profil

Mój sposób na nudę

poleca 85% 2207 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Zimowe popołudnia mają to do siebie, że są nudne. Ciągną się w nieskończoność, dobijając człowieka powoli i dokładnie. Zdecydowanie ich nie lubię, ale cóż, zdarzają się i tyle. Najgorsze, że zaczynają się zwykle wtedy, kiedy wszystko zapowiada się ciekawie. Tak jak dziś.
Siedziałem w domu, doprowadzając starą konsolę do stanu pod tytułem „naprawa, nic więcej nie pomoże”. Owszem, komputer działał zdecydowanie lepiej. Szkoda tylko, że stał w okupowanym przez młodszego brata pokoju. To oznaczało skazanie na kilkuletni sprzęt cudem chyba wyniesiony z pomieszczenia. Nie, to nie była powódź – do Adriana przyszli koledzy i musiał się chwalić. Mną to by nie mógł?
Zaczynałem być nerwowy. Po dniu w szkole, koszmarnym w każdej minucie, czułem tylko i wyłącznie zniechęcenie, mocno pogłębione dyskusją z braciszkiem na temat zajmowania mojego pokoju bez zgody. Próbowałem znaleźć jakieś zajęcie, ale żaden pomysł nie miał sensu. Jak się nazywa ten stan? A tak, nuda. Zimowa, prowadzącą do depresji nuda.
Do pokoju weszła mama.
A ty ciągle siedzisz na tej kanapie. Nie zająłbyś się czymś, synku? – zapytała.
Mamuś, co ja mogę robić, Adrian zajął pokój.
Komputer, komputer... nie umiesz się już zająć niczym innym – westchnęła.
To nie moja wina, że tu nie ma co robić! – krzyknąłem. Popatrzała na mnie z wyrzutem.
I z pewnością nie moja. Ale chciałabym ci powiedzieć, żę wychodzę. Powinnam być z powrotem około dwudziestej pierwszej – oznajmiła i wyszła.
Wróciłem do analizowania różnych pomysłów, chociaż nie prowadziły do niczego. W końcu postanowiłem coś zrobić. Nieważne jak bardzo bezsensowne idee przemykały przez moją głowę, kryzysowe sytuacje wymagały desperackich rozwiązań. Już szykowałem się, by wkroczyć do zajętego pokoju i najbezczelniej wyprosić z niego towarzystwo brata, gdy przypomniałem sobie o starym sposobie na monotonię.
Wymyśliłem go na długo przed otrzymaniem komputera, kiedy deszczowe popołudnia skutecznie odpędzały marzenia o wyjściu z domu. Był tak prosty, że aż banalny, a można go było zacząć praktycznie wszędzie. Nie czekając długo otworzyłem szafkę w poszukiwaniu kredek i kartki. Tak, ten sposób to było rysowanie.
Ułożywszy papier na stoliku zacząłem się zastanawiać, co stworzyć. Nie byłem w tym kierunku szczególnie uzdolniony, ale mazanie kolorowych kresek na białej powierzchni zajmowało skutecznie jeśli nie umysł, to przynajmniej ręce. Prawie bezwiednie narysowałem zarysy pociągu. Wyglądały na rysowane przez kilkuletnie dziecko, ale nie tylko ja, mając trzynaście lat, nie potrafiłem dobrze malować. Wkrótce obok pojazdu powstała stacja, ludzie, a minuty mijały coraz szybciej. Nie zauważyłem, kiedy duża wskazówka zegarka przesunęła się najpierw na szóstkę, potem siódemkę i ósemkę. Nie słyszałem trzaskania drzwiami, gdy koledzy Adriana wracali do domu.
Otrzeźwiło mnie nieco dopiero wkroczenie mamy do pokoju. Jestem pewien, że nie spodziewała się mnie w nim, jeśli komputer stoi wolny. Uśmiechnąłem się na widok jej zdziwionej miny.
Cześć, mamuś – powiedziałem.
Cześć, synku. Byłam pewna, że już objąłeś we władanie królestwo elektroniki, potocznie zwane twoim pokojem. – Ona naprawdę miała talent do ciekawych zwrotów. Szkoda, że go nie odziedziczyłem.
Nawet nie zauważyłem, że Adrian z niego wyszedł – stwierdziłem, a kiedy na jej twarzy pojawiło się zdumienie, dodałem – znalazłem coś ciekawszego do roboty.
Pokazałem jej kolorową już teraz kartkę, z czerwonym pociągiem i wielobarwnymi sylwetkami ludzi. To nie było arcydzieło, ale mamie najwyraźniej się spodobało. Oglądała rysunek z zainteresowaniem, co wcale mnie nie zdziwiło. W końcu było na nim sporo szczegółów.
Ciekawa praca. Pewnie długo nad nią ślęczałeś, co?
Troszkę... jakieś dwie godzinki – uśmiechnąłem się.
Już nie byłem znudzony ani zniechęcony. Dziecinne bazgrolenie po papierze pomagało przetrwać nieciekawe popołudnia. To był najlepszy sposób, jaki mogłem wymyślić i prawdopodobnie jedyny. Szkoda, że przypomniałem sobie o nim dopiero wtedy, gdy nie miałem absolutnie nic do roboty. To była ciekawa zabawa.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty