profil

Samotność z wyboru lub z konieczności na podstawie "Siłaczki" i "Ludzi bezdomnych".

poleca 85% 284 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Leopold Staff Stefan Żeromski

Samotność często rozbudza lęk – bywa synonimem braku bezpieczeństwa, niedowartościowania, i co najgorsze smutku. Potrafi spędzać sen z powiek wielu zagubionym ludziom, przejmując kontrolę nad ich codziennym bytem. Wszechogarniający strach towarzyszący temu „zjawisku”, może przerodzić się w obsesję, a wtedy pragnienie wyrwania się ze wspomnianej pustki kieruje wszelkimi działaniami, eliminując pozostałe, które są warunkami prawidłowego funkcjonowania człowieka.
Co zatem kieruje ludźmi, którzy świadomie przyjmują samotność do swego serca? Spróbuję rozpatrzyć ten problem z dwóch stron – z pozycji wybierającego i zmuszonego do takiego losu…
W swojej pracy chciałbym się oprzeć m.in. na dwóch przykładach powieści Żeromskiego – „Siłaczce” i „Ludziach bezdomnych”. Pisarz w tychże utworach pokazuje poświęcenie jednostki, wrażliwej na ludzki ból i nieszczęście, która podejmuje próbę pomocy dla wielu ludzi.
Bohaterowie Żeromskiego to zwykli ludzie, którzy z pozoru niczym się nie wyróżniają spośród tłumu. Jednak przy ich głębszym poznaniu możemy zauważyć, iż odznaczają się nadludzkim heroizmem. Siłacze woli, ducha, charakteru, którzy zawsze „stoją murem” za szczęściem innych… Jednak, nie godząc się na żadne kompromisy, ponoszą ofiary swej nieugiętej postawy. Płacą najwyższą cenę swego poświęcenia samotnością, biedą, a nawet śmiercią…
Niemal każdy bohater powieści Żeromskiego jest tytanem pracy dla dobra ludzkości. Zarówno Stanisława Bozowska z opowiadania pt.: „Siłaczka”, jak i Tomasz Judym z „Ludzi bezdomnych” walczą samotnie o naprawę świata.
Tytułowa „Siłaczka” to młoda nauczycielka, która zafascynowana szczytną misją walki z ciemnotą panującą wśród najuboższych warstw społeczeństwa, wyjeżdża na wieś, by tam rozpowszechniać kult nauki. Stanisława, niczym romantyczna idealistka, jest zdecydowana poświęcić wszystko w imię swej idei. Jednak pomimo jej dobrych chęci, a także wewnętrznego nakazu pomocy bliźnim, szybko okazuje się, że prawdziwa rzeczywistość po prostu ją przerasta. Jej organizm nie wytrzymał próby tragicznych warunków, dlatego zarażona tyfusem umarła pozostawiając po sobie niedokończone dzieło…
Na tej samej zasadzie „skonstruowany” jest bohater powieści „Ludzie bezdomni” – dr. Judym, który sprawy społeczne traktuje jako osobiste, moralne powinności wobec klasy społecznej, z której wyszedł.
Tomasz Judym, pochodzący z nizin społecznych, samodzielnie i po latach wyrzeczeń zdobywa zawód lekarza, która ma mu zapewnić możliwość pomocy innym ludziom – głównie biednym i pokrzywdzonym. Pomimo wielu przeciwności losu, obojętności społeczeństwa, niesprawiedliwości i obłudy ludzkiej, nie poddaje się i walczy do końca. Judym jest zwolennikiem poglądu, że walka z krzywdą wymaga największych wyrzeczeń. Włącznie z rezygnacją z własnego szczęścia, czyli zostawieniu ukochanej kobiety dla wyższych idei.
Uważał, że nie może być szczęśliwy sam, gdy dookoła niego tyle ludzkiej nędzy, obojętności oraz egoizmu dla tych, którzy są najbardziej tego potrzebujący: „Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani jednej rzeczy, którą bym sam przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza Ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę być sam jeden, żeby obok mnie nikt nie był, nikt mnie nie trzymał...”
Trudno mi ocenić postawę Judyma. Z jednej strony podziwiam go za heroizm, otwarte serce na cierpienie tych najuboższych warstw społecznych. Z drugiej jednak strony mam wrażenie, że zagubił się on w tym wszystkim martwiąc się o każdego naokoło, zranił najbliższą jego sercu osobę – ukochaną kobietę. Zastanawiam się, gdzie w tym momencie była jego miłość, kiedy o niej prawił, gdy chwilę potem kazał o sobie zapomnieć.
I choć jestem mężczyzną (a podobno jest to rodzaj, który nie ma uczuć), to jednak potępiam zachowanie Judyma uważając, że lepiej by postąpił nie wyznając jej uczucia. Wydaje mi się, że to jak postąpił z Joanną, jest przedmiotem wielu sporów także dla innych osób…
Mimo tego, że przegrał tą walkę, to udało mu się ocalić świat własnych wartości i ideałów, a co najważniejsze, pozostać wiernym sobie…
Motyw samotności został ukazany w wierszu Leopolda Staffa Pt.: „Deszcz Jesienny”. Stan osamotnienia bohatera, wynika z konieczności. Podmiot liryczny jest nieszczęśliwy, gdyż czuje się niekochany i nikomu niepotrzebny. Wsłuchuje się tępo w dzwoniący monotonnie o szyby deszcz wpada w coraz to większe przygnębienie i melancholię. Jego duszę wypełnia smutek, a nie ma w niej ani cienia optymizmu.
Jego duszę wypełnia smutek i nie ma w nim ani cienia optymizmu.Wie4rsz ten jest utrzymany właśnie w takim tonie dekadenckiego dołka psychicznego - bezradności na to co przynosi los. Podmiot liryczny nic nie może poradzić na swoją samotność. Czuje się odrzucony i nieszczęśliwy... samotny z konieczności...
Ja sam lubię się otaczać gronem znajomych, przyjaciół, bliskich mi osób, dlatego nie rozumiem postawy Tomasza Judyma i Joanny Bozowskiej. Życie na własny rachunek, bez przyjaznych nam osób jest ciężkie... To oni dają wsparcie, kiedy życie sprzeciwia sie przeciwko nam, to dzięki nim sukces smakuje lepiej, a porażka nie jest taka straszna... I choć doceniam poświęcenie i ogromną siłę woli tych dwojga bohaterów powieści Żeromskiego to zastanawiam się jak można uszczęśliwiać innych samemu nie będąc szczęśliwym? Jednak jak widać ich ogromna wewnętrzna siła sprawiła, że swój wytyczony cel wypełniali z należytym szacunkiem. Wykazali się ogromnym hartem ducha brnąc do przodu, choć uważano ich powszechnie za dziwaków.
Samotność z wyboru jest na pewno lepsza niż z konieczności. To nie ulega wątpliwości. Człowiek sam dokonuje wyboru, że chce iść przez życie sam, gdyż to pomoże mu w osiągnięciu tego upragnionego celu. Jednak niektórzy ludzie nie maja takiej możliwości aby dokonać wyboru...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut

Teksty kultury