Satyra na ucieczkę z domu

Mama każe się uczyć ponad możliwości,
Po każdej jedynce bolą mnie kości.
Sprzątam, gotuję, piorę, zamiatam,
Jestem popychana przez młodszego brata.
Mam dość tej udręki, ofiarą bycia,
Nie chcę tak żyć, dość tego gnicia!
Ucieknę z domu, gdzie jestem wykorzystywana,
Zacznę nowe życie, gdzie będę doceniana.
Ulica stanie się wszystkim co mam,
Będzie ciężko, ale radę sobie dam.
Zacznę od jutra bo dziś jest już późno,
Na samą myśl o tym czuję się luźno.
Idę do sklepu została mi mamona,
Ktoś mnie nagle chwyta, rety to ochrona!
Robię do przodu jeszcze jeden krok,
I wtem na lustro pada mój zdziwiony wzrok.
Odbicie sylwetki z niesmakiem mierzę
Patrzę i patrzę, i oczom nie wierzę.
By się upewnić, zerkam jeszcze raz,
W lustrze widzę swoją własną twarz.
Stoję na dworcu, patrzą na mnie ludzie,
Jestem obdarta, tonę w brudzie.
Stopy mam bose, ktoś mi ukradł pumy,
A kosztowały przecież ponad cztery stówy.
Idę na miasto złamana całkowicie,
Ogarnia mnie strach o moje przyszłe życie.
Nikt się mną nie zainteresował,
Każdy swojego nosa pilnował.
Robi się zimno jak w listopadową noc,
Na ogrzanie nie starczy dziurawy koc.
Zbliża się wieczór a ja nic nie jadłam,
Zaraz, chwileczkę, kiełbasę ukradłam.
Już prawie miałam ją w jamie ustnej,
Gdy nagle na widok zdobyczy tłustej,
Podchodzi do mnie obdartus tęgi
Królewskie danie wydziera z ręki.
Burczy mi w brzuchu, nie mam dokąd iść,
Zaczynam chwiać się jak na wietrze liść.
Spoglądam w niebo i myślę o domu,
Dlaczego uciekłam, po co to komu?
Wrócę tam zaraz, będę się starać,
Sama poproszę by mnie ukarać.
Dźwięczy mi w uszach dzwonek budzika,
Koszmarny sen jak zjawa znika.
Otwieram oczy, rozglądam się wokół,
Po prawej akwarium, komputer z boku.
Mój brat zawzięcie bębni w klawisze,
Może historię moją opisze.
To był sen tylko, dziękuje ci Panie,
Będę się modlić, niech się tak nie stanie!
Oto przesłanie do uciekających z domku:
Krzywdę robicie sobie, Zosiu, Aniu, Tomku.
Zanim trzaśniesz bracie rodzinnymi drzwiami,
Zastanów się dobrze nad tego skutkami,
Bo dla mnie było to tylko koszmarnym snem,
Dla ciebie stać się może powszednim dniem.