profil

Ferdydurke - streszczenie

poleca 85% 719 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Bohaterem powieści jest Józio - trzydziestoletni początkujący pisarz, który budzi się pewnego dnia z uczuciem rozbicia, nieautentyczności, rozkawałkowania. Bohater pragnie znaleźć formę własną. Jego perypetie w trzech miejscach: w szkole, na stancji u Młodziaków i w szlacheckim dworku w Bolimowie to właśnie próby znalezienia formy własnej, tzn. autentyczności. Do domu Józia przychodzi profesor Pimko, który po krótkim egzaminie stwierdza, że zabiera Józia do szkoły. Bohater cierpi tam tortury wieku dojrzewania. Nauczyciele zwani belframi upupiają w tej szkole młodzież, tzn. zdrabniają, narzucają uczniom gębę, czyli maskę, formę, pozę. Chcą uczynić z nich chłopięta. Część uczniów poddaje się temu przymusowi, inni buntują się, ci zwani są chłopakami. Józio zgodnie z intencjami ciała pedagogicznego ma zostać chłopięciem. Poddawany jest pewnym przymusom, zwłaszcza przymusowi wielbienia wieszczów (lekcja profesora Bladaczki). Sytuację bohatera zmienia nieco słynny pojedynek na miny między Miętusem a Syfonem.Syfon robi miny wzniosłe, natchnione, wyrażające niewinność, Miętus zaś odpowiada repertuarem min wulgarnych, trywialnych, wyrażających bunt przeciwko upupieniu. Sytuacja kończy się ogólną bijatyką. U Gombrowicza nosi ona nazwę "kupy". Jest to stan, gdy świat zostaje wybity z formy, gdy ludzie na chwilę tracą swoje maski, obnażają swoją autentyczność. Następny epizod dotyczy pobytu Józia na stancji u Młodziaków. Pimko umieszcza go tam, bowiem uważa, że Młodziakowie nauczą go naturalności. W domu inżynierostwa Młodziaków, według ich własnych deklaracji, panuje kult nowoczesności. Rodzice zachęcają Ziutę, aby miała nieślubne dziecko, pozwalają jej na pełną swobodę. Józiowi zostaje na pensji przyprawiona gęba staroświeckości. Bohater marzy o formie własnej, próbuje się od tej gęby uwolnić. Robi to demaskując rzekomą nowoczesność Młodziaków.Wywołuje konsternację, w czasie obiadu obmyśla podstęp po to, by ostatecznie zdemaskować sztuczność Młodziaków. W tym celu umawia Ziutę z dwoma adoratorami, jej kolegą Kopyrdą i profesorem Pimką. Ponadto prosi przypadkowego włóczęgę, aby w odpowiednim momencie stanął za oknem z gałązką w ustach (ma to wzmocnić atmosferę absurdu). Plan Józia się powiódł, bowiem rodzice, ujrzawszy dwóch adoratorów, wypadli z formy, powstało zamieszanie, czyli kupa. Bohater zatem odzyskuje wolność, ale na krótko.

Następny epizod ma miejsce w Bolimowie. Józio udaje się tam razem z Miętusem, który chce się zbratać z parobkiem. Ciotka przyprawia Józiowi gębę niedojrzałości, traktuje go jak dziecko. W Bolimowie obowiązuje konwenans pana i chama, więzi on obie strony, bo zgodnie z nim muszą się zachowywać państwo i służba. Jednym ze składników konwenansu pana jest przywilej bicia, natomiast bycie chamem oznacza przyjmowanie własnej niższości ze spokojem. Konwenans ten burzy Miętus, który brata się z parobkiem Walkiem. Miętus zabiega o to, aby Walek go uderzył, w wyniku tego ujawni się sztuczność tego układu pan - cham. Skutek jest inny niż przewidział Miętus, bo Walek, uderzywszy Miętusa, przejmuje rolę pana, zaś bity Miętus rolę chama. Układ został tylko odwrócony, nierozbity. Do akcji przystępuje wtedy Józio, który wie, że trzeba doprowadzić do kupy, do sytuacji, kiedy wszyscy zostaną wybici ze swoich ról. Do owej kupy dochodzi pewnej nocy, gdy Walek zostaje przyłapany w kredensie i posądzony o kradzież srebra. Zostaje zbity po pysku, na pomoc przybywa mu Miętus, a za oknem zjawia się chłopski tłum. Następuje ogólna bijatyka, pan jest zbity po mordzie, pani skompromitowana udziałem w bójce, a przestrzeń dworską wypełnia chłopska dzikość. Józio ucieka, ale nie sam, decyduje się porwać Zosię, dziewczę ze szlacheckiego dworku. I w ten sposób popada w następny stereotyp, konwenans, tzw. raptus puelle, czyli porwanie dziewczyny. Józio nie znalazł zatem formy własnej. Poszukiwania bohatera okazują się bezowocne, bowiem w świecie innych ludzi nie można mieć własnego kształtu, nie można być sobą, bo każdy napotkany człowiek narzuca nam formę. Od tej formy można uwolnić się na bardzo krótko i jest to tylko pozorne dobrodziejstwo, ponieważ forma więzi osobowość, ale bez formy jesteśmy nikim.

Forma sytuuje nas w zbiorowości. Podstawowy problem powieści to sprawa Formy. Forma to stereotyp w myśleniu, działaniu, wypowiadaniu się. Zarówno jednostka jak i społeczeństwo nie mogą istnieć bez formy. Człowiek wyraża się nie bezpośrednio, nie spontanicznie, lecz za pomocą formy, tzn. z gębą, którą narzuca mu drugi człowiek. Związki człowieka z innymi ludźmi to wymiana masek, schematów. Człowiek może podjąć próbę walki z tymi schematami, ale niezbędnym warunkiem jest świadomość nieautentyczności, tego, że jest się uwięzionym. Można też reżyserować czyimiś zachowaniami wtedy, gdy rozpozna się wzór, konwenans, rolę.

Podoba się? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Materiał opracowany przez redakcję

Czas czytania: 4 minuty