aspekty problemu czy sytuacji.
J: Słyszałem, a nawet przekonałem się czytając Pana książkę, że nie ocenia Pan ludzi czy też zdarzeń. Dlaczego? Jest jakiś tego powód czy może próba ucieczki od problemów, których nie da się do końca wyjaśnić, usprawiedliwić?
K: Tak, mam powód, po prostu ocenę zostawiam moim czytelnikom. Nie chcę im narzucać swego światopoglądu, pragnę, aby sami wyrabiali w sobie umiejętność oceny, to bardzo ważne w życiu. Inni ludzie mogliby mnie nawet potępić za taki czy inny pogląd, dlatego uważam, że każdy ma prawo do własnego, nie narzuconego zdania.
J: Rozumiem, to bardzo szlachetne z Pana strony. Nigdy jeszcze od tej strony nie pomyślałem. Chciałbym na koniec zapytać o jedno. Czy nie żałuje Pan niczego, co dotąd Pan osiągnął w życiu zawodowym?
K: Z pewnością mogę oznajmić, że jestem zadowolony z tego co przeżyłem, bo nie osłabiło mnie to, a przeciwnie wmocniło i jestem za to wdzięczny losowi.
J: Czy zechciałby Pan coś dodać na koniec? Jakieś hasło przewodnie na życie?
K: Tak, chciałbym powiedzieć, żeby ludzie mimo wszelkich trudności i niepowodzeń nie starali się zamykać w wewnętrznej skorupce, a wychodzili naprzeciw problemom, ludziom i starali się zrozumieć świat takim jakim on jest. Dziękuję.
J: Bardzo dziękuję za wywiad. Na pewno dał wielu ludziom dużo do myślenia. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za przybycie.
K: Ja także dziękuję za mile spędzone chwile.

a.f (kotek566)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut

Podobne tematy