profil

Porwane syrenki- praca w temacie dowolnym

poleca 85% 104 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Był piękny, słoneczny, letni dzień. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam czystą, błękitną wodę oceanu i zielone roślinki, które znajdowały się na dnie. Dwie makrele rozmawiały o czymś, wymachując przy tym rękami. Wieloryb płyną obok nich a wszyscy ustępowali mu miejsca. Krab pracujący w sklepie odzieżowym właśnie sprzedawał kolejną parę dopalaczy wodnych. Jednym słowem życie tętniło, a ja znajdowałam się w środku tej burzy porannych czynności. Siedziała spokojnie w swoim małym domku w jaskini i patrzyłam na wszystko z okna. Nagle zapragnęłam powiedzieć, że ciesz się, że ich wszystkich widzę. Kiedy próbowałam postawić stopę na ziemi stała się rzec zdumiewająca: nie miałam nóg!! Zamiast nich miałam przepiękny zielononiebieski ogon od góry zakończony złotawym pasem. Natychmiast spojrzałam w lustro, bo nie mogłam w to uwierzyć. To jednak była prawda. Byłam syreną. Delikatnie podniosłam się z łóżka i wypłynęłam z domu.
-Witaj Aria.-usłyszałam. To niewątpliwie było skierowane do mnie. Więc mam na imię Aria. To nawet ładnie.- Cata i Balena niecierpliwią się, że cię nie ma. Prosiły żebym ci przekazała, że czekają na Dużym Kamieniu.- powiedziała makrela i odpłynęla.
- Dziękuję- odparłam i wybrałam się na poszukiwanie Dużwgo Kamienia.
Wszystko co mnie otaczało było cudowne. Niektóre wodorosty w promieniach słońca wyglądały jak z bajki. Uszczypnęłam się, żeby sprawdzić czy to dzieje się naprawdę. No i nic się nie zmieniło. Nadał płynęłam tą przepiękną podwodną krainą. Zobaczyłam hostessy stojące przy stoisku z napisem „Witaj w Oceanicznie Zielonym. Mamy nadzieję, że jesteś zadowolony z pobtyu tutaj”. Szybko domyśliłam
się, że to nazwa miasta. Minęłam szkoły, teatr i kino, doszłam do dużego sklepu. Przez chwilkę przyglądałam się ubraniom z wystaty i już miałam wchodzić do tego sklepu, gdy przypomniała sobie o koleżankach. Ze smutkiem wycofałam się. Ni wiedziałam ile czasu zajmie mi odnalezienie Dużego Kamienia. Dotarłam do pięknego lasu. Rosły w nim ogromne wodorosty. Miały duże, potężne, i ciemne pnie i delikatne konary. ‘”Ich liście delikatnie fajowały w przypływach fal. Nadal nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Niestety wspaniały las się skończył i znów płynęłam po zwykłej drodze. W końcu ujżałam ogramny cień. Spojrzała w górę i zobaczyłam ogromny głaz unoszący się na wodzie. Odpłynęłam kawałek i wynurzyłam się wody, by dokładniej go obejrzeć z daleka. Ujrzłam na nim dwie siedzące i rozglądaące się wokoło yrenki o ciemych, kręconych włosach. Wiedziałam, że to Cata i Balena.
-Witajcie dziewczyny!!- zaczęłam krzyczeć.
-Cześć Aria.- odpowiedziały moje koleżanki.
Bez chwili namysłu popłynęłam do nich.
-Czemu jesteś tak późno?- dociekliwie pytały.
-Zaspałam.- skłamałam.
-To co, płyniemy do brzegu?- zapytała jedna z nich. Nie znałam jeszcze jej imienia.
-Cata, posiedźmy jeszcze trochę. Pogadajmy. Do brzegu zdążymy jeszcze popłynąć.- teraz już wiedziałam która jest która.
-A ty co sądzisz Aria?- spytała Cata.
-Możemy troszkę posiedzieć, tu jest strasznie przyjemnie.
No i zostałśmy. Gadałyśmy chyba z godzinę o wszystkim a zarazem o niczym.
-To co, płyniemy?- zapytałam.
-Jasne.- chórem odparły dziewczyny.
No więc wyruszyłyśmy. Niestety płynęłyś my tuż przy lustrze wody i nie mogłam podziwiać tych pięknych krajobrazów. Mimo wszystko byłam zadowolona. Płynęłam razem z moimi przyjaciółkami, do brzegu, płynęłam by zobaczyć ludzi. Czy może być coś cudowniejszego? Chyba nie.
W końcu na horyzońcie zobaczyłyśmy budynki, krzątających się ludzi. Jednak do nich było nam jeszcze daleko. Za to przed nami płynął statke. Z daleka wyglądał jak statek rybacki, ale pewne nie byłyśmy. W krótce zaczęłyśmy rozprawiac, jakie przygody mogłyby nas spotkać, gdybyśmy były ptakami. Byłysmy tak zajęte konwersacją, że nie zauważyłyśmy sieci. Zaplątałyśmy się w nią i nie mogłysmy wyjść. Bardzo się bałyśmy. Nie miałyśmy żadnego pomysłu na ucieczkę.
Czerwona lampka na statku zaświeciła się i urządzenie wydało donośny, ale nieprzyjemny odgłos. Jeden z rybaków krzyknął d kolegó, aby wyciągnęli sieci. My gwałtownie ruszyłyśmy z siecią w górę. Po chwili byłyśmy już nad lustrem oceanu. Kiedy znalazłyśmy się na wysokości prawej burty marynarze wydali okrzyki zdumienia. Chwilkę później dotarł do nas kapitan.
-Spisaliscie się chłopcy. Dostaniemy za nie kpe pieniędzy- powiedział kapita i uśmiechnął się na myśl o forutnie, którą za nas dostanie.
-Panie kapitanie- odezwał się jeden z marynarzy- czy nie powinniśmy ich wypuścić?
-Oszalałeś chłopcze?_ warknął na niego kapitan- wiesz ile na nich zarobimy? Takch pieniędzy to ty w życie nie widziałeś.
-Ale panie kapitanie..- zaczął młodzieniec, lecz kapitan go zlekceważył i odszedł.
My płakałyśmy. Byłyśmy bardzo smutne. Już wiedziałyśmy jakie życie nas czeka. Marynarze zabrali nas na pokład, przynieśli wielką wannę i nalali tam wody. Wrzycili nas tam i przykryli sieciami. Zaczęli wszystko pakować w kierować się do powrotu. Kiedy wszyscy poszli ukradkiem przyszedł do nas marynarz. Ten marynarz, który chciał nas wypuścić.
-Umiecie mówić?- zapytał-chcę wam pomóc. Odkryję sieci a wy wyskoczycie. Rozumiecie mnie?
-Tak, raoumiemy-odparłam- bardzo ci dziękujemy. Jesleś fantastycznym człowiekiem.
-Nie ma za co. Robię to, co zrobić powinienem.
I podniósł sieci a my szczęśliwione wyskoczyłyśmy za burtę.
-Ej, ty młody, co ty robisz przy tych syrenach? Wypuściłeś je??- wrzasnął jeden.
Zaraz zleciała się cała banda marynarzy, ale co dalej się stało, nie wiem.
Kiedy wskoczyłam do wody i otworzyłam oczy nie znalazlam moich przyjaciółek. Znów znalazłam się w moim pokoju, w łóżku z moją kochaną kicią u boku. Znów przytłaczała mnie szara rzeczywistość. Po tamtych zdarzeniach nie było ani śladu. Rozpłynęły się jak we mgle. Czy to był tylko sen? W to nie chce mi się zbytno wierzyć, lecz nic innego w tej chwili zrobić nie mogę.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 5 minut