profil

Recenzja filmu "Człowiek bez przeszłości"

poleca 85% 314 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W ramach programu edukacji filmowej miałam okazję obejrzeć fiński film pod tytułem „Człowiek bez przeszłości”, którego akcja rozgrywa się współcześnie w Helsinkach. Jest to dramat obyczajowy z elementami czarnej komedii, a wyreżyserował go Aki Kaurismaki.
Fabuła obrazu dotyczy współczesnych problemów, takich jak bieda i bezdomność. Główny bohater po utracie pamięci długo nie może znaleźć sobie miejsca na ziemi. Musi zacząć wszystko od nowa. Poukładać swoje życie, nie znając własnej przeszłości. Nie wie, jakim człowiekiem był przedtem, nie zna siebie. Gdy zaczyna swoje „nowe życie”, nie ma mieszkania, pracy ani przyjaciół, żyje ze świadomością, że jest zdany wyłącznie na łaskę innych. Musi zadowolić się talerzem zupy otrzymanym od ludzi, którzy go znaleźli. Moim zdaniem ma szczęście, że w ogóle ktoś chciał mu pomóc. W dzisiejszych czasach rzadko zdarza się, że ktoś z własnej inicjatywy, bezinteresownie wyciąga rękę do potrzebującego, zwłaszcza, jeżeli sam żyje skromnie i biednie. Główny bohater okazuje wdzięczność tym, którzy się nim zaopiekowali, choć nie bawi u nich długo. Zaraz po wyzdrowieniu sam musi radzić sobie w trudnych chwilach, a nie jest to łatwe, gdyż nikt nie wierzy w to, co go spotkało. Najgorzej ze znalezieniem pracy- urzędnicy twierdzą, że człowiek bez nazwiska daleko nie zajdzie. Potem jest nawet oskarżony o współudział w napadzie na bank, ponieważ nie ujawnia swoich danych osobowych.
Jedynym człowiekiem, który okazuje mu prawdziwą dobroć i zrozumienie, jest Irma - urzędniczka, ale zarazem dobra kobieta. Pomaga mu, dba o to, aby był dobrze przyodziany, bo twierdzi, że „kto dobrze wygląda, ten dużo osiągnie”. Udowadnia, że istnieją jeszcze dobrzy ludzie.
Ważną postacią filmu jest również bardzo „cwany” dozorca. Stara się wyłudzić pieniądze od każdego i w każdy sposób. Choć daje mieszkanie bezdomnemu, nie zależy mu wcale na pomocy. Chce po prostu na nim zarobić. Z kolei scena w szpitalu pokazuje, iż lekarze też potrafią być bez serca. Nie chcą uratować poszkodowanego, bo to przecież tylko biedak, który już nikomu się na nic nie przyda.
Pod względem treści film bardzo mi się podobał. Fabuła była ciekawa i bardzo dobrze przedstawiona.
Do zalet tego obrazu zaliczyć mogę również bardzo dobrą grę Markku Peltoli, w roli głównego bohatera. Po odpowiedniej stylizacji naprawdę przypomina on zagubionego człowieka. Powiedziałabym nawet, że świetnie pasuje do tej postaci. Potrafi pokazać samotność i bezradność. Spełnił swoje zadanie bardzo dobrze i zasługuje na pochwałę.
Kati Outinen w roli Irmy jest dla mnie nieco mniej przekonująca, ponieważ nie do końca umie pokazać uczucia, które powinna ujawnić. Wydaje mi się, że miejscami gra sztucznie, nie angażując się tak bardzo jak jej partner.
Film jest prosty, pozbawiony efektów specjalnych. Nastrój tworzy dobrze dobrana muzyka. Spokojne, fińskie granie na początku, przechodzące w lekko rockowe rytmy pasuje do postępującej akcji.
Film porusza sprawy jak najbardziej aktualne. Skłania widza do refleksji, prowokuje do zastanowienia się nad sobą i nad drugim człowiekiem, pokazuje, że nie należy oceniać ludzi zbyt pochopnie, po wyglądzie czy zachowaniu. Mimo że akcja rozgrywa się w typowo skandynawskim klimacie, w którym ludzie wiodą tryb życia spokojny, a nawet nudny, film dotyka spraw ważnych dla wszystkich.
Czasu spędzonego w kinie nie uważam za stracony, podobało mi się, polecam.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty