profil

Rozważ paradoksalną formułę Mefista: "Jam jest tej siły cząstką drobną, co zawsze złego pragnie i zawsze czyni dobro."

Ostatnia aktualizacja: 2020-09-30
poleca 86% 106 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Jacek Soplica William Szekspir Goethe

Według „Słownika jezyka polskiego”: „zło” jest tym, co niezgodne z zasadami moralności i zasadami życia społecznego, tym, co przynosi nieszczęście; jest przeciwieństwem dobra, ideału moralnego. Dobro zaś to to, co jest oceniane jako pomyślne, pożyteczne, wartościowe. Paulo Coehlo napisał, że dobro i zło mają to samo oblicze, wszystko zależy jedynie od momentu, w którym staną na drodze człowieka. Goethe w „Fauście”, włożył w usta Mefistofelesa słowa: „Jam jest tej siły cząstką drobną, co zawsze złego pragnie i zawsze czyni dobro”. Każdy z nas, jako istota myśląca, wychowana w jakiejś kulturze, a co za tym idzie – istota społeczna, ma wyrobione zdanie na temat tych antagonistycznych pojęć i określa je poprzez doświadczenia swoje i innych. Ale czy można rozstrzygnąć definitywnie, kto ma rację? Czy dobro i zło muszą współistnieć w naszym świecie? Może zło jesteśmy w stanie wyeliminować, stwarzając niemal utopijny świat (może to być niemożliwe, zważywszy na to, że „utopia” to świat właściwie z definicji nierealny)? Postaram się rozważyć ten temat, opierając się na utworach, w których działanie tych dwóch sił jest czasem aż nazbyt widoczne.

Przez wieki nurtował ludzkość problem moralności, koegzystencji dobra i zła. Jego odbicie znajdziemy w każdej epoce. Dziełem, które cały czas pozostaje bestsellerem wszechczasów jest Biblia. Znajdziemy w niej chyba najwięcej historii, dotkających interesującej nas tematyki. Już w Księdze Rodzaju znajdziemy fragment, który wydaje mi się być kluczowym dla moich dalszych rozważań:

„I stworzył Bóg światłość, i zobaczył, że jest dobra.
I oddzielił ją od ciemności, która nie była dobra.
A potem nastał dzień szósty i powstał człowiek
- stworzenie ziemskie, ale obdarzone pierwiastkiem boskim,
posiadające wolną wolę.”

Człowiek, chociaż ułomny i popełniający błędy, ma w sobie coś wyjątkowego, coś co oddziela go od wszystkich zwierząt: rozum, który pozwala mu dokonywać wyboru. W wielu przypowieściach biblijnych znajdziemy przykłady na to, że człowiek, nawet znając konsekwencje swojego wyboru, postąpi - zdawałoby się - źle. Wystarczy choćby sięgnąć do historii o Synu Marnotrawnym. Chłopak zdecydował się odejść z domu. Chociaż jego decyzja, z perspektywy odbiorcy, była błędna, to kończy się pozytywnie. Bohater znowu dokonuje dobrego wyboru.
Interpretując Biblię, odkrywamy znaczenia alegoryczne lub symboliczne o charakterze parabolicznym. W przypowieści o Dobrym Samarytaninie, oprócz rzeczywistości oddającej życie codzienne, odnajdujemy drugą, która jest dana w sferze pojęciowej. Samarytanin, mimo że jest powszechnie odbierany jako zły, paradoksalnie jako jedyny udziela potrzebującemu bezinteresownej pomocy. Widzimy więc, że czasem tak, zdawałoby się, jednoznaczne pojęcie jak niegodziwość jest w istocie bardzo złożone.

Dużo wiedzą na ten temat także bohaterowie antycznych dramatów, tacy jak Antygona, Edyp, czy Kreon. Ich wewnętrzna walka między dobrem i złem wpłynęła na to, że dzisiejsza definicja greckiej tragedii skupia się przede wszystkim na tym, że wszystkie dążenia bohatera prowadzą do nieuchronnej klęski. Każda z wymienionych przeze mnie postaci musiała wybrać „mniejsze zło”, sprawiając tym samym, że automatycznie stawało się ono dobrem (takie zdanie na ten temat przedstawiał również Niccolo Machiavelli). Paradoks tego zjawiska objawia się nie tylko w działaniach fikcyjnych bohaterów, ale i w naszym codziennym życiu, które zmusza nas niejednokrotnie do naginania granic dobra i zła. Błąd łatwiej dostrzec niż prawdę, ponieważ jest on zwykle bardziej widoczny i wręcz niejednokrotnie wytykany. Prawdy i dobroci trzeba z reguły szukać, przerzucać sterty doświadczeń, ażeby odnaleźć coś godnego pochwały. Możemy to również odczytać w słowach Plauta, rzymskiego komediopisarza: „Kiedy czynisz dobro, wdzięczność ludzi bywa tak przelotna i lekka jak piórko. W przeciwieństwie do niego błędy, które popełniasz, wywołują gniew ciężki jak ołów”.

Na gruncie literatury polskiej problem ten porusza Jan Kasprowicz. W jednym z nich wszetecznica Salome, córka Heroda, tańczy z uciętą głową Jana Chrzciciela. Jest to symbol wszechobecnego na ziemi zła. Bezpośrednim nawiązaniem do Apokalipsy jest "Dies Irae". Bóg został przedstawiony jako szatan nieczuły na cierpienia ludzi, bezlitosny sędzia. Mówi się o konaniu wszystkiego, o człowieku padającym ofiarą zła, którego nie jest winny. Inaczej ujmuje problem polski poeta Józef Czechowicz. W jego poezji pojawiają się wizje zbiorowej śmierci, zagłady świata, króluje brak odpowiedzi na pytanie, jaki będzie los człowieka po zagładzie, czy ktoś przeżyje i zbuduje nowy, dobry świat? Pomimo tych czarnych wizji ogarniających czytelnika, dostrzec można przesłanie: "Idź dalej". Sugeruje ono, że należy przetrwać całe zło i pozostać człowiekiem. Być może należy kierować się tą wskazówką i nie poddawać wpływom świata, pozostać sobą, ochronić swoje człowieczeństwo – swoje małe dobro?

Najlepszym przykładem wyzbycia się humanitaryzmu jest wojna, a zwłaszcza II wojna światowa z jej okrucieństwem. Ono własnie, niejednokrotnie, wymuszało na ludziach działania niezgodnie z ich wiarą, sumieniem, moralnością. Mówiąc o II wojnie, nie można nie wspomnieć o Zofii Nałkowskiej, której słowa: „To ludzie ludziom zgotowali ten los” („Medaliony”) są w gruncie rzeczy wszystkim, co można powiedzieć o tragedii ludzkiej w tamtych czasach. Tragedii będącej dziełem ludzi, dla których dobro i zło było już czymś fikcyjnym, pustym pojęciem, które można wyrzucić na śmietnik. Wydaje mi się, że po latach okupacji, cierpień i codziennego współistnienia ze śmiercią, większość ludzi po prostu zapomniała co to dobro. Bo kiedy odczuwamy istnienie wyłącznie zła, bardziej doceniamy dobro. Jeden z czołowych rosyjskich powieściopisarzy, Mikołaj Gogol, jest autorem słów: „Musisz popełnić zło, aby umieć czynić dobro”.
Fragment "Dzienników" Nałkowskiej może być tylko potwierdzeniem powyższych przemyśleń:
"Przez te wszystkie dni w Gdańsku widziałam bez ustanku to podziemie z kadziami pełnymi ludzi umarłych. Niezmiernie wymyślny eksperyment wyrobu mydła z ludzkiego tłuszczu i garbarskiej obróbki ludzkiej skóry. Do czegoś wygotowywano też kości i mięso. (...) Ponad wszystko wyrasta uczony anatom, szef całej imprezy, profesor Spanner.(...) W jakim świecie się żyje! Ten straszliwy egzotyzm jest czymś oszałamiającym. Kwitnące drzewa, kawałki morza, spalone jak Warszawa całe Śródmieście. Wszystko nierzeczywiste. Nie ma czasu na zastanowienie. Pośpiech, robota, ludzie, zeznający dwaj profesorowie w czerni”

To, jak ludzie dokonywali wyboru między dobrem a złem w czasie okupacji, możemy dokładnie prześledzić w powieści Andrzeja Szczypiorskiego pt. „Początek”. Autor w utworze zamieścił galerię typów ludzkich, przedstawił rozmaite postawy wobec zła, które przyniosła ze sobą wojna. Postacią negatywną, która wybrała zło, był niewątpliwie Piękny Lolo. Uwielbiał „polować” na Żydów, szantażować ich, odbierać im resztę godności. Znęcał się nad nimi, lubił, gdy uciekali krętymi uliczkami miasta. Natomiast postacią pozytywną w powieści jest siostra Weronika. Ona również dokonała wyboru; przełamała swoją przedwojenną niechęć do Żydów, próbowała im pomóc, zajmując się ich dziećmi. Ona też pomogła im przystosować się do życia w nowym – szczególnie dla nich - okrutnym i tragicznym świecie.

Bohaterowie innego twórcy, chociaż często nie żyją w czasach wojny, nieustannie prowadzą ją w swoim umyśle i duszy. Myślę, rzecz jasna, o Williamie Shakespearze, który napisał kiedyś, że nić życia jest mieszanym włóknem, w którym dobro i zło przewijają się razem. Jego dramaty są świetnym przykładem na walkę, ale i współistnienie dobra i zła w jednym świecie. Przykładem pierwszego niech będzie Makbet, szlachetny rycerz, który uniesiony żądzą władzy dokonuje wyboru i zabija. Konsekwencją tego, jest jego szaleństwo i dalej koniec panowania. Przykład drugiego odnajdziemy w Hamlecie. Młody książę w swoim udawanym (wedle mojej oceny, Hamlet był szaleńcem, bez względu na to, czy grał, czy nie) szaleństwie krzywdził bliskich, chcąc pomścić śmierć ojca. Mieszane uczucia wzgldem Hamleta mogą być spowodowane właśnie tym, że chociaż książe jest postacią pozytywną, to jego czyny (jak chociażby zamordowanie Poloniusza) w świetle moralności działają zdecydowanie na jego niekorzyść.
Motyw bohatera – zabójcy, cierpiącego za swoje grzechy pojawia się też w innych literaturach. Przykładu nie trzeba daleko szukać. W „Panu Tadeuszu” Jacek Soplica popełnia zbrodnię, za którą później pokutuje. Soplica wybiera życie w ukryciu, żyje jako ksiądz Robak. Mimo to, ciągle pomaga swojemu synowi Tadeuszowi oraz Zosi. W ten sposób próbuje naprawić wyrządzoną krzywdę. Na łożu śmierci ujawnia swą prawdziwą tożsamość Gerwazemu i prosi go o wybaczenie. W „Zbrodni i karze”, Fiodora Dostojewkiego – Raskolnikow również dokonuje mordu. Ofiarą staje się stara lichwiarka i nieoczekiwanie jej siostra Lizawieta. Raskolnikow, Jacek Soplica, Makbet – wszyscy oni dokonują wyboru – działając w imię indywidualnie pojmowanego dobra.

Na to, jak wybierzemy, mają wpływ zasady moralne, którymi się kierujemy, otoczenie w jakim się znajdujemy, kltura, w której się wychowujemy. W przypadku tego ostatniego za przykład może służyć powieść „Chłopi” Władysława Reymonta. Bohaterowie epopei postępują według jasno sprecyzowanych zasad, związanych z życiem zgodnym z przyrodą i religią. Granica między dobrem i złem jest widoczna, ponieważ jest wyrażanie zaznaczona przez dogmaty wiary, moralność. Takie granice wytycza nam też między innymi święty Franciszek w swoich kazaniach. Dla niego określenie dobra jest proste i oczywiste, ponieważ jego wiara mu w tym pomaga.

Wydaje mi się, że podobne rozumownie jak św. Franciszek przedstawiał Antoine de Saint Exupry. W „Małym Księciu” również istnieje walka dobra ze złem. Metaforą jest nierówna walka chłopca z baoabami. Myślą przewodnią Exuperego jest: „Czy nie lepiej byłoby, zamiast tępić zło, szerzyć dobro?” Pogląd ten wydaje się być oczywisty „do bólu”. Po co bowiem rzucać się do walki z kolosami, których pokonać nie możemy. Wystarczy przecież szerzyć dobro wokół siebie, a to i tak będzie wystarczająco dużo. Wyobraźmy sobie w końcu, że codziennie, każdy z nas robi jedną dobrą rzecz – jednego dnia na całej planecie działoby się miliardy dobrych uczynków.

Wracając do świata literatury, należałoby wspomnieć o inspiracji tematyką dobra i zła Stefana Żeromskiego. W powieści „Ludzie bezdomni” pisarz przedstawił bohatera borykającego się każdego dnia ze złem, niechęcią i brakiem przedsiębiorczości wśród otaczających go ludzi. Doktor Judym pragnął wcielić się w postać społecznika, pomagającego wszystkim ludziom. Chciał leczyć wszystkich: bogatych i biednych. Swą pracę uważał za służbę, misję, którą chciał wzorowo wypełnić. Potępiał materializm i konformizm, próbował realizować pozytywistyczne hasła pracy u podstaw. Doktor Judym wybrał dobro i postanowił do końca poświęcić się wyznawanej przez siebie idei.

Innym lekarzem, borykającym się z podobną problematyką był Rieux – bohater „Dżumy” Alberta Camusa. Rieux, walcząc o zażegnanie choroby, pracuje po kilkanaście godzin na dobę, bo jest przekonany, że zło zawsze musi ugiąć się przed siłą dobra. Nie ma gwarancji, że sam nie stanie się ofiarą choroby, ale to wcale nie odstrasza go przed kontaktami z zakażonymi. Przeżywa też osobisty dramat – umiera jego żona i największy przyjaciel, Jean Tarrou. Taka tragedia nie może nie sprawić bólu, ale nawet ona nie jest w stanie przytłumić szczęścia, które ogarnia doktora w chwili opanowania epidemii. „W człowieku więcej zasługuje na podziw niż na pogardę” - powie z dumą. Ma do niej prawo – nie zawiódł sam siebie, dał przykład innym, pomagając społeczności zadżumionego miasta. Chociaż książka ta dotyka tematyki śmierci, cierpnienia, pozostawia pozytywne wrażenia – epidemia zażegnana, dobro zwyciężyło. Nie sposób jednak zapomnieć słów innego bohatera tej powieści: „Każdy nosi w sobie dżumę” – co znaczy, że każdy z nas jest w jakimś stopniu skażony złem, chociażby przez to, że zło panoszy się od zarania dziejów.

Niezwykły jest też świat przedstawiony w powieści Michaiła Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata”. Tam podobnie, jak w „Fauście”, dostrzegamy pewien padaroks – diabeł nie czyni zła, jako takiego. Diabeł nie zdolny był do tego, aby czynić zło, ponieważ w świecie tak skorumpowanym i zepsutym, przeradzało się ono w dobro. Jednak aby docenić dobro, trzeba poznać smak zła. Woland zwraca uwagę Mateuszowi Lewicie, że wszystko ma swoje znaczenie, każdy ma własny cel w życiu. Woland, wbrew pozorom, to bohater pozytywny, niosący pomoc prześladowanym, i karcący grzeszników. Dobro i zło muszą istnieć obok siebie. Wierząc w dobro, trzeba wierzyć także w zło. Bułhakow znakomicie oddał klimat Moskwy lat dwudziestych, w której pojawia się szatan ze świtą, by w tym piekle na ziemi, choć na krótki czas, przywrócić względny porządek. W jego powieści panuje pozorna przypadkowość i destrukcja, ukazana jest niejednoznaczność świata; światy realny i fikcyjny są przemieszane. Niesprawiedliwość, która istnieje w świecie przedstawionym w „Mistrzu i Małgorzacie” jest spowodowana działaniem właśnie dobra i zła. Bułhakowowskie diabły nie niszczą – jedynie wyciagają konsekwencje z grzesznych postękpów. Psują to co nadpsute, łamią spróchniałe, namawiają do złego niedobre. Ich działania są przemyślane i w gruncie rzeczy logiczne. Parafrazując słowa Emilie Bronte – złej duszy w niebie byłoby niedobrze i na odwrót – dobra nie zasługuje na to, żeby ściągać na nią niepotrzebne piekielne cierpienia. Diabły, w powieściach Bułhakowa, Gogola, Goethego czy Manna kuszą, i potępiają tych, którzy na to zasługują, którzy sami siebie niszczą, wcale nie potrzebując do tego pomocy „sił wyższych”. Świetnie ujął to Mann w swoim „Doktorze Faustusie”. Diabeł mówi tam: „Piekło w istocie nie ma ci nic nowego do zaoferowania - jedynie to, do czego mniej lub więcej przywykłeś.”

Spróbuję odnieść się jeszcze do powieści, która chociaż została napisana w roku 1954, to dopiero w moim pokoleniu zrobiła furorę, a mianowicie do „Władcy Pierścieni” Johna Ronalda Reuela Tolkiena. Cała książka, jako niezwykle złożona i skomplikowana histotria, jest jedną wielką alegorią walki zła i dobra. Przykład na to znajdziemy niemal w każdym fragmencie, poczynając od przemiany Smeagola w Golluma – kreaturę owładniętą chęcią posiadania „Skarbu”, przez próbę Galadrieli, która mogła zdobyć pierścień dla siebie, ale kierując się dobrem świata zrezygnowała z niego, aż po – postawionego w podbnej sytuacji Boromira, który, niestety, nie okazał się tak silny jak królowa Lothlorien. Nie możemy zapomnieć o przyczynie całego „zamieszania” w Śródziemiu. Możemy je przypisać wyborowi, którego dokonał Isildur, zabierając pierścień, a nie niszcząc go. Isildurowi zdawało się, że wybiera dobro, a sprowadził na niewinne istoty cierpienie i wojnę.

Historię, tym razem zaczerpniętą z Silmarilionu, również można uważać za typową dla walki dobra ze złem: Valarowie, posiadający zdolność tworzenia, kreowali rzeczy zachwycające kontra Melkor – niszczący wszystko, co zbudowali inni.

Z przeprowadzonej przeze mnie analizy powyższych utworów wynika, że problem dobra i zła interesował twórców od zarania dziejów. Przykłady na współistnienie dobra i zła są w życiu człowieka obecne od zawsze. Te pojęcia w pierwszej chwili wydają się przeciwieństwami, ale gdy się na tym zastanowimy głębiej, widzimy jak bardzo są do siebie podobne. Skąd ten wniosek? Stąd, że są to wartości względne, empirycznie niezmierzalne. Nie znaczy to, że człowiek nie odróżnia bieli od czerni, pokazuje tylko, że w szczególnych sytuacjach, czarne zmienia się w białe i na odwrót. Przykładem tego jest Schellingiańska dialektyka dobra i zła. Filozof ten, opierał swoje wywody na przekonaniu o relatywności tych pojęć. W „Studiach filozoficznych o istocie wolnej ludzkiej” czytamy: „zło w sobie, tzn. rozpatrywanie w swej tożsamości, jest dobrem i odwrotnie, dobro rozpatrywane w swym rozdwojeniu i nietożsamości, jest złem”. Typowy dla autorów czerpiących z jego filozofii jest pogląd, że dobro i zło to ogniwa tego samego łańcucha, które oddalając się od źródła, zbliżają się do siebie. Wynika z tego jasno przesłanie: nie każde zło należy potępiać i nie każde dobro aprobować. Ważne jest, żeby traktować te pojęcia z pewnym dystansem. Powinniśmy pamiętać, że niekiedy dobro to po prostu zamaskowane zło – szczególnie jeśli jest to dobro trywialne. Również zło możemy nazwać „zbuntowanym dobrem” (w pojęciu filozoficznym), bo przecież nie rozważamy tu zła w kategoriach przyziemności i pospolitości. Dzięki temu rozumieniu dobra i zła, dostrzegamy, a wręcz odczuwamy „zasadę podwójnej litości” – dla ofiary i sprawcy zła. Patrząc na człowieka w kontekście okoliczności, a nie tylko faktów, możemy dokonać lepszej oceny czynu.

Zygmunt Freud twierdził, że społeczeństwo to suma indywiduów, co w tym kontekście można odczytać w następujący sposób: człowiek sam siebie doprowadza do zagłady. Ja wolałabym jednak, żeby podsumowaniem mojej pracy, były słowa Mahatmy Ghandiego:

„Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru”.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 15 minut

Teksty kultury