Był smutny, listopadowy dzień, padał deszcz. Od czasu do czasu zza chmur wyjrzało na chwile blade, zamglone słońce. Nudziłam się, więc podeszłam do mojej małej biblioteczki i wyjęłam z niej książkę. Była to książka Lucy Maud Montgomery pt.: „Ania z Zielonego Wzgórza”. Była to gruba, bardzo stara książka w twardej oprawie, miała 253 strony. Została wydrukowana przez wydawnictwo Nasza Księgarnia w roku 1956. Nie zniechęciła mnie jej grubość, od razu wzięłam się do czytania.
Po przeczytaniu tej książki mogę stwierdzić, że była ona bardzo interesująca i ciekawa. Była to powieść, przedstawiająca historię małej Ani. Ania była samotna bezdomna, spragnioną ciepła i miłości rudowłosą dziewczynką, która jednak przez jedenaście lat swego życia doświadcza jedynie wrogości i upokorzenia w domu dziecka i u osób, u których mieszkała, ale nie na długo.
Życie Ani zmieniło się, gdy trafiła ona na Zielone Wzgórze z sierocińca do miejscowości o nazwie Avonlea. Było to zaskoczenie dla Maryli i Mateusza Cuthbertów, którzy spodziewali się, że przybędzie do nich chłopiec. Mimo zdziwienia zatrzymali Anię i jak się później okazało, nigdy nie żałowali swej decyzji. Mało tego, byli z niej bardzo dumni. U Maryli i Mateusza odnalazła swój wymarzony dom, prawdziwą przyjaciółkę i miejsce, gdzie swobodnie mogła snuć swoje marzenia. Ania miała bardzo bujną wyobraźnię, dzięki której często trafiała w tarapaty.
Dzieje sympatycznej dziewczynki nierzadko wywoływały na mojej twarzy uśmiech, a w oczach często błyszczały mi łzy. Nie wyobrażam sobie, jak ktoś może nie lubić Ani Shirley. Jej historia była ponadczasowa, bohaterowie zdali się pozostawać wiecznie młodzi w moich wspomnieniach, a wartości, których uczyła ta mądra książka, spokojnie mogła być jeszcze wpajana naszym dzieciom, wnukom i prawnukom.
Gorąco polecam tę wspaniałą książkę!!
MARTAWRZASK23 To nie jest recenzja, ale ja też polecam książkę ma wartości, których nie mają ine książki
odpowiedz
to nie jest recenzja
I co to ma być ???
To jest normalne opowiadanie .
Wole se sam/a napisać !