profil

„Jak rzucić wieniec zielony na grób wykopany w powietrzu” – P. Jastrun. Niewystarczalność słowa wobec koszmaru doświadczeń.

poleca 86% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Po lekturze literatury dotyczącej okresu drugiej Wojny Światowej odnosi się wrażenie, iż przewodnim motywem jest śmierć. Wtedy było wiele momentów, gdy śmierć czaiła się na ówczesnego człowieka. Literatura, uświadamia nam, szczególnie młodym czytelnikom, na jak wiele sposobów można było zginąć. Najlepiej klimat tamtych dni oddaje wiersz Jarosława Iwaszkiewicza „Niepogrzebani”:

„ Moja siostra w ruinach śpi pośrodku miasta.
Dwóch poetów jak race wzniosło się w powietrze.
I w tym miejscu, gdzie ciebie zabito, wyrasta
Trochę trawy i listek drga w wiosennym wietrze. ”

„Wznoszący się” to poeci to Gajcy i Stroiński, którzy zginęli wysadzeni w powietrze przez Niemców wraz z budynkiem, gdzie pełnili służbę jako powstańcy. Przytoczyłem fragment wiersza mówiący o okolicznościach śmierci akurat tych dwóch poetów, ale przecież w ten sposób zginęły setki, o ile nie tysiące powstańców. I tutaj pojawia się także problem: jak oddać hołd ludziom, którzy zginęli w ten sposób. Przecież nie zostało nawet śladu po nich, a często nawet nie wiadomo kim byli. A więc sposobem aby uchronić ich przed zapomnieniem były symboliczne mogiły, często bezimienne, gdyż młodzi powstańcy walczyli pod pseudonimami, chowani byli również zbiorowo na przykład na podwórkach czy też skwerach. W późniejszym czasie przeprowadzano ekshumację, ale nie zawsze towarzyszyła temu pewność dotycząca tożsamości ofiar. Niemcy często przeprowadzali uliczne egzekucje, podczas których to rozstrzeliwano ludzi w papierowych workach, następnie usta zalewano gipsem, a ciała wrzucano do dołów z wapnem w celu przyspieszenia ich rozkładu. Niemal zawsze ofiary pozbawiano dokumentów. W obozach śmierci zwłoki palono w krematoriach, tak że pozostawał z nich tylko popiół. Smutną pozostałością tamtego okresu jest kurhan w Majdanku, zbudowany z ludzkich kości. W nieskończoność można by mnożyć przykłady potwierdzające fakt, że jeśli składamy dzisiaj hołd milionom ofiar to ma on raczej wymiar czysto symboliczny.

W poezji problematykę atmosfery wojny poruszał między innymi Krzysztof Kamil Baczyński ze względu na to, iż początek jego dojrzałości zbiegł się z wkroczeniem w mroczny świat okupacji. Doświadczenie wojny okazało najgłębszym przeżyciem nie tylko dla niego, ale także dla innych poetów. Doprowadziło to ich do przekonania o zmierzchu cywilizacji i kultury to znaczy totalnej Apokalipsy. W wierszu „ Z głową na karabinie” poeta ściśle określa jej istotę: niesie ona zagładę pokoleniu, które pierwsze po ponad 120-letniej niewoli urodziło się i wychowało w wolnej Polsce i które przeznaczone było do życia w pokoju i szczęściu. W wizyjnym krajobrazie nocy, pośród groźnych, tajemniczych głosów zniszczenia, dokonuje się dramat historii i człowieczeństwa. Teraźniejszość w wierszu naznaczona jest piętnem Apokalipsy, natomiast przeciwstawiony mu zostaje arkadyjski czas przeszłości. Przeciwstawienie pogłębia sens utworu: oto przeznaczeniem pokolenia Baczyńskiego jest tylko walka z bronią w ręku i śmierć.

Ogrom i niezmierzoność zbrodni pojawiły się w „Opowiadaniach” Tadeusza Borowskiego. Centralnym motywem tej prozy staje się degeneracja moralna człowieka w warunkach obozu koncentracyjnego, zanik jego godności. Borowski wykorzystuje w swoich opowiadaniach technikę behawiorystycznego zapisu, który sugeruje dokumentalno-reportażowy charakter zawartych w nich utworów. Postacią, która spaja cały cykl „Opowiadań” jest Tadek, który jest więźniem Oświęcimia i innych obozów. Narratorowi użyczone jest imię autora a także niektóre fakty z jego życia. Powoduje to uprawdopodobnienie postaci opowiadającej dramatyczne wydarzenia. Sugeruje to także poczucie współodpowiedzialności pisarza za nieludzki, sprzeczny z duchową istotą człowieka, czas pieców i krematoriów. Sama forma „Opowiadań” i sposób narracji, to znaczy brak własnych wrażeń, opinii, brak przemyśleń narratora na temat tego co się stało, tylko sucha faktografia ma na celu spotęgowanie doznań czytelnika.

„Medaliony” Zofii Nałkowskiej obejmują problematykę bliską opowiadaniom oświęcimskim Tadeusza Borowskiego. Istota oskarżenia faszyzmu wydaje się podobna lub nawet tożsama, natomiast różny jest sposób artystycznego przedstawienia tematyki obozowej. Materiał wykorzystany w „Medalionach” autorka zebrała w roku 1945 w trakcie prac w Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. Cykl ten składa się z ośmiu opowiadań: „Profesor Spanner” – opis niemieckiego instytutu naukowego produkującego mydło z ludzi; „Dno” – transport więźniarek do obozu; „Kobieta cmentarna” , „Dwojra Zielona” , „Wiza” – eksterminacja Żydów; „Dorośli i dzieci w Oświęcimiu”, „Człowiek jest mocny” – wstrząsający dokument zbrodni ludobójstwa dokonanej przez Niemców. Nałkowska nieomal zupełnie rezygnuje z odautorskiego komentarza na rzecz pełnego oddania głosu uczestnikom, świadkom – tym, którzy przeżyli. O istocie i głębi oskarżenia faszyzmu decydują najprostsze reakcje i zachowania, nie zawsze w pełni uświadomione przez opowiadających bohaterów objawy zobojętnienia, zgody na obozowy „porządek” i „rytuał”. Wypowiedzi świadków, pozbawione patosu, etycznych ocen, umiejętności rozpoznania sytuacji, są surowe lapidarne często nawet językowo i myślowo nieporadne: „ Tam nie dostałam bicia ani razu ” czy też „Kawałek chleba już też nie miałam”. Nałkowska nie próbuje komentować bezpośrednio wytrzymałości człowieka, która pomogła mu znieść nieprawdopodobne cierpienia. Nie wdaje się w żadne szczegółowe analizy zdumiewającego faktu, że ludzie potrafili przeżyć sytuacje zdawałoby się nie możliwe do przeżycia. Oddając głos swym bohaterom, szeregując fakty, wprowadzając szczególny ton do ich opisu przekazuje na pisarka swój sąd o rzeczywistości.

Na przytoczenie zasługuje także „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego” Mirona Białoszewskiego który jest jednocześnie narratorem – bohaterem uczestniczącym w wypadkach 1944 roku, opisywanych dopiero po 20 latach. Jego relacja kreuje obraz powstańczej Warszawy obserwowanej przez zwykłego człowieka. Brak tu patosu, heroicznej walki i atmosfery wojennej przygody. Tak sam Białoszewski określa cel swojej książki: „Chciałem żeby wszyscy się dowiedzieli, że nie wszyscy strzelali, chciałem napisać o powszechności powstania.” Świat przedstawiony jest światem piwnic, bram, podwórek, prowizorycznych kuchni i zbiorowych legowisk. W świecie tym odwróceniu ulegają wartości: dom staje się miejscem najbardziej niebezpiecznym, piwnica staje się mieszkaniem, kościołem, szpitalem. Najważniejsze stają się przedmioty: cegła służąca do zbudowania kuchni, skorupa garnka, łyżka. Zagrożenie śmiercią powoduje degradację formy współżycia zbiorowości, ale na ich miejsce pojawiają się nowe, zastępcze formy i rytuały. W nich przejawia się nieheroiczny heroizm zwykłych mieszkańców Warszawy. Pisarz posługuje się formami języka mówionego: słownictwo jest proste, niedbałe, w którym widoczne jest nadużywanie zaimków, powtórzeń, wtrąceń: że tak powiem, myślę. I w tym utworze uderza nas fakt śmierci ludzi, grzebanych gdziekolwiek. Jakże więc znaleźć miejsce, na którym można dziś złożyć wieniec...

Temat ten zbiega się w czasie z dniem Wszystkich Świętych, kiedy to większość z nas udaje się na groby swoich bliskich. Trudno sobie wyobrazić jak moglibyśmy oddać im hołd, gdyby nie było dokładnie wyznaczonego miejsca, na którym spoczęli. Jednak wielu ludzi składa cześć pod pomnikami pamięci Bohaterów Warszawy a także Obrońców Getta, sanktuariami martyrologii narodowej. Spacerując po Warszawie w dniu dzisiejszym można spotkać na Nowym Świecie i Krakowskim Przedmieściu liczne tablice pamiątkowe, które znaczą miejsca śmierci lub pochówku wielu osób. Wieńce i zapalone świece są wyrazem pamięci i zaprzeczają pesymistycznym przekonaniom młodych ludzi tamtych lat, że pamięć po nich i po ich męczeńskiej śmierci zaginie, że zostaną zapomniani, o czym pisze też Tadeusz Borowski w „Pieśni”:

„ Zostanie po nas złom żelazny i
głuchy drwiący śmiech pokoleń”

Uważam, że w dzisiejszych czasach znaczna część młodzieży nie jest skłonna do refleksji na temat przeszłości. Wyznawana jest reguła „carpe diem”. A to powoduje, że nikt nie ma czasu, aby zatrzymać się w swoim pędzie choć na chwilę, obejrzeć się za siebie i wspomnieć minione dni. Można się spotkać ze skrajnymi przypadkami, gdy kogoś śmieszy holocaust, gazowanie żydów, przerabianie ich na mydło. Takie postawy nie są rzadkośćią, rozpleniają się coraz bardziej i nikt nie ma pomysłu jak to zatrzymać...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 7 minut