profil

M. Musierowicz Ida Sierpniowa - streszczenie

Ostatnia aktualizacja: 2020-08-31
poleca 83% 3166 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Ida uchodziła za brzydactwo. Była dość wysoka na swoje piętnaście lat, nieprzeciętnie chuda, garbiła plecy, aby ukryć biust, dlatego jej sylwetka przypominała pająka. Spod czupryny, jaka miała na głowie niekiedy było widać jakieś fragmenty twarzy o bardzo jasnej cerze i licznych piegach.

Wczesnym popołudniem w sierpniu, Ida wędrowała właśnie aleją Wielkopolską, dziana w powiewający prochowiec, którego pasek jednym końcem tkwił w szlufce, a drugim, pławił się w każdej niemal kałuży. Padał drobny dokuczliwy deszczyk. Dziewczynka skierowała swe kroki w kierunku stryja Józefa Borejko.

Istniały przynajmniej dwa potoczne poglądy na temat ludzkich losów. Jeden mówił, że wszystko, co zdarzyć się ma w naszym życiu zapisane jest, gdzieś w górze i zdarzyć się musi choćbyśmy nie wiadomo jak się starali odmienić bieg swego przeznaczenia. Drugi pogląd przepełnia wiara w istnienie serii zazębiających się chaotycznie przypadków.

Ida weszła do stryja a tam w powietrzu unosiły się zapachy konfitur. Ciocia była zdziwioną obecnością dziewczynki u siebie w domu, ponieważ miała być z rodzicami w Czaplinku. Ida wróciła, gdyż nie mogła wytrzymać tam z siostrami i rodzicami.

Głodna Borejko pojadła sobie dopiero zrobionymi konfiturami przez ciocię. Przyszedł też wujek, którego celem było pocieszenie bratanicy, lecz nie pocieszył jej wręcz przeciwnie zdenerwował ja tym, że powiedział, że zawsze była hipochondryczka.

Następnym jej posunięciem musiało być znalezienie pracy. Nie chciała prosić rodziców o pieniądze, miała poprosić stryja o pożyczkę, ale po tym, co usłyszała, wolała, umrzeć z głodu. Postanowiła na początek sprzedać zeszłoroczne książki i otrzymać kilku groszy, dopóki nic nie znajdzie.

Ida bardzo chciała się komuś zwierzyć, porozmawiać z kimś, kto ja zrozumie, ale nie, miała, z kim, ponieważ nie miał przyjaciółki ani w szkole, ani na dworze. Podobnie było z chłopakami. Zeszłego roku Waldek nieśmiało ubiegał się o względy Idy, lecz nie przetrzymało to próby, gdy, Ida zachorowała na świnkę. Potem przeniosła swe względy na kolegę z klasy, Klaudiusz. Od początku bardziej interesowała go bibliotek pana Borejko niż jego córka.

Wróciła do domu zdjęła płaszcz i ruszyła w poszukiwania po domu jakiegoś jedzenia, ponieważ chodziła głodna już od czterech dni. Zajrzała do spiżarni, ale nie śmiała ruszyć zapasów zimowych przygotowanych przez mamę. W kredensie, w jakimś zapomnianym kącie znalazła w torebkę z resztka makaronu kolanka i paczkę zupy fasolowej w proszku. Z tych dwóch składników zrobiła sobie zupę fasolową.

W gazecie przeważały kuszące oferty dla pomocy domowej, a tego rodzaju oferty były czymś nie do pomyślenia dla damy. Wreszcie natrafiła na ogłoszenie pasujące do niej „Pilnie potrzebna pani towarzysząca starszej osobie”.

Na dworze było jakoś dziwnie, nie padał deszcz, ale na niebie były ciężkie ciemne chmury. Ida szła gładką jezdnią jak we śnie, szukając domu numer dziesięć. Znalazła go wreszcie blisko skrzyżowania z ulicą Mickiewicza. Będąc przy drzwiach bała się zapukać, gdyż nie wiedziała, co ją czeka za drzwiami. Zza drzwi słyszała tylko jakieś głosy w końcu odważyła się i zapukała. Drzwi otworzyła jej stara kobieta. Nie była ona zbyt uprzejma. Po jakimś czasie wpuściła ją do środka. W trakcie rozmowy z panem Karolem, co będzie Ida u niego robiła rozmowę przerwał telefon. Dzwoniła Paulina.

Pani Basia przyniosła ciasteczka do kawy. Dziewczynka nigdy jeszcze nie jadła takich dobrych ciastek. Młoda Borejko spodobała się panu Paszkietowi. Zaprosił ją na jutro.

Późnym wieczorem Ida siedziała przy kuchennym stole, piła mleko i jadła bułkę z kwaszonym ogórkiem. Gdy już zjadła była bardzo podekscytowana, że nie mogła znaleźć sobie miejsca, chodziła cały czas po mieszkaniu i nie mogła sobie znaleźć miejsca. Musiała z kimś pogadać wpadła, na pomysł, że zadzwoni do koleżanki Gabrysi, Anieli Kowalik. Ale gdy do niej zadzwoniła dowiedziała się, że jej nie ma, bo pojechała do Łeby.

Większość nocy spędziła na czytaniu w egzemplarzu „Dziwnych losów Jane Eyre”. Do tego stopnia była zaczytana, że zapomniała o głodzie, który był jej dokuczliwy. Gdy się rano obudziła czytała dalej lekturę.

Ida wzięła stary parasol i poszła do „Delikatesów”, aby cos sobie kupić do jedzenia. W sklepie spotkała Klaudiusza, ale zamieniła z nim, kilka słów, ponieważ bardzo się śpieszył.
Punktualnie o szesnastej stała przed drzwiami pana Karola. Starszy pan pytała się ja o rodzinę, kim są rodzice, ile ma rodzeństwa. Mina Idy rozjaśniła się nieco na widok, co przygotowała Basia, buchty drożdżowe z jagodami i śmietaną. Z osobną tacą poszła do tajemniczego pokoju, w którym nie otworzono drzwi. Dziewczynka ukrywała swoją ciekawość do tego, co się znajduje za drzwiami. Rozmowa toczyła się dalej, gdy znów przerwał im dzwonek do drzwi. Była to osiemnastoletnia Paulina, koleżanka wnuka pana Paszkieta.
Ida dostała list od rodziców, żeby się odezwała do ich, bo nie wiedza, co się z nią dzieje. Posłała im wiadomość, żeby się nie martwili, bo u niej wszystko dobrze.

Dziewczynka chodziła głodna i nie wiedziała jak ma zdobyć pieniądze, a żal jej było sprzedawać książki. Idusia miała fantazję wiec postanowiła zrobić wisiorki z gipsu i sprzedawać je na Rynku Jeżyckim.

U Paszkieta we trójkę Basia, Ida i pan Karol zastanawiali się jak namówić Krzysztofa, chłopca z tajemniczego pokoju, na wyjście i pójście do lekarza. Dziewczynka weszła na pomysł, aby wejść do niego przez okno.

Siedząc pod oknem, Krzyśka zauważyła idącą Paulinę do domu państwa Paszkiet a piec metrów za nią Klaudiusza. Gdy chłopak był już blisko Idy ta bez chwili wahania wskoczyła do pokoju tajemniczego chłopaka. Ten nie wiedział, kim ona jest, co tam robi i skąd się tam wzięła, ale jednego był pewien, że nie chce jej widzieć. Dowiedziała się tyle, że nie wychodzi z pokoju, ponieważ ma twarz spuchniętą i zniekształconą, ale nie chciał iść do lekarza, ponieważ lekarka na wakacjach. Zjadła u niego obiad i poszła, gdyż ją wyganiał.
Ida zadzwoniła do doktora Kowalika, aby umówić Krzyśka na wizytę u lekarza.

Gdy Borejko szła do pana Karola znów słyszała wycie psa. Weszła do ogródka i gdzieś w ukryciu zauważyła Lucypera przywiązanego do drzewa i dręczonego przez dwóch małych chłopców. Wszystko to widział i słyszał Krzysiek. Dziewczyna powiadomiła go o tym, że jest umówiony na poniedziałek u lekarza. Nie chciał nawet o tym słyszeć.

W poniedziałek rano pan Karol zadzwonił do Idy, że Krzysiek wyszedł z pokoju szykuje się i czeka na nią u siei w domu na to, aby jechać do lekarza. Krzysztof został w szpitalu na operacji, gdyż zwolniło się miejsce chirurgii szczękowej. Paszkiet nie mógł wytrzymać w niepewności zadzwonił do dziewczynki, co się dzieje z jego wnukiem.

Następnego dnia dziewczyna, idąc do pana Paszkieta, ponownie natknęła się na dwóch chłopców, znęcających się na Lucyperze. Tym razem nie dała im za wygraną. Śledziła ich aż do ich domu, okazało się, że mieszkają na sąsiednim osiedlu. Zebrała odwagę i zapukała do drzwi. Otworzyła kobieta, która wyśmiała ją za to, że w ogóle przyszła na skargę z taką błahostką, nie widziała nic złego w tym, co robili jej synowie. Ida nie miała wyboru, odwróciła się i poszła. Po drodze zrobiła zakupy, ponieważ za zarobione pieniądze mogła sobie pozwolić nawet na kurczaka. Miłą atmosferę przerwał dzwonek do drzwi. U progu mieszkania Ida zastała Paulinę, która przyszła do niej z prośbą, aby dziewczynka powiedziała jej, co się dzieje z Krzyśkiem, w którym jest bardzo zakochana. Osiemnastolatka rozpłakała się przy Idzie.

W czwartek o dziesiątej obudziła ją rodzinka, ale bez taty, tata wraz z Januszem, chłopakiem Gabrysi, zostali jeszcze na rybach. Oczywiście Nutria zaczęła się kąpać, a Pulpa płakać, bo była godna. Za chwilkę w drzwiach pojawiła się sylwetka taty i Pyziaka.

Do Idy zadzwonił Krzysiu już po operacji, aby ta go odwiedziła.

Po południu piętnastolatka poszła do pana Paszkieta i pani Basi, ale tym razem z mamą, która była bardzo ciekawa obowiązków swojej córki. Rozmawiali dość długo, jednak tę miłą atmosferę przerwał pan Paszkiet, który powiadomił Idę, że pod kasztanem dwaj mali zbrodniarze ponownie męczą Lucypera. Ida szybko wybiegła z domu i przyczaiła się za krzewem maliny. Stamtąd zauważyła psa pomalowanego farbą na zielono. Była rozwścieczona. Przyłapała Marka i Jarka na gorącym uczynku i ze złości pomalowała ich obu tą samą farbą całkowicie na zielono.

Ida opuściła popołudnie u pana Paszkieta z powodu kataru, ale to nie był prawdziwy powód po prostu wstydziła się tego, co zrobiła wczoraj.
Gdy wróciła z kina dom był zapełniony, a grupa ESD była już w komplecie. Młoda Borejko wdała się wraz z nimi w dyskusje i zobaczyła, że wszyscy mają ścięte włosy wic postanowiono, że Idzie też skrócą. W krótkich rudych lokach Ida wyglądała zdecydowanie lepiej.

W niedzielę, pod kościołem Ida natknęła się na panią Lisiecką. Zaczęła grozić, że jak nie oddadzą jej pieniędzy za straty to poda ich do sądu. Ojciec i matka Borejko przystanęli na córką i uważnie nasłuchiwali, chcąc dowiedzieć się, co też Ida uczyniła. W końcu doszli do porozumienia i ustalono, że mama pokryje wszystkie koszty, jakie ponieśli Lisieccy.
Pan Paszkiet zadzwonił do niej, aby przyszła. Ta umalowała rzęsy i poszła. Ujrzała Krzysztofa i w pierwszej chwili nie poznała go. Ten dał jej bukiecik małych, jasnoróżowych róż i poszli do kina. W powrocie powrotnym zaprosiła go do domu. Jednak nie przewidziała tego, że jest właśnie posiedzenie grupy i dom jest pełen ludzi.

Po jakimś czasie do drzwi rozległ się dzwonek. U ich progu stał Marek, Jarek i ich mama z kosztorysem, na jaką kwotę ponieśli szkody jej synowie.

Na drugi dzień oboje rozmawiali o tym, co im się poprzedniego dnia pierwsze, rzuciło w oczy w związku z wizytą rodziny Lisieckich. Prowadzili dyskusje również o Paulinie.
Ida otworzyła drzwi i ujrzała małych dręczycieli Lucypera, którzy przyszli z nowym kosztorysem.

Kilka dni potem u Lisieckich było pogotowie, które odwiozło do szpitala siostrę ich mamy, która w tym czasie opiekowała się małymi łobuzami. Matka pojechała na kilka dni do NRD, więc chłopcy zostali sami w domu. Przychodzili czasami do pana Paszkieta, aby Ida na przemian z Krzysiem czytali im przygody Robin Hooda. Tego wieczora Ida przechodziła obok ich domu i postanowiła do nich zajrzeć. Okazało się, że młodszy z braci najadał się tabletek niewiadomego pochodzenia, ponieważ bolał go brzuch. Ida natychmiast zadzwoniła po znajomego lekarza, który w mgnieniu oka znalazł się w domu Lisieckich. O pierwszej w nocy przyszedł po nią tata Krzysztof, aby ją zmienić.

Ida była tak zmęczona, że następnego dnia obudziła się o dwunastej. Nikogo nie było w domu, tylko mama. Zwierzyła się jej z problemów, które ją dręczyły. Wspomniała o rudym kościotrupie i zakompleksionej dziewczynie. Mama dała jej dobre wskazówki, pokazała album z dzieciństwa i od tej pory Ida była zupełnie inną dziewczyną. Chodziła wyprostowana z lekko uniesioną brodą i pewnym spojrzeniem. Nawet Klaudiusz, który ją odwiedził, był zaskoczony i zafascynowany taką miłą i elegancką dziewczyną. Zaprosił ją na spacer, a potem chciał ją pocałować, lecz ona klepnęła go po głowie i tak właśnie wyglądał koniec randki. Potem Klaudiusz napisał jej list, w którym wyznał, że Ida bardzo mu się podoba, zawsze podobała, że jest wyjątkową dziewczyną i niesamowicie piękną. Ida odpisała mu, że jej także bardzo zależy na ich znajomości i wyznała jak bardzo żałuje, że tak zakończyła tamten spacer.

Na drugi dzień pan Karol zadzwonił do państwa, Borejków, aby cala rodzina wpadła do niego, ponieważ chciał ją poznać. Gdy przyszli do Paszkieta z wizytą byli już tam bracia Lisieccy. Pulpecja i Nutria razem z Markiem i Jarkiem bawili się w ogrodzie. W nastroju ciepłym i rodzinnym toczyły się rozmowy pana Paszkieta i pani Basi z całą rodziną Borejków. Ida dostała swoje honorarium i prezent, broszkę. Podczas spaceru z Krzyśkiem wyznała mu to, że była u niej Paulina i że powiedzieli, że go kocha nad życie.

21 sierpnia odbyło się ostatnie wakacyjne spotkanie Grupy ESD. Tym razem uczestniczyli w nim wszyscy, łącznie z Krzysiem, Paulinką i Klaudiuszem. Na tym zebraniu zmieniona została nazwa grupy. Od tej pory było to „Czynno- dyskusyjne koło zamachowe Szwungszajba”.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 12 minuty