profil

Recenzja książki "Zagadka Kuby Rozpruwacza" Andrzeja Pilipiuka

poleca 89% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wraz z końcem lutego ukazała się długo oczekiwana książka Andrzeja Pilipiuka o przygodach znanego pasożyta społecznego Jakuba Wędrowycza. Tomik opowiadań, o wdzięcznym tytule Zagadka Kuby Rozpruwacza, podobnie jak poprzednie, ukazał się nakładem wydawnictwa Fabryka Słów.

Na książkę składają się dwadzieścia trzy opowiadania, z których prawie połowa została wcześniej opublikowana, głównie w nieistniejącym już "Fenixie". Pozostała część to teksty nowe, pisane specjalnie do czwartego tomu wędrowyczowskich opowiadań.
Pilipiuk kontynuuje w swoim, pełnym rubasznego humoru, stylu sympatyczne opowiastki o jednym z najpopularniejszych bohaterów polskiej fantastyki. Jakub Wędrowycz zarówno swoje, jak i cudze problemy rozwiązuje w sposób mało wyrafinowany, ale nad wyraz skuteczny. Osinowy kołek, linka hamulcowa, czy granat to ulubione rekwizyty artysty. A wszystko zakrapiane solidną dawką samogonu rozjaśniającego umysł. Lekkie, łatwe i przyjemne teksty świetnie nadają się do relaksującego wypoczywania w fotelu i przewracania kartka po kartce. Gdzieniegdzie, owszem, pojawia się głębsza refleksja, jednak szybko można o niej zapomnieć krztusząc się ze śmiechu przy kolejnej zmyślnej historyjce.
Poziom opowiadań jest dość wyrównany, chociaż wydaje się, że wraz z coraz głębszym zanurzaniem się w wyobraźnię autora, rośnie. Szczególnie dwa ostatnie opowiadania są wyjątkowo zabawne; w trakcie ich czytania wybuchałem śmiechem, co chwila. Paradoksalnie, chyba najsłabsze (chociaż także dobre) są te, które zostały już wcześniej publikowane. Natomiast nowe opowiadania tchną świeżością, pojawiają się, niespotykane wcześniej u Pilipiuka, pomysły i postaci. Na przykład - w kilku tekstach występuje zabawna postać Wielkiego Grafomana, w której nawet niewprawny czytelnik bez trudu ujrzy osobę autora.

Opowiadania o Wędrowyczu nie są śmiertelnie poważną lekturą podejmującą najróżniejsze problemy natury filozoficznej, politycznej czy społecznej. I nigdy takie nie były. Co prawda autor wyśmiewa niektóre nonsensy widoczne we współczesnym świecie, jednak nie zatrzymuje się nad nimi dłużej, a czytelnik szybko o nich zapomina.

Jeżeli więc chcielibyście przeczytać książkę, nad którą trzeba ślęczeć tygodniami wynajdując kolejne odniesienia i dna, to lektura najnowszego dzieła Pilipiuka nie spełni żadną miarą waszych oczekiwań. Nigdy nie miała podobnych ambicji. W takim razie trzymajcie się od niej z daleka.
Jeśli jednak bliska jest waszemu sercu chęć świetnej rozrywki przy lekkiej książce, gdy zamiast wlepiać oczy w ekran monitora czy telewizora wolicie spędzić czas przy zabawnych historyjkach, sprawnie napisanych, to właśnie ta książka jest dla was idealna. Czeka w niej mnóstwo wyjątkowego humoru, ciekawych zwrotów akcji i zapachu unoszącego się w powietrzu bimbru przedniej roboty.
Podsumowując muszę stwierdzić, że książka Pilipiuka była dla mnie lekkim zaskoczeniem. Spodziewałem się, że autor dostanie wreszcie lekkiej zadyszki, że jego pomysły przestaną mnie zaskakiwać, że obniży loty. W końcu ileż można tak zabawnie pisać. A tu nic - i nie dość, że pisarz trzyma poziom, to jeszcze go podnosi. A to świadczy o jego klasie. Książkę, więc polecam każdemu, kto lubi śmiech i zabawę. A więc, mam nadzieję, chyba wszystkim. Tak cudnie nigdzie się nie ubawicie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty

Gramatyka i formy wypowiedzi