profil

Recenzja "Wesela" reż. Andrzej Wajda

poleca 85% 160 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jednego Wajda był pewien - że potrafi sfilmować zakończenie "Wesela" Wyspiańskiego. Więc zaczęli film (1972r) od tańca Chochoła, w plenerze. Trwało to prawie trzy tygodnie. A Jednak reżyser nie był filmem usatysfakcjonowany: „Oglądałem gotową już kopię »Wesela « w laboratorium. Okropne. Przygnębiony tym jestem niemożliwie”. A jednak obraz zdobył uznanie zarówno w Polsce jak i poza granicami kraju, oraz został okrzyknięty jednym z najważniejszych filmów lat 70. XX wieku w Polsce. Czemu?

Historia rozpoczyna się od odjazdu orszaku weselnego sprzed kościoła Mariackiego. Szybkie ujęcia, migawki przypadkowo uchwycone kamerą. Krytyk Aleksander Ledóchowski opisał ten fragment jako reportaż. Zdjęcia ogólne, na wszystkich gości, żadnych zbliżeń, obrazy same wpadają w kadr. I od początku filmu towarzyszy widzowi muzyka, muzyka autorstwa Stanisława Radwana. Uradowane twarze, słychać śmiech, zaraz zacznie się zabawa. Jednak już po chwili film wprowadza nas w stan refleksyjnej zadumy, gdy to jadąc do Bronowic weselnicy mijają wojska. Widać również krajobraz polskiej wsi - chałupy, pola i wierzby. Od tego momentu zaczyna się właściwe wesele, to opisane u Wyspiańskiego. Wspomniany Ledóchowski uważa, żeby się dostać na to wesele, trzeba było się wmieszać w tłum już pod kościołem, i widzowi to się udało. Początkowo kamera zachowuje się jak jeden z gości, płynnie przechodzi od jednej grupko osób do innej, wybierając kogo chce podsłuchać, przy kim postać i popatrzeć na bawiących się w chacie. Ukazane zostały sprzeczności pomiędzy chłopstwem a inteligencją. Przykładem jest rozmowa Radczyni z Kliminą czy urwany dialog Czepca z Dziennikarzem. Interpretacja Wajdy jest jednoznaczna - należy pokazać to co dzieli, a nie łączy dwa światy.
Właściwa akcja wesela zaczyna się gdy Dziennikarz spóźnia się na zabawę. Następuje rozmowa z Czepcem i … zaskoczenie widza. Już tutaj postać widzi w tłumie tańczących Stańczyka, który ma jego własną, ale całkowicie czerwoną twarz. Również spóźnioną, a ważną osobą, jest Rachela. Moim zdaniem to ona, a nie Poeta posiada twórczą duszę. Postać grana przez Maję Komorowską, za wszelką cenę chce skupić na sobie uwagę. Ubrana w czarny szal jest uosobieniem poetyckości. Zachowuje się jakby natchniona, w obłędzie, szalona, a jednocześnie obca weselnikom. Nie należy do tego świata. Jedyną osobą jaka próbuje ją zrozumieć, a może tak naprawdę z niej drwi jest Poeta, i to ona mu podsuwa pomysł by zaprosić Chochoła.
Z chwilą nadejścia godziny duchów, zupełnie została zmieniona muzyka. Poprzednio grano krakowiaki, teraz słychać spokojniejsze utwory. Także zmienił się sposób montażu, ujęć. Jak twierdzi Lech Pluta kamera porusza się dynamicznie, staje się niesamowicie ruchliwa, ukazując w planach bliskich i detalach nerwową mimikę gości. I tak jest we wszystkich scenach wizyjnych, czyli tych najważniejszych dla dzieła.
Widmo które ukazuje się Marysi znajduje się w ogrodzie przy sztaludze. Ogród ten jest wyraźnie nacechowany impresjonistycznie, biel, a wśród niej zmarły narzeczony. Zjawa nagle podchodzi do dziewczyny, i kładzie jej trupio bladą twarz na kolanach, dziewczyna nie wie co robić. Dalej pojawia się Stańczyk przed Dziennikarzem. Błazen ma twarz redaktora „Czasu” jednakże jest ona w kolorze czerwonym. Przywołuje jeden z obrazów Jana Matejki - „Zawieszenie Dzwonu Zygmunta”. Wajda operował wieloma obrazami z XIX wieku w swym filmie. Dowodem jest na to kolejna scena, gdy Poetę odwiedza Rycerz, sportretowany jako pusta zbroja z obrazu „Bitwa pod Grunwaldem” symbolizująca zmarnowany wysiłek. Poeta czuje on pętle na swej szyi która jest nawiązaniem do jednego z autoportretów Malczewskiego. W tym samym pomieszczeniu chwilę później Pan Młody w zetknięciu z Widmem hetmana Branickiego przeżywa dramat Rejtana, przez moment widz widzi postać mężczyzny w pozie uwiecznionej na obrazie Matejki „Rejtan”.
Jednak zjawy które widzi Dziad i Gospodarz wyglądają zupełnie inaczej, niż na obrazach. Jakub Szela ma pomarszczoną twarz oraz pokrwawioną koszulę. Na jego widok Dziad przypomina sobie, gdy brał udział w rabacji galicyjskiej, mamy ukazaną jego postać za młodu, gdy za głowę jakiegoś szlachcica została mu zapłacona pewna suma pieniędzy. Mnie osobiście scena ta przypomina Judasza i zdradę Jezusa. Wernyhora zaś nie przypomina postaci z obrazu Jana Matejki, tylko, zarówno strojem jak i wąsami, Józefa Piłsudzkiego. I zapewne tą osobę reżyser chciał przypomnieć, jako przykład patrioty i męża stanu.
Reżyser świetnie wykorzystał możliwości operowania światłem i kolorami. Stańczyk rozmywa się w drażniącej czerwieni, Rycerza widzimy w odcieniu niebieskim, Hetmana w zieleni, Szela oczywiście w krwawej czerwieni, a Wernyhora, widoczny jest zza mgły i szarości, która obecna jest na zewnątrz domu. Mówiąc dalej o malarstwie nie możemy zapomnieć o takim obrazie jak „Melancholia” Malczewskiego, o której Wajda również nie zapomniał. Widzimy próbę jej odwzorowania po powrocie Jaśka, gdy wszyscy znajdują się w bezruchu, a on kroczy między nimi. Kamera w tym momencie przejmuje punk widzenia Jaśka, co jakiś czas zatrzymuje się, by przyjrzeć się zastygłym twarzom. Same obrazy towarzyszom przez cały czas bohaterom dramatu. W stodole, gdy wyciągano kosy widzimy dużą część „Panoramy Racławickiej”. Inną jej część niszczy Gospodarz pod wpływem emocji i alkoholu.
Widz oglądając „Wesele” odnosi wrażenie, iż postacie chcą zagłuszyć prawdę o tym iż są w niewoli. Wiadomo z góry, iż to gra pozorów. Osobiście się o tym przekonałem, w scenie gdy Pan Młody tańczy w błocie „Poloneza” Ogińskiego, czyli utwór który został napisany w tęsknocie za ojczyzną.
Jednym z ważniejszych elementów filmu jest również dźwięk. Każda część filmu ma przypisany do siebie rytm. W I akcie słyszymy skoczną muzykę krakowiaków i wesołą zabawę, a tematem rozmów są flirty i ewentualne aluzje. W miarę rozwoju akcji tekst słowny odgrywa coraz mniejszą rolę. Na plan pierwszy wysuwają się efekty muzyczne i plastyczne. Dlatego w II akcie słyszymy obrzędowe pieśni, a rozmowy przekształcają się w nerwowe monologi. Akt III stoi w zupełnej opozycji do części I, tutaj miejscami widz słyszy pieśni które są dość powolne lub następuje wymowna cisza.
Wajda wprowadził w swe dzieło wiele cytatów z malarstwa. Poza wspomnianymi już obrazami Matejki czy Malczewskiego, możemy w filmie odnaleźć pejzaże jak w płótnach Wyspiańskiego („Widok z okna pracowni”) czy Gierymskiego („Droga w Bronowiczach”). Poza tym można się zachwycić strojami ludowymi, które są autentyczne, wykupione od mieszkańców małopolski (odpowiedzialna za to była Krystyna Zachwatowicz). Do scen na progu i wokół domu zakupiono i przeniesiono pod Warszawę oryginalną, starą chatę. Wnętrze hali zdjęciowej upodobniono zaś całkowicie do wnętrza domu Tetmajerów, w czym wydatnie "pomogły" meble wypożyczone od rodziny artysty. Film ten tak samo jak dramat, opiera się na operze Wagnera, gdzie słowa, muzyka jak i scenografia są na równych prawach, i w równym stopniu oddziałują na widza.
Bardzo dobra jest gra aktorów. Od debiutującej Ewy Ziętek, przez Daniela Olbrychskiego, kończąc na Marku Perepeczko. Mnie osobiście spodobała się gra Franciszka Pieczki w roli Czepca. Jest to najbardziej dynamiczna postać, a aktor nadaje jej pewnej autentyczności, jest wręcz stworzony do tej roli, świetnie gra mimiką twarzy. Drugą ciekawą postacią jest Radczyni grana przez Małgorzatę Lorentowicz. Jest na weselu obca, jako jedyna zachowuje dystans i nie ulega atmosferze zabawy i biesiady. Krytyk Ledóchowski uważa, iż dzięki tej osobie i widzowi udziela się pewien dystans, stajemy się obserwatorami, a nie uczestnikami wesela.
Wajda połączył dwie wizje - autora dramatu, Wyspiańskiego, jak i własną. Reżyser zachował postać i kształt, zmienił gesty i ruchy, które wyrażają coś innego. Film ma odniesienie do czasu współczesnego, ale także do czasu przełomu wieków. W weselu nakłada się dawny i dzisiejszy punkt widzenia. Powtarzane myśli pierwowzoru są w innym kontekście albo zaadresowane gdzie indziej.
Oczywiście cenzura również pozostawiła na filmie swoje piętno. Gdy Jasiek zwołuje ludzi do powstania i zatrzymuje się przy granicy Austriackiej i Rosyjskiej, jeden z patroli do niego strzelał. W pierwszej wersji to kozacy użyli broni, teraz jednak widz widzi jak strzelają Austriacy.

Obraz jest umieszczony w pewnych ramach. Zarówno na początku i na końcu narrator patrzy z zewnątrz. Dopiero w trakcie zabawy zbliża się do bohaterów, znów od nich uciekając podczas tańca Chochoła. Jakby nad tym całym dramatem stał jakiś narrator naczelny, wszystkowiedzący.

Uważam, iż „Wesele” jest arcydziełem kinomalarstwa. Wajda wręcz perfekcyjnie posłużył się motywami zarówno z dziedziny plastyki jak i muzyki, do tego świetnie wkomponował teksty autorstwa Wyspiańskiego. Uzyskano współbrzmienie wszystkich elementów. Również widzimy dwa punkty widzenia - pisarza i reżysera, których idee narodowe różnią się treściami i sposobami wyrażania, ale ich uniwersalność opiera się na najbardziej podstawowych znaczeniach w kulturze. Ciekawym również, a wartym zaznaczenia zjawiskiem jest to, że w tym filmie nie ma wyraźnej granicy między scenami realizmu a symbolizmu, przenikają one siebie nawzajem. I właśnie dlatego ten film jest arcydziełem…

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 8 minut