profil

Przeżyj to jeszcze raz- sprawozdanie z lekcji na której poznałam tę lekturę

poleca 84% 2726 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Otworzyłam najpierw jedno oko, zaraz potem drugie... I natychmiast je zamknęłam z powrotem. Oczywiście, już po tym, jak uciszyłam budzik moją poduszką... Spałam dalej. Jakiś czas później ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu. Tym razem skapitulowałam. Jedną ręką zaczęłam szukać słuchawki (nie otwierając oczu). Dałam sobie spokój zaraz po tym jak strąciłam szklankę... „Ehhh, chyba dzisiaj nie jest mi dane dłużej pospać” – pomyślałam i w końcu zaczęłam rozmowę. – Aniu, dobrze, że jeszcze nie wyszłaś. Weź klucze, wrócę dziś później. I nie spóźnij się do szkoły, papa! - Chwilę patrzyłam na słuchawkę dość tępym wzrokiem. Potem powoli przeniosłam wzrok na zegar. Była za piętnaście ósma.... „Pierwsza matma... Hmmm, no trudno coś się wymyśli, jakoś to będzie.” Ale jak zwykle pomyliłam się. Dzień, który zaczął się w taki sposób nie mógł być miły ani przyjemny. Trafiłam w środek niezapowiedzianej kartkówki. Nieprzytomna usiadłam na krześle i zaczęłam nerwowo przepisywać zadania z tablicy. Chyba nie muszę mówić, że połowy nie zdążyłam zrobić, a ta druga część też pozostawiała wiele do życzenia. „Trudno się mówi, byle przetrwać do końca...” Gdy zadzwonił dzwonek wstałam i powlokłam się w stronę sali od polskiego. „No dobra, czym jeszcze macie mnie zamiar dobić?” – myślałam dość nieżyczliwie o istotach znajdujących się w obecnej chwili w pokoju nauczycielskim...
Po jakichś pięciu minutach weszłam do sali i bez sił „położyłam” się na ławce. „Jeszcze tylko sześć lekcji. DAM radę! MUSZĘ dać radę...” Spojrzałam ciężkim wzrokiem na polonistkę. Jej mina daleka była od pogodności, radości, a przede wszystkim życzliwości. Nawiedziły mnie jakieś złe przeczucia... Niebezpodstawne zresztą. Chwilę potem wyciągałam karteczkę do króciutkiej kartkóweczki. Na osłodę ów sprawdzianik był z lektury, którą znałam tylko ze słyszenia... „Hmmm, co my tu mamy? , proszę, proszę! No to zaczynamy wielkie <ściąganie>...” Opisz w kilkunastu zdaniach podróże Małego Księcia po różnych planetach... Na następne pytania już nawet nie zwracałam uwagi i zaczęłam wszystko bezwstydnie przepisywać od koleżanki z ławki... Po skończonej kartkówce poczułam lekkie wyrzuty sumienia, jednak postanowiłam nie zwracać na nie zbytniej uwagi. Pewna, że już na tej lekcji raczej będę miała spokój, zaczęłam nawet słuchać. Temat lekcji brzmiał: „Mały Książę” – rozważania na temat książki dla dorosłych i dla dzieci”. – Oprócz tego proszę mi jeszcze powiedzieć, o czym tak naprawdę jest ta książka? – dopowiedziała jeszcze nauczycielka. Zaczęły się zgłaszać osoby. Te co zwykle...

-Wydaje mi się, że „Mały Książę” to książka i dla dorosłych i dla dzieci, ponieważ ci pierwsi będą mogli dostrzec różne utyte znaczenia i symbole, natomiast młodsi czytelnicy potraktują ją jako kolejną bajkę, opowiadaną do snu. Myślę, że sięgają po nią obydwa pokolenia.

-Nie zgadzam się z tobą! Powiem ci szczerze, że znam chyba ze trzech dorosłych, którzy przeczytali tę książkę! Gdy zaproponowałem mojej ciotce, żeby ją przeczytała, to powiedziała, żeby sobie z niej nie robić żartów. Ona małym dzieckiem nie jest, a przecież to lektura szkolna. Taka sama sytuacja była w paru innych przypadkach. Dorośli nie czytają już dzieciom tak często bajek jak kiedyś.

- Ja już trochę zmienię temat. Chciałam tylko powiedzieć, że mnie ta książka nauczyła lepiej dostrzegać to, co ukryte i niewidoczne z zewnątrz. Starać się patrzeć w głąb człowieka. Powiedziała mi, że zawsze należy doceniać miłość i przyjaźń, jakimi obdarowują mnie inne osoby. Dzięki tej właśnie książce zaczęłam głębiej poznawać tajemnice i prawa, które rządzą miłością, a także przyjaźnią. Zauważyłam, że prawdziwa miłość, przychodzi nie z zewnątrz, lecz z wewnątrz. Zobaczyłem, że nie należy patrzeć tylko na samego siebie, ale na inne osoby przede wszystkim.

- Tak, tak.... Ale nie brnijmy już w banały. To przecież każdy wie.....
W tym miejscu ocknęłam się z jakiegoś dziwnego odrętwienia. Senność przeszła jak ręką odjął. Zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście są to takie banały. Przy tym wszystkim nauczycielka spojrzała na mnie nader wyraźnym wzrokiem. „Mam zabrać udział w dyskusji! No dobrze, tylko pytanie jak, skoro w ogóle nie wiem o co chodzi w tej książce.” – udałam, że nie widzę jej wzroku.

- Ja się jeszcze chciałem wypowiedzieć! – znów się ktoś zgłosił, nieświadomie mnie ratując od pały, z powodu nieznajomości lektury. – Wracając do pytania: o czym właściwie jest ta książka? Myślę, że autor chciał tu między innymi pokazać kontrasty w postawie dorosłych i dzieci. Podobno światem rządzą dorośli, jednak ja uważam, że nie jest to całkowita prawda. Jeżeli by tak rzeczywiście było, to świat byłby siedliskiem gonitw za pieniędzmi, byłby całkowicie bez wyobraźni, jaką przecież w większej części posiadają dzieci.

- Dobrze, to by było na tyle na dzisiejszej lekcji. Proszę samemu zrobić notatkę. To będzie wasze zadanie domowe. – Zaraz potem wyszłam z klasy z postanowieniem, że zaraz po przyjściu do domu sięgnę po tę książkę.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty