profil

Opowiadanie

poleca 85% 983 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Moja przygoda zdarzyła się podczas wakacji 2006. Wybrałem to zdarzenie
z wielu względów, ale najważniejszym z nich była pamięć.
Był piękny lipcowy poranek. Wraz z moim bratem Rafałem wybrałem się na Sekułę pojeździć na rowerach. Nic nie zapowiadało dalszego ciągu zdarzeń. Jeździliśmy już dobrą godzinę, gdy nagle Rafał zaproponował abyśmy poskakali sobie z „hopki”. Nigdy tego nie robiłem, więc zaproponowałem żeby on skakał pierwszy. Skoczył. Był to długi lot. Zdawało mi się, że trwa wiele minut, tak naprawdę nie trwał nawet pół. Upadł i znieruchomiał. Już wiedziałem, co się stało. Rafał zapomniał kasku
i upadł na głowę. Już biegnąc do niego widziałem krew na jego twarzy i głowie. Nie ruszał się. Dobiegłem do niego i pierwsze, co zrobiłem to sprawdziłem puls. Wyczuwalny, ale słaby, jakby, o zgrozo, zapadł w śpiączkę. Wiedziałem, co nieco
o samarytance, gdyż wraz z kolegami z harcerstwa odbyliśmy kurs pierwszej pomocy. Od razu odciągnąłem rower i przeniosłem Rafała na równy teren,
w razie urazu kręgosłupa. Teraz widziałem dokładnie ranę. Nie była zbyt głęboka, lecz krwawiła obficie. Niewiele myśląc zdjąłem swoją koszulkę, porwałem ją
i opatrzyłem ranę. Tylko tyle mogłem zrobić. Nagle zdałem sobie sprawę, że nie wziąłem komórki i nie mogę wezwać karetki. Upewniwszy się, że Rafał leży prosto
i nic mu się nie stanie pobiegłem szukać pomocy. Nie musiałem szukać długo, gdyż już na górce ujrzałem ludzi. Szybko dopadłem szczytu wzniesienia i podbiegłem do zdziwionych ludzi. Poprosiłem żeby zadzwonili po karetkę, bo mieliśmy wypadek,
z początku byli nieufni, więc pobieżnie wyjaśniłem im sytuację. Od razu się zgodzili.
Karetka przyjechała po piętnastu minutach. Piętnastu minutach pełnych niepewności, oczekiwania i strachu. Tak bałem się. Choć nie miałem pewności i bez opinii specjalisty nie mogłem stwierdzić na pewno, to przypuszczałem śpiączkę. Gdy przyjechała karetka lekarz stwierdził, że dobrze się spisałem. Sanitariusze zmienili mój opatrunek i wnieśli Rafała na noszach do karetki. Wsiadłem z nimi i pojechaliśmy do szpitala. Była to najgorsza podróż w moim życiu. Już byłem niemal pewny, że mój brat jest w śpiączce. Wszystko na to wskazywało. Leżał bez ruchu, puls miał zwolniony. Dojechaliśmy wreszcie do szpitala. Zwieźli Rafała
na blok operacyjny by zszyć mu głowę, a mnie zostawili w poczekalni, samego.
Po jakiś trzydziestu minutach lekarz wyszedł z bloku i poprosił mnie do gabinetu.
- Niestety twój brat jest w śpiączce. – Oznajmił
Chociaż się tego spodziewałem odebrało mi mowę.
- Ale to jeszcze nie wszystko Rafał jest w śpiączce Alfa. Nie martw si…..
Więcej nie usłyszałem. Zemdlałem. Tego było za wiele. Ze zwykłej śpiączki można się jeszcze wybudzić. Ale ze śpiączki Alfa… Nie, to było właściwie niemożliwe. Prawdopodobieństwo, że Rafał się obudzi wynosiło 0,1%.
Obudziłem się. Leżałem w szpitalnym łóżku. Ktoś do mnie podszedł, ale nie zauważyłem kto. Znowu zemdlałem.
Teraz rozbudziłem się naprawdę. Właściwie to COŚ mnie obudziło. To COŚ… nie wiem jak to określić. To tak jakby połowa mnie odchodziła. Czułem się okropnie, nie fizycznie, lecz psychicznie. Zadzwoniłem po pielęgniarkę. O dziwo przyszła moja ciocia, zapłakana. Była pielęgniarką. Oznajmiła mi pochlipując, że z Rafałem jest coraz gorzej. Było tak pół godziny temu.
O 21.46 moje ciało ogarnęły wstrząsy. Dostałem jakby ataku padaczki i czułem, że jakaś cząstka mnie odchodzi, ulatuje do góry w stronę światła. Już wiedziałem. Rafał nie wybudził się ze śpiączki on umarł…
Pewnie zastanawiasz się czytelniku skąd to widziałem. Wiedz, więc, że między mną a Rafałem była nierozerwalna więź. Trudno mi to wytłumaczyć. Psychoanalitycy podejrzewają pewną więź między bliźniakami. Pewnie to było coś takiego, z tym,
że my nie byliśmy bliźniakami. Zawsze wiedzieliśmy, co drugi robi, myśli, czuje. Potrafiliśmy rozmawiać bez słów. Wiem, to może wydawać się dziwne, ale tak było. Teraz wciąż odczuwam tą więź tyle, że słabszą. O wiele słabszą. Cieszę się,
że wreszcie to z siebie wyrzuciłem. Proszę Cię tylko, czytelniku, nie drwij ze mnie,
bo wiedz, że pisząc to, przeżywałem to jeszcze raz i płakałem…

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty