profil

Jak powinna wyglądać miłość 14-latka?

poleca 88% 107 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jestem na wspaniałej wyspie. Otaczają mnie soczyście zielone drzewa, wodospady i kwitnące magnolie. Ich zapach rozbudza moje zmysły. Nagle widzę na falach kołyszącą się łódkę, w której leży niezwykłej urody dziewczyna. Właśnie wchodzę do wody, żeby do niej podpłynąć, aż tu nagle...
-Kuba wstawaj, czas do szkoły!
Nie, to niemożliwe, to był tylko sen.
Ale po chwili ponowne wołanie.
-Kuba, jak nie wstaniesz, to będziesz „drałował” na pieszo do szkoły, bo ja już muszę za chwilę wyjść.
Tak to oczywiście moja mama.
Każdy dzień tak się właśnie zaczyna.
Jedząc śniadanie cały czas myślę o moim śnie.
Mam 14 lat, ale tak naprawdę do tej pory żadna dziewczyna nie „wpadła mi w oko”.
Mama podwiozła mnie do szkoły. Cały czas myślałem o tajemniczej nieznajomej. Nagle słyszę...
-trzynasty do odpowiedzi!
To chyba ja, znowu się zamyśliłem. Po chwili słyszę ponowne wołanie.
-Czy pan Jóźwiak mnie słyszy?
-Tak, oczywiście- odpowiadam.
-W takim razie powiedz nam jakie gatunki roślin występują na wyspie Mauritius?
Mauritius? A może to właśnie było na Mauritiusie.
-Na tej jednej z wysp archipelagu Maskarenów położonej na Oceanie Indyjskim rosną przepiękne magnolie, roślinność twardolista i wiecznie zielone lasy tropikalne.
-Bardzo ładnie Kuba-piątka.
Żeby ona wiedziała, że tak naprawdę to wcale się nie nauczyłem tej ostatniej lekcji, tylko po prostu powiedziałem to, co widziałem w moim śnie. Właśnie zbliżały się wakacje.
Pora zasłużonego odpoczynku. Ciekawe, gdzie tym razem wyląduję. Tylko nie do Turcji! Mam dosyć tych brudasów, a najgorzej wspominam to „beczenie owiec”. Tak nazywał muzykę tubylców mój wujuś. Po kilku dniach mama mi oznajmiła, że lecimy na Cypr. Ucieszyłem się, ponieważ nigdy tam nie byłem. W dniu odlotu na lotnisku było bardzo dużo ludzi.
Stoimy do kontroli bagaży, aż tu nagle spostrzegłem uśmiechającą się tajemniczo nieznajomą. Stała w kolejce obok. Po chwili zauważyłem, że coś leży na podłodze. Schyliłem się i podniosłem, a to była legitymacja uśmiechającej się do mnie dziewczyny. Chciałem jej oddać, ale zniknęła mi z oczu.
Trudno-pomyślałem, jak wrócę z wakacji, to wyślę na jej legitymacyjny adres. Po sprawdzeniu bagaży i paszportów przeszliśmy do poczekalni odlotów. Po chwili młoda stewardesa otworzyła drzwi i zaczęła prosić do wejścia na pokład samolotu. Ciekawe co za chwilę się zdarzy. Ostatnio jak wracałem z Turcji miałem potworny ból w uszach. Wreszcie wystartowaliśmy. Za każdym razem zastanawiam się, jak to jest możliwe, żeby taki „kolos” wzbił się w powietrze.
Wszystko zaczyna się oddalać, domki, jak pudełka zapałek, a Wisła, jak brudna wstążka.
Na pokładzie, jak zwykle stewardesy pytają.
-Co podać do picia? Kawa, herbata, czy sok?
-Martini wstrząśnięte, niezmieszne.
Żartem odpowiadam.
Widząc zakłopotanie pani, po chwili dodaje.
-Sok poproszę.
Lot przebiegał bez zakłóceń. Po prawie trzech godzinach wylądowaliśmy cali i zdrowi w Limassol.
Na lotnisku czekał już na nas autokar, który zawiózł nas na miejsce zakwaterowania. Po godzinie byliśmy na miejscu. Nasza dwutygodniowa baza okazała się wspaniałym bungalowem z widokiem na morze. Po rozpakowaniu wyszedłem zwiedzić okolice. Minuty mijały, a ja oddalałem się coraz dalej, aż tu nagle...
Nie, to niemożliwe- przede mną ukazał się widok z mojego snu. Jestem w raju. Wokół mnie rozciąga się niezliczona ilość przepięknych kwiatów w kolorach trudnych do określenia. Ten zapach po prostu mnie oszołamiał. Po chwili usłyszałem hałas.
Odwracam się i widzę dziewczynę z lotniska.
W pierwszej chwili nawet się ucieszyłem, że zobaczyłem kogoś znajomego.
Patrzę, a ona się przewraca.
Szybko do niej podbiegłem, żeby zobaczyć co się stało. Po chwili wszystko było jasne.
Zobaczyłem leżący obok niej owoc palmy kokosowej.
-Odezwij się, nic ci nie jest?- zapytałem.
-Strasznie boli mnie głowa- odpowiedziała.
-Jak to się stało?- wyszłam, żeby rozejrzeć się po okolicy i z ciekawości potrząsnęłam palmą.
Nie myślałam, że orzech może spaść prosto na mnie.
-Czy możesz wstać?
-Chyba tak, tylko strasznie kręci mi się w
głowie.
-Nie ma sprawy, odprowadzę cię, tylko powiedz gdzie mieszkasz?
-W domkach bungalowych przy plaży.
-W domkach?- ja też tam mieszkam, a w ogóle jak masz na imię?
-Ania, a ty?
-Kuba
W trakcie drogi do domu Ania opowiedziała mi dużo o sobie. Mieszka w Warszawie. Ma 14 lat
i chodzi do szkoły tańca.

Aż mnie to zastanowiło, że znamy się zaledwie kilka minut, a wydaje mi się jakbyśmy znali się wiecznie. Idziemy tak obok siebie. Zerkam dyskretnie na Anię i sądzę, że jest bardzo ładną dziewczyną. Nieco wyższa ode mnie. Piękne długie włosy blond, lśniące białe zęby i niezwykłej urody szmaragdowe oczy. Nawet nie wiem, kiedy dotarliśmy do naszych bungalowów. Okazało się, że z mojego domku widać taras Ani.
-Bardzo ci dziękuję za odprowadzenie, nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty.
-Drobiazg, cieszę się, że mogłem pomóc.
-Muszę już iść, bo rodzice będą się niepokoić
-To na razie, do zobaczenia.
Wróciłem do siebie, a w domku rozchodziła się woń świeżo zaparzonej kawy. Wyszedłem na taras. Przede mną rozciągał się przepiękny widok błękitno-szmaragdowego morza. Do tej pory myślałem, że taki kolor może być tylko na widokówkach. W pewnej chwili spojrzałem w kierunku domku Ani, ale nikogo nie było na tarasie. Zaczęło się ściemniać. Wszyscy poczuliśmy się znużeni po trudach podróży i poszliśmy spać.
„Czas płynął nieubłaganie”. Minął tydzień naszego pobytu na Cyprze. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Kolejnego dnia Ania oznajmiła mi, że jedzie na wycieczkę krajoznawczą. Trochę mi się zrobiło smutno. Tak naprawdę dopiero sobie uświadomiłem, że to więcej niż przyjaźń. Czekałem niecierpliwie do wieczora. Siedząc na swoim tarasie wpatrywałem się w domek przyjaciółki. Nagle słyszę ciche wołanie. Patrzę i własnym oczom nie wierzę. Przede mną stanęła Ania. Strasznie ucieszyłem się na jej widok.
-Idę właśnie na spacer wzdłuż morza. Dołączysz się?
-Tak z przyjemnością.- odpowiedziałem
-Wiesz Kuba, fajnie było na tej wycieczce, ale nie mogłam się doczekać, żeby ci to wszystko opowiedzieć.
Żeby ona wiedziała jak ja za nią czekałem.
Buzia Ani się nie zamykała. Cały czas „nadawała”. W pewnym momencie wpadliśmy na genialny pomysł, żeby się wykąpać w morzu. Śmiechu było co niemiara. Zaczęliśmy nurkować i nagle wpadliśmy na siebie. Wzrok nasz się spotkał i Ania pocałowała mnie w policzek.
Wszystko zawirowało mi z radości. Jaki świat jest piękny. Wieczór, gwiazdy i my w ciepłym morzu. Wyszliśmy z wody. Wzięliśmy swoje ubrania i tacy mokrzy wróciliśmy do domu. Miałem pustą noc. Chyba się zakochałem. Nie mogłem doczekać się ranka, kiedy znów ją zobaczę. Na drugi dzień wyszedłem na taras.
Patrzę, a tu leży kartka. Podniosłem i usiadłem z wrażenia, bo na niej widniał napis: „Musieliśmy natychmiast wracać do Polski, bo w domu zdarzył się wypadek”. Nie mogłem w to uwierzyć, że w taki sposób możemy się rozstać. Do końca naszego pobytu zostało niewiele dni. Ja chodziłem osowiały i nie mogłem doczekać się powrotu do domu.
Po powrocie do Polski miałem nadzieję, że może Ania przyjdzie na lotnisko, przecież była warszawianką. Jednak nic takiego się nie stało. Wakacje szybko minęły. Zaczął się rok szkolny. Pewnego dnia mama woła mnie.
-Kuba, włącz telewizor, zobacz kto występuje.
Rzeczywiście oniemiałem z wrażenia. To była ona. Nagle sobie uświadomiłem, że przecież ma jej adres. Zapomniałem oddać Ani legitymację...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut