profil

Twój komentarz do słów Jana Kochanowskiego „Ludzkie przygody ludzkie noś”

poleca 85% 445 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Twój komentarz do słów Jana Kochanowskiego „Ludzkie przygody ludzkie noś”

Na co dzień bardzo często słyszymy takie wypowiedzi jak: „Jakoś to zniesiesz”, „Nie rozpaczaj tyle”. Jednak dopiero, gdy spotka nas przykre doświadczenie, zdajemy sobie sprawę, jak trudno jest wówczas zachować stoicki spokój i zdrowy rozsądek. Bardzo dobrym przykładem takiej reakcji na życiowe nieszczęście jest postawa Jana Kochanowskiego – najznakomitszego, moim zdaniem poety i pisarza renesansowego. Po stracie swojej ukochanej córki Orszulki została zachwiana jego wiara w Boga, zwątpił w swój dotychczasowy życiowy światopogląd. Swój smutek i ból opisał
w cyklu dziewiętnastu „Trenów”. W ostatnim z tych funeralnych utworów lirycznych autor ukazał swoją matkę, która wiedząc o cierpieniach syna, stara się wyciągnąć go
z życiowego kryzysu i odbudować wiarę w Boga. Pociesza go, odpowiadając na jego pytania, przedstawiając w pozytywnym świetle życie pośmiertne. Swój monolog kończy ważną sentencją: „Tego się, synu, trzymaj,
a ludzkie przygody ludzkie noś”.
Ta życiowa wskazówka została zaczerpnięta z „Rozmów tuskulańskich”, napisanych w starożytności przez Cycerona – rzymskiego mówcę tamtych czasów.
W wersji pierwotnej, w języku łacińskim brzmiała ona: „humana humane ferenda”. Analizując tę praktyczną radę, należy zwrócić szczególną uwagę na świadome powtórzenie słowa „ludzkie”. W tym kontekście kojarzy się ono jednoznacznie
z renesansowym prądem filozoficznym, stawiającym w centrum zainteresowania człowieka – humanizmem. Była to podstawa intelektualna dla epoki odrodzenia, która jest żywa nawet w dzisiejszych czasach. „Przygody” to nasze problemy i komplikacje życiowe (labirynty egzystencjalne) zgotowane przez los – zmienną Fortunę, które należy znosić z godnością i zrozumieniem. To właśnie z tym „znoszeniem przygód po ludzku” Jan Kochanowski ma największy problem. Sytuacja, w jakiej się znalazł po części przypomina mi rozterki, z jakimi borykał się Hiob – bohater Starego Testamentu. Podobnie jak autor „Trenów”, uważał, że kara jest niesłuszna, cierpi niewinnie, próbował znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania. Różnica między nimi zawarta jest w ich reakcji na życiowe przeciwności. Hiob, w przeciwieństwie do Jana Kochanowskiego, zgodnie z sentencją przyjmuje wszystkie złe wiadomości ze zrozumieniem, wiedząc, że został wybrany przez Boga, a problemy z jakimi musi walczyć, mają (choć niejasno) określony cel. Nasz poeta natomiast nie potrafił (przez większość swoich rozważań) przyjąć do wiadomości, że ludzką rzeczą jest zarówno cierpienie, jak i radość.
Nie bez powodu osobą mówiącą te słowa jest matka Jana Kochanowskiego. Stanowi ona dla niego duży autorytet, postrzegana jest z pewnością jako osoba mądra, mająca duże doświadczenie życiowe. Wciela się też w rolę opiekunki, troszczy się
o Orszulkę, czego symbolem jest trzymanie jej na rękach. Myślę, że Tren XIX,
w którym pojawiła się ta cenna rada o znoszeniu ludzkich trosk na sferze profanum zawiera zapowiedź powrotu autora do wewnętrznej równowagi, powiedzenia stanowczego „stop” żałobie. Po tylu długich refleksjach autor podejmuje próbę psychicznego uzdrowienia i uspokojenia.
Jak więc przyjąć śmierć, zwłaszcza kogoś nam bliskiego? Można rozpaczać, płakać i winić wszystkich dookoła. Lepszym wyjściem jest jednak wprowadzenie
w czyn nieprzemijalnej rady matki poety i znoszenie śmierci z godnością i umiarem, jak przystało człowiekowi. Taki jest los. Jedni umierają, by drudzy mogli się narodzić. Ból po stracie kogoś bliskiego (zwłaszcza dziecka) jest niewyobrażalny i ciężko
w takiej sytuacji zachować stoicki spokój, ale należy chociaż spróbować, bo jak sam stwierdza autor – nie można cierpieć wiecznie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty

Teksty kultury