profil

Gruźlica jako choroba społeczna

poleca 86% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Gruźlica jako choroba społeczna
(Mycabacterium tuberculosis)

Gruźlica jest chorobą zakaźną, znaną od dawna i wciąż pozostaje jedna z głównych przyczyn zgonów. Do zarażenia gruźlicą dochodzi drogą kropelkową. W przypadkach typowych bakterie dostające się do płuc powodują powstanie odpowiedzi zapalnej. Za pośrednictwem białych krwinek, nazywanych makrofagami, prątki Kocha przedostają się do węzłów chłonnych, gdzie większość z nich może zostać zniszczona. Duża większość pacjentów z pierwotnie rozsianą gruźlicą zostaje wyleczona. W organizmie takich osób w dalszym ciągu jednak obecne są bakterie w stanie uśpienia, które mogą być przyczyną powrotu gruźlicy w późniejszym okresie.
Dużo gorzej jest w wypadku osób, które źle się odżywiają, są osłabione z powodu choroby lub u osób starszych. Prątki u tych osób rozwijają się bezobjawowo – objawy gruźlicy występują dopiero po kilku tygodniach albo nawet miesiącach. Chory doświadcza wtedy spadku masy ciała, odczuwa zmęczenie, poci się w nocy oraz ma przewlekłą gorączkę. Najczęstszą postacią gruźlicy jest gruźlica płuc, charakteryzująca się przewlekłym kaszlem, któremu może towarzyszyć krwioplucie.
Gruźlicę mogą wywoływać również inne bakterie – chociażby prątki atypowe. Ten typ choroby często atakuje ludzi z osłabionym układem odpornościowym – na przykład chorych na AIDS. Rzadziej dochodzi do zajęcia nerek, mózgu, serca, wątroby, kręgosłupa, innych narządów wewnętrznych oraz kości.
Zarazić się można wszędzie: w autobusie, tramwaju, centrum handlowym, kinie, a nawet za pośrednictwem zwierząt domowych. Do niedawna gruźlica była postrzegana jako choroba ludzi słabych. Najczęściej zapadały na nią osoby starsze, niedożywione, biedne. Dzisiaj zmieniła oblicze. Z roku na rok w szpitalach przybywa osób młodych i zamożnych, a nawet dzieci. Na wykresie widać, że w porównaniu z rokiem 2000 ilość zachorowań na 100 000 osób spadła, ale zaczyna się powoli podnosić.
Już kilka lat temu naukowcy z Uniwersytetu Harvarda ostrzegali, że w Polsce może wybuchnąć epidemia gruźlicy. Jako powód podano wzrost zachorowań w Rosji, na Litwie i Ukrainie. Czy możliwe jest, że właśnie teraz zaraza do nas dociera?
Większość chorych to ludzie pomiędzy 35 a 65 rokiem życia. Choroba atakuje osoby chwiejne psychicznie – zabiegane, żyjące w stresie.
W ostatniej dekadzie gruźlica zabiła najwięcej osób w roku 1995. Na świecie zmarło wtedy ponad 3 miliony osób, a w Polsce ponad 1000. Dlaczego gruźlica zbiera tak krwawe żniwo? Pomimo szerokiej gamy środków przeciw gruźliczych, leczenie tej choroby nie jest wcale takie proste – zwłaszcza gdy choroba powstaje w postaci przewlekłej, gdy trzeba wytępić kilka populacji prątków.
Kamieniem milowym w leczeniu gruźlicy okazał się rok 1944. Wtedy to amerykański mikrobiolog Selman Abraham Waksman wyizolował ze szczepu promieniowców Streptomyces griseus substancję, którą nazwał streptomycyną. Największą zaletą tego specyfiku jest zdolność do niszczenia prątków. Waksman został za to odkrycie uhonorowany Nagrodą Nobla – jednak dużo ważniejsze było uratowanie milionów ludzkich istnień.
Następnie wynaleziono szereg innych leków przeciwgruźliczych:

→ Kwas paraaminosalicylowy (PAS)
→ Pirazynamid (1952)
→ Ryfampicyna (1966)
→ Cykloseryna (1955)
→ Kanamycyna (1957)
→ Etionamid, kapreomycyna, wiomycyna
→ Etmabutol (1968) zastąpił toksyczny PAS

Jednak pomimo wielkich i spektakularnych sukcesów farmaceutyczno-medycznych, gruźlica nie daje za wygraną. Zachorowalność rośnie – jak chociażby we wspomnianym 1995 roku.
Warto jeszcze wspomnieć o tym, że 95% chorych na gruźlicę pochodzi z ubogich krajów Trzeciego Świata. Tam też umiera 98% chorych na gruźlicę.
WHO przewiduje, że w roku 2010 liczba zarażonych gruźlicą przekroczy liczbę 10,5 miliona.

Dlaczego tak się dzieje?

Wyżej wspomniany był problem przewlekłości choroby. Lecz nie jest to jedyna bariera. Prątki Kocha bardzo szybko ulegają mutacji i uczą się odporności na leki. Można jednak temu zapobiec poprzez podawanie więcej niż jednego środka – stosowanie tak zwanej terapii skojarzeniowej. Wykres poniżej pokazuje udział bakterii zmutowanych w ogóle zachorowań. Wynosi on aż 20% (kolor niebieski).

Następnym problemem jest czas trwania terapii. Gwałtownie przebiegające przypadki gruźlicy wymagają hospitalizacji. Po kilku tygodniach leczenia antybiotykami większość pacjentów nie stanowi już źródła zakażenia. Niestety dużo chorych zaniedbuje chorobę, gdy tylko znikną najdokuczliwsze objawy, zapominając o zdrowym odżywianiu i higienie.

Rodzi się teraz pytanie: czy powyższe wnioski skazują nas na przegraną z gruźlicą? Czy może jest szansa na całkowite opanowanie choroby?
Z pewnością szansa takowa istnieje, ale trzeba na to czekać jeszcze co najmniej kilkadziesiąt lat. Niezbędne będzie w tym czasie powstrzymanie rosnącej fali zakażeń prątkami Kocha – ku temu niezbędne jest szerzenie profilaktyki poprzez szeroko zakrojoną oświatę zdrowotną. Niezbędne wydaje się ograniczenie w stosowaniu antybiotyków oraz tworzenie coraz to nowych odmian szczepionek przeciwgruźliczych. Laboratoria muszą zająć się badaniem samych prątków – bo pomimo, że w roku 1998 poznano strukturę DNA to nadal kryją one przed nami wiele tajemnic. Z pewnością dużo zależy od potencjalnych ofiar gruźlicy – czyli każdego z nas. Dużą nadzieję daje też terapia genowa, lecz na jakiekolwiek efekty jej stosowania przyjdzie nam jeszcze długo czekać.

Bibliografia:
www.biologia.pl
www.wiem.onet.pl
Endyklopedia Fogra
Rodzinna Encyklopedia Zdrowia, wyd. Reader’s Digest

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 4 minuty