profil

Adam Mickiewicz "Świteź" - wywiad.

poleca 85% 615 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Adam Mickiewicz

Jezioro i Kobieta zmieniły jego życie…
Historia tajemniczego jeziora Świteź została rozwiązana przez naukowca, Jana Przebendowskiego. Od dawna miejsce to było uważane za wyklęte, opanowane przez szatana. Przyciągało do siebie wielu turystów chcących poznać skrywaną tajemnicę, natomiast mieszkańcy unikali tego miejsca jak ognia. Po zmroku słyszano tam głosy, odgłosy walki, bitwy, wrzaski, modlitwy kobiet. Wszystkie próby odkrycia sekretu Świtezi spełzały na niczym, a raczej na śmierci ciekawskich osób. Jedyną osobą, której udało się dostać na dno jeziora i ujść z życiem jest Jan Przebendowski. Tylko u nas wywiad z tym o to naukowcem.
Głos Nowogródka: Jak długo i w jaki sposób przygotowywał się Pan do tej jakże niebezpiecznej wyprawy?
Jan Przebendowski: Przygotowania trwały około sześciu miesięcy. Nasza ekipa liczyła około dwadzieścia osób. W pół roku wybudowaliśmy statki, zasięgaliśmy rady miejscowej ludności. Cały czas poszerzaliśmy swoją wiedzę na te odległe nam tematy. Za moją radą sprowadzono księdza, który pokropił dzieła naszej pracy i dano no msze w wielu kościołach.
G.N: Do tej pory nikomu bezkarnie nie udało się dostać na dno jeziora Świteź. Jak to się Panu udało?
J.P.: Z tego, co się dowiedzieliśmy to stało się tak tylko z powodu mojego pochodzenia i pracy wykonanej po Bożemu.
G.N: Czy prawdą jest, że z dna jeziora wyłowiono piękną kobietę, która opowiedziała historię tegoż jeziora?
J.P.: Dokładnie, wyłowiliśmy żywą kobietę, nie jakieś straszydło, tylko piękną niewiastę z koralowymi ustami, blond włosami i jasną cerą. Zachwycała swoją urodą, a jej opowieść zapierała dech w piersiach.
G.N: Czy może Pan nam opowiedzieć jej słowa?
J.P.: Oczywiście, mimo strachu i szoku, w jakim się wtedy znajdowałem pamiętam dokładnie każde jej słowo. Ostrzegała nas, że wszyscy śmiałkowie, którzy odważyli się wyruszyć na jezioro ginęli. Z nami stałoby się podobnie gdyby nie moje pochodzenie. Dowiedziałem się, że jest moją przodkinią, a wszystkie prace zostały wykonane z Bogiem, lecz pusta ciekawość też powinna być karana. Na miejscu dzisiejszego jeziora Świteź niegdyś stało piękne, bogate miasto rządzone przez Tuhanów. Miasto kwitło do czasu najazdu Rusinów. Wtedy to wszyscy mężczyźni ruszyli na pomoc Mendogowi. Następnie Ruś napadła na Nowogród. Kobiety chciały popełnić samobójstwo, lecz jest to grzech niewybaczalny. Zaczęły modlić się do Boga o śmierć i ich prośby zostały wysłuchane. Kwiaty, które porastają wokoło Świtezi to w rzeczywistości mieszkanki dawnego grodu. Rusinie zobaczywszy tak piękne kwiecie poczęli zrywać je do ozdoby hełmów, zbroi, lecz tak silna jest ich woń, że natychmiast umierają. Czas wymazał te dzieje z pamięci, ale kara pozostała. Na tym poprzestała swoją opowieść i oddaliła się, a statki i sieci zatopiły się.
G.N: Jakie uczucia towarzyszyły Panu podczas tej wyprawy?
J.P.: Na początku głównie był strach, nie tylko o siebie, ale także o moich towarzyszy wyprawy. Ciekawość i wzruszenie też nie były mi obce.
G.N: Co dała Panu ta wyprawa?
J.P.: Zyskałem szacunek i sławę. Poznałem także swoje pochodzenie i teraz już wiem, że Bóg pomaga w życiu codziennym. W grupie znaczymy więcej niż samotnie. Trudne chwile łączą ludzi, zyskałem wielu przyjaciół, na których mogę liczyć o każdej porze dnia i nocy. Najważniejsze to to, że historia Świtezi w końcu została odkryta. Serdecznie zapraszam wszystkich do odwiedzenia Nowogródka. Jest to bardzo ciekawa miejscowość.
G.N: Bardzo dziękuję Panu za to, że poświęcił nam Pan trochę swojego czasu i opowiedział nam Pan tą ciekawą historię.
J.P.: Również dziękuję. Przyjemność po mojej stronie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty

Teksty kultury