profil

Budzą mój podziw i uznanie, a jednocześnie zaskakują. - z elementami opowiadania.

poleca 85% 133 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Budząc się rano jak zwykle zaświtała we mnie chęć zmian. Taki standardowo – porankowy epizod chęci samodoskonalenia. Tym razem, idąc tropem literatury, w jaką obecnie szczegółowo wnikam, podjęłam decyzję: za wzór do naśladowania w dżungli życia wezmę bohaterów tychże dzieł. Za autorytety postawić sobie należy zazwyczaj osoby, które rzeczywiście są godne tego przydomka. Stanowczo można określić tak, niektórych przedstawicieli wyimaginowanych zapisków autorów, pełnych moralnego bagażu doświadczeń, mniej lub bardziej wartościowych – wybrałam te wartościowe.
Decyzja podjęta. Należy dokonać stosownego wyboru. Więc, kogo uważam za wzór – pomyślałam myjąc zęby.
Autorytet pierwszy: Vida Winter. Tak, to osoba godna podziwu. Jako bohaterka powieści Diany Stetterfield zaskoczyła nas swoją niezwykle „płodną” wyobraźnia. W „Trzynastej opowieści” jawiła się mi jako autorka najpoczytniejszych kryminałów świata, książek – bestsellerów, swą sprzedażą przerastających ilość sprzedanych egzemplarzy Biblii. Zdaje mi się, że w połączeniu z jej życiową energią, charyzmą, stanowczością i operatywnością daje to obraz kobiety sukcesu. Jednak, to tylko jedna strona jej złotego medalu w kategorii „Mój życiowy dorobek”, po drugiej widzimy kobietę skrzętnie ukrywającą w zakamarkach posiadłości siostrę – jaką darzy miłością absolutną. Madelline Angelsfield – jej siostra przyrodnia, to kobieta niepełnosprawna umysłowo, ciężko doświadczona przez los. Vida, posiadając ogromny majątek, owszem, mogła jego część przeznaczyć na najlepsze Ośrodki Opieki, Hospicja… Jednak, rodzina była dla niej priorytetem. Ta umiejętność rozgraniczania aspiracji zawodowych od rodzinnych wartości, w obecnych czasach będąca towarem deficytowym, jest wyjątkowo cenna. Otworzyłam więc notatnik i wielkimi literami wpisałam: pomóc mamie w kuchni, zadzwonić do brata, odwiedzić babcię. Może notatki nie świadczą o mnie najlepiej… Co byłoby, gdyby ktoś je przejął, zajrzał? Dopisuję więc: zakupić mini kłódkę, kluczyk do łańcuszka. Ha! Potrafię być jak panna Winter, chociaż organizacją jej dorównam, spełniając chociaż w części, ambitne postanowienie autodoskonalenia.
Drugi bohater budzący mój podziw przyszedł mi na myśl smarując tosty miodem. Ta pozornie kuriozalna czynność przypomina mi przywiązanie do szczegółów, jakie jest domeną Artemisa Fowla. Perfekcjonizm. Cecha jakiej mi najbardziej brakuje, to ułamek tego, czym jest to abstrakcyjne w moim trudnym przypadku określenie. Ten nastoletni złodziej – geniusz, dokonywał kradzieży poza zasięgiem wyobraźni doświadczonych przestępców. Zaskakujący może być fakt, że postać jaka mnie intryguje jest… Intrygantem, niejednokrotnie hipokrytą, jednak w tym wszystkim zawsze, głęboko w nim były moralne pobudki tych działań. To właśnie zwracanie uwagi na sprawy małe pomogło mu dokonać rzeczy pozornie niemożliwych do realizacji. Każda operacja, każda aparatura –wszystko opracowane na każdą ewentualność. Dopisuję więc: rozsądek. Krok po kroku, dzień po dniu, uda się mi być może zapobiec głupocie za głupotą. Skoro w tylu tomach powieści o tej postaci, go dostrzegam, to może jest możliwy. O genialny Artemisie, bądź mym duchowym przewodnikiem!
Czego jeszcze brakuje w nowej mnie? Mam być rozsądna, zorganizowana, obudzić wartości rodzinne… Podążając szlakiem literatury nieobowiązkowej zahaczę jeszcze o wiarę, głęboką ufność w potęgę Boga. Tę nutkę religijności obudził we mnie widok „Oscara i Pani Róży” na szafce nocnej – książki do jakiej wracam systematycznie, gdy trawią mnie: niepewność, sentymentalizm… Bohater mini powieści Erica Emmanuela-Shmitta, tytułowy Oscar, to paroletni pacjent szpitala. Ciężko choremu chłopczykowi pozostaje parę dni życia. W codziennych listach do… Pana Boga, niczym podwórkowemu przyjacielowi opowiada o tych trudnych dniach. Trudnych – dla nas, udających dojrzałych ludzi, zamkniętych na dziecięcą ufność, zamykających wołanie serca, krzykiem rozumu i schematów świata „dorosłych”. Za namową Pani „Cioci” Róży, chłopczyk próbuje traktować każdy dzień jak dekadę rzeczywistego życia. Więc targają nim miłość, żądze, zazdrość… Gdy starzeje się, budzi się w nim szacunek do świata, Boga. Czy zapisać notkę o religijności? Oscar, zadziwiający swoją dojrzałością, podpowiada cichutko: „Zostaw to dla siebie” – sadzę, że ma racje.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty