profil

Podróż po Ameryce Południowej

poleca 85% 1126 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

18 marca 2005 r.
Rozpoczęłam podróż mojego życia. W czternaście dni, wraz z przyjaciółmi zwiedzamy Amerykę Południową, o której niewiele wiemy, i która jest dla nas wielką zagadką. Rano, skoro świt, wylecieliśmy z lotniska w Warszawie do Nowego Jorku, a stamtąd do stolicy Wenezueli- Caracas. Kiedy wysiedliśmy z samolotu, z nowymi siłami rozpoczęliśmy zwiedzanie tego pięknego miasta. Głównym celem zwiedzania w pierwszym dniu były klasztory z XVI i XVII wieku i pałac Miraflores z XIX wieku. Po dniu pełnym wrażeń zatrzymaliśmy się w jednym z hoteli i mamy zamiar spędzić tu jedną noc.

19 marca 2005 r.
Dzisiaj czekała nas długa droga autobusem do Bogoty (stolicy Kolumbii), dlatego zwiedziliśmy tylko grób bohatera południowoamerykańskiego Simona Bolivara w narodowym Panteonie. Zwiedziliśmy kilka kościołów. Najciekawszy, to kościół świętego Franciszka z 1567 r., San Ignacio (świętego Ignacego), San Agustn (świętego Augustyna), Santa Clara (świętej Klary) z XVII w. Zobaczyliśmy też kaplicę na wzgórzu Monserrate, Katedrę Primada de Colombia na Placu Bolivara i piękny pałac San Carlos, będący rezydencją prezydentów. Plac Bolivara otacza wiele historycznych budynków, m.in. Siedziba Kongresu i Pałac Sprawiedliwości. Wśród licznych muzeów na uwagę zasługują Muzeum Złota, Muzeum Kolonialne – pierwotnie siedziba zakonu jezuitów z 1640 r., Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Muzeum Narodowe, Muzeum Archeologiczne i wiele innych, których jednak z braku czasu nie obejrzeliśmy. Nie obejrzeliśmy również corridy, dlatego że nie lubimy tego typu rozrywek.

20 marca 2005 r.
Zgodnie z planem naszej podróży dzisiaj udaliśmy się pociągiem do stolicy Ekwadoru - Quito. Byliśmy już trochę zmęczeni, więc na luzie potraktowaliśmy ten dzień. Nie oparliśmy się jednak pokusie zobaczenia starej dzielnicy, gdzie znajduje się Kościół La Compa~nia. Kościół zachwycił nas zdobieniami i przepychem. Podobno na jego zdobienia zużyto 6,5 ton złota. Nie ulega wątpliwości, że jest to jeden z najpiękniejszych kościołów w Ameryce Południowej.

21 marca 2005 r.
Dziś znowu lecieliśmy samolotem. Tym razem do Cuzco w Peru. Chcemy się tu zatrzymać dwa dni. Mamy nadzieję podążyć śladem dawnych Inków. Może znajdziemy złoto!

22 marca 2005 r.
Jest wieczór. Jestem bardzo zmęczona. Dni spędzone w Cuzco były cudowne. Wprawdzie nie znaleźliśmy złota, ale zobaczyliśmy położoną we wsi Cacha, świątynię Wirakoczy. Była to największa świątynia Inków. W murze wykonano szereg drzwi i okien. Dwuspadowy, kryty słomą dach, wsparty był na dwóch rzędach ceglano-kamiennych kolumnach. Plac, przy którym stoi świątynia, otoczony był zabudowaniami mieszkalnymi przeznaczonymi dla kapłanów. W pobliżu Cuzco, na zboczach Sacsahuamn, w połowie XV wieku, zbudowana została twierdza o potrójnej, zygzakowatej linii murów obronnych. Plan twierdzy przypomina paszczę pumy, a 22 zygzaki murów to jej zęby. Po śladach widać, iż Imperium Inków było ogromne i wspaniałe. Wszystkich miejsc w tak krótkim czasie nie sposób zobaczyć. Już czas udać się na spoczynek, gdyż jutro czeka nas wyprawa do jeziora Titicaca.

24 marca 2005 r.
Wczoraj był wspaniały dzień. Dzisiaj, po 30 minutowym locie, znaleźliśmy się w La Paz, międzynarodowym lotnisku Boliwii. Stamtąd, wynajętym łazikiem pojechaliśmy nad jezioro Titicaca. Jego powierzchnia wynosi 8287 km2. Leży ono na wysokości 3810 m. i jest najwyżej położonym żeglownym jeziorem świata. Jego wody są słone. Rośnie tutaj trzcina laskowa, która służy od stuleci do budowy nie tylko chat, ale również całych pływających wysp (niektóre z nich są do dzisiaj zamieszkałe). W pobliżu jeziora znajduje się Tiahuanaco-miejsce, które było niegdyś ważnym ośrodkiem religijnym i kulturalnym. Pozostałościami po dawnej świetności jest Brama Słońca i dwie piramidy schodkowe, na wpół ukryta pod ziemią świątynia i kilka budowli, przy których jeszcze nie prowadzono prac wykopaliskowych. Byłby to raj dla archeologów. Po zwiedzeniu Tiahuanaco, dzisiaj wróciliśmy z powrotem łazikiem do La Paz. Jutro lecimy do Buenos Aires.

25 marca 2005 r.
Po dzisiejszym zwiedzaniu, wszyscy mamy wrażenie, iż odwiedziliśmy europejskie miasto. Szerokie ulice, kawiarenki na chodnikach, eleganckie restauracje, wykwintne sklepy, znakomite teatry i galerie sztuki… Tymi ulicami można chodzić godzinami. Udało nam się zwiedzić jeden z największych teatrów operowych świata- Teatro Colon. Od przewodnika dowiedzieliśmy się, że wielcy śpiewacy, np. Enrico Caruso i Luciano Pavarotti, napełniali tę bogatą i wspaniałą operę przepiękną muzyką. Kilka przecznic od teatru znajduje się odpowiedź Buenos Aires na wieżę Eiffla. Jest to 230 metrowy obelisk stojący w miejscu, gdzie po raz pierwszy zatknięto flagę niepodległej republiki Argentyny.
Mamy coraz mniej czasu, a chcemy zwiedzić jeszcze cztery miasta. Jednym z nich jest Montevideo- stolica Urugwaju. Mimo, iż znajduje się ono zaledwie 275 km od Buenos Aires polecimy tam samolotem. Samoloty, to tutaj bardzo popularny środek transportu, ze względu na wielkie obszary i odległości z jednego miasta do drugiego.

26 marca 2005 r.
Przylecieliśmy do stolicy Urugwaju, Montevideo. Skorzystaliśmy z okazji, aby przed długą podróżą do São Paulo, uzupełnić brakujący ekwipunek oraz zwiedzić miasto. Kilkugodzinny pobyt w mieście pozwolił nam zapoznać się z egzotyczną architekturą i specyficznym klimatem miasta. Szczególne wrażenie wywarły na nas liczne klasycystyczne i eklektyczne budowle użyteczności publicznej z XIX-XX wieku. Dziewczynom najbardziej podobały się nadbrzeżne plaże, połączone bulwarami, na których odbywały się liczne zabawy. Nie omieszkaliśmy pobawić się na jednej z nich do późnej nocy.

27 marca 2005 r.
Z Montevideo polecieliśmy samolotem do São Paulo. Jesteśmy już w Brazylii. São Paulo jest największym ośrodkiem przemysłowym i handlowym m.in. kwitnie tutaj handel kawą. Znajdują się tutaj dwa porty lotnicze i największy prywatny stadion. Byliśmy na torze wyścigów Formuły 1. Niestety nie odbywały się żadne wyścigi. W mieście znajduje się wiele interesujących przykładów architektury współczesnej (m.in. w centrum finansowym miasta- Triangulo). W Muzeum Sztuki Współczesnej i Bibliotece Miejskiej można znaleźć dość pokaźne i wartościowe zbiory. Żeby zobaczyć większą część miasta poruszaliśmy się metrem, dzięki temu nie zgubiliśmy się w tak dużym mieście. W tanim hotelu znaleźliśmy nocleg, ale nikt nie spał. Przeżywaliśmy już naszą jutrzejszą podróż do Rio de Janeiro. Zabawimy tam, aż trzy dni, chociaż na tak ciekawe miasto to i tak za mało. Nie mogę doczekać się również wyjazdu do nowej stolicy Brazylii, Braslii. Na zdjęciach jest niesamowita- jakby z XXII wieku. Nowoczesna i kosmiczna.

30 marca 2005r.
Jestem wieczór, a wcale nie chce mi się spać! Nie rozczarowałam się! O Rio de Janeiro mówi się: „a cidade maravilhosa”(„wspaniałe miasto”). Choć dzielnice willowe sąsiadują tu z obszarami przerażającej nędzy, choć należy ono do najgęściej zaludnionych miejsc na świecie, promieniuje z niego radość i zmysłowość, a mieszkańców nie opuszcza pogoda ducha. Mimo ogromnych problemów – ubóstwa i dzielnic slumsów, przemocy i narkotyków każdego dnia objawia się niesamowita dionizyjska natura mieszkańców Rio, najpełniej widoczna podczas karnawału, ale obecna także we wszelkich przejawach codziennego życia. Uwielbienie życia, plaże, samba, football, piwo i rum z trzciny cukrowej to symbole tego radosnego bytowania. Rio jest odpowiednim miastem dla mniej zamożnych turystów, którym może zaoferować wiele tanich restauracji i hoteli, darmowe i dostępne dla wszystkich plaże, przyjaznych i uczynnych ludzi, a ponadto mnóstwo atrakcji do zwiedzania. Największą z nich jest Statua Chrystusa Zbawiciela- olbrzymi posąg Chrystusa spogląda na panoramę ruchliwego miasta. Przywieziono ją z Paryża i ustawiono 730 m. n.p.m. 12 października 1981 roku Jan Paweł II uświetnił 50 rocznicę czuwania statuy nad miastem. Rozciągający się stąd widok zapiera dech w piersiach. Byliśmy w Rio de Janeiro zaledwie trzy dni, ale na pewno powrócimy tutaj na dłużej.

31 marca 2005 r.
Z Rio de Janeiro do Braslii lecieliśmy zaledwie 90 minut. Jedno z najpiękniejszych miast świata, ma wspaniałe otwarte przestrzenie, ogrody, drogi i wielkie gmachy przypominające dzieła sztuki. Nowa stolica (1960) Brazylii zbudowana w ciągu 3 lat w środku dżungli. Gmach kongresu ma dwie identyczne 28-kondygnacyjne wieże, u podnóża, których znajdują się dwa niskie budynki, dla senatu (łagodna kopuła) i gmach deputowanych (kopuła odwrócona). Jednak miasto nie zachwyciło mnie, ponieważ przerażało swoją nowoczesnością i brakiem spacerujących ludzi. Odległości są tutaj nienaturalnie wielkie, a wszystkim bardzo dawało się we znaki palące słońce. Do odwiedzenia miasta nie zachęcają również drogie hotele. Braslia z lotu ptaka wyglądem przypomina samolot.
Był to ostatni dzień naszej wspaniałej wyprawy. Jutro wylatujemy do Nowego Jorku, skąd „złapiemy” połączenie do Warszawy. Szkoda, że to już koniec naszej wędrówki. Ameryka Południowa nie jest już dla mnie kontynentem pełnym zagadek, ponieważ większość z nich już rozszyfrowałam.



Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 8 minut