profil

Papkin "Lwem północy" czy zwykłym tchórzem?

poleca 85% 2213 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Aleksander Fredro Papkin

Na postawione w temacie pytanie zdecydowanie odpowiadam, że Papkin nie jest "Lwem Północy", lecz można nazwać go zwykłym tchórzem. Argumentów które będą w stanie poprzeć moje stwierdzenie zebrałem/am wiele i postaram się je kolejno omówić.

Aleksander Fredro w "Zemście" przedstawił czytelnikom całą galerię postaci. Różnią się one między sobą wiekiem, pochodzeniem, pozycją, pozycją społeczną. Mają różne temperamenty. Każda z nich jest sugestywna, zasługuje na uwagę. Ale z pewnością w całym utworze nie ma bohatera bardziej komicznego od Papkina. Chyba zawsze samo jego pojawienie się na scenie wywołuje widowni.

Papkin nazywając siebie "Lwem pólnocy" (Fredro nadał mu nazwisko niezbyt odpowiadające aspiracjom). Wywodzi się ono przecież od papki, czyli strawy i oznacza człowieka, którego usługi można kupić zaledwie za jadło. Apetyt Papkin miał wręcz wilczy, a jego skłonność do trunków została zaświadczona na wielu stronach komedii. Żywił się i poił wyłącznie resztkami z pańskiego stołu, co zdecydowanie nie odpowiada obyczjom lwów.

Pragnę też zwrócić uwagę na to, że lew - królewskie zwierze jest symbolem godności, siły, odwagi. Czyli wszystkich tych cech, których Papkin absolutnie nie miał. W rzeczywistości był urodzonym tchórzem oraz kłamcą. Panicznie bał się wszelkich czynów, walki, nie był zdolny do stanowczości. Jego żywioł stanowiły słowa. W opowieściach przedstawiał się słuchaczom jako nieustraszony rycerz, wręcz postać z bohaterskich romansów. Jeżeli zdołał znaleźć słuchacza zdolnego wysłuchać cierpliwie opowieści o bohaterskich dokonaniach, rozpalał się, rósł w siłę, nie cofał się przed najbardziej niewiarygodnymi zapewnieniami. Stawał się właśnie "Lwem z północy". Ale wystarczył jeden grymas, odruch zniecierpliwienia, czy groźba i znów był rezydentem (Papkinem). Przypomnieć jako przykład można rozmowę z Rejentem (z czwartej sceny III aktu).

Wydaje mi się, że Papkin unoszony przez wartki potok słów, sam zaczynał wierzyć w to co mówił. Czuł się Lwem. Opowieści o swym bohaterstwie rekompensowały mu smutną rzeczywistość, gdzie:

"Wdzięczność ludzi, wielkość świata
- Każdy siebie ma na względzie,
A drugiego za narzędzie
Póki dobre - cacko, złoto,
Jak zepsute - ruszaj w błoto".
Można by jeszcze wymieniać...

Myślę, że powyższe argumenty uświadomiły nam, że Papkin nie jest "Lwem północy" lecz można nazwać go zwykłym tchórzem, bowiem gesty Papkina - samochwały bywają naśladowaniem póz lwa, słowa są godne władcy północy. Jednak czyny tej postaci nigdy nie bywają królewskie, odważne, samodzielne i godne. Śmiejemy się właśnie głównie z tej niezgodności deklaracji i czynów. Mimo to Papkin jest postacią sympatyczną. Bohaterem widzącym się w roli Don Kichota lub "Lwa północy". Nie tylko jego pieczeniarstwo, ale również pozycja społeczna, w którą wepchnęło go życie, zdecydowały o tym, że naprawdę jest tylko maleńkim człowiekiem, uwieszonym w klamki możniejszych. Zaledwie fircykiem, nie źaś "Boskim Strzelcem". Można polubić tego samochwałę, którego cały majątek składa się z gitary, szpady zwanej Artemizą i kolekcji motyli.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty

Gramatyka i formy wypowiedzi