profil

Przyczyny i konsekwencje fanatyzmu religijnego

poleca 85% 303 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

PRZYCZYNY I KONSEKWENCJE FANATYZMU RELIGIJNEGO

Ignorowana choroba

Fanatyzm to nie tylko ludzie wysadzający się na ulicy albo poplecznicy Charlesa Mansona – utytłani krwią od stop do głów. Fanatyczni chrześcijanie pojawiają się sporadycznie Jest w nas taka mała fobia – nie wtykać nosa w cudze sprawy religijne. „Koniec końców przecież On wierzy w Boga „ – myślimy, – „co mi do tego jak go wyznaje?”. W ten sposób pierwsze symptomy fanatyzmu znikają we mgle poprawności politycznej by potem wypłynąć w formie pełno objawowej, kiedy jest już za późno na cokolwiek. Wszystkie nasze działania będą miały charakter post factum. Historia, zarówno ta odleglejsza i ta najnowsza, obfituje w krwawe incydenty mocno powiązane z ortodoksją religijną. Winę możemy zrzucić oczywiście na zacofanie i ciemnotę społeczeństwa. To były mroczne wieki. Tym bardziej jednak powinniśmy zwracać uwagę na to, co dzieje się w naszym otoczeniu.

Hermetyzacja

Fanatyzm religijny jest skrajną formą fundamentalizmu, która nie poddaje się żadnej zewnętrznej krytyce. Co więcej – niewygodne, „wewnętrzne” przejawy indywidualizmu są natychmiast tłumione i zwalczane. Nie trudno się domyślić, że taka hermetyzacja nie wytrzymuje konfrontacji z rozwijającym się społeczeństwem. Dowodem na to może być choćby sławna histeria w miejscowości Salem (1692/1693), gdzie kryzys społeczny wśród purytańskich osadników doprowadził do śmierci kilkunastu kobiet. Natomiast w modelu degradacji cywilizacji, zwanym również „syndromem afrykańskim” Robert Kaplan wymienia fanatyzm wyznaniowy jako jeden z efektów zmniejszonej dostępności do zasobów naturalnych. Otóż prymitywne ludności szukając wyjaśnień pewnych zjawisk naturalnych, nie brną w dociekaniach zbyt daleko. Zazwyczaj oscylują wokół różnych form ponadludzkiej interwencji. Biorąc pod uwagę fakt, że w takich społecznościach podział świata na swoich i obcych jest bardzo wyraźny, możemy sobie wyobrazić doskonale warunki do powstania zamkniętych, fanatycznych i skrajnie agresywnych enklaw. Fanatyzm wiąże się z prymitywnością myślenia i ograniczeniem rozwoju. Tak jak fundamentalizm odrzuca krytykę, tak fanatycy są skłonni odpowiadać na nią atakiem.

Wiara?

Fundamentalizm religijny ma jedną charakterystyczna cechę – mus posiadania jakiegoś „fundamentu” wiary. Zazwyczaj chodzi o tzw. „Słowo Boże”. Dla przykładu: Biblia lub Koran. Fundamentalista zakłada przy tym niemożność interpretacji tej podstawy, bierze ją taką, jaka jest. Teolog Claude Geffrĕ postawił pytanie o zasadność podobnego podejścia do tematu wiary. Innymi słowy – czy jest możliwe, że pragnąc takiego właśnie niezbitego dowodu, fundamentu nie tworzymy sobie przypadkiem, w oparciu właśnie o ten dowód? Czy to już nie jest religia bez Boga? Czy nie stawiamy się ponad nim, a w konsekwencji chwalimy nie niebiosa, lecz siebie samych? Warto przeanalizować te rozważania. .

Gnoza?

Istniał w starożytnej Grecji prąd myślowy szukający, mówiąc w skrócie, wiedzy poprzez wiarę. Jego zwolenników nazywamy gnostykami (od gr. gnozis – poznanie). Połączenie zdrowego rozsądku z wiarą? Rzecz wydaje się niemożliwa – już sam fakt istnienia wszechpotężnego bytu przeczy naszemu racjonalnemu spojrzeniu na świat. Istnieją jednak ludzie, którzy religie uczynili obiektem badań. Analizują ją, nie tylko opisują, ale wnikają głębiej, poznają, uczą się i wyciągają wnioski. Prawdziwa groza fanatyzmu to całkowite zamknięcie się na bodźce, brak refleksji, stagnacja. Skutki są opłakane – zarówno dla samych fanatyków, jak i dla prawdziwie wierzących, a nawet niewierzących. Pamiętajmy, że w tym wypadku, każdy myślący inaczej jest traktowany jako wróg.

Etyka?

Religia ma to do siebie, że, aby ją wyznawać, trzeba przyjąć określone rzeczy na słowo, sprzeciwić się swojemu racjonalnemu umysłowi. Nie jest dziwne, że pragniemy przekonać innych do swojego punktu widzenia. To umacnia nas w wierze, gdy słabnie. Jedno małe przekłamanie nic nie znaczy, bo Ja mam rację i Ja muszę Ich przekonać. To już bardzo blisko fanatyzmu. Zanika etyka, czyli poczucie rzeczywistości. Odtąd ci, którzy nie rozumieją są gorsi, głupi, są ignorantami. Człowiek podejmuje heroiczną krucjatę. Bohaterską, niestety, tylko w jego mniemaniu. Spotyka się zapewne z agresją i zrozumieniem, co tylko utwierdza go w „wierze”. Musi sięgnąć po coraz to drastyczniejsze środki, wyzbywa się zahamowań, aż w końcu do głosu dochodzą rozwiązania ostateczne.

W jedności siła.

Powyższe rozważania mogą być prawdziwe, w odniesieniu do pojedynczych przypadków – jednostki albo niewielkiej enklawy. Słowem – wysepek na morzu religii, marginesu. Podobne mechanizmy działają też w dużych, fanatycznych społecznościach. Tu rolę „wybrańca” przyjmuje grupa. Członkowie traktują siebie i innych w charakterze „boskich narzędzi”. Wyraźny staje się podział na „my” i „oni”, a doktryny religijne urastają do rangi dogmatów – zawsze nadrzędne wobec indywidualistycznych zapędów jednostki. Takie uwarunkowania niezwykle trudno przełamać, gdyż walczymy wtedy z wolą, można powiedzieć, kolektywną. Przykładem niech będą, sławne jeszcze nie tak dawno, destrukcyjne sekty.

Droga rozsądku

Życie doczesne przeniknięte jest wiarą w wielu sferach. To sytuacja bezsprzecznie korzystna. Niejedna religia daje moralne oparcie, buduje szkielet etyczny, a co najważniejsze uczy – uczy patrzeć na życie w innych kategoriach, niż krótkoterminowe rachunki zysków i strat. Potrzebna jest jednak odrobina zdrowego rozsądku. Wiara, przy całym swoim pięknie, zastawia kilka pułapek. Właściwie sami je sobie szykujemy. Ludzkie słabości – strach przede wszystkim – potrafią wypaczyć najwznioślejsza idee. Z czego bierze się fanatyzm religijny – trudno powiedzieć. Zapewne boimy się Boga, utraty łaski, albo niedostąpienia jej nigdy; boimy się siebie, naszego zwątpienia; boimy się też innych – ich ignorancji. Uruchamiamy wtedy prehistoryczny mechanizm, – „Czego nie rozumiem, tego się boję, czego się boję, tego nienawidzę, czego nienawidzę to niszczę”. Zalecam więcej zdrowego rozsądku.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut