profil

Kicz i arcydzieło. Napisz recenzje 2 filmów: „Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka” oraz „Czerwony kapturek – prawdziwa historia”

poleca 85% 194 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Recenzja: Kicz i arcydzieło.

Ostatnie wakacje obfitowały w liczne premiery światowego i polskiego kina. Ludzie w każdym wieku wybierali się na seanse filmowe w letnie wieczory. Trafiłam tam i ja. Szczególnie zapadły mi w pamięć dwa filmy. Jeden, to godna obejrzenia wspaniała przygoda z piratami z Karaibów, drugi zaś, to przereklamowany kicz pt.: „czerwony kapturek – prawdziwa historia.

„Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka” to film przygodowy, którego reżyserem jest Gore Verbinski, scenarzystami Ted Elliott i Terry Rossio,
a scenografem Rick Heinrichs. Za zdięcia odpowiedzialny jest Dariusz Wolski, za kostiumy Liz Dann i Penny Rose, a za muzykę Hans Zimmer. Film trwa 150 min, pojawił się w kinach 07.07.2006 roku, a oryginalny tytuł brzmi: „Pirrates of the Caribbean: Dead Man’s Chest”. Akcja filmu rozgrywa się w kilku miejscach, w Port Rogal, Torturze, na wyspach, statkach i otwartym morzu. Głównymi bohaterami filmu są: Jack Sparrow, William Turner i Elizabeth Swann.
Akcja filmu rozpoczyna się od aresztowania Willa i Elizabeth w dniu ich własnego ślubu. Will w zamian za wolność swoją i ukochanej musi znaleźć Jacka i zdobyć jego niezwykłą busolę. Później Will oraz Jack zawierają układ
i podróżują razem w poszukiwaniu klucza do tytułowej skrzyni. Później Willowi udało się ukraść klucz do skrzyni i oszukać Davy’ego Jonsa – kapitana „Latającego Holendra”. W tym samym czasie Jack w Tortudze spotyka Elizabeth oraz komodora Norringtona i razem z nimi wyrusza na wyspę, gdzie zakopana jest skrzynia. Elizabeth, Jack, Norrington i Will lądują na wyspie, gdzie dochodzi między nimi do kłótni o serce Davy’ego Johnsa, które znajduje się w skrzyni. Komodorowi udaje się ukraść serce i dostarcza je zarządcy Kompanii, Beckettowi. „Czarna Perła” wraz z kapitanem (Jackiem) zostaje zatopiona przez krakena (potwór morski wysłany przez rozzłoszczonego Davy’ego). Elizabeth i William udają się do czarownicy, która proponuje im pewien sposób uratowania Jacka. Ich nowym kapitanem zostaje Barbossa. Tutaj akcja się urywa i pozostawia wiele niejasności, które jednak mają być rozwiane w następnej części.

Uważam, że gra aktorska w filmie jest doskonała. Bohaterowie rewelacyjnie przedstawiają i odgrywają swe role. Williama gra Orlando Bloom, jak wiemy znakomity aktor, a w filmie nieziemsko przystojny pirat. Do jego gry nie można mieć żadnych zastrzeżeń. W Elizabeth Swann wcieliła się piękna Kiera Kinghtley. Sprawia ona bardzo dobre wrażenie. Co ciekawe twórcy postanowili dodać postaci Elizabeth nieco komizmu - przykładem może być scena na plaży, kiedy to Will, Jack i dawny adorator Elizabeth toczą ze sobą walkę. Johny Depp jeden z najlepszych aktorów Hollywood jest jak zwykle genialny, a w rolę korsarza wciela się znakomicie. Bądźmy szczerzy – tej roli nie mógłby zagrać nikt inny. Jego ruchy, uśmiechy, szaleńcze gesty – tego po prostu nie da się skopiować przez inną gwiazdę. Oprócz tej trójki istotne dla całej fabuły role, obsadzili także Jack Davenport (Norrington), Bill Nighy (Davy Jones) oraz Stella Skarsgad (Billy „pętelka” Turner). Najlepszą rolę odegrał oczywiście Bill Nighy, który oprócz tego, że grał podczas ogromnych upałów, to jeszcze musiał nosić kostium kapitana – kałamarnicy przez cały czas! Trzeba przyznać, że to właśnie on wykreował bohatera, który z jednej strony jest przesiąknięty złem, lecz słuchając jego tragicznej historii łezka może się zakręcić w oku. Bardzo dobrze spisała się również załoga Latającego Holendra. Do premiery Piratów 2, byli oni ukazywani jako duchy lub widma piratów służących pod banderą tego statku. Bruckheimer zrobił z nich ohydne monstra, przypominające do złudzenia różnego rodzaju morskie stworzenia. Sam kapitan – Davy Jones – zamiast głowy ma kałamarnicę, jeden z członków jego załogi przypomina rekina-młota, a jeszcze inny zamiast głowy ma muszlę raka.
Po raz kolejny potwierdza się teza, iż nic, co wyjdzie spod ręki Hansa Zimmera, nie może być słabe. Muzyka w "Skrzyni Umarlaka" jest naprawdę bardzo dobra. Najlepsze wrażenie robi oczywiście główny motyw, ale rozmaite inne utwory, brzmią doskonale i świetnie wpasowują się w tło, podkreślając niepowtarzalny klimat filmu. Nie inaczej jest z udźwiękowieniem -dźwiękowcom trudno cokolwiek zarzucić, swoją pracę wykonali bez zarzutu. Wspomnę jeszcze o niezwykle realnie brzmiących odgłosach wydawanych przez krakena.
Pora na bardzo realistyczne efekty specjalne. Również i pod tym względem twórcy spisali się znakomicie. Bardzo dobrze wykonano walki na morzu. Szkoda, że jest ich w filmie tak niewiele. Świetnie wygląda również kraken. Bestia ta nie została jednak ukazana w całości, dzięki temu ilekroć potwór nie pojawiał się na ekranie, napięcie rosło do granic możliwości. Mówiąc o efektach specjalnych, grzechem byłoby pominąć załogę statku Davy'ego Jonesa i realistyczność w ich animacji. Z kolei wspominając o tym statku, należałoby rzec parę słów na temat scenografii. Otóż okręt Davy'ego Jonesa to istne mroczne arcydzieło. Patrząc na niego i jego marynarzy, można aż poczuć współczucie do załogi okrętu - a każdy z jej członków musiał w końcu odsłużyć na statku ponad sto lat. Jednak "Piraci z Karaibów" to nie tylko atmosfera mroku. Wręcz przeciwnie. Wystarczy bowiem zawiesić oko na pięknych krajobrazach, które serwują nam twórcy w momencie, gdy Will dociera na wyspę zamieszkaną przez plemię kanibali.
Trzeba przyznać, że sceny w pewnym momencie mrożą krew w żyłach (na przykład walka na ogromnym młynie, czy szaleńczy skok „o tyczce” Jacka Sparrowa nad przepaścią), ale żeby wszystko ułagodzić reżyser praktycznie w każdym miejscu wprowadza jakiś element humorystyczny.


„Czerwony Kapturek: prawdziwa historia” to animowana komedia wyreżyserowana przez Corry’ego i Dodda Edwards oraz Tonny’ego Leecha. Produkcja zajmował się Marice Kanbar, a dystrybucją Monolith Films. Film stworzony w USA, trwa 80 min, bez ograniczeń wiekowych. Premiera na świecie odbyła się 25.12.2005 roku, a w Polsce 03.03.2006 roku. Oryginalny tytuł brzmi: „Hoodwinked! The True Story of Red Riding Hood”. Film jest dubbingowany: Grzegorz Pawlak – Komisarz, Jolanta Fraszyńska - Czerwony Kapturek, Aleksander Mikołajczak – Woolworth, Piotr Machalica – Wilk, Adam Ferency - Nicky Flippers, Michał Milowicz – Jaspeth, Jerzy Kryszak - Królik Boingo, Jarosław Boberek – Drwal, Miriam Aleksandrowicz – Babcia.
Akcja rozpoczyna się, gdy w domku babci trwa posiedzenie policji za zakłócanie porządku. Wilk, babcia, Czerwony Kapturek i drwal przesłuchiwani są przez Nicky’ego Flippersa i prezentują swoją wersję wydarzeń. Czy ktoś z czwórki podejrzanych jest tajemniczym Smakoszem, który okrada cukiernie z przepisów na słodycze? Detektyw żaba skutecznie zadając pytania zmierza do rozwiązania zagadki smakosza. Przy okazji rozwiązuje kilka innych spraw i wyciąga na światło dzienne kilka rodzinnych tajemnic. Tyle o fabule, nie ma się co rozpisywać bardziej, bo film jest krótki.

Jestem przekonana, że wykonanie tego filmu zdecydowanie należy zaliczyć, jako porażkę. Zarówno pod względem animacji komputerowej, jak i pod względem muzyki. To, co oglądamy na ekranie cofa się w historii animacji wielkoekranowej. Nie ma tutaj praktycznie żadnych nadzwyczajnych rzeczy, wszystko jest, albo gładkie, albo futrzaste, nie mówiąc o jednakowych drzewach, które różnią się wyłącznie wysokością i grubością pnia. Same postacie wyglądają jak z bajki, z akcentem na karykatury. Dlatego ich twarze wydają się niesympatyczne, zaś samo patrzenie na film do najmilszych przeżyć nie należy.
Co do muzyki, mam bardzo mieszane uczucia. Podczas filmu, zanudzani jesteśmy wstawkami muzycznymi w stylu piosenek przedszkolnych. Efekty muzyczne nie są dobrane do scen. Sama muzyka irytuje, przeszkadza, rozprasza oraz jest banalna.
Film braci Edwards z opowieścią o Czerwonym Kapturku ma niewiele wspólnego, a miejscami wręcz kpi z oryginalnej wersji braci Grimm. W filmie występują zarówno postaci z tej bajki, jak i zupełnie z nią nie związane. Jest zając Kicaj, wiewiórka Wiercik, w końcu miś Porucznik, no i żaba Detektyw, w roli policjantów występują ni z tego ni z owego 3 małe świnki, które też grają jakby były „nie z tej bajki”. Główna bohaterka to nastoletnia buntowniczka, która chce ruszyć na podbój świata, zaś narysowana została jako postać z japońskiej kreskówki. Wilk jest sympatycznym dziennikarzem, goniącym za sensacją i chcącym za wszelką cenę dociec prawdy. Tępy Drwal, mistrz jodłowania, bierze udział w castingu do reklamy. Nie zapominajmy jednak o najbardziej odmienionej postaci: prowadzącej „podwójne życie”, uwielbiającej ekstremalne sporty Babci, której kark zdobi tatuaż z trzema „G”. Całą czwórkę przesłuchuje żaba, detektyw-dżentelmen. Warto wspomnieć jeszcze o dwóch postaciach, z którymi sceny w filmie są najzabawniejsze. Pierwszą z nich jest grający na banjo kozioł, kolekcjoner poroży, a drugą pomocnik Wilka.
Sama fabuła wydaje się infantylna, nawet jak na bajkę o innym przebiegu. W sumie w filmie nic nie zaskakuje, brak jest elementów grozy, jak i fragmentów, które pozwalają wczuć się w klimat produkcji. Zdecydowanie nie jest to kino wysokich lotów, a już na pewno nie film, który koniecznie trzeba zobaczyć.

Podsumowując chciałam gorąco polecić niezwykły i fascynujący film pt.: „Piraci z Karaibów: Klątwa Umarlaka”, a odradzić animowaną komedię kryminalną pt.: „Czerwony Kapturek: prawdziwa historia”. Jeśli bardzo chcecie to zobaczcie najgorszą bajkę w historii, ale uwierzcie mi, że podzielicie moje zdanie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem