profil

Analiza interpretacyjna poematu Czesława Miłosza pt. „Orfeusz i Eurydyka”

Ostatnia aktualizacja: 2022-02-10
poleca 84% 2882 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Johann Wolfgang Goethe Orfeusz

Czesław Miłosz żył i tworzył w XX wieku oraz w pierwszych latach wieku XXI. Sytuacja polityczna w Polsce zmusiła go do emigracji, starając się o azyl polityczny zamieszkał w Stanach Zjednoczonych, gdzie zajął się pracą naukową. Laureat prestiżowych nagród literackich, między innymi nagrody Nobla oraz Nike.

Dzieło jest poematem, to jest dłuższym utworem wierszowanym o charakterze epicko-lirycznym. Świadczy o tym obecność narratora, świat przedstawiony oraz zapis prozą z jednej strony, z drugiej natomiast przekaz informacji za pośrednictwem wypowiedzi monologicznej, odznaczającej się subiektywizmem. Napisany jest wierszem białym, wolnym, autor nie wprowadził podziału stroficznego. Podmiot liryczny nie ukazuje swojej obecności, opisuje wydarzenia z pewnego dystansu.

Poemat Miłosza ma charakter dydaktyczno-opisowy. Poeta podejmuje tematy uniwersalne. Nawiązuje do tradycji kultury antycznej przeprowadzając charakterystyczny dla literatury współczesnej zabieg reinterpretacji mitów polegający na odmiennym spojrzeniu na pewien problem, przedstawienia go
w nowym świetle.

Napisanie poematu „Orfeusz i Eurydyka” było bezpośrednią reakcją na tragedie w życiu osobistym, wiązało się ze śmiercią żony Carol. Poeta mówiąc o swoim dziele stwierdza: Pisałem ten utwór nocami, zamiast rozmyślać o śmierci żony. Sięgnięcie po mit jest próbą przeniesienia swojego osobistego przeżycia w świat obiektywny. Stanowi również pewnego rodzaju panaceum na ból i cierpienie autora.

Tematyką poematu jest wędrówka Orfeusza do królestwa cieni, mitycznego Hadesu, gdzie bohater pragnął odnaleźć ukochaną Eurydykę. Forma i sposób ekspresyjności języka różni jednak wyraźnie utwór Miłosza od starożytnych podań o losach tychże bohaterów. Według tradycji Orfeusz był królem Tracji, krainy położonej na północ od Olimpu. Jeśli pozostawać wiernym mitologicznej chronologii, należałoby umiejscowić go w czasie przed wojną trojańską, był bowiem współczesny Heraklesowi i brał udział w wyprawie Argonautów po złote runo, nadając wioślarzom muzyczny takt. Był młody i bardzo piękny. Pindar w IV odzie Pytyjskiej tak go opisuje: „grający na formindze ojciec pieśni, piękną cieszący się sławą Orfeusz”. Zasłynął jako cudowny muzyk grając na lirze. Żoną jego była nimfa drzewna Eurydyka. O ich historii dowiadujemy się z utworów Owidiusza i Wergiliusza, jednak zasadniczy wątek jest o kilka wieków starszy. Pierwszy ślad jego mitycznej obecności ma charakter nieliteracki, postać trackiego króla pojawia się na rzeźbionej płycie z VI. w. p.n.e. przedstawiającej wyprawę Argonautów. W jakiś czas później Ajschylos i Eurypides mieli umieścić postać Orfeusza w swych dziełach, wzmianki o nim pojawiają się również w dziełach Symonidesa z Keos
oraz w wielkim dziele „Wędrówki po Helladzie” autorstwa Pauzaniusza.

W IV księdze dzieła „Georgiki” Wergili nawiązuje do śmierci Eurydyki. Pisze o pewnym pszczelarzu imieniem Arysteusz, który nieświadomy pochodzenia nimfy, jednocześnie zauroczony jej urodą postawia ją złapać. Wystraszona Eurydyka ucieka, w szaleńczym pędzie nie spostrzega żmii, przez którą ukąszona oddaje ducha. Według innych podań, m.in. z opowiadań Proteusza, Eurydyka miała niejako wystraszona przez satyra z bakchicznego orszaku podczas ucieczki zostać ukąszona przez węża morskiego. Orfeusz zrozpaczony śmiercią ukochanej pocieszał się dniami i nocami grą na cytrze ( według Wergiliego instrumentem tym miała być cava testudo, skorupa żółwia ze strunami, przypominająca dar Hermesa dla rozgniewanego Apollina, z powodu kradzieży stada ). Wreszcie odważył się wejść w alta ostia Ditis uzbrojony jedynie w cudowny instrument.

Czesław Miłosz umieszcza swojego Orfeusza w świecie mu współczesnym, pośród „oszklonych drzwi” oraz „świateł aut”. Światem przedstawionym nie jest więc mitologiczna kraina sprzed czasów historycznych, takie umiejscowienie byłoby z pewnością anachronizmem. Na początku poematu autor stawia bohatera „przy wejściu do Hadesu”. Orfeusz sam winien podjąć decyzje czy jest gotów narazić swoje własne życie, aby ratować osobę mu najbliższą. Jak wynika z rozwijającej się akcji, pogoda była niekorzystna, wiał porywisty wiatr, otoczenia znikało za mgłą, a wokół miotały się liście drzew. Moment wejścia do Hadesu stanowi moment wyboru, stojąc przed wejściem, bramą do nicości bohater zastanawia się nad swoją sytuacją, zadaje sobie pytanie „czy starczy mu sił w ostatniej próbie?”. Na wspomnienie słów swojej ukochanej, traktujących o nienagannej moralności Orfeusz zostaje zainspirowany do kolejnych przemyśleń, które ostatecznie prowokują go do zmierzenia się z wyzwaniem. Bohater nie dawał wiary słowom Eurydyki, przecież „liryczni poeci mają zwykle zimne serca”. Traktował tą dysfunkcję natury emocjonalnej jako cenę, którą każdy artysta winien jest ponieść za możliwość odbycia swej wędrówki i zmierzenia się ze sztuką. Motyw ten funkcjonował od dawna, już w XIX wieku Zygmunt Krasiński mówił o poetach słowami "przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością". Motyw ten pojawiał się również u Adama Mickiewicza, był bardzo istotny. Jak dalej czytamy, „tylko jej miłość ogrzewała go, uczłowieczała”. Ormiański eseista Serj Odadijan odwołując się do powieści Goethego „Cierpienia młodego Wertera”, twierdził, iż to właśnie odrzucenie Wertera przez Lotte odebrało mu jego życie, dopóki bohater posiadał nadzieję i wizję szczęśliwej przyszłości z ukochaną, tak długo pragnął żyć, jednakże uświadomienie sobie braku tejże miłości w życiu zdegradowało go jako człowieka i zabrało mu jego tożsamość. Sama Eurydyka sprawiała, iż Orfeusz „inaczej myślał o sobie”, dawała mu siłę i stanowiła inspirację, jako motor jego działań. Zważając na pewną kanoniczną zależność, pomiędzy artystą, a jego ukochaną, można traktować Eurydykę jako muzę, natchnienie dające moc do tworzenia. Również wspomnienie i świadomość wielkiej więzi ostatecznie zmotywowało go do odważnego kroku, jakim było przekroczenie progu śmierci i wejście do królestwa cieni. Z pewnością Orfeusz bał się tej decyzji. Podobnie miotał się Dante Alighieri, kiedy prowadzony przez Wergiliusza stanął u bram piekielnych. Roztaczał się nad nimi napis, wymowny i groźny: „rzućcie nadzieję wy, co tu wchodzicie”. Średniowieczny poeta zapytał swojego mentora „mistrzu, dlaczego owe słowa ciemne takie mnie myśli przewodzą rozpaczliwe?”.
Warto zatrzymać się na chwilę w tym miejscu i zwrócić uwagę na swobodę interpretacyjną w pojmowaniu piekieł jaką pozostawia nam autor. Otóż sam poeta, bogatszy w doświadczenia wieków dziejów ludzkości nie pojmuje tego mitycznego miejsca w sposób właściwy wyobrażeniom starożytnych. Kraina umarłych, co warto podkreślić, stanowi na drodze rozwoju myśli humanistycznej odzwierciedlenie aktualnych nurtów i panujących tendencji dotyczących nie tylko elementarnych zagadnień natury filozoficznej czy teologicznej, ale też metafizycznej w ogóle. Tak więc poczynając od czasów Orfeuszowi właściwych, o ile takowy stąpał po antycznej Helladzie, piekło było kojarzone z bliżej niesprecyzowaną otchłanią, gdzie umarli mieli doznawać wiecznego utrapienia. Wiele wieków później mędrcy wieków średnich sklasyfikowali to miejsce, określając panujące tam zależności, używając prawdopodobnie jako sugestywnej wizualizacji mającej ustrzec współ ziomków przed grzesznymi czynami. W epoce romantyzmu pojęcie piekła było wykorzystywane do ukazania cierpień duchowych, najczęściej z powodu nieszczęśliwej miłości. Jak czytamy we wspomnianym wyżej dziele Goethego: „Albercie w tej myśli piekło!”. Werter miał na myśli poczucie nieodwzajemnionej miłości i to uczucie przyrównywał do krainy zmarłych. Wizerunek antycznego Hadesu zmieniał się dalej w zależności od aktualnych potrzeb, poprzez Nie-boską komedię Krasińskiego ( piekło to obóz rewolucjonistów ), przez Opowiadania Tadeusza Borowskiego, gdzie piekło jawi nam się jako niemiecki obóz koncentracyjny, aż po twórczość Herlinga – Grudzińskiego i jego wyobrażenie piekieł – łagrów sowieckich. Dalszy ciąg wiersza Miłosza, wspomnienie o postaci idącej „labiryntem korytarzy”, można odnieść bezpośrednio do Boskiej Komedii, gdzie też Dante przemierzał kolejne kręgi piekieł. Miłosz dał nam dużą dowolność interpretacyjną, biorąc pod uwagę tło wydarzeń, które skłoniły autora do stworzenia tego poematu można upatrywać w tym budynku molocha szpitalnego, jako miejsca, gdzie Miłosz podąża na spotkanie ze swoją żoną, samego siebie stawiając w roli mitologicznego króla. „Elektroniczne psy mijające go bez szelestu” mogą być postrzegane jako symboliczne ujęcie Cerbera strzegącego piekieł, a współczesny epitet stanowi stylizacje na czasy obecne. Odczytywać można to zdarzenie jako bezpośredni ukłon w stronę podań starogreckich, kiedy też opisywano pochód Orfeusza czarującego kolejne postaci stojące na straży królestwa cieni. Bohater oddalał się coraz bardziej od znanego sobie świata, zbliżając się równocześnie do celu swojej wędrówki. Autor w poemacie zwraca uwagę niejako na gabaryty omawianego miejsca, omawiając jego wielkość. Przemieszczając się dalej, wzdłuż kolejnych poziomów piekła bohater rozpoznaje niektóre z postaci, które „patrzą jakby obok, obojętni”, boji się, aby nie został rozpoznany przez tych, którym w życiu doczesnym wyrządził jakiekolwiek zło. Postaci mijające go straciły jednak „zdolność pamiętania”, ujawniają się jako bezmyślne zjawy, cicho wegetujące bez wyraźnego celu. Odnieść można specyfikę tych postaci do pochodzących pierwotnie z kultu voodoo postaci nzambi, w kulturze europejskiej znanych jako zombie. Są to fantastyczne stworzenia, zniewolone przez wyższą siłę, ślepo wykonujące polecenia, same nie zdolne do działania. Bohater przemierzając podziemia dzierżył jedynie lirę dziewięciostrunową. Odczytania tego symbolu przez połączenie dwojga elementów mogą być różnorakie. Otóż sama lira, jako instrument muzyczny symbolizuje harmonijne połączenie sił kosmicznych, zachowanie pewnego rodzaju równowagi w oparciu o miłość. Jest również pojmowana jako poskromienie dzikich zwierząt, nieokiełznanych sił i zwycięstwo nad nimi. Natomiast liczba dziewięć, jako ostatnia z szeregu cyfr, oznacza początek i koniec, pewne przeobrażenie, a więc koniec cyklu dający początek kolejnemu, odrodzenie się na nowo.

Jak dalej Miłosz pisał „muzyka nim władała, był wtedy bezwolny”. Orfeusz nie stanowił sam o swoim postępowaniu, kierowała nim siła wyższa, tutaj objawiona jako sztuka. W średniowieczu popularnym był prąd mistycyzmu, jednak już wcześniej w starożytnym Rzymie ludzie podczas swoich uczt dążyli do wzniesienia się na ezoteryczne wyżyny, aby w ten sposób połączyć się z bogami. Podobnie w Piśmie Świętym spotykamy się z prorokami, jak Izajasz czy Jeremiasz, którzy przecież nie przemawiali sami, stanowili jedynie narzędzie objawienia prawdy przez Boga, który mówił przez nich. W tradycji chrześcijańskiej prorokowanie i mówienie w imię Boga, było wiązane z natchnieniem Duchem Świętym i pewnym rodzajem misteriów. Orfeusz również nie był w stanie sam oczarować mieszkańców Hadesu, działała muzyka, magia sztuki wyrażona poprzez jego grę na instrumencie, który również był jedynie ekspresją. Owidiusz, w swoim największym dziele „Metamorphoses” tak opisuje reakcję mieszkańców podziemi na grę Orfeusza : „płakały cienie, Tantal przestał sięgać po uciekająca wode, zatrzymał się w swym kole Iksjon, sępy powstrzymały dzioby nad wątrobą Tytiosa, Danaidy porzuciły dzbany i nawet ty, Syzyfie, siadłeś na swym głazie”. Wreszcie dociera on do „pałacu rządców tej krainy”, gdzie zasiadała Persefona, królowa piekieł. Zasiadała ona na „żałobnym”, „ametystowym tronie”. Ametyst to bardzo drogi, zdobniczy kamień. W Objawieniu Świętego Jana czytamy, iż dwunasta, ostatnia warstwa Jeruzalem niebieskiego będzie wykonana właśnie z tego kruszcu. Persefona zasłuchała się w grze Orfeusza, ten w opisowy sposób przedstawił jej uroki i powaby życia na ziemi, odwołując się do jej wiedzy o tejże rzeczywistości. Prezentował postawę demagogiczną. Według podań mitologicznych bowiem, Persefona była córką bogini urodzajów Demeter, porwaną przez Hadesa.

W wyniku interwencji Dzeusa wychodziła ona z królestwa cieni, aby powrócić tam na trzy miesiące. Dlatego też posiadała ona poznanie piękna ziemskiego,
a słowa trackiego króla budziły w niej wspomnienia i dawno doświadczone emocje i uczucia. Wersy traktujące o bohaterze utożsamianym z autorem „słowa układał przeciw śmierci i żadnym swoim rymem nie sławił nicości” można odnieść do samej jego postaci. Czesław Miłosz sławił byt ludzki, a samą poezją, jako twórczością wkomponowywał się w topos „exegi monumentum”, uważał, iż sztuka stanowi o sensie życia w połączeniu z miłością. Bogini zgodziła się na wydanie mu ukochanej, jednakże pod warunkiem, iż „nie będzie z nią mówił, ani oglądał się w drodze powrotnej czy idzie za nim”. Eurydyka przedstawiona jest podobnie jak reszta dusz potępionych, stanowi cień samej siebie: „powieki opuszczone, pod nimi cień rzęs, posuwała się sztywno”. Sytuację i specyfikę wegetacji, żeby zręcznie ominąć słowo bytu, w podziemiach można skojarzyć z poglądami XIX wiecznego przedstawiciela egzystencjalizmu chrześcijańskiego Paula Stuarta. Uważał on, iż życie ludzkie przeżywane odpowiednio może być wyłącznie wtedy, kiedy funkcjonuje w połączeniu z nadzieją. Kiedy jednak nadziei, to jest perspektywy lepszego jutra, zabraknie człowiek nie jest w stanie być naprawdę człowiekiem, ponieważ odebrany zostaje mu sens bytu. Orfeusz szedł pierwszy, za nim w pewnej odległości Eurydyka prowadzona przez Hermesa. W bohaterze narastało z każdą chwilą zwątpienie, pojawiały się wątpliwości czy też na pewno ukochana znajduję się za nim, czy wciąż może mieć nadzieję. „I długo trwać miała niepewna jawa, własnych kroków liczonych w odrętwieniu”. Wreszcie, powodowany złym przeczuciem Orfeusz odwrócił się, aby sprawdzić czy też Eurydyka wciąż dotrzymuje mu kroku. Tutaj spotykamy się ze zgoła odmiennym niż w większości tradycyjnych podań o losie zakochanych schematem akcji.

Otóż, kiedy bohater odwrócił się Eurydyki nie było, nie zarysowano wyraźnie momentu straty, czytelnik może odnieść wrażenie, iż Orfeusz został faktycznie oszukany, a ona nie miała być mu wydana. Wergiliusz tak opisuje ten moment: "szaleństwo ogarnęło nieostrożnego kochanka, szaleństwo nie do wybaczenia - gdyby w ogóle bóstwa Podziemia umiały wybaczać". W zachowaniu bohatera wyraźnie zauważyć można ból połączony z rozpaczą : „Eurydyko! Jak będę żyć bez ciebie pocieszycielko!”. Objawia się pewna bezsilność, w swojej miłości bohaterowie przekroczyli próg życia i śmierci, pragnąc połączyć się na wieki. Orfeusz wolał pozostać w podziemiach z nią, niż żyć w samotności. Podobny motyw miłości silniejszej od śmierci znajdujemy w licznych dziełach, często dalsze perypetie zakochanych połączone są z pewną dozą fantastyki. Przykładami miłości, która jest niejako ponad życiem doczesnym są chociażby „Dzieje Tristana i Izoldy”, „Romeo i Julia”, czy „Mistrz i Małgorzata”, a z literatury polskiej wielkie dzieło Adama Mickiewicza „Dziady” cz. IV. Akcja poematu kończy się „uśnięciem Orfeusza z policzkiem na rozgrzanej ziemi”. Sen odczytywać można tutaj jako odejście od świata, śmierć duchową i utratę sensu życia. Podania o dalszych losach bohatera nie są jednolite w treści, tradycja mitologiczna najczęściej podaje, iż podczas podróży po zaświatach Orfeusz poznał tajemnice boskich misteriów, dotyczących oczyszczenia
z bezbożnych czynów i leczenia chorób. W związku z tym Dzeus poraził go piorunem za wyjawienie sekretu ludziom, gdzie indziej zaś czytamy, że śmierć spotkała go z rąk satyrów z bakchijskiego orszaku, którym nie miłe było słuchać monotonnych lamentów trackiego króla nad utratą swojej ukochanej i swoim własnym losem. Jednakże o ile sam Orfeusz odszedł ze znanego nam świata, wywarł on ogromny wpływ na kulturę wieków późniejszych. Narodził się, związany z jego osobą, trend religijny zwany orfizmem. Orficy wierzyli, że ciało ludzkie jest więzieniem dla duszy (do podobnych wniosków miał dojść w kilka wieków później Święty Paweł z Tarsu ), która po śmierci staje przed sądem, a trzykrotnie dobrze przeżyte życie daje nam wstęp do krainy błogosławionych. Kult ten dał fundamenty pod wiele późniejszych wierzeń i obrządków kulturowych, a postać samego Orfeusza pojawiała się w wielu dziełach, na przykład w XIV wiecznym utworze Sir Orfeo.

Czesław Miłosz napisał poemat „Orfeusz i Eurydyka” w wielkim żalu, który wiązał się z utratą bliskiej mu osoby. Dlaczego zdecydował się na taki krok,
czy pragnął w ten sposób zapomnieć o swojej samotności? A może właśnie nie postrzegał siebie jako opuszczonego, przecież wciąż pozostała mu sztuka, samego siebie utożsamiał z Orfeuszem i pośrednio poczuwał się do jego roli. Autor daje upust swoim emocjom, ofiarują czytelnikowi cześć samego siebie. Poemat jest głęboko nacechowany uczuciami, które w swobodnej interpretacji mogą stanowić o dramacie wewnętrznym z jednej , a wielkim hołdzie złożonym sztuce z drugiej strony.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 14 minuty