profil

Wywiad z osobą uzależnioną

poleca 85% 215 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W dzisiejszych czasach można spotkać coraz więcej ludzi, którzy swoje szczęście uzależniają od jakiejś rzeczy lub substancji, ona jednak w następstwie zaczyna kontrolować ich życie. Przykładem może być narkotyk.
Sukces i powodzenie życiowe przychodzi natychmiast po zażyciu, lecz te pozorne "szczęście" ma swoje złe strony, a mianowicie płaci się za nie uzależnieniem psychicznym i fizycznym.
Nie dawno przeprowadziłam rozmowę z jednym "szczęściarzem", używającym sobie narkotyku do polepszenia dotychczasowego życia. Mój rozmówca chciał zostać anonimowy, więc nie użyję jego prawdziwego imienia, lecz fikcyjne- Kamil.

Przemek-Cześć, chciałabym porozmawiać z Tobą o twojej drodze do "własnego, osobistego szczęścia"...

Kamil-Cześć, hm...moja droga do szczęścia była bardzo zawikłana, szczęście zawsze kojarzyło mi się z czymś nieskończonym, trwającym do końca życia, czyli np. szczęśliwa rodzina, wielka miłość, ogrom przyjaciół, którzy pomogą zawsze w potrzebie; a w przyszłości wspaniała praca i spełnienie...

Przemek-Czyli rozumiem, że nie doświadczyłeś nigdy szczęścia ani miłości?

Kamil-Szczerze mówiąc, to moja rodzina jest chyba szczęśliwa, mam wszystko i nigdy niczego mi nie brakowało. Rodzice pracują, ja jestem jedynakiem, ale nie poczułem nigdy tej atmosfery prawdziwej rodziny, czyli np. kłótnie o jakieś głupstwa, sprzeczki, rozmowy przy stole, wspólne oglądanie komedii i zajadanie się popcornem...Żyłem jak w utopii, wszystko idealne, bez skazy...

Przemek-Przecież, jak sam pewnie wiesz, wielu ludzi chciało by tak żyć, więc to był powód przez który zacząłeś brać narkotyki?

Kamil-W pewnym sensie tak, chciałem zapomnieć o tym "dobrym domu", rodzicach i ich kazaniach o lepszej przyszłości, o tym, że w świecie liczy się tylko człowiek inteligentny, który potrafi na siebie zarobić...

Przemek-Ale czy nikt nie namawiał Cię wcześniej do spróbowania?

Kamil-Namawiał mnie jeden koleś, który potem stał się moim prawdziwym przyjacielem...Kiedyś powiedział: " Spróbuj, co ci szkodzi, zobaczysz o wszystkim zapomnisz, będzie taka faza, jakiej w życiu nie przeżyłeś..." No i skorzystałem z okazji, bo być może takiej drugiej już bym nie miał...

Przemek-Powiedziałeś: "Namawiał mnie jeden koleś, który potem stał się moim prawdziwym przyjacielem...", czy nie uważasz, że prawdziwy przyjaciel nie narażałby swojego kumpla na uzależnienie? Przecież on dobrze wie, tak samo jak ty, co niesie za sobą branie...wie, że branie to nieunikniona śmierć...

Kamil-No tak, ale on też brał, więc dlaczego ja miałbym tego nie robić...Kiedy się zaczyna, wokół ciebie pojawia się mnóstwo przyjaciół, wszyscy są mili, przyjaźnie nastawieni, każdy chce ci pomóc...tacy kompani " na dobre i na złe"...

Przemek-Ok, jaki był pierwszy narkotyk, który zażyłeś? I kiedy go wziąłeś?
Kamil- Hm... chyba feta, tak na pewno, pamiętam, że miałem po niej niezły odlot, a wziąłem pierwszy raz w liceum, to była pierwsza klasa, miałem chyba z 16 czy 17 lat...

Przemek-Czy nikt z bliskich Ci osób nie domyślał się, że bierzesz?

Kamil-Od tamtej pory zerwałem wszelkie kontakty z "dawnymi przyjaciółmi", oni byli dla mnie za "grzeczni", ja też kiedyś taki byłem: kochany synek, świetny uczeń; rodzina nic nie wiedziała o "prochach". Ale potem wszystko się zmieniło...

Przemek-Wszystko się zmieniło, ale w jakim sensie?
Kamil- Po prostu. Na początku, gdy jeszcze "prochy" były za darmo, jakoś dawało się przeżyć bez forsy, ale kiedy za "działkę" musiałem już zapłacić to było gorzej...Zacząłem wykradać pieniądze o "starych", patrzyłem na to tak zimno, jakby robił to ktoś kompletnie obcy..
.
Przemek-Czy zauważyłeś, że zaczął rządzić Tobą narkotyk?

Kamil-W pewnym sensie chyba tak, dlatego że żaden dzień nie mógł się obyć bez chociaż malutkiej "pastylki", czy "proszku", potrafiłem nic nie robić cały dzień i potem czekać na następny, wiedząc, że jutro będzie ciekawsze i bardziej ekscytujące...

Przemek-Czy myślałeś kiedyś o tym, żeby z "tym" skończyć?
Kamil- Hm...Myślałem najwięcej o tym ostatnio, a powodem jest to, że dowiedzieli się "starzy" i chcą wysłać mnie do ośrodka, ja nie potrafię żyć w izolatce, bardzo cenię sobie wolność, zresztą moi kumple też myślą o rzuceniu wszystkiego, tylko, że to nie jest takie łatwe jak się może wydawać...

Przemek-Mówisz tak, jakbyś próbował już "rzucić prochy"...

Kamil-Próbowałem, gdy dowiedziałem się o śmierci jednej z moich znajomych...Byłem w szoku, nie wierzyłem, że to może przytrafić się naprawdę i to komuś kogo znałem...Ale później okazało się, że połączyła narkotyk z jakimś alkoholem w bardzo dużej dawce i dlatego zmarła, a ja pomyślałem sobie, iż przecież ja nie łączę tego razem, więc kontynuowałem branie i nie przejmowałem się tym zbytnio...

Przemek-Na jaki okres czasu zaprzestałeś zażywanie? I jakie były skutki tej decyzji?


Kamil-Na kilka dni, chyba na 2 czy 4, nie pamiętam, bo to był straszny okres w moim życiu...Nie miałem wcale apetytu, nie jadłem nic całe dnie i nie odczuwałem głodu, trzęsły mi się dłonie, ogólnie czułem się tragicznie...Na początku myślałem, że to przejściowe, ale każdego kolejnego dnia było jeszcze gorzej...I dlatego wróciłem do "prochów", pomyślałem, iż jak będę miał umrzeć to i tak kiedyś umrę...

Przemek-Ale masz szansę żyć dłużej, bez "brania", masz szansę na szczęśliwe życie bez zatapiania smutków w "proszku", czy postanowiłeś już zrobić coś w tej sprawie? Czy podjąłeś jakieś radykalne kroki, zmierzające do "wyzwolenia" z nałogu?

Kamil-Myślę, że tak, przede wszystkim uświadomiłem sobie, że stałem się nałogowcem, zwróciłem się o pomoc, dokładnie mówiąc to ona sama do mnie "przyszła", a mianowicie mój ojciec załatwił mi wizyty u psychoterapeutów i innych lekarzy, teraz jestem na odwyku, spędzam wolny czas inaczej niż zawsze, tzn. dużo spaceruję z moim psem, zainteresowałem się fotografią i zerwałem przede wszystkim z "narkotykową paczką", we wszystkim pomogli mi moi bliscy, których kiedyś uważałem za wrogów, moja silna wola także wiele tu zdziałała...
Przemek-Cieszę się, że tak dobrze ci idzie, życzę przede wszystkim wytrwałości, która na pewno ci się przyda i żeby twoja silna wola oraz bliscy byli dla ciebie ciągłym oparciem w złych chwilach.

Kamil-Dzięki, ja też mam taką nadzieję.

Kamil spędził trzy miesiące w jednym z ośrodków dla leczenia narkomanów, twierdzi, że w pełni uwolnił się od nałogu.
Niektórzy pewnie powiedzą, że Kamil nie jest narkomanem- chłopak z dobrze sytuowanej rodziny, świetny uczeń, kochany syn Ale dziś już nie spotyka się stereotypu prawdziwego narkomana, czyli zabiedzonego człowieka ze strzykawką w ręce. Dzisiejsi narkomani to ludzie sukcesu, z "dobrych domów" i środowisk, inteligentni, świetnie ubrani.
Biorą, ponieważ uczestniczą w ciągłym wyścigu, tzw. "wyścigu szczurów". Nie radzą sobie z presją otoczenia i wybierają krótszą, ich zdaniem, drogę. W takich przypadkach najlepszym wyjściem jest nie wchodzić!

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut