profil

Pierwsze dni w szkole? - Dni kotów... .

poleca 88% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Gdy miałem zdecydować, do której szkoły średniej chce chodzić, nie miałem żadnych problemów z wybraniem „dwójki”. Wiedziałem, że w tej szkole będzie mi najlepiej
ze względu na ilość znajomych, którzy tutaj chodzą. Wiadomo, że słyszało się niejedne „ciekawostki” o nauczycielach – czasami mnie przerażały, czasami były tak dziwacznie śmieszne, że trudno było w nie uwierzyć. Po tych wszystkich historiach i historyjkach miałem swoją wymarzoną listę nauczycieli. Niektórych wybierałem ze względu na ich łaskawość, innych za poczucie humoru i bywali również ci wymagający nauczyciele ( już dziś się zastanawiam, czy tak naprawdę tego chciałem). Wymarzone listy listami, nikt
z uczniów i tak nie miał wpływu na to, kogo dostanie. Miałem duże wątpliwości, jakie charakterki będą w mojej klasie i jak szybko się ze sobą zgramy.
Nagle przyszedł pamiętny 1 września – „najszczęśliwszy dzień każdego ucznia”.
Nie czułem się obco, bo wszędzie widziałem jakieś znajome twarze, ale ciągle zadawałem sobie pytanie:„kto może być z 1mat – fiz.?” Gdy już odnalazłem swojego wychowawcę, trochę mi ulżyło. Wiedziałem jednak, że teraz przyjdzie czas na uczniów – moich nowych znajomych z klasy. Bez głębszego zastanowienia zacząłem wszystkich oceniać- niektórych naprawdę ostro, pewnie za niedługo stwierdzę, że niesprawiedliwie. Znalazłem jednak kilka osób, z którymi się zgrałem i tak już zostało.
Mój wychowawca wydaje się być całkiem w porządku. Są jednak lekcje gdzie lekko mówiąc mogłem trafić na mniej wymagających nauczycieli. Tak na przykład szanowny pan Maksymczak – po jego ambitnie prowadzonym w-f’ie każdy mógł wykręcać swoje koszulki
z potu, a gdy już ostatkami sił wrócił do domu, to rano nie był w stanie wstać z łóżka.
Z tego co słyszałem to dopiero są ... początki?! Nieobce mi są historie wiosennych biegów
na bieżni – już teraz zaczynam się zastanawiać, którą nogę i na jaki okres czasu wsadzić
do gipsu! A profesor Pietrzyk? Ten człowiek wie, czego chce i umie wprowadzić wojskowy reżim na lekcji. Posiada on pewną dyscyplinarkę - konkretnie „przeczyszczarkę do broni” – mam nadzieję, że tylko nas nią straszy, a jego ofiarą dalej będzie tylko stół ! Natomiast przerwy są bardzo ciekawe – tylko tak naprawdę dla kogo? Dla „kotów”, które szerokim łukiem omijają wszystkie toalety, czy drugo i trzecioklasistów, którzy wręcz przeciwnie
w nich przebywają? O szczegółach nie ma co pisać, bo jeszcze ten artykuł trafi w niepożądane ręce!
W szkole jak na razie zdziwiło mnie jedno: sądziłem, że pomiędzy lekcjami ludzie będą mieli więcej czasu dla siebie, a tak naprawdę każdy ma swoje problemy, sprawdziany, czy też szuka klas lub nauczycieli. W każdym razie jestem zadowolony, bo w grubej mierze mam to, czego oczekiwałem. Klasa wydaje mi się coraz lepsza, zabawniejsza, nauczycieli albo już lubię, albo polubię lub też po prostu ich przeżyję. Chrzest pierwszoklasistów jest tuż-tuż, więc „kocenie” na własną rękę się skończy i wreszcie będzie można spokojnie skorzystać z toalety!

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty