profil

Jan Paweł II - pośmiertny upadek

poleca 89% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Gdy patrze z dystansem na wydarzenia z czasu choroby i śmierci Papieża, wygrzebuje ze swojej pamięci wszystkie te zdarzenia które działy się tego wtedy, i myśle o człowieku którego przyczyną było to wielkie poruszenie zaszłe tamtych dni. Rysuje sobie w wyobraźni jego postać, postać kapłana, poety, filozofa, przywódcy religijnego. Gdy zmarł, lud począł płakać, przypominać sobie jego przemówienia, przytaczał jego cytaty, ludzie modlili się, ale tak naprawdę nie modlili się już dla Boga, ale dla niego. Większą tragedią była jego śmierć niżli 100 000 ofiar tsunamii. Ale on, kim on był? Co robił? Nawoływał do pojednania, głosił pokój, był skromny, poczciwy? Przecież to na tym polega religia chrześcijańska, i nie ma w tym nic niezwykłego że chrześcijanin takimi cechami się odznacza. Papież nie czynił cudów, papież był człowiekiem w prawdziwym tego słowa znaczeniu, ale widac dla masowej społeczności to "boska zdolność", to wystarczająco dużo żeby go uświęcić. Ciężko się dziwić że imponuje im tak altruistyczne podejście do życia. Dzisiejszy człowiek to kapitalista, zarówno w sprawach życia codzinnego, uczuć jak i religii. Gdy pracuje, żąda zapłaty. Nawet samo pojęcie miłości zostało upodlone przez wszechobecne pojęcie "wymiany towarowej" - kocha 'za coś", za to że druga osoba daje mu poczucie bezpieczeństwa, docenia, napawa jego zmysły rozkoszą, pozwala mu się otworzyć... Nawet sam proces szukania miłości to podróż po stoisku handlowym, w którym jestest zarówno towarem jak i kupującym - stara się jak najlepiej wyglądać, uczy toczyć błyskotliwe dyskusje, emanuje ciepłem... w ten sposób chce zyskać jak największą wartość rynkową, w zamian szuka osoby obdarzonej jak największą ilością wartościowych cech i pochwycić ją w swoje szpony, by mogła zaspokoić jego potrzebę miłości. Nawet w spawach wiery często jest materialistą, przestrzega przykazań dlatego tylko żeby po śmierci zapewnić sobie szczęśliwe życie pośmiertne, czy co już naszczęście mniej spotykane uchronić się przed gniewem bożym. W naszym nastawionym w każdej sferze na zysk świecie jesteśmy egoistami, myślimy o zaspokajaniu własnych potrzeb, bo ponoć przez to jesteśmy szczęśliwi. Ale przecież jak mawiał E. Fromm miłość to nie - "kocham cię bo jesteś mi potrzebna", ale - "jesteś mi potrzebna bo cię kocham", prawdziwa miłość kocha za darmo.

Wracając jednak do postaci Jana Pawła II to spośród miliarda trafił się człowiek który uwierzył w to co mówił jego Pan i zaufał swojej świętej księdze, jednak czy on jeden czy to czyni z niego taki fenomen? Może ludziom potrzebna była ikona którą mogliby naśladować? Może. Jednak uznając to popadamy w obłęd, gdyż widząc to co robił patrzymy na dzieła człowieka, stajemy się podobni człowiekowi zamiast sami stać się podobnymi własnemu Bogu, najwyższym ideałem przestaje być Bóg, staje się nim człowiek. A jemu podobnych na świecie nie brakuje, tacy ludzie są wśród nas, ale odtrącamy ich gdyż wiemy że nie pasują oni do naszej obłudnej i zakłamanej rzeczywistości, czy ich też mamy kanonizować? Za to tylko że zgłębili wierzchnią część poznania siebie, częściowego odłączenia się od materializmu i egoizmu względem świata, wpajanego nam od kołyski. Uznając ich za wzór zaniżamy sobie próg gdyż nie na niedoskonałych ludziach powinniśmy się wzorować, ale na Bogu. Jakiego przewodnika mógł mieć Papież? Chyba nie siebie.

...Umiera, następuje zbiorowa histeria ludzie biorą urlopy, jadą setki kilometrów by oglądać martwe ciało papieża. Media widząc dla siebie pożywke wyolbrzymiają każde jego słowo, każdy ruch i gest do miary świętości. Matki nadają dzieciom imiona Jan, Paweł, Karol, zmienia się nazwy ulic, szkół, szpitali, buduje kopce, ponoć i chciano zmienić nazwę największego szczytu w polsce na jego imię. Teraz pytanie - czy z tym wiązały się jego nauki? Sam jako znamienity teolog i filozof wyznawał zasadę altruizmu i odrzucenia wszelkich dóbr materialnych, a tutaj nie dosyć że zjeżdza się kilka milionów ludzi by obejżeć trupa, to jeszcze następuje tędencja do czynienia odwrotnych rzeczy niż sam nawoływał, zalewają nas anegdoty o ciastach, wycieczkach, butach, ale wśród tego wszystkiego zapomina się o najważniejszym, czyli o tym z czym ów człowiek walczył.

Bardzo często w tym okresie wypowiadali się ludzie próbujący skłonić wszystkich do obłędu w który sam wpadli, wysyłali listy, łańcuszki szczęścia, wygłaszali wielkość jego dzieł, chociaż tydzień wcześniej w czasie gdy emitowano Anioł Pański przełanczali szybko kanał. Gdy pytałem ich po co to robią, mówili o jego wielkości, chciałem by przytoczyli choć nazwy jego dzieł, lecz następowało milczenie, sami nie poznali tego co wywyższają ponad wszystko, a gdy ich ciemnota wychodziła na wierzch sypały się wulgarne słowa. Mówili że się zmienili...

A teraz... wszystko ucichło o papieżu praktycznie się nie mówi. Nikt już nie kupuje świeczek, obrazków, kubków z papieżem, kościoły znów świecą pustkami, a postanowione przyrzeczenia są łamane jak dawniej. Życie ludzi którzy tak głośno wykrzykiwali jego imię wróciło do codziennej nikczemności jaką żyli przed śmiercią papieża.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Podobne tematy