profil

"Arcydzieło w amerykańskim stylu" recenzja filmu Gladiator.

poleca 85% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Chleba i igrzysk” – to znane zawołanie swój rodowód wywodzi z czasów Cesarstwa Rzymskiego. Z całą mocą wybrzmiewa ono na nowo w filmie Ridleya Scotta "Gladiator", który wszedł na ekrany kin 40 lat po słynnym filmie pt. „Spartakus”. Ta amerykańska superprodukcja przedstawia historię rzymskiego generała Maximusa (w tej roli przejmująca kreację stworzył Russell Crowe), stacjonującego w starożytnej Germanii. Kunszt dowódcy wojskowego i prawość charakteru Maximusa powodują, że właśnie w nim, a nie w swoim synu Commodusie ( Joaquin Pheonix) swojego następcę widzi schorowany cesarz Marek Aureliusz (Richard Harris).

Film jest raczej luźnym nawiązaniem niż wierną adaptacją czasów starożytnych. Ukazując zmagania dobra ze złem zawiera przesłanie jakże aktualne dzisiaj: po trupach – byle do władzy. Zwolennicy kina akcji na pewno nie będą tym dziełem rozczarowani. Znajdą w nim bowiem wartką i wciągającą fabułę. Niewątpliwie atutem filmu są wspaniałe dekoracje, które powodują, że widz daje się wciągnąć w klimat tamtej epoki. Całość dramaturgii dopełnia muzyka. Twórcy ścieżki dźwiękowej Hans Zimmer oraz Lisa Gerrard skomponowali ją tak, że doskonale współistnieje ze zdjęciami, a ponadto podkreśla potęgę Imperium Rzymskiego.

Na ten film mogą wybrać się wszyscy, którzy oczekują mocnych wrażeń. Na pewno nie zawiodą się. Obraz Ridleya Scotta to w pewnym sensie arcydzieło sztuki filmowej w amerykańskim stylu. Uważam, że producent filmu nie musi martwić się o zwrot poniesionych na produkcje nakładów. Film na pewno odniesie sukces komercyjny.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 1 minuta

Gramatyka i formy wypowiedzi