profil

Wywiad z bohaterem Dżumy Bernardem Rieux

poleca 85% 163 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Bohater z Oranu”

Temat dotyczy człowieka, którym swoim postępowaniem dawał przykład walki o życie innych nie zważając na swoje. Człowiek ten jest lekarzem w Oranie. Miałem niedawno okazję przeprowadzenia z nim wywiadu. Tym człowiekiem jest doktor Bernard Rieux.


Dziennikarz: Dzień dobry. Nazywam się Damian Wysocki i jestem z czasopisma „Życie”. Chciałbym przeprowadzić z Panem wywiad, o tym, co ostatnio wydarzyło się w Oranie. Czy miałby Pan teraz trochę wolnego czasu abym mógł zadać kilka pytań?

Bernard Rieux: Tak proszę bardzo akurat teraz będę miał chwilkę wolnego czasu i z przyjemnością odpowiem na Pana pytania.

D: Po czym zoriętował się Pan, że to właśnie epidemia dżumy wkroczyła do miasta?

R: Z początku nic nie wskazywało na to, że to epidemia a tym bardziej, że to dżuma. Jednak zaniepokoiły mnie martwe szczury, których było coraz więcej w mieście. Po tym jak liczba chorych i zgonów zaczęła rosnąć byłem już pewny, że to dżuma.

D: Jest Pan dobrym lekażem z tego, co się dowiedziałem w mieście. Jednak nie bał się Pan o swoje życie pomagając i lecząc chorych, którzy mogli Doktora zarazić? Czy nie myślał Pan o ucieczce z miasta?

R: Powiem szczerze, że nad ucieczkom nawet się nie zastanawiałem. Z początku jak wspomniałem nie byłem pewien, że to epidemia wręcz nie chciałem nawet w to uwierzyć a później to już nie było czasu na ucieczki trzeba było ludzi ratować. Jestem lekarzem z powołania i leczenie to moja praca, którą wykonuję sumiennie i skrupulatnie. Bałem się o swoje życie zresztą jak każdy w tym okresie bał się o nie, tylko ja jestem od tego, aby je ratować i pomagać ludziom w potrzebie i nie mogę patrzyć na to, że ktoś mnie zarazi czy też nie oczywiście taką możliwość brałem też pod uwagę.

D: Jakie środki podjęto, aby zaradzić tej nieszczęsnej epidemii?

R: Po ustaleniu, że to epidemia dżumy ustaliliśmy, że poślemy do Paryża prośbę o serum a w mieście były afisze ostrzegające i pouczające ludność Oranu, jak postępować i dbać o czystość a także o konieczności meldowania o chorobach. Jednak to było zbyt mało tak wówczas uważałem i uważam dalej.

D: Czy przysłano serum z Paryża?

R: Tak oczywiście, że przysłano jednak było go zbyt mało, aby pomóc wszystkim potrzebującym.

D: Czy dżuma ujawniła się i zakończyła tym samym wirusem, czy może ewoluowała? I czy miało to wpływ na leczenie i środki ostrożności w mieście?

R: Niestety, wirus dżumy ewoluował i był też rozpoznany jako odmiana płucna, która przenosiła się drogą powietrzną, to też musieliśmy podnieść środki ostrożności, których w takich przypadkach nigdy mało. Jeśli chodzi o aspekt leczenia to muszę przyznać, że odmiana płucna bardzo pogorszyła sytuacje w mieście. Jako nowa odmiana wirusa w mieście była bardzo dokuczliwa i powiększyła liczbę zachorowań i zgonów.

D: Czy uważa Pan, że zamknięcie miasta było dobrym i skutecznym rozwiązaniem dla miasta?

R: Oczywiście, że było dobrym rozwiązaniem rzekłbym nawet, że bardzo dobrym tylko tyle, że nie skutecznym. Ludzie w strachu i panice a także bojąc się o swój los coraz częściej uciekali nie zdając sobie sprawy, że mogą przy tym zarazić inne osoby.

D: Czy konieczna była kwarantanna i gdzie się znajdowała?

R: Kwarantanna była konieczna, ponieważ ludzie znajdujący się w niej byli przez pewien czas obserwowani czy nie mają objawów dżumy a co za tym idzie szybciej mogliśmy takim osobom udzielić niezbędnej pomocy, co dawało im większe szanse przeżycia. Do kwarantanny trafiały osoby przebywające z ludźmi zarażonymi wirusem dżumy. Początkowo braliśmy kwarantannę tylko jako formalność, ale z biegiem czasu to była konieczność. Wiele było obozów gdzie ludzie poddawani byli kwarantannie, ale największy był na stadionie. Ludzie w dzień siedzieli pod krytą trybuną, a na płycie boiska rozstawione były namioty.

D: W jaki sposób, kiedy i po czym poznano, że epidemia zaczęła się cofać?

R: Do dziś to pamiętam te przełomowe wydarzenie. Zachorował nasz przyjaciel Joseph Grand. Wysoka gorączka i inne objawy wskazywały na dżumę. Podaliśmy mu zastrzyki z serum. Grand po długiej walce powrócił do zdrowia. Doszły nas informacje o jeszcze kilku wyzdrowieniach. To był sukces. Do miasta znowu powróciły szczury. Epidemia zaczęła cofać się dość nie oczekiwanie. Jednak to nie wprawiło w entuzjazm mieszkańców miasta. Zagrożenie w dalszym ciągu wisiało nad miastem.

D: Co dodawało siły Panu do walki z epidemią?

R: Siły do walki z epidemią dodawała mi moja matka, która zajmowała się domem, przyjaciele, którzy wspierali mnie na każdym kroku, chęć niesienia pomocy innym potrzebującym, chęć powstrzymania i zawrócenia epidemii.

D: Czy sądzi Pan, że gdyby wcześniej zareagowano na epidemię liczba zgonów mogłaby być mniejsza, a może nawet zapobiec epidemii?

R: Można tu by było spekulować nad tym pytaniem. Jednak jednego jestem pewien nie można by było zapobiec epidemii to było nie do uniknięcia i w dalszym ciągu twierdzę, że dżuma może tu jeszcze powrócić. Ludzie byli mało zoriętowani, co się dzieje w mieście. A powracając do liczby zgonów tego to nikt nie wie czy jakbyśmy zareagowali inaczej czy by była mniejsza możliwe też, że by była większa.


D: Dziękuję za szczerość i możliwość przeprowadzenia z Panem wywiadu. Jestem zaszczycony, że mogłem poznać tak niezwykłą i wspaniałą osobą, jaką jest Pan. Jeszcze raz dziękuję i życzę, aby mniej było takich przypadków. Do widzenia.

R: Cała przyjemność po mojej stronie. Jednaj ja też dziękuję za wywiad myślę, że to może komuś się przyda gdyby wybuchła podobna epidemia w innym mieście. Do widzenia i życzę przyjemniejszych tematów do wywiadów.

Dla Państwa wywiad przeprowadził dziennikarz Damian Wysocki z czasopisma „Życie”

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut

Podobne tematy
Teksty kultury