profil

Masakra w Rwandzie z psychologicznego punktu widzenia

poleca 85% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„MASAKRA W RWANDZIE Z PSYCHOLOGICZNEGO PUNKTU WIDZENIA”

Republika Rwandy to niewielkie państwo w południowo wschodniej Afryce, położone pomiędzy dwoma potężnymi sąsiadami Demokratyczną Republiką Konga a Tanzanią. Rwanda jest położona na bardzo pofałdowanym terenie, skąd wziął się przydomek Rwandy, Kraju Tysiąca Wzgórz. Jedna z najwyższych gęstości zaludnienia w Afryce, uzależnienie od rolnictwa, źle uprawiana ziemia oraz suchy klimat sprawiają że Rwande trapią chroniczne niedostatki żywności i bieda. Rwanda to małe i biedne państwo które nie liczy się na świecie, nigdy nie zostało by zauważone i nadal pozostawałoby tylko w raportach instytucji charytatywnych jako liczby, wykresy i diagramy gdyby kraj ten nie stał się areną dramatycznego wydarzenia – ludobójstwa, jakie miał tam miejsce w 1994 roku. Walki pomiędzy zwaśnionymi grupami Tutsi i Hutu pociągnęły za sobą oficjalnie około 800 tysięcy zabitych.
Żeby zrozumieć przyczyny masakry należy sięgnąć do historycznego dziedzictwa Rwandy, aż do pierwszego wieku kiedy to na jej terytorium zaczęły osiedlać się rolnicze plemiona Hutu. Na przełomie piętnastego i szesnastego wieku, koczowniczo pasterskie ludy Tutsi (Watutsi) podbiły te tereny i przejmując zwyczaje i kulturę Hutu utworzyły silne państwo plemienne Rwanda, z rozwiniętą administracją centralną w której dominującą rolę odgrywała arystokracja feudalna. W 1885 roku na kongresie w Berlinie obszar ten zaliczono do niemieckiej strefy wpływów i wcielono do Niemieckiej Afryki Wschodniej. Niemcy nie rządzili bezpośrednio, do administracji kraju wykorzystywali miejscowych władców z plemienia Tutsi. W czasie pierwszej wojny światowej kraj ten został zajęty przez Belgów. Belgowie tak jak Niemcy swe rządy opierali na arystokracji Tutsich. W latach pięćdziesiątych z inicjatywy Belgów i ONZ zaczęły powstawać pierwsze organizacje polityczne skupiające ludność murzyńską. Narodowa Unia Rwandy skupiała Tutsich a Hutu byli reprezentowani przez Partie Emancypacji Ludu Hutu. Władze Belgijskie podsycały konflikt pomiędzy nimi w myśl zasady „gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta”, doprowadziło to do wojny domowej w wyniku której Tutsi stracili swą uprzywilejowaną pozycje na rzecz liczniejszych Hutu. Po wygraniu wojny domowej, zwycięzcy Hutu dopuszczali się nowych masakr ludności Tutsi, ci więc masowo uciekali za granice do Burundi i Ugandy.
Tutsi podjęli zbrojną próbę odzyskania władzy ale nie powiodła się ona i w rezultacie nastąpiły kolejne masakry w których zginęło około 12 tysięcy ludzi.
Sytuację tę próbował rozwiązać generał Juvenal Habyariman z plemienia Hutu, zawiesił on działalność frakcji politycznych i parlamentu. W 1989 roku nastąpiło gwałtowne pogorszenie się sytuacji ekonomicznej a napływ uchodźców z Ugandy pogłębił ten kryzys. Tutsi rozpoczęli nową wojnę domową. Siłą rządowym pomagały odziały belgijskie, francuskie i Demokratycznej Republiki Konga. Ówczesny prezydent Habyariman czując zagrożenie złagodził swoje rządy i pozwolił na wprowadzenie konstytucji oraz systemu wielopartyjnego co doprowadziło do zawarcia porozumienia pokojowego.
Zajścia rozpoczęły się 7 kwietnia 1994 roku, dzień po zestrzeleniu podchodzącego do lądowania w Kigali samolotu, na pokładzie którego znajdowali się prezydenci Rwandy i Burundi. Zamach, o który gwardia prezydencka składająca się głównie z Hutu, obwiniła Tutsich, stał się pretekstem do mordu ludności tego plemienia. Było to najszybsze ludobójstwo we współczesnej historii, poprzedzone propagandą jakiej nie powstydziłby się sam Adolf Hitler. Akty ludobójstwa w Wandzie były zaplanowane i bardzo dobrze zorganizowane przez elity rządzące. Jeszcze przed rozpoczęciem ludobójstwa powstały listy z nazwiskami osób z plemienia Tutsi i przywódców z partii opozycyjnej, którzy mieli zostać zamordowani. Również media brały udział w tej okrutnej zbrodni namawiając ludność cywilną do udziału w masowych mordach i podsycając atmosferę nienawiści. Telewizja rwandyjska zalecała np.; metodę by ofierze najpierw podciąć ścięgna u nóg by ta nie uciekała a następnie spokojnie ściąć głowę lub zarąbać maczetą. Na hasło rzucone w małej rozgłośni radiowej bojówkarze plemienia Hutu (Interahamwe) zaczęli z zimną krwią mordować wszystkich z plemienia Tutsich, nie oszczędzając nawet dzieci. Nikt nie mógł czuć się bezpieczny nawet Hutu, którzy sprzeciwili się mordowaniu sąsiadów byli na celownikach zabójców. Systematyczna masakra mężczyzn, kobiet i dzieci trwała około 100 dni i odbywała się na oczach społeczności międzynarodowej. Okropne zbrodnie były popełniane przez uzbrojone oddziały milicji i armii. Również ludność cywilna przyczyniła się masowo do masakry.
Wtedy gdy Rwanda najbardziej potrzebowała pomocy sił międzynarodowych, jedyne na co było stać zachodnie mocarstwa to ewakuacja własnych obywateli z ogarniętego konfliktem kraju. Zagraniczni dziennikarz z narażeniem życia dokumentowali zbrodnie wojenne mając świadomość że ich trud zaowocuje tylko westchnieniem ulgi, że ta masakra nie dzieje się w Europie.
Że to przywódcy zachodniego świata sprzedawali broń bojówkom Hutu, mając jedynie na uwadze zysk i nie bacząc że łamią tym samym wszystkie normy, które sami ustanowili. Ze wszechwładza pieniądza jest nie do pokonania, nawet jeżeli na ręce splamione krwią patrzy cały świat.
Bezpośrednimi sprawcami masakry niebyły bezimienne tłumy ale osoby łatwe do zidentyfikowania przez swoje niedoszłe ofiary, ponieważ sąsiedzi i rodziny mordowały się nawzajem.
Rozpatrując masakrę w Rwandzie w kategoriach psychologii behawiorystycznej musimy skupić się na związku przyczynowo – skutkowym oraz na interakcji jednostka – społeczeństwo. Rwanda to jedna wielka wieś gdzie z sąsiadami utrzymuje się bardzo bliskie stosunki „…w obyczajach rwandyjskich sąsiad to ktoś bardzo ważny – mówi Sylvie Umubyeyie. On jeden wie jak się obudziłeś, czego ci brakuje, w czym może ci doradzić, jak możecie sobie nawzajem pomóc…”. Wszyscy się znają w obrębie sąsiednich gospodarstw, Hutu i Tutsi razem grają w piłkę, wieczorami piją piwo, rozmawiają niema między nimi żadnych poważnych zatargów. Mogłoby się wydawać że wszystko jest w porządku, ale nie możemy zapominać że ich krajem rządzi totalitarny reżim oparty na podziale etnicznym który ma głęboko zakorzenione korzenie w historii. Podział ten jest wpajany już małym dzieciom w szkole „…Yolande Mukagasana,(…). Na jej przykładzie pan i uczyła inne dzieci jak odróżniać Tutsich”. Według propagandy, Tutsi charakteryzowali się jaśniejszą skórą i węższym nosem w porównaniu do ludzi z plemienia Hutu.
Yolande relacjonuje „…udało im się nam wmówić że do niczego się nie nadajemy (…) Wyrośliśmy jedni na uległe ofiary, drudzy na potencjalnych katów.”
Począwszy od 1992 roku program partii Hutu zakładał publicznie, morderstwa na Tutsich. Program ten odczytywano podczas mityngów, powtarzano w radio, był on wszystkim dokładnie znany i przez większą część w całości akceptowany.
Tutsi byli także obwiniani przez Hutu że nie są prawowitymi mieszkańcami tych ziem, że przywlekli się w 15 wieku a teraz ich krowy tratują żyzną ziemie rwandyjską.
Na co dzień w radiu o Tutsich mówiło się że są pasożytami – karaluchami winnymi za niedostatki jakie cierpią Hutu prawowici mieszkańcy Rwandy. Humorystyczne piosenki i skecze wzywały do eksterminacji „karaluchów”. W taki sposób przygotowano scenę pod mające wydarzyć się rzeczy, potrzebny był tylko pretekst by wzniecić iskrę nienawiści przeciwko Tutsi.

Takim pretekstem było zestrzelenie samolotu z prezydentem kraju, jednocześnie pozbyto się osoby która mogłaby nie dopuścić do tej masakry. Na samym początku Hutu obawiali się protestu społeczności międzynarodowej ale gdy zobaczyli że nic się nie dzieje i świat nie reaguje, Hutu poczuli się bezkarni.
„Dwa dni po zestrzeleniu samolotu prezydenta, gdy w Kigali ginęli już pierwsi Tutsi i umiarkowani politycy Hutu, w Nyamacie pojawił się pierwszy konwój transporterów opancerzonych ONZ. (…) Zabrał wszystkich Europejczyków, pięciu księży i trzy siostry. Szwajcarskie zakonnice chciały zabrać zakonnice Tutsi. Żołnierze powiedzieli że ich miejsce jest w Wandzie.”
Adalbert Munzigura jest szefem chóru kościelnego i należy do jednej z nacjonalistycznych partii Hutu, obecnie przebywa w więzieniu w Rilimie jako oskarżony o udział w ludobójstwie. Adalbert tak relacjonuje brak zainteresowania społeczności międzynarodowej „Odkąd spadł samolot radio powtarzało; Cudzoziemcy wyjeżdżają. Maja dowody na to co zrobimy, i opuszczają Kigali. Nie interesuje ich los Tutsich… Nasze oczy widziały tę ucieczkę transporterów na drodze. Nasze uszy nie słyszały już cichych głosów wyrzutu… Mówiliśmy sobie, prawda, że jedyne co błękitne chełmy zrobiły w Nyamacie, to w tył zwrot, żeby dać nam spokój”.
Wielu Hutu tak naprawdę nie wie co skłoniło ich do zabijani, z punktu widzenia psychologii behawiorystycznej zadziałał czynnik interakcji jednostki z otoczeniem
„Nie wiem, czemu zacząłem nienawidzić Tutsich. Byłem młody lubiłem piłkę nożną, grałem z Tutsimi w moim wieku… Nienawiść pojawiła się o tak, w momencie zabójstw, podjąłem ją przez naśladowanie i wygodę”.
Z punktu widzenia psychoanalizy ludzie rodzą się z pewną liczbą instynktownych dążeń a struktura osobowości składa się z id, ego i superego. Superego to normy moralne, wartości charakterystyczne dla danego kręgu kulturowego w jakim rozwija się jednostka czyli Hutu występują tu jako osoby pokrzywdzone przez Tutsi – „karaluchy”. Należałoby tu odpowiedzieć na pytanie jakie popędy kierowały osobami biorącymi udział w ludobójstwie. Odpowiedź na to pytanie daje Alfred Adler który twierdzi że najważniejszym ludzkim popędem jest potrzeba mocy i dominacji nad innymi jednostkami. Co w Wandzie przejawiało się długoletnią dyskryminacją Tutsich mniej więcej od 1959 roku kiedy to Belgowie staneli po stronie Hutu, obalając arystokrację Tutsich. Tutsi byli piętnowani jako przebiegli chytrzy krwiopijcy w przeludnionym i głodującym kraju.

W kraju wiejskim jakim jest Rwanda ludobójstwo miało oczyścić ziemie, zdezynfekować ją od rolników „karaluchów”, bo czym jest karaluch jak nieproszonym pasożytem który żeruje na nie swoim. Parcele po Tutsich mieli przejąć Hutu by móc wyżywić swoje rodziny i zacząć nowe lepsze życie. Z punktu widzenia psychoanalizy nie chodziło o to że Tutsi zrobili coś złego jakiś czyn za który powinni zostać ukarani. Chodziło po prostu o chęć posiadania tego co według Hutu odbierają im przybłędy Tutsi, by można było prowadzić dostatnie życie.
Hutu mieli dość uprawiania pól od świtu do nocy tylko po to by zebrać marne plony które nie wystarczały na podstawowe potrzeby, rozpoczęli „sezon maczet”. A relacjonują to w następujący sposób:
Fulgance; „W gruncie rzeczy Hutu nienawidzili Tutsich aż tak bardzo. W każdym razie, nie na tyle by zabijać ich bez wyjątku. Złe siły straszniejsze niż uporczywa nienawiść , wmieszały się w tą rywalizację etniczną, żeby rzucić nas na bagna. Brak parcel, np., mówiliśmy o tym między nami…”
Pio; „Ale nie można powiedzieć żebyśmy żałowali pól. Zabijanie to była działalność brutalniejsza, lecz bardziej dochodowa. Najlepszy dowód – nikt nie prosił o zezwolenie, żeby iść karczować swoje pole, nawet na pół dnia. (…) Dzień nie ciągnął się tak jak na polach”.
Leopord; „Widziało się kobiety które przeszukiwały domy. Zapuszczały się nawet na bagna, żeby rozwiązywać kupony kretonu, którym przepasane były nieszczęśniczki, które zginęły. Plądrowały wszystko: miednice, dzbanki, święte obrazki, zdjęcia ślubne”. „Wieczorem spaliśmy spokojnie, nie myśląc o suszy. Zapomnieliśmy o naszych troskach rolników. Jedliśmy obficie jedzenie pełne witamin. Byli nawet ludzie między nami, którzy pierwszy raz w życiu spróbowali makaronu i słodyczy… Bo zaopatrywaliśmy się w centrum Nyamaty w sklepach, do których rolnicy nigdy nie weszli”.
Ignace; „Mówiło się że to szczęśliwy sezon i nie będzie drugiego takiego. Wstawaliśmy bogaci, szliśmy spać najedzeni, prowadziliśmy życie do syta”.
Psychologia poznawcza wysuwa natomiast koncepcje że aby w pełni zrozumieć zachowanie człowieka należy zrozumieć to co się dzieje w jego wnętrzu. Zabójcy z plemienia Hutu przyjęli zabijanie Tutsich jako normalną codzienną sprawę, coś susznego co przyniesie im tylko profity. Zresztą gdyby masakra Tutsich była czymś złym to świat by zareagował, nie brałby w tym udziału prawie każdy członek plemienia Hutu i nie było by przyzwolenia rządu na tę masakrę. Hutu w pełni nie uzmysłowili sobie zbrodni jakich dokonywali, wmówiono im że pozbywają się „karaluchów”, to co robili przerosło ich pojmowanie. Hutu w tłumie czuli się anonimowo, anonimowe były także ich ofiary, gdy znajdowali jakiegoś swojego znajomego z plemienia Tutsi zostawiali go innym Hutu by później nie mieć wyrzutów sumienia i nie czuć się winnym.
„Znacznie lepiej było zabijać obcych niż znajomych, bo znajomi mieli czas by przeniknąć cię skrajnym spojrzeniem, nim otrzymali ciosy. Spojrzenie nieznajomego mniej łatwo przenikało umysł czy pamięć” , mówi Fulgence.
Tłumaczyli też sobie że wszyscy zabijają więc czemu oni nie mają tego robić, lepiej zabić Tutsi niż samemu zostać zabitym przez współplemieńców za to że się wyłamywało z szeregu.
„ Myślę, że ten, kto został zmuszony do zabijania, chciał na drugi dzień, żeby jego sąsiada też zmuszono, aby na obu patrzono podobnie – zauważa Christine Nyiransabimana, której ojciec Tutsi zginął podczas masakry”.
Myslę że w ten sposób pozbywano się świadków tego ludobójstwa dzieląc ludzi na katów i ofiary, nikt nie mógł zaliczyć się do jakiejś innej grupy.
Ofiary także nie protestowały utwierdzając swoich oprawców w ich przekonaniach
„ Tutsi przyjęli tyle zabójstw bez protestu, tak często czekając na śmierć lub na ciosy nie podnosząc głosu, zę myśleliśmy niejako że taka ich dola, umrzeć tu i teraz, wszyscy razem”
Masakra w Wandzie według psychologii humanistycznej Abrahama Maslowa mogła być spowodowana tym że potrzeby niższego rzędu takie jak potrzeba zaspokojenia głodu czy pragnienia, muszą być przynajmniej częściowo zaspokojone, by stało się istotne zaspokojenie potrzeb stojących wyżej w hierarhii. Według Carla Rogersa wiele psychicznych problemów wypływa z czegoś, co nazywa on dylematem „mógłbym - powinienem. Oznacza to konflikt pomiędzy tym co ludzie uważają że powinni czynić a tym co w ich odczuciu jest słuszne. Niestety w odczuciu Hutu zabijanie Tutsich było słuszne i tylko koniec tego budził pewne emocje i obawy.
„ Na końcu sezonu bagien byliśmy bardzo rozczarowani, że nam się nie udało. Martwiliśmy się wszystkim, co mieliśmy utracić, baliśmy się złego losu i zemsty, które wyciągały do nas ramiona. Lecz w gruncie rzeczy niczym nie byliśmy zmęczeni”.
Dobrym podsumowaniem pracy będzie myśl francuskiego dziennikarza Jean Hatzfelda że „ Wszystkie ludobójstwa współczesnej historii zdarzają się w czasie wojny. Wojna tworzy stan bezprawia, uprawomocnia śmierć, normalizuje barbarzyństwo, podsyca strach i fantasmagorie, ożywia stare demony, podważa moralność i humanizm”.




Bibliografia:
1.„Wprowadzenie do psychologii” Alison Wadeley, Ann Birch, Tony Malim
Warszawa 2006 rok „Wydawnictwo naukowe PWN”.
2.Notatki z wykładu „Psychologia Ogólna” 2006 rok w WSK w Łodzi.
3.Artykuł „Nikt nie schodził na pole” Olga Stanisławska
4.Artykuł „Nikt nie schodził na pole (2)” Olga Stanisławska

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 13 minuty

Podobne tematy
Typ pracy