profil

Trójkąt Bermudzki

poleca 85% 969 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Tajemnice Trójkąta Bermudzkiego

Zapewne każdy z was słyszał o miejscu zwanym Trójkątem Bermudzkim lub też Diabelskim. Znany on jest z wielkiej liczby niewyjaśnionych katastrof statków, łodzi oraz samolotów, które odnotowywane są już od wielu lat. Jego obszar został wytyczony na podstawie tych właśnie katastrof. Znajduje się on w zachodniej części Oceanu Atlantyckiego, w pobliżu południowo wschodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Jego wierzchołki wyznaczają Bermudy, Miami i San Juan.
Na tym właśnie terytorium miało miejsce wiele niewyjaśnionych do tej pory zniknięć związanych z tajemniczymi zjawiskami. Przyczyniło się to do tego, iż wokół tego tajemniczego akwenu od kilkudziesięciu lat narastają różnorodne legendy. Powstało również wiele książek, których autorzy przybliżają czytelnikom sprawę Śmiertelnego Trójkąta wraz z próbami wyjaśnienia jego zagadki. Fakt jest taki, że to pechowe miejsce cieszy się bardzo złą sławą ze względu na liczbę wypadków, po których nie odnaleziono śladów ani wraków, ani ludzi. Zwykle te gwałtowne zaginięcia poprzedzały zakłócenia w łączności radiowej oraz komunikaty załogi o dziwnym wyglądzie morza, mgłach i zaburzeniach elektromagnetycznych. Ponieważ takich przypadków jest naprawdę bardzo dużo, wymienię kilka, które najbardziej mnie zaciekawiły.
Pierwsze wzmianki na ten temat pochodzą już z dziennika pokładowego znanego nam wielkiego odkrywcy Krzysztofa Kolumba. Pod datą z 1942 roku widnieje wpis dokładnie opisujący zjawisko, podczas którego kula ognia przeleciała poziomo przez niebo (obok statku) i z hukiem zagłębiła się w morzu. Wtedy na szczęście nikomu nic się nie stało.
Innym razem Amerykański okręt patrolowy natknął się na francuski trójmasztowy statek handlowy. Okręt nie odpowiadał na próbę nawiązania łączności, został dogoniony, i amerykańscy marynarze weszli na pokład. Okazało się, że byli jedynymi ludźmi na pokładzie. Nie było śladów walki, a cenny ładunek został nienaruszony, co świadczyło, że statek nie padł ofiarą pirackiego napadu. Potem wielokrotnie spotykano się z takimi pustymi statkami, dryfującymi po tym akwenie, na których nie było żadnej żywej duszy-jedynie w niektórych przypadkach odnajdywano na pokładach zwierzęta takie jak psy, koty, kanarki czy papugi.
Najczęstsze jednak przypadki dotyczyły zniknięcia nie tylko załogi, ale całych statków wraz z ładunkiem i ewentualnymi pasażerami. Przykładem tutaj jest statek, który opuścił Anglię wraz z czterystoma emigrantami udającymi się do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu nowego życia. Gdy po dwóch miesiącach statek nie zawinął do portu ludzie zaczęli snuć różnorodne historie, które były wyssane z dziennikarskiego palca, niemniej jednak po statku, pasażerach i załodze wszelki ślad zaginął i do dzisiaj nie wiadomo, co się zdarzyło.
Takie tajemnicze zjawiska miały miejsce nie tylko na morskim obszarze Trójkąta Bermudzkiego. Przestrzeń powietrzna nad tym terenem również owiana jest tajemnicą, gdzie dochodziło do niezwykłych sytuacji. Jednym z najbardziej chyba znanych przypadków dotyczy tzw. „zaginionego lotu” pięciu bombowców „Avenger” należących do Floty Stanów Zjednoczonych. W grudniu 1945 roku z lotniska na Florydzie, wystartowała eskadra samolotów. Był to lot szkoleniowy. Pogoda była dobra. Po ponad godzinnym locie, dowódca poinformował, że najprawdopodobniej zboczyli z kursu. Rzekomo wypowiedział słowa: " Nie wiemy gdzie jest zachód. Wszystko jest nie tak... Dziwne... Nie możemy być niczego pewni - nawet ocean nie wygląda tak jak powinien". Były to ostatnie słowa, które dotarły do wieży kontroli lotów. Oficjalnie ostatnie słowa. Stracono łączność, a eskadrę samolotów uznano za zaginioną... Nieoficjalnie wiadomo, że na innej częstotliwości ponownie "złapano" kontakt. Piloci mówili, że całkowicie się zgubili, nie wiedzą gdzie są... Podobno słyszano okrzyki, że jest tam ktoś z innego świata i nawoływania, aby nie próbować lecieć w to miejsce. Mimo tych ostrzeżeń w rejon Trójkąta Bermudzkiego wysłano statek, który również zaginął. Rozpoczęto masowe poszukiwania, ale zaginionych samolotów po prostu nie było-rozpłynęły się w powietrzu...W sumie zniknęło 6 samolotów z blisko 30-toma osobami na pokładzie. W oficjalnym raporcie podano, że zawiodły urządzenia nawigacyjne, a samoloty spadły do morza w skutek braku paliwa.
Te dziwne i tajemnicze katastrofy, które przed chwilą wymieniłam są tylko namiastką tego, co miało miejsce w Trójkącie Bermudzkim. Analizując warunki i poszczególne czynniki, w jakich doszło do nieszczęśliwych wypadków, badacze i inni zainteresowani tą sprawą wysunęli kilka teorii, próbujących wyjaśnić wszelkie zjawiska. Znajdują się wśród nich zarówno takie, które rzeczywiście jak najbardziej mogły mieć miejsce, ale również i takie, które z pewnością nie wynikają z racjonalnego myślenia.
Początkowo zaginięcia statków przypisywane były morskim potworom, rzekomo zamieszkujących te obszary. Inne teorie mówią o niezwykłych zaburzeniach atmosferycznych, wywołujących nagłe i niebezpieczne załamania pogody-zaskakując tym samym załogi statków, którzy nie są w stanie zapobiec katastrofie. Mowa jest również o wielkich prądach i wirach morskich wciągających nawet najpotężniejsze machiny w głąb oceanu, bez pozostawiania jakichkolwiek śladów, a także o wielkich falach-takich jak tsunami wywołanymi tektonicznymi wstrząsami dna morskiego bądź wybuchami podwodnych wulkanów, które niespodziewanie w jednej sekundzie są w stanie przewrócić każdy statek. Inna teoria mówi o grotach próżniowych pod dnem morskim, które w jakiś sposób wciągają okręty w głąb siebie. Ich zniknięcia przypisywane były także odkrytym przez oceanografów fal infradźwiękowym o bardzo niskiej częstotliwości, które mogą doprowadzić nie tylko do śmierci człowieka, ale i także do rozpadu struktury metalu a w rezultacie do rozsypania się statków czy samolotów. Są to raczej racjonalne próby wyjaśnienia dziwnych zniknięć- a teraz wymienię kilka fantastycznych teorii, które są dowodami tylko hipotetycznymi. Jedna z nich zakłada istnienie wielu równoległych wszechświatów-czyli wymiarów, w których nie istnieją ani czas, ani odległość, ani materia. W przypadku Trójkąta Bermudzkiego należałoby przyjąć, że statki czy samoloty w niewyjaśnionych okolicznościach i niewiadomych nam przyczyn wpadają niekiedy w taką przestrzeń i na zawsze znikają w innym wymiarze(dowodem tego miało być zniknięcie z radaru na dziesięć minut samolotu, który potem powtórnie ukazał się i normalnie bez przeszkód wylądował. O dziwo piloci tego samolotu nie mieli pojęcia o tym zjawisku-dopiero ich opóźnione o dziesięć minut zegarki potwierdziły relacje tych, którzy śledzili ich lot). Inna teoria mówi o panującym silnym polu magnetycznym, powodującym znikanie nawet wielkich materii, takich jak na przykład statki.
Jednak najbardziej chyba popularną i pobudzająca wyobraźnie teoria dotycząca znikania statków czy samolotów wraz z ich załogami, jest wiara w UFO. A więc chodzi tu oczywiście o przybyszów z głębokiego kosmosu. Znany jest przypadek, gdy mechanik pewnego statku zszedł pod wodę, aby naprawić jakąś awarię. W pewnym momencie po wynurzeniu się na powierzchnię ujrzał wiszący nad podkładem wielki obiekt z połyskliwego metalu. Ze strachu postanowił przeczekać pod wodą dziesięć minut-w tym czasie na pokładzie panowała wielki harmider i panika. Gdy mechanik wrócił na pokład-nie znalazł tam ani jednej żywej duszy. A więc jest to typowy przykład porwania załogi statku przez „latający talerz”. Niestety wiarygodność takich opisów jest niezwykle krucha. Niektóre wnioski z tej teorii zakładają porywanie ludzi jako „okazy” lub „próbki” naszej inteligencji. Inną, nawet może bardziej fantastyczna teoria usiłuje dowieść, że to nie jacyś przybysze z kosmosu, lecz człekokształtni mieszkańcy Ziemi, którzy schronili się tam po kataklizmach nawiedzających jej powierzchnię, odwiedzają nas, z coraz większym zaniepokojeniem obserwując zanieczyszczenia mórz i zatruwanie atmosfery bądź siejąc wśród ludzi zamieszanie dla siebie tylko wiadomych celów.
Co do wariacji kompasów i elektronicznych maszyn używanych na statkach i w samolotach, pewna teoria mówi, iż na terenach Trójkąta Bermudzkiego znajdują się zatopione kryształy, których starożytni Alianci-mieszkańcy starożytnej Atlantydy używali jako transformatorów energii, teraz stopniowo uaktywniane transmitują potężny snop elektromagnetycznej energii na powierzchnie wody, oddziałując w ten sposób na wszelkie busole i inne urządzenia.
Teorii na wyjaśnienie tajemnic Trójkąta Bermudzkiego jest bardzo dużo. Z przytoczonych przeze mnie przykładów widać, że są wśród nich zarówno wiarygodne jak i fantastyczne próby rozwiązania zagadki tego terenu. A więc każdy może wierzyć, w co chce, jednak w obecnej chwili, za prawdziwą teorię wyjaśniającą tajemnice „Trójkąta Bermudzkiego” uważa się tzw. „metodę hydratów”. Na jej podstawie twierdzi się, że na terenie Trójkąta Bermudzkiego (i nie tylko) podłoże zbudowane jest z hydratu metanu,(mieszaniny lodu i metanu o konsystencji ciała stałego) gdzie pod jego skorupą uwięziony jest metan gazowy. W trakcie przesuwania się płyt tektonicznych ów metan wydostaje się na powierzchnię w postaci pęcherzyków, a następnie powstaje potężny wir, który wciąga w głąb oceaniczny nawet bardzo duże statki. Zatonięcie w nasyconej gazem wodzie jest tak błyskawiczne, że nie ma nawet czasu na nadanie sygnału S.O.S. Tym bardziej, że katastrofa nadchodzi zupełnie niespodziewanie. Jeśli ktoś zdąży wyskoczyć w kamizelce ratunkowej, nic mu to nie da. Też zatonie. Jeśli gazu będzie dosyć, zatoną nawet same kamizelki! Gdy w chwili katastrofy na dnie oceanu przesypują się góry hydratów i mułu, nic dziwnego, że nie można później znaleźć wraku-zostaje on pogrzebany pod zwałami osadów.
Ta teoria wydaje się być najrealniejszym i najlepszym rozwiązaniem zagadki „Trójkąta Bermudzkiego”

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 8 minut

Podobne tematy