profil

Jestem świętym Aleksym i spróbuję przedstawić swoją kartkę z pamiętnika

poleca 91% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Urodziłem się w bogatej rodzinie. Niczego nigdy mi nie brakowało. Zawsze dostawałem to o co prosiłem. W mojej miejscowości wszyscy mnie znali i szanowali. Jednak to mi nie odpowiadało. Nie byłem szczęśliwy. Pewnego razu moi rodzice zadecydowali o moim ślubie. Nie chciałem się z tym pogodzić. Cóż miałem więc zrobić? Ożeniłem się wbrew sobie. Związek ten nie trwał długo. Od razu po powiedzeniu sakramentalnego „tak”, nie mogłem przestać myśleć nad tym, co ja tak naprawdę dobrego zrobiłem? W mojej głowie wybuchła zażarta wojna myśli. Z jednej strony chciałem oddać się Bogu w pełnej czystości, udowadniając ogromną wiarę i szacunek dla jego Osoby. Po drugiej strony barykady znalazło się współczucie dla niewinnej kobiety. Myślałem nad tym, jak przyjmą ją w rodzinie. Przecież wiadome było, że nie uwierzą w moją historię i będą doszukać przyczyn naszego rozstania w innym miejscu. Mimo tak zażartego boju, zadecydowałem, iż służba dla Boga jest ważniejsza. Dlatego pozostawiłem ją w stanie dziewictwa. Nie chciałem myśleć o tym, co powiedzą ludzie? Nie interesowało mnie to już wcale.

Teraz myślałem nad możliwością kolejnego wyrzeczenia w kierunku Boga. Mianowicie na temat wyjazdu. Porzucenie kobiety, o której wiedziałem tylko tyle, że przez kilka godzin była moją żoną było pestką w stosunku do rozłąki z całą rodziną i ludźmi, którzy mnie kochali. Wtedy dopiero nie wiedziałem co mam robić. To było straszne. Podróż w nieznane strony była bardzo ryzykowna. Wiedziałem, że nie będzie mi tam łatwo. Wiedziałem również, że będąc w domu nie zachowam wierności w uczuciach do Boga. Byłem ascetą i uważałem, że to jedyna droga do Bram niebios. Dlatego w domu moja działalność nie byłaby możliwa. Ciągle byłbym bogaty, szanowany i uważany za wzór. Ja tego nie chciałem. Z tego właśnie powodu opuściłem moją rodzinną miejscowość, pozostawiając po sobie kilkanaście lat życia.


Na tak długą i trudną zarazem drogę zabrałem tyle pieniędzy ile tylko zdołałem udźwignąć. Nie chciałem ich dla siebie, a dla innych, którym te fundusz mogą ocalić życie. Podróż nie należał do przyjemnych. Ale, czy tego właśnie nie chciałem? Przecież chciałem być ascetą. W czasie tych samotnych wędrówek po nieznanych krainach, gdzie każdy był mi obcy, miałem dużo czasu i możliwości na myślenie i ascezie. Na samym jej początku, nie bez dylematów, rozdałem pieniądze, które zabrałem na podróż. I w tym przypadku walczyłem sam z sobą. Po jednej stronie stał, jak zawsze Bóg, po drugiej zaś pamiątka o rodzinie, żona, przepustka do dostatniego życia. Problem ten był ostateczny. Zdawałem sobie sprawę, że wracając do domu jako biedak nie zostanę rozpoznany. Dlatego tak obawiałem się tej decyzji. Z drugiej strony wybór żony i rodziny oddaliłby mnie od mojego najwyższego Pana. Dlatego wybór mój ponownie był skierowany w kierunku Boga. Nie chciałem, aby moje dotychczasowe zachowanie zostało zaprzepaszczone.


Moje myśli również dotyczyły tylko Jego wielkości. Stosowałem w niech ascezie psychiczną, myśląc o tym, jak jestem mało istotny i słaby w porównaniu do niego. W tym tak trudnym dla siebie okresie nie ograniczyłem się tylko do męczenia swoich myśli i duszy, ale zastosowałem także klasyczną ascezie. Polegała ona na zadawaniu sobie bólu. Najpierw tylko żebrałem, utrzymując się z tego. Później siedziałem na mrozie, nie chciałem pomocy i rozgłosu. Wiedziałem wtedy, że moje działania spowodowały osłabienie organizmu. Nie zaprzestawałem jednak cierpień w imię Boga. Więcej. Jeszcze bardziej się umartwiałem nad swoją duszą i ciałem. To doprowadziło mnie do skrajnego wyczerpania.

Wiem, że umieram i nic na to nie poradzę. Dlatego spisuję ten pamiętnik, w celu aby Ci, którzy chcą zjednać się z Bogiem tak bardzo jak ja, wiedzieli ile to kosztuje wysiłku i samozaparcia. Dziś drogi czytelniku już mnie nie spotkasz. Nie porozmawiamy na tym świecie. Mogę tylko mieć nadzieję, że po lekturze tego pamiętnika zmienisz się i spotkamy się w Królestwie Niebieskim. Teraz możesz tylko modlić się o mnie do Pana naszego.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty