profil

Obraz miłości z IV księgi

poleca 85% 2453 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wybrałam ten temat, ponieważ wyzwala we mnie pokusę przyjrzenia się bliżej słowu, którego często używamy, a nie nadajemy mu konkretnej treści. Ba, nie robią tego nawet pisarze. Zadowalają się oni mglistym kształtem, który każdy jakoś na swój sposób wypełnia.
Czymże jest wiec miłość? Już w starożytności doceniano potęgę tego niezwykłego uczucia: "Miłość wszystko zwycięża i my ulegamy miłości", zauważył Wergiliusz. Dla Dantego miłość jest tym, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy.
Jakaż jednak natura owej tajemniczej siły? Moc to niszcząca, czy twórcza?
Według definicji encyklopedycznej jest to:” Główna wartość moralna, jedna z trzech cnót teologicznych. Jej wyrazem i sprawdzianem jest bezinteresowna pomoc innym .W etyce wyróżnia się następujące rodzaje miłości: miłość między mężczyzną, a kobietą , współczłonków rodziny i miedzy przyjaciółmi oraz miłosierną i uczynną do bliźniego ".
Gdy jesteśmy kochani łatwiej nam przetrwać trudne chwile, czujemy się szczęśliwi i ważni. Jeżeli my kochamy, umiemy przezwyciężyć własny egoizm, pragniemy dawać a nie jedynie brać.
Jak wiele możliwości ma człowiek, który chce kochać...
Tyle do zaoferowania innym i sobie.

Kochamy naszych rodziców już jako maleńkie dzieci. Tak piękne są pierwsze słowa dziecka; w każdym języku świata nazywają one właśnie matkę i ojca. Kochającymi dziećmi pozostajemy na zawsze. Czasem musimy z pokorą wrócić do naszej miłości, jak syn marnotrawny, ale odpowie nam - wybaczenie.
Kochamy nasze dzieci: ofiarowujemy im wszystko. Czasem kochamy za bardzo i zostajemy zapomniani. Cierpimy, ale i tak kochamy.
Brat kocha siostrę. Siostra - brata. Antygona oddaje życie dla tej miłości. Nie pozwoli na zhańbienie ciała Polinejkesa.
Ile piękna ma w sobie kochające się małżeństwo... ile bólu jest tam, gdzie wkradły się nieuczciwość, obojętność.

Jakże często my sami niszczymy miłość - my i nasze przesady, nasze prawa, nasze wojny.
Miłość daje nam tak wiele... ale czasem nas gubi.
Namiętność potrafi nami zawładnąć, odebrać godność, rozsadek, życie. Poprowadzić ku śmierci lub szaleństwu.

Czasem miłość jest jednak szczęśliwa. I nadal jest różna. Jest wiernością, przywiązaniem, serdecznością, tkliwością. Czasem - żarem.
Miłość od pierwszego wejrzenia to magia nagłego uczucia. Jest ona niezwykła, ponieważ przychodzi znienacka i wdziera się siłą do serca. Nie panujemy wtedy nad przebiegiem uczucia, ani nawet nad jego powstaniem.
Taka właśnie miłość przytrafiła się bohaterce książki Paulo Coelho "Jedenaście minut", którą wybrałam do konfrontacji z IV księgą "De rerum natura" Lukrecjusza.

Zakochanie się jest według Lukrecjusza procesem fizjologicznym -
człowiek zakochany ciągle odczuwa niepewność, a jego radość trwa tylko chwilę, w momencie dania upustu żądzom. Autor wyjaśnia nam, w jaki sposób można uniknąć niezliczonych zgryzot, których podłożem jest to zgubne w jego przekonaniu uczucie. Receptą jest być czujnym, nie pozwolić sobie na zaślepienie prowadzące do nadmiernego idealizowania partnera, nie ulec fałszywym wizerunkom.

"Lecz wizerunków należy unikać, trzymać z daleka
Od siebie ten żer miłości, kierować umysł gdzie indziej..."

Podobną zasadą kieruje się Maria, młoda dziewczyna z brazylijskiej prowincji, o której opowiada Paulo Coelho. Dotknięta przykrymi doświadczeniami swoich przyjaciółek dochodzi do wniosku, że mężczyźni przynoszą tylko cierpienie, kłopoty i rozczarowania i postanawia już nigdy więcej się nie zakochać.

"Miłość jednak bywa okrutna. Widziałam, jak cierpią moje przyjaciółki, i nie chcę tego doświadczyć na własnej skórze. Te same, które dawniej naśmiewały się ze mnie i z mojej niewinności, teraz pytają, jak ja to robię, że tak dobrze radzę sobie z mężczyznami. Uśmiecham się i zbywam je milczeniem, ponieważ wiem, że lekarstwo jest gorsze od samego bólu: po prostu nie zakochuję się"

A jednak, jak większość młodych dziewcząt, Maria marzy skrycie o księciu z bajki chętnym porwać ją ze sobą w nieznane i gdy tylko nadarza się okazja, by wyjechać z "głuchej brazylijskiej prowincji - z krainy suszy i facetów bez przyszłości, z miasta, gdzie ludzie żyli w niedostatku, choć uczciwie, gdzie wiodła nudną i pozbawioną sensu egzystencję", robi to bez chwili wahania. Wierząc w obietnicę niezwykle dobrze płatnej pracy, wyrusza w daleką podróż do Szwajcarii. Szybko jednak okazuje się, że świat, w którym się znalazła jest inny od tego, jaki sobie wyobrażała. Zostaje prostytutką luksusowego lokalu i decyduje się na życie bez miłości.

Pewnego dnia spotyka jednak mężczyznę, który budzi w niej namiętność. Maria czuje, że życie stawia przed nią wyzwanie. Ma już sprecyzowane plany na przyszłość (pracuje, by wrócić do Brazylii, chce pomóc rodzicom, założyć farmę), on jest znanym i poważanym artystą. Pochodzą z dwóch różnych światów, a ona nie jest pewna czy można oba te światy ze sobą połączyć:

"Czego ten malarz chce ode mnie? Czy nie widzi, że wszystko nas dzieli: narodowość, kultura, język?"

W efekcie końcowym Maria dochodzi jednak do wniosku, że nic nie dzieje się przez przypadek i postanawia związać swoje życie z życiem Ralfa. Pragnie znów nauczyć się kochać i jest świadoma, że miłość może oznaczać również cierpienie:

"Wiele o tym myślałam i zrozumiałam, że nie znalazłam się w tej kawiarni przez przypadek. Najważniejsze spotkania odbywają się w duszy, na długo przed tym, nim spotkają się ich ciała. Zwykle do takich spotkań dochodzi wówczas, gdy dotykamy dna, gdy mamy ochotę umrzeć i narodzić się ponownie. Każdy potrafi kochać, to wrodzony dar.(...) Musimy przypomnieć sobie, jak się kocha, i wszyscy bez wyjątku spalić się w ogniu minionych namiętności, przeżyć raz jeszcze radości i udręki, wzloty i upadki...(...)”

Tyle ilu ludzi, tyle jest wymiarów miłości. Różne są jej rodzaje i nie nam sądzić o tym, która jest lepsza, a która mniej ważna, mniej istotna.

Lukrecjusz stwierdza, że kochankowie nigdy nie są w stanie w pełni zaspokoić swoich żądz. Ciągle czują się sobą nienasyceni:

"Tak Wenus w miłości łudzi kochanków wizerunkami:
Ani się bowiem nie mogą nasycić samym patrzeniem,
Ani też błądząc niepewnie rękami po całym ciele,
Nie mogą przecież niczego zagarnąć z pieszczonych członków."

Dla Marii miłość fizyczna ma nieco głębszy wymiar. Zaspokajanie fizycznych potrzeb stanowi jedynie jej element, nie jest najważniejsze:

"Największą rozkoszą nie jest sam seks, ale pasja, która mu towarzyszy. Wtedy seks tylko uzupełnia taniec miłości, lecz nigdy nie jest istotą sprawy... (...) Człowiek zakochany uprawia miłość bez przerwy, nawet wtedy, gdy tego nie robi.”

Miłość, zależnie od sytuacji, może uszczęśliwiać, może być powodem tragedii, może dodawać nam sił, może także powodować zupełną zmianę naszych zachowań i przekonań. Niezbadana jest jej moc i potęga.

Autor IV księgi "De rerum natura" jest przekonany, że w miłości nie należy się kierować racjami serca, gdyż to może nas doprowadzić jedynie do zguby i wielkiego cierpienia.
Coelho natomiast w swych "Jedenastu minutach" zwraca uwagę, że w miłości nie można się wzajemnie ranić, gdyż każdy odpowiada za własne uczucia i nie ma prawa potępiać drugiego.
Lukrecjusz:

"I raczej miotać zebranym nasieniem w jakie bądź ciała
Niż je wstrzymywać, zwróconym będąc ku jednej miłości,
I się o troskę przyprawiać, o nieuchronne cierpienie"


Paulo Coelho:


"Czułam się zraniona, gdy traciłam mężczyzn, których kochałam. Dziś jestem przekonana, że nikt nikogo nie traci, bo nikt nikogo nie może mieć na własność."

Miłość nie jest wartością stałą. Do pewnej granicy cierpienie ją podsyca, później - niszczy. Człowiekowi, który choć raz w życiu został odrzucony, trudno jest po raz kolejny zaufać. Obawy te nie były obce również naszym bohaterom. Strach przed miłością znalazł odbicie w obu omawianych utworach:

I tak, Lukrecjusz naświetla to w słowach:

„(..) a przecież namiętność kochanków nawet
W chwili, gdy cieszą się sobą, targana jest niepewnością.”

„Wszystko to na nic, bo jednak z owego zdroju słodyczy
Sączy się też coś gorzkiego, co dławi nas pośród kwiatów”

„Gdy sami nie wiedząc, jakby osiągnąć to, czego pragną,
Nie mogą znaleźć żadnego sposobu, by zło przezwyciężyć.
I tak niepewni, bezradni, cierpią od rany tajemnej.”


Maria natomiast stwierdza:


„Namiętność sprawia, że przestajemy jeść, spać, pracować. Burzy nasz spokój.
Obraca wniwecz całą przeszłość.


I zaraz potem dodaje:


„Bronić się przed namiętnością, czy jej ślepo ulec? Co jest mniej niszczycielskie?


Zakochana w Ralfie dziewczyna zdaje sobie w końcu sprawę, że przed miłością niesposób ucieć.
Nie jesteśmy w stanie pokonać tego uczucia, w żaden sposób nie potrafimy go stłumić, zagłuszyć:


„(…) Wiedzą, że to, co nieuniknione, nadejdzie, że to, co stać się musi, zawsze znajdzie sposób, by zaistnieć.”

Lukrecjusz zaś wspomina w swym dziele, że nawet:

„(…) jeśli nie jest obecny ktoś, kogo kochasz, obecne są wizerunki i w uszach ci dźwięczy najdroższe imię”

Maria oddaje to w bardzo trafnym porównaniu:

„We wszystkich niemal językach świata istnieje to samo przysłowie: „Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”. Twierdzę, że nie ma nic bardziej fałszywego. Im bardziej oczy nie widzą, tym bardziej sercu żal - tych uczuć, które staramy się w sobie stłumić, o których chcemy zapomnieć. Gdy jesteśmy na wygnaniu, pielęgnujemy najmniejsze wspomnienie o ojczyźnie, o naszych korzeniach. Gdy jesteśmy daleko od ukochanej istoty, każdy mijany przechodzień przypomina nam o niej”


Mogłoby się wydawać, że utwory, które wybrałam do konfrontacji ze sobą przedstawiają zupełnie inny sposób postrzegania miłości. Dla Lukrecjusza miłość to przede wszystkim fizyczność. Jako jeden z najwybitniejszych przedstawicieli epikureizmu był przeświadczony, że wartość posiadają jedynie dobra doczesne, zaś szczęście daje samo unikanie cierpień. Gdy jednak w bardziej szczegółowy sposób przeanalizujemy oba dzieła, z pewnością zauważymy, że wiele wskazówek i rad Lukrecjusza stosowała w swoim życiu Maria. Obawiała się poddać miłości, zdawała sobie sprawę z faktu, że uczucie to może być zgubne. A jednak zdecydowała się zaryzykować i zdobyła szczęście u boku ukochanej osoby.

Victor Hugo, jedna z najbardziej znaczących postaci XIX w. we Francji, wybitny pisarz i polityk, w swej głośnej powieści "Nędznicy" tak oto pisze o miłości:

"Te chwile szczęścia są prawdziwe, poza tą radością nie ma innej radości. Miłość to jedyna ekstaza. Wszystko inne - to łzy.
Jeśli kochacie, lub kochaliście niegdyś, niechaj wam to wystarczy. O nic więcej nie proście. Nie znajdziecie innej perły w ciemnych tajnikach życia. Miłość - to spełnienie"


Pytanie o naturę miłości należy do najstarszych, jakie stawia przed sobą człowiek. Najpewniej po raz pierwszy zadano je, gdy pierwotne instynkty zaczęły ulegać sublimacji i istota ludzka odczuwała już coś więcej niż tylko głód, strach czy pożądanie.
Nie można jej jednak zdefiniować, gdyż jest abstrakcyjna, nieokreślalna, pełna tajemnic, niezbadana. Podobnie jak natura ludzka.

Miłość to pojecie względne. Ale w każdym jej znaczeniu nie jest synonimem nieograniczenia.


Bibliografia

- Lukrecjusz, IV księga „De rerum natura”
- Paulo Coelho, „Jedenaście minut”, wydawnictwo Drzewo Babel, Warszawa 2004
- Victor Hugo, „Nędznicy”

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut