profil

Czy współczesne miasto jest wrogie, czy przyjazne człowiekowi XXI wieku?

poleca 85% 507 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Definicja słownikowa miasta jest bardzo prosta: „duży obszar intensywnie i planowo zabudowany, podlegający odrębnej administracji, będący skupiskiem ludności wykonującej zawody nie-rolnicze.” Tym mianem można określić Warszawę, Berlin, Paryż czy Nowy Jork, ale również Opole, Hamburg czy Neapol. Przyjęło się, że każda osada, w której ludzie nie trudnią się rolnictwem, to miasto. Nasuwa się więc pytanie czy współczesne miasto jest wrogie czy przyjazne człowiekowi XXI wieku? Wydaje mi się, że nie można jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie i w swojej pracy postaram się to udowodnić.
Zacznę może od argumentów świadczących o tym, że miasto jest wrogie człowiekowi. Bolesław Prus w jednej ze swoich powieści napisał, że „Wielkie miasto jest jak obłok kurzu; ma przypadkowe kontury, lecz nie może mieć logiki. Gdyby ją miało, już od dawna wykryliby ten fakt autorowie przewodników (...)”. Trudno się nie zgodzić z tymi słowami. Niebezpieczny jest kurz, smog i związki chemiczne, które jako te niepożądane znajdują się w powietrzu. Przez smog ludzie krócej żyją i częściej chorują. W miastach występuje również brak logiki, który zarzucał Prus. Każde miasto było budowane przez kilka(naście) wieków, przez miliony ludzi, którzy się nie znali i nie myśleli o jakimkolwiek planie. Ucierpiały na tym przyszłe pokolenia, w tym także i my. Komunikacja w miastach jest znacznie utrudniona. Potrzeba dużo czasu, by dostać się z jednego miejsca do drugiego. Przede wszystkim dlatego, że jest bardzo dużo pojazdów osobowych i ciężarowych. Nie każde miasto ma bezkolizyjne metro. Prus trafnie opisał wygląd miasta „(...) było to morze domów, przecięte tysiącem ulic, nierówne dachy wyglądały jak fale, kominy jak odpryski, a wieże i kolumny jak większe fale (...)”. Główne ulice i boczne drogi, ścieżki, dróżki, zaułki. Każda droga gdzieś prowadzi, ale nie zawsze wiadomo dokąd. W dużym mieście łatwo się zgubić, bo ulice przecinają się w różnych miejscach bez określonego porządku. Powyższe argumenty prowadzą do wniosku, że współczesne miasto jest wrogie człowiekowi, jednakże to nie wszystko, bo jest też druga strona medalu, przemawiająca za tym, że dzisiejsze miasto jest przyjazne.
Większość ludzi mieszkających w mieście nie wyobraża sobie przeprowadzić się na wieś. W mieście teoretycznie można wszystko załatwić: iść do lekarza, banku, biblioteki, urzędu czy sklepu. Im większe miasto, tym więcej możliwości na wykorzystanie czasu. Można wybrać się do kina, by obejrzeć najnowszy film; do muzeum, by poznać historię miasta lub zobaczyć eksponaty dotyczące określonej tematyki; do galerii, by móc podziwiać wystawy miejscowy (i nie tylko) artystów czy do teatru, opery, filharmonii, na koncert. Budując kolejne fabryki czy zakłady przemysłowe, umieszcza się je na obrzeżach miasta, na ściśle wytyczonych obszarach z dala od osiedli mieszkaniowych. Dla wygody mieszkańców, którzy nie mają samochodów, otwiera się linie autobusowe, tramwajowe lub tworzy ścieżki rowerowe. Wokół miast by jak najmniej aut tranzytowych przejeżdżało przez centrum buduje się obwodnice, a stare drogi naprawia. W miarę powstawania nowych obiektów, pojawiają się miejsca pracy. W każdym kraju panuje mniejsze lub większe bezrobocie, o wiele łatwiej jest znaleźć zajęcie w mieście niż na wsi.
Sądzę, że udało mi się udowodnić, iż nie można jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie: czy współczesne miasto jest wrogie, czy przyjazne człowiekowi XXI wieku? Argumentów za i przeciw jest tyle samo, ale uważam jednak, że lepiej jest mieszkać w mieście niż na wsi, mimo że miasta nie są całkowicie przyjazne. Kto pokochał miasto raczej nie wyobraża sobie przeprowadzki do mniejszej miejscowości i ciągłych dojazdów, by załatwić jakąś pilną sprawę.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty