profil

Biblijna oraz współczesna kosmogonia według Olgi Tokarczuk.

poleca 85% 110 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Platon

Słowa św. Augustyna: „Każdy byt stworzony musi mieć jakieś braki, ponieważ jedynie Bóg jest doskonały” uczyń punktem wyjścia do rozważań na temat biblijnej oraz współczesnej kosmogonii według Olgi Tokarczuk.

Bóg stworzył człowieka „na obraz i podobieństwo swoje”, nie stworzył jednak istoty idealnej. Czy oznacza to, że Bóg nie włożył wystarczająco dużo pracy do swojego dzieła, a może po prostu nie był na tyle wszechmogący, aby móc dokonać takiego wyczynu, lub też właśnie takiego człowieka – od początku – chciał stworzyć? Może św. Augustyn mówiąc, że „każdy byt stworzony musi mieć jakieś braki, ponieważ jedynie Bóg jest doskonały” miał rację? Czy zarówno człowiek, jak i otaczający go świat mają stanowić jedynie odbicie doskonałych idei? Przecież już Platon ok. 400 lat przed narodzeniem Chrystusa sformułował tezę, w której wykazuje, iż tylko boskie idee mogą być doskonałe, zaś świat materialny jedynie ich kiepskim odbiciem. Pogańskie poglądy Platona są bardzo zbieżne z chrześcijańską tezą św. Augustyna, gdzie doskonałą ideą jest Bóg, zaś człowiek i świat materialny marnym odbiciem. Jak cały ten idealizm odnosi się do biblijnej oraz współczesnej kosmogonii? Czy odnajduje tam swoje potwierdzenie?

„In principio creavit Deus coelum et teram” – od tych słów zaczyna się biblijny opis stworzenia świata. Opis, który ukazuje nam płynność czynności wykonywanych przez Wszechmocnego. W jego działaniu nie było nic nieprzemyślanego, nie było nic, co wzięłoby się z przypadku. Każda jedna decyzja była logicznym wynikiem poprzedniej. Bóg powoli i spokojnie tworzył to, co zaplanował. Wyznaczył sobie jedno zadanie, na jeden dzień. Niczego nie przyspieszał. Wręcz odwrotnie było w opowiadaniu Olgi Tokarczuk, gdzie główny bohater, D., „bawiąc się” w Boga, starał się naprawić to, co uważał za błędy Stwórcy. Nie robił tego jednak roztropnie. Jego działania były mało przemyślane i często bezsensowne. Zaczynał coś, czego tak naprawdę nie kończył, czemu nie pozwalał się rozwijać i spokojnie egzystować.
„(…)W nocy pojawiły się na lądzie pierwsze prymitywne
płazy. Rano Ziemią zawładnęły gady. Wiedział, co będzie
dalej, i dlatego zniszczył planetę.”

D. dążył do osiągnięcia swojego celu – doskonałości - nawet za cenę życia. Nie przejmował się losem istot, nad którymi panował. Najważniejsze było to, aby zrobić coś idealnego, doskonałego samemu w sobie. Gdy napotykał zło, niszczył je już w zarodku. W tym wypadku D. stanowi kompletną antonimię Boga. Bóg tworząc, nie myślał o niszczeniu. On od razu tworzył rzeczy dobre. Mówi nam to sama Biblia, w której każdy etap boskiego dzieła zakończony jest zwrotem: „A Bóg widział, że były dobre”.

Słowa te są charakterystyczne dla całej Biblii. Ich sekwencyjność, powaga i dostojeństwo, ujawniają nam hymniczną kompozycję biblijnego tekstu. Zgoła odmiennie napisane jest opowiadanie „Deus Ex”. Największą różnice stanowi tutaj oczywiście język. „Deus Ex” przemawia do nas językiem współczesnym. Łatwym w odbiorze. Nie znajdujemy w nim również żadnej dostojności czy też sekwencyjności. Występuje natomiast skrótowość, która jest tak bliska współczesnemu człowiekowi. Skrótowość, która polega jedynie na wciśnięciu klawisza ENTER lub wybraniu odpowiedniej odpowiedzi: TAK/NIE.

Właśnie takimi hasłami, odpowiedziami posługiwał się D. w swoim życiu. Życiu, które tak naprawdę ograniczało się do „bycia Bogiem”. Bycia tym, od którego zależy wszystko, a raczej prawie wszystko. D. nie potrafił pojąć siły grzechu i zła. Gdy tylko ujawniało się ono w jego światach, karał za to wszystkich i wszystko, niszczył do skutku. Nie miał wtedy litości. Zależało mu na kompletnym wyeliminowaniu tej skazy.
„(…)Wtedy D., zmęczony i rozczarowany, spuszczał na swoje miasta
sztormy, pożary, powodzie, plagi szczurów i szarańczy(…)”.
„(…)Zesłał więc potop i deszcz ognia, bo nic innego nie przyszło
mu do głowy (…).”

Nie miał on tej litości, miłosierdzia i cząstki dobra tak, jak Bóg. Bóg pomimo swojego rozczarowania postępowaniem ludzi nie niszczył ich. Nie wykorzystywał swojej potęgi po to, aby zgładzić swoje dzieło On karał nas, dając kolejną szansę. Szansę na naprawienie swych błędów. A przecież mógł uczynić tak jak D., bo jak powiedział św. Paweł „Non est potestas nisi a Deo”.

Niszcząc człowieka już za jego pierwszy występek, Bóg odebrałby sobie możliwość obserwowania rozwoju swego dzieła. Dostrzegł On, iż jego twór prócz wielu wad, posiada również szeroką paletę zalet. Może, dlatego Św. Augustyn powiedział, że grzech pierworodny to „felix culpa” …? Może właśnie dzięki temu, Bóg ma szansę i powód ingerować w nasze życie? Może w tym właśnie tkwił problem D. – on chciał być jedynie na tyle wielki, żeby STWORZYĆ ideał, a nie udoskonalać coś nieidealnego…?

Ale w takim razie, skoro Bóg jest taki dobry i tak bardzo umiłował sobie człowieka, dlaczego pozwala by na świecie było, aż tyle zła. Czy to oznacza, że on podobnie jak D. niszczy nas, ale pozwala nam to zrobić w sposób naturalny? A może żyjemy w niedoskonałym świecie, dlatego, że Bóg stworzył nas jako osoby wolne? Dał nam wybór, możemy wybrać miłość do Niego, jej brak, lub nawet wybrać zło. A może Bóg po prostu nie jest dobry? Sekstus Empiryk wysunął koncepcję niemożliwości istnienia Boga dobrego dla ludzi, gdyż: albo Bóg chce usunąć zło i nie może, albo może i nie chce, albo nie może i nie chce, albo może i chce. Tak, więc kolejno:, jeśli chce, ale nie może, to nie jest wszechmogący; jeśli nie chce a może, to nie jest dobry dla ludzi; jeśli nie chce i nie może, to nie jest Bogiem; wreszcie, jeśli chce i może, a tylko ta postawa pasuje do Boga, to, czemu tego nie zrobi?

Trudno jest tak naprawdę porównywać postępowanie Boga i D. Możliwe, iż są do siebie bardziej podobni, niż nam się wydaje? Możliwe, iż ta cała interpretacja jest zła? Oba teksty nie przemawiają przecież do nas w jasny i wyrazisty sposób. Oba utwory można różnie rozumieć. Nawet opowiadanie Olgi Tokarczuk, które jest pisane językiem współczesnym, które czyta się łatwo i przyjemnie, nie łatwo jest zinterpretować. Posiada ono tzw. „drugie dna”. Ukryte powierzchnie, na których można odnaleźć właściwą analizę utworu. Po przeczytaniu Biblii, także musimy poświęcić wiele uwagi na właściwe odczytanie tekstu. Uważa się przecież, że w Świętej Księdze znajdują się trzy sensy: dosłowny, symboliczny i dotyczący spraw ostatecznych. Więc, aby dokonać dobrej analizy, należy odkryć wszystkie trzy znaczenia, które często mogą być ukryte „między wersami”. I tak naprawdę, nikt z nas nigdy nie wie, czy dotarł do tego właściwego dna.

Podsumowując, dochodzi się do wniosku, że, pomimo iż z upływem czasu zmienia się świat, upadają cywilizacje, powstają nowe państwa, czy zmienia się człowiek i wyznawane przez niego wartości, ta NAJWYŻSZA IDEA – Bóg pozostaje nienaruszona. Nadal jest tą jedyną wspaniałą formą (wartością), której wszystko dookoła jest marnym odbiciem. Natomiast Św. Augustyn w swoich słowach sugeruje nam, że powinniśmy dążyć do stania się jak najlepszym odbiciem naszego Stworzyciela.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut

Gramatyka i formy wypowiedzi