profil

Motyw śmierci w literaturze - śmierć uwznioślona, bohaterska i poniżająca człowieczeństwo

Ostatnia aktualizacja: 2022-01-19
poleca 85% 1552 głosów

Treść Grafika Filmy
Komentarze
Henryk Sienkiewicz Średniowieczny rycerz Średniowieczny rycerz Średniowieczny rycerz

Śmierć zawsze stanowiła ważną część rozważań europejskich pisarzy. Odkąd tylko pojawiło się słowo pisane ludzie snuli rozważania nad jej sensem oraz nad losami człowieka po odejściu z tego świata. Była ona zawsze stałym, powtarzającym się elementem ludzkiego życia, wybawicielką od ziemskiego cierpienia, karą za grzechy, tragedią, która zabierała wszystko bez względu na pochodzenie czy status społeczny. W całej loterii jaką jest życie, tylko ona stanowiła pewnik, cel do którego zmierza życie każdego człowieka, pozostawała stałą w równaniu chaosu wszechświata.

Już w starożytności pojawił się motyw śmierci jako konsekwencja wyboru, co ściśle wiąże się z tragizmem. Lecz szczególne zainteresowanie śmierć budziła w epokach, w których górowała wiara, dusza i uczucie. Tak więc motyw śmierci jest wiodącym motywem literatury średniowiecza.
Nie sposób mówić o średniowieczu pomijając temat śmierci. Wszak jest to epoka, w której umieralność była bardzo duża, co było wynikiem m.in Czarnej Śmieci (czyli epidemii dżumy), licznych wojen, fal głodu itp. Popularnym hasłem głoszonym przez ówczesnych pisarzy było: momento mori ( pamiętaj o śmierci) co świadczyło o ogromnym zainteresowaniu, wręcz fascynacji owym motywem.

W XIII stuleciu zaczęto przedstawiać spotkania żywych ze zmarłymi oraz dialogi jakie podejmuje z człowiekiem upersonifikowana śmierć. Do najsławniejszych utworów należy anonimowy wiersz „Rozmowa mistrza Polikarpa ze śmiercią „. Wiersz przedstawia wręcz makabryczny i odrażający obraz śmierci, jakby z lubością eksponowany przez autora. Jest ona scharakteryzowana następująco: jest to rozkładające się ciało kobiety-kościotrupa, bez niektórych części ciała( tj. nosa, warg) postać jest prawie naga, przepasana jedynie białą chustą, z oczu spływa jej soczyście czerwona krew, przeraźliwie zgrzyta zębami i patrzy srogim okiem na Polikarpa. Nieodzownym atrybutem śmierci jest kosa, którą trzyma w ręku.
Śmierć, jak sama mówi, jest potężna. Uśmierca każdego- bez względu na stan zdrowia, wiek, porę dnia, stan majątkowy, pochodzenie społeczne. Jest w pełni świadoma swojej mocy, wie że nikt nie ucieknie spod jej kosy. Chodź okrutna –jest nieprzekupna i sprawiedliwa, żadne przekupstwo nie wchodzi w grę, liczy się dla niej tylko to aby zabrać kolejną dusze śmiertelnika. Lecz oprócz przerażenia mogła nieść także pocieszenie. W świecie feudalnego porządku i hierarchii tylko ona zrównywała wszystkich.
Stąd jednym z ulubionych tematów sztuki średniowiecznej stał się motyw tańca śmierci (słynny dance makabre). Oto szkielet prowadził makabryczny korowód przedstawicieli różnych stanów, a alegoryczność tego zjawiska miała uzmysłowić ludziom wzajemną równość w godzinie zakończenia życia, wywołać lęk i smutek.
Co więcej w czasach średniowiecza panowało przekonanie, że śmieć człowieka uzależniona jest od tego jak żył. Ludzie prawi i uczciwi powinni zatem umierać lekko a ludzie źli- w męczarniach i cierpieniu. Motyw tej śmierci heroicznej (uwznioślonej), lekkiej, pojawił się w wielu ówczesnych utworach, m.in. w legendzie zatytułowanej „ Pieśń o Rolandzie”.
Teraz spróbujmy przyjrzeć się samej scenie śmierci bohatera.

Roland był ideałem rycerza średniowiecznego. W hierarchii jego wartości czołowe miejsca zajmują: Bóg, ojczyzna oraz wierność królowi. Szczególnie w godzinie śmierci jego zachowanie, układ ciała, słowa, gesty wskazują na podniosły charakter tej chwili, świadczą o jego wyjątkowym stosunku do tych trzech wartości nawet u kresu życia na ziemi.

Historia zaczyna się od tego jak Roland razem ze swoim nielicznym wojskiem zostaje zaatakowany przez wojska Saracenów. Podejmuje straceńczą decyzję stawienia czoła wrogowi (o wiele liczniejszemu liczebnie) przy pomocy jedynie swego oddziału. Roland ma świadomość, że wynik jest już teoretycznie przesądzony. Lecz rycerskość, oddanie i dobre imię nie pozwoliły rycerzowi na wezwanie wsparcia czy co gorsza na poddanie się lub ucieczkę. Musiał stawić czoła mimo, że pewnym było iż cały oddział przepłaci to życiem.

Aleksander Wit Labuda interpretuje scenę śmierci Ronalda na wzgórzu jako nawiązanie do śmierci Jezusa Chrystusa na Golgocie. Tak jak Jezus umiera on w samotności oraz, jak godny rycerz, na polu walki.
Bohater ze wzgórza ostatni raz spogląda na pole walki gdzie jego żołnierze padają trupem a sam przygotowuje się do godnej śmierci. Jak prawdziwy chrześcijanin przed śmiercią , tak i Roland spowiada się przed samym Bogiem i poprzez wyciągnięcie prawej ręki uznaje siebie za wasala Pana niebios. Umiera z przeświadczeniem, że zasłużył na godną śmierć i na zbawienie, bowiem wypełnił swój rycerski obowiązek. Już pełen spokoju ducha pada na trawę twarzą do ziemi. Pod „ciało przygotowane do wiecznego snu” składa miecz zwany Durandalem (atrybut jego rycerskiego stanu, podarunek od samego cesarza) oraz róg, które służyły mu przez całe życie w walce u boku własnej armii i przynosiły mu chlubę po wygranej. Robi tak jak gdyby chciał zabrać te rekwizyty do zaświatów, pozostając rycerzem nawet po śmierci.

Przygotowawszy się do godnej śmierci chrześcijańskiej daje świadectwo swojego męstwa i rycerskości. Leżąc na trawie umiera twarzą zwróconą do wrogów. Jednocześnie czekając na śmiertelny cios w jego głowie zaczęły wracać wspomnienia związane z ojczyzną walką u boku wojsk francuskich. Daje tym samym dowód ogromnego przywiązania do ojczyzny i dumy z tego co dotychczas osiągnął, umiera godnie w duchu krucjaty i patriotyzmu.

W momencie, kiedy Roland przekracza granice życia i śmierci bieg wydarzeń nabiera charakteru metafizycznego. Tej scenie towarzyszą zjawiska nadprzyrodzone, stawiające ducha tego rycerza w białym świetle, świetle uwznioślenia. Gdy dusza opuszcza ciało rycerza Bóg zsyła aniołów, aby zabrali ją do Królestwa Niebieskiego, na które sobie oczywiście zasłużył. Wysłannikami niebios są archanioł Michał, Gabriel oraz Chierubin czyli można stwierdzić, że jest to „elita” w świecie Królestwa Niebieskiego - ogromny zaszczyt jaki mógł tylko spotkać duszę wiernego Rolanda.

Podsumowując można stwierdzić, że śmierć Rolanda jest przejawem niebywałego heroizmu bohatera, ma wymiar nadludzki, nieziemski. Stworzył jakby etos godnej śmierci bohatera.

Sceny śmierci heroicznej, wzorowanej zazwyczaj na śmierci Rolanda znajdujemy w wielu utworach literackich. Między innymi taki etos umierania rycerza odnajdujemy w II tomie „ Ogniem i Mieczem” Henryka Sienkiewicza. Mianowicie śmierć Longinusa Podbipięty jest wyraźnie nawiązaniem do śmierci Rolanda.

Longinus Podbipięta był rosłym rycerzem. ...
Tak samo jak Roland, Longinus jak nikt władał swoim ogromnym, dwuręcznym mieczem, którego pierwowzorem był Durandal. Sienkiewiczowski bohater był głęboko związany z tym świętym orężem, który był wyznacznikiem stanu rycerskiego, powodem do dumy, chlubą.
Podbipięta dopełnia swego rycerskiego ślubu (ścięcia 3-ch głów za jednym zamachem) a następnie ginie podczas próby przedarcia się przez oblegające Zbaraż wojska kozaków. Bohater zostaje okrążony i przyciśnięty do drzewa (którego pierwowzorem jest sosna pod którą umarł Roland) Umiera od zadanych ran przez strzały wroga i właśnie w godzinie śmierci daje dowód swojego przywiązania do religii i stanu rycerskiego. Podobnie jak Roland, Longinus umierając modli się do Matki, nie przestaje nawet gdy strzała trafia w jego głowę, plecy, nogi...
Kolejną cechą wiążącą obydwu rycerzy jest samotność wobec wroga w godzinie śmierci. Oboje również znają już wynik pojedynku, lecz mimo to nie poddają się i walczą do ostatnich sił, w imię własnych idei i w obydwu przypadkach rzeczywistość nabiera cech nadprzyrodzonych. Podbipięta zostaje uniesiony do rzędu bogów podczas swojego uroczystego pogrzebu prowadzonego przez ks. Muchowieckiego. Jest to tak zwana apoteoza bohatera wobec zgromadzonego ludu opłakującego przyjaciela i mężnego rycerza-szczególny zaszczyt wyróżniający nielicznych.

Spróbujmy teraz się przyjrzeć innej śmierci od tej ukazanej w „Ogniem i Mieczem”.
Mianowicie śmierci Macieja Boryny jako przykład śmieci symbolicznej w „Chłopach”.
Władysław Reymont, żyjący i tworzący w okresie Młodej Polski, jest uznawany za mistrza artystycznego opisu rzeczywistości. Tak więc większość scen w „Chłopach” będzie utrzymana w charakterze impresjonistycznej, symbolicznej i naturalistycznej relacji.
Szczególnie widać synkretyzm tych trzech kierunków widać w scenie umierania głównego bohatera-Macieja Boryny. Autor słynął z dostrzegania kształtów, linii oraz kolorów niezauważalnych dla zwykłego czytelnika. Stąd wyjątkowy charakter tej symbolicznej sceny. Maciej jest przykładem ideału chłopa, w którego systemie wartości czołowe miejsca zajmuje właśnie Natura i praca, która jest wypełnieniem zadania powierzonego przez ziemię. Przekonanie społeczności lipieckiej, że człowiek w swym bycie jest całkowicie uzależniony od kaprysów Matki Ziemi sprawia, że chłop staje się ważnym elementem, częścią świata. Musi żyć z nią w zgodzie bo to ona jest jego żywicielką, zabezpieczeniem materialnym. Właśnie dlatego Maciej w ostatnich chwilach swego życia wybiera się na swój ostatni siew, który miał być symbolicznym zamknięciem koła życia na ziemi, dopełnieniem swego obowiązku rolnika.
Akcja rozgrywa się na tle personifikowanej przyrody. Reymont tworzy nastrój ulotnych chwil, podkreśla doznania ludzkie, tworzy krajobraz zmysłowo uobecniony. Sam gest siewcy natomiast jest symboliczny, zarówno jak i miejsce, w którym śmierć następuje. To nie łóżko jest miejscem spoczynku lecz właśnie pole, na które jakimś nadludzkim sposobem bohater trafił. Maciej może sprawiać wrażenie że jest pogrążony w głębokim śnie, przeżywający halucynacje. Natomiast ten przedśmiertny stan jest etapem jednoczenia się i powrotu do Wielkiej Matki Natury, w myśl biblijnego hasła- „z prochu powstałeś, w proch się obrócisz”. Wszak czyn zagorzałego rolnika zyskuje znaczenie sakralne. Trud jego staje się czymś w rodzaju świętości, tym bardziej, że cała natura żegna go w godzinie śmierci. Maciej wykonał powierzone mu zadanie.
Finalny moment sceny jest utrzymany wyraźnie w impresjonistycznej tonacji, mający jednocześnie wielorakie znaczenie, wiążący się z symbolizmem. Mianowicie przed Maciejem rozstępuje się niebo, a tam bohater widzi samego Boga siedzącego na tronie ze snopów, który
przywołuje go do Królestwa Niebieskiego. I to właśnie w tym momencie pojawia się gra świateł, operowanie ruchem tak charakterystyczne dla technik impresjonistycznych. Symboliczna wymowa łącze w sobie takie zagadnienia jak przeznaczenie, poznanie tajemnicy, przekroczenie granicy życia i śmierci.. Ta scena właśnie żegnania się z ziemią jest esencją symbolicznego stosunku chłopa do ziemią.

Przejdźmy teraz do XX w. Jest to niewątpliwie okres który odegrał ważną rolę w historii ludzkości i jednocześnie wydarzenia w nim rozgrywające nauczyły nas wiele o tym do czego jest zdolny człowiek w swoim marnym bycie. Tadeusz Borowski należy do grona poetów żyjących w tym właśnie ciężkim okresie wojny i totalitaryzmu. Na własnej skórze odczuł ból egzystencji w lagrach hitlerowskich. Swoje doświadczenia opisał w zbiorze opowiadań „Pożegnanie z Marią”. Pokazują one wymiar śmierci jaką ludzkość dotychczas nie widziała...

Głównym zadaniem tych opowiadań jest ukazanie realnego życia jakie odbywało się w obozach koncentracyjnych. Przymusową pracą, głodem, zastraszeniami oraz śmiercią, totalitaryzm wywierał na ludziach taką presję, że świat w lagrach często nazywany „innym światem” , spowodował dehumanizacje człowieka, złamanie wszelkich zasad etycznych, pogwałcenie praw człowieka. Borowski nazwał ten świat właśnie tak, gdyż czyny jakich dokonywali jego mieszkańcy często nie miały nic wspólnego z obowiązującymi normami na świecie. W swoich opowiadaniach „U nas w Auschwitzu” oraz „Proszę państwa do gazu „ autor pokazuje czytelnikowi cały proces odczłowieczenia i mentalność, żyjących ze świadomością nadchodzącej śmierci w komorach, ludzi. Obóz w Oświęcimiu to istna fabryka śmierci, trupów, masowej zagłady. Ludzie giną w niej dziesiątkami, jest im odbierane wszystko co zdążą złapać w dłoń przed tym jak zostają wepchani do kolejnego transportu, a potem- komory. Warto przytoczyć scenę, w gruncie rzeczy bardzo oddziaływującą na psychikę czytelnika, aby zobrazować sposób myślenia i desperacje idących na śmierć ludzi.
Mianowicie Tadek, główny bohater „Proszę państwa do gazu”, jest naocznym świadkiem, jak młoda kobieta w obawie przed śmiercią, nie przyznaje się do swojego kilkuletniego dziecka. Jest to przykład kompletnego zaniku człowieczeństwa, przytłumienia instynktu macierzyńskiego, nie dopuszczalnego w „normalnym świecie”. Obrazem kompletnego braku poszanowania dla zmarłych jest scena, w której Tadeusz dowiaduje się od jednego z człowieka pracujących przy spalaniu zwłok, jaką to rozrywką dla pracowników jest bezczeszczenie zwłok dzieci i używanie ich jako ludzkich lontów. Niczym nie przejęci hitlerowcy patrzą na kłęby dymów wydostających się z kominów krematoriów, obojętni na masową zagładę, jakby przyćmieni ideą totalitaryzmu. Tadeusz jest świadkiem życia, które przybrało niebywałą postać. Dzień zlagrowanych ludzi składa się jedynie z walki o pożywienie, walki o byt, obcowaniu ze śmiercią, obojętności wobec bliźnich. Jednostka straciła swoją wartość, teraz w określeniu człowieka używa się haseł – „ masa, towar” itp. Człowiek stał się niczym przedmiot, który gdy się „zużyje” odejdzie w zapomnienie, nie zostanie po nim śladu poza drobnym obłokiem z komina krematorium. Kodeks etyczny tych ludzi został całkowicie odwrócony. Nie ma miejsca na jakąkolwiek życzliwość, liczy się tylko własne dobro.

Cały proces dehumanizacji wywołany jest STRACHEM PRZED ŚMIERCIĄ. Strach ten to wynika presji wywieranej przez totalitaryzm, wprowadzonego przez despotycznego Hitlera, obojętnego na ludzki los i cierpienie, którego priorytetem była władza, własna idea. I właśnie ten błąd, który miał tragiczne konsekwencje dla ludzkości Borowski oskarża w swoich opowiadaniach. Wynikiem wprowadzenia totalitaryzmu było nic innego jak śmierć niewinnych i poniżenie człowieczeństwa. Chodź autor nie daje komentarza w żadnym ze swoich opowiadań, to wydarzenia o których pisze, mówią same za siebie. Zdarzenia z Auschwitz-a były wystarczająco wstrząsające i nie potrzebowały dodatkowego komentarza. Każdy czytelnik jednak miał podobną myśl, bo co można sądzić o wydarzeniu (w gruncie rzeczy niepotrzebnym) które pochłonęło 1,5 mln niewinnych ofiar?

Sumując moją wypowiedź, mogę dojść do jednego wniosku. Śmierć była, jest i będzie elementem życia każdego pokolenia. Lecz wraz z biegiem lat zmieniali się ludzie, zmieniały się systemy wartości, zmieniał się sposób umierania. Zgodnie z tym udowodniłem w swojej wypowiedzi, śmierć jest nieuchronna i dotknie każdego z nas, lecz niestety wiek XX pokazał że nie zawsze jest szczęśliwe przejście z tego świata na tamten...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 12 minuty