profil

Opracowanie epok - 3 część.

poleca 84% 2846 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Henryk Sienkiewicz Juliusz Słowacki Aleksander Fredro Eliza Orzeszkowa Adam Mickiewicz

Dramat rodzinny i społeczny w "Nie - Boskiej komedii" Zygmunta Krasińskiego.


Dla zrozumienia poglądów Zygmunta Krasińskiego na sprawę walki narodowowyzwoleńczej niezbędne jest wniknięcie w atmosferę domu rodzinnego, bo w tej atmosferze wychował się poeta. Ród Krasińskich należał do najstarszych i najbardziej znaczących rodów wśród arystokracji polskiej. Ojciec poety - Wincenty Krasiński był generałem napoleońskim, ale potem pogodził się z losem ojczyzny i przeszedł na służbę carską - sprawował funkcję członka rosyjskiej Rady Państwa i zastępcy namiestnika Królestwa Polskiego. Matka Zygmunta pochodziła z rodu Radziwiłłów. Młodziutki arystokrata został wychowany w bezgranicznym posłuszeństwie ojcu, który stał się feudalnym patriotą uznającym cara za prawowitego władcę Polski. Feudalny układ społeczny wydawał się poecie czymś tak oczywistym, że zasad jego nie analizował nawet. Z drugiej strony bliski był mu patriotyzm romantyczny, nakazujący bezwzględną walkę z zaborcą. Nie aprobował postaw ugodowych arystokratów, ale nie śmiał też opowiedzieć się po stronie idei patriotyczno - rewolucyjnej. Podobnie w życiu osobistym nie potrafił przeciwstawić się woli ojca i uznawanym przez niego zasadom. W czasie podróży i studiów w różnych krajach europejskich poznał w Anglii i pokochał uroczą mieszczankę. Cierpiał z powodu dzielących ich środowiska przepaści społecznych, użalał się na swój los w liście do przyjaciela, ale nawet nie próbował zburzyć tego muru nierówności społecznej. Nie prosił ojca o zgodę na małżeństwo z mieszczanką, bo sam rozumiał, że on - arystokrata nie może pojąć za żonę kobiety - mieszczanki. Uznawał niezłomność podziałów społecznych obowiązujących w feudalnym świecie. Cierpiał, płakał - ale uznawał! To takie romantyczne: kochać, cierpieć, przeżywać tragedię.
Gdy w Polsce wybuchło powstanie listopadowe, Zygmunt Krasiński - w towarzystwie przydzielonego mu przez ojca opiekuna - przebywał za granicą, w różnych krajach Europy. Pragnął czym prędzej znaleźć się w Polsce wśród walczących o wolność rodaków. Musiał jednak uzyskać zgodę ojca na powrót do ojczyzny, nie potrafił zrobić tego wbrew woli ojca. Tymczasem generał Krasiński kategorycznie zabronił synowi przyjazdu do kraju i zobowiązał się do informowania go listownie o rozwoju wydarzeń. Przyrzeczenia dotrzymał i przedstawił synowi powstanie listopadowe jako rewolucję społeczną wymierzoną przeciwko feudalnemu porządkowi świata. Miał to być bunt warstw niższych przeciwko klasie arystokratycznej - ostoi systemu feudalnego. Car, jako prawowity władca Polaków, karał zbuntowany motłoch - oto spojrzenie Zygmunta Krasińskiego na ruch narodowowyzwoleńczy - powstanie listopadowe. Krasiński czuł się rozdarty wewnętrznie: z jednej strony popierał w duchu romantyczny program narodowowyzwoleńczy, z drugiej bał się tej rewolucji społecznej, którą zapowiadała poezja romantyczna i która miała spowodować zagładę tej klasy społecznej, do której należał sam poeta, jego ojciec i wielu bliskich im ludzi. Pisał więc, bo nie mógł brać udziału w toczących się wydarzeniach, ale pisał "bezimiennie", gdyż nie odważyłby się podpisać swoim nazwiskiem utworów skierowanych przeciwko warstwie, której był reprezentantem.
Z takich to przeżyć i przemyśleń Zygmunta Krasińskiego powstał dramat "Nie - Boska komedia". Utwór rozpada się na dwie części, które poświęcone są dwóm sprawom: poezji romantycznej i rewolucji społecznej. Miejsce akcji nie jest w dramacie określone, brak realiów historycznych, bo "Nie - Boska komedia" posiada cechy utworu wizyjnego i wieszczego, odnoszącego się do wszystkich narodów.
W I części utworu ukazuje Krasiński człowieka - poetę romantycznego, który przyjmuje na siebie obowiązki rodzinne. Przy okazji autor daje wykład swoich poglądów na poezję i poetę. Poezja to piękno i prawda, zaś poeta to człowiek wyróżniający się spośród innych ludzi, rozumiejący przeszłość i przyszłość, docierający do prawdy. Jakie jest miejsce poezji w świecie realnie istniejącym, jak poeta powinien reagować na ten świat? - oto pytania, na które Krasiński stara się znaleźć odpowiedź. Rozmyślania na ten temat autor rozwija na przykładzie losów Męża i Żony. Mąż jest poetą, ślubował wierność ideałowi poezji, czyli Dziewicy. Pojął za żonę kobietę z krwi i kości, pozbawioną talentu poetyckiego, lecz czułą, troskliwą i kochającą. Mąż ma świadomość, że musiał zejść z wyżyn ideałów, sam mówi o tym z niesmakiem: "zstąpiłem do ziemskich ślubów". Przyziemne życie mierzi Męża, czuje się jak fabrykant, który troszczy się o zapewnienie bytu rodzinie. Nie potrafi tych codziennych, prozaicznych spraw pogodzić z wymarzonym światem poezji. Poeta męczy się, dusi w tej atmosferze życia rodzinnego, tęskni za wzniosłością. Pewnej bezsennej nocy przychodzi do niego Dziewica - wyidealizowana złuda poezji i robiąc mu wyrzuty z powodu zdrady, namawia do porzucenia domu, rodziny. Mąż - poeta, omamiony wyśnionym obrazem romantycznej kochanki oraz sławy i raju - natury, podąża za swoją złudą. Tymczasem Żona rodzi ich syna i prosi Boga, aby obdarzył dziecko talentem poetyckim. Wie, że Mąż opuścił ją, bo nie potrafiła wspiąć się na wyżyny poezji, więc pragnie, aby chociaż syn dorównał ojcu, wtedy będą mogli zrozumieć siebie wzajemnie. Bóg spełnia prośbę Żony i Orcio staje się poetą, ona sama poprzez cierpienie i nieszczęśliwą miłość także nabywa zdolności poetyckich. Mąż nie słucha upomnień anioła - nie wraca na łono rodziny, ciągle wierzy, że uda mu się posiąść ideał poezji. Dziewica powoli traci swój złudny urok i poeta przekonuje się, że jest nicością, pod zewnętrznym pięknem jest tylko pustka. Rozumie swój błąd i powraca do Żony, ale jest już za późno. Żona kona w jego ramionach (przebywała w szpitalu wariatów), żegna Męża słowami poezji. Pogoń za poezją zabiła ją, zaś Orcio jest nieuleczalnie chory. Usiłowanie Męża, Żony i Orcia zrealizowania ideału poezji w życiu ziemskim, materialnym kończy się tragicznie. Zygmunt Krasiński skrytykował pogoń za poezją romantyczną, wykazał, że uleganie tym złudnym ideałom czyni człowieka niezdolnym do podjęcia zwykłych, codziennych obowiązków ludzkich. Mąż w chwili samobójstwa przeklina poezję jako źródło nieszczęść swoich najbliższych i przyczynę własnej klęski.
Druga część dramatu poświęcona jest sprawie rewolucji społecznej. Poeta posiadał głęboką wiedzę o konfliktach społecznych, opartą na lekturach omawiających procesy historyczne oraz wypływającą z wnikliwych obserwacji wydarzeń sobie współczesnych. Przemyślał też dokładnie przebieg i rezultat Wielkiej Rewolucji Francuskiej oraz konflikty typowe dla stosunków feudalnych, które znał doskonale z własnej ojczyzny. Całą tę wiedzę wzbogacił jeszcze informacjami ojca, który powstanie listopadowe przedstawił jako starcie klas nieposiadających z posiadającymi. Tak więc w rewolucji społecznej, której obraz dał w "Nie - Boskiej komedii", walka toczy się między obozem rewolucji i obozem arystokracji. W obozie rewolucyjnym znajdują się chłopi, rzemieślnicy, robotnicy fabryczni, lokaje, pomywaczki. Walczą oni przeciwko wszystkim klasom posiadającym (bo we wrogim obozie są już bankierzy - nowa warstwa posiadająca), chcą zniszczyć wszystkie dotychczasowe wartości: religię, filozofię i sztukę. Motorem ich działania są głód i żądza krwi. Po drugiej stronie barykady stoją arystokraci, którzy bronią się w okopach Św. Trójcy - ostatniej twierdzy feudalizmu. W obozie tym skupili się hrabiowie, baronowie, książęta i bankierzy - wszyscy posiadacze dóbr materialnych. Oba obozy są zepsute moralnie. Rewolucyjny motłoch nie potrafi zdefiniować swoich celów, są tam ludzie traktujący rewolucję jedynie jako doskonałe narzędzie do realizacji własnych celów - na przykład Przechszta dąży do obalenia chrześcijaństwa. W obozie Św. Trójcy nie brak ludzi pozbawionych honoru, szukających ratunku nawet za cenę własnego poniżenia. Pozytywną jednostką w tym obozie jest hrabia Henryk, który zdaje sobie sprawę z nieuchronności zagłady własnej klasy, ale postanawia objąć dowództwo kierując się względami osobistymi (poczuciem własnej godności, ambicją, pragnieniem sławy) oraz przeświadczeniem o konieczności obrony wartości cywilizacyjnych, praw własnej klasy, religii. Również obóz rewolucyjny ma swego przywódcę - Pankracego. On też jest jednostką pozytywną, on jeden rozumie cel walki rewolucjonistów. Krasiński - arystokrata rozumiał, że arystokracja odchodzi już w przeszłość, ale na koniec musi ponieść karę za swoje zbrodnie. Nie wyobrażał sobie jednak, aby rewolucjoniści potrafili stworzyć nowy, sprawiedliwszy system społeczny. Uważał, że po osiągnięciu zwycięstwa nad arystokratami, na miejsce dawnej niesprawiedliwości i nierówności wprowadzą nową. Oni będą warstwą posiadającą i uciskającą, zaś obecni posiadacze staną się warstwą uciskaną. Czy ma sens rewolucja, skoro warstwy zamienią się tylko miejscami? Nic dziwnego, że Krasiński, choć rozumiał nieuchronność rewolucji, odnosił się do niej z dezaprobatą. Walka obozów ma się ku końcowi. Arystokraci w obliczu śmierci zatracają resztki godności, hrabia Henryk ratuje swój honor śmiercią samobójczą. Rewolucjoniści odnoszą zwycięstwo - czy tak mógł zakończyć swój dramat arystokrata? Oczywiście: nie! Tak więc Pankracy przygląda się dziełu zniszczenia, na gruzach starego systemu trzeba zbudować nowy. Wódz nie udźwignie tego zadania - pada porażony mocą Chrystusa. Jedynie Bóg nie traci kontroli nad światem, w odpowiednim momencie ingeruje. I tylko w Bogu nadzieja - zdaje się mówić Zygmunt Krasiński w ostatnich słowach swego dramatu "Nie - Boska komedia".


61. Kult wielkich ludzi w poezji Cypriana Kamila Norwida.


C. K. Norwid to czwarty z wielkich polskich romantyków, twórczość poety przypada na drugą połowę tej epoki. Debiutował w 1840 roku, czyli prawie 20 lat po wydaniu I tomu "Poezji" A. Mickiewicza. Szybko zdobył sławę poetycką, bywał częstym gościem salonów literackich Warszawy. W 1842 roku wyjechał za granicę i nigdy już nie powrócił do kraju. We Włoszech studiował malarstwo i rzeźbę. W Rzymie zawarł znajomość z wybitnymi Polakami: Mickiewiczem, Krasińskim, Zaleskim. Tam powstały jego utwory dramatyczne, filozoficzno - społeczne oraz liryczne. W 1849 roku Norwid przeniósł się do Paryża i tam osiadł na stałe. Wśród emigrantów znalazł w Paryżu Słowackiego i Chopina oraz rosyjskich twórców: Hercena i Turgieniewa. Borykał się z coraz większymi kłopotami materialnymi, swoje utwory wydawał na własny koszt i nie przyniosły mu one sławy i uznania. Krytycy literaccy zarzucali mu niezrozumiałość i manieryzm. Wyjechał na krótko do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie otrzymał posadę grafika organizującej się światowej wystawy w Nowym Jorku. Po powrocie do Paryża znowu dużo tworzył, ale postępująca głuchota i bieda zmusiły go do zamieszkania w przytułku dla ubogich emigrantów polskich na przedmieściach Paryża. Tam zmarł w zapomnieniu, dręczony chorobą i tęsknotą za krajem. Siostry zakonne opiekujące się przytułkiem nie miały komu przekazać pokaźnego zbioru rękopisów poety, znaczna część jego spuścizny literackiej została spalona. Tak zakończył swe życie wielki Polak, którego nie rozumieli współcześni, bo wyprzedzał ich. Dopiero w okresie Młodej Polski poeta i krytyk literacki Zenon Przesmycki (Miriam) odkrył twórczość tego wielkiego romantyka, zebrał i wydał pozostałe po nim utwory.
Dlaczego twórczość Norwida nie została doceniona przez współczesnych? Norwid uważał, że wiele wyrazów uległo dewaluacji, więc próbował przywrócić im właściwe znaczenie, co często nie było jasne dla czytelników. Operowanie neologizmami było całkowitą nowością w literaturze romantycznej, podobnie jak posługiwanie się symbolem jako głównym środkiem wyrazu artystycznego. Z tego powodu twórczość Norwida była dla współczesnych mu niezrozumiała i nie mogła zostać właściwie oceniona.
W literaturze romantycznej utrwaliło się przekonanie, że poeta jest jednostką wybitną, wyrastającą ponad "zjadaczy chleba". Norwid zaś traktował twórczość artystyczną i literacką jako pracę porównywalną z pracą doskonałego rzemieślnika. Sam siebie uważał za rzemieślnika słowa. W swej oryginalnej twórczości ustosunkowywał się do ważnych wydarzeń i palących problemów epoki. Wyrażając swe poglądy posługiwał się symbolem, neologizmem, przemilczeniem, zamierzoną wieloznacznością, alegorią i aluzją. Było to zbyt nowatorskie, aby mogło stać się zrozumiałe i właściwie ocenione.
Wśród wierszy lirycznych Norwida wyróżnić można grupę utworów poświęconych pamięci wielkich ludzi. Należą do nich: "Bema pamięci żałobny rapsod", "Fortepian Szopena", "Do obywatela Johna Brown".
Wiersz "Bema pamięci żałobny rapsod" poświęcony jest osobie generała Józefa Bema - bohatera powstania listopadowego, później wodza wojsk węgierskich w walce o wolność. Ten wielki żołnierz pod koniec życia przyjął wiarę mahometańską służąc w armii tureckiej. Walczył o wolność różnych narodów, więc dla Norwida ten rycerz - bohater był obywatelem świata. Pogrzeb takiego człowieka musi być wyjątkowy i taką wizję zawiera właśnie utwór nazwany przez poetę "rapsodem". W obrządku pogrzebowym Bema wykorzystane są elementy pogrzebów różnych narodów i różnych wyznań. Żegnają swego bohatera nie tylko Polacy, ale też Węgrzy i Turcy, nie tylko chrześcijanie, ale też mahometanie. Bem żegnany jest wedle obrzędów słowiańskich (palenie wonnych ziół) i germańskich (proporce, bicie w tarcze, głosy trąb). Autor, malując wizję orszaku pogrzebowego wielkiego wodza, wykorzystuje elementy plastyki, muzyki i symboliki. Wrażenia słuchowe pobudzają: odgłosy trąb, bicie w tarcze i topory, szloch kobiet - płaczek, które dodatkowo tłuką naczynia gliniane, rytmiczny stukot kroków ludzkich. Bogata kolorystyka przemawia do wrażeń wzrokowych: zieleń wawrzynu, czerwone chorągwie, złote tarcze, błękit nieba, blask słońca, jasność dnia, ciemność nocy, czarne czeluście grobu. Cała wizja ukazana jest w niekończącym się ruchu i czasie. Józef Bem - bohater wiersza - jest symbolem idei narodowowyzwoleńczej, więc ciało jego nie może zostać złożone w grobie. Orszak żałobny przekracza "czeluście czarne" i kroczy dalej, aby pobudzać do walki narody ujarzmione. Idea narodowowyzwoleńcza spowoduje, że

"Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody.
Serca zmdlałe ocucą - pleśń z oczu zgarną narody..."

Utwór "Do obywatela Johna Brown" powstał pod wpływem dramatycznych losów amerykańskiego farmera Johna Browna - bojownika o wolność Murzynów. Człowiek ten został aresztowany, skazany na śmierć i powieszony. Wyrok poruszył postępową opinię europejską i jeszcze przed jego wykonaniem wielu postępowych pisarzy wystąpiło z protestem do rządu Stanów Zjednoczonych. Francuski pisarz Wiktor Hugo wystosował gorący apel w tej sprawie, Norwid napisał dwa wiersze. "Do obywatela Johna Brown" ma charakter listu poetyckiego. Przenosi go mewa - biały ptak morski, bo list musi przebyć drogę nad oceanem. Ta mewa będzie długo lecieć do ojczyzny wolnych, bo czyż można nazwać wolnym krajem taki, w którym wiesza się bojowników o wolność człowieka? Dalej następuje poetycka wizja samego aktu powieszenia bohatera. Sznury oplatają szyję Browna, wieszany bojownik wykonuje nogami takie ruchy, jakby chciał "odkopnąć planetę spodloną". Po wykonaniu wyroku kat stwierdził: "Powieszony", lecz zebrani będą mieli wątpliwości co do prawdy tych słów. John Brown jest wyrazicielem idei wolności ludzi, czyż można uśmiercić samą ideę wieszając jej wyznawcę? Twarz powieszonego nakryją kapeluszem, aby jego matka - ojczyzna - Ameryka nie krzyknęła z bólem: "Korony mojej sztuczne ognie zgaście. Noc idzie - czarna noc z twarzą Murzyna!" W herbie Stanów Zjednoczonych znajdowało się trzynaście gwiazd reprezentujących trzynaście wolnych stanów. Te gwiazdy świecą sztucznym ogniem, bo nie ma w Ameryce wolności, jest noc niewoli Murzynów. (Norwid pomylił ilość gwiazd w herbie pisząc o dwunastu zamiast trzynastu). Wiersz kończy się ironicznym akcentem: John Brown ginie w kraju chlubiącym się wolnością, w ojczyźnie Jerzego Waszyngtona, wodza naczelnego w wojnie amerykańskiej o niepodległość, późniejszego pierwszego prezydenta kraju. John Brown został powieszony w kraju, o wyzwolenie którego walczył Polak - Tadeusz Kościuszko. Cienie tych wielkich ludzi zadrżą ze zgrozy. Ostatnie słowa wiersza wyrażają jednak nadzieję, że poezja może przetwarzać historię i budzić narody do życia:

"Bo pieśń nim dojrzy, człowiek nieraz skona,
A niźli skona pieśń, naród pierw wstanie".

Wielkiemu polskiemu kompozytorowi Chopinowi poświęcił Norwid wiersz "Fortepian Szopena". Utwór ten powstał jesienią 1863 roku pod wpływem autentycznego wydarzenia, jakim było wyrzucenie fortepianu Chopina na bruk. Zdarzenie to miało miejsce w Warszawie. Wcześniej z okien pałacu Andrzeja Zamojskiego na Nowym Świecie rzucono bombę na przejeżdżającego ulicą carskiego namiestnika, generała Berga. Żołnierze rosyjscy w akcie zemsty za czyn Polaków zdemolowali pałac i zniszczyli fortepian, na którym grał polski kompozytor Fryderyk Chopin. Utwór Norwida przedstawia ten epizod z powstania styczniowego, zawiera wspomnienie gry Chopina, ukazuje instrument jako wieloznaczny symbol. Piękny jest poetycki obraz grającego kompozytora polskiego, którego białe alabastrowe ręce dotykały równie białych klawiszy, muskały je zaledwie. Muzyka Chopina jest doskonała i prosta, jakby "odrodziła się w Niebie". Treścią jej jest:

"Polska, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wzięta, tęczą zachwytu -
Polska - przemienionych kołodziejów".
Ta muzyka stała się symbolem polskości. Dalej Norwid starał się oddać brzmienie tej doskonałej muzyki porównując Chopina do różnych artystów, których dzieła stanowią najwyższe osiągnięcia sztuki. Po tak płomiennej charakterystyce doskonałości muzyki Chopina Norwid opisał epizod z powstania styczniowego: okryte żałobą polskie kobiety pchane karabinami carskich żandarmów, palący się pałac na Nowym Świecie i wyrzucany z okien instrument. Ten fortepian, który głosił Polskę, który wyrażał jej miłość, piękno, świętość - runął - na bruk z granitu! „ Ideał sięgnął bruku".
Oburzenie poety spowodowane tym haniebnym czynem wyraźnie brzmi w słowach wiersza i łączy się z obrazem wspaniałej apoteozy genialnego pianisty.


62. Różnorodność tematyki i oryginalność poezji C. K. Norwida.


Cyprian Kamil Norwid należy do drugiego pokolenia polskich romantyków. Na jego dorobek twórczy składają się dramaty filozoficzno - społeczne oraz poetyckie. Poeta otaczał kultem wielkich ludzi (opracowanie tematu nr 61), traktował twórczość literacką jako pracę, żyjąc na obczyźnie - tęsknił za ukochaną ojczyzną.
Jednym z wcześniejszych wierszy Norwida jest utwór zatytułowany "Pióro". Ma on charakter programowy, gdyż określa zadania poezji polskiej. Poeta zwraca się do pióra piszącego poezje: "Nie bądź papugą uczuć ani marzeń kraską. [...] Do żadnej czapki klamrą nie przykuj się złotą". Tak więc zadaniem poezji jest głosić prawdę, być niezależną i oryginalną. Poezja nie może być propagatorką jakiejś partii, stronnictwa ("czapki"), nie może pełnić roli służebnej (być "przykutą").
W poezji Norwida ważną funkcję pełni warstwa intelektualna. Wiersz "Czasy" jest polemiczny w stosunku do poglądów socjalistów utopijnych. Głosili oni, że historia się skończyła i należy zerwać z tradycją historyczną. Poeta uważa, że:

"O, nie skończona dziejów jeszcze praca,
Nie przepalony jeszcze glob sumieniem!..."

W stwierdzeniu tym tkwi przesłanie moralne poety, że dopóki "sumienie" ludzkości nie stanie się czyste, dopóty praca dziejów, bieg historii nie osiągnie końca.
Piękny jest nostalgiczny wiersz Norwida "Moja piosnka (II)". Powstał on w Nowym Jorku i wyraża tęsknotę poety za krajem. Ojczyzna w tym wierszu jawi się stęsknionemu poecie jako kraj idealny, zamieszkały przez ludzi szlachetnych, prostolinijnych, szczerych, wrażliwych. Podnoszą oni z ziemi "kruszynę chleba", który uważają za świętość, kochają zwierzęta (nie niszczą gniazd bocianich), pozdrawiają się przy spotkaniach słowami świadczącymi o głębokiej wierze chrześcijańskiej. Do tego wszystkiego tęskni poeta bardzo i wyznaje tę tęsknotę słowami stylizowanymi na modlitwę oraz przywodzącymi na myśl równie smutny wiersz Słowackiego. Każda zwrotka wiersza Słowackiego kończy się wyznaniem: "Smutno mi, Boże", w wierszu Norwida refrenem takim staje się również wyznanie:” Tęskno mi, Panie...".
Tematem wiersza "Pielgrzym" jest metafora obrazu wędrówki przez życie. Norwid nie czuje się gorzej od tych, którzy są właścicielami wioski lub choćby domu. On - tułacz ma dom ruchomy, a ziemi tyle, ile nakrywa swą stopą.
Jest także Norwid autorem poematu "Promethidion" (potomek Prometeusza). W utworze tym poeta wyłożył swe poglądy na temat sztuki i jej roli w życiu narodu. Tytuł poematu nawiązuje do mitu o Prometeuszu jako twórcy i artyście: ulepił z gliny człowieka i stał się wielkim nauczycielem rzemiosła i sztuki. Ten mit powiązał Norwid z mitem o biblijnym Adamie i na tej podstawie sformułował własną teorię sztuki. Zdefiniował pojęcie piękna nazywając je "kształtem miłości", podkreślił związek między pracą i sztuką, w ludzie dostrzegł olbrzymie wartości artystyczne.
Smutne były dzieje życia tego poety, którego nie rozumiano, bo wyprzedzał czasy, w jakich żył. Odkryty w epoce Młodej Polski, uznany został za jednego z czterech wybitnych polskich romantyków. Zajął należne mu miejsce w jednym szeregu z Mickiewiczem, Słowackim i Krasińskim.


63. Sentymentalizm jako zapowiedź romantyzmu. Krytyka sentymentalizmu w "Ślubach panieńskich" Aleksandra Fredry.


Sentymentalizm jako prąd umysłowy i literacki rozwinął się w różnych krajach Europy w okresie oświecenia i był zjawiskiem konkurencyjnym wobec klasycyzmu. Wiązał się z emancypacją klas średnich, zwłaszcza mieszczaństwa, zainteresowanego w przełamaniu porządku feudalnego i likwidacji uprzedzeń klasowych. (Omówienie tego prądu zawarte jest w opracowaniu tematu nr 38).
Najwybitniejsze dzieła Aleksandra Fredry powstały w latach najbujniejszego rozwoju polskiego romantyzmu. Przypadło więc Fredrze tworzyć w czasach niekorzystnych dla komedii, w czasach romantycznych uniesień pojmowanych bardzo serio, w czasach popularności tragicznego bohatera. Seweryn Goszczyński - przedstawiciel romantyków - zaatakował komediopisarza za rzekome uleganie pseudoklasycznym gustom i literacki kosmopolityzm. W obronie Fredry wypowiedział się Kraszewski oraz Roman Załuski. Mimo wszystko atak ze strony Goszczyńskiego i innych środowisk demokratyczno - radykalnych sprawił, że komediopisarz przestał publikować swe utwory, pisał je "do szuflady". Powrócił po latach do ogłaszania drukiem swych komedii, ale nie były one już tak celne i wartościowe, jak w poprzednim okresie twórczości.
Komedia "Śluby panieńskie" pochodzi właśnie z tego pierwszego, bardzo płodnego i udanego okresu twórczości A. Fredry. Pełny jej tytuł brzmi: "Śluby panieńskie, czyli magnetyzm serca". Akcja utworu toczy się w wiejskim dworku pani Dobrójskiej, która mieszka tam wraz z córką Anielą i siostrzenicą Klarą. Młode dziewczęta napatrzyły się na nieudane małżeństwo rodziców Klary, wiedzę swą uzupełniły czytaniem modnych tragicznych romansów i w rezultacie zraziły się do wszelkich sentymentów, a zwłaszcza do małżeństwa. Złożyły śluby, że będą "nienawidzić ród męski, nigdy nie być żoną". "Rotę" przysięgi ułożyła energiczna Klara, nieśmiała Aniela nie zdobyłaby się nigdy na tak radykalną decyzję. Wojownicza Klara już od dwu lat ma adoratora w osobie Albina. Jest to młodzieniec zakochany, sentymentalny, więc wzdycha do swej ukochanej i opłakuje jej srogość. W odwiedziny do pani Dobrójskiej zjeżdża stary znajomy, Radost ze swym bratankiem, wychowankiem i spadkobiercą - Gustawem. Radost i pani Dobrójska dawno już ukartowali małżeństwo Gucia z Anielą, jednak wychowanek Radosta nie spieszy się do tego, woli zabawy, nocne wyprawy. Kiedy jednak dowiedział się o ślubach złożonych przez panny, postanowił działać. Przeszkoda pobudza go do działania tym bardziej, że panienka uparcie tkwi przy swoim postanowieniu. Aby przekonać Anielę o szczerości swych uczuć, Gustaw chwyta się podstępu. Zapewnia ją o swej wielkiej miłości do innej Anieli i wyjawia, że okrutny stryj nie godzi się na ten związek. Chcąc wyrwać dziewczynę spod wpływu nieprzejednanej Klary, doradza Albinowi udawanie obojętności dla uwielbianej, co na pewno zaniepokoi ją i wywoła żywsze uczucie. Nie dość na tym, Gucio jeszcze roznosi plotkę, że Albin kocha się naprawdę jedynie w Anieli, natomiast Klarę zamierza poślubić Radost. Intryga Gucia przynosi znakomite skutki. Aniela zaczyna wierzyć w stałość męskich uczuć (Gustaw z takim przekonaniem opowiada o swej miłości!), serce jej coraz goręcej uderza dla lekkoducha, który tak pięknie potrafi kochać. Klara, przerażona, że zmuszą ją do małżeństwa ze starym Radostem, zwraca się ku Albinowi. Jego udawana obojętność zaniepokoiła pannę i spowodowała, że o wiele łaskawiej spojrzała na tego, który przestał zapewniać ją o swej miłości. Gustaw, doprowadziwszy do końca misterną intrygę, wyjawia całą prawdę i komedia kończy się błogosławieństwem dwóch młodych par: Gustawa i Anieli oraz Albina i Klary.
Już sam tytuł komedii nawiązuje do modnych w romantyźmie powieści sentymentalnych - często tytuły ich były dwudzielne, połączone słówkiem "czyli". Magnetyzm rozumiany był jako zdolność oddziaływania uczuciowego jednostki o silnej woli na innych. Siła oddziaływania zależeć miała od intensywności stanu uczuciowego, a największa była we wzajemnej łączności duchowej osób kochających się. Inną odmianą magnetyzmu - wyłącznie w sferze duchowej, była promionkowa teoria miłości, którą tak scharakteryzował jeden z badaczy literatury:
"Najwyższe szczęście to miłość czysta, wolna od zmysłów. Im doskonalszymi były osoby, które wzajemnie się kochając obcowały ze sobą, tym żywszą była rozkosz, jaką ta miłość sprawiła. Rozkosz ta polegała na wzajemnym patrzeniu na siebie, na wzajemnym wysyłaniu ku sobie promionków, które grając w oku, świadczyły o duszy".
Bohaterowie komedii ustosunkowują się do sentymentalizmu i magnetyzmu. Klara i Aniela naczytały się sentymentalnych romansów i stąd wiedzą, że miłość jest tragiczna. Wiedzę tę krytykuje Gustaw twierdząc, że doświadczenie należy czerpać z życia, nie z książek. Typowym sentymentalnym kochankiem jest Albin. Swoje imię zawdzięcza bohater powieści Adama Kasperowskiego pt. "Cierpienia Albina". Początkowo Gustaw miał nosić imię Erazma, ale pod wpływem powieści, której fragmenty były drukowane w czasopiśmie krakowskim, Fredro postanowił dać tej postaci imię bardziej wymowne (powieść była powszechnie znana). Albin, będąc sentymentalnym kochankiem, skłonny jest do idealizowania przedmiotu swojej miłości. Trudno mu zdobyć się na czyn, łatwiej płakać, użalać się nad samym sobą. Gustaw tak go charakteryzuje:

"Chodzi, łazi cień Albina,
Płacze, diabli wiedzą czego!
Pięćdziesiąt lat jęczy, szlocha,
Pięćdziesiąt lat wzdycha, kocha".

Klara, zniecierpliwiona płaczliwością Albina, dochodzi do wniosku, że zamiast pokornej postawy kochanka wolałaby choć raz usłyszeć jego sprzeciw:

"Bo ta uległość mimo woli, zdania -
I nienawidzieć, i kochać go wzbrania".

Albin staje się obiektem kpin, nikt nie chce już słuchać jego westchnień i płaczu. Gustaw wymusza na nim zmianę taktyki. Okazuje się, że jest ona skuteczna, więc Albin zaczyna wierzyć w siebie. Człowiek czynu budzi się w nim, kiedy decyduje się na walkę z Radostem sądząc, że ma w nim konkurenta do ręki Klary.
Jaki jest stosunek Fredry do sentymentalnej miłości? Z treści komedii wynika, że miłość taka niesie cierpienie, obezwładnia człowieka, ale także nie jest do końca szczera. Albin uległ tej modnej pozie sentymentalnego kochanka, lecz kiedy zaistniały prawdziwe przeszkody, groźba wydania ukochanej za mąż za kogoś innego, prawdziwe uczucie mobilizuje go do działania. Fredro jest zdania, że kobiety też nie cenią takiego kochanka (Klara śmieje się z płaczliwego Albina). Miłość ma być siłą budującą, a nie rujnującą życie.
Prawdziwa miłość zwycięża przeszkody, nie ulega im.




64. Komizm i jego rodzaje. "Śluby panieńskie" A. Fredry jako komedia intrygi.


Komizm to właściwość charakterystyczna dla pewnych układów zjawisk spotykanych w życiu lub przedstawianych przez sztukę. Właściwość ta wywołuje u obserwatora (może on być równocześnie sprawcą lub uczestnikiem takiego układu) reakcję w postaci śmiechu i wesołości. Wyraz komizm może być pojmowany jako śmieszność. Komizm wyraża się przede wszystkim w komedii i rozróżnia się głównie trzy jego rodzaje: komizm sytuacyjny, charakterologiczny (postaci) i językowy (słowny). Komedie zaś dzielimy na: komedie sytuacji (w ich obrębie komedie intrygi), komedie charakterów oraz komedie satyryczne (w nich: obyczajowe i polityczne).
W "Ślubach panieńskich" Fredro wykorzystał wszystkie trzy rodzaje komizmu. Postacią komiczną jest Radost, który święcie wierzy, że jest bardzo surowym opiekunem dla Gucia, a w rzeczywistości jest łatwowierny, miękki i wychowanek robi z nim, co chce. Mniemanie Radosta o własnej surowości zestawione z faktyczną bezradnością i łatwowiernością - dają zamierzony efekt.
Komiczną postacią jest też Albin - płaczliwy kochanek, chodząca "fontanna łez". Często spotykamy się w tym utworze z komizmem sytuacyjnym. Śmieszy nas już początkowa scena, w której Radost wczesnym rankiem chce zajrzeć do sypialni Gucia, zaś służący Jan wymyśla kłamstwa o rzekomej chorobie swego panicza i prosi, aby stryj nie budził strudzonego "zawrotem głowy" młodzieńca. Pod koniec tej rozmowy Gustaw powraca z nocnej eskapady wchodząc do domu przez okno. W innej scenie Gustaw ma bawić rozmową panie. Pani Dobrójska w towarzystwie Anieli i Klary usiłują wciągnąć Gucia do rozmowy. Ten jest znudzony, prawi Klarze impertynencje, na Anielę nie zwraca nawet uwagi, zaczyna ziewać i na koniec zasypia wśród kobiet, które miał zabawiać rozmową.
W komediach sytuacji mieszczą się komedie intrygi. Takim typem komedii są "Śluby panieńskie". Charaktery postaci są wprawdzie żywo zarysowane, ale nie one stają się motorem napędowym akcji. Ośrodkiem komizmu jest tu zabawny, pogmatwany bieg wydarzeń. Akcja zaczyna rozwijać się dynamicznie od chwili intrygi zawiązanej przez Gucia. Albin ma udawać, że odkochał się i Klara jest mu obojętna, Gustaw udaje, że kocha inną pannę, która też nosi imię Aniela, Klara jest przekonana, że zostanie zmuszona do poślubienia Radosta, Aniela zaczyna wierzyć, że Albin zakochał się właśnie w niej. Dzieje się tak dzięki knowaniom Gustawa, bo w ten sposób pragnie on zmusić panny do zerwania ślubów i spojrzenia przychylnym okiem na swych adoratorów. Panny oczywiście robią tak, jak przewidział intrygant i wszystko dobrze się kończy.
Mamy w "Ślubach panieńskich" także komizm słowny, czyli językowy. Komiczne są dialogi Radosta z Gustawem lub Gustawa z Albinem (kiedy Albin zostaje zobowiązany do okazywania Klarze obojętności), pełna komizmu jest też sama przysięga, którą składają panny i która brzmi:
„Przysięgam na kobiety stałość niewzruszoną
Nienawidzieć ród męski, nigdy nie być żoną".
Przysięgę nienawiści składają młode dziewczęta, które nie mają ani złych, ani dobrych doświadczeń związanych z mężczyznami, ale już zobowiązują się ich nienawidzieć. Przysięgę tę przypieczętowują zaklęciem "stałości niewzruszonej", gdy w literaturze i w życiu utrwalił się obraz zmiennej kobiety.
Choć w komedii Fredry znajdujemy wszystkie rodzaje komizmu, to jednak intryga staje się motorem napędowym akcji i dlatego właśnie "Śluby panieńskie" są komedią intrygi.


65. Gustaw - kochanek romantyczny i Gucio ze "Ślubów panieńskich" A. Fredry


Literatura romantyczna stworzyła nowy typ bohatera. IV część "Dziadów" A. Mickiewicza wprowadziła bohatera - nieszczęśliwego kochanka, Gustawa. Bohater ten wypowiada pogląd na istotę miłości. Jego zdaniem dwoje kochanków to dwie dusze przeznaczone dla siebie przez Boga, powiązane na wieki. Jest to pogląd typowo romantyczny. Gustaw ukazany jest jako zjawa pośmiertna, upiór, ale posiada też cechy człowieka żywego - sam siebie nazywa pustelnikiem. Postać kochanka - pustelnika została spopularyzowana przez romanse sentymentalne. Gustaw opowiada dzieje swej nieszczęśliwej miłości, zakończonej samobójstwem. Takiego bohatera stworzył wcześniej niemiecki romantyk Goethe w "Cierpieniach młodego Wertera". Gustaw jest romantycznym kochankiem, który w samotności przeżywa swoją tragedię, wierzy w przeznaczenie dusz kochanków spotykających się po śmierci. Obłąkanie miłością czyni Gustawa niezdolnym do pokonywania przeszkód, do szukania dróg wyjścia z niekorzystnego splotu wydarzeń.
Romantyczny kochanek nie potrafi żyć w realnym świecie, a gdy ponosi klęskę - ucieka od tego świata popełniając samobójstwo. Miłość romantyczna jest więc namiętnością prowadzącą do tragedii, niszczącą życie człowieka.
W "Ślubach panieńskich" Fredro zawarł studium psychologiczne miłości, ukazał rozwój tego uczucia od chwili narodzin do rozkwitu. Komediopisarz pozbawił miłość piętna tragizmu, uwolnił to uczucie od pełnienia funkcji społecznych i moralnych. Nie przypadkiem wychowanek i podopieczny Radosta nosi imię Gustaw. Jakże inny jest jednak Gucio ze "Ślubów panieńskich" od Gustawa z "Dziadów". Tamten: pustelnik, obłąkany, niezdolny do walki z przeciwnościami losu, samobójca - ten: tryskający radością życia, trzpiot i flirciarz, pod wpływem przeciwności losu mobilizuje się do walki. Uczucie miłości Gucia oparte jest na magnetyzmie serc, które to zjawisko sam bohater tak tłumaczy:

"Magnetyzm, mówią, jest to wolna władza,
Co z ciała w ciało zdrój życia wprowadza.
[...] Są dusze dla siebie stworzone,
Niech je w przeciwną los potrąci stronę,
One wbrew losom, w tym lub tamtym świecie,
Znajdą, przyciągną i złączą się przecie."

Miłość Gustawa z komedii Fredry rodzi się pod wpływem przeszkody (ślubowania panien), właśnie pokonywanie tych przeciwności daje bohaterowi satysfakcję i rozpala jego uczucia. Gustaw z "Dziadów" nie potrafi walczyć, ucieka od świata, który mu nie sprzyja. Obaj wierzą w magnetyzm serc, ale w jednym ta wiara budzi pragnienie śmierci (wtedy spotka się z ukochaną), w drugim - pragnienie działania i zwycięstwo.
Fredro uważał, że miłość nie powinna niszczyć życia człowieka, lecz być fundamentem, na którym to życie będzie budowane.


66. Określ cechy gatunkowe dramatu romantycznego w oparciu o wybrany utwór. Porównaj dramat romantyczny z dramatem antycznym i Szekspirowskim.


[Charakterystyka dramatu romantycznego zawarta jest w opracowaniu tematu nr 52]. Porównanie dramatów podaję w formie tabeli, co jest chyba bardziej czytelne i przejrzyste niż opracowanie tekstowe.

dramat antyczny
Sofokles - "Antygona" dramat Szekspirowski
"Makbet" dramat romantyczny
J. Słowacki - "Kordian"
Realizm: brak zjaw, postaci fantastycznych Przewaga scen realistycznych, wprowadzenie zjaw (wiedźmy, duch Banka) Sceny realistyczne obok scen wizyjnych: Przygotowanie, Szatan jako Doktor, Improwizacja na szczycie Mont Blanc, Strach, Imaginacja
3 jedności: czasu (akcja trwa 24 godz.), miejsca (akcja toczy się w jednym miejscu - przed pałacem królewskim Kreona), akcji (jeden główny wątek - problem) Zerwanie z zasadą trzech jedności: czas obejmuje wydarzenia dziejące się na przestrzeni lat kilku (może kilkunastu), miejsce akcji jest przenoszone (Szkocja - zamek Makbeta i okolice, obóz rycerski, zamek Makdufa, pustkowie czarownic, Anglia - zamek królewski),
akcja dotyczy kilku wątków Zerwanie z zasadą trzech jedności: czas obejmuje lata 1799 - 1828, miejscem akcji są różne miejscowości w krajach: Polska, Anglia, Włochy, główne wątki: dzieje Kordiana, ocena spisku na życie cara, ocena przyczyn klęski powstania listopadowego, charakterystyka społeczeństwa polskiego
Obecność chóru, który tłumaczy akcję, informuje o wydarzeniach dziejących się poza sceną Brak chóru Brak chóru
Ograniczona ilość aktorów na scenie: 2 - 3 osoby równocześnie Wprowadzenie scen zbiorowych: pole bitwy, przyjęcie w domu Makbeta - już króla Rozbudowanie scen zbiorowych: plac w Warszawie (uroczystość koronacyjna), zebranie spiskowców w podziemiach katedry
Przestrzeganie czystości gatunku - brak elementów lirycznych, epickich, groteskowych Wprowadzenie dłuższych monologów lirycznych, oracji. Wprowadzenie elementów mowy potocznej, przysłów, obiegowych powiedzeń - indywidualizacja języka dostosowana do charakteru osób Wprowadzenie do tragedii elementów groteski (tworzenie wodzów ludu polskiego w "Przygotowaniu"), elementów epickich (opowiadanie Grzegorza) oraz partii lirycznych - monolog Kordiana na szczycie Mont Blanc, język potoczny
Losem ludzi kierują bogowie, człowiek jest bezradny wobec przeznaczenia (Edyp i jego potomstwo są przeklęci przez bogów) Losem człowieka rządzą namiętności ludzkie: żądza władzy - Makbet, miłość - "Romeo i Julia", zazdrość - "Otello". Człowiek staje się niewolnikiem wielkiej namiętności, idea wymaga całkowitego poświęcenia (miłość, patriotyzm).
Wniknięcie w głąb duszy ludzkiej, tragizm człowieka miotanego różnymi namiętnościami (psychologizm) Rozbudowany psychologizm, główny akcent pada na analizę stanów wewnętrznych człowieka będącego wyjątkową indywidualnością, tragizm, samotność bohatera
Stworzenie nastroju grozy, niesamowitości, spotęgowanie tego nastroju zjawiskami atmosferycznymi i fantastycznymi (burza, błyskawice, wicher, wiedźmy, wieszczki) Rozbudowanie nastroju grozy, niesamowitości ("Przygotowanie"), rozbudowanie scen fantastycznych przemawiających do wyobraźni odbiorcy



67. Opisy przyrody i ich funkcje w wybranych utworach romantycznych


Natura była ważnym elementem romantycznej wizji świata. Romantycy rozumieli ją jako byt pierwotny, była dla nich tajemnicza, uduchowiona i wiecznie żywa (odradzała się przecież samorzutnie). Człowiek - zgodnie z koncepcją romantyczną - był cząstką natury, a więc i on mógł odradzać się w ten cudowny sposób. Ziemia jako planeta też była częścią natury rozumianej jako kosmos - tajemniczy i żywy organizm. Także człowiek stawał się maleńką cząstką tego kosmosu, był mikrokosmosem. Więź człowieka z całym wszechświatem, naturą odczuwana była za pomocą wyobraźni, podświadomości i uczucia. Kto potrafił dotrzeć do głębi własnej duszy - ten umiał zrozumieć istotę natury. Taką zdolność rozumienia natury (a więc i siebie samego, swojej duszy) posiadał lud i romantyczny poeta - filozof. Romantycy uważali, że cywilizacja okaleczyła człowieka i dlatego powinien on wrócić do natury. Prości ludzie żyli zgodnie z naturą, więc potrafili ją najlepiej rozumieć i natura była dla nich łaskawsza. Z takiego rozumienia natury i człowieka zrodziła się romantyczna ludowość. W "Balladach i romansach" natura współgra z przeżyciami bohaterów. W "Liliach" widzimy groźną przyrodę: zabójczyni męża biegnie do Pustelnika, słyszy złowróżebne krakanie wron i hukanie puchaczy. Ponury las, ciemna i wietrzna noc dopełniają obrazu przyrody groźnej, budzącej przestrach, zharmonizowanej z niesamowitymi wydarzeniami. W "Świteziance" obraz jeziora jest też niesamowity, a woda pochłania niewiernego kochanka. Natura, czyli przyroda posiada tajemnicze siły i człowiek nie ma możliwości wymknięcia się wpływowi tych sił, musi poddać się im. Opisy przyrody w balladach potęgują nastrój tajemniczości, są zharmonizowane z przeżyciami bohaterów.
W innym ujęciu widzimy relacje między człowiekiem i naturą w takich utworach, jak "Dziady" - część IV lub "Pan Tadeusz". Tu natura ma wymiar arkadyjski - jest miejscem, do którego ucieka człowiek, aby odnaleźć samego siebie. Gustaw przychodzi do chaty księdza, aby wyspowiadać się ze swej tragedii i aby odnaleźć spokój. Prosi o przywrócenie ludowego obrzędu, który jest potrzebny i zmarłym i żyjącym.
W "Panu Tadeuszu" powrót do "tych pól malowanych zbożem rozmaitem" daje ukojenie duszy poety.
W "Sonetach krymskich" podkreśla Mickiewicz piękno wschodniej przyrody, jej oryginalność. Przyroda ta wyzwala w duszy poety tęsknotę za ojczystym krajem, potęguje siłę tej nostalgii. Mickiewicz pragnie, aby słuchacz i czytelnik "ujrzał" tę przyrodę oczyma wyobraźni, dlatego pobudza nasze zmysły powodując, że widzimy, słyszymy tę przyrodę, wchłaniamy jej woń.
Za pośrednictwem przyrody odczuwamy głębiej stany uczuciowe bohaterów np. w "Burzy" groźne fale, sztorm, wicher potęgują stan duszy bohatera: poczucie zagubienia, obojętność wobec śmierci.
Przyroda i jej opisy mają uczynić człowieka bardziej ludzkim, wrażliwym. Taką funkcję pełnią piękne i plastyczne opisy w "Panu Tadeuszu". Czytelnik jest olśniony pięknem ogrodu warzywnego, podziwia matecznik, zachwyca się grzybami. Niezrównany dar obserwacji Mickiewicza powoduje, że dopiero dzięki tym opisom dostrzegamy szczegóły, które przecież widzieliśmy wcześniej, lecz nie zwróciliśmy na nie uwagi.
Przyroda zmusza nas także do snucia refleksji nad własnym losem, nad sensem naszego życia. W wierszu "Grób Agamemnona" lub "Hymn" ("Smutno mi Boże") Juliusz Słowacki przekazuje nam własne refleksje, powoduje, że i my zastanawiamy się nad sensem swojego życia. Piękno wiersza Słowackiego "Rozłączenie" służy uwrażliwieniu odbiorcy na przyrodę, wyzwala odczucia estetyczne.
Opisy przyrody pełnią więc różnorodne funkcje: służą wyzwalaniu uczuć (miłości, tęsknoty, patriotyzmu), oddają stany uczuciowe bohaterów i autorów, zmuszają do refleksji, zaspokajają i kształcą wrażliwość na piękno przyrody, uczą szacunku dla natury, której człowiek podlega będąc jej cząstką.


68. Motyw pielgrzyma w literaturze romantycznej.


Po klęsce powstania listopadowego wielu Polaków musiało szukać schronienia za granicami kraju, wielu też odbywało swoje zesłanie z dala od domu i stron ojczystych. Ludzie ci boleśnie odczuwali tęsknotę za bliskimi, za krajem. Ich życie przypominało los pielgrzyma, który w swojej wędrówce do miejsca kultu znosi trudy, czuje się obco. Postać takiego człowieka wprowadził do naszej literatury romantycznej Adam Mickiewicz w "Sonetach krymskich". Mickiewicza Pielgrzym poddany jest życiu natury i jej żywiołów. Natura przytłacza go swym ogromem, potęgą gór i morza, pięknem dolin i roślinności, nastrojem południowej nocy, blaskiem słońca. Zachwyt dla natury skłania Pielgrzyma do refleksji nad własnym życiem, wywołuje uczucie tęsknoty za bliskimi ludźmi, za ojczystą przyrodą. Wędrówka Pielgrzyma jest bezkresna, bo bohater ten wyraża myśli i nastroje samego poety, a Mickiewicz miał świadomość, że nie powróci do swych stron rodzinnych, że życie jego będzie wieczną tułaczką. W sonecie "Burza" Pielgrzym nie rozpacza w obliczu zagrożenia tak, jak inni podróżni. Oni mogą utracić dom, majątek, najbliższych - on to już utracił wcześniej. Nie ma dla niego nadziei, więc nawet nie potrafi się modlić, nic nie może przynieść ulgi wiecznemu tułaczowi.
Motyw pielgrzyma jest częsty w naszej literaturze romantycznej. Określenie "pielgrzym" stało się synonimem wygnańca, tułacza. W takim znaczeniu użył tego wyrazu Mickiewicz w "Księgach narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego" wydanych w Paryżu w 1832r. Utwór ten dzieli się na dwie części: "Księgi narodu polskiego" i "Księgi pielgrzymstwa polskiego". Druga część poświęcona została życiu emigracyjnemu Polaków. Emigranci ukazani zostali jako apostołowie wolności w świecie. Hasła demokratyczne, rewolucyjne, stylizowanie utworu na ewangelię uczyniło z dzieła utwór o charakterze mesjanistycznym. Podobny program popularyzowało czasopismo pt. "Pielgrzym Polski" wydawane także w Paryżu. Mickiewicz był redaktorem tego pisma. Określenie „ pielgrzym” rozszerzyło swój zakres treściowy i oznaczało już nie tylko tułacza, wygnańca, ale także ofiarnika, męczennika znoszącego swój tułaczy los dla idei wolności, która ogarnie cały świat, wszystkie narody ujarzmione. Pielgrzym stał się męczennikiem - krzewicielem tej idei, a więc bez niego nie mogła spełnić się misja, jaką wzięli na siebie emigranci polscy.
Motyw pielgrzyma jest też obecny w twórczości Juliusza Słowackiego. Piękny liryczny wyraz swej tułaczce i tęsknocie za krajem dał poeta w "Hymnie" ("Smutno mi Boże!"). Słowacki także uważał się za pielgrzyma, który poświęcając swą twórczość zagadnieniom narodowowyzwoleńczym, zamknął sobie możliwość powrotu do kraju, skazał się na wieczną tułaczkę.
Pod wpływem tego wiersza Słowackiego powstały też inne utwory. Norwid stworzył modlitewną "Moją piosnkę (II)" z powtarzającym się refrenem: "Tęskno mi, Panie!", zaś Kornel Ujejski napisał wiersz "Smutno nam, Boże!". Młodopolski pisarz Żeromski nawiązał do tego motywu w "Ludziach bezdomnych" wprowadzając fragment "Hymnu" Słowackiego do rozdziału "Pielgrzym", poświęconego tułaczemu życiu Judyma i Korzeckiego.
Wyraz "pielgrzym" oznacza człowieka odbywającego wędrówkę do miejsca kultu. Nasi romantycy także odbywali wędrówkę, zaś celem jej było uczczenie idei narodowowyzwoleńczej. Była to wędrówka pełna wyrzeczeń, poświęceń - tułaczka. Stając się wyrazicielami idei, byli jednocześnie Mesjaszami, bo własnym poświęceniem krzewili tę ideę. Tułaczka ich miała trwać wiecznie, bo zakończyć się mogła dopiero w chwili wyzwolenia narodu. Pielgrzymstwo Polaków stało się ich misją, którą urzeczywistniali walcząc o wolność różnych narodów, tułając się po świecie. Misję tę nieśli z wojskami Napoleona, w imię jej zaciągali się do Legionów we Włoszech i w Turcji, w imię tej samej idei walczyli na nieomal wszystkich frontach I i II wojny światowej. Rację więc miał chyba Mickiewicz, który w emigrantach polskich widział apostołów wolności. (przeczytaj też opracowania tematów 57 i 62)


69. Scharakteryzuj poglądy romantyków na rolę poezji i poety w życiu jednostki i narodu.


Romantycy uważali poezję za nieskończoną siłę twórczą, tajemniczy głos "wnętrza" poety. Wobec tego romantyczny poeta uważany był za jednostkę genialną, wybraną, wieszcza narodu. Liryka stała się rodzajem szczególnie uprzywilejowanym, bo przez nią przemawiała do człowieka natura i historia. Romantycy przeciwstawiali się kopiowaniu natury i literackich wzorów. Poezja miała odkrywać dla niewtajemniczonych ukryte treści i objaśniać je, miała wyrażać to, co niewyrażalne. Odbierać naturę, odczuwać ją najpełniej potrafił lud i romantyczny poeta. Dlatego, na przekór ideologom oświeceniowym, romantycy awansowali do godności sztuki motywy i tematy tzw. nieestetyczne: ludowego bohatera, świat ludowych wierzeń, zbuntowany tłum, sceny tortur lub egzekucji, pierwotną naturę, prowincjonalny lub egzotyczny pejzaż, obyczaj, język. Romantyczny poeta odkrywał "prawdy żywe", o których mówi Mickiewicz w balladzie - manifeście "Romantyczność". W utworze poeta tak wykłada istotę poezji romantycznej, przeciwstawiając ją utworom oświeceniowym i jej twórcom:

"Martwe znasz prawdy, nie znane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce,
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce!"

Poeta romantyczny to człowiek wybitny, wrażliwy, uczuciowy, obdarzony talentem boskim. "Sercem" ogląda i ocenia świat.
W epoce romantycznej rozwinął się prężny ruch wolnościowy. Idea wolności pojęta była bardzo szeroko i odnosiła się do jednostki i do narodu. Trudno byłoby zwolnić poezję z obowiązku wyrażania tej idei wolności, więc wiele utworów romantycznych rozwija ją.
Tak dzieje się w poemacie Mickiewicza "Konrad Wallenrod". W utworze poeta daje wyraz przekonaniu, że poezja jest "skarbnicą" historii Halban (pisarz ludowy) rozbudza patriotyzm w duszy Konrada, inspiruje go do czynu i po jego śmierci sprawi, że bohater zostanie żywy w pamięci narodu. Dzięki poezji możliwe jest połączenie przeszłości narodowej z "młodszymi laty".
Poetą romantycznym jest też Konrad. W "Improwizacji" (III część "Dziadów") sam siebie uznaje za wyższego od ludzi, mówi o sobie: "Ja mistrz". Posiada moc twórczą i jest świadom swej wielkości, więc nie waha się przed porównaniem siebie z Bogiem. Domaga się od Stwórcy "rządu dusz", bo jest przekonany, że posiadając taką władzę potrafiłby stworzyć "większe dziwo" niż Bóg - zanuciłby "pieśń szczęśliwą". Konrad jest poetą, więc czuje i przeżywa wielokrotnie mocniej to wszystko, co go otacza. Mówi o sobie:

"Nazywam się Milijon,
bo za milijony kocham i cierpię katusze".

W rozumieniu romantyków poeta był obdarzony boską mocą, stawał się wieszczem narodu, bo mógł widzieć nie tylko przeszłość i teraźniejszość, ale także przyszłość. Ta boska moc powodowała, że nie chciał zniżać się do problemów przyziemnych. Taką postawę reprezentuje poeta - Mąż w dramacie Zygmunta Krasińskiego "Nie Boska komedia". Bohater żyje w świecie złudzeń i marzeń, natomiast małżeństwo z kobietą nakłada na niego zwykłe codzienne obowiązki. Gardząc przyziemnym życiem, Mąż podąża za Dziewicą - symbolem idealnej poezji i równocześnie złego ducha. Anioł trzykrotnie wzywa Męża, aby powrócił do porzuconej rodziny, lecz Dziewica jest tak fascynująca, że bohater pragnie je posiąść (osiągnąć ideał poezji, zdobyć sławę). Nad przepaścią Dziewica traci swe powaby i Mąż rozumie, że poświęcił życie Żony i zdrowie Orcia (syna) dla złudy piękna.
Krasiński zdemaskował mit poezji romantycznej i pozę romantycznego poety; wykazał, że tkwi w nich zagrożenie dla zasad moralnych. Pogoń za sławą romantycznego poety jest zgubna dla jednostki i otoczenia. Uleganie tej pozie prowadzi do tragedii i powoduje, że poeta staje się oderwany od rzeczywistości, niezdolny do podjęcia zwykłych, życiowych obowiązków.
Krytyczny stosunek do modelu poety - wieszcza wypowiedział Juliusz Słowacki w "Beniowskim". Przeciwstawił się Mickiewiczowskiej koncepcji poety i stwierdził:

"Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa".

Oczekuje więc od swej poezji, że wyrazi ona wszystko w sposób jasny i piękny. W wierszu "Testament mój" Słowacki określa poezję swą jako siłę, która odrodzi naród, czyli "zjadaczy chleba - w aniołów przerobi". Siebie jako poetę nazywa "sternikiem duchami napełnionej łodzi", czyli ma świadomość, że jest wieszczem, przewodzi swemu narodowi. Przykrość sprawiła Słowackiemu obojętność Polaków na jego twórczość. Sam stawiał sobie wysokie wymagania i potrafił im sprostać. Jednak w porównaniu z Homerem wyrażał własną niedoskonałość, o czym mówi w "Grobie Agamemnona". Poezja Homera stała się nieśmiertelna, przetrwała setki lat i w stosunku do tego poety Słowacki ukorzył się. Skarga na współczesnych, którzy nie rozumieją poety, wyrażona została słowami:

"Tak więc - to los mój na grobowcach siadać [...]
Nieme mieć harfy i słuchaczów głuchych
Albo umarłych [...]"

Jednak już w "Testamencie moim" Słowacki wyraża przekonanie, że zostanie po nim "ta siła fatalna", która spowoduje, że pod wpływem lektury jego utworów ludzie staną się szlachetniejsi, przemienią się w "aniołów".
Motyw poezji i poety pojawia się także w poezji Cypriana Norwida, który uważa się on za "rzemieślnika słowa", co jest sprzeczne z romantycznym wizerunkiem natchnionego poety. Poezja pobudza ludzi do wielkich dzieł, w wierszu "Do obywatela Johna Brown" poeta wyraża przekonanie, że:

"[...] pieśń nim dojrzy, człowiek nieraz skona,
A niźli skona pieśń, naród pierw wstanie".

Szlachetne idee nie giną dzięki poezji, która przenosi te myśli w następne czasy. Również wiersz Norwida „Pióro” streszcza zadania i cele poezji. Ma ona głosić prawdę, być niezależną i oryginalną. Nie może pełnić roli służebnej wobec jakiejkolwiek partii lub stronnictwa.
Choć w epoce romantycznej było "laurowo" i wzniośle, Aleksander Fredro dostarczył literaturze chwil wytchnienia, śmiechu. U tego komediopisarza śmiech jest zawsze dobrotliwy, nigdy złośliwy. W komedii "Śluby panieńskie" poddał autor krytyce (oczywiście dobrodusznej) miłość sentymentalną popularyzowaną przez ówczesną literaturę - w tym także poezję. Fredro sprowadził Gustawa z wyżyn miłości (wielkiej i koniecznie nieszczęśliwej) na ziemię i kazał mu znaleźć ludzki sposób na pokonanie przeciwności na drodze do zdobycia panny. Komediopisarz uważał, że miłość powinna być siłą budującą, a nie rujnującą życie człowieka.


70. Jakie gatunki literackie były typowe dla literatury romantycznej?


Dla wyrażenia nowych, romantycznych treści twórcy literatury poszukiwali nowych form, gatunków literackich. Zainteresowanie kulturą ludową wpłynęło na spopularyzowanie gatunku ballady. W utworach tych połączone zostały różne elementy rodzajowe: epickie, liryczne i dramatyczne. Przykładem tego typu utworów są "Ballady i romanse" A. Mickiewicza. (Omówienie tego gatunku w opracowaniu tematu nr 45).
Jednym z koronnych gatunków okresu romantyzmu była powieść poetycka, dowód wielkiej rewolucji przeciw normom klasycyzmu w sztuce. Jest to gatunek poezji narracyjnej, powstały z połączenia elementów epickich i lirycznych; rozbudowany utwór wierszowany zawierający fabułę nasyconą momentami dramatycznymi i odznaczający się silnym subiektywizmem opowiadania i opisu. Powieść poetycka wprowadziła narratora, który nie unikał wynurzeń na temat własnych przeżyć, zwracał się wprost do czytelnika, jawnie komentował postawę bohatera, często będącego po prostu maską ukrywającą osobę twórcy. Fabuła powieści poetyckiej posiada luźną i fragmentaryczną kompozycję, jest pełna niedomówień i zagadkowości, jej tok obfituje w wyraźne luki, spięcia i zakłócenia chronologii. Za twórcę tego gatunku uznaje się Waltera Scotta, którego utwory o tematyce historycznej uzyskały wielką popularność na początku XIX wieku. Kontynuatorem tego gatunku był Jerzy Gordon Byron, który wprowadził do utworów tego typu orientalną scenerię oraz nowego bohatera (tzw. bohater bajroniczny) z bardzo tajemniczą biografią, skłóconego ze światem i owładniętego silnymi namiętnościami. Utwory Byrona ("Giaur", "Korsarz") przyczyniły się decydująco do rozprzestrzeniania się powieści poetyckiej w literaturze europejskiej, w tym - polskiej. Powstały wówczas takie powieści poetyckie, jak: "Maria" A. Malczewskiego, "Konrad Wallenrod” , "Grażyna" A. Mickiewicza, "Zamek kaniowski" S. Goszczyńskiego, "Mnich", "Jan Bielecki", "Lambro" J. Słowackiego.
Bohaterem powieści poetyckiej "Konrad Wallenrod" jest Litwin wychowany na dworze Krzyżaków. Ten rycerz średniowieczny jako patriota musi walczyć w obronie swej ojczyzny, lecz musi również stać się zdrajcą Krzyżaków, musi walczyć podstępnie, co kłóci się z jego poczuciem honoru. Bajronizm szarpanego rozterkami Konrada ma swe uzupełnienie w bajronicznej formie poematu. Stopniowo gromadzone są zagadki, które wyjaśnia dopiero zakończenie. Fragmenty epickie łączą się z liryką i scenami dramatycznymi.
Również formy liryczne w okresie romantyzmu wykazują tendencję do wykraczania poza dotychczasowe granice gatunkowe. Poezja romantyczna głosi potrzebę oryginalności, świeżości wyrazu, nie może czuć się skrępowana przepisami formalnymi, dlatego proponuje coraz to nowe formy utworów lirycznych. Dużą popularnością cieszy się w romantyźmie liryka pieśniowa, przesycona wieloma różnymi pierwiastkami i motywami. Dotyczą one przede wszystkim tematyki patriotyczno - żołnierskiej (np. liryka powstania listopadowego) oraz ludowej (np. zbieractwo pieśni ludowych Oscara Kolberga, w późniejszym okresie twórczość Teofila Lenartowicza). Modne też były w tym okresie cykle liryczne (np. "Sonety", "Liryki lozańskie" A. Mickiewicza). Liryka romantyczna przesycona jest pierwiastkami autoanalizy lub wręcz autobiografii. Częstą formą jest list poetycki (np. "Testament mój" Słowackiego, "Do obywatela Johna Brown" Norwida). Wiele utworów lirycznych zawiera też zasady programu epoki, ma charakter manifestów poetyckich (np. "Oda do młodości" A. Mickiewicza), wyznań, deklaracji postawy artysty wobec sztuki lub przekonań społecznych (np. "Testament mój" Słowackiego, "Psalmy przyszłości" Krasińskiego).
Po klęsce powstania listopadowego zaznaczył się rozwój powieści: historycznej (Józef Ignacy Kraszewski), obyczajowej (Kraszewski, Józef Korzeniowski), psychologicznej i autotematycznej (o artyście). Powieść romantyczna łączy analizę przeżyć własnych oraz emocji bohaterów z obiektywną obserwacją społeczną.
Arcydzieło romantyzmu polistopadowego - "Pan Tadeusz" A. Mickiewicza, jest odosobnionym w tym okresie przykładem epopei narodowej (opracowanie tematu nr 55).
Literatura romantyczna wyrażana była najczęściej i najchętniej w formach liryki i dramatu. W rodzaju dramatycznym dominowała tragedia romantyczna (np. "Dziady" A. Mickiewicza, "Kordian" J. Słowackiego, "Nie - Boska komedia" Z. Krasińskiego), komediowa twórczość stanowiła zjawisko wyjątkowe (A. Fredro). W okresie tym rozwinął się także poemat dygresyjny, którego arcydziełem jest "Beniowski" Juliusza Słowackiego. Jest to utwór synkretyczny (łączący różnorodne elementy gatunkowe), zarazem epicki i liryczny. Podstawowym żywiołem tego typu poematu jest ironia romantyczna, czyli wyraz sprzeczności między artystą a światem, między fikcją a rzeczywistością. Pierwiastek epicki w poemacie stanowi historyczno - romansowa fabuła, pierwiastek liryczny - odautorskie dygresje. Różnorodność dygresji oznacza dążenie poety do najwszechstronniejszego wypowiedzenia się, czyli do ideałów romantycznych: swobodnej ekspresji i bogactwa przeżyć.


POZYTYWIZM

71. Jak brzmiały główne hasła pozytywizmu i jakie odzwierciedlenie znalazły one w powieści E. Orzeszkowej - "Nad Niemnem"?

Pozytywizm zachodnioeuropejski jest kierunkiem przede wszystkim filozoficznym. Jego twórcą jest francuski filozof August Comte (czyt. Komt), autor dzieła: "Kurs filozofii pozytywnej". Filozof ten dowodził, że nauka powinna zajmować się tym, co jest sprawdzalne w drodze doświadczenia, wiedza musi być wzbogacana, gdyż stale się rozwija, zaś badania naukowe służyć powinny celom praktycznym lub teoretycznym, co miało prowadzić do konkretnych wynalazków i pomnażania ogólnej wiedzy człowieka.
Innym teoretykiem, który wzbogacił założenia programowe pozytywizmu, był angielski uczony Herbert Spencer (czyt. Spenser). Przeniósł on prawa biologiczne na społeczeństwo ludzkie, także zorganizowaną zbiorowość. Twierdził, że w społeczeństwie ludzkim rolę wyspecjalizowanych organów, jakie ma roślina lub zwierzę, pełnią poszczególne klasy społeczne. Zamiast walki klasowej, w społeczeństwie ludzkim powinien panować duch współpracy, solidarności. Teoria Spensera została nazwana organiczną.
Te nowe prądy filozoficzne przeniknęły do Polski, której nie było na mapie politycznej Europy. Żył tylko naród, który opłakiwał świeżo poniesioną klęskę powstania styczniowego. Nasiliły się działania rusyfikacyjne i germanizacyjne. Tylko w Galicji, będącej pod zaborem austriackim, walka o prawa narodowe miała większe szanse powodzenia.
Sytuacja gospodarcza na ziemiach polskich była także bardzo ciężka. Dekret uwłaszczeniowy cara nadawał chłopom na własność ziemię, którą dotychczas użytkowali, jednak istniała pokaźna grupa chłopów bezrolnych, którzy musieli szukać dla siebie zarobku na wsi lub w mieście. Ukaz carski z 1864 roku uderzył przede wszystkim w szlachtę, która z dnia na dzień została pozbawiona bezpłatnej siły roboczej i wiele małych majątków szlacheckich bankrutowało, a jeszcze władze carskie nakładały na polskich ziemian coraz to nowe podatki i kontrybucje. Celem tej polityki było zrujnowanie polskiego ziemiaństwa, zaś nabywcą ziemi na terenie zaboru rosyjskiego mógł być obywatel rosyjski. Równolegle z tymi posunięciami społeczno - gospodarczymi szły represje polityczne. Wielu Polaków straciło życie, wielu otrzymało wyroki wieloletniego zesłania, nastąpiła też konfiskata ich majątków.
Również w zaborze pruskim Bismarck realizował swą ideę wielkich, zjednoczonych Niemiec, w myśl której prowadził bezwzględną walkę z przejawami polskości.
Naród polski jednak istniał, żył i trzeba było dać tym ludziom jakąś nadzieję, program przetrwania. Po klęsce drugiego powstania narodowowyzwoleńczego nie można było przecież nadal zachęcać do romantycznej postawy walki. Stworzono więc program pozytywistyczny (program przetrwania), który zawierał się w hasłach: pracy organicznej, pracy u podstaw, emancypacji kobiet, utylitaryzmu nauki i sztuki, asymilacji Żydów.
Eliza Orzeszkowa w swej powieści "Nad Niemnem" przedstawiła wieś polską, stosunki między dworem i zaściankiem, problemy, z jakimi borykali się mieszkańcy tego terenu. Pisarka odniosła się też do problemu realizacji podstawowych haseł epoki i wykazała, że nie jest to zadanie proste.
Hasło pracy organicznej związane było z teorią Spencera i postulowało postęp gospodarczo - techniczny, a więc unowocześnienie w przemyśle, handlu, rolnictwie oraz zgodne współistnienie klas społecznych. Społeczeństwo musiało dążyć do osiągania coraz wyższego poziomu życia gospodarczego we wszystkich dziedzinach. Miało to doprowadzić do wzbogacania się jednostek, grup, klas społecznych. Społeczeństwo bogate mogło stanowić siłę, która byłaby zdolna upomnieć się o swe prawa i swobodę. Każdy człowiek był pojmowany jako minicząstka całego organizmu i od jego sprawnej pracy zależało funkcjonowanie całości. Praca była zaszczytnym obowiązkiem, każdy miał poczuć się odpowiedzialny za funkcjonowanie organizmu społecznego. Bogaci właściciele mieli stwarzać nowe miejsca pracy dla biedniejszych i działanie takie miało zapewnić czerpanie korzyści obu stronom: bogaty stawał się jeszcze bogatszy, biedny zyskiwał dochody niezbędne dla zapewnienia bytu sobie i swojej rodzinie.
Realizatorami tego hasła w powieści "Nad Niemnem" E. Orzeszkowej są przede wszystkim: Witold i Benedykt Korczyńscy. Właściciel Korczyna posiada ziemię, lecz nie jest w stanie sam jej uprawiać. Syn Benedykta - Witold, student uczelni rolniczej, namawia ojca do zaniechania sporu z Bohatyrowiczami, a w zamian - rozpoczęcia z nimi współpracy. Bohatyrowicze chętnie będą uprawiać ziemię Korczyńskich za godziwe wynagrodzenie, Korczyńscy osiągną wyższe plony. Współpraca dworu z zaściankiem jest konieczna i korzystna dla obu stron. Benedykt pamięta, że w młodości myślał podobnie, ale kłopoty materialne zmusiły go do porzucenia tych ideałów. Wywody Witolda są jednak tak logiczne, że Benedykt postanawia spróbować jeszcze raz wprowadzić je w czyn.
W haśle tym mieści się również postulat pracowitości człowieka. W "Nad Niemnem" nie brak ludzi pracowitych, należą do nich wszyscy przedstawiciele zaścianka Bohatyrowiczów, Benedykt, Witold, Marta Korczyńska, Justyna Orzelska oraz gospodarująca w Olszynce Marynia Kirłowa, której pomaga w pracy dorastająca córka. Bohaterowie ci sumiennie wykonują swoją pracę, a więc - skoro są maleńkimi elementami organizmu społecznego - przyczyniają się do podnoszenia poziomu życia gospodarczego całej społeczności.
Hasło pracy u podstaw wynikało z założenia, że podstawami narodu są najniższe warstwy społeczne. Należało więc oświecić ten lud i zapewnić mu warunki życia oraz rozwoju. "Niesieniem kaganka oświaty w lud" powinny zająć się wyższe warstwy społeczne, bo przecież nie można było oczekiwać od zaborców, że zatroszczą się o poziom umysłowy polskiej biedoty. Chłop i robotnik będzie pracować wydajniej, kiedy zrozumie sens swojej pracy, nauczy się właściwie organizować sobie wykonanie tej pracy, będzie umiał obsługiwać maszyny, które zwielokrotnią wydajność pracy. Należy więc oświecać lud, zaszczepiać mu podstawowe zasady kultury i higieny.
W powieści Orzeszkowej hasło to realizuje Witold Korczyński, który doradza Bohatyrowiczom, w jaki sposób nawozić ziemię, co i jak uprawiać, aby osiągać lepsze wyniki. Witold też uczy jednego z chłopów zasad działania maszyny - żniwiarki. Benedykt, podenerwowany zepsuciem maszyny, zapowiada potrącenie wynagrodzenia, zaś Witold uczy chłopa i w ten sposób będzie on wiedział, jak obsługiwać maszynę, aby nie spowodować jej zepsucia.. Hasło to będzie również realizować Justyna Orzelska, która po wyjściu za mąż za Janka Bohatyrowicza, wejdzie w lud i będzie uczyć dzieci, będzie szczepić nawyki higieniczne wśród tej warstwy. Pani Andrzejowa Korczyńska przez miłość i pamięć męża zbiera w swoim domu chłopskie dzieci, szyje dla nich ubrania. Czyni to z wyraźną niechęcią, lecz postępuje tak, aby być bliżej idei zmarłego męża, który przyjaźnił się z chłopami, razem z nimi walczył w powstaniu styczniowym i wraz z nimi spoczywa we wspólnej mogile powstańców. Pani Andrzejowa została wychowana w innym duchu i nie rozumie sensu działania w myśl realizowanego hasła, ale pracę tę podejmuje przez miłość i szacunek dla zmarłego męża.
Emancypacja kobiet była palącą potrzebą czasu. Na ziemiach polskich żyło wiele kobiet, które po śmierci swych ojców, mężów, synów, zostały bez środków zapewniających im byt. Kobieta nie posiadała prawa do pracy i sposób jej wychowania powodował, że praktycznie nie była przygotowana do wykonywania określonego zawodu. Pensje dla panien szlacheckich przygotowywały dziewczęta do przyszłej roli damy. Panna umiała wszystko i nic: trochę grała na instrumencie, wyszywała, rysowała, znała pobieżnie język obcy (najczęściej francuski), umiała prowadzić salonową rozmowę, znała trochę literaturę, umiała poprawnie pisać. Nie posiadała zawodu, który - w razie potrzeby - mogłaby wykonywać, nie miała też zagwarantowanego prawa do pracy i godziwego wynagrodzenia. Był to poważny problem, bo wiele kobiet z konieczności utrzymywało się z prostytucji. Już w powieści "Marta" E. Orzeszkowa ukazała tragedię młodej kobiety, która po śmierci męża nie miała warunków do utrzymania siebie i swojej córeczki.
W "Nad Niemnem" kobietami emancypowanymi są: Marta Korczyńska, Justyna Orzelska, Marynia Kirlanka. Wszystkie one poczuwają się do obowiązku pracy, nie chcą być ciężarem dla mężczyzn. Każda z nich znajduje dla siebie zajęcie na miarę swych potrzeb i możliwości. Marta Korczyńska prowadzi całe gospodarstwo domowe swego brata Benedykta, Justyna Orzelska nie chce być ciężarem dla kuzyna Benedykta i wychodząc za Jana stanie się członkiem najbardziej pracowitej grupy bohaterów. Pani Kirłowa musi pracować, aby utrzymać swą rodzinę. Pięcioro dzieci oraz mąż, darmozjad i bawidamek, żyją z pracy tej kobiety, która nie buntuje się przeciwko swemu losowi i nawet tłumaczy postępowanie męża. Życie tej bohaterki wypełnione jest pracą, obowiązkami, przywiązaniem do męża, wiernością i macierzyńską troską.
Hasło utylitaryzmu nauki i sztuki postulowało konieczność podporządkowania nauki i sztuki praktycznemu życiu i potrzebom człowieka. Nauka i sztuka miały być użyteczne, rozwiązywać problemy, z jakimi borykają się ludzie.
W powieści "Nad Niemnem" Witold Korczyński przywozi z uczelni rolniczej nową wiedzę, którą dzieli się z Bohatyrowiczami i z Marynią Kirlanką. Ten młody dziedzic Korczyna jest przekonany o konieczności wprowadzania nowoczesnych metod uprawy ziemi i cieszy się, że dzięki wiedzy zdobytej w szkole, będzie mógł osiągać wyższe plony.
Hasło asymilacji Żydów wynikało z polityki, jaką prowadzili zaborcy w stosunku do społeczeństwa polskiego i Żydów. Otóż przekonywano Polaków, że odpowiedzialność za ubożenie naszego społeczeństwa ponoszą Żydzi, którzy nadmiernie się bogacą. Przeciwko tym tendencjom, zmierzającym do wewnętrznego skłócenia i osłabienia społeczeństwa polskiego, wystąpili solidarnie pisarze pozytywistyczni. Wyrazem protestu przeciwko dyskryminacji Żydów jest nowela Marii Konopnickiej "Mendel Gdański" czy powieść Elizy Orzeszkowej "Meir Ezofowicz". W powieści "Nad Niemnem" problem żydowski nie został podjęty przez pisarkę.





72. Dwór i zaścianek w powieści "Nad Niemnem" E. Orzeszkowej.


Akcja powieści "Nad Niemnem" rozgrywa się w pięknym pejzażu nadniemeńskim. Bohaterowie utworu należą do dwu środowisk: ziemiaństwa i schłopiałej szlachty zaściankowej.
Ziemianinem średnio zamożnym jest Benedykt Korczyński, właściciel Korczyna. Nie cierpi on niedostatku, ale tylko dzięki wytężonej pracy i stałej uwadze udaje mu się utrzymać na Korczynie. Jest to człowiek wykształcony (ukończył studia rolnicze), rozsądny i odpowiedzialny. Dwaj jego bracia byli uczestnikami powstania styczniowego: Andrzej zginął w walkach i został pochowany wraz z innymi we wspólnej mogile, Dominik poszedł na zesłanie i po odbyciu kary pozostał w Rosji, uległ rusyfikacji. Benedykt ma jeszcze siostrę, która wyszła za mąż za Darzeckiego, i której posag wypłaca systematycznie jako właściciel Korczyna. Małżeństwo tego bohatera nie jest szczęśliwe i udane - żona Emilia wyobrażała sobie ich życie na wzór romansów i rozczarowała się. Benedykt, pochłonięty pracą, nie potrafił grać roli wiecznie zakochanego, wyznającego miłość, zaczytanego w romansach kochanka. Jako człowiek czynu spełniał swe powołanie codzienną pracą, troską o byt rodziny. Jako ojciec dbał o zapewnienie przyszłości dzieciom, które bardzo kochał. Witold - syn Benedykta obejmie po ojcu Korczyn i ucząc się, przygotowuje się do tej roli. Mimo częstych kłótni, jakie prowadzą między sobą, ojciec i syn kochają się i pomagają sobie wzajemnie.
Dwór reprezentuje też pani Emilia Korczyńska, kobieta zawiedziona w swych rachubach, rozgoryczona i stale chora, choć najprawdopodobniej jej dolegliwość jest urojona i wypływa z chęci zwrócenia na siebie uwagi męża, domowników, znajomych. Towarzyszy jej była guwernantka Leonii (córki Korczyńskich), panna Teresa Plińska. Ona naśladuje we wszystkim panią Emilię, do której jest bardzo przywiązana. W Korczynie mieszka też Justyna Orzelska wraz z ojcem, który doprowadził swą rodzinę do bankructwa. Są oni rezydentami (kimś w rodzaju stałych, przymusowych gości) żyjącymi na właściwym poziomie dzięki wyrozumiałości Benedykta.
Dwór ziemiański reprezentuje też rodzina Kirłów. Są oni zubożałą szlachtą, a cały ciężar utrzymania rodziny i wychowania dzieci zrzucił Bolesław Kirło na barki swej żony - Maryni. Nie brak w "Nad Niemnem" arystokraty, którym jest Teofil Różyc - zbankrutowany utracjusz, morfinista, żyjący bez celu, niezdolny do działania, być może - kolejna ofiara systemu edukacyjnego. Tylko nieco niżej w hierarchii społecznej usytuowana jest pani Andrzejowa Korczyńska wraz ze swym synem jedynakiem Zygmuntem i jego żoną Klotyldą.
Ziemianie, reprezentanci dworu w powieści, są grupą zróżnicowaną pod wieloma względami. Różny jest ich stan majątkowy, tryb życia, różny stosunek do pracy i ojczyzny. Tymczasem praca i patriotyzm są według Orzeszkowej głównymi kryteriami oceny człowieka. Pisarka dzieli bohaterów na ludzi pracy (Benedykt, Witold, Marta, Justyna, pani Kirłowa) i pasożytów społecznych (Emilia, Teresa Plińska, Orzelski, Kirło, Zygmunt, Różyc). Wszyscy bohaterowie, którzy nie szanują pracy ludzkiej, nie czują potrzeby włączenia się w ten program pracy, są jednocześnie kosmopolitami, nie kochającymi ojczyzny i nie szanującymi pamięci tych, którzy oddali życie w powstaniu styczniowym.
Benedykt Korczyński uważa utrzymanie się na Korczynie za swój patriotyczny obowiązek. Mógłby posłuchać rady brata Dominika, sprzedać Korczyn i osiedlić się gdzieś w Rosji. Nie czyni tego przez pamięć na powstańczą przeszłość, nie może pozbyć się skrawka polskiej ziemi, za którą jego bliscy oddali życie. Witold przejęty hasłami pozytywistycznymi będzie dawać dowody patriotyzmu swą codzienną pracą dla dobra całej społeczności.
Tak bogato przedstawionemu środowisku ziemiańskiemu przeciwstawia Orzeszkowa zaścianek Bohatyrowiczów. Jest to schłopiała szlachta, która z szacunkiem odnosi się do założycieli swego rodu, Jana i Cecylii. Treścią życia Bohatyrowiczów jest praca, która stanowi o ich wartości. Najważniejszą postacią wśród tych bohaterów jest Anzelm Bohatyrowicz, stryj Janka. Został on złamany przez przejścia powstańcze, śmierć brata, odejście Marty. Sens życia odnalazł w opiece nad dziećmi: Jankiem - synem brata - powstańca i Antolką - siostrą przyrodnią Janka.
Anzelm i Jan są kolejnymi ogniwami tradycji. Oni właśnie naprawiają krzyż u grobu Jana i Cecylii. Janek stanie się propagatorem i stróżem tradycji swego rodu. Jest to człowiek prosty, ale delikatny, silny i układny, obowiązkowy i odpowiedzialny. Kocha się w nim Jadwiga Domuntówna, łączy ich dawna sympatia i intencje rodzin. Jadwiga jest rywalką Justyny, więc Orzeszkowa wyposaża ją w wady - lubi się stroić i jest zazdrosna. Czytelnik śledząc jej zachowanie przyznaje rację Janowi wybierającemu Justynę na towarzyszkę życia.
Pisarka pokazała Bohatyrowiczów w różnych sytuacjach życiowych: podczas pracy i zabawy, w dzień świąteczny i powszedni, w chwilach smutku i radości. Nie są to chłopi, lecz zaściankowa szlachta, więc w chałupach ich znajdują się nawet książki. W życiu codziennym niewiele różnią się od chłopów, ale chętnie podkreślają swoje szlacheckie pochodzenie, choć mają świadomość, że nobilitację zawdzięczają rzetelnej i ciężkiej pracy.
"Nad Niemnem" często porównuje się z "Panem Tadeuszem", podobieństw jest wiele. Odpowiednikiem Korczyna jest Soplicowo, zaś zaścianek Bohatyrowiczów może być porównany z zaściankiem Dobrzyńskich.


73. Dwie mogiły jako symbole określonych idei w "Nad Niemnem" E. Orzeszkowej.


"Nad Niemnem" jest powieścią, która nie mogłaby ukazać się na terenie zaboru rosyjskiego, gdyby o sprawach narodowych autorka mówiła wprost. Musiała więc Orzeszkowa wymyślić taki sposób wypowiadania problematyki narodowej, aby czytelnik polski bez trudu zrozumiał tę myśl i aby cenzor rosyjski nie mógł mieć zastrzeżeń do tekstu powieści. Problematyka narodowa i polityczna obraca się wokół powstania styczniowego, ale słowo "powstanie" nie pojawia się ani razu na kartach książki.
Symbolem idei narodowowyzwoleńczej, patriotycznej jest mogiła powstańców znajdująca się pod lasem. Kryje ona prochy 40 powstańców, wśród których najczęściej wspominani są: Andrzej Korczyński i Jerzy Bohatyrowicz. Janek pamięta pożegnanie z ojcem idącym do powstania. Od śmierci powstańców minęło około 25 lat, ale ich zbiorowy grób jest zawsze zadbany, pokryty kwiatami. Miejsce tragicznej bitwy zaczęto w okolicy nazywać Mogiłą. Idee, za które zginęli powstańcy: wolność i równość, pozostają nadal aktualne i trzeba je realizować, choć innymi metodami.
Andrzej Korczyński przed ćwierćwieczem, przejęty ideą równości, przyjaźnił się z Bohatyrowiczami. Nosił do ich chat książki, tłumaczył ich treści, rozpalał wśród schłopiałych szlachciców uczucia patriotyczne. Kiedy wybuchło powstanie, poszedł walczyć o wolną Polskę, a u jego boku walczył brat Dominik i Bohatyrowiczowie: Jerzy i Anzelm. Klęska powstania była tragicznym wydarzeniem dla obu rodów. Andrzej i Jerzy polegli, Dominik został zesłany na Sybir, Anzelm popadł w chorobę nerwową. Rok 1864 ukazał nieskuteczność walki orężnej, więc hasła patriotyzmu i równości trzeba realizować na codzień wytężoną pracą, wzajemną pomocą i zrozumieniem okazywanym sobie przez te dwie społeczności: dworską i zaściankową. Mogiła przypomina żyjącym o tych ideach i mobilizuje ich do określonych działań. Benedykt Korczyński mógłby sprzedać Korczyn, lecz czuje się w obowiązku utrzymać w swym posiadaniu ten skrawek ojczystej ziemi. Boryka się z ogromnymi kłopotami, jest osamotniony, bo wokół inni nie rozumieją jego postawy. Nie rozumie go nawet żona, którą tak bardzo kocha, zaś szwagier Darzecki, arystokrata Różyc i bratanek Zygmunt, śmieją się z jego "dziwactwa". W chwilach zwątpienia w sens swego działania, przytłoczony problemami, szuka otuchy właśnie przy Mogile. Tam też idzie wraz z synem po męskiej i poważnej rozmowie mając świadomość, że nie będzie już sam. Witold - tak podobny do Andrzeja - jest pełen wiary w skuteczność ich działania i namawia ojca do nawiązania współpracy z Bohatyrowiczami. Znów - jak przed powstaniem - Korczyńscy i Bohatyrowiczowie będą walczyć o polskość ziemi nadniemeńskiej, nie orężem jednak, lecz codzienną pracą. Mogiła jest symbolem, świątynią polskości i patriotyzmu wyrażającego się w wytężonej pracy.
Mamy też w powieści drugi symbol zamknięty w grobie Jana i Cecylii. To miejsce przypomina okolicznym mieszkańcom o wartości pracy. W grobie pochowani zostali założyciele rodu Bohatyrowiczów, którzy wiele lat temu schronili się w puszczy przed ludźmi i ich złośliwością. Cecylia pochodziła z wyższego rodu, szlacheckiego, natomiast Jan był chłopem. Aby żyć wspólnie, uciekli od swych bliskich i zamieszkali w puszczy. Karczowali las, oswajali zwierzęta, założyli osadę w sercu puszczy. Dochowali się licznego potomstwa, które wzorem rodziców osiedlało się także w puszczy i tak powstała pokaźna osada, w której żyli wszyscy zgodnie, otaczali głębokim szacunkiem sędziwych już założycieli rodu. W czasie polowania król Zygmunt August (wiek XVI) zapędził się w głąb puszczy i odkrył osadę Jana i Cecylii. Był pełen uznania dla trudu, jaki towarzyszył ich życiu, więc nadał im szlachectwo i nazwisko Bohatyrowiczów, bo taka wieloletnia owocna praca jest bohaterstwem. Właśnie ciężka praca nobilitowała ród Jana i Cecylii. Pamiętają o tym wszyscy żyjący Bohatyrowiczowie i są dumni ze swego szlachectwa. Otaczają czcią grób założycieli rodu, przekazują sobie historię ich życia. Jan i Cecylia są dla żyjących wzorami osobowymi, toteż wśród mieszkańców zaścianka nie ma próżniaków. Dzieci wychowywane są w szacunku dla pracy, która przyniosła szlachectwo ich przodkom. Grób Jana i Cecylii stał się symbolem pracowitości ludzkiej.
Pisarka w tych dwóch mogiłach wyraziła dwie idee, które miały inspirować do działania mieszkańców okolicy. Powieść "Nad Niemnem" stała się swoistym hołdem złożonym przez Orzeszkową idei patriotyzmu i pracy. Stosunek do tych idei jest podstawowym kryterium oceny bohaterów powieści.


74. Czy "Nad Niemnem" można nazwać powieściowym "Panem Tadeuszem"?


Wkrótce po ukazaniu się powieści "Nad Niemnem" pojawiły się głosy krytyków literackich, którzy podkreślali podobieństwo tej powieści do epopei narodowej - "Pana Tadeusza". Elementów świadczących o tym podobieństwie jest na tyle dużo, że można stwierdzić, iż pisarka celowo nawiązywała do dzieła A. Mickiewicza. Korczyn jest odpowiednikiem Soplicowa, natomiast Bohatyrowicze są zestawieni z Dobrzyńskimi. Dwory ziemiańskie zamieszkałe są przez średnio zamożną szlachtę, mieszkańcy zaścianków są schłopiałą szlachtą, która jednak ustawicznie podkreśla swe szlacheckie pochodzenie. W obu utworach mamy reprezentantów warstwy szlacheckiej o różnym stopniu zamożności. Odpowiednikiem Hrabiego z "Pana Tadeusza" jest zbankrutowany arystokrata Teofil Różyc, postać Podkomorzego może być zestawiona z Darzeckim, Sędziego z Benedyktem Korczyńskim. Justyna Orzelska, podobnie jak Zosia z "Pana Tadeusza", jest wychowywana przez krewnych, nie brak też rezydentów: Wojski - Orzelski. Stosunki między Soplicowem a Dobrzynem są takie same, jak między Korczynem a Bohatyrowiczami. Mieszkańcy nadniemeńskiej okolicy górują jednak nad Dobrzyńskimi, nie ma w nich tej kłótliwości i warcholstwa, co w Dobrzynie. Jednak Fabian ma cechy, które przypominają dobrzyńską szlachtę. W sumie jednak i Bohatyrowiczowie i Dobrzyńscy to ludzie pracowici i dobrzy patrioci.
W obu utworach losy ludzkie i akcja romansowa zostają podporządkowane treściom politycznym. Najważniejszym wydarzeniem politycznym w "Panu Tadeuszu" jest zajazd na Soplicowo, w powieści "Nad Niemnem" analogiczną rolę pełni powstanie styczniowe.
W "Nad Niemnem" splecione zostały trzy wątki: polityczny, społeczny i romansowy. Polityczny wątek rozgrywa się wokół sprawy Mogiły i zagadnienia patriotyzmu, społeczny dotyczy stosunków Korczyńskiego z Bohatyrowiczami, romansowy rozwija się wokół postaci Justyny i Janka. Najważniejszy jest w powieści wątek romansowy, zresztą początkowo utwór miał nosić tytuł "Mezalians", a treścią jego miały być perypetie związane z małżeństwem panny z towarzystwa ze schłopiałym szlachcicem. Dopiero w trakcie pisania powieść tak się rozrosła, że uzyskała wymiar epopeiczny i autorka zmieniła tytuł na bardziej epicki. Ciekawostką jest fakt, że podobnie stało się w przypadku "Pana Tadeusza", który początkowo miał być tylko sielanką. Wątkowi romansowemu w "Nad Niemnem" zostały podporządkowane pozostałe wątki, które rozwijają się niejako pod wpływem tego wątku głównego. Wątek Mogiły został wprowadzony dzięki rodzącej się miłości dwojga młodych (Janek opowiada Justynie dzieje powstania styczniowego zapamiętane z dzieciństwa). Również wątek społeczny rozwija się dzięki wizytom Justyny w zaścianku.
W "Panu Tadeuszu" mamy także splecione trzy wątki: polityczny (działalność księdza Robaka), miłosny, romansowy (dzieje miłości Zosi i Tadeusza) oraz rodzinny (spór o zamek). Warto zauważyć, że wątki te odpowiadają wątkom powieści, a wątek rodzinny dotyczący sporu między Soplicą i Horeszką o zamek koresponduje z wątkiem społecznym "Nad Niemnem" rozwijającym się wokół zatargów i procesów między Korczyńskim i Bohatyrowiczami. W obu utworach są też wątki poboczne: w "Panu Tadeuszu" dzieje miłości Jacka Soplicy do Ewy Horeszkówny, czy dzieje Telimeny; w "Nad Niemnem" odpowiadają im dzieje miłości Anzelma do Marty, czy dzieje damy do towarzystwa - Teresy Plińskiej. Podobieństw takich można znaleźć jeszcze więcej, więc nie może być to przypadkowe - Orzeszkowa świadomie nawiązała do tradycji dzieła Mickiewicza. Podobny charakter mają także zakończenia: w obu wypadkach następuje połączenie wątków, a spór dwóch rodzin kończy się przez małżeństwo ich przedstawicieli: Zosi i Tadeusza oraz Justyny i Janka Bohatyrowicza. W obu zakończeniach mocno brzmi ton społecznego postępu: nadanie chłopom wolności w "Panu Tadeuszu", pokonanie przesądów (małżeństwo Jana i Justyny) i nawiązanie ścisłej współpracy dworu z zaściankiem w "Nad Niemnem".
Opisy przyrody także pełnią podobną rolę w obu utworach. Zajmują wiele miejsca i nie tylko odmalowują tło, lecz także stwarzają nastrój. Mickiewicz i Orzeszkowa byli bystrymi obserwatorami przyrody, więc opisy jej są drobiazgowe, plastyczne, pobudzają wyobraźnię czytelnika.
Tyle podobieństw między "Panem Tadeuszem" i "Nad Niemnem" pozwala na stwierdzenie, że powieść Elizy Orzeszkowej jest epicką epopeją.


75. "Lalka" czy "Trzy pokolenia"? Który z tytułów uważasz za bardziej odpowiedni dla powieści B. Prusa?


Bolesław Prus był już dojrzałym pisarzem, gdy przystąpił do pisania powieści "Lalka". Szkołą pisarstwa była dla niego praca dziennikarska, zwłaszcza pisane cotygodniowe felietony oraz ukazujące się w "Kurierze Warszawskim" słynne "Kroniki tygodniowe". Praca felietonisty stabilizowała jako tako sytuację materialną przyszłego pisarza, wzbogacała jego wiedzę o społeczeństwie, o mieście, w którym żył, o ludziach, z którymi się stykał i o ich problemach. Informacje te wykorzystał później w swoich powieściach. Praca dziennikarska pozwoliła też Prusowi ukształtować sposób przekazywania nabytej wiedzy. Pisarz posiadł niezwykłą umiejętność nadawania szczegółom rangi uogólnień, oszczędności środków językowych, pointowania przedstawianych faktów. Dalszą "szkołą pisarstwa" były dla Prusa nowele i pierwsze powieści.
"Lalka" drukowana była najpierw w odcinkach w "Kurierze Codziennym". Tytuł utworu jest przypadkowy. Pisarz biedził się nad wymyśleniem stosownego tytułu, bo pierwotny "Trzy pokolenia" uznał za zbyt dydaktyczny. W tym czasie, gdy tak trudno mu było znaleźć pomysł na tytuł i rozwiązanie wątków powieści, przeczytał notatkę prasową o procesie, jaki odbył się na Śląsku, w Brnie. Przed sądem stanęła młoda wdowa i jej córeczka, które sąsiadka oskarżała o kradzież lalki. Oskarżone dowiodły fałszywości zarzutów i zostały przez sąd uniewinnione. Wiadomość prasowa poruszyła wyobraźnię pisarza i epizod ten wprowadził do pisanej właśnie powieści, której nadał tytuł "Lalka". Jest więc to tytuł przypadkowy. Sam pisarz wyjaśniał, że treścią utworu są "dzieje trzech pokoleń idealistów polskich na tle społecznego rozkładu".
Prus ukazuje w "Lalce" tych idealistów na tle wnikliwie postrzeganego miasta Warszawy. Atmosfera i klimat tego miasta w siedemdziesiątych latach XIX wieku rzutuje na losy głównych bohaterów i niesie zagrożenia wielkomiejskie. Oprócz Warszawy, mamy też w "Lalce" obrazy ówczesnego Paryża, ale nie są one tak dokładne, jak dotyczące stolicy Polski. Wielkie miasto stanowi centrum zainteresowania pisarza, obrazowi temu przeciwstawia wieś: anachroniczną i odchodzącą w przeszłość. Czasami wieś ta staje się iluzoryczną Arkadią, miejscem wspomnień i odpoczynku, czymś w rodzaju romantycznego azylu. Miasto jest pozbawione tych uroków - to teren interesu, bezwzględnej walki, sukcesu oraz klęski. Bohaterowie powieści bardzo często w swym postępowaniu kierują się nadal iluzjami zrodzonymi z romantycznego światopoglądu, więc w świecie bezdusznego i wyrachowanego kapitalistycznego miasta - muszą ponieść klęskę.
Idealista to człowiek, który całe swoje życie i działalność poświęca realizacji jakiejś idei. Przejęcie tą ideą czyni z człowieka jednostkę oderwaną od życia, zagubioną, z uporem dążącą do wytyczonego celu. W powieści mamy reprezentantów trzech pokoleń idealistów: Rzecki jest idealistą politycznym, Ochocki - naukowym, a Wokulski bardzo złożonym jako człowiek epoki przejściowej.
Ignacy Rzecki reprezentuje najstarsze pokolenie idealistów. Jest on starym subiektem, którego życie i poglądy poznajemy dzięki pisanym przez niego pamiętnikom. W młodości brał udział w walkach Wiosny Ludów przejęty hasłem "za wolność waszą i naszą". Walczył na Węgrzech, potem w powstaniu styczniowym, do którego wciągnął też Stanisława Wokulskiego. Całą duszą oddał się idei napoleońskiej, wierzy w Napoleona i ma nadzieję, że odrodzona dynastia przyniesie Polsce wolność i demokrację. Rzecki jest więc marzycielem politycznym, a przy tym człowiekiem wyobcowanym i nie przystosowanym do współczesności, w której żyje. On: nieskazitelnie uczciwy, sumienny, życzliwy i pełen zaufania do ludzi, zostaje źle przyjęty przez Szlangbauna. Rzecki nie potrafi żyć bez swoich romantycznych ideałów i taką miarą mierzy innych ludzi. Do Wokulskiego jest fanatycznie przywiązany, nie potrafi być krytyczny w ocenie przyjaciela, a widząc w jego życiu brak uporządkowania, tłumaczy ten fakt "misją", którą z pewnością realizuje kochany Stach. Stary subiekt nie potrafi przystosować się do swojej epoki, szczęśliwy jest mogąc oddawać się romantycznym mrzonkom. Postawa jego powoduje, że jest lekceważony, traktowany jako dziwak. Bolesław Prus jest drwiącym sceptykiem w stosunku do bohaterów swej powieści. Postać Rzeckiego nie jest wyjątkiem, ale właśnie tego bohatera obdarza autor największą sympatią. W nim umieścił wszystkie cechy, których brakuje światu, aby stał się dobry i ludzki. Ignacy Rzecki umiera, nikt nie będzie naśladować jego sposobu postępowania, nikt nie przejmie jego ideałów i jego stosunku do życia. Prusowi wydaje się być przykro z tego powodu, dlatego chyba każe Julianowi Ochockiemu podsumować ten fakt stwierdzeniem: " non omnis moriar" (nie wszystek umrę). Kartka z tym łacińskim zwrotem wysunęła się z kieszeni umierającego Rzeckiego, a Ochocki czytając to zdanie zauważył, że zawiera ono głęboką rację. Postawa starego subiekta wyrażająca się w wierności ideałom, patriotyźmie i wrażliwości emocjonalnej nie może być oceniona negatywnie. Tacy ludzie właśnie powinni być, aby świat stał się lepszy.
Stanisław Wokulski reprezentuje drugie pokolenie idealistów. Prus nazywał go "człowiekiem przejściowej epoki". Bohater jest postacią złożoną, posiada cechy czasem wykluczające się wzajemnie. Nawet w miłości nie potrafi być tylko romantycznym kochankiem. Podziwia pannę Izabelę, chce ją zdobyć, ale zachowuje się czasem jak kupiec, który wie, w jaki sposób zdobyć "towar". Innym razem staje się sentymentalnym kochankiem, a nawet - po przeżyciu zawodu - usiłuje popełnić samobójstwo. Z miłości do arystokratki rodzą się udręki i rozczarowania bohatera, które mają swe źródło w jego romantycznej naturze. Dzieje życia tej postaci kreśli Prus dokładnie. Wiemy, że pochodził ze szlacheckiej rodziny, pasjonował się naukami przyrodniczymi, był uczestnikiem powstania styczniowego. Za udział w nim został zesłany na Syberię, potem zyskał w Rosji sławę naukowca, wreszcie wrócił do kraju, do Warszawy. Tu jakby zapomniał o romantycznych wzlotach i ożenił się bardzo rozsądnie z wdową po Janie Minclu - właścicielu sklepu. Zaczął żywot dorobkiewicza, ale po rychłej śmierci żony (biedaczka wysmarowała się "cudownym" kremem, który miał zapewnić ciału świeżość i jędrność, a przyniósł cierpienie i śmierć) zakochał się od pierwszego wejrzenia w pannie Izabeli. Rozumiał doskonale, że dzieli ich przepaść społeczna, więc postanowił zniwelować ją bogactwem. Opuścił Warszawę i udał się na wojnę turecko - bułgarską - nie jako żołnierz (te mrzonki miał już za sobą), ale jako handlarz. Na dostawach broni zarobił tak wiele, że stał się człowiekiem niesłychanie bogatym. Teraz mógł wejść do salonów arystokratycznych. Wokulski zdobył w swym wcześniejszym życiu wiele gorzkich doświadczeń. Zawiodły go ideały, którym się poświęcał: walka o wolność ojczyzny zakończyła się klęską i zesłaniem, idea pracy naukowej dla dobra ojczyzny także przyniosła mu rozczarowanie i rozgoryczenie. Zmuszony do rezygnacji z wielkich idei, usiłował się przystosować do idei małych, ale nie mógł się w nich zmieścić, jego entuzjazm, pasja nie znalazłyby ujścia w takim życiu. Ideą, dla której zapragnął żyć, była miłość. Jednak i ona przyniosła mu tylko ból, udrękę i nawet rozpacz. Dla zdobycia serca bogatej arystokratki stać go na wiele: zakłada spółkę do handlu ze Wschodem, prowadzi z Suzinem transakcje handlowe o zasięgu międzynarodowym. Jako człowiek wrażliwy na krzywdę staje się filantropem, pomaga Wysockim i młodej upadłej dziewczynie Marii, marzy o przekształceniu brudnego Powiśla w nowoczesne bulwary. Kiedy jest już bliski zdobycia ręki panny, zdaje sobie sprawę, że w jego duszy dokonało się spustoszenie, że stał się manekinem. Człowiek wielkich zdolności i wielkiego charakteru zostaje zniszczony przez otaczający go świat. W tym świecie kapitalistycznych sprzeczności nawet miłość obraca się przeciwko idealistom. Prus stwierdza, że bohater "zginął przywalony resztkami feudalizmu".
Określenie "społeczny rozkład" odnosi się do arystokracji, która - choć pozbawiona cech pozytywnych - ciągle jeszcze ma decydujący wpływ na sytuację w kraju. Arystokracja, będąc ostoją feudalizmu, warstwą przeżytą i skazaną na zagładę, niszczy tak szlachetnego idealistę, jakim jest Wokulski: romantyk i pozytywista zarazem.
Julian Ochocki jest przedstawicielem trzeciego, najmłodszego pokolenia idealistów. To ubogi arystokrata wyobcowany ze swego środowiska, traktowany przez nie z lekceważeniem. Niechętnie uczestniczy w życiu salonowym, zaś chętnie opowiada o swoich pasjach naukowych. Poddał się urokowi wizji Geista i marzy o zbudowaniu maszyny latającej. Zadanie to stało się dla Ochockiego ideą fixe. Marzenia jego nie mogą być przedmiotem pracy naukowej, bo w kraju nie ma szans na przeprowadzenie kosztownych badań. Któż mógłby zrozumieć Ochockiego, jeśli nie Wokulski, który przecież też próbował poświęcić się nauce? Właśnie on, po zlikwidowaniu swego sklepu, spółki handlowej i po rezygnacji z uczestnictwa w życiu towarzyskim, zapisał Ochockiemu sporą sumę pieniędzy. Dzięki nim młody naukowiec wyjeżdża do Paryża, by podjąć badania w pracowni Geista. Idealista naukowy też ponosi klęskę, nie może pracować w kraju, jego pasje naukowe nie mogą być rozwijane, uważane są za maniactwo, nikt się nimi nie interesuje (poza Wokulskim).
"Lalka" jest w sumie smutną i gorzką powieścią, w której Prus osądził społeczeństwo polskie. Kapitalistyczna rzeczywistość niszczy wyższe wartości, nie stwarza szans na realizację wielkich idei. Szlachetni bohaterowie są odtrąceni przez społeczeństwo, osamotnieni i dlatego muszą ponieść klęskę.
Tytuł "Trzy pokolenia" wydaje się być bardziej przylegającym do treści powieści, ale też tytuł "Lalka" stał się tak bliski, że dzisiaj trudno byłoby nam zaakceptować tytuł inny, choćby bardziej odpowiedni.

76. Ocena arystokracji i mieszczaństwa w "Lalce" B. Prusa.

"Lalka" jest powieścią o społeczeństwie polskim w latach popowstaniowych (lata 1878 - 1879), na tle tego społeczeństwa rysują się dzieje "trzech pokoleń idealistów polskich". W panoramicznym obrazie społeczeństwa polskiego na pierwszy plan wysuwa się warstwa arystokratyczna.
W skład tej warstwy wchodzą bohaterowie przebywający bądź na wsi (pani Wąsowska), bądź w mieście (baronowa Krzeszowska), rozumni gospodarze swoich dóbr (prezesowa Zasławska) i tacy, którzy zachowali jedynie splendory pozbawione jakiegokolwiek pokrycia (rodzina Łęckich), inteligentni, myślący krytycy własnej klasy (Julian Ochocki) i cyniczni łowcy posagów (hrabia Starski), pseudozbawcy "nieszczęśliwego kraju" (książę) oraz świadomi swego pasożytnictwa utrzymankowie własnych żon (baron Krzeszowski). Autor wprowadził do powieści całą galerię postaci pochodzenia arystokratycznego, zademonstrował najrozmaitsze ich postawy, więc charakterystyka tej warstwy jest wszechstronna, dokładna i obiektywna. Na pierwszy plan w powieści wysuwa się rodzina Łęckich. Tomasz Łęcki jest zbankrutowanym arystokratą, wyrachowanym snobem, który dla egoistycznych korzyści byłby zdolny "sprzedać" nawet swoją jedyną córkę. Gardzi ludźmi niższych warstw, choć bez skrupułów potrafi ich wykorzystywać. To człowiek odrażający i bezwartościowy, nawet uczucie miłości (oprócz własnej) jest mu obce.
Książę, w przeciwieństwie do kosmopolity Łęckiego, nieustannie mówi o konieczności służby społecznej, o "tym nieszczęśliwym kraju", ale są to tylko frazesy, które nie znajdują pokrycia w czynach tej postaci.
Do grupy społecznych pasożytów należą także Starski i Krzeszowski. Pierwszy z nich szuka posażnej panny i w międzyczasie zabawia się romansami, drugi żyje na koszt żony, trwoni pieniądze na wyścigach i nawet nie udaje, że jest lepszy, ma świadomość własnej podłości i nie robi nic, aby zmienić swój styl życia.
Podłą, wyrachowaną i zimną kobietą jest Izabela Łęcka - obiekt spóźnionej miłości Wokulskiego. Określenie "lalka" świetnie pasuje do jej charakterystyki, chociaż zbieżność tytułu powieści z cechami osobowości tej kobiety jest całkowicie przypadkowa. Ma ona świdomość, że znajduje się w wieku mocno dojrzałym jak na pannę, ale poważnych konkurentów jakoś brak. Przyjmuje zaloty Wokulskiego - kupca galanteryjnego, choć nie kocha go, ona w ogóle nie potrafi kochać kogokolwiek. Izabela zna swoją cenę i stara się jak najwięcej wytargować w tej transakcji. Romans między Wokulskim a Izabelą przypomina raczej nieudany interes niż nieudaną miłość. Ona ma do zaoferowania swoją pozycję społeczną, kulturę i urodę; on oferuje swoje pieniądze, uczucie i szlachetność. Wokulski zdobywa Izabelę za pomocą takich samych środków, jakie stosuje się przy transakcjach finansowych. Izabela rozumie to, akceptuje i wie, że osiągnąwszy jak najwięcej - ulegnie w słodki sposób. Nie ma skrupułów, kiedy prowadzi romans ze Starskim, bo jest to dla niej jeszcze jedna zabawa - tym razem w miłość.
Czemu tak ostro krytykujemy pannę Izabelę? W głębi duszy każdy z nas jest egoistą i - prawdę mówiąc - chętnie postępowaliśmy tak, jak ona. Może więc szkoda, że nie ma już arystokracji? (pod warunkiem, że zmieścilibyśmy się w tej warstwie, bo na niższą - brak reflektantów).
Prus krytykując ostro arystokrację nie jest jednak stronniczy i dostrzega w tej - z gruntu złej - klasie osoby zasługujące na słowa uznania. Pani Zasławska jest kobietą rozsądną, potrafi docenić zalety Wokulskiego, ona też jest zdolna do miłości, a przynajmniej rozumie to uczucie. Widzi w Wokulskim człowieka szlachetnego, zdolnego, przedsiębiorczego, choć dla innych liczy się tylko fakt, że jest on parweniuszem.
Pozytywnie odnosi się też Prus do Ochockiego, któremu nawet każe gardzić głupotą i pasożytnictwem swojej warstwy. On - jak prezesowa Zasławska - nauczył się cenić rzeczywistą wartość człowieka mierzoną jego wiedzą i pożytkiem, jaki przynosi społeczeństwu. Jest jedynym w tym środowisku człowiekiem wykształconym, wynalazcą, ma ambicje twórczej i społecznie pożytecznej pracy.
Arystokracja ukazana w "Lalce" Prusa jest klasą, która odchodzi w przeszłość, brak jej zdolności do odegrania jakiejkolwiek pożytecznej roli społecznej. Ludzie wchodzący w skład tej warstwy gardzą pracą, ich tryb życia nastawiony jest wyłącznie na zaspokajanie zachcianek i szukanie przyjemności. Arystokraci są w przeważającej części kosmopolitami pozbawionymi poczucia narodowego. Jeśli nawet głoszą patriotyzm i służą krajowi, to są to wyłącznie deklaracje słowne (książę), nie poparte działaniem w tym kierunku. Sami dla Polski i dla społeczeństwa nie robią nic, ale kurczowo trzymają się swej uprzywilejowanej pozycji społecznej. Tworzą zamknięty klan, do którego bronią dostępu ludziom z niższych warstw społecznych. Wokulski nie może przedrzeć się przez tę niewidzialną, "szklaną ścianę", która oddziela go od tego środowiska. Chociaż arystokraci sami nie robią nic dla społeczeństwa, nie pozwalają innym na skuteczne działanie, a więc są nie tylko nieużyteczni społecznie, ale wręcz szkodliwi. Gardzą ludźmi nie należącymi do ich klanu, w najlepszym razie traktują ich z protekcjonalną wyższością (jak Łęcki - Wokulskiego). Jedynie nieliczni arystokraci (Zasławska, Ochocki, Wąsowska) potrafią ocenić człowieka wedle jego rzeczywistej wartości, ale ci mądrzy i szlachetni są wyobcowani ze swego środowiska i nie mogą odgrywać w nim decydującej roli.
W "Lalce" Prusa mamy ukazany również świat mieszczański. W całej ówczesnej Europie burżuazja odnosiła swój triumf, zdobywała decydujący wpływ na rządy i umacniała republikanizm. Tak było w Europie, lecz nie w Polsce. Nasze mieszczaństwo nie było nigdy tak liczne, silne, bogate i zorganizowane jak zachodnioeuropejskie. W drugiej połowie XIX wieku mieszczaństwo polskie hołdowało dawnym wzorom oraz tradycjom powolnego, systematycznego dorabiania się, jak powieściowa rodzina Minclów. Przedstawiciele tej warstwy nie byli zasobni materialnie, więc nie mogli angażować się w rozbudowę przemysłu. Sytuację tę wykorzystali kapitaliści zachodnioeuropejscy i to oni byli właścicielami intensywnie rozwijających się fabryk. Nie tylko brak funduszy hamował rozwój polskiej burżuazji. Równie niekorzystny dla rozwoju tej warstwy był jej niski prestiż społeczny. Na Zachodzie nikogo nie dziwiły małżeństwa arystokratów ze wzbogaconymi mieszczanami - bourgeois. Tak finalizowane były wspólne interesy, w myśl których arystokracja zdobywała pieniądze, a burżuazja - tytuły. W naszym kraju sytuacja była zupełnie inna i dlatego Wokulski - kupiec nie mógł stać się szczęśliwym mężem arystokratki Izabeli Łęckiej. Sama burżuazja była w Polsce także klasą konserwatywną, wyznającą zasadę dopilnowania swojego interesu i prowadzenia go w taki sposób, jak robili to przodkowie. Nowoczesność i dynamizm były przyjmowane niechętnie. W tej sytuacji polska burżuazja nie mogła stworzyć konkurencji dla zagranicznej, a co za tym idzie, nie odgrywała poważnej roli ani gospodarczej, ani obyczajowej.
Świat mieszczański ukazany w "Lalce" jest ogromnie zróżnicowany. Są w nim sfery handlowe (ojciec i syn Szlangbaumowie, rodzina Minclów, Stanisław Wokulski) oraz z handlem powiązane (radca Węgrowicz, ajent Szprot). Do świata tego należą sfery inteligenckie: adwokaci, studenci, żyjąca z prywatnych lekcji eks - mężatka pani Stawska i rządca domu Wirski (miał niegdyś majątek ziemski, ale utracił go po uwłaszczeniu w 1864 roku). Nie brak też subiektów sklepowych (Klejn, Mraczewski, Lisiecki, Zięba). Najniżej usytuowani w tej warstwie są przedstawiciele biedoty (Wysocki, Magdalenka, Węgiełek), mieszkańcy Powiśla. Obraz tej dzielnicy Warszawy jest odrażający przez swój brud, niechlujstwo, nędzę i wywołuje odruch wstrętu i protestu.
Własną ocenę społeczeństwa polskiego wkłada Prus w refleksje Wokulskiego: "Oto miniatura kraju - myślał - w którym wszystko dąży do upodlenia i wytępienia rasy. Jedni giną z niedostatku, drudzy z rozpusty. Praca odejmuje sobie od ust, ażeby karmić niedołęgów; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków, a ubóstwo, nie mogąc zdobyć się na sprzęty, otacza się wiecznie głodnymi dziećmi, których największą zaletą jest wczesna śmierć".
We współczesnym sobie społeczeństwie polskim Prus nie dostrzega sił twórczych, nie widzi w nim procesu społecznego postępu. Nie jest do niego zdolna arystokracja - warstwa całkowicie zdegenerowana i przeżyta historycznie, ale wciąż uniemożliwiająca przedstawicielom niższych warstw przejęcie steru życia w państwie. Burżuazja niestety nie jest warstwą przedsiębiorczą, nie weźmie na siebie ciężaru rozwoju gospodarczego i społecznego. Skąd ma przyjść ratunek dla społeczeństwa? Przecież nie ze strony mieszkańców Powiśla czy gniewnych, ale bezradnych studentów. Sam Prus odnowienie społeczeństwa widział w pracy i gruntownych reformach. Jednak pytanie o szanse powodzenia reformy pozostawił Prus czytelnikom, bo przecież to oni zdecydują o przyszłości kraju. On - pisarz pokazał ten kraj, jego zło, niesprawiedliwość i problemy. Nie tyle oskarżył swoich współczesnych, co wyraził swoje politowanie.
77. Stanisław Wokulski - romantyk czy pozytywista? Przyczyny klęski bohatera.


Postać Stanisława Wokulskiego jest bardzo złożona, co podkreślał sam autor w swych komentarzach do powieści. W chwili, gdy poznajemy go z kart "Lalki", bohater liczy sobie 45 lat, a więc urodził się w 1833 roku, miał 11 lat, gdy zaczęła się w Polsce epoka romantyzmu zapoczątkowana wydaniem I tomu "Poezji" A. Mickiewicza. Czy dorastający w tej epoce młody człowiek mógł uchronić się przed wzniosłymi ideami swego czasu? Był chłopcem rozumnym, chciał się uczyć, ciężko zarobione pieniądze wydawał na książki, zaczął studiować - skąd my to znamy? Świat jednak niewiele się zmienił! Gdy miał 30 lat, za namową Rzeckiego, przystąpił do powstania styczniowego. Klęska zrywu spowodowała, że podzielił los polskich zesłańców. Kim był ten Polak, zesłaniec syberyjski, jeśli nie romantykiem? Dla idei wolności ojczyzny poświęcił ukochaną naukę, skazał się na wygnańcze życie. Rozgoryczony klęską powstania i osobistą, już w Rosji wyleczył się z romantycznych mrzonek o wolności kraju. Powrócił do nauki i nawet zyskał sławę naukowca. Mógł być przydatny w swej ojczyźnie, ale tu czekało go następne rozczarowanie. W Warszawie nie było miejsca dla uczonych, a on był na dodatek byłym powstańcem - człowiekiem o niebezpiecznych przekonaniach. Na Syberii wypracował nowy program działania dla kraju, ale jego zapał, energia i doświadczenie okazały się zbędne. Pozostała mu jedyna możliwość działania - dziedzina ekonomiczna. Żeni się rozsądnie z wdową po kupcu i mógłby żyć spokojnie, lecz poznaje arystokratkę Izabelę Łęcką, w której zakochuje się bez pamięci. Ta jego romantyczna miłość przypomina przeżycia bohaterów Mickiewicza lub Słowackiego. Jest w romantycznym Wokulskim niebywała zdolność do poświęcenia wszystkiego dla idei, zaś tą ideą staje się miłość do kobiety pustej, zimnej, dumnej.
Bohater puszcza się na drogę robienia wielkiej fortuny, bo ma nadzieję, że bogactwem zasypie przepaść społeczną dzielącą go od ukochanej. Na wojnie dorabia się fortuny, wraca do kraju jako człowiek niewyobrażalnie bogaty. Należy tu zwrócić uwagę na fakt, że epoka romantyczna już się skończyła, pozytywiści z entuzjazmem głosili nowy program. Wokulski staje się przedstawicielem tej epoki, ale nie tak naiwnym, jak bohaterowie wcześniejszych powieści tego okresu. Nasz bohater dorabia się nie tylko ciężką pracą (kto dziś uwierzy w skuteczność takiego działania!), ale też posunięciami o tak wątpliwej wartości moralnej, jak małżeństwo zawarte dla pieniędzy czy majątek zrobiony na dostawach wojennych (do tego był dostawcą broni dla Rosjan!). Mimo to Prus ma wyraźną słabość do Wokulskiego, aprobuje wszystkie jego czyny, zgadza się z jego myślami i współczuje jego cierpieniom. Nie miejmy jednak za złe Prusowi jego sympatii do Wokulskiego, z którym autor często identyfikuje się, wyposaża go we własne przemyślenia i każe mu głowić się nad rozwiązaniem problemów, które dręczą jego samego - Prusa. Fascynacja naukami ścisłymi pochłaniała samego autora, więc kazał swemu bohaterowi też marzyć o odkryciach naukowych. Wybaczymy Wokulskiemu, że jest nietypowym pozytywistą, bo zamiast być człowiekiem pracy wytwórczej, manipuluje cudzą pracą, a raczej jej wytworami. Ma jednak ten dorobkiewicz wiele cech bohatera pozytywistycznego. Hasło pracy organicznej realizuje poprzez rozbudowę własnego sklepu, powołanie spółki do handlu ze Wschodem, marzenia o nowych źródłach pracy dla setek ludzi i tanich towarów dla tysięcy biedaków. Nie jest też obojętny na los biedoty: przeznacza ogromne sumy na towarzystwo dobroczynności, na szpitale i przytułki, pomaga rodzinie Wysockiego, stwarza godne warunki życia prostytutce. Wszystko to mieści się w pozytywistycznym haśle pracy u podstaw. Wokulski jest też zwolennikiem emancypacji kobiet - pomaga pani Helenie Stawskiej, która sama utrzymuje swą matkę i córeczkę. Fascynacja nauką i marzenia o współpracy z francuskim naukowcem Geistem mieszczą się w haśle utylitaryzmu nauki. Bliska jest bohaterowi koncepcja asymilacji Żydów. Serdecznym jego przyjacielem jest doktor Michał Szuman, eks - powstaniec i Sybirak, zaś sklep sprzedaje on Szlagbaumom wierząc, że oddaje go w "dobre ręce".
Czy jest więc Wokulski zdeklarowanym pozytywistą? Otóż nie, bo w osobowości tego bohatera ciągle ścierają się dwie natury i dwie idee: romantyczna i pozytywistyczna. Może i stałby się całkowicie pozytywistą, gdyby nie ta romantyczna i fatalna miłość do Izabeli. Wokulski łączy w sobie cechy bohaterów dwóch epok i jest rozdarty między dwiema ideami. Jego życie jest ciągłą pogonią za wzniosłą ideą, ale nie może jej zrealizować. Jako romantyk przeżywa klęskę ideałów wyzwoleńczych, miłość też przynosi mu kolejne rozczarowanie. Jest samotny, dla jednych perweniusz, dla drugich wyzyskiwacz, nawet najbliższy mu i oddany Rzecki nie potrafi go zrozumieć. Pieniądze nie dają mu szczęścia, dręczy się myślą o nędzy biedoty i ma wyrzuty sumienia, że kiedy oni giną z głodu, on wydaje lekką ręką krocie na zaspokojenie kaprysów Izabeli. Ma poczucie, że majątek, który zdobył, jest właściwie wyszachrowany. Ciąży on Wokulskiemu tym bardziej, że świat, do którego należy jego ukochana, nie jest i nie będzie nigdy jego światem. Czuje się skołatany i zmęczony, ale pragnienie szczęścia jest w nim tak silne, że waha się przed odtrąceniem tego, co wydaje mu się szczęściem, i wybraniem drogi właściwej - poświęcenia się nauce. To wewnętrzne rozdarcie jest także cechą romantyczną, a więc wiele, bardzo wiele, ma Wokulski z romantyka. Prus pozostawił czytelnika z domysłami, nie wyjaśnił , jak skończą się dzieje tego bohatera. Ostatni rozdział opatrzył znakiem zapytania. Może Wokulski zginął w Zasławiu (tam przeżył najsłodsze romantyczne uniesienia miłosne), a może, przekonawszy się o zdradzie i braku wartości ukochanej, udał się do pracowni Geista, by szukać metalu lżejszego od powietrza. Wierzmy, że wybrał tę drugą możliwość. Mądry i rozsądny, wrażliwy i szlachetny człowiek nie mógł przecież poświęcić życia pustej salonowej lalce.
Każde zakończenie jednak oznacza klęskę bohatera. Jeśli popełnił samobójstwo z miłości, zginął w ruinach zamku, zwyciężył w nim romantyczny kochanek, który nie znalazł sposobu na skuteczną walkę z feudalnymi przesądami klasowymi. Jeśli musiał wyjechać, aby poświęcić się pracy naukowej, to też poniósł klęskę, bo przecież musiał opuścić kraj, któremu poświęcił tyle troski i dla którego chciał nadal pracować. Nie było dla niego miejsca w ojczyźnie, a przecież był tak szlachetnym, mądrym i ofiarnym Polakiem. W zakończeniu powieści Wokulski jest życiowym bankrutem: zawiodło go wszystko, w co wierzył - walka o wolność, nauka, praca, miłość.
W ówczesnym społeczeństwie polskim, w tym społecznym rozkładzie charakteryzującym się niezachwianą pozycją arystokracji, żaden idealizm nie miał racji bytu: ani romantyczny, ani pozytywistyczny. Dlatego klęska Wokulskiego była nieuchronna.





78. Dlaczego "Lalkę" B. Prusa można nazwać powieścią o straconych złudzeniach?


Bolesław Prus był głęboko rozczarowany rzeczywistością w latach, w których żył. Społeczeństwo polskie nie posiadało klasy, czy choćby środowiska, które byłoby zdolne pokierować rozwojem narodu. Pisarz uważał, że społeczeństwo jemu współczesne nieuchronnie zmierzało do wyjałowienia i upadku. Procesowi temu mogłyby przeciwdziałać zasadnicze reformy, ale żadne środowisko społeczne nie było na tyle silne, aby mogło wziąć na siebie ten ciężar. Słabość społeczeństwa polskiego była wynikiem olbrzymich kontrastów społecznych : zbytku i próżniactwa arystokracji opływającej we wszelkie dostatki i nie dającej nic od siebie społeczeństwu oraz nędzy, fizycznego wyniszczenia i chorób biedoty. Arystokracja nie mogła spowodować przewrotu społecznego, przecież robiła wszystko, aby utrzymać feudalny porządek /losy Wokulskiego są najlepszą ilustracją poglądów społecznych tej warstwy/. Mieszczaństwo mogłoby wziąć na siebie ciężar przeprowadzenia radykalnych reform - byłoby to w interesie tej warstwy, lecz w naszym kraju mieszczaństwo było zbyt słabe, obawiało się zmian. Tak więc trwał feudalizm, choć ginął on śmiercią naturalną. Arystokracja była warstwą zbankrutowaną, przedstawiciele jej ginęli w długach - warstwa ta nie mogła utrzymać dłużej swego istnienia. Nie stanowiła siły pod względem zamożności, stanu posiadania, nie miała też jako całość cech pozytywnych, które pozwoliłyby jej uchronić się przed zagładą. Takie były fakty, których warstwa ta zdawała się nie dostrzegać. Przedstawiciele arystokracji ukazani w "Lalce" żyją tak, jak dawniej, szastają ostatnimi pieniędzmi, gardzą wszystkimi, którzy pochodzą z niższych sfer.
Wokulski "zginął przywalony resztkami feudalizmu", tymi rozkładającymi się przesądami, które jednak okazały się jeszcze na tyle silne, że mogły spowodować klęskę człowieka - i to jakiego człowieka! Szlachetne złudzenia bohatera nie mogły urzeczywistnić się. Romantyczne nadzieje dotyczące sensu walki narodowowyzwoleńczej okazały się nierealne, również naukowe aspiracje nie mogły zostać urzeczywistnione - przynajmniej w tym kraju, o którego szczęściu marzył. Pozytywistyczne złudzenia nie miały szans na realizację w społeczeństwie zakrzepłym w na pół feudalnej strukturze. Ginęli w tym społeczeństwie szlachetni idealiści, ich złudzenia stawały się mrzonką / Rzecki, Wokulski, Ochocki/. Prus nie umiał naprawić tego świata, dlatego bohaterowie jego ponoszą klęski : Rzecki umiera, Ochocki wyjeżdża za granicę, gdzie - być może - spotka się z Wokulskim i wspólnie będą pracować /poza swym społeczeństwem/ dla dobra przyszłej wymarzonej ludzkości. Autor wyraźnie nie chciał, aby powieść była jednoznacznie pesymistyczna. Wyrazem poszukiwania nadziei na lepszą przyszłość stało się wprowadzenie fantastycznego wątku Geista z jego niezwykłym wynalazkiem mającym zrewolucjonizować świat. Wynalazek Geista jest śladem pozytywistycznej wiary Prusa w zbawczą wartość nauki, która kiedyś uzdrowi ludzkość.
Ideały romantyczne i pozytywistyczne nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości, okazały się złudzeniami. Fakt, że chętnie powracamy dzisiaj do romantycznego widzenia świata, wydaje się być uzasadniony, bo miło jest zagłębiać się w zakamarki swej duszy, marzyć, kochać się /niektórzy lubią też poświęcać się!/. Szansę na realizację naszych marzeń mamy taką samą, jak nasi przodkowie. Tak więc rozgrzeszamy się z naszej romantycznej natury. Po co jednak łudzimy się, że program wszechstronnej pracy może stać się źródłem naszej samorealizacji? Już pozytywiści dowiedli, że program ten jest nierealny, dali nam tego dowody. Miejmy więc do nich zaufanie i nie ulegajmy złudzeniom.


79. Uzasadnij, że "Trylogia" H. Sienkiewicza to utwór, który powstał "ku pokrzepieniu serc” Polaków.


Henryk Sienkiewicz jest jednym z głównych twórców literatury pozytywistycznej. Był to okres bardzo trudny dla Polaków. Aby lepiej zrozumieć, co czuł Sienkiewicz jako Polak, należy poddać analizie ważne fakty historyczne. Tak więc pisarz urodził się jeszcze w epoce romantycznej, miał już 18 lat, gdy dokonała się tragedia powstania styczniowego. Z domu rodzinnego wyniósł szacunek dla patriotycznych powinności - dziadek Sienkiewicza walczył w armii napoleońskiej, ojciec służył w wojsku w 1830 roku /powstanie listopadowe/. Bliskie były młodemu pisarzowi tradycje wojskowe, choć sam nigdy nie był żołnierzem. Młodziutki przyszły pisarz musiał głęboko przeżyć upadek powstania styczniowego. Pokolenie rówieśne mu szukało nowych dróg dla społeczeństwa polskiego. Niedawne klęski dwóch powstań narodowowyzwoleńczych skłaniały do poszukiwań nowych idei, bo przecież bezdusznością byłoby propagowanie haseł walki wówczas, kiedy jeszcze opłakiwano śmierć najlepszych synów Polski. Nowy program pozytywistyczny zobowiązywał pisarzy do tendencyjnego nawet propagowania ideałów swej epoki. Sienkiewicz przyjmuje ten program, ale nie jest wobec niego bezkrytyczny. Wówczas powstały jego liczne nowele i pierwsze powieści, które spotkały się z przychylną oceną krytyków literackich i innych pisarzy. Po ukończeniu studiów w Szkole Głównej Sienkiewicz całkowicie poświęcił się pracy literackiej: wydawał kolejne nowele i równocześnie współpracował z "Gazetą Polską". Jako korespondent tego czasopisma wyjechał do Ameryki, później przebywał dłuższy czas we Francji i we Włoszech. Po kilku latach podróży powrócił do kraju bogatszy o nowe doświadczenia i przemyślenia, potrafił spojrzeć z dystansu na rzeczywistość w kraju. Od upadku powstania styczniowego minęło już blisko 20 lat, program pozytywistyczny okazał się nierealny. Początek lat 80-tych przyniósł też Polakom zmasowane działania antypolskie /w zaborach pruskim i rosyjskim/ zmierzające do całkowitego wynarodowienia społeczeństwa. Mnożyły się liczne rozporządzenia dyskryminujące Polaków - zwłaszcza w szkolnictwie, sądownictwie i administracji. Polacy czuli się bezsilni wobec otaczającej ich rzeczywistości, wzrastały nastroje pesymistyczne rodzące nawet rezygnację z walki o utrzymanie swej tożsamości narodowej, czasem nawet jawną współpracę z zaborcami.
Co w tej sytuacji należało powiedzieć rodakom, jak podtrzymać narodowego ducha, jak przeciwdziałać szerzącym się nastrojom sceptycyzmu, niewiary, rozpaczy? Na te pytania musiał odpowiedzieć sobie Sienkiewicz jako Polak i jako pisarz.
Nie mógł przypominać świeżych jeszcze ran związanych z klęskami powstań narodowowyzwoleńczych, nie mógł też propagować ideałów pozytywistycznych, które okazały się nierealne. Rosło kolejne pokolenie Polaków /od III rozbioru Polski minęło ponad 85 lat/, już tylko nieliczni pamiętali wolną ojczyznę. Wychowany w tradycjach patriotycznych Sienkiewicz musiał znaleźć w dziejach Polski taki okres, który mógłby "pokrzepić serca" rodaków i znalazł go w wydarzeniach wieku XVII. Przystąpił więc do pisania obszernego cyklu powieściowego - "Trylogii", na którą złożyły się: "Ogniem i mieczem", "Potop" i "Pan Wołodyjowski".
Środkowa część "Trylogii" - "Potop" odnosi się do wydarzeń historycznych związanych z obroną własnej państwowości Polaków postawionej w obliczu rozlicznych zagrożeń zewnętrznych /najazd Szwedów, wojna z Moskwą/ i wewnętrznych /zdrada magnatów/. Dramat XVII-wiecznej Polski zawierał wyraźne analogie z aktualną sytuacją zniewolonego narodu, co umożliwiło pisarzowi realizację intencji "pokrzepienia serc" rodaków. W zakończeniu powieści przemawia sam pisarz ustami swego bohatera - Zagłoby, który dowodzi iż, "nie ma takowych terminów, z których by się viribus unitis /wspólnymi siłami/ przy boskich auxiliach /posiłkach/ podnieść nie można". Przesłanie to adresowane jest wyraźnie do przyszłych pokoleń, którym niosło nadzieję na lepsze jutro - warunek narodowego przetrwania. Powieścią swą przekonywał Sienkiewicz współczesnych, że nie można tracić nadziei, bo ojczyzna przeżywała już trudne - zdawałoby się beznadziejne - czasy i potrafiła obronić swą niezależność, odrębność narodową. Pisarz odszedł w dziele od tematyki współczesnej, bo wierzył, że powinnością chwili była walka o odrodzenie moralne społeczeństwa. Przypominał więc te ideały, które od najdawniejszych czasów kształtowały polski patriotyzm.
Prawda, że to magnateria i szlachta polska doprowadziły ojczyznę do znacznego osłabienia, ale właśnie szlachta polska - mimo swych wad - potrafiła odrodzić się moralnie i zapobiec całkowitej katastrofie kraju. Ta szlachta, która pełna pychy ograniczała władzę królewską, w decydującej chwili potrafiła naprawić swój błąd i stanęła w obronie króla Jana Kazimierza.
Bohaterem pierwszoplanowym w "Potopie" czyni Sienkiewicz Andrzeja Kmicica. Jego losy budzą w czytelniku skojarzenie z dziejami narodowego dramatu, z losem zbiorowości polskiej. Kimże był więc ten bohater? Typowym szlachcicem polskim działającym pod wpływem impulsu, bez zastanowienia. Duma., zadziorność, skłonność do pijatyk i bijatyk, chęć imponowania, popędliwość - to główne cechy charakteru młodego Kmicica - a był on typem reprezentatywnym dla swej warstwy. Dodajmy do tego naiwność i - co tu ukrywać - głupotę, a otrzymamy typ obrzydliwy, bo takim stał się Kmicic. Sienkiewicz jednak trzyma na wodzy odczucia wewnętrzne czytelnika i nawet powoduje, że Kmicic staje się miły, czytelnik ma dla niego wiele sympatii. Myślę, że to oczywiste, bo przecież Kmicic jest jednym z wielu, reprezentuje swą warstwę, a nawet swój naród. Nie można go nie kochać, dlatego czytelnik nie potępia go, raczej mu współczuje. Któż z nas nie popełnia błędów?! Postąpić źle to rzecz ludzka, dopiero trwanie w tym błędzie jest rzeczą naganną. Kmicic więc szuka możliwości rehabilitacji. Jest to zadanie trudne, ale - z pomocą Bożą - wykonalne. Bohater zmazuje swoje grzechy ofiarną służbą żołnierską i w rezultacie staje się wzorem patrioty.
Moralny upadek Kmicica ma swój odpowiednik w historycznym upadku narodu. Odrodzenie moralne bohatera budzi głęboką i uzasadnioną nadzieję na odrodzenie narodu. Sienkiewicz przemawia do wyobraźni czytelników swej powieści, napawa ich otuchą i wiarą w lepszą przyszłość. Naród nie może zginąć, gdyż opamiętał się i heroicznie broni swej polskości.
Tylko tyle, a może aż tyle dał Sienkiewicz swemu narodowi: wiarę w ostateczne zwycięstwo mimo przejściowych kłopotów, szykan, i represji zaborców w stosunku do Polaków. Czytelnicy "Potopu" mieli uwierzyć, że ich opór i cierpienie mają głęboki sens, bo tylko taka jest droga do wolnej ojczyzny. Wytrwała, nieustępliwa walka o zachowanie polskości zostanie w przyszłości nagrodzona.
Powieść "Potop" i w ogóle cała "Trylogia" spełniała jeszcze jedną bardzo ważną rolę: uczyła historii. Rusyfikowana i germanizowana młodzież polska uczyła się dziejów ojczyzny dzięki powieściom Sienkiewicza. Wielu krytyków zarzucało autorowi przekłamania historyczne, co najlepiej świadczy o celu, jaki spełniała jego twórczość: popularyzacji wiedzy o przeszłości narodu. Do dzisiaj wielu Polaków wypowiadając się na temat historii naszego kraju w XVII wieku powołuje się przede wszystkim na utwory Sienkiewicza. Jakże utalentowanym nauczycielem był pisarz, skoro dzisiaj nawet - na przekór podręcznikom i opiniom sławnych naukowców - najwyższym autorytetem historycznym dla tych czasów jest Henryk Sienkiewicz. Twórca ten "krzepił serca Polaków", uczył historii i nade wszystko umacniał wiarę rodaków w możliwość odrodzenia narodowego.


80. Pierwowzory literackie postaci Andrzeja Kmicica z "Potopu" H. Sienkiewicza.


Główni bohaterowie "Trylogii" to postaci niezwykłe i dynamiczne. Autor obdarza je największą odwagą, stawia w centrum wydarzeń historycznych i czyni ośrodkiem akcji romansowej. W "Potopie" taką postacią jest Andrzej Kmicic. Można zaliczyć go do postaci historycznych, chociaż Sienkiewicz znalazł o nim w zródłach tylko dwie skąpe wzmianki. Pasek w swych "Pamiętnikach" podaje, że pułkownik Kmicic służył w wojsku litewskim pod Sapiehą i dostał się do niewoli rosyjskiej walcząc przeciwko Chowańskiemu. Drugą wzmiankę o Kmicicu /ale Samuelu/ znalazł Sienkiewicz w krótkim ustępie "Przywilejów i konstytucji za panowania Jego Królewskiej Mości Michała I roku pańskiego 1670". W tym to roku trybunał litewski uchylił zaoczny wyrok wydany na chorążego orszańskiego /Samuela Kmicica/. Na bazie tych dwóch szczegółów historycznych zbudował Sienkiewicz piękną i dynamiczną postać powieściowego Andrzeja Kmicica. Przypisał jej wydarzenia, które były udziałem innych postaci historycznych oraz wydarzenia całkowicie zmyślone /miłość do Oleńki, służba u Radziwiłła, udział w walce ze Szwedami, rozsadzenie kolumbryny/. Tak więc postać głównego bohatera "Potopu" jest zlepkiem kilku postaci autentycznych, ponadto wzbogacona jeszcze dzięki pomysłom i wyobraźni Sienkiewicza. Ma też powieściowy Kmicic swoje pierwowzory literackie. Wśród nich na plan pierwszy wysuwa się postać Jacka Soplicy z "Pana Tadeusza" A. Mickiewicza. Obaj oni kochali swe panny uczuciem wielkim i namiętnym. Jednak Jacka Soplicę od ukochanej dzieliła cała struktura feudalnego państwa: on był tylko szlachcicem /i to niezbyt zamożnym/, zaś Ewa Horeszkówna była córką magnata. Jacek nie mógł uzyskać przyzwolenia na upragniony związek z panną, bo był z innego, niższego szczebla drabiny społecznej. Tych przeszkód nie miał Andrzej Kmicic- zarówno on, jak i Oleńka, pochodzili z rodzin równych sobie pod względem społecznym. Stary Billewicz zapisał nawet swą ukochaną wnuczkę młodemu Kmicicowi- tak stanowił testament i Oleńka szanowała wolę dziadka. Na drodze do szczęścia kochającej się pary z "Potopu" stały winy pana Andrzeja, lecz takie, które mógł naprawić.
Wiele podobieństw zmajdujemy między Jackiem Soplicą i Andrzejem Kmicicem. Wywodzą się obaj ze środowiska szlacheckiego i mają podobne cechy charakteru. Na ich czoło wysuwa się przerost dumy i popędliwość. One to prowadzą Soplicę do zbrodni, również one popychają Kmicica do krwawego konfliktu ze szlachtą laudańską /zobowiązaną do sprawowania opieki nad Oleńką/. Z powodu tych wad charakteru obaj bohaterowie okrywają się hańbą: Jacek zyskuje sobie opinię zdrajcy, pan Andrzej okrywa się niesławą zabijaki, pijanicy i rzezimieszka.
Posiadają też inną wspólną cechę charakteru- naiwność. Jacek naiwnie wierzy w szczerość przyjaźni magnata Horeszki i dla niego poszedłby w ogień. Andrzej Kmicic równie naiwnie wierzy słowom księcia Janusza Radziwiłła i jeszcze składa przysięgę na wierność temu magnatowi. Naiwność ich została wykorzystana: Horeszko potrzebował wsparcia popularnego wśród szlachty Jacka dla zaspokojenia własnych aspiracji, Janusz Radziwiłł zyskał w osobie Kmicica bezkrytycznego i oddanego sobie wykonawcę haniebnych czynów wymierzonych przeciwko ojczyźnie.
Jacek Soplica i Andrzej Kmicic to mężczyźni silni, odważni oraz zdolni do wielkiej miłości. To uczucie potrafi zawładnąć nimi całkowicie. Jacka popycha do zbrodni, gdyż budzi w nim nienawiść do ojca Ewy, przeciwnego małżeństwu córki. Konający Soplica wyznaje, że spojrzenie ukochanej było w stanie przeistoczyć go w pokornego baranka. Utrata Ewy obudziła w nim żądzę zemsty na okrutnym Stolniku.
Kmicic dla Oleńki rozstał się ze swoimi kompanami, dla niej też wszedł na ciernistą drogę "zmazywania win" wyrządzonych ludziom i- nieświadomie- ojczyźnie. Przemianie charakteru obu bohaterów towarzyszy zmiana nazwiska: butny Soplica przeistacza się w pokornego księdza Robaka, zaś zabijaka i zdrajca ojczyzny Kmicic staje się żarliwym patriotą Babiniczem. Działalność patriotyczna bohaterów wymaga wielu ofiar i trwa długi okres czasu. Soplica walczy na różnych frontach, odnosi wiele ran, staje się emisariuszem powstańczym na Litwie. Kmicic walczy w obronie ojczyzny przeciwko Szwedom, staje się inspiratorem obrony klasztoru jasnogórskiego, dowodzi ochroną króla Jana Kazimierza, wielekroć ranny, nie ustaje w walce. Tak to ze zdrajców ojczyzny przeistoczyli się w najgorętszych jej obrońców. Zdrada ich była niezamierzona: Soplica posłużył się bronią zabitego Moskala, czym zyskał sobie niezasłużoną opinię sprzymierzeńca zaborcy, Kmicic stał się zdrajcą za sprawą księcia Radziwiłła. Zmazanie win stało się dla bohaterów sprawą najwyższej wagi. Kmicica czekała jeszcze dodatkowa nagroda- poślubienie Oleńki, która pozostała wierna miłości do swego Jędrusia. Myśl o ukochanej i świadomość wzajemności jej uczuć podtrzymywała Kmicica na duchu, pozwalała optymistycznie patrzeć w przyszłość. Podniety takiej nie miał Jacek Soplica, bowiem Ewa Horeszkówna zmarła na zesłaniu. Życie pod zmienionym nazwiskiem, lęk przed rozpoznaniem, wysłuchiwanie jak najgorszych opinii o sobie samym musiało być dla bohaterów wielką udręką. Nawet najbliżsi nie wiedzieli, kim są bohaterowie. Jacek żył w domu swego brata, każdego dnia widział swojego syna i nie pozwolił sobie na chwilę słabości- nie wyjawił przed najbliższymi prawdy o sobie aż do dnia swej przedśmiertnej spowiedzi. Kmicic pokazał się Oleńce dopiero wówczas, gdy miał pewność, że zmazał piętno hańby ze swego nazwiska.
Porównanie to dowodzi bliskiego pokrewieństwa obu bohaterów. Najbliższą Kmicicowi stała się postać Jacka Soplicy, chociaż trudno nie dostrzec podobieństwa bohatera "Potopu" do innych bohaterów literackich, szczególnie romantycznych, ale nie wyłącznie. Awanturnicze losy, zrozumienie własnych win i ich zmazywanie- to cechy odnoszące się także do Mikołaja Doświadczyńskiego- bohatera pierwszej powieści polskiej. Wielkość uczuć, konieczność zmiany nazwiska i patriotyzm- to cechy wielu bohaterów romantycznych, między innymi Konrada Wallenroda- tytułowej postaci poematu Adama Mickiewicza. Tak więc bohater "Potopu" posiada liczne pierwowzory w naszej literaturze.


81. Jakie są - Twoim zdaniem - przyczyny poczytności "Trylogii" H. Sienkiewicza?


Analizując przyczyny poczytności "Trylogii" należy zastanowić się nad wymową tego dzieła w czasach, kiedy zostało ono napisane i wydane. Były to lata niewoli Polski, czasy polityki wynarodowienia naszego społeczeństwa. Klęski dwóch powstań narodowowyzwoleńczych uświadomiły Polakom tragizm ich sytuacji. Czyżby Polska nigdy już nie miała stać się państwem suwerennym, czy marzenia o wolnej ojczyźnie są tylko nierealną mrzonką? Takie pytania stawiali sobie Polacy i ulegali nastrojom apatii, rezygnacji, często poddawali się rusyfikacji, a nawet podejmowali współpracę z zaborcą. Sienkiewicz czuł się w obowiązku dać rodakom wiarę w możliwość odrodzenia się ojczyzny, "pokrzepić serca" Polaków, jak sam wyznał na ostatniej karcie "Pana Wołodyjowskiego". W czasach powstania "Trylogii" polską młodzież uczono historii ojczystej z podręczników rosyjskich, w których przedstawiano naszą przeszłość w sposób tendencyjny i fałszywy. Sienkiewicz przeciwstawił się tym tendencjom malując i wyjaskrawiając /zwłaszcza w Potopie/ momenty bohaterstwa narodu polskiego. Autor "Trylogii” stał się nauczycielem i popularyzatorem historii ojczystej, podkreślił siłę i żywotność narodu polskiego oraz jego zdolność do odrodzenia się. Tę ideę utworu wyraźnie dostrzegł kierownik cenzury rosyjskiej, który po ogłoszeniu "Trylogii" oświadczył Sienkiewiczowi, że nie pozwoli mu już nigdy na wydanie powieści malującej przeszłość Polski. W pierwszych latach XX wieku rozgorzał spór o wartości dzieła Sienkiewicza. Jedni krytycy atakowali pisarza zarzucając mu konserwatyzm i płytki optymizm, drudzy podkreślali zasługi autora: wskrzeszenie ducha narodowego, podtrzymywanie nadziei na możliwość odrodzenia moralnego i politycznego. Także w latach II wojny światowej "Trylogia" pełniła znowu swą rolę pokrzepiającą. "Potop" kojarzył się rodakom z aktualną sytuacją, kiedy to z obu stron kraj nasz został „zalany” wojskami najeźdźców. W dzisiejszych czasach "Trylogia" nie musi już - na szczęście - pełnić roli krzepiącej. Czy jednak możemy mieć taką pewność? Położenie geograficzne Polski stanowi wciąż potencjalne zagrożenie dla naszego samodzielnego bytu. Historia pokazuje, że potrafiliśmy zawsze walczyć o wolność, lecz nie umieliśmy właściwie i rozumnie korzystać z jej posiadania. Gubiły nas kłótnie wewnętrzne, egoizm, krótkowzroczność. W tym sensie "Trylogia" może być dla nas przestrogą przed konsekwencjami takich postaw. Jednak nie tylko te wartości ideowe stanowią o poczytności wielkiego dzieła Sienkiewicza. Pisarz przeniósł nas w czas przeszłości: piękny i barwny. Lubimy przecież czytać książki historyczne, a bohaterowie "Trylogii" są nam jeszcze bliżsi dzięki swej polskości. Dajemy się porwać dynamice wydarzeń i wspólnie z powieściowymi bohaterami przeżywamy ich liczne przygody. Kolejne części "Trylogii" są też powieściami o rozbudowanym wątku romansowym. Przeżywamy więc razem ze Skrzetuskim, Kmicicem i Wołodyjowskim ich perypetie miłosne pobudzające naszą wyobraźnię i kształcące naszą wrażliwość uczuciową. Wspaniałe, prawdziwe i zróżnicowane psychologicznie są postacie bohaterów, trudno się nudzić czytając te powieści. Uśmiechamy się dobrodusznie wyobrażając sobie imć pana Zagłobę, rozumiemy popędliwość Kmicica, podziwiamy małego rycerza po mistrzowsku władającego szablą. Wiele powiedzeń zaczerpniętych z „Trylogii” weszło do języka współczesnego Polaków /"Kończ waść - wstydu oszczędź" Kmicica lub wywód Zagłoby na temat "oleum", które trafia do głowy podnoszone przez wypijany alkohol/, co niezbicie świadczy o popularności dzieła. Współczesny kabaret „Elita” także parafrazuje to dzieło traktując pewne epizody powieściowe i Sienkiewiczowskich bohaterów jako pretekst do snucia satyrycznych rozważań na temat polskiej współczesności.
Dlaczego więc czytamy "Trylogię"? Znajdujemy w niej wszystko, co może nas zainteresować: historię, przygodę, romans, powieść psychologiczną i dydaktyczną, bogaty materiał do analizy obyczaju, mentalności i języka XVII wiecznego społeczeństwa polskiego. Nie przeszkadza nam świadomość, że niektórzy krytycy odnaleźli w dziele pochwałę "polskiej ciemnoty i szlacheckiego nieuctwa".
Witold Gombrowicz - sławny prześmiewca - tak pisał o swoich wrażeniach związanych z lekturą "Trylogii":
"Czytam Sienkiewicza. Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! i czytamy w dalszym ciągu, urzeczeni. Potężny geniusz! - i nigdy chyba nie było tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego. To Homer drugiej kategorii, to Dumas Ojciec pierwszej klasy. Trudno też w dziejach literatury o przykład podobnego oczarowania narodu, bardziej magicznego wpływu na wyobraźnię mas."


82. Omów dwa spojrzenia na przeszłość narodową: w „Grobie Agamemnona” J. Słowackiego i w „Potopie” H. Sienkiewicza.


Przeszłość narodowa stanowi dla ludzi źródło wiedzy historycznej, ale też jest punktem wyjścia dla analizy przyczyn zaistniałych wydarzeń. Z tego powodu często sięgamy do naszej historii w nadziei, że popełnione błędy zmienią nasze postępowanie, że wyciągniemy z nich wnioski. Taki cel przyświecał też Juliuszowi Słowackiemu - autorowi „Grobu Agamemnona”. Poeta tak boleśnie przeżył klęskę powstania listopadowego, że postanowił uczynić sobie samemu i całemu społeczeństwu polskiemu swoisty rachunek sumienia. Przeszłość narodowa nie była odległa, ból spowodowany klęską listopadową - żywy i dręczący. Analiza bliskiej przeszłości stała się ostra i bardzo krytyczna. Słowacki obnażył najszkodliwsze wady szlachty i warstwę tę obarczył odpowiedzialnością za niewolę Polski. Sam był także szlachcicem, więc słowa krytyki odnoszą się również do niego samego. To ta warstwa społeczna, powodowana pychą i dumą, nie umiejąca docenić znaczenia polskiej tradycji i kultury, doprowadziła ojczyznę do niewoli. Polska była „pawiem i papugą” narodów, dlatego stała się „służebnicą cudzą”. Duma i pycha rodowa stały się źródłem przekonania szlachty o jej wyższości nad innymi warstwami. Pogarda dla niżej urodzonych sprawiła, że chłopi i mieszczanie nie mieli żadnego wpływu na bieg historii narodowej. Nawet ostatni rozbiór Polski i niewola nie zmieniły stosunku szlachty do niższych warstw. Nie wciągnięto ich do walki narodowowyzwoleńczej i fakt ten przesądził o losach powstania. Słowacki uważa, że gdyby społeczeństwo polskie było „posągiem z jednej bryły”, powstańcy całego narodu odnieśliby zwycięstwo. Elementy stroju szlacheckiego (czerwony kontusz i złoty pas) stają się w wierszu symbolem wad tej warstwy. Szlachta tworzyła przeszłość narodową i to ona odpowiedzialna jest za utratę niepodległości i klęskę powstania listopadowego. Spojrzenie Słowackiego na przeszłość ojczyzny jest bardzo krytyczne, wypływa z głębokiej rozpaczy patriotycznej i poczucia własnej winy. Dumni Polacy żałowali swej krwi dla obrony wolności ojczyzny, nie wszyscy oddali swe życie (Słowacki też przeżył i wstydził się tego). Słowa wiersza podyktowała poecie rozpacz, dlatego krytyka warstwy szlacheckiej jest taka surowa i bezkompromisowa.
„Potop” H. Sienkiewicza jest powieścią powstałą w późniejszej epoce -pozytywistycznej. Polska miała już za sobą następne powstanie (styczniowe), które także zakończyło się klęską. Zaborcy przystąpili do energicznej akcji wynarodowienia społeczeństwa polskiego i wydawało się, że sytuacja rodaków jest beznadziejna. W tych trudnych latach niewoli Sienkiewicz dał społeczeństwu polskiemu swą „Trylogię”, która przenosiła czytelników w lata przeszłe i równie ciężkie. W „Potopie” ukazał najazd Szwedów na Polskę, zdradę magnatów, brak wiary dużej części szlachty w możliwość zwycięstwa. Musiały to być czasy bardzo trudne i sprawa obrony ojczyzny wydawała się zadaniem beznadziejnym. Podobieństwo przeszłości historycznej do czasów współczesnych Sienkiewiczowi było uderzające i czytelnicy widzieli je wyraźnie. Cóż więc zrobiło XVII wieczne społeczeństwo polskie w tej tragicznej dla siebie chwili? Po początkowej apatii - spowodowanej zdradą magnatów i dezorientacją szlachty - podniosło się do walki o wolność ojczyzny. Ten patriotyczny ruch wyszedł z najniższych warstw społeczeństwa polskiego i stopniowo ogarnął warstwy wyższe. Epidemia zdrady postępowała od góry społeczeństwa ku jego dołowi, ruch patriotyczny miał kierunek odwrotny. Sienkiewicz pokazał w „Potopie”, jak tworzył się ogólnonarodowy front walki z najeźdźcą, w którym decydującą siłą były niższe warstwy społeczne: chłopi, mieszczanie, drobna i średnia szlachta. Autor „Potopu” żywo interesował się poglądami historyków na naszą przeszłość narodową. Oceny tej przeszłości były różne. Uczeni wchodzący w skład szkoły historycznej krakowskiej stwierdzili, że przyczyną upadku naszego państwa była nie przemoc zewnętrzna, ale własne winy: zepsucie moralne, kontrasty społeczne, przerost przywilejów szlachty, anarchia i brak silnego rządu. Poglądy tych historyków sprzeczne były z dawniejszymi opracowaniami dziejów naszego narodu, pełnymi przesadnego uwielbienia przeszłości. W ich świetle główną i wyłączną przyczyną upadku Polski była przemoc zewnętrzna. Sienkiewicz nie przyznawał racji żadnej z tych szkół historycznych, gdyż popadały one z jednej skrajności w drugą. Pisarz uważał, że na upadek ojczyzny złożyły się w równej mierze czynniki zewnętrzne i wewnętrzne. Zbyt krytyczne i pesymistyczne nastawienie do przeszłości odbierało przyszłym pokoleniom wiarę w siłę żywotną narodu, przesadne idealizowanie natomiast uczyło braku krytycyzmu. W „Potopie” Sienkiewicz starał się wskazać te dwie drogi, którymi wkroczyła do ojczyzny późniejsza niewola. Współczesny pisarzowi czytelnik miał pokochać ojczyznę swoich przodków, ale też dostrzec wady ówczesnego społeczeństwa. Powieść miała głównie „pokrzepić serce” czytelnika, wpoić mu przekonanie, że nie ma tak beznadziejnej sytuacji, z której nie można znaleźć wyjścia, jeśli tylko woli odrodzenia się towarzyszy wysiłek całego narodu.






83. Problematyka społeczna w prozie i poezji Marii Konopnickiej.


W literaturze pozytywistycznej rzadko spotykane są utwory liryczne, bowiem była to epoka niepoetycka. Maria Konopnicka swoją twórczość literacką rozpoczęła jednak właśnie wierszami, one to zapewniły autorce popularność. Podmiotem lirycznym uczyniła poetka chłopa, który mówił własnym językiem, wyrażał swoje własne uczucia. Konopnicka była wyjątkowo czuła na niesprawiedliwość społeczną, wskazywała i piętnowała jej przejawy mącąc dobre samopoczucie dorobkiewiczów i całej burżuazji. Problematyce tej poświęciła nieomal całą swoją twórczość, nie tylko utwory poetyckie. Wypowiadała się przede wszystkim w poezji i nowelistyce, ale próbowała sił także w poemacie - „Pan Balcer w Brazylii” pisany oktawą, miał być epopeją chłopską. Sporo miejsca w twórczości Konopnickiej zajmują też utwory dla dzieci: „Na jagody”, „O krasnoludkach i sierotce Marysi”. Biedne dzieci, często chore i głodne, chciała pisarka przenieść, choć na chwilę, w piękny i dobry wiat. Konopnicka sama borykała się z kłopotami materialnymi (po rozejściu się z mężem utrzymywała siebie i sześcioro dzieci), więc rozumiała los najbiedniejszych. Była szczególnie czuła na wszelkie przejawy krzywdy społecznej: nędzę chłopów i ubogich mieszczan, dyskryminację Żydów, próby wynarodowienia Polaków. Przeciwko tym zjawiskom występowała ostro i bezkompromisowo, toteż oskarżano ją o sianie nienawiści i podburzanie do rozlewu krwi. Zarzuty te były oczywiście przesadzone, ale prawdą jest, że pisarka uderzała w mocne struny.
Wstrząsający w swej wymowie jest wiersz „Wolny najmita”, ukazujący ekonomiczne skutki przeprowadzonego przez carat uwłaszczenia. Chłop otrzymał wolność wraz z kawałkiem ziemi, lecz ta znikoma ilość gruntu nie mogła zapewnić mu bytu. Wolny najmita przymierał więc głodem i nikt nie poczuwał się do odpowiedzialności za jego los. Jako człowiek wolny mógł pracować lub nie, mógł umrzeć, gdzie chciał. Wolność jego ograniczała się więc do wyboru miejsca i rodzaju śmierci. Nie mogąc nigdzie znaleźć pracy, nie mając pieniędzy na spłatę zaciągniętych długów - umierał pod płotem lub w przydrożnym rowie. Wiersz „Wolny najmita” wchodzi w skład całego cyklu poetyckiego, noszącego tytuł „Obrazki”. W cyklu tym znajdują się też znane powszechnie i popularne wiersze: „Jaś nie doczekał”, „W piwnicznej izbie”, „Przed sądem”. Bohaterami utworów są dzieci, dzięki czemu podkreślona została tragiczna sytuacja życiowa tych najbardziej bezbronnych istot. Każdy obrazek można nazwać miniaturową nowelą (posiada jeden wątek, toczy się akcja, narracja odautorska prowadzona jest w pierwszej osobie liczby pojedynczej).
Oprócz cyklu „Obrazki” znane i popularne były cykle: „Wieczorne pieśni”, „Z łąk i pól” oraz „Na fujarce”. Wiersze wchodzące w skład tych cyklów były stylizowane na piosenki ludowe i wyrażały protest przeciwko cierpieniom człowieka, ubolewanie nad niewolą narodu oraz zawierały obrazy nędzy chłopskiej. W problematyce społecznej utworów Konopnickiej osobne miejsce zajmują wiersze patriotyczne, do których należą: „Rota” oraz „O Wrześni”. Wiersz „Rota” rozpoczynający się od słów: „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród...” jest utworem powszechnie znanym także dzisiaj. Powstał w 1904 roku i był odpowiedzią poetki na politykę germanizacyjną kanclerza Rzeszy Otto von Bismarcka, który zapowiadał butnie, że polskie kobiety będą po niemiecku śpiewać kołysanki swoim dzieciom. Wiersz ten wzywał Polaków do obrony „Ducha” polskości, do pamięci i szacunku dla chlubnej przeszłości narodowej i budził nadzieję, że „odzyska ziemię dziadów wnuk”. Utwór jest znany i popularny także dzisiaj, a kilkanaście lat temu pełnił rolę swoistego hymnu Polaków walczących o prawdziwą wolność. Temat obrony polskości porusza też wiersz „O Wrześni”, napisany pod wpływem strajku szkolnego, który miał miejsce we Wrześni w latach 1901 - 1902. Strajk uczniów był wyrazem protestu przeciw germanizacji szkoły (uczniów pobito, zaś ich rodziców skazano na karę aresztu). Pisarka w tym utworze wywołuje całą przeszłość narodową Polski i wyraża przekonanie, że prześladowanie polskich dzieci musi spotkać się z powszechnym oburzeniem i obudzić cały naród. Powtarzające się jak refren słowa „Prusak męczy polskie dzieci!” mają zwiększyć siłę oddziaływania utworu na rodaków.
Maria Konopnicka jest również autorką licznych nowel także poświęconych problemowi krzywdy i nędzy najbiedniejszych. Nowela „Nasza szkapa” opowiada o ubogiej rodzinie warszawskiego rzemieślnika. Stara i chuda kobyła była żywicielką tej rodziny, bo dzięki niej mężczyzna zarabiał nędzne grosze rozwożąc ludziom węgiel, przewożąc różne sprzęty w czasie przeprowadzek. W miarę ubożenia i konieczności leczenia żony, chorej na suchoty, rzemieślnik zmuszony jest sprzedać także szkapę. Mimo wszelkich wyrzeczeń rodziny matka umiera i nowy właściciel konia wypożycza zwierzę, aby zgnębiony ojciec mógł zawieźć zwłoki żony na cmentarz. Dzieci, które zżyły się z koniem i traktowały go jak członka rodziny, cieszą się, choć spotkanie ze szkapą zawdzięczają śmierci swej matki.
Nowela „Miłosierdzie gminy” porusza bolesny problem życia ludzi starych, schorowanych. Akcja utworu toczy się w Szwajcarii, która uchodziła wówczas za najbardziej demokratyczny kraj w Europie. W tej demokratycznej gminie szwajcarskiej zlikwidowano żebractwo, które uwłacza godności ludzkiej. Gmina wypłaca zasiłek tej rodzinie, która weźmie do siebie starca i otoczy go opieką w ostatnich latach życia. Chętnych do przygarnięcia staruszka Kuntza Wunderliego jest kilku, wśród nich także jego syn posiadający własną rodzinę i borykający się z nędzą. Syn ma nadzieję, że - z pomocą materialną gminy - uda mu się zapewnić ojcu utrzymanie. Posiedzenie sekcji dobroczynnej w gminie staje się targiem, bo stary Kuntz oglądany jest jak zwierzę: musi chodzić, dowodzić swej sprawności fizycznej, nawet ogląda mu się zęby. Weźmie Wunderliego ten, kto zgodzi się go przyjąć za najniższą kwotę zasiłku pieniężnego. Poza synem starca, nikt z zebranych nie kieruje się ludzkim uczuciem litości i współczucia, każdy kalkuluje, czy transakcja jest opłacalna i czy stary może jeszcze pracować. W wyniku tak pojmowanej dobroczynności Kuntz trafia do mleczarza Probsta, o którym wiadomo, że wcześniejsi jego „podopieczni” pracując ponad siły i cierpiąc głód - umierali w ciągu kilku miesięcy. Bezpośrednio po zakończeniu posiedzenia, Wunderli zostaje zaprzężony obok psa do wózka mleczarza.
Pisarka ukazała, jak pieniądz niszczy w człowieku ludzkie odruchy i uczucia. Humanistyczna w swej intencji ustawa obraca się przeciwko tym, których interesy ma chronić. Autorka unika w tej noweli własnego komentarza, bo opisane fakty są same w sobie wstrząsające.
Sprawę miejsca mniejszości żydowskiej w społeczeństwie polskim porusza nowela „Mendel Gdański”. Pisarka przeciwstawiła się zdecydowanie nastrojom antysemickim, wywoływanym i podsycanym wśród części społeczeństwa przez Rosję. Ukazała dramatyczne losy polskiego Żyda, starego człowieka utrzymującego i wychowującego swego osieroconego wnuczka. Człowiek ten i jego skromny zakład introligatorski stają się celem ataku antyżydowskich pogromców. Pisarka stanęła w obronie biednego starca, który czuł się Polakiem, kochał tę ziemię oraz nie chciał i nie miał gdzie uciec przed antysemitami. Nowela jest wyrazem głębokiego humanitaryzmu Konopnickiej i dowodzi jej wrażliwości na krzywdę wyrządzaną człowiekowi przez drugiego człowieka. Cała twórczość Marii Konopnickiej poświęcona była najbardziej palącym problemom społecznym.


84. „Oda do młodości” Adama Mickiewicza i „Do młodych” Adama Asnyka - manifesty dwu pokoleń młodzieży polskiej.


Manifestem literackim nazywa się utwór wyrażający założenia programowe i postulaty ideowo - artystyczne grupy literackiej. Z definicji tej wynika, że manifest określa, co jest dla danej grupy najistotniejsze i w jaki sposób będą realizowane cele, jakie ta grupa chce osiągnąć.
Definicji tej odpowiada „Oda do młodości” A. Mickiewicza, gdyż utwór określa nowy sposób widzenia wiata, precyzuje cele, podaje sposoby ich realizacji. Cele te stoją przed pokoleniem młodzieży, które ma „bryłę wiata pchnąć nowymi tory”. Wiersz posiada jeszcze tradycyjną formę (oda), ale treści w nim zawarte są już nowoczesne - romantyczne. Mickiewicz maluje obraz dwu światów: oświeceniowego (starego) i romantycznego (młodego). Świat stary określa jako „wody trupie”, „samoluby”, „płaz w skorupie”, natomiast świat nowy to: „zielone lata”, „jutrzenka swobody”, „świat ducha”. Młodzież ma przekształcić stary wiat za pomocą uczucia miłości i przyjaźni, wtedy „wyjdzie z zamętu świat ducha”, czyli zapanują nad tym światem uczucia, przeżycia duchowe. Młodzież ma sięgać tam, „gdzie wzrok nie sięga”, ma łamać, „czego rozum nie złamie”. nie będzie więc to świat poznawany zmysłami i rozumem, ale budowany zgodnie z niedościgłymi marzeniami i dyktowany uczuciami. Młode pokolenie ogarnięte uczuciem miłości i braterstwa zbuduje świat na miarę swoich pragnień, zapanuje w nim wzajemna miłość i swoboda (nie tylko myśli, także czynów i poczucia wolności osobistej).
Mickiewicz określa w „Odzie” cele i kierunki działania młodego pokolenia. Wiersz tchnie wiarą w możliwość i skuteczność takiego działania oraz wzywa wszystkich młodych do przebudowy świata. Łatwiej nam zrozumieć intencje poety, kiedy uzmysłowimy sobie, że my także buntujemy się przeciwko światu, który dla siebie i dla nas zbudowało pokolenie naszych rodziców. Krytykujemy ten świat, widzimy jego niedostatki, buntujemy się przeciwko obłudzie, niesprawiedliwości. Też chcemy zmienić świat, lecz często poprzestajemy na krytyce tego, co zastaliśmy. Budowa nowego świata nie jest zadaniem prostym, często więc rezygnujemy z wysiłku, czasem modyfikujemy zastany świat, bo na całkowitą jego przemianę nie znajdujemy w sobie sił. Pokolenie, które przyjdzie po nas będzie też stawiać sobie nowe cele, też krytycznie oceni nasze dzieło. Takie jest prawo dziejów, zawsze młode pokolenie buntuje się i wierzy, że potrafi zbudować lepszy świat. Dzięki temu krytycyzmowi możliwy jest postęp ludzkości. Gdyby ludzie nie szukali dróg przemiany świata, mielibyśmy do dzisiaj ustrój wspólnoty pierwotnej.
Chociaż cele, jakie stawiał Mickiewicz pokoleniu romantyków, były piękne i szlachetne, następne pokolenie odniosło się krytycznie do zastanego świata. Dowodzi tego wiersz A. Asnyka „Do młodych”. Autor wiersza żył już w następnej epoce i czuł się w obowiązku wyznawać pozytywistyczne ideały. W głębi duszy był jednak romantykiem. Urodził się w 1838 roku, a więc zaledwie 16 lat po publikacji I tomu „Poezji” A. Mickiewicza, który to tom otworzył epokę romantyczną. Dorastający Asnyk chłonął poezję Juliusza Słowackiego i innych romantyków, takie ideały kształtowały jego osobowość. Jak na romantyka przystało, wziął udział w powstaniu styczniowym, był nawet członkiem Rządu Narodowego. Klęska styczniowa położyła kres epoce romantycznej, tak bliskiej poecie. Zaczęły się czasy pozytywistyczne i Asnyk czuł się w obowiązku iść z ich duchem, stać się propagatorem nowych ideałów. Cóż z tego jednak, gdy całym sercem kochał poprzednią epokę? Poeta nie potrafił podeptać tamtych ideałów, a tkwić przy ich obronie było niepodobieństwem. Czuł się rozdarty - romantyk żyjący w czasach pozytywistycznych. W nowej filozofii dostrzegał wiele cennych ideałów, chciał stać się ich szermierzem. W wierszu - manifeście „Do młodych” wzywa więc:

„Szukajcie prawdy jasnego płomienia,
Szukajcie nowych, nieodkrytych dróg”.

Młode pokolenie pozytywistów ma więc zgłębiać tajniki nauki, badać świat, szukać nowych rozwiązań. Są to słowa godne pozytywisty przejętego hasłami swej epoki. Jednak odrzucenie dorobku romantyków jest błędem, dlatego Asnyk tworzy pomost między ideałami tych dwóch epok. Dowodzi, że „każda epoka ma swe własne cele i zapomina o wczorajszych snach”. Aby mogły zrodzić się ideały pozytywistyczne, musiały oprzeć się na ideałach romantycznych. Dlatego należy odnosić się do nich z pełnym szacunkiem. Poeta przestrzega więc młodych:

„Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!”

Budowa nowego, lepszego świata - zdaniem Asnyka - nie powinna opierać się na negacji dorobku poprzednich pokoleń. Młodzi muszą mieć świadomość, że ideały poprzedniej epoki stały się fundamentem, na którym budują nowe spojrzenie na świat. Romantykom należy się szacunek i uznanie. Poeta przestrzega też młodych przed osądem następnych pokoleń. Jeżeli pozytywiści podepczą ideały romantyków, nie będą mogli oczekiwać od następnych pokoleń uszanowania własnych myśli. Wiersz kończy się taką właśnie refleksją:

„I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi,
W ciemnościach pogasną znów!

Stwierdzenie to ma wartość ponadczasową i każe nam pamiętać o tym, że nie tylko my oceniamy dorobek naszych rodziców, ale i nasze osiągnięcia zostaną poddane krytycznej ocenie następnego pokolenia. Szanujmy swych poprzedników, jeżeli chcemy być szanowani przez następców.


85. Bohater romantyczny i bohater pozytywistyczny - próba porównania.


Każda epoka tworzy własny model bohatera. W średniowieczu był to asceta, rycerz lub dobry władca, w odrodzeniu - humanista i reformator, dobry gospodarz i patriota, w baroku (epoce kontrastów) - szlachcic przywiązany do tradycji lub dworzanin, pseudoasceta rozmiłowany w przepychu, w oświeceniu - człowiek postępowy, wykształcony, patriota, człowiek rozsądny i zdolny do weryfikacji swoich poglądów. Epoka romantyczna także stworzyła własny model bohatera. Reprezentują go liczne postacie: Gustaw (IV cz. „Dziadów”), Konrad (III cz. „Dziadów”), Konrad Wallenrod, Jacek Soplica, Kordian, Mąż - hrabia Henryk („Nie - Boska komedia”). Bohatera pozytywistycznego reprezentują zaś: Benedykt i jego syn Witold („Nad Niemnem”), Stanisław Wokulski z „Lalki” (tylko w połowie, bo był tyleż samo romantykiem, co pozytywistą), Julian Ochocki - także z „Lalki”. Porównując modele bohaterów należy wziąć pod uwagę fakt, że żyją oni w różnych czasach i różne uwarunkowania kształtują ich postawy. Bohater romantyczny jest nadwrażliwy uczuciowo i często obdarzony talentem poetyckim. Taki jest Gustaw - Konrad, Kordian i Mąż. Mają oni poczucie wyższości nad pozostałymi ludźmi (zwykłymi „zjadaczami chleba”), czują się wybrańcami narodu. Przemawia przez nich duma, ale też poczucie odpowiedzialności za swój naród.
Typowym bohaterem pozytywistycznym jest Benedykt Korczyński. Nie ma zdolności poetyckich, jest jednym z wielu, chociaż nie można powiedzieć, aby był on niezdolny do wyższych uczuć. To realista rzeczowo analizujący warunki bytowe swojej rodziny. Nie ma czasu na górnolotne wywody na temat uczucia do żony i dzieci - on swoją miłość traktuje jako naturalne uczucie i wyraża je w codziennej trosce, w poczuciu odpowiedzialności za członków rodziny.
Konrad z „Dziadów” bez reszty poświęca się wielkiej, szlachetnej i nieosiągalnej idei. Zanim stał się Konradem, był Gustawem - nieszczęśliwym kochankiem. Oddanie się miłości do kobiety przynosi bohaterowi romantycznemu rozczarowanie, ból, rozpacz i często prowadzi do samobójstwa (Gustaw, Kordian). Miłość romantyczna to uczucie tragiczne - można odnieść wrażenie, że gdyby na drodze do szczęścia kochanków nie stanęły przeszkody, bohater romantyczny miałby wątpliwości, czy takie uczucie jest w ogóle miłością. Niemożność zdobycia ukochanej kobiety wyzwala w bohaterze coraz gorętsze uczucia, pozwala mu bez końca „rozdrapywać rany” serca. Kiedy Konrad lub Kordian umiera (nie dosłownie!) jako nieszczęśliwy kochanek, szuka innej idei, której mógłby poświęcić swe życie i znajduje ją w walce o wolność narodu. W tej dziedzinie także nie odnosi zwycięstwa, bo walczy samotnie z potężnym wrogiem. Ponosi więc klęskę i jako kochanek i jako bojownik narodowy.
Bohater pozytywistyczny kieruje się przede wszystkim rozumem i doświadczeniem, bierze na siebie takie obowiązki, którym może sprostać. Benedykt Korczyński też nie zaznaje szczęścia w miłości. Emilia jest kobietą zawiedzioną i rozżaloną. Mąż jej jednak nie rozpacza, nie usiłuje popełnić samobójstwa, choć i jemu z pewnością jest przykro. Cel życia znajduje w pracy, w wypełnianiu codziennych obowiązków życiowych. Nie ma czasu na analizowanie swoich stanów duszy, nie roztkliwia się nad sobą. Obowiązek patriotyczny wobec narodu spełnia w zupełnie inny sposób. Jako realista rozumie, że walka zbroja jest skazana z góry na niepowodzenie. Dla Korczyńskiego bycie Polakiem oznacza kurczowe trzymanie się ziemi przodków. Jak długo uda mu się utrzymać Korczyn, tak długo majątek ten będzie skrawkiem ojczyzny. Gdyby sprzedał swą ziemię, sprzedałby cząstkę Polski, która przeszłaby w ręce obywateli rosyjskich. Utrzymanie się na Korczynie oznacza ciągłą, mozolną pracę i bohater wypełniając ją, daje dowody swego patriotyzmu. Sił do walki o utrzymanie się na swej ziemi dodaje mu pamięć o poległych powstańcach, których mogiła znajduje się także na tej ziemi.
Bohater romantyczny jest samotnikiem, ma świadomość własnej wyższości, piękne ideały pragnie realizować sam. Nie szuka więzi ze społeczeństwem i walcząc samotnie, ponosi klęskę. Bohater pozytywistyczny czuje się cząstką społeczeństwa i pragnie realizować szczytne ideały wspólnie z innymi ludźmi. Nie jest sam, a mimo to ciężko mu osiągnąć cel. Benedykt Korczyński początkowo był entuzjastą programu epoki. Choć był to program rozsądny, realizacja jego wcale nie stała się zadaniem prostym. Piętrzące się kłopoty materialne sprawiły, że z żalem i poczuciem zawodu wspominał pierwsze lata popowstaniowe. Teoria i dobre chęci rozminęły się z rzeczywistością. Zaczął oddalać się od Bohatyrowiczów - członków najbliższej mu społeczności. Benedykt smucił się tym faktem, lecz nie widział innej drogi postępowania. Dorastający syn Witold przywrócił mu wiarę w możliwość realizacji programu pozytywistycznego. Benedykt, chociaż sceptyk, zdecydował się na ponowne podjęcie tego programu i my - czytając powieść - ufamy, że tym razem obaj pozytywiści odniosą zwycięstwo.
Tak więc bohater pozytywistyczny to społecznik żyjący śród ludzi i pracujący dla nich. Realizuje hasła swej epoki: pracy organicznej, pracy u podstaw, utylitaryzmu nauki i sztuki, emancypacji kobiet, asymilacji Żydów jako mniejszości narodowej. (O tym szerzej w omówieniu tematu nr 71).


MŁODA POLSKA

86. Różne postawy człowieka wobec życia w wierszach poetów młodopolskich: "Koniec wieku XIX" i "Kowal".

Oba te wiersze wyszły spod piór dwóch poetów okresu Młodej Polski. Postawa twórców wobec życia została ukształtowana przez czas, w którym żyli, doświadczenia życiowe, prądy umysłowe epoki oraz cechy indywidualne twórców.
Epoka młodopolska poprzedzona była pozytywistycznym programem, który w Polsce przyniósł społeczeństwu rozczarowanie. Kraj pogrążał się w nędzy, nasiliły się działania zaborców zmierzające do wynarodowienia społeczeństwa polskiego. Pozytywistyczne hasła okazały się niemożliwe do zrealizowania. Nie sprawdziły się założenia programowe pozytywistów, zbankrutowała optymistyczna wiara w rozum i potęgę ludzkiej myśli. Tej pustki ideowej nie było czym zastąpić, a przecież człowiekowi potrzebna jest wiara w sens jego życia i działania. Człowiek rozpaczliwie poszukuje idei, której gotów byłby poświęcić swe możliwości twórcze, nawet życie. Brak idei przewodniej spowodował pesymizm twórców, zniechęcenie, niewiarę, a nawet - niechęć do życia. Taką postawę określa się mianem dekadentyzmu /od francuskiego decadente - chylenie się ku upadkowi, upadek/.
Poetycki wyraz takim nastrojom dał Kazimierz Przerwa - Tetmajer w wierszu "Koniec wieku XIX". Utwór powstał w 1894 roku, kiedy nastroje dekadenckie były nieomal powszechne. Podmiot liryczny wypowiada się w imieniu całego pokolenia, dzięki czemu wiersz staje się poetyckim manifestem pokoleniowym. Świat jest zły, człowiek nie widzi sensu życia i rozpaczliwie szuka wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji. Tetmajer czując się reprezentantem tego pokolenia stawia pytanie: "Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza, Człowiecze z końca wieku?...” Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, podmiot liryczny rozpatruje różne możliwości. Może sposobem na pokonanie zła jest: przekleństwo... idee... wzgarda... ironia... modlitwa... walka... rezygnacja... byt przyszły... użycie...? Każda z tych możliwości zostaje jednak odrzucona, bo jest mało skuteczna, bezowocna. Żadne idee nie dały się urzeczywistnić, modlitwa nie przynosi ulgi, ironia człowieka jest bezsilna wobec ironii świata, rezygnacja nie zmniejsza cierpienia, używanie życia zawsze kończy się uczuciem niedosytu... Walka też nie może być sensem życia, bo "czyż mrówka rzucona na szyny może walczyć z pociągiem, nadchodzącym w pędzie?". Człowiek czuje się bezradny wobec upadku świata, jest osaczony i nie znajduje sposobu na życie. Tetmajer poddaje się temu dekadenckiemu nastrojowi i czyniąc wyznanie niewiary w sens życia ze smutkiem stwierdza, że ten, kto szuka sposobu obrony przed nieuchronnym upadkiem, pozostaje sam. Rozpatrzywszy wszystkie możliwości, "głowę zwiesił niemy".
Wiersz "Kowal" wyszedł spod pióra innego poety młodopolskiego - Leopolda Staffa. Utwór powstał w 1901 roku, a więc zaledwie siedem lat później niż "Koniec XIX wieku" Kazimierza Przerwy - Tetmajera. Wiersz "Kowal" znalazł się w I tomiku poetyckim Staffa. Talent młodego poety zapewnił mu od razu miejsce wśród najwybitniejszych liryków Młodej Polski. L. Staff także ulegał nastrojom dekadenckim, także szukał "sposobu na życie", lecz w wierszu "Kowal" wzywał do czynu, do działania. Bohaterem wiersza jest człowiek - kowal swego losu. Ma on wykuć dla siebie "[...] serce hartowne, mężne, serce dumne, silne". Poeta marzy o potędze człowieka i wierzy, że tę potęgę można osiągnąć poprzez wewnętrzne doskonalenie. Tytułowy kowal staje się symbolem tęsknoty do siły. Przeciwności losu winny zahartować człowieka, a nie - złamać go wewnętrznie. Staff gardzi słabością, uległością człowieka, który nie podejmuje walki o swoją doskonałość. Swemu sercu poeta mówi:

"Bo lepiej giń zmiażdżone cyklopowym razem
Niżbyś żyć miało własną słabością przeklęte,
Rysą chorej niemocy skażone, pęknięt."

Obaj ci poeci żyli w tej samej epoce, lecz różne były ich postawy wobec życia. Tetmajer głosił niewiarę w sens życia i działania człowieka. "Koniec wieku XIX" wyraża poczucie bezradności i beznadziejności, tchnie pesymizmem życiowym. L. Staff jest marzycielem przekonanym, że właściwy sens życia mieści się w tęsknocie do doskonałości i w dążeniu do ideałów /nawet jeżeli ich realizacja przerasta możliwości człowieka/. Optymizm Staffa i jego wiara w człowieka sprawiły, że poeta ten nie uległ programowemu dekadentyzmowi i pozostał wierny do końca życia swej humanistycznej postawie. Są wprawdzie i w twórczości Staffa wiersze przepojone smutkiem i melancholią /np. "Deszcz jesienny"/, ale dowodzą one tylko chwilowych nastrojów, gdyż za życiowe credo poety można uznać wyznanie zawarte w wierszu "Przedśpiew":

"Znam gorycz i zawody, wiem co ból i troska,
Złuda miłości, wątpień mrok, tęsknot rozbicia [...]
A jednak śpiewać będę wam pochwałę życia.
Szedłem przez pola żniwne i mogilne kopce,
Żyłem i z rzeczy ludzkich nic nie jest mi obce."

87. "Z chałupy" J. Kasprowicza i "Kartoflisko" L. Staffa - dwa sposoby wprowadzenia niskiego tematu do sonetu.


Jan Kasprowicz i Leopold Staff żyli w epoce Młodej Polski. Obaj pisali sonety poświęcone tzw. niskim tematom: zagrodom wiejskim, ubogim chatom wieśniaczym, polom ziemniaczanym. Różne były jednak powody, dla których ta tematyka okazała się ważna i godna pióra poety.
Jan Kasprowicz pochodził z niezamożnej rodziny chłopskiej zamieszkałej na Kujawach. Z trudem zdobył wykształcenie borykając się nie tylko z biedą, ale też znosząc prześladowania niemieckich władz szkolnych. Jego sonety ujęte w cyklu "Z chałupy" weszły w skład I tomu "Poezji", a więc otwierały twórczość poety. Cały cykl "Z chałupy" zawiera 40 sonetów dających realistyczny i zwięzły opis życia wsi. Była to wieś znana poecie z własnych przeżyć, wieś biedna: walące się chaty, piaszczysta ziemia. Sonet I jest wstępem do całego cyklu. Zgodnie z wymogami poetyki rozpada się na dwie części: opisową /opis wsi i jej życia/ i refleksyjną /wypowiedź liryczna/. Opis wsi obfituje w szczegóły: "płot się wali", "piołun na podwórkach", "piaszczyste wzgórki", "ryczą chude krowy". Spostrzeżenia te charakteryzują opuszczenie i biedę chłopską. Część refleksyjna sonetu odnosi się do uczuciowego związku poety ze światem, z którego wyszedł.
Wyznanie:

"Szare chaty, nędzne chłopskie chaty!
Jak się z wami zrosło moje życie,
Jak wy, proste, jak wy, bez rozkoszy..."

świadczy o głębokiej więzi poety z tym szarym i nędznym życiem chłopów. Poeta nie tylko współczuje społeczności chłopskiej, on tę nędzę czuje i przeżywa. Biedna wieś jest dla poety "skarbem wspomnień, co krwawią obficie".
Jan Kasprowicz nigdy nie zerwał więzi łączącej go z chłopstwem polskim i w całej jego twórczości odnajdujemy wiele czułości, współczucia i bólu wywołanego nędzą i niesprawiedliwością społeczną. W dojrzałych już "Hymnach" poeta wyrzucał Bogu:

"Gdzie ziemia pęka od żarów,
gdzie każda jej grudka
pełna jest znojów
i krwawych prób [...]
kopcie samotny grób [...]

Niechaj w nim spocznie na wieki
ten, który zebrał z jej chat
żalniki łez
i czekał, kiedy przyjdzie wybawienia kres[...]

Społeczna i ekonomiczna sytuacja wsi stanowi temat wielu utworów Kasprowicza. Poeta pragnął w ten sposób dotrzeć do sumień ludzkich, ująć się za skrzywdzonymi i poniżonymi , z których kręgu sam się wywodził.
Inne były przyczyny, dla których tzw. niski temat znalazł się w sonetach L. Staffa. Poeta ten tworzył w trzech epokach: Młodej Polsce, XX - leciu międzywojennym i po wojnie. Już w młodopolskiej twórczości zdeklarował się jako humanista marzący o wewnętrznej potędze człowieka /"Kowal", "Przedśpiew"/. Takiej postawie pozostał wierny do końca swego życia. Optymizm i pogoda ducha dyktowały mu akceptację świata i zachwyt dla jego piękna. Początkowo - w poszukiwaniu tego piękna - nawiązywał do antyku, z przyrody wybierał motywy o szczególnych estetycznych walorach /takie były tendencje epoki Młodej Polski/. Z biegiem lat koncepcja poetyckiego piękna uległa u Staffa rozszerzeniu. Zaczął dążyć do wydobycia pierwiastka piękna z motywów powszednich i rodzimych. U progu lat międzywojennych Staff opublikował zbiór wierszy pt. "Ścieżki polne". W zbiorku tym znalazł się sonet pt. "Kartoflisko", w którym poeta uwydatnił kontrast między "niepoetyckim" tematem a jego uwznioślającym ujęciem. Prozaiczne zajęcie kopania ziemniaków stało się godne poetyckiego pióra. Część opisowa sonetu ukazuje szczegóły obrazu: jesienny siąpiący kapuśniak, wrony krążące nad kobietami, które "w twardym, cierpliwym mozole [...] dziobią pilnie motyką ziemniaczane pole", rozmiękła od deszczu ziemia. Ten niski temat ma jednak dla poety wiele uroku, odgłos ziemniaków rzucanych do wiader porównuje do bębnów grzmiących na odmarsz jesieni. Staff stara się ukazać piękno, którego nie dostrzegamy, a przecież optymizm powinien dyktować nam postawę, dzięki której możemy: ''w łzach widzieć słodycz smutną, dobroć chorą w grzechu" /"Przedśpiew"/. Nic nie potrafi przygasić radości życia poety, skoro nawet łzy są słodyczą /choć smutną/, zaś grzech jest chorą dobrocią. Wierny takiemu widzeniu świata Staff dostrzegał piękno w kopaniu ziemniaków, opiewał zwyczajny pejzaż wiejski, trud drwala i siewcy, udój mleka. W tomie "Ścieżki polne" obok takich utworów znalazły się nawet kunsztowne sonety, w których poeta żartobliwie i przekornie głosił pochwałę "Wieprza" i "Gnoju".

88. Koncepcja życia szczęśliwego w poezji Leopolda Staffa.


Leopold Staff nazywany jest poetą trzech pokoleń, gdyż żył i tworzył w trzech epokach /Młoda Polska, XX - lecie międzywojenne, okres powojenny/. Debiutował w okresie Młodej Polski, w roku 1901. Już pierwsze wydanie jego utworów lirycznych zapowiadało nieprzeciętny talent poetycki. W tym pierwszym tomiku wierszy zatytułowanym "Sny o potędze" wyraźnie widoczne są wpływy filozofii Nietzschego, którego dzieła Staff tłumaczył. Z tej filozofii przejął poeta przeciwstawienie się dekadentyzmowi i pesymizmowi, dążenie do aktywności i pracy nad własnym charakterem. Człowiek powinien dążyć do osiągnięcia mocy, doskonałości wewnętrznej. Taką filozofią tchnie wiersz "Kowal" zamieszczony właśnie w pierwszym tomie wierszy. Życie szczęśliwe - według Staffa - jest usilnym dążeniem człowieka do wyrobienia w sobie najwspanialszych wartości etycznych przez pracę i olbrzymi wysiłek /patrz opracowanie tematu nr 86/. Staff widział szczęście ludzkie w życiu uporządkowanym, wolnym od napięć i wielkich ambicji. Codzienny, mało efektowny trud nadaje sens życiu ludzkiemu. Człowiekowi towarzyszy przyroda, która także często stanowi i tło i pole ludzkiego działania. Życie w harmonii z naturą, spokój, poszanowanie człowieka i wiara chrześcijańska - to elementy światopoglądu poety. Staff odrzucał melancholię i pesymizm, wierzył, że życie może przynosić człowiekowi radość i pogodę. Ta filozofia pogody ducha zawarta jest w wierszu "Przedśpiew" z tomu "Gałąź kwitnąca" /opracowanie tematu 86/. Filozofię optymizmu życiowego rozszerzył poeta o argumenty zaczerpnięte z postawy św. Franciszka z Asyżu /franciszkanizm/. Światopogląd poety ukształtowała też nauka chrześcijańska, co wyznawał w wielu swych utworach /"O miłości wroga", "O słodyczy cierpienia", "O łasce przebaczenia"/.
Silne są też związki filozofii życiowej Staffa z filozofią i poezją antyczną. Kiedy czytamy w "Przedśpiewie": "Żyłem i z rzeczy ludzkich nic nie jest mi obce", bez namysłu kojarzymy to wyznanie ze stwierdzeniem rzymskiego komediopisarza Terencjusza: "Jestem człowiekiem i nic, co ludzkie nie jest mi obce".
Wielu badaczy literatury uważa, że właśnie twórczość poetycka Staffa odegrała wielką rolę w dziejach polskiego neoklasycyzmu. Zwrot ku klasycyzmowi widoczny jest w poezji Staffa w zwięzłości treści przy równoczesnym zachowaniu umiaru i prostoty, co świadczy o dążeniu do zachowania duchowej harmonii. Starożytna filozofia stoicka fascynowała poetę, który wobec przeciwności losu pragnął zachować równowagę psychiczną. Wyraźnie widzimy także kontynuację poglądów Jana Kochanowskiego, który uczył, że "Nic wiecznego na świecie, radość się z troską plecie". Staff wysoko cenił poezję Jana z Czarnolasu, czemu dał wyraz w wierszu "Lipy". Podobnie jak ten odrodzeniowy humanista, Staff także opiewał uroki "Wsi spokojnej, wsi wesołej". W codziennym życiu prostych ludzi widział piękno, które opiewał na przykład w sonecie "Kartoflisko" /opracowanie tematu 87/.
Takiej filozofii szczęścia był Staff wierny do końca swego życia. Nawet po kataklizmie II wojny światowej potrafił z optymizmem spojrzeć w przyszłość. Już w 1946 roku powstał piękny liryczny wiersz, dedykowany żonie poety, "Pierwsza przechadzka". Staff z nadzieją wita wolność, dzięki której "będzie znów mieszkać w swoim domu". Szczęściem dla poety jest właśnie to zwyczajne, codzienne życie i bliskość ukochanej żony. Będą "stąpać po swych własnych schodach", "znowu w sklepiku zjawi się pieczywo", "znów zabrzęczą rano bańki z mlekiem". Poeta znajduje powody do radości i optymizmu, bo przecież wraz z żoną przeżyli wojnę, "choć śmierć była bliska", codzienne życie pozwoli im "zapomnieć o ranach i szkodach". Staff nie żąda od życia wiele, z pogodą i pokorą znosi ciosy, które zsyła los i wierzy, że smutek musi przeplatać się z radością. Taka filozofia życiowa potrafi uczynić człowieka szczęśliwym.


89. Wizyjność i symbolika w hymnach Jana Kasprowicza: "Dies irae", "Święty Boże".


Jan Kasprowicz napisał osiem hymnów, które zostały uznane za najsłynniejsze utwory poety. Twórca ich miał już za sobą okres twórczości realistycznej, przesiąkniętej problematyką społeczną. Przełom wieków został zinterpretowany przez artystów jako schyłek cywilizacji. Kończył się nie tylko wiek XIX, ale też walił się w gruzy cały dorobek ludzkości, wartości moralne stawały się tylko pustymi frazesami. Stosunki międzyludzkie wyrażały się w rosnącej niesprawiedliwości społecznej, ludzie pozbywali się hamulców moralnych, nie szanowali żadnych wartości. Cóż mógł zrobić człowiek wobec otaczającego go zła? Rozpaczliwie poszukiwał wartości moralnych, ideałów i - nie mogąc ich odnaleźć - zaczynał wątpić w sens ludzkiej egzystencji. Ten kryzys zaufania do ideałów zaczął obejmować także Boga - Stwórcę świata. Kasprowicz, poddając się takiemu myśleniu, stawiał w "Hymnach" szereg zasadniczych pytań: Czy jest Bóg? Jeśli jest, to dlaczego istnieje zło, krzywda, cierpienie? Jaki jest stosunek Boga - Stwórcy do ludzi i do zła? Nie są to pytania nowe w naszej /i obcej/ literaturze, dość przypomnieć sobie dramatyczny monolog Konrada /"Wielka Improwizacja"/ - bohatera III części "Dziadów" Mickiewicza. Kasprowicz nawiązał do tej prometejskiej tradycji literatury i oskarżył Boga o brak miłości, miłosierdzia w stosunku do ludzi, którym kazał żyć w tak okrutnym świecie.
Hymn "Dies irae" /Dzień gniewu/ stanowi nawiązanie do hymnów kościelnych, szczególne pokrewieństwo łączy go z przypisywanym Tomaszowi Celano hymnem mszalnym śpiewanym w Dzień Zaduszny. Jego treścią jest koniec świata i Sąd Ostateczny. Kasprowicz dowodzi, że zło znalazło się w świecie, który stworzył Bóg:

"Nic, co się stało pod sklepieniem niebiosów,
Bez Twej woli się nie stało!
Kyrie elejson!
O źródło zdrady! Kyrie elejson!
Przyczyno grzechu
i zemsty, i rozpaczy szaleńczego śmiechu!
Kyrie elejson! [...]"

Bóg skazał człowieka na życie w świecie zła, a więc dlaczego człowiek ma odpowiadać za zło i grzech, które - z woli Boga - są wpisane w jego istnienie? Jaką postawę zajmuje Bóg wobec zła i ludzi, którzy cierpią? Na tak postawione pytanie, daje Kasprowicz odpowiedź zawierającą oskarżenie Stwórcy:

"Płaczów i jęków słuchasz nie słyszącym uchem
i sądzisz! Kyrie elejson!
Na mękę wieków patrzysz nie widzącym okiem
i sądzisz! Kyrie elejson!
Niewiasta z rozpaczliwym krzykiem rodzi dziecię,
Ty duszę jego grzechu oblewasz hyzopem
i sądzisz! Kyrie elejson! [...]".

Hymn "Święty Boże" stanowi kontynuację rozpatrywania problemu wzajemnej zależności pojęć: Bóg - Stwórca - zło. Istota świata i egzystencja ludzi powodują, że Kasprowicz zmierza do wniosków katastroficznych. Poeta wyraża przekonanie, że oto zbliża się dzień Sądu Ostatecznego oraz maluje przerażającą wizję "samotnego grobu" i pochodu wszystkiego, co żyje do jednej wielkiej mogiły. W pełnej płaczu i jęku wędrówce do zatracenia bierze udział nie tylko cała ludzkość, lecz także przyroda: drzewa, krzewy, kwiaty i całe łany polne. Nad światem zawisła katastrofa, zaś podmiot liryczny hymnu staje się Prometeuszem, który wyrzuca Stwórcy jego obojętność na nędzę i cierpienie ludzkości:

"A Ty, o Boże!
o Nieśmiertelny!
o wieńcem blasków owity!
na niedostępnym tronie
siedzisz pomiędzy gwiazdami
i głową na złocistym spocząwszy Trójkącie,
krzyż trójramienny mając u swych nóg
proch gwiazd w klepsydrze przesypujesz złotej
i ani spojrzysz na padolny smug.
Zmiłuj się, zmiłuj nad nami.
Słońcom naznaczasz obroty,
gasisz księżyce,
jutrznie zapalasz i zorze
i płodzisz zasiew na byty,
na pełne cierpień żywoty,
które tu muszą mrzeć
w samotny kłaść się grób..."

Te przejmujące obrazy - wizje są wynikiem nieakceptowania rzeczywistości. Z takiej postawy wywodzi się kierunek w literaturze - ekspresjonizm. Twórcy tego kierunku wiązali pojęcie dobra z rzeczywistością duchową, a pojęcie zła - z rzeczywistością materialną. Równoczesna obecność dobra i zła w ludzkim życiu poddana została gwałtownej i namiętnej krytyce zasad moralnych. Ekspresjoniści posługiwali się wizją jako sposobem obrazowania i symbolem będącym znakiem treści głęboko ukrytych. Wizja pochodu ludzi i przyrody do wspólnej mogiły jest hiperboliczna, czyli wyolbrzymiona. Zauważamy w niej skłonność do krzyku, gwałtownego gestu i dynamicznych sytuacji, upodobania do koloru krwi i ognia. Równie przerażające są wizje wyrażone w hymnie "Dies irae":

"I płyną, płyną te milczące krzyże
razem z ruchomym, wielkim trzęsawiskiem,
które swą rdzawą kałużą oblewa
męczeńskie drzewa [...]
I oto głowy swoje, dziwne, ludzkie głowy,
świecące trupim tłuszczem zżółkłych, łysych czół,
o szczękach otulonych kłębem czarnych bród,
kładą na łonach tych pomarłych ciał [...]
W Pańskiego gniewu ostatniej godzinie
krew świeża płynie
z odrywających się od krzyży rąk
i odrywających się od krzyży nóg [...]".

Wizje te symbolizują świat chylący się ku upadkowi. Obrazy zagłady ludzkości, śmierci i zatracenia przyrody są symbolami tragizmu życia.


90. Udowodnij, że "Krzak dzikiej róży" J. Kasprowicza i "Deszcz jesienny" L. Staffa to utwory symboliczne.


Symbolizm był jednym z głównych prądów literackich ostatnich lat XIX wieku, ukształtował się we Francji i Belgii. Zaproponował poezję, której ambicją stało się wyrażenie tego, co niewyrażalne. Podstawowym środkiem wyrazu stał się symbol jako konstrukcja dwupoziomowa, której sensy nie wyczerpują się na znaczeniu pierwszym, danym bezpośrednio, lecz są ukryte na poziomie drugim. Pierwszy poziom znaczeniowy symbolu był jasny i odczytywany natychmiast, zaś drugi poziom miał prowokować odbiorcę do snucia refleksji filozoficznych. W Polsce symbolizm nie był osobnym prądem literackim, jego elementy stanowiły część składową Młodej Polski. Symbolami posługiwali się tacy twórcy literatury, jak: Jan Kasprowicz, Leopold Staff, Stanisław Wyspiański, Stefan Żeromski, zaś w późniejszych epokach Bolesław Leśmian, Mieczysław Jastrun.
Tomik poetycki Jana Kasprowicza pod tytułem "Krzak dzikiej róży" zapowiadał przełom w twórczości poety. Wcześniejsze utwory miały charakter realistyczny i wyrażały społeczne zaangażowanie twórcy. W tomie "Krzak dzikiej róży" poeta zawarł aż cztery sonety pod takim samym tytułem. Musiał przypisywać im szczególne znaczenie, skoro całemu zbiorowi wierszy nadał tę właśnie nazwę. Tematem opisowych części sonetów jest przyroda tatrzańska. Ukazuje ją poeta w sposób impresjonistyczny: szare skały i "pawiookie stawy" są tłem dla czerwonego kwiatu róży. Błękit nieba i intensywne światło nadają szczególną barwę lasowi, który wydaje się "spowity w bladobłękitne wiewne fale". Ten piękny pejzaż górski postrzegamy nie tylko za pomocą zmysłu wzroku, słyszymy szum siklawy, świst świstaka, cichy powiew powietrza, a nawet czujemy zapach pachnących świeżych ziół. Obraz ten tworzy nastrojowe tło dla symbolicznego sensu zawartego w pąku róży i próchniejącej limbie. Krzak róży rośnie na skale, gdzie nie znajduje sprzyjających warunków do życia. Fakt, że róża nie tylko rośnie, ale jeszcze kwitnie, nasuwa nam refleksję o sensie życia. Człowiek też żyje w świecie, który przepełniony jest złem, niesprawiedliwością. Pokonujemy te przeciwności losu, nie chcemy im ulec, nasze dążenie do osiągnięcia ideałów jest buntem przeciwko złemu światu. Czerwień róży może kojarzyć nam się z walką, krwią, siłą. Jednak obok tego krzaku róży leży próchniejąca limba - symbol nieuchronności śmierci, przemijania. Limba też kiedyś żyła, rzucała wyzwanie twardym prawom przyrody. Była silniejsza od róży, a jednak musiała ulec. Współistnienie tych dwóch symboli rodzi rozżalenie, obawę, przeczucie klęski. Jakże bardzo musi się bać róża, że spotka ją los limby! Jaki jest sens ludzkiego życia, skoro czeka nas nieuchronna śmierć?
Do takich filozoficznych rozważań prowokuje nas Kasprowicz w swoich sonetach za pomocą symboli: krzaku róży i próchniejącej limby.
W bogatej spuściźnie poetyckiej Leopolda Staffa odnajdujemy też piękny wiersz symboliczny noszący tytuł "Deszcz jesienny". Impresjonistyczny obraz padającego deszczu wprowadza nas w nastrój smutku. Muzyczna nastrojowość wyeksponowana jest w różnorodny sposób. Monotonię potęguje zastosowanie dwunastozgłoskowego wiersza. Wrażeń akustycznych dostarczają określenia dźwiękowe i dźwiękonaśladowcze: "jęk szklany", "deszcz dzwoni", "dżdżu krople padają i tłuką". Wrażenia wzrokowe /szare światło, mgła, ciemna dal, mrok/ uzupełniają obraz ponurego i deszczowego dnia jesiennego. Opisy te pełnią rolę tła dla symbolicznych wizji, których tematem są: śmierć, pożar, płacz ludzi. Pierwszy obraz mówi o samotności człowieka, który na próżno czekał szczęścia, pragnął realizacji "powiewnych, dziewiczych snów". Teraz te marzenia odchodzą w "dal szarą i mglistą", "szukają ustronia na ciche swe groby".
Drugi obraz symboliczny przedstawia człowieka zagubionego, który został opuszczony przez kogoś drogiego. Chciało przyjść do niego szczęście, lecz zlękło się mroków. Człowiekowi towarzyszą strzępy obrazów: zmarłego nędzarza, który nie doczekał się jałmużny, spopielonej przez pożar zagrody wieśniaczej, płacz ludzi.
Tematem trzeciego obrazu - wizji jest szatan, który wokół "posiał szał trwogi i śmierć przerażenia". Nawet ten demon zła z trwogą spojrzał na owoc własnej działalności i rozpłakał się płomiennymi łzami.
W tym nastrojowym wierszu Staffa wizje symboliczne wplecione są w powtarzający się refren ukazujący realistyczny obraz deszczowego dnia. Smutek i melancholia wyrażone w "Deszczu jesiennym" nie były charakterystyczne dla całej twórczości poety. Dał Staff jedynie dowód na to, że chwilowo uległ powszechnemu nastrojowi dekadenckiemu, lecz szybko otrząsnął się i znalazł swoją drogę, po której już kroczył aż do śmierci. Wyznanie takie odnajdujemy w wierszu Staffa - "Curriculum vitae" /opis życia/:

"Młodość ma pierwsze skrzydła swe wysłała w świat,
Kiedy nad wiosnę milsze zdały się jesienie.
Więc kochałem milczenie, wspomnienie, westchnienie
I plotłem chmurom wieńce z swych kwietniowych lat.
Dopiero od posągów, od drzew i od trawy,
Z którymi żyłem długo wśród dalekich dróg,
Nauczyłem się prostej, pogodnej postawy".


Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 154 minuty