profil

Chrześcijaństwo w Polsce

poleca 83% 3016 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Chrześcijaństwo zbliżało się do Polski dwoma drogami:
a) od południowego wschodu, z Bizancjum, przez Morawy, dokąd w roku 863 na wezwanie księcia Rościsława przybyli dwaj uchodzący za braci mnisi greccy: Konstanty (tuż przed śmiercią w Rzymie w roku 869 przybrał imię Cyryla, pod którym jest ogólnie znany) i Metody; nauczali oni zasad wiary w rodzimym języku słowiańskim i w obrządku słowiańskim (który w terminologii naukowej zwany jest starocerkiewnosłowiańskim),
b) od południowego zachodu, w drugiej połowie X w., już to z obrębu bawarskiego arcybiskupstwa salzburskiego, już to nadreńskiego arcybiskupstwa mogunckiego, z nauczaniem według obrządku łacińskiego kościoła rzymskokatolickiego.

1. Obrządek słowiański w Polsce Południowej

Kwestia, czy w Polsce występowały oba obrządki, czy tylko jeden, zachodni, podzieliła historyków na dwa obozy. Jedni opowiadają się nie tylko za pierwszeństwem obrządku słowiańskiego na ziemiach polskich, lecz nadto twierdzą, iż obrządek ten utrzymywał się w Polsce aż do schyłku XI w., a w swoich szczątkowych postaciach nawet jeszcze dłużej, aż do XIV w. Drudzy przeczą temu stanowczo i twierdzą, że obrządku słowiańskiego, będącego przedłużeniem misji Cyryla i Metodego na Morawach, w Polsce nigdy nie było i że początki kultu chrześcijańskiego w naszym kraju wiążą się wyłącznie z obrządkiem łacińskim rzymsko-katolickim.
Trzeba tu jednak od razu powiedzieć, że obrządek słowiańsko-bizantyński, szerzony na Morawach przez obu apostołów Słowiańszczyzny zasadniczo niewiele się wówczas różnił od obrządku rzymskiego i dlatego słusznie bywa nazywany rzymskosłowiańskim. Głębsze różnice wykształciły się dopiero później, po zerwaniu łączności między Rzymem a Bizancjum w połowie XI w., gdy oprócz różnic dogmatycznych (sprawa pochodzenia Ducha św. od Boga-Ojca i Syna, jak twierdzi Kościół zachodni, czy tylko od Boga-Ojca, jak twierdzi Kościół wschodni) na czoło wysunęła się kwestia prymatu papiestwa nad patriarchatami Kościoła wschodnio-rzymskiego.
Przedmiot staje się obecnie coraz bardziej gołosłowny, gdyż przy wzmożonych wymogach krytyki okazuje się, że brak jest takich wypowiedzi źródłowych, które by nadały obecności obrządku słowiańskiego na ziemiach polskich moc dostatecznego uzasadnienia. W świetle krytyki nadal ostała się tylko jedna wiadomość, podawana na dowód posiadania daru proroczego przez arcybiskupa Metodego: miał on wezwać pewnego księcia słowiańskiego w Wiślech, który wyrządzał chrześcijanom na Morawach duże szkody, aby się ochrzcił, a jeżeli tego nie uczyni, to zostanie do tego przymuszony w niewoli. I tak się też stało.
Stało się to zapewne albo tuż przed, albo tuż po roku 880 (Metody zmarł w roku 885). Niestety, żywot Metodego, skąd zaczerpnięta jest ta wiadomość, nie podaje żadnych dalszych szczegółów o owym anonimowym księciu Wiślan. W każdym razie wszystko, co się mówi o rozległości jego państwa, o sprowadzeniu uczniów Metodego do Polski południowej, o powołaniu do życia biskupstwa obrządku słowiańskiego w Krakowie, później nawet arcybiskupstwa z siedzibą w Sandomierzu - wszystko to są tylko przypuszczenia i domysły. Trudno też znaleźć jakiekolwiek potwierdzenie na to, że panujący po Rościsławie książę Świętopełk (870-894), który zresztą po śmierci Metodego sam okazał się wrogiem obrządku słowiańskiego, rozciągnął swą władzę na teren Polski Południowej (Śląsk, Małopolska). W kulturze materialnej, rozpoznawanej ostatnio coraz lepiej dzięki wykopaliskom archeologicznym, nie odkryto żadnych widocznych śladów oddziaływania na tutejszą ludność wysoko w tym czasie rozwiniętej kultury morawskiej .
W Polsce utrzymuje się aż do połowy X stulecia pogański, ciałopalny obrządek grzebalny. W polskiej terminologii kościelnej brak jakichkolwiek bezpośrednich nawiązań do słownictwa cerkiewno-słowiańskiego. Dopóki więc nie znajdziemy nowych poważniejszych źródeł (dostarczyć ich może tylko archeologia), to pogląd, jakoby w Polsce południowej w IX-XI wiekach rozwijał się przejęty z Moraw obrządek słowiański, należy uznać za nie udowodniony.

2. Obrządek rzymsko-katolicki w Polsce w drugiej połowie X wieku

Ten stan rzeczy toruje drogę drugiemu z wymienionych poglądów, iż Polska od razu przeszła z kultu pogańskiego do kultu chrześcijańskiego o obrządku rzymskokatolickim. Ale i w tej sprawie zarysowały się dwa stanowiska. Starsi badacze - zgodnie z przekazami Thietmara i Galla Anonima - utrzymywali zawsze, że chrześcijaństwo dotarło do Polski za pośrednictwem Czech z południa, z terenu Bawarii, w szczególności z diecezji ratyzbońskiej (Ratyzbona-Regensburg). Obecnie coraz więcej zwolenników zdobywa sobie pogląd, że pierwsi misjonarze przyszli do Polski z terenów Nadrenii, z kręgu kolońsko-leodyjskiego, przy osobistym udziale cesarza Ottona I. Oba poglądy łączy jeden wspólny mianownik: misję chrystianizacji przeprowadzili duchowni niemieccy, a Mieszko I przyjął chrzest aby uchronić Polskę przed najazdami niemieckimi, mającymi jakoby na celu szerzenie takiej misji wśród pogan.
To ostatnie twierdzenie jest z gruntu fałszywe. Nie znamy ani jednej wyprawy wojennej niemieckiej, która by sobie stawiała cele misyjne. Znamy tylko jedną taką wyprawę z okresu wojen krzyżowych, gdy w roku 1147 pod naciskiem francuskiego cystersa, Bernarda z Clairvaux, książęta niemieccy urządzili wyprawę na Słowian połabskich i na Pomorzan zachodnich, grożąc im wytępieniem, jeżeli nadal będą trwać przy wierze w bożków.Wszystkie inne ówczesne wyprawy na Słowian miały na celu przede wszystkim ujarzmienie polityczne; chrystianizacja i zaprowadzenie organizacji kościelnej na ich ziemiach były ich skutkiem - miały służyć umocnieniu panowania świeckiego.
W połowie X w. ówczesna Polska piastowska, z swoim rdzeniem w Gnieźnie, sąsiadowała z diecezjami dwu metropolii niemieckich: od południa z biskupstwem ratyzbońskim, podległym arcybiskupowi salzburskiemu, oraz z świeżo za Odrą utworzoną (948) diecezją breńską (brandenburską), podległą arcybiskupowi mogunckiemu. W toku organizacji było też arcybiskupstwo magdeburskie, które ostatecznie powstało dopiero w roku 968. Jurysdykcji biskupa ratyzbońskiego podlegały Czechy właściwe, natomiast Morawy mieściły się w granicach diecezji passawskiej (Passawa nad Dunajem). Ponieważ w pierwszej połowie X w. Czesi opanowali Śląsk i ziemie wiślańsko-lędziańskie aż po Bug i Styr, ówczesna Polska południowa znalazła się w zasięgu oddziaływań organizacyjnych i misyjnych obu wymienionych biskupstw bawarskich. W Krakowie już w drugiej połowie X w. spotykamy przejawy szerzenia się ideologii chrześcijańskiej, co najlepiej uwidoczniło się w przejściu od pogrzebów ciałopalnych do szkieletowych, a także w powstaniu tam pierwszych świątyń (np. na Wawelu, zapewne kościół św. Michała, rotunda B; w Krakowie znajdowała się stała wojskowa załoga czeska).
Mniej przejrzyście zarysowała się sytuacja na odcinku diecezji brandenburskiej. Jest mało prawdopodobne, aby biskup tamtejszy, stojąc przed ogromnym zadaniem chrystianizacji swoich własnych podopiecznych, mógł zdobyć się już wówczas na podjęcie dodatkowego trudu za Odrą.

3. Skąd przyszło do Polski chrześcijaństwo w obrządku łacińskim?

Rozpoczęcie misji w kraju pogańskim, nie podlegającym niczyjej jurysdykcji, wymagało zawsze uprzedniego zezwolenia Stolicy Apostolskiej. Było też ono zawsze udzielane imiennie osobom odpowiedzialnym za prawowierne nauczanie religii chrześcijańskiej. Nic nie wiemy o tym, aby któryś z biskupów metropolii mogunckiej lub salzburskiej otrzymał w połowie X stulecia od papieża takie polecenie, tudzież aby ówczesny książę polski kogokolwiek zapraszał do wykonania takiego zadania. A zatem warunki do podjęcia systematycznej akcji nawracania pogan w Polsce północnej nastąpiły dopiero w roku 966 po przyjęciu chrztu przez księcia Mieszka.
Nie znajdujemy w źródłach żadnych danych o tym, skąd bezpośrednio przyszła misja chrześcijańska do Polski. Sprawa byłaby jaśniejsza, gdybyśmy wiedzieli, skąd pochodził pierwszy polski biskup misyjny, Jordan. Imię to jednak było w ówczesnym kościele spotykane wszędzie - od Italii aż do Francji i Niemiec południowych. Celem ustalenia kierunku skąd przyszła misja, sięgnięto więc do tytułów kościołów, jak św. Wit, Salwator, św. Jerzy, św. Michał, oraz do imion nadawanych dzieciom książęcym, jak np. Lambert; wysunięto przypuszczenie, że Mieszko sam mógł otrzymać na chrzcie imię Dagobert, co prowadziłoby nas na teren Francji itd. Ale kryteria te okazały się zawodne tak ze względu na powszechność tych imion i wezwań, lub zgoła ich niepewność (jak Dagobert). Nie znajdujemy w źródłach żadnego uzasadnienia dla poglądu, jakoby misji patronował, lub nawet ją organizował, cesarz Otton. A przecież działalność cesarza była obserwowana przez współczesnych rocznikarzy i kronikarzy. Gdyby można mu było przypisać zasługę chrystianizacji sąsiedniego kraju i księcia, który w mniemaniu Widukinda zasługiwał na tytuł króla, to należy sądzić, że zostałaby ona przez nich skwapliwie zanotowana; spodziewaliśmy się tego przede wszystkim od Adalberta z Trewiru, który w przypisywanym mu roczniku opisał swą nieudaną wyprawę misyjną na dwór księżny kijowskiej Olgi w roku 961. Żaden z zainteresowanych arcybiskupów niemieckich nie mógł powiedzieć, że udzielił sakry biskupiej Jordanowi. Nie są to milczenia przypadkowe. Możemy więc z tego wnosić; że ani cesarz, ani oficjalny kościół niemiecki, nie byli bezpośrednio zaangażowani w organizowaniu misji w Polsce.
Sprawa nabierze jasności, gdy sięgniemy do tych przekazów, którymi faktycznie rozporządzamy. Bardzo ważny świadek, Thietmar, opisując najpierw małżeństwo Mieszka z Dobrawą dodał, że ten, który go [tj. Boga] tak srogo prześladował, pokajał się i pozbył na ustawiczne namowy swej ukochanej małżonki jadu... pogaństwa, chrztem świętym zmywając plamę grzechu pierworodnego. I natychmiast w ślad za głową i swoim umiłowanym władcą poszły ułomne członki spośród ludu i... w poczet synów Chrystusowych zostały zaliczone. Ich pierwszy biskup Jordan ciężką z nimi miał pracę, zanim... nakłonił ich słowem i czynem do uprawiania winnicy Pańskiej.
W tym samym duchu wyraża się też Anonim Gall, czerpiąc z tradycji własnej polskiego dworu książęcego:
Mieszko objąwszy księstwo zaczął dawać dowody zdolności umysłu i sił cielesnych [ale] w takich pogrążony był błędach pogaństwa, że wedle swego zwyczaju siedmiu żon zażywał. W końcu zażądał w małżeństwo jednej bardzo dobrej chrześcijanki z Czech, imieniem Dąbrówka. Lecz ona odmówiła poślubienia go, jeśli nie zarzuci owego zdrożnego obyczaju i nie przyrzeknie zostać chrześcijaninem. Gdy zaś on przystał, że porzuci ów zwyczaj pogański i przyjmie sakramenta wiary chrześcijańskiej, pani owa przybyła do Polski z wielkim orszakiem ludzi świeckich i duchownych...
A więc droga do źródeł nauczania chrześcijaństwa w Polsce prowadzi przez Czechy, pośrednio do biskupiej Ratyzbony. Nie tylko same Czechy leżały w zasięgu tej diecezji; z chwilą opanowania Śląska przez Czechy, działała ona w bezpośrednim sąsiedztwie z ziemiami Mieszka I. Kapłani tej diecezji mogli w tym przypadku bez konieczności uzyskania osobnego zezwolenia przechodzić ze swą działalnością misyjną na drugą stronę granicy. Zapewne prawdziwa, ale i też zgodna z ogólną praktyką Kościoła jest też wiadomość, że Dobrawa przybyła na dwór polski z własnymi kapelanami. Mógł się wśród nich znajdować Jordan. Od ówczesnego biskupa ratyzbońskiego, Michała, mógł on otrzymać formalne zezwolenie na towarzyszenie Dobrawie do kraju pogańskiego i wykonywanie funkcji duszpasterskich.
Sytuacja zmieniła się całkowicie po oficjalnym przejściu księcia Mieszka wraz z swoim otoczeniem na wiarę katolicką. Ochrzcił się zapewne, zgodnie z obowiązującą wówczas praktyką, na Wielkanoc, lub na Zielone Świątki 966 roku. Thietmar, czerpiąc z wiadomości przekazanych przez Ungera, bezpośredniego następcy pierwszego biskupa misyjnego, Jordanowi właśnie przypisuje główną zasługę przeprowadzenia misji. Ówczesna Polska (północna) leżała wówczas bardziej w zasięgu metropolii salzburskiej niż mogunckiej (nie mówiąc o magdeburskiej, która w tym czasie w ogóle jeszcze nie istniała). Władztwo Mieszka I rozciągało się wówczas nie tylko na Polskę właściwą, lecz także obejmowało Kujawy, Mazowsze i co najmniej wschodnią połać Pomorza. Takie też zapewne było pole działalności pierwszego biskupstwa misyjnego.

4. Przyczyny i skutki przyjęcia i upowszechienia chrześcijaństwa.

Historycy od dawna zastanawiają się, jakie były przyczyny postanowienia Mieszka I o przyjęciu chrztu i porzuceniu kultu pogańskiego. Już od połowy XVIII w. tuła się w naszej Historiografii przekonanie, jakoby przyjęcie chrztu miało na celu odebranie Niemcom powodu do najazdów na Polskę pod pozorem krzewienia wiary chrześcijańskiej. Tymczasem Niemcy najeżdżali i zagarniali ziemie słowiańskie celem narzucenia Słowianom połabskim swego zwierzchnictwa i pobierania danin i trybutów. Najazdy niemieckie na Polskę nasiliły się po przyjęciu chrześcijaństwa. Zmuszenie pogan do przyjęcia chrztu miało zatem na celu oswojenie podbitych z nową władzą i wzmocnienie zależności politycznej więzami wspólnej organizacji kościelnej.
Przyczyny przyjęcia chrztu były złożone: zewnętrzne i wewnętrzne. W tym pierwszym odniesieniu należy ich szukać przede wszystkim na przełęczy ówczesnych stosunków polsko-czeskich, a dopiero na drugim miejscu w stosunkach polsko-niemieckich. Mieszko I, zawierając jako poganin małżeństwo z chrześcijanką i wchodząc w więzy rodzinne z chrześcijańskim dworem czeskim, automatycznie umieściłby się poza wspólnotą chrześcijańską, bowiem chrześcijanom nie wolno było obcować z poganami ani zasiadać z nimi do wspólnego stołu. Na jeszcze większe pogardzenie narażałby się Mieszko jako poganin przy utrzymywaniu stosunków politycznych. Z innymi władcami chrześcijańskimi. Dotyczyło to szczególnie stosunków z cesarzem i jego dworem.
Niemniej ważkie, a może nawet ważniejsze, były motywacje w dziedzinie polityki wewnętrznej. Wzorując się na stosunkach panujących u Słowian połabskich należy zakładać, że odpowiednikiem wieloplemiennej struktury politycznej społeczeństwa prapolskiego musiały być wieloplemienne kulty religijne. Likwidując władzę polityczną książąt plemiennych książę-zdobywca zmuszony był do równoczesnego zniesienia regionalnego kultu pogańskiego z reprezentującymi go kapłanami włącznie, gdyż odradzanie partykularyzmu politycznego pociągało za sobą automatycznie odrodzenie lokalnego kultu religijnego. Nie może być rzeczą przypadku, że podobnie jak zniszczeniu na ziemiach polskich ulegała sieć ustrojów plemiennych, tak też wytępieniu uległy miejsca kultu pogańskiego. Nikłe ich szczątki zachowały się m.in. na Śląsku, na Mazowszu i na Łyścu w Małopolsce.
Na miejsce wielu kultów lokalnych wchodziło chrześcijaństwo, wprowadzając jednolitą na całym obszarze państwa religię. Jednym z istotnych elementów tego kultu była sakralizacja władzy, to jest wyprowadzenie jej istnienia i działania z „woli Bożej”. Przez akt koronacji władca stawał się pomazańcem, podobnie jak kapłan. Kulty pogańskie były jednak mocno zakorzenione i wywodziły się z umysłowości ludowej, natomiast wiara chrześcijańska uznawała i popierała hierarchiczny porządek społeczny, w szczególności zaś wspierała władzę monarchy, od którego początkowo Kościół, jako instytucja, był całkowicie zależny, tak organizacyjnie jak i materialnie. Tak więc organizacja metropolitalna i diecezjalna Kościoła stała się jednym z najważniejszych składników organizacji i spoistości politycznej państwa średniowiecznego.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 13 minuty