profil

"Czy narysujesz mi baranka?"- przedstawienie Mały Książe

poleca 85% 108 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W środę, dwudziestego kwietnia, klasa druga „f” wybrała się na przedstawienie. Był to dzień teatru, więc nie byliśmy jedynymi, którzy wpadli na taki pomysł. To wszystko nie odbyło się w teatrze, ale w specjalnej sali, co, musze przyznać, sprzyjało grającym w nim aktorom.

Przedstawienie zatytułowane było „Mały Książe” i było adaptacją książki Antoibe de Saint Exuperylego. Do Bydgoszczy przyjechali aktorzy z dalekiego Krakowa stanowiący grupę o nazwie „Teatr Współczesny”. Wszystko wyreżyserował Bartosz Jarzymkowski. W rolę matki wcieliła się Agnieszka Ciamciara, a Anna Miśkiewicz na czas spektaklu była Różą. Małego księcia zagrał pan Jarzymkowski, a niesfornym sąsiadem był Jan Molicki. Scenografią zajęła się Aleksandra Romanowska, a opracowaniem muzycznym Robert Gibes. Adaptacja tekstu była dziełem Agnieszki Ciamciary.

Gra aktorów była bezbłędna, szczególne wrażenie zrobił na mnie Jan Molicki, który spośród swojej roli sąsiada wcielił się w wiele innych, nieco mniejszych, ale także ważnych postaci. Szanuję to, ze mimo ze grał tyle ról, każdą zagrał doskonale i inaczej, co zagwarantowało im odmienność. Bez tego, postacie pokrywałyby się i całe przedstawienie stałoby się mdłe. Oczywiście sam Mały Książe (Bartosz Jarzymowski) stanął na wysokości zadania i swoją grą odpowiednio oddawał naturę bohatera książki.

Mówiąc o scenografii, podobała mi się jej ubogość. Pani Romanowska w tak niewielu przedmiotach i strojach ujęła miejsce, porę, a nawet nastrój odgrywanej sceny. Szczególne wrażenie zrobiło na mnie ruchome okno, niemal niedostrzegalnie (a raczej dyskretnie) przesuwane przez aktorów. Krokiem do nowoczesności był ekran znajdujący się z tyłu sceny, który ukazywał niejasne, jednak nastrojowe obrazy. Muzyka była wprost rewelacyjna. Każdy dźwięk, szmer, był dopasowany do gry aktorów… Można by debatować- aktorzy dopasowywali się do muzyki czy muzyka do aktorów? Oczywiście to pytanie stanowi pochwałę dla Roberta Gibesa, który opracował ją znakomicie. Jednak efekty specjalne nie zrobiły na mnie wrażenia. Nie było nic godnego opisywania. Przechodząc do kostiumów, były odpowiednie. Pasowały do danego momentu, a jednocześnie były tak proste, ze trzej aktorzy nie mieli problemu z szybkim ich zmienianiem. Rekwizyty spełniły swoją rolę. Nie było ich wiele, jednak każdy przyzna mi rację, jeśli stwierdzę, ze nie potrzeba ich było więcej.

Przeniesienie treści książki na scenę niewątpliwie nie było łatwym zadaniem. Reżyser nie ułatwił tego sobie zupełnie zmieniając miejsce akcji i nieco wydarzenia. Było to ryzykowne posunięcie, jednak udało się. Mimo, ze akcja przedstawienia nie rozgrywała się na pustyni, a Mały Książe nie był tym, kim był na papierze, istota całej książki pozostała bez zmian. Według ogólnej myśli młodzieży książka jest trudna i często niezrozumiała, ale to przedstawienie wymaga biegłości w jej tekście i szybkości kojarzenia faktów, ponieważ jest nieco zagmatwane. Elementy powieści są przedstawione we współczesnym świecie, co skłania do głębszych przemyśleń.

Publiczność stanowiła przede wszystkim młodzież z gimnazjum. Istota przedstawienia jest trudna do zrozumienia, jednak wielu uczniom udało się to osiągnąć. Większość z nich siedziała w milczeniu obserwując.

Uważam, ze sztuka jest godna polecenia. Bardzo mi się podobała. Szczerze mówiąc była jedną z niewielu, które mnie na prawdę zaciekawiły. Skłania do przemyśleń i na pewno wyniosłam z niej coś. Zrozumiałam całą treść przez nią przekazywaną i zadziwia mnie fakt, jak wiele wątków było w nią wciągniętych. Z pewnością zainteresuje każdego, komu spodobała się książka.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty