profil

Poznański czerwiec 1956

Ostatnia aktualizacja: 2021-12-30
poleca 84% 2728 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Czerwiec 1956 roku był dla mieszkańców Poznania wielką tragedią, narastające od wielu miesięcy niezadowolenie mas pracujących ogółu mieszkańców doprowadziły do silnego wzburzenia nastrojów, które 28 czerwca wyłado¬wało się w postaci strajku, masowej demonstracji ulicznej, a następnie starć z bronią w ręku. W toku tych starć padli zabici i ranni, po stronie demonstrujących robotników jak i po stronie sił występujących w obronie ówczesnego porządku.

Był to pierwszy tego typu fakt w Polsce Ludowej. Spowodował on swego rodzaju szok. Z jednej strony była to tragedia związana ze śmiercią kilkudziesięciu ludzi. Z drugiej strony była to tragedia związana z tym, że miało to miejsce w systemie socjalistycznym, w państwie, na którego czele stali przedwojenni robotnicy-komuniści..

Po śmierci Stalina w Polsce powstał klimat do zastanowienia się nad powstałymi w minionych latach deformacjami w dziedzinie sprawowania władzy.

Działania, jakie podejmowała wówczas władza, nie spełniały oczekiwań społeczeństwa. Sądzono wówczas, że tylko dawkowanie demokracji i krytyki może zabezpieczyć tzw. zdobycze socjalizmu i zachować konieczny autorytet władzy.

Nową linię polityczną władzy zaczęto nazywać "demokratyzacją" lub "przezwyciężaniem błędów i wypaczeń".

Pierwsze zmiany nastąpiły na przełomie lat 1953/54. W dziedzinie spraw gospodarczych dotyczyły zahamowania tempa wzrostu inwestycji i skierowania większej części środków ekonomicznych na rozwój przemysłu spożywczego, budownictwa oraz rolnictwo.

Decydujące znaczenie dla tempa przemian w życiu społeczno-politycznym kraju miały mieć nadchodzące wydarzenia. Początkiem był XX Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w lutym 1956 r. i wygłoszony tam „tajny” referat Chruszczowa. Przeprowadzono krytykę kultu Stalina, jako głównej przyczyny rodzącej wypaczenia w działalności partii i państwa oraz krwawych represji.

W warunkach Polski szczególnego znaczenia nabrała teza z referatu uznająca możliwość dochodzenia do socjalizmu narodowymi drogami, odzwierciedlającymi specyfikę danego kraju oraz odrzucenie teorii o zaostrzającej się walce klasowej w miarę postępu w budownictwie socjalistycznym. „Tajny” referat Chruszczowa, można uznać za przysłowiową iskrę rozniecającą ferment myślowy obejmujący coraz szersze kręgi społeczeństwa polskiego. Dyskusje społeczne, wykroczyły znacznie poza założone ramy. Popularny stał się termin „wielka odnowa”.
Prasa uwolniona od funkcji dydaktycznej stała się symbolem i kołem zamachowym reform, zaspakajając głód krytyki i demokracji. Dyskusje i polemiki na temat „błędów i wypaczeń” przybrały formę nacisku psychologicznego na władzę, kształtując jednocześnie świadomość i postawy polityczne w skali mikrospołecznej. Do tematów, które dominowały w prasie, należały:
- samodzielność w międzynarodowym ruchu robotniczym,
- praworządność,
- rola Armii Krajowej i Państwa Podziemnego w wyzwoleniu Polski.
- marnotrawstwo i biurokracja w gospodarce.

Znakiem czasu było posługiwanie się teorią marksistowską do wyjaśnienia przyczyn złożonej sytuacji w kraju. Na łamach tygodnika "Po prostu" pisano, że między społecznym charakterem produkcji a zbiurokratyzowanym systemem zarządzania zachodzi istotna sprzeczność.

Jeżeli inteligencja ujawniła swą dezaprobatę wobec „kultu jednostki” i jej przejawów za pomocą pióra i słowa, to klasa robotnicza swą negację wyrażała bardziej bezceremonialnie t j. strajkami i demonstracjami ulicznymi. W 1956 r. warunki życia robotników nie uległy poprawie, a wręcz pogorszyły się. System zarządzania gospodarką nie został zreformowany. Utrzymywał się styl rządzenia polegający na biurokratycznym traktowaniu robotników. Stan świadomości klasy robotniczej by idealizowany przez władzę. Przekształcenie związków zawodowych w podporządkowaną partii „transmisję” do mas utrudniło jeszcze bardziej kontakt władzy z klasą robotniczą. Na skutek załamania się zawartych w planie gospodarczym zapowiedzi poprawy warunków bytowych ludzi pracy, władza polityczna zaczęła tracić zaufanie społeczne.

Miejscem, gdzie konflikt społeczny przybrał formę strajku, a później zamieszek ulicznych był Poznań - duży ośrodek przemysłowy. Powstałe tam niezadowolenie narastało już od jesieni 1955 r. Załoga największego zakładu poznańskiego tj. Cegielskiego - HCP zgłaszała pretensje w sprawie niesłusznie pobieranego przez 3 lata podatku od więcej zarabiających przodowników pracy i pracowników akordowych, co pozbawiło 5.074 pracowników ponad 11 mln zł.

Dyrekcja nie była w stanie spełnić postulatów wysuwanych przez załogę. Próbowano kontaktować się z Ministerstwem Przemysłu Maszynowego i Komitetem Centralnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Wysyłano petycje, listy i delegacie. W tej sytuacji w dniach. 23 i 25 czerwca, poszczególne zakłady HCP wybrały 17 delegatów załogi. Do tej grupy przyłączyło się 10 osób reprezentujących dyrekcję, Komitet Zakładowy PZPR i Radę Przedsiębiorstwa. Delegacja ta 26 VI udała się do Warszawy celem przedstawienia postulatów załogi HCP w Ministerstwie Przemysłu Maszynowego i Centralnej Radzie Związków Zawodowych.

Dyskusje, masówki, wybór delegatów, ustalanie listy postulatów w HCP śledzono z uwagą w innych zakładach pracy Poznania. Atmosfera była bardzo napięta. W mieście było dużo gości z kraju i z zagranicy z okazji trwających Międzynarodowych Targów Poznańskich. Robotnicy HCP z napięciem oczekiwali powrotu delegacji. W nocy z 26/27 czerwca delegacja z poczuciem zadowolenia powróciła do Poznania.

Następnego dnia rano w ślad za delegacją przybył do zakładów Cegielskiego minister Przemysłu Maszynowego, który działając zgodnie z decyzjami kierownictwa partyjnego (PZPR), wycofał się częściowo z warszawskich uzgodnień z robotnikami. Sytuacja stawała się napięta, choć nic nie wskazywało jeszcze wieczorem 27 VI na to, że załoga Cegielskiego podejmie strajk. Wprawdzie część uzgodnień warszawskich (dotycząca uposażeń dla robotników akordowych) została przez ministra zakwestionowana, rozmowy jednak trwały i w dniu 28 VI miały być kontynuowane.
Niepokój powstawał i w innych zakładach poznańskich, gdzie od 27 VI strajkowali robotnicy, którzy na skutek podwyższenia planu stracili w czerwcu premię stanowiącą 20-30% ich zarobków. 28 czerwca doszło w Poznaniu do wystąpień robotniczych.

Wydarzenia 28 czerwca w Poznaniu przebiegały w dwóch etapach:
Pierwszy etap trwał od godziny 600 do 1030. W tym czasie robotnicy zorganizowali strajk w największych zakładach miasta. Następnie robotnicy wyszli na ulice formując pochód, który przekształcił się z demonstracji robotniczej w manifestację społeczeństwa, czego wyrazem było zgromadzenie się około 100 tys. mieszkańców przed poznańskim ratuszem. Robotnicy domagali się, aby władze cofnęły narzucone normy pracy, obniżyły ceny artykułów konsumpcyjnych i podwyższyły płace.

Był to pokojowy okres manifestacji, kontrolowany przez aktyw robotniczy, próbowano rozmawiać z przedstawicielami Wojewódzkiej Rady Narodowej, żądano przyjazdu premiera Cyrankiewicza.
Po godzinie 10 nastąpił wzrost napięcia wśród demonstrantów. Z opanowanego przez nich radiowozu podano informację o aresztowaniu delegacji robotniczej, która przebywała 26 VI w Warszawie. Spowodowało to marsz kilku tysięcy demonstrantów pod więzienie, rozbicie go i wypuszczenie na wolność 257 więźniów. Część demonstrantów przystąpiła do niszczenia akt więziennych. Inni opanowali gmachy prokuratury i sądu. Akta wyrzucano na ulicę i spalano, a sprzęty częściowo zdemolowano. Dokonano też zaboru broni palnej. Tłum zebrany przed gmachem sądu nie pozwolił straży pożarnej na gaszenie ognia. Zamieszki w rejonie więzienia, sądu i prokuratury trwały do godz. 1200. Po ich zakończeniu z radiowozu podano hasło uderzenia na budynek Urzędu d/s Bezpieczeństwa Publicznego (UB). Jedna z grup udała się na dworzec kolejowy celem wstrzymania ruchu pociągów.

W czasie ataku na budynek UB padły strzały, w toku zajść na dworcu zabity został konduktor. Dochodziło do dewastacji mienia i rabowania sklepów.

Do tłumienia zamieszek użyto podchorążych z OSWPiZ, którym zabroniono jednak używać broni. Sądzono, że samo pojawienie się wojska osłanianego przez samochody pancerne i czołgi odstraszy napastników. Tymczasem tłum zatrzymał pojazdy i rozbroił podchorążych. Dwa opanowane przez "bojówki robotnicze" czołgi skierowano pod gmach Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Około godz. 1300 opanowano budynek urzędu przy ulicy Kochanowskiego, skąd można było ostrzelać główny gmach. W sąsiednich budynkach zorganizowano punkty gotowe do ostrzału gmachu głównego. Następnie do walki wprowadzono zdobyte czołgi, zaopatrzone już w amunicję.

O wszystkich tych dramatycznych wydarzeniach poza Poznaniem właściwie nic nie wiedziano, gdyż miasto zostało odizolowane od reszty kraju. Tymczasem o godz.1000 zebrało się w Warszawie Biuro Polityczne KC PZPR. Zatwierdzono treść oficjalnego komunikatu, z którego można było dowiedzieć się, iż sprawcami zajść w Poznaniu była „agentura imperialistyczna i reakcyjne podziemie”, którym „udało się sprowokować zamieszki uliczne”. Biuro Polityczne podjęło decyzję wysłania do stolicy Wielkopolski premiera Cyrankiewicza. Był tam już sekretarz KC PZPR Edward Gierek, który później stanął na czele komisji badającej przyczyny, przebieg i charakter wydarzeń w Poznaniu. Postanowiono też wprowadzić do miasta wojsko, którym na miejscu miał dowodzić wiceminister Obrony Narodowej gen. Stanisław Popławski. W godzinach popołudniowych na ulicach Poznania działały uzbrojone „bojówki”, które z ideą demonstracji robotniczej wznoszącej hasła o charakterze socjalnym (ŻĄDAMY CHLEBA) nie miały nic wspólnego. W godzinach popołudniowych i wieczornych do Poznania wkroczyło ponad 10.000 żołnierzy, 360 czołgów, wozy bojowe, samochody i motocykle wojskowe. Rozbrojenie zbrojnych bojówek trwało do rana dnia następnego, a dokładny bilans wydarzeń nie był łatwy do określenia, tym bardziej, że władza od samego początku czyniła wszystko, aby pomniejszyć rozmiar Powstania Poznańskiego.

Pod względem porządku publicznego 29 VI w Poznaniu sytuacja była opanowana przez władzę. Mimo tego w radiowym przemówieniu premier J. Cyrankiewicz odwołał się do gróźb : „każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w inte¬resie walki o podnoszenie stopy życiowej ludności, w inte¬resie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny”.
Było to widoczne świadectwo braku troski o losy robotników i zaślepienia władzą, którą w ich imieniu , a wbrew ich interesom, partia robotnicza jedynie z nazwy, sprawowała.
Przed władzą stanął problem, jakie stanowisko przyjąć wobec wydarzeń w Poznaniu. Oceny wydarzeń były różne, stosunek władz do rzeczywistych problemów robotników poznańskich odzwierciedlał brak chęci zrozumienia. W tej sytuacji domniemywać można, że gdyby nie międzynarodowy rozgłos wydarzeń władza po stłumieniu zamieszek pominęłaby całość wydarzeń milczeniem.

Na szczęście nie udało się władzy zrealizować buńczucznie brzmiących, zapowiedzi premiera. We wrześniu i październiku miały miejsce procesy osób oskarżonych o udział w czerwcowych zajściach. Zapadały jednak stosunkowo niskie wyroki i wobec zachodzących zmian politycznych, wiele spraw zostało umorzonych.

Pod naciskiem opinii publicznej 17 VII 1956 r. Generalny Prokurator PRL poinformował, że w Poznaniu zginęły łącznie 53 osoby. Ta liczba była obowiązująca przez lata. W 1981r. ogłoszono imienną listę ofiar zawierającą 74 nazwiska.

Poza znacznymi stratami ludzkimi i materialnymi wydarzenia poznańskie spowodowały znaczne straty moralne i świadczyły o nieufności społeczeństwa w stosunku do PZPR i związków zawodowych. Miało to wpływ na dalsze posunięcia partii.

Wydarzenia poznańskie odbiły się głośnym echem w kraju i na świecie. Miały one miejsce w szczególnie trudnym momencie w dziejach PZPR, Poznania i Polski w ogóle. Wypadki spowodowały szok po obu stronach (władza-robotnicy). Spowodowały jednak przyspieszenie procesów demokratyzacji państwie. Wnioski płynące z doświadczeń, "poznańskiego czerwca" odegrały wielką rolę w procesie dojrzewania tzw. przemian październikowych. Przyspieszyły proces dojrzewania politycznego wielu ludzi. Można sądzić, że wydarzeniom poznańskim zawdzięczamy, iż „przewrót październikowy” w Polsce w przeciwieństwie np. do Węgier, miał charakter bezkrwawy.

Istniejący wówczas pogląd, że to co się stało 28 VI w Poznaniu było rewolucją mas pracujących przeciw istniejącemu systemowi biurokratycznemu, z całą jego strukturą polityczną, moralną i obyczajową był trafny. Dla władzy była to bardzo niebezpieczna teza, gdyż prowadziła do oddolnego ruchu na rzecz reform systemu społeczno-politycznego.

Rok 1956 był rokiem przełomu w układzie sił między władzą a społeczeństwem. Partia zrezygnowała z władzy ideologicznej ograniczając się do obrony systemu politycznego, dopuściła do powstania pewnych elementów pluralizmu w kulturze, poszerzyła swobody w nauce, zgodziła się na istnienie indywidualnego rolnictwa. Przemiany zachodzące w kraju wpłynęły na poszerzenie zakresu uprawnień Kościoła Katolickiego, w konsekwencji doprowadzając do tego, że w przyszłości duże grupy społeczne pragnęły artykułować swe aspiracje.

Wydarzenia Poznańskiego Czerwca stanowiły dotkliwy wstrząs dla ówczesnej władzy. Z tego względu od samego początku środki masowego przekazu starały się tuszować rzeczywisty charakter i skalę protestu, głosząc, iż to, co dzieje się w Poznaniu jest akcją sił antysocjalistycznych, kierowaną od zewnątrz lub, że jest to dywersyjna akcja kół imperialistycznych.

W październiku 1956 roku Władysław Gomułka uznał, że wystąpienie robotników było usprawiedliwione, że słusznie żądali zawrócenia z „fałszywej drogi”. To oświadczenie zaowocowało uwolnieniem aresztowanych i podjęciem badań nad genezą wypadków. Niestety kilka miesięcy później, 5 czerwca 1957 roku podczas spotkania z robotnikami H. Cegielskiego Gomułka uznał wydarzenia poznańskie za wielki dramat narodowy, wzywając jednocześnie do nie rozdrapywania ran i zaciągnięcia nad tym tematem „żałobnej kurtyny milczenia”.

I tak na okres 25 lat zapanowało w oficjalnym obiegu milczenie wokół wypadków poznańskich. Dopiero w okresie pierwszej „Solidarności” lat 1980-81 podjęte zostały, prowadzone głównie przez historyków związanych z opozycją, badania, mające ustalić prawdziwy obraz oraz okoliczności tych wydarzeń.

Wydarzenia 28 czerwca 1956 roku odbiły się głośnym echem w Polsce i na świecie. Spowodowały szok zarówno po stronie rządzącej jak i pośród społeczeństwa. Była to wszakże pierwsza głośna próba zamanifestowania niezadowolenia z obrotu spraw w kraju. Wpływ Czerwca na kolejne wystąpienia przeciwko władzy jest nieoceniony. Należy sądzić, iż to, że Październik 1956 był w Polsce bezkrwawy, że nie powtórzył się scenariusz węgierski, zawdzięczamy wydarzeniom poznańskim.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 12 minuty